Kilka lat wcześniej…
-
Czy przysięgacie dbać o dobro całego regionu? – zapytał prezydent.
-
Przysięgamy! – odpowiedziało chórem ponad stu żołnierzy.
Wszyscy
z nich klęczeli w ogromnej sali mając na sobie wojskowe uniformy naprzeciw
władz kraju odzianych w eleganckie, galowe stroje.
Na
samym przedzie klęczał dowódca, a tuż za nim generał – Surge Matthies.
-
Czy przysięgacie zawsze stawić się na wezwanie, kiedy takowe przyjdzie, w imię
regionu?
-
Przysięgamy!
-
Czy przysięgacie pomóc czynić region lepszy miejscem?
-
Przysięgamy!
-
Czy przysięgacie służyć całym sercem w imię regionu?
-
Przysięgamy!
-
Bardzo dobrze żołnierze – powiedział prezydent. – A na koniec ostatnie i
najważniejsze pytanie – oznajmił wskazując ręką na olbrzymi herb przypominający
Moltresa, który zawieszony był na ścianie. – Czy przysięgacie oddać życie w
służbie regionu?
-
Przysięgamy!
**
Siedziba
jednostki specjalnej…
Surge
przebywał samotnie w pomieszczeniu treningowym. Jego górna część ubioru leżała
na drewnianej półce z akcesoriami, podobnie jak pokeballe. Był cały spocony, od
kilku godzin walczył ze swoim cieniem wręcz, ćwiczył manewry z nożem i swój
fechtunek przy pomocy drewnianego miecza.
Chciał
być zawsze w jak najlepszej formie, szczególnie teraz gdy tego od niego
wymagano.
-
Tu pan jest! Tyle czasu pana szukaliśmy…
W
pomieszczeniu rozległ się zmęczony głos jednej z dwójki osób, które właśnie przekroczyły
próg drzwi.
Mówiącym
był mężczyzna średniego wzrostu o cienkich blond włosach zaczesanych elegancko
w prawą stronę i stosunkowo małej prostokątnej twarzy. Jego mina była
naturalnie uśmiechnięta i zadziorna, jakby wiecznie szukająca rozrywki.
Drugą
osobą był natomiast trochę wyższy szatyn z krótko
ściętymi włosami i delikatnym zarostem. Miał kwadratową twarz, z której nie
schodził ledwie widoczny półuśmiech.
Oboje
mieli na sobie swój służbowy, wojskowy uniform.
-
Ray i Lan – uśmiechnął się Surge wycierając się ręcznikiem. – Prędzej niż mnie
szukaliście sensu życia w błękitnych oczkach naszej siostry Joy wy obiboki! – stwierdził.
-
Nie tym razem… - próbował się wytłumaczyć Ray, czyli ten pierwszy, ale
prychnięcie Lana wybiło mu z głowy ten pomysł. – No dobra ma pan rację –
przyznał się.
Cała
trójka wybuchła śmiechem.
-
Niestety przeszkodził nam w tym nagły komunikat od szefa, wszyscy mają stawić
się w holu i to natychmiast – wyznał blondyn.
-
Dlatego przyszliśmy po pana, bo jak zwykle, gdy zacznie pan ćwiczyć to nie
sposób do naszego wielkiego generała dotrzeć poza bezpośrednim widzeniem –
dokończył kwestię kolegi Lan.
Nastała
chwilowa cisza. Surge udawał, że nie wie o co im chodzi.
-
Za każdym razem jest to samo… - zaczął narzekać Ray robiąc przy tym komiczną
minę.
-
Wybaczcie – powiedział generał śmiejąc się przy tym.
-
Straszny z pana kłopot – skomentował już z uśmiechem blondyn.
-
Chodźmy wreszcie, wszyscy już są, reszta oddziału też – oznajmił Lan.
Surge
założył swój mundur i schował pokeballe w odpowiednie miejsce.
-
Chodźmy – potwierdził.
…
Gdy
dotarli na miejsce ujrzeli tłum żołnierzy zwróconych twarzą w stronę ogromnego
ekranu wiszącego na środkowej ścianie. Wszyscy stali w rozległym i równym
pięcioszeregu. Jako że czekano właśnie na Surge’a, jego przybycie przyciągnęło
wzrok większości.
Ray
i Lan w milczeniu dołączyli do reszty żołnierzy, a Matthies powędrował na sam
początek szeregu.
-
Generale – rozbrzmiał bardzo niski głos.
-
Przepraszam za spóźnienie – powiedział salutując.
Na
ekranie widniał czarnowłosy mężczyzna w czarnym garniturze z ponurym wyrazem twarzy,
na której posiadał bliznę w postaci trzech grubych linii ciągnących się na skos
znad lewego ucha aż do prawej strony szyi – szef jednostki specjalnej.
-
Zacznijmy więc nasze dzisiejsze zebranie – obwieścił. – Przejdę od razu do
rzeczy, z naszych źródeł wynika, że za pięć dni, w okolicach Księżycowych Gór
dojdzie do spotkania między zespołem R, a tajemniczym łowcą Viperem…
Słowa
przez niego wypowiedziane sprowadziły do pomieszczenia szmer, który przeszedł
przez tłum zaskoczonych żołnierzy.
-
Źródło wydaje się być wysoce wiarygodne, nie podaje jednak w jakim celu ma
dojść do tego spotkania, a my nie mamy odpowiedniej ilości informacji by to wywnioskować.
Osobiście twierdzę, że nie jest to na tyle ważne by się nad tym zastanawiać.
Mamy szansę zaatakować z zaskoczenia, kiedy nie będą się tego spodziewać i tak
właśnie zrobimy. Głównym celem jest Viper, macie go pojmać żywcem, a jeśli
okaże się to niemożliwe pozbyć się. Otrzymujecie pozwolenie na wyeliminowanie
wszystkich którzy się wtrącą, bez wyjątków. W misji uczestniczyć będą wszystkie
oddziały pod przewodnictwem generała Surge’a Matthiesa. Reszta szczegółów
zostanie wam zdradzona przy następnym zebraniu, a do tego czasu wypocznijcie
fizycznie i psychicznie – powiedział kończąc swoją przemowę.
-
Tak jest! – krzyknęli wszyscy chórem salutując.
-
To wszystko – oznajmił znikając z ekranu.
Po
zakończeniu zebrania w całym holu zrobiło się bardzo głośno, żołnierze
rozmawiali o nowo otrzymanej misji i powoli zaczynali odczuwać piętno ogromnego
jej znaczenia dla całej jednostki specjalnej.
-
Czeka nas chyba najtrudniejsze wyzwanie w historii… - powiedział Ray w stronę
zamyślonego Surge’a.
Matthies
nawet nie zwrócił uwagi, że tuż obok niego pojawiła się dwójka podopiecznych.
-
Generale? – powiedział niepewnie Lan klepiąc mężczyznę po ramieniu.
-
Wybaczcie! Nawet ja odczuwam niemałą presję przed tym zadaniem, ha ha! – odparł
nagle Surge łapiąc się prawą ręką za tył głowy i śmiejąc się na głos.
-
Spokojna generała głowa, w końcu ma pan mnie, swoją nieustraszoną prawą rękę –
oznajmił z pewnością w głosie Ray, przytakując samemu sobie.
Lan
i Surge wspólnie parsknęli śmiechem.
-
Z czego się śmiejecie? Przecież to prawda – stwierdził blondyn równie
energicznie co wcześniej.
-
Jestem zdziwiona, że wierzysz w to co mówisz… - powiedział nagle delikatny
kobiecy głos.
Wzrok
całej trójki powędrował w miejsce, z którego dochodził.
-
Ee…? – mruknął Ray marszcząc brwi na widok znanej mu już kobiety o krótkich
czerwonych włosach.
Mówczynię
charakteryzowała delikatna uroda. Miała twarz w kształcie serca, zadziorne
zielone oczy i niewielkie czerwone usta. Była stosunkowo niska.
-
Och? Nic nie odpowiesz? W końcu wiadomo kto tak naprawdę jest prawą ręką
generała – stwierdziła z dumnym wyrazem twarzy.
-
Wiedźma przybyła… - wymamrotał prowokacyjnie Ray, lecz bez złośliwości.
-
Witaj Miwa – przywitał się z uśmiechem Surge.
Czerwonowłosa
równie uśmiechnięta zbliżyła się do niego.
-
Dzień dobry generale – odpowiedziała bardzo uprzejmym tonem. – Mamy dziś bardzo
ładny dzień, co pan na to by wyskoczyć gdzieś we dwoje? – zaproponowała z
nadzieją w oczach.
-
Nie jesteś w moim typie Miwa – odparł radośnie Matthies.
-
Nie uwierzę w te brednie generale – oznajmiła śmiejąc się.
-
Z takim urokiem osobistym możesz sobie tylko pomarzyć o randce z kimkolwiek, a
na pewno nie z generałem – stwierdził złośliwie Ray.
-
Ojej, czyżby zraniony prawiczek miał coś do powiedzenia? – odcięła się z
przerażająco spokojną miną.
-
Co!? – warknął blondyn i zaczął mierzyć się z nią wzrokiem.
Wtem
kolejna dwójka osób dołączyła do zgromadzenia.
-
A ci znowu się kłócą…
Mówcą
okazał się być wysoki, łysy mężczyzna z gęstą czarną brodą. Miał okrągłą twarz,
na której widniał łagodny wyraz.
-
Rutyna – dodał po chwili drugi z mężczyzn.
Był
niewiele niższy od tego pierwszego, aczkolwiek wyróżniało go jego mocno
umięśnione ciało. Miał krótkie rude włosy i również okrągłą twarz, która
wyglądała na znudzoną.
-
Gabe i Hubert – powiedział z niekończącym się uśmiechem Surge.
-
Generale… - schylili głowę witając się.
-
A gdzie reszta? – zdziwił się Ray odkładając kłótnię z Miwą na później.
-
Dobre pytanie… ciężko znaleźć kogokolwiek w takim tłumie – stwierdził Gabe.
-
Widziałam ich wcześniej, myślę, że jak przedrą się przez ten tłum to zechcą
zobaczyć się z generałem, którego na pewno dostrzegli – wtrąciła Miwa.
-
Dawno nie było tylu ludzi w bazie… - zauważył Hubert.
-
Racja, ale to nic dziwnego w takiej sytuacji – odparł Ray.
-
O wilkach mowa – powiedział Lan wskazując na idącą w ich stronę piątkę
mężczyzn.
Pierwszy
z nich był niskim brunetem o krótkich włosach i owalnej twarzy z lekko
odstającymi uszami. Drugi natomiast posiadał stosunkowo długie ciemne blond
włosy i twarz w kształcie diamentu, był niewiele wyższy. Trzeciego
charakteryzowała trójkątna twarz i włosy o wiele dłuższe niż pozostałych.
Czwarty był bardzo wysoki, mierzył spokojnie ponad dwa metry, miał okrągłą
twarz i włosy blond ścięte do absolutnego minimum. Piąty był nieco niższy, lecz
także mierzył co najmniej dwa metry, posiadał kwadratową twarz i elegancko
ulizane czarne włosy.
-
Kenta, Sho, Jiro, Adrien, Max, miło was widzieć! – oznajmił Surge.
Cała
piątka w odpowiedzi należycie się z nim przywitała.
-
No, no, no… rzadko kiedy się zdarza, żeby cały oddział znajdował się w jednym
miejscu – stwierdził Ray.
-
W końcu nasz oddział wzywany jest tylko do zadań specjalnych – przypomniał mu
Lan.
-
Zazwyczaj działamy osobno – dodał Gabe.
-
Mówicie tak jakbym był tutaj od wczoraj… - odparł z grymasem na twarzy Ray.
Surge
głośno się zaśmiał co mimowolnie rozweseliło pozostałą dziesiątkę.
-
A może spotkamy się gdzieś razem, całą jedenastką? W końcu mamy kilka dni
wolnego, co rzadko się zdarza. Co pan o tym myśli, generale? – zaproponowała
Miwa.
Matthies
chwilę się zastanowił.
-
Świetny pomysł! Wszyscy macie obowiązkowo być! – obwieścił radośnie.
-
W takim razie jutro punkt osiemnasta kawiarnia w Safranii, wiecie która – oznajmiła
czerwonowłosa.
-
Nie przyjmujemy sprzeciwów! – dodał po chwili Surge.
Gdy
już wszystko zostało ustalone, wszyscy rozeszli się w swoje strony.
-
Viper… - powiedział w myślach Matthies.
Wracając
do swojego domu, a zarazem sali w Oranii dręczyły go przeróżne myśli związane z
tajemniczym wrogiem, których nie mógł się pozbyć.
-
Za dużo się przejmuje, przecież nie jestem sam, mam ich… - stwierdził
uśmiechając się szeroko i oczekując ich wspólnego spotkania.
**
W
jednym z pomieszczeń kwatery głównej jednostki specjalnej zebrała się
dziesiątka wyjątkowo utalentowanych żołnierzy, którzy byli jednymi z
najlepszych w swoim fachu. Zrobili to z rozkazu szefa, który nie podał im żadnych
szczegółów.
O
umówionej godzinie miał przyjść do nich ktoś kto im wszystko wyjaśni. Spóźniał
się, w efekcie czego żołnierze stawali się zniecierpliwieni, a fakt, że nie
znali się nawzajem wprowadził do pomieszczenia niekomfortową atmosferę.
Nagle
ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka niemalże pustego pokoju głośno przy tym
ziewając.
-
Przepraszam za spóźnienie – powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
Osobą
tą był mężczyzna o krótkich, stojących blond włosach. Miał wyjątkowo dobrze
zbudowane ciało i twarz sprawiającą wrażenie nieznającej smutku.
Widząc
znaną im już osobę żołnierze bardzo się zdziwili.
-
Jedna kobieta i dziewięciu mężczyzn… - powiedział w myślach. – Miło mi was
poznać, nazywam się Surge Matthies i od dziś będę dowodził specjalnym oddziałem,
który będzie składał się z was, czyli najbardziej utalentowanych żołnierzy w jednostce
specjalnej. Jestem pewny, że się dogadamy! – obwieścił radośnie.
Po
pomieszczeniu przeszedł głośny szmer.
-
Chcielibyście coś powiedzieć? Proszę bardzo – oznajmił dopuszczając ich do
głosu.
Z
okazji skorzystał średniego wzrostu mężczyzna o cienkich blond włosach
zaczesanych elegancko w prawą stronę.
-
A więc opiekował się nami będzie sam generał, maniak sztuk walki, zapalony
trener pokemon i obibok w jednym, czyli Surge Matthies aka najsłynniejszy
żołnierz jednostki specjalnej? – zapytał z zadziornym uśmiechem na twarzy.
-
Ha ha! – zaśmiał się głośno Surge. – Dokładnie, sam electromaster we własnej
osobie!
Jako
drugi odezwał się trochę wyższy szatyn z krótko ściętymi włosami i delikatnym
zarostem.
-
Wygląda na to, że nie będzie lekko… - powiedział z półuśmiechem na ustach.
-
Masz rację, od teraz będziecie ciężko pracować pod moim okiem – odparł śmiejąc
się raz jeszcze.
W
taki właśnie sposób los Surge’a skrzyżował się z losem Ray’a, Lana, Miwy, Gabe’a,
Huberta, Kenty, Sho, Jiro, Adriena i Max’a.
Tego
dnia Matthies objął dowództwo nad swoim nowym oddziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz