sobota, 11 kwietnia 2020

Historia Michała - Sandslash w wymiarze śmierci


Po zdobyciu przez Michała ostatniej odznaki grupa przyjaciół zatrzymała się na noc w Centrum Pokemon. Wszyscy usnęli bardzo szybko, a szczególnie Zoldrey, którego ten dzień kosztował zdecydowanie najwięcej wysiłku.
Noc była wyjątkowo spokojna i kusząca dla wielbicieli tej drugiej pory dnia, dlatego korzystając z okazji, Sandslash opuścił swój pokeball i wydostał się po cichu przez okno na dach budynku, skąd miał świetny widok na rozgwieżdżone niebo.
Pogrążył się w głębokich przemyśleniach. Zyskał ogromną moc, ale czy wystarczającą, by ochronić to, co dla niego najważniejsze? To pytanie chodziło mu po głowie i powodowało niepewność. Sytuacja była trudna i brakowało czasu na wątpliwości, ponieważ zło, którym został skażony, mogło zaatakować w każdej chwili, wyprowadzając przy tym tragiczny w skutkach cios. Mimo że o tym wiedział, szalały w nim emocje. Zastanawiał się dlaczego, skoro wcześniej całkiem ich nie posiadał.
Poczuł niepokój, który pojawił się dosłownie znikąd. Nieprzyjemne uczucie pochodziło z ich pokoju, dlatego momentalnie tam wrócił. To, co zobaczył, było niemożliwe do przewidzenia.
Smukła postać o czarnym ciele, białej głowie, czerwonym kołnierzu z kolców i świecących niebieskich oczach wciągała śpiącego Michała do portalu z czarnej energii, który wytwarzała przy pomocy rąk. Sandslash doskoczył do zjawy z zamiarem zaatakowania jej nocnym cięciem, ale momentalnie został wciągnięty razem ze swoim trenerem i stracił przytomność.
Gdy otworzył oczy, znajdował się na rozległej, pustej przestrzeni, gdzie tłem była przygnębiająca szarość i nic poza tym.
- Gdzie jest Michał!? – zastanawiał się w myślach Sandslash.
Nagle przed jego oczami pojawiły się dziesiątki eksperymentalnych pokemonów, co było dla niego całkowicie niezrozumiałe. Rozpoznał je po czerwonych oczach i szaleńczym spojrzeniu.
- Gdzie jest Michał!? – zapytał.
Tak jak się spodziewał, nie otrzymał odpowiedzi, a wrogie jednostki zaczęły się do niego zbliżać. Wiedział doskonale, że jedyną opcją w tej sytuacji jest walka na śmierć i życie, dlatego nie miał zamiaru się jakkolwiek powstrzymywać.
Wokół jego ciała zaczęły unosić się i wirować monstrualne ilości piasku, a jego forma momentalnie uległa zmianie.


Wściekła czerwono-czarna energia w ułamku sekundy nagromadziła się na łapach Sandslash’a w przerażającej intensywności. Jeż, zanim ktokolwiek zdążył go zaatakować, wystrzelił olbrzymie cięcia, które nie dały żadnych szans eksperymentom i zmasakrowały ich ciała. Zwłoki natychmiast zniknęły, a na miejscu pojawiły się nowe twarze – Gengar i Ursaring.
- Imponujące – powiedział szeroko uśmiechnięty duch.
- GDZIE JEST MICHAŁ!!!??? – wrzasnął pełen gniewu Sandslash.
- Czemu taki potwór jak ty tak bardzo troszczy się o tego chłopaka? – zapytał Gengar.
Nienaturalny i złowrogi głos nieoczekiwanie dołączył do konwersacji.
- Ponieważ byli razem od najmłodszych lat… dopóki nie zabrałem mu tego głupiego pokemona…
- T-TY!!! – warknął jeż na widok kolejnej postaci, która wzięła się znikąd. Za plecami Gengar’a i Ursaring’a pojawił się Viper, Sid, Wind i Fa. – TA CZARNO-BIAŁA ZJAWA WAMI DOWODZI!? – dodał po chwili.
- Dokładnie…
Łagodny i tajemniczy głos rozbrzmiał w jego uszach. Tym razem ten, o którym mówił, uformował się dosłownie z niczego tuż przed nim.
- KIM JESTEŚ!!!???
Smukła postać o czarnym ciele i białej głowie pochyliła się w stronę wściekłego pokemona.
- Jestem panem ciemności. Me imię Darkrai – obwieścił niebywale spokojnym tonem głosu.
- POZBĘDĘ SIĘ CIEBIE TU I TERAZ!!!!!! – wrzasnął Sandslash, szykując się do ataku.
- … Zapraszam… - odparł, prowokując go.
Wściekły pokemon otoczony piaskiem zaczął zbierać w prawej łapie czerwono-czarną energię, której było tak wiele, że wyglądało to tak, jakby zaraz miała wybuchnąć. Gdy obszarowe nocne cięcie zostało całkowicie uformowane, pomknęło w stronę samozwańczego pana ciemności w zastraszającym tempie. Technika została zatrzymana jedną ręką.
- Hmm… - westchnął Darkrai, przyglądając się energii, która mimo oporu z jego strony wciąż na niego naciera.
Cięcie nagle przepchnęło swój zaskoczony cel i piekielnie mocno uderzyło w lewę ramię, zostawiając po sobie głęboki ślad i powalając go na ziemię. Sandslash w tej samej chwili znalazł się nad przeciwnikiem i zrobił wielki zamach, by dokończyć dzieła. Darkrai ledwo zdołał się z tego wywinąć i niewzruszony, jakby od niechcenia cisnął w niego kulą cienia, która rozbiła się o wirującą osłonę z piasku jeża.
- JESTEŚ MÓJ!!!!! – wrzasnął Sandslash, doskakując błyskawicznie do oponenta i nie dając mu ani chwili odpoczynku.
Darkrai próbował użyć hipnozy, ale nie zdążył, ponieważ jeż znalazł się za jego plecami. Nocne cięcie z bliska powaliło go ponownie na ziemię. Sandslash nagle zawisnął w powietrzu i wykonał kolejny ruch – energia z giga wstrząsu zmieszała się z otaczającym go piaskiem, tworząc ogromny pocisk piaskowy. Pan ciemności w ostatniej chwili wytworzył ogromną ilość dziwnej, mrocznej energii, która spowodowała wybuch w zderzeniu z przeciwnikiem.
Gdy opadł cały dym i pył, oboje znajdowali się daleko od siebie.
- Już rozumiem twoją moc, to by było na tyle… - powiedział Darkrai.
- CO!? – dziwił się Sandslash.
- Do następnego… - odparł, tworząc portal za jego plecami, który zaczął go wciągać z niesamowitą siłą.
- CZEKAJ!!! ODDAJCIE MICHAŁA!!!!!!!!!!! – wrzasnął, nie mogąc się przeciwstawić i ponownie tracąc przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz