Kapiąca
woda, odór i krzyk sprawił, że Surge otworzył oczy. Nic nie widział, wokół
niego panowała całkowita ciemność. Leżał na plecach w bardzo płytkim zbiorniku
wodnym, a przynajmniej tak mu się wydawało.
Wstał
i napełnił dłoń tajemniczą cieczą, która sięgała prawie do kostek jego nóg.
Pachniała znajomo, ale Matthies z jakiegoś powodu nie mógł sobie przypomnieć co
to było.
Obmacując
się poczuł na sobie swój mundur, nie miał żadnej broni ani pokeballi.
Próbował
zrozumieć sytuację, w której się znalazł, ale było to bardzo trudne zadanie, w
obecnym stanie wręcz niewykonalne. Nic nie pamiętał, w głowie miał pustkę,
która powoli skutkowała nasilającym się bólem.
Nagle
usłyszał przerażający wrzask, który mimowolnie zaczął przyciągać go w miejsce,
z którego dochodził.
Wyłączył
myślenie i po prostu szedł przed siebie.
-
Halo, jest tu ktoś!? – krzyknął na cały głos nie otrzymując odpowiedzi.
Podłoże
było miękkie, a ciecz stawała się coraz gęstsza. Z każdym krokiem coraz ciężej
mu się szło, robiło się coraz głębiej.
On,
ciemność i cisza przerywana ledwo słyszalnym rozrzedzaniem cieczy oraz
niepewność, która cały czas mu o sobie przypominała.
W
pewnym momencie ciecz zdawała się obejmować coraz mniejszą część jego nóg aż w
końcu wszedł na jakiś ląd. Zważywszy na okoliczności stwierdził, że to jakaś
wysepka.
Robiąc
kolejne kilka kroków o coś się potknął i upadł. W tej samej chwili wszystko
wokół niego zostało rozświetlone ciemnym, czerwonym światłem.
Jego
źrenice gwałtownie się rozszerzyły, gdy ujrzał leżącego na ziemi Ray’a, był
cały zakrwawiony. Surge natychmiast się pozbierał i do niego doskoczył.
-
Ray! Ray, żyjesz?! Co się stało?! Ray! – krzyczał delikatnie trząchając jego
ciałem.
Po
chwili sprawdził jego puls – Ray był martwy. Matthies nie wierzył, nie mógł
zrozumieć, był zszokowany i dopiero wtedy zauważył, że wokół wysepki, na której
się znajdował widniało morze krwi.
Rozejrzał
się po lądzie i zamarł, gdy zobaczył porozrzucane ciała pozostałych członków
jego oddziału w takim samym stanie.
Nagle
usłyszał ciche pojękiwanie co było znakiem, że ktoś tam może jeszcze żyć.
Zaczął biegać z miejsca na miejsce sprawdzając wszystkie ciała, aczkolwiek
bezskutecznie.
Coś
sprawiło, że poczuł potrzebę odwrócenia się za siebie. Za plecami ujrzał
powolnie czołgającego się na kolanach Michała. Natychmiast do niego podbiegł i
złapał go, gdy ten upadał.
Chłopak
głośno dyszał i był bardzo blady, wyglądał jakby za chwilę miał stracić
przytomność, krwawił mocno z ust.
-
Hej Michał!! – potrzasnął nim. – Co tu się dzieje?! Co się stało!? – wykrzyczał
zrozpaczony.
Nastolatek
próbował mu odpowiedzieć, ale zamiast tego mimowolnie wypluł sporą ilość krwi.
Spojrzał mu w oczy, a po chwili, gdy Surge próbował nie dopuścić by odpłynął,
Zoldrey wydał z siebie swoje ostatnie tchnienie.
Oddech
generała stał się nierównomierny, a jego mimika była odzwierciedleniem szoku
jaki w tamtym momencie przeżył.
-
Co to ma być? – powiedział w myślach.
Zacisnął
pięści.
-
Co to ma kurwa być!!!???
Podniósł
wzrok, a tuż przed jego oczami pojawiła się czarna jak smoła energia, w której
dostrzec można było ludzką sylwetkę z intensywnie czerwonymi oczami. Po chwili
zobaczył obok niego samego siebie.
-
Viper… - wyszeptał Surge.
Na
niewidocznej twarzy pojawił się widoczny szeroki uśmiech. Łowca szybkim ruchem
przebił na wylot brzuch kogoś kto wyglądał identycznie jak Matthies.
-
Jesteś bezsilny – powiedział przerażająco złowrogim głosem.
Surge
przeraźliwie krzyknął zrywając się z łóżka. Nie potrafił stwierdzić, czy
przeżył właśnie jakiś koszmar, ale jeśli tak to najgorszy jaki w życiu miał.
Był
cały spocony i trudno mu było złapać oddech. Znajdował się w swoim domu, a
dokładniej w sypialni.
W
pokoju panował mrok, otwarte okno za nim bujało się delikatnie na boki pod
wpływem wiatru, a łóżko, na którym leżał było w totalnym nieładzie.
-
Koszmary?
Matthies
gwałtownie wstał z łóżka i zaczął rozglądać się po całym pomieszczeniu w
poszukiwaniu źródła tajemniczego głosu.
-
Kto tu jest!? – krzyknął przestawiając się na tryb najwyższej gotowości.
Znalazł
je na jednej z szafek, które stały po obu bokach ścian pod postacią pokemona z
Johto, a dokładniej Xatu.
-
To ty? – zdziwił się Surge i nieco odetchnął.
-
Przybyłem cię ostrzec – zakomunikował ptak.
Używał
ludzkiej mowy, a jego głos był stosunkowo wysoki i powolny.
-
Przed czym? – odparł blondyn.
-
Widziałem przebłyski z przyszłości, twój los maluje się w bardzo czarnych
barwach, wszędzie widnieje tylko krew i śmierć – wyznał Xatu.
Kamienna
twarz pokemona dawała do zrozumienia, że jest śmiertelnie poważny.
Surge
przez chwilę milczał.
-
Co to ma niby znaczyć?
-
Nie można jednoznacznie określić, ale może to znak, że wróg jest zbyt potężny.
Generale, niejednokrotnie rzucał się pan na głęboką wodę, może tym razem nie
powinien pan tego robić, gdy jest tyle do stracenia.
Na
dłuższą chwilę zapadła cisza.
Surge
zacisnął pięści.
-
Lepszej okazji może już nie być, a obowiązkiem jednostki specjalnej jest czuwać
nad bezpieczeństwem regionu, a nigdy nie będzie bezpiecznie, gdy ktoś taki jak
Viper żyje sobie na wolności! A poza tym wierzę, że jesteśmy w stanie z nim
wygrać, nie… jestem tego pewny! – krzyknął będąc przekonanym do tego co mówi.
Xatu
od początku nawet nie drgnął, tym razem nieznacznie przechylił głowę w bok.
-
W twoim koszmarze wszyscy zginęli prawda?
Surge
zamarł przypominając sobie wszystko co przed chwilą przeżył – koszmar, który
był tak bardzo realistyczny.
Po
jego policzku spłynęła kropla potu.
-
Wyczuwam w tobie strach i niepewność… - stwierdził pokemon.
Matthies
dotknął ręką twarzy.
-
To mógł być tylko zły sen, nic więcej…
-
Mylisz się, w tym przypadku na pewno coś oznaczał, wskazują na to także moje
wizje – oznajmił ptak.
-
Nie masz pewności, nie odpuszczę z powodu czegoś, czego nawet nie jesteś pewny!
– odparł rozkojarzony Surge.
-
Odpowiadasz za tylu ludzi… za swój oddział…
-
Składali przysięgę, są gotowi na wszystko.
Po
raz kolejny nastała cisza. Oczy Xatu stały się jakby ostrzejsze.
-
Chcesz, żeby znowu przez ciebie spotkał kogoś taki sam los jak ich?
W
głowie Surge’a ożyły na nowo niechciane wspomnienia. Poczuł gniew, ogromny i
niepohamowany, zmieszany z żalem o którym chciał już na zawsze zapomnieć.
-
ZAMKNIJ SIĘ TY CHOLERNY PTAKU!!! – wrzasnął zaciskając zęby.
Chwycił
lampę, która stała obok jego łóżka i zamachnął się nią prosto w Xatu. Pokemon w
ostatniej chwili przeteleportował się na szafkę po drugiej stronie.
-
NIGDY WIĘCEJ… NIE POZWOLĘ… BY KOMUŚ JESZCZE STAŁO SIĘ TO SAMO CO IM!!!
Błyskawicznie
podbiegł do drugiej szafki i zrobił to samo, jednak i tym razem Xatu zdołał
umknąć pojawiając się na parapecie przed oknem.
-
NIEWAŻNE Z KIM BĘDĘ SIĘ MIERZYŁ I JAK SILNY BĘDZIE… POKONAM GO I OBRONIĘ
WSZYSTKICH!!!
Krzycząc
rzucił zniszczoną już lampą prosto w okno. Xatu znowu się przeteleportował, a w
całej okolicy rozległ się głośny trzask spowodowany zbiciem szyby.
-
… WIĘC ZAMKNIJ SIĘ I PATRZ!!! – krzyknął na cały głos.
Xatu
zaczął unosić się w powietrzu już poza budynkiem.
-
To twoja decyzja generale, ja życzę ci szczęścia. Miejmy nadzieję, że twój
koszmar pozostanie tylko koszmarem – oznajmił pokemon.
Surge
podbiegł do okna i wyjrzał przez rozbitą szybę.
-
Powiedz swojej mistrzyni, żeby nie wtykała nosa w nieswoje sprawy! – warknął
nie na żarty.
Xatu
zniknął nie odpowiadając. Matthies dalej stał przy oknie patrząc się w niebo, a
księżycowa poświata rozświetliła zdemolowaną sypialnię.
Trochę krótko jak na Ciebie, ale i takie rozdziały muszą być. Myślałam, że dalej pociągniesz wątek przeszłości Surge'a. Mam nadzieję, że jeszcze do niego wrócisz, bo ciekawi mnie, jak stracił swoją ekipę (bo po obecnym rozdziale wnioskuję, że stracił?)
OdpowiedzUsuńTak poza tym - fajny nagłówek. Lubię arty tworzone specjalne pod czyjeś opowiadanie :)
Kiedy więcej? ;D
OdpowiedzUsuńTrochę może się zejść, w najbliższym czasie raczej nic tutaj nie napiszę, chyba, że nadarzy się jakaś okazja.
UsuńTo wyczekuję cierpliwie ;D
Usuńkiedy cos nowego ?
OdpowiedzUsuńWłaśnie :c tęsknię za tym opowiadaniem...
UsuńWłaśnie opublikowałem post w którym wszystko wyjaśniam. Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam.
Usuń