Po
odebraniu swoich starterów Michał, Dave i Droy skierowali się do Viridian City.
Idąc Route 1 napotkali wiele dzikich pokemonów, jednak były to tylko pospolite
Pidgey’e i Rattata’y, które żadnego z nich nie interesowały. Gdy w końcu
dotarli do miasta, natychmiast skierowali się do Pokemon Center.
- Witamy
serdecznie – powiedziała siostra Joy w towarzystwie asystentki Chansey, kiedy
automatyczne drzwi wpuściły trójkę trenerów do środka.
Pomieszczenie
główne przepełnione było bardzo młodymi ludźmi, patrząc na oko, tylko kilka
osób mogło mieć więcej niż dziesięć lat.
-
Ej… tutaj są same dzieci… - wyszeptał przytłoczony tym faktem Dave.
-
Po drodze nie spotkaliśmy praktycznie nikogo, czyli tutaj wszyscy się schowali
– stwierdził Droy.
-
Chodźmy się zarejestrować – zaproponował Michał, zyskując tym samym aprobatę.
Przed
ladą rozciągała się mała kolejka złożona z kilku dzieciaków, niepocieszony Dave
postanowił się do nich zwrócić.
-
Przepuśćcie nas młodziki, weteranom się śpieszy!
- Odczep
się stary dziadzie!
Odpowiedź,
którą usłyszał, wyrwała z niego duszę i pozostawiła tylko pustą skorupę.
-
Mam już dość, chcę do domu… - wymamrotał pozbawiony całej energii.
-
Nie łam się stary – oznajmił Droy, klepiąc go po plecach.
-
Dziesięciolatki wyzywają mnie od dziadów… to zbyt potężny atak…
Gdy
kolejka przed nimi w końcu się skończyła, rozpoczęli dialog z siostrą Joy.
Poprosili o zarejestrowanie w Lidze Kanto podając swoje pokedex’y. Pielęgniarka
wykonała kilka kliknięć na komputerze i zwróciła się do nich.
-
Wszystko załatwione – obwieściła, oddając świeżo upieczonym trenerom to, co
należało do nich, a także dodatkowo po jednej kasetce na odznaki. – Mogę w
czymś jeszcze pomóc?
-
Tak, poproszę jednoosobowy pokój, chciałbym zostać tu na kilka dni – powiedział
Michał.
-
Rozumiem – odpowiedziała, a po chwili wręczyła mu klucze.
-
Dziękuję.
-
Miłego pobytu w Viridian.
Trójka
muszkieterów wkroczyła na chwilę do pokoju Michała, by zostawił tam swój
plecak, a następnie wyszła na zewnątrz i usiadła na ławkach obok budynku.
-
Co robimy? – zapytał Dave.
-
Dajcie mi chwilę – poprosił Michał, a następnie wypuścił Squirtle’a z poke
ball’a.
Wziął
pokedex do ręki i nakierował go na swojego podopiecznego. Dowiedział się, że
stworek jest natury Modest, a jego zdolność to Torrent. Umiejętności, jakie
posiadał to: tackle, tail whip, withdraw i water gun. Oprócz tego poznał wszystkie statystyki pokemona.
- Dobra
jestem gotowy, czas się sprawdzić – oznajmił.
-
To może być ciekawe – stwierdził Droy.
Przenieśli
się na boisko treningowe za Pokemon Center. Początkowo chłopaki myśleli, że
Michał chce wyzwać do walki jednego z nich, ale stało się inaczej.
-
Przepraszam – powiedział czerwonowłosy, zaczepiając jednego z grupki
młodocianych trenerów przebywających na miejscu. – Co powiesz na mały pojedynek
jeden na jeden?
Chłopak,
który otrzymał wyzwanie miał biało-czerwoną czapkę z daszkiem na głowie,
spokojny wyraz twarzy i ubrany był w żółtą koszulkę oraz czarne spodenki.
-
Pewnie – odparł z uśmiechem, spoglądając na Squirtle’a stojącego obok wyzywającego.
Oboje
zajęli miejsca na polach wyznaczonych dla trenerów.
-
Squirtle stresujesz się? – zapytał Michał, zanim pokemon wbiegł na pole walki.
Stworek
przez chwilę zastanawiał się co odpowiedzieć, ale ostatecznie postanowił
przytaknąć.
-
Po prostu słuchaj moich poleceń i myślę, że damy radę – oznajmił, głaszcząc go
po głowie.
-
Pikachu wybieram cię! – wykrzyczał dziesięciolatek pewny łatwej wygranej.
Oba
pokemony ustały naprzeciw siebie, czekając na pierwsze komendy.
-
Thunder shock!
Wiązka
elektryczności wydobyła się z ciała Pikachu i poleciała prosto na Squirtle’a.
-
Withdraw – powiedział spokojnie Michał.
W
ostatniej chwili jego podopieczny ukrył się w skorupie, podnosząc dodatkowo swoją
obronę. Elektryczność rozbiła się na Squirtle’u, który po chwili wyszedł z
ukrycia. Po jego ciele przeszły malutkie iskierki.
-
Mocno cię to zraniło? – zapytał czerwonowłosy. Pokemon potrząsnął przecząco
głową. – Świetnie… - oznajmił. – Kiedy dam ci znak, schowasz się znowu w
skorupie, jasne?
-
Squirtle, Squirtle…
- To
walka, a nie pogaduszki! – zarzucił młody trener.
- Kto
ci kazał przestać atakować? – Uśmiechnął się Michał. – Squirtle water gun!
Strumień
wody wystrzelił z ust wspomnianego stworka.
-
Unik! – krzyknął dziesięciolatek.
Pikachu
zwinnie uskoczył przed zagrożeniem.
- Ponawiaj,
dopóki nie trafisz – oznajmił osiemnastolatek.
Droy
i Dave z zaciekawieniem oglądali, jak elektryczny pokemon trudził się, by
unikać zmasowanego ostrzału wodą. Squirtle lekko się zmęczył, ale jego trud się
opłacił, ponieważ ostatecznie zdołał trafić przeciwnika.
- Quick
attack! – rozkazał zdenerwowany trener Pikachu.
Stworek
otrząsnął się z wody i ruszył do przodu z wielką szybkością, zostawiając za
sobą białą poświatę.
-
Teraz! – krzyknął Michał.
Squirtle
schował się w twardej skorupie, a Pikachu uderzył w nią z impetem, przymykając
jedno oko i wybijając się z równowagi.
-
Tackle!
Wodny
stworek wyłonił się ze swojej zbroi i całym ciałem uderzył oponenta, który
odleciał do tyłu.
-
Biegnij, nie daj mu się oddalić! – oznajmił czerwonowłosy.
-
Thunder shock! – krzyknął rozpaczliwie dziesięciolatek.
-
Unik i tackle!
Zraniony
Pikachu wystrzelił nieprecyzyjną wiązkę elektryczności, a Squirtle z łatwością
jej uniknął, by następnie wykonać drugi raz ten sam atak. Elektryczny stworek
padł na ziemię nieprzytomny.
-
Wygląda na to, że wygrałem… brawo Squirtle – obwieścił Michał, chwaląc swojego
podopiecznego.
-
Przecież miałem przewagę typu… - wymamrotał przegrany tego pojedynku, odwołując
Pikachu do poke ball’a i opuszczając pole walki w pośpiechu.
-
Dzięki za walkę! – krzyknął osiemnastolatek.
- Łatwo
ci poszło – stwierdził Dave z rękoma założonymi za głowę.
-
Ciekawe zastosowanie skorupy – dodał od siebie Droy.
-
Dzięki – odparł Michał, a następnie schylił się do Squirtle’a. – Oby tak dalej –
Uśmiechnął się, przybijając z nim żółwika.
Cała
trójka opuściła wspólnie boisko treningowe i udała się w stronę Viridian
Forest. Zatrzymali się tuż przed lasem.
-
Tutaj się rozstajemy – oznajmił Dave. – Ruszam do Cerulean City.
- A
ja do Celadon City – powiedział Droy.
-
Do następnego mordy – pożegnał się Michał z szerokim uśmiechem na twarzy. –
Wiem, że wszyscy spotkamy się na szczycie!
-
Proste, że tak – odparł Dave.
-
Ha, ha! Dobrze powiedziane – potwierdził Droy.
-
Trzymajcie się.
-
Wzajemnie.
Widzę, że pracowicie zaczynasz rok. W ogóle to Twoja autorska grafika na końcu postu?
OdpowiedzUsuńMichał się rozkręca z tym Squirtlem, jestem ciekaw, co będzie dalej. Pierwsza walka wygrana pomimo przewagi typu, coś czuję, że Michał z tego opowiadania nie będzie zainteresowany odznakami, a czymś więcej. Czekam dalej
Piszę rozdział na raz w kilka godzin, więc to nie problem. Może uda mi się publikować co tydzień, jak na początku tego bloga, ale nie będzie to dla mnie wymóg.
UsuńArt znalazłem w grafice google.
Miło, że wpadłeś. Pozdrawiam.
Dave to sam taki mentalny dziesięciolatek trochę :D Zabawne, że to on najbardziej przeżywa docinki młodszych kolegów po fachu. Dobrze, że się chłopaki rozdzielili. Gdyby wędrowali razem i wszyscy zbierali odznaki (choć, podobnie jak Kyle, czuję, że tak nie będzie) to szybko zrobiłoby się nudno. Do angielskich nazw ataków pewnie trudno mi będzie się przyzwyczaić, ale to Twój wybór.
OdpowiedzUsuńA jeszcze tak mi się zabawne wydało stwierdzenie Kyle'a, że wszyscy Poke-blogerzy wracają do pisania. Skoro Ty, ja i Kyle to wszyscy... to coś mało nas w biznesie pozostało. Chyba, że znacie chłopcy jeszcze jakieś pokemonowe opowiadania, a nie chcecie się podzielić linkami, oj wstydźcie się, wstydźcie ;)
Mroczne czasy nastały dla tej sfery. Nie szukam już blogów pokemonowych, jak kiedyś, ale w kwestii powrotów to dostałem informację, że ktoś jeszcze o tym myśli :D
UsuńDziękuję.
Michał jak zawsze pokazał klasę, zapowiada się niezwykła przygoda naszych bohaterów. Jakoś nie mogę przyzwyczaić się do Squirtle jako głównego Pokemona Michała. Jego lodowy kompan skradł moje serce na zawsze. Walka jak zawsze przemyślana i nietuzinkowa, to jest Twój konik. Opisy walk Pokemonów :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję.
Usuń