sobota, 25 stycznia 2020

Rozdział 3 - Początki


Trójka przyjaciół, która razem rozpoczęła swoją przygodę, postanowiła się rozdzielić, by samodzielnie stworzyć własną historię. Michał został w Viridian City, gdzie spędził noc i miał ich spędzić jeszcze kilka.
Obudził się z samego rana, załatwił poranne czynności i udał się na śniadanie. Po zjedzeniu posiłku trafił do pomieszczenia głównego Pokemon Center. Nie zastał tam nikogo prócz siostry Joy.
- Dzień dobry – przywitała się różowowłosa.
- Dzień dobry – odpowiedział.
- Ranny z ciebie ptaszek trenerze.
- Można tak powiedzieć, choć nie przepadam za tym…
- A to ciekawe – oznajmiła śmiejąc się. – Dlaczego więc to robisz?
- Bo to początek części mojego poświęcenia sprawie – odparł z uśmiechem.
- Rozumiem.
- Wie pani może, czy lider Viridian jest na miejscu? – zapytał.
- Hmm… z tego, co mi wiadomo to tak – odpowiedziała po krótkim zastanowieniu.
- To prawda, że dostosowuje poziom do danego trenera?
- Tego trenerze nigdy nie można być pewnym.
- Rozumiem, dziękuję.
- Miłego dnia – powiedziała, gdy opuszczał budynek.
Miasto dopiero budziło się do życia, panował lekki poranny chłód, ale zwiastujący ciepły i ładny dzień.
Michał wypuścił z poke ball’a Squirtle’a i kazał mu naśladować to, co on robi. Najpierw się rozciągnęli, a następnie zrobili krótką przebieżkę po okolicy, by zakończyć na walce z cieniem. Zakończyć, ale rozgrzewkę, bo pokemona czekał jeszcze mały trening celności i siły water gun’a – musiał trafiać w wyznaczone cele z różnych odległości. Potem stoczyli dwie walki z dwoma dziesięciolatkami przebywającymi w Pokemon Center, które bez problemu wygrali, a dodatkowo Squirtle nauczył się ruchu rapid spin za tail whip. Kolejną rzeczą, jaka została zrobiona było oddanie stworka siostrze Joy, by się zregenerował.
Przyglądał się urokliwemu niebu, czekając na swojego podopiecznego przed budynkiem na ławce. Gdy przyszedł czas Chansey pielęgniarki wyszła na zewnątrz i wręczyła mu czerwono-białą kulę.
- Squirtle – powiedział, wypuszczając pokemona. – Jak się czujesz? – zapytał. Stworek uśmiechnął się na znak, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. – W takim razie pora powiększyć naszą drużynę – oznajmił.
Udali się na zachód od Viridian City. Droga, którą szli o nazwie Route 22 prowadziła do ostatecznego punktu ich podróży – Indigo Plateau, ale to nie był czas, żeby tam zmierzać, dlatego skręcili w głąb początkowego lasu.
Okolica zamieszkiwana była przez Rattata’y i Spearow’y, ale to nie ich szukał Michał. Żyły tam jeszcze inne energiczne pokemony, których spotkanie nie powinno stanowić problemu.
- Powinno ich tu być całkiem sporo… - pomyślał osiemnastolatek, a chwilę później dostrzegł to, co chciał.
Grupka Mankey’ów złożona z pięciu osobników przesiadywała na jednym z drzew. To właśnie tego stworka chciał włączyć do swojej drużyny. Zastanawiał się jak tego dokonać, w końcu sprowokowanie walki skończyłoby się prawdopodobnie atakiem całej grupy, czego wolał uniknąć.
Nagle coś przyszło mu do głowy, wyciągnął z kieszeni karmę, którą zabrał ze sobą i położył jej większą część na trawie pod drzewem, a resztę oddał Squirtle’owi. Mankey’e przez chwilę z zainteresowaniem przyglądały się jedzeniu i obcemu człowiekowi, ale ostatecznie postanowiły skorzystać z darmowej uczty.
Michał powoli podszedł do jedzących pokemonów i pogłaskał jednego z nich, co spotkało się z pozytywnym odbiorem. Stworek był bardzo radosny i towarzyski.
- Chciałbyś pójść ze mną? – zapytał, pokazując mu pusty pokeball. – Będziemy dużo trenować i walczyć, jeśli cię to interesuje, zapraszam…
Mankey przez chwilę się zastanawiał, a następnie zwrócił się do pozostałej czwórki. Wyglądało to tak, jakby żegnali się w szczęściu. Pokemon odwrócił się ponownie w stronę czerwonowłosego i kiwnął głową na tak.
- Rozumiem – powiedział, dotykając kulą stworka. Poke ball wchłonął Mankey’a do środka i przez moment przycisk świecił się na czerwono, a po chwili pokemon był już złapany. – Świetnie.
Wrócili do Pokemon Center. Michał usiadł na ławce przy budynku i wypuścił swojego nowego członka drużyny. Nakierował na niego pokedex i sprawdził wszystkie informacje, które go interesowały. Pokemon był natury Naughty, a jego zdolność nazywała się Vital Spirit. Umiejętności, jakie posiadał to: scratch, low kick, leer i focus energy. Jeśli chodzi o statystyki, to miał wysoki atak i szybkość w przeciwieństwie do Squirtle’a, który specjalizował się najbardziej w obronie i specjalnej obronie.
- Mankey zawalczymy? – zapytał Michał, na co stworek tylko radośnie kiwnął głową.
Przenieśli się na boisko, gdzie osiemnastolatek zaczął wypatrywać kolejnego młodocianego trenera do pokonania. Podszedł do jakiejś małej grupki i poprosił o pojedynek. Dziesięciolatkowie popatrzyli na siebie z zakłopotaniem, a następnie jeden z nich niechętnie zgodził się na walkę.
Zajęli miejsca na polu walki i pozostało już tylko wybrać pokemony.
- Rattata wybieram cię! – krzyknął trener.
Michał nie krył wielkiego zdziwienia, jakiego doświadczył, patrząc na jednego z najbardziej pospolitych stworków w regionie.
- Poważnie? Niestety to chyba będzie bardzo łatwa walka… - stwierdził w myślach czerwonowłosy.
- Coś nie tak? Czyżbyś się przestraszył?! – fantazjował dziesięciolatek.
Po usłyszeniu tego zdania osiemnastolatek prawie stał się kamiennym totemem.
- Ty tak na poważnie dzieciaku? – powiedział znów nie na głos. – Mankey wybieram cię…
Oba pokemony ustały naprzeciw siebie, czekając na komendy.
- Quick attack! – krzyknął młody trener.
- Unik i low kick – rozkazał w odpowiedzi Michał.
Rattata ruszył w stronę przeciwnika, zostawiając za sobą białą poświatę i osiągając sporą szybkość, jednak Mankey, u którego w oczach palił się ogień rywalizacji, bez problemu uchylił się przed ciosem i biorąc potężny zamach prawą nogą, wgniótł oponenta w ziemię.
- Tak jak myślałem… - stwierdził w myślach osiemnastolatek. – Dobra robota Mankey – pochwalił, głaszcząc pokemona po głowie.
Pokonany dziesięciolatek był niesamowicie zaskoczony przebiegiem walki, podobnie jak reszta jego rówieśników przebywających w tamtej chwili na boisku. Michał tylko lekko westchnął i wrócił do Pokemon Center z uśmiechem na twarzy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz