Michał wraz ze swoim nowym i niespodziewanym ludzkim towarzyszem w podróży Axel’em zaczął przemierzać Viridian Forest, by dostać się do Pewter City. Po drodze przez gęsty las mijali mnóstwo dzikich pokemonów, najczęściej były to skupiska Caterpie i Weedle’ów, ale nie brakowało także ich wyższych form, czyli Metapod’ów i Kakuna’n, czasem przebiegł gdzieś pojedynczy Pikachu.
- Ej – powiedział nagle Michał.
- Tak? – odparł Axel, trzymając cały czas aparat w rękach i okazjonalnie robiąc pojedyncze zdjęcia, gdy coś przykuło jego uwagę.
- Czyim jesteś fotografem?
- Współpracuję z ligą, ale generalnie jestem niezależny i pracuję dla samego siebie. Robię tyle zdjęć, ile chcę i kiedy chcę, a następnie wrzucam je na swoją stronę, na czym zarabiam, ponieważ jest całkiem popularna no i raz na jakiś czas wysyłam coś wcześniej wspomnianej lidze – wyjaśnił zielonowłosy, szczerząc swoje błyszczące ząbki.
- Kumam, a co z byciem trenerem, bo na pewno nim byłeś – zapytał czerwonowłosy.
- Trzy lata temu wziąłem udział w Lidze Kanto i odpadłem w jednej ósmej. Na tym zakończyła się moja kariera.
- Dlaczego?
- Najzwyczajniej w świecie się tym znudziłem, a po chwili pojawiła się fotografia, którą jaram się do dziś tak samo mocno.
- Spoko – odparł Michał. – Swoją drogą wyglądasz strasznie młodo, ile masz lat?
- Często to słyszę – wzruszył ramionami Axel. – Całe szesnaście.
- Jest między nami różnica tylko dwóch lat, a czuję się, jakby to było dziesięć…
- Ha, ha! Nie przesadzaj.
- Mówię poważnie…
- Dobra to już koniec wywiadu? – zapytał roześmiany szesnastolatek.
- Ta – westchnął osiemnastolatek.
Nagle telefon w kieszeni młodego Zoldrey’a dał o sobie znać. Właściciel natychmiast zapoznał się z treścią smsa, którego otrzymał.
- Dziewczyna do ciebie napisała?
- Kumpel ze szkoły i największy rywal.
Wiadomość brzmiała następująco: „ Siema, jesteś może w okolicach Pewter City? Jeśli tak to mogę na ciebie chwilę zaczekać i stoczymy jakąś waleczkę, co ty na to? ”.
- Przykro mi – oznajmił Oxford.
- Mi nie, szykuje się dobra walka – odparł Michał.
- Gdzie jest?
- W Pewter.
- Dotrzemy tam najwcześniej jutro po południu.
- Napisałem mu to i poczeka bez problemu.
- Ok.
Resztę dnia spędzili na marszu i rozmowie o wszystkim i o niczym, a gdy doszczętnie się już ściemniło, zatrzymali się niedaleko końca lasu i przenocowali pod gołym niebem.
Michał z samego rana wykonał trening wraz ze swoimi pokemonami, a następnie w towarzystwie Axel’a wznowił marsz. Dotarli do Pewter City o dwunastej trzydzieści.
- No, no… ten górzysty teren w połączeniu z mnóstwem drzew i zieleni robi wrażenie – stwierdził Michał, rozglądając się po mieście.
- Pierwszy raz tutaj? – zapytał Axel.
- Bywałem przejazdem, ale za każdym razem wrażenie te same.
- Przyznam, że coś w tym jest. To, co teraz do Pokemon Center?
- Ta.
Przed wejściem do budynku oprócz wielu innych ludzi stał także ten, z którym Michał umówił się na spotkanie.
- Yo Zeke – przywitał się Zoldrey, zbijając pionę z kumplem.
- Yo.
Chłopak, o którym mowa miał średniej długości brązowe włosy zaczesane na bok i piwne oczy. Był średniego wzrostu oraz posiadał dobrze zbudowane ciało. Na sobie miał jasnoniebieską bluzę, turkusowe spodnie i białe buty.
- Jak tam? – zapytał czerwonowłosy.
- Git, wczoraj zdobyłem tutaj pierwszą odznakę, także nie ma co narzekać – pochwalił się szatyn.
- O, a ja z kolei pierwszą zdobyłem w Viridian.
- Nieźle, mam zamiar tam teraz wpaść. To prawda, że lider dostosowuje poziom do danego trenera?
- Prawda, dał mi cholernie dobrą walkę i zaprosił na rewanż przed ligą, a jak było z tutejszym?
- Dosyć łatwo bym powiedział.
- Nazywam się Axel! – oznajmił niespodziewanie zielonowłosy z szerokim uśmiechem na ustach, wtrącając się do rozmowy.
- Potrzebujesz atencji co? – odparł Michał.
- Dokładnie!
- No nic, poznaj mojego dziwnego towarzysza w podróży Axel’a, jest fotografem.
- Miło mi – powiedział Zeke.
- To, co pójdę ogarnąć pokoje i widzimy się na boisku? – zapytał Zoldrey.
- Spoko.
Po ogarnięciu wszystkiego w Pokemon Center Michał i Axel skierowali się w umówione miejsce, gdzie czekał na nich Zeke. Gdy boisko zostało zwolnione dwójka trenerów ustała naprzeciw siebie w wyznaczonych sektorach.
- Oby trafiły się jakieś fajne ujęcia… - wymamrotał Axel, trzymając w ręku aparat.
*
- Jeden na jeden? – zapytał Zeke.
- Ta – odparł Michał. – Squirtle lecimy z tym! – oznajmił, wypuszczając swojego startera z poke ball’a.
- Naprzód Eevee!
Po przeciwnej stronie boiska pojawił się pokemon o bardzo jasnej brązowej barwie podchodzącej lekko pod szarą, która wyróżniała go od zwykłego przedstawiciela tego gatunku.
- Shiny Eevee! Niespotykany widok warty uwiecznienia! – obwieścił z podekscytowaniem Axel, natychmiast robiąc kilka zdjęć.
- Możesz zaczynać – powiedział brązowowłosy.
- Skorzystam, Squirtle water gun!
Powitalny strumień wody pomknął w stronę przeciwnika.
- Unik i swift!
Eevee w ostatniej chwili odskoczył z wielką gracją i odpowiedział nawałnicą złotych gwiazdek, które leciały naprawdę szybko.
- Rapid spin.
Squirtle schował się w swojej skorupie i zaczął kręcić, co pozwoliło mu całkowicie zneutralizować wrogie obiekty bez otrzymania żadnych obrażeń.
- Quick attack – rozkazał Zeke.
- Blok, a potem bite – rozkazał w odpowiedzi Michał.
Eevee rozpędził się, zostawiając za sobą białą poświatę i uderzył prosto w skrzyżowane ręce Squirtle’a, odrzucając go lekko do tyłu. Wodny pokemon chwilę później ruszył do przodu z zamiarem ugryzienia oponenta.
- Sand attack, a potem swift!
Podopieczny Zeke’a będąc szybszym, odwrócił się od przeciwnika i kopiąc łapami w ziemi, posłał w jego twarz mnóstwo piasku, a następnie także gwiazdki, które po trafieniu czysto zadały spore obrażenia. Squirtle jednak wszystko przetrzymał i nie zatrzymał się, co zaowocowało ugryzieniem Eevee’go niemal na ślepo, zadając takie same obrażenia.
- Świetnie! – pochwalił partnera Michał. – Dodaj lewy i prawy!
Wodny pokemon z przymrużonymi oczami błyskawicznie uderzył oponenta w twarz najpierw lewą pięścią, a później prawą.
- Odskocz! – krzyknął Zeke, co jego podopieczny natychmiast zrobił, zwiększając dystans. Oboje wyglądali na równie zaskoczonych. – Wow nieźle! Trochę przysnąłem przez to zdziwienie – wyznał.
- Hehe! – zaśmiał się pod nosem Zoldrey, w czasie gdy Squirtle obmywał swoje oczy wodą, by pozbyć się z nich piasku, co wyszło mu pomyślnie.
- Ale, że będziesz uczył swojego pokemona technik bokserskich, to się kompletnie nie spodziewałem… - oznajmił szatyn.
- To dobrze, w takim razie każdy inny trener również się zdziwi – odparł czerwonowłosy.
- Kontynuujmy, Eevee quick attack!
- Prawy podbródkowy!
Błyszczący pokemon pomknął z olbrzymią prędkością w stronę Squirtle’a, który pochylił się lekko w prawą stronę i próbował uderzyć od dołu, ale nie zdążył, w konsekwencji czego oberwał całkiem mocno.
- Shadow ball i quick attack! – rozkazał swojemu podopiecznemu Zeke, uśmiechając się pod nosem.
- Unik Squirtle!
Przed twarzą Eevee’go uformowała się fioletowo-czarna kula z mrocznej energii, lecz nie wystrzelił jej od razu, tylko pomknął razem z nią prosto na przeciwnika. Squirtle z trudem uniknął zderzenia, ale niespodziewanie dopiero wtedy poleciała na niego kula cienia i trafiła czysto, zadając bardzo duże obrażenia. Zaskoczony stworek ledwo zdołał utrzymać się na nogach.
- Ciekawa kombinacja… - stwierdził Michał, nie kryjąc swojego zdziwienia.
- Miło mi to słyszeć – odparł brązowowłosy.
- Squirtle trzymaj się, musimy odwrócić sytuację! – oznajmił, na co pokemon tylko przytaknął. – Water pulse!
- Shadow ball!
Squirtle uformował w swoich rękach kulę z wodnej energii i posłał ją na zderzenie z kulą cienia. Atak Eevee’go był nieco silniejszy, ale doszło do małego wybuchu, w którym obie siły wzajemnie się zneutralizowały.
- Jeszcze raz water pulse! – krzyknął Michał.
Wodna kula poleciała w stronę nieruchomego celu.
- Unik i shadow ball z quick attack’iem! – krzyknął po chwili Zeke.
- Unik, a potem rapid spin!
Eevee w ostatnim momencie odskoczył przed wrogim atakiem i wykonał tę samą kombinację co wcześniej. Squirtle ponownie uniknął zderzenia, a gdy kula cienia leciała wprost na niego, schował się w swojej skorupie i zaczął wirować, ale ten ruch nie pozwolił całkowicie zneutralizować obrażeń z ataku, który po chwilowym kontakcie od razu wybuchł. Wodny pokemon padł na ziemię, lecz wciąż był przytomny. Z wielkim trudem zdołał się podnieść, będąc na skraju wyczerpania.
- Jest nieciekawie, jeszcze jeden taki shadow ball i przegramy tę walkę… - powiedział w myślach Zoldrey.
Wokół ciała Squirtle’a nagle pojawiła się błękitna aura widoczna gołym okiem, czyli aktywowała się jego zdolność „Torrent”.
- Swift – oznajmił spokojnie szatyn.
- Wóz albo przewóz! Unik, a potem water pulse!
Nawałnica złotych gwiazdek pomknęła w stronę podopiecznego Michała i uderzyła w niego, ponieważ stworek przez otrzymane obrażenia nie zdążył uciec z pola rażenia na czas.
- Squir!!!!! – wrzasnął wściekle pokemon i niespodziewanie pokrył się białą poświatą, w której zaczął zmieniać formę.
Gdy nieoczekiwana ewolucja dobiegła końca, na boisku nie było już Squirtle’a tylko jego wyższa forma – Wartortle.
- Hyhyhy! Szczęście nam sprzyja! – obwieścił Michał, uśmiechając się szeroko.
- No nie, to chyba jakieś jaja… co za farciarz! – krzyknął zdezorientowany i lekko zdenerwowany Zeke.
- No i cyk… - wymamrotał Axel, robiąc kolejne zdjęcie.
- To, co partnerze lecimy z nimi? – zapytał pobudzony całą sytuacją czerwonowłosy.
Wartortle, którego stan częściowo się poprawił, odpowiedział mu radośnie, wymachując przy tym energicznie rękami.
- Eevee nie możemy oddać im przewagi, shadow ball i quick attack jeszcze raz!! – krzyknął brązowowłosy, tracąc całkowicie swoje wcześniejsze opanowanie.
- Water pulse!
Wartortle w o wiele szybszym tempie niż jako Squirtle wytworzył wodny puls, który dotarł do celu przed przyśpieszonym Eevee’m i spowodował kolejny wybuch. Pokemon Zeke’a oberwał bardzo mocno.
- Zbliż się do niego! – rozkazał natychmiast Michał, czując unoszący się w powietrzu zapach wygranej.
- Sand attack! – rozkazał w odpowiedzi Zeke.
- Water gun!
Eevee próbował osłabić widoczność przeciwnika, ale Wartortle pozbył się piasku za pomocą armatki wodnej i znalazł się tuż przy nim.
- Odskocz i shadow ball!!! – krzyknął desperacko szatyn.
- Prawy i lewy sierp!!!
Bardzo silne uderzenia dosięgnęły twarzy podopiecznego Zeke’a, który nie zdążył wykonać uniku i padł na ziemię.
- Eevee oddal się quick attack’iem!!!
- Wartortle kończ to water pulse’m!!!
Błyszczący pokemon robił wszystko, by się podnieść, lecz było to ponad jego siły i ostatecznie wodny puls zakończył pojedynek.
- Dobra to by było na tyle, ogłaszam fajrant – powiedział Axel, robiąc ostatnie zdjęcie.
- Świetnie się spisałeś Eevee, mieliśmy po prostu pecha… - powiedział niepocieszony Zeke, odwołując pokemona do poke ball’a.
- Mamy to Wartortle! – powiedział uśmiechnięty Michał, przybijając żółwika z równie zadowolonym podopiecznym.
Obaj trenerzy podeszli na środek boiska i uścisnęli sobie dłoń.
- Dobra walka, ale nie wierzę w tego twojego farta… już prawie cię miałem! – oznajmił Zeke, wciąż nie mogąc do końca pogodzić się z rezultatem starcia.
- No niestety muszę przyznać, że masz rację, ale mimo wszystko tym razem to ja jestem zwycięzcą, następnym razem też będę tylko już bez takiego szczęścia – odparł Michał.
Brązowowłosy uśmiechnął się szeroko.
- Nie ma szans!
- Zobaczymy!
- To, co teraz migiem do siostry Joy? – wtrącił się Axel.
- Trzeba – zgodził się Zeke.
- Swoją drogą patrzcie jakie zdjęcia zrobiłem, jestem z nich zadowolony…
- Chodź Wartortle, czas odpocząć – oznajmił Michał, na co pokemon z uśmiechem przytaknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz