Po
zdobyciu przez Michała ostatniej odznaki grupa przyjaciół zatrzymała się na noc
w Centrum Pokemon. Wszyscy usnęli bardzo szybko, a szczególnie Zoldrey, którego
ten dzień kosztował zdecydowanie najwięcej wysiłku.
Noc
była wyjątkowo spokojna i kusząca dla wielbicieli tej drugiej pory dnia,
dlatego korzystając z okazji, Sandslash opuścił swój pokeball i wydostał się po
cichu przez okno na dach budynku, skąd miał świetny widok na rozgwieżdżone
niebo.
Pogrążył
się w głębokich przemyśleniach. Zyskał ogromną moc, ale czy wystarczającą, by ochronić
to, co dla niego najważniejsze? To pytanie chodziło mu po głowie i powodowało
niepewność. Sytuacja była trudna i brakowało czasu na wątpliwości, ponieważ
zło, którym został skażony, mogło zaatakować w każdej chwili, wyprowadzając
przy tym tragiczny w skutkach cios. Mimo że o tym wiedział, szalały w nim
emocje. Zastanawiał się dlaczego, skoro wcześniej całkiem ich nie posiadał.
Poczuł
niepokój, który pojawił się dosłownie znikąd. Nieprzyjemne uczucie pochodziło z
ich pokoju, dlatego momentalnie tam wrócił. To, co zobaczył, było niemożliwe do
przewidzenia.
Smukła
postać o czarnym ciele, białej głowie, czerwonym kołnierzu z kolców i
świecących niebieskich oczach wciągała śpiącego Michała do portalu z czarnej
energii, który wytwarzała przy pomocy rąk. Sandslash doskoczył do zjawy z
zamiarem zaatakowania jej nocnym cięciem, ale momentalnie został wciągnięty
razem ze swoim trenerem i stracił przytomność.
Gdy
otworzył oczy, znajdował się na rozległej, pustej przestrzeni, gdzie tłem była
przygnębiająca szarość i nic poza tym.
- Gdzie
jest Michał!? – zastanawiał się w myślach Sandslash.
Nagle
przed jego oczami pojawiły się dziesiątki eksperymentalnych pokemonów, co było
dla niego całkowicie niezrozumiałe. Rozpoznał je po czerwonych oczach i
szaleńczym spojrzeniu.
-
Gdzie jest Michał!? – zapytał.
Tak
jak się spodziewał, nie otrzymał odpowiedzi, a wrogie jednostki zaczęły się do
niego zbliżać. Wiedział doskonale, że jedyną opcją w tej sytuacji jest walka na
śmierć i życie, dlatego nie miał zamiaru się jakkolwiek powstrzymywać.
Wokół
jego ciała zaczęły unosić się i wirować monstrualne ilości piasku, a jego forma
momentalnie uległa zmianie.
Wściekła
czerwono-czarna energia w ułamku sekundy nagromadziła się na łapach Sandslash’a
w przerażającej intensywności. Jeż, zanim ktokolwiek zdążył go zaatakować,
wystrzelił olbrzymie cięcia, które nie dały żadnych szans eksperymentom i
zmasakrowały ich ciała. Zwłoki natychmiast zniknęły, a na miejscu pojawiły się
nowe twarze – Gengar i Ursaring.
-
Imponujące – powiedział szeroko uśmiechnięty duch.
- GDZIE
JEST MICHAŁ!!!??? – wrzasnął pełen gniewu Sandslash.
-
Czemu taki potwór jak ty tak bardzo troszczy się o tego chłopaka? – zapytał Gengar.
Nienaturalny
i złowrogi głos nieoczekiwanie dołączył do konwersacji.
-
Ponieważ byli razem od najmłodszych lat… dopóki nie zabrałem mu tego głupiego
pokemona…
-
T-TY!!! – warknął jeż na widok kolejnej postaci, która wzięła się znikąd. Za
plecami Gengar’a i Ursaring’a pojawił się Viper, Sid, Wind i Fa. – TA CZARNO-BIAŁA
ZJAWA WAMI DOWODZI!? – dodał po chwili.
-
Dokładnie…
Łagodny
i tajemniczy głos rozbrzmiał w jego uszach. Tym razem ten, o którym mówił,
uformował się dosłownie z niczego tuż przed nim.
- KIM
JESTEŚ!!!???
Smukła
postać o czarnym ciele i białej głowie pochyliła się w stronę wściekłego
pokemona.
-
Jestem panem ciemności. Me imię Darkrai – obwieścił niebywale spokojnym tonem
głosu.
- POZBĘDĘ
SIĘ CIEBIE TU I TERAZ!!!!!! – wrzasnął Sandslash, szykując się do ataku.
- …
Zapraszam… - odparł, prowokując go.
Wściekły
pokemon otoczony piaskiem zaczął zbierać w prawej łapie czerwono-czarną
energię, której było tak wiele, że wyglądało to tak, jakby zaraz miała wybuchnąć.
Gdy obszarowe nocne cięcie zostało całkowicie uformowane, pomknęło w stronę samozwańczego
pana ciemności w zastraszającym tempie. Technika została zatrzymana jedną ręką.
-
Hmm… - westchnął Darkrai, przyglądając się energii, która mimo oporu z jego
strony wciąż na niego naciera.
Cięcie
nagle przepchnęło swój zaskoczony cel i piekielnie mocno uderzyło w lewę ramię,
zostawiając po sobie głęboki ślad i powalając go na ziemię. Sandslash w tej
samej chwili znalazł się nad przeciwnikiem i zrobił wielki zamach, by dokończyć
dzieła. Darkrai ledwo zdołał się z tego wywinąć i niewzruszony, jakby od
niechcenia cisnął w niego kulą cienia, która rozbiła się o wirującą osłonę z
piasku jeża.
-
JESTEŚ MÓJ!!!!! – wrzasnął Sandslash, doskakując błyskawicznie do oponenta i
nie dając mu ani chwili odpoczynku.
Darkrai
próbował użyć hipnozy, ale nie zdążył, ponieważ jeż znalazł się za jego
plecami. Nocne cięcie z bliska powaliło go ponownie na ziemię. Sandslash nagle
zawisnął w powietrzu i wykonał kolejny ruch – energia z giga wstrząsu zmieszała
się z otaczającym go piaskiem, tworząc ogromny pocisk piaskowy. Pan ciemności w
ostatniej chwili wytworzył ogromną ilość dziwnej, mrocznej energii, która
spowodowała wybuch w zderzeniu z przeciwnikiem.
Gdy
opadł cały dym i pył, oboje znajdowali się daleko od siebie.
- Już
rozumiem twoją moc, to by było na tyle… - powiedział Darkrai.
- CO!?
– dziwił się Sandslash.
- Do
następnego… - odparł, tworząc portal za jego plecami, który zaczął go wciągać z
niesamowitą siłą.
- CZEKAJ!!!
ODDAJCIE MICHAŁA!!!!!!!!!!! – wrzasnął, nie mogąc się przeciwstawić i ponownie
tracąc przytomność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz