niedziela, 15 października 2017

Rozdział 103 - Ostatnia próba

-Oooaah... - ziewnął głośno Michał przeciągając się w łóżku po nagłym przebudzeniu.
Pierwsze co zrobił to spojrzał na zegar na którym wybiła właśnie czternasta.
-Zaspałem...?
W chwili gdy to mówił przekręcił głowę w bok i dostrzegł wpatrujących się w niego przyjaciół, którzy stali tuż obok niego, na czele z lewitującym Glalie.
-Masz szczęście, że poszliśmy przełożyć godzinę twojej walki na piętnastą - oznajmił drapiąc się po głowie z pobłażliwą miną Droy.
-Dzięki - uśmiechnął się.
-Na ogół ci się to nie zdarza - stwierdziła Amelia.
-... Miałem trudności z uśnięciem, byłem zbyt podekscytowany - wyznał Zoldrey powoli zbierając się z łóżka.
-Cóż, wyglądałeś tak jakby naprawdę dobrze ci się spało, więc postanowiliśmy cię nie budzić - wzruszyła ramionami.
-To była dobra decyzja, dzięki temu jestem bardzo wyspany - powiedział zmierzając w stronę łazienki.
-Jesteś gotowy? - zapytał Dave.
-Dzisiaj zdobędę ósmą odznakę - odparł zamykając za sobą drzwi.
Przyjaciele spojrzeli po sobie.
-Myślicie, że jest zestresowany? - zapytała Amelia.
Droy i Dave wzruszyli ramionami.

W przeciągu trzydziestu minut Michał w powolnym tempie ogarnął się i odbył przed-pojedynkową rozmowę ze swoimi pokemonami. Następnie gdy odwoływał je do pokeballi, spędził jeszcze chwilę z Sandslashem i Glalie.
-Na was liczę w szczególności, dajmy z siebie wszystko! - oznajmił, a oni przytaknęli.
Po chwili wraz z resztą był już w drodze do sali w Wertanii. Gdy wybiła czternasta pięćdziesiąt pięć mocnym pchnięciem otworzył drzwi za którymi miała odbyć się jego ostatnia próba. Droy i Dave zamknęli za sobą te same drzwi w czasie gdy Michał lustrował wzrokiem wnętrze budynku. Ujrzał przed sobą najzwyklejsze boisko i trybuny wokół niego. Po bokach widniały kolejne drzwi, tym razem mniejsze, prawdopodobnie prowadzące do innych, mniej ważnych dla trenerów pomieszczeń. Od razu ruszył do przodu stając na miejscu dla wyzywającego i zamknął oczy nabierając przez usta masę powietrza, po chwili gwałtownie je wypuścił i otwierając nagle oczy głośno krzyknął:
-PRZYBYŁEM! - oznajmił unosząc do góry ręce.
Widząc i słysząc to, na twarzach jego przyjaciół namalował się niemożliwy do podrobienia uśmiech. Wtem z trybun zeskoczył niepostrzeżenie ten sam mężczyzna z którym Amelia, Dave i Droy weszli poprzedniego dnia w krótką konwersację. Zdziwił, a nawet przestraszył niespodziewających się tego nastolatków. Ubrany był ponownie w czarny płaszcz, czarny kapelusz oraz czarne okulary.
-To ten sam typ co wczoraj...! - zauważył Dave.
Po chwili mężczyzna zrzucił z siebie teatralnie swój kamuflaż spod którego ukazała się jego prawdziwa postać. Miał spiczaste brązowe włosy ułożone wyraźnie w lewą stronę, mierzył około metra dziewięćdziesiąt, a z twarzy sprawiał wrażenie chytrego. Miał ciemno-brązowe oczy i żółty plaster na nosie i policzku. Ubrany był w brązową koszulkę na ramiączka z wzorem przypominającym kamień na piersi oraz ciemno-szare spodnie, chodził boso. Michał i reszta zamarła z wrażenia, nastała cisza, która z każdą chwilą stawała się coraz bardziej niezręczna dla mężczyzny.
-Wybaczcie mu, lubi wielkie wejścia... - wyjaśniła również brązowowłosa kobieta, która nagle weszła do pomieszczenia.
Była ubrana w białą koszulkę i czarne spodenki. Z twarzy wyglądała na bardzo przyjazną.
-Mam wrażenie, że nikt nie traktuje mnie poważnie... - wymamrotał szatyn. - Witam, jestem Mak, nowy lider sali Wertańskiej. Specjalizuje się w typach ziemnych, obserwowałem cię wczoraj podczas twojej walki, cieszę się, że mam okazję stoczyć z tobą bitwę - oznajmił z delikatnym uśmiechem mężczyzna.
-Nazywam się Michał, mam nadzieję, że to będzie wspaniały pojedynek. Słyszałem o panu wiele dobrego, więc jestem niesamowicie podekscytowany! - odparł nastolatek.
Mak szeroko się uśmiechnął.
-Takich wyzywających lubię najbardziej, zacznijmy w końcu ten pojedynek!
-Trafił swój na swego... - westchnęła brązowowłosa. - Będę wam sędziować, widzów prosimy o udanie się na trybuny - oznajmiła.

Gdy wszyscy byli już gotowi i zajęli swoje miejsca rozpoczęła się ekscytująca bitwa.
-Dugtrio pokaż się! - oznajmił Mak wyrzucając pokeball w górę.
Po chwili na boisku pojawił się trójgłowy pokemon którego część ciała ukryta była pod ziemią.
Dugtrio to wyższa forma Digletta. Ten pokemon to trójka, która wyłoniła się z jednego ciała, w rezultacie czego każdy z nich myśli tak samo jak reszta. Pracują wspólnie aby bez końca ryć w ziemi.

-To mój pierwszy wybór, teraz twoja kolej.
Michał schował pokedex, a następnie wziął do ręki jeden z pokeballi przypiętych do specjalnego paska na swoich spodniach. W jego głowie pojawił się obraz otwierającej się bramy co symbolizowało spełnienie celu po przejściu próby przed którą właśnie stanął. Powiększył nagle kulę i nakierował ją na podłoże przed przeciwnikiem, nacisnął przycisk powodując tym samym wydostanie się czerwonego światła, które zmaterializowało na pole walki Glalie.
-Wygrajmy partnerze! - powiedział w jego stronę.
-Glalie lie!
-Oficjalnie rozpoczynam pełną bitwę sześć na sześć o odznakę sali Wertańskiej. Zaczynajcie! - oznajmiła brązowowłosa wskazując to profesjonalnymi gestami sędziowskimi.
-Szybki atak! - krzyknął Michał.
Glalie w mgnieniu oka zniknął i pojawił się przed zaskoczonym Dugtrio odpychając go kawałek do tyłu. Mak ze zdziwienia przetarł oczy.
-Ale szybki... - wymamrotał z podziwem. - Dugtrio tunel!
Jego podopieczny słysząc to natychmiast zakopał się pod ziemię. Michał rozejrzał się po boisku i wydał polecenie.
-Podwójny zespół!
Glalie podzielił się na kilka kopii oczekując kolejnego ruchu przeciwnika. Gdy w końcu nadszedł jeden z klonów został zniszczony, a Dugtrio otoczony przez kilkunastu Glalie wyglądał na zakleszczonego.
-Trzęsienie ziemi! - rozkazał Mak.
-Szybki atak! - krzyknął w odpowiedzi Michał.
Dugtrio wytworzył silne wstrząsy, które niszczyły klony Glalie jednego po drugim.
-Stalowa głowa! - dodał po chwili szatyn nie czekając na rozwój sytuacji.
Tuż przed doskoczeniem Glalie z martwego punktu, trzy głowy podopiecznego lidera pokrył intensywny metaliczny połysk. Gdy pokemon Michała wykonał swój atak niespodziewanie sam otrzymał większe obrażenia od przeciwnika.
-Zaledwie po jednym razie zdołał skontrować szybki atak Glalie!? Zadziwiające... - stwierdził Droy.
Michał zmarszczył brwi.
-Lodowy promień!! - krzyknął wyciągając przed siebie dłoń.
-Ochrona! - odparł Mak.
Dugtrio wytworzył przed sobą zieloną barierę, która zneutralizowała całą siłę ataku przeciwnika.
-Glalie teraz szybki atak i czekaj na sygnał!
*Sygnał?* - zainteresował się lider. - Stalowa głowa - rozkazał próbując rozgryźć zamiary nastolatka.
W czasie gdy głowy jego podopiecznego pokryły się metaliczną powłoką twardniejąc kilkukrotnie, pokemon Michała pomknął do przodu przecinając powietrze i zostawiając za sobą białą smugę. Gdy byli zaledwie kilka kroków od zderzenia Zoldrey wydał kolejne polecenie.
-Lodowy promień!!! - krzyknął w ostatnim możliwym momencie sprawiając, że Mak nie miał szans zareagować na czas.
Glalie natychmiast zebrał energię przed ustami i wystrzelił w po raz kolejny zaskoczonego Dugtrio. Powstał mały wybuch, który odrzucił lodowego stworka. Trójgłowy pokemon otrzymał ogromne obrażenia zważywszy na typ i odległość z której oberwał. Glalie wbijając jeden ze swoich rogów w podłoże nie odleciał daleko. Z miny Maka można było wyczytać, że był równie zaskoczony co jego pokemon, nie pierwszy już raz.
-To jeszcze nie koniec, Glalie szybki atak!
-Dugtrio nic się nie stało, zablokuj to ochroną, a później przejdźmy do ataku trzęsieniem ziemi! - oznajmił szatyn próbując odzyskać prowadzenie.
Glalie widząc przed sobą zieloną barierę umyślnie zwolnił czekając na komendę.
-Podwójny zespół! - krzyknął Michał.
Klony stworka z Hoenn rozbiły się o barierę w czasie gdy ten prawdziwy odbijając się od ich głów znalazł się w powietrzu za plecami Dugtrio czekając aż jego ochrona się skończy. Mak czując co się święci próbował ratować swojego podopiecznego.
-Dugtrio tunel, szybko!!! - krzyknął z obawą.
-Kończ lodowym promieniem! - rozkazał Zoldrey, a jego partner zbierając błyskawicznie energię wystrzelił promień w doskonałym momencie trafiając w Dugtrio w czasie gdy przez chwilę był bezbronny po opadnięciu bariery.
Podopieczny Maka nie zdążył uciec, był nieprzytomny.
-Dugtrio jest niezdolny do walki, wygrywa Glalie! - obwieściła brązowowłosa.

-No i mamy piękne jeden zero! - ucieszył się Dave.
-Michał naprawdę jest w formie - potwierdziła jego słowa Amelia.
-Ma łeb pełen pomysłów! - dodał Droy.
Mak dziękując podopiecznemu za walkę odwołał go do pokeballa.
-Podoba mi się twój styl walki i błyskawiczne podejmowanie decyzji, masz moje uznanie - powiedział w stronę wyzywającego.
-Dziękuję - odparł uśmiechając się delikatnie.
-Żeby dotrzymać ci kroku muszę wybrać pokemona o podobnym stylu walki co Glalie, pokaż się! - oznajmił wyrzucając kolejny pokeball w górę.
Na polu walki pojawił się stworek z czaszką na głowie i kością w ręku.
Marowak jest ewolucyjną formą Cubone'a, która przezwyciężyła smutek z powodu utraty matki i wyrosła. Ten pokemon posiada ogromny temperament i twardość ducha, którą naprawdę ciężko złamać.

-Wygląda imponująco - powiedział Michał chowając pokedex.
-Zaczynamy? - odparł Mak.
-Pewnie.
-Marowak toksyna! - krzyknął błyskawicznie lider, a jego pokemon wystrzelił sprzed pyska średniej wielkości kulę przepełnioną toksynami.
Ruch trafił w Glalie nim Michał zdążył zareagować, jednak nie otrzymał żadnych obrażeń.
-Co to za ruch? - zdziwił się nastolatek, aż po chwili z jego podopiecznego zaczęły ulatniać się małe fioletowe bańki w czasie gdy po całym jego ciele przeszedł jakby widoczny, przepełniony toksynami prąd.
-Co jakiś czas Glalie będzie tracił teraz część sił - wyjaśnił Mak.
Glalie w tamtej chwili odwrócił się w stronę Michała, a następnie obaj sobie przytaknęli.
-Skończymy to szybko - potwierdził. - Zacznij okrążać go szybkim atakiem!
W mgnieniu oka Glalie zaczął biegać wokół Marowaka w zastraszającym tempie.
-Dodaj podwójny zespół! - dodał po chwili.
Podopieczny szatyna został uwięziony w kręgu kilkunastu przeciwników, którzy cały czas się przemieszczali, nie miał pojęcia czego się spodziewać.
-Marowak lawina!!
Podopieczny Maka podniósł swoją kość do góry, a z powietrza zaczęły materializować się i spadać różnej wielkości głazy.
-Uderzenie głową! - krzyknął Michał zanim jakikolwiek z głazów dosięgnął Glalie.
Oryginał nagle wyskoczył z kręgu kopii i przechylając głowę do tyłu by zwiększyć siłę uderzenia walnął w czaszkę Marowaka sprawiając, że ten odleciał kawałek dalej i upadł na ziemię. Po wykonaniu tego ruchu Glalie odczuł po raz drugi działanie toksyny, a następnie przez chwilowe unieruchomienie spowodowane bólem trafił w niego jeden z głazów zadając poważne obrażenia.
-Glalie trzymasz się!? - krzyknął zaniepokojony Zoldrey.
-Gla... lie - odparł pokemon.
-W takim razie szybki atak i uderzenie głową!
-Marowak kościorang i również uderzenie głową! - rozkazał w odpowiedzi Mak.
Glalie pomknął przed siebie zostawiając za sobą białą smugę, a Marowak rzucił mocno swoją kością ku zdziwieniu wszystkich nie trafiając w przeciwnika. Następnie obaj zderzyli się głowami co jednak bardziej odczuł podopieczny Michała. Po chwili kość Marowaka niespodziewanie wróciła i trafiła w plecy Glalie, następstwem tego był także efekt toksyny, który sprawił, że pokemon Michała padł twarzą na ziemię.
-Dobra robota Marowak - pochwalił Mak.
-Ej to jakieś oszukaństwo, co to za wracająca kość!!?? - krzyknął z trybun podirytowany Dave, a reszta obok niego siedząca tylko się uśmiechnęła widząc jego reakcję.
-Tak właśnie działa bumerang - wzruszył ramionami z delikatnym uśmiechem lider.
-To jeszcze nie koniec! - krzyknął Michał w czasie gdy Glalie leżąc wciąż na ziemi zaczął zbierać lodową energię tuż przed ustami. - Lodowy promień, pełna moc!!!
-Marowak unik!!!
Glalie w towarzystwie głośnego krzyku wystrzelił ogrom lodowej energii, która trafiła idealnie w próbującego uciekać przeciwnika. Marowak był nieprzytomny.
-Marowak jest niezdolny do walki wygrywa Glalie! - obwieściła szatynka.
Po chwili efekt toksyny dał o sobie znać po raz ostatni sprawiając, że Glalie również stracił przytomność.
-Glalie niezdolny do walki! - dodała po chwili.
-Łoo... to było coś... - podrapał się za głową Mak będąc pod wrażeniem determinacji lodowego stworka. - Łap to i popsiukaj nim Glalie - oznajmił nagle rzucając Michałowi żółty spray.
-Dziękuję - odparł robiąc to co zalecił, po chwili pozbył się zatrucia.
-Zaskakujecie mnie raz za razem... - wyznał uśmiechnięty szatyn.
Michał pogratulował Glalie wspaniałej walki i odwołał go do pokeballa.
-Kontynuujmy!
-Jasna sprawa!

Mak chwycił za kolejny pokeball.
-Pora na ciebie! - krzyknął wyrzucając go w górę.
Golem to najwyższa forma ewolucyjna Geodude'a i bezpośrednia ewolucja Gravelera. Pokemon ten żyje w górach, jeśli w okolicy występują duże trzęsienia ziemi to najprawdopodobniej Golemy przemieszczają się masowo do podgórza niżej.

-Golem tak? W takim razie Poliwrath wybieram cię! - oznajmił Michał.
Na polu walki pojawił się Poliwrath, który na start imitował skakanie na skakance, a po chwili wykonał serię uderzeń w powietrze.
-Liczę na ciebie! - oznajmił nastolatek na co pokemon odpowiedział głośnym krzykiem przepełnionym chęcią zwycięstwa.
-Ależ energiczny, proszę zaczynaj - powiedział z uśmiechem Mak.
-Poliwrath lodowa pięść! - krzyknął Michał.
-Golem stalowa obrona!
W czasie gdy Golem pokrył całe swoje ciało metalicznym połyskiem zwiększając swoją obronę Poliwrath w czasie biegu zebrał masę lodowej energii w prawej pięści i robiąc potężny zamach uderzył z całej siły w przeciwnika. Cios był na tyle mocny, że wbił Golema w ścianę za liderem.
-... Co za siła - zachwycał się Mak.
Poliwrath w tamtej chwili prężąc się napinał muskuły.
-Świetnie! - cieszył się Michał przybijając piątkę równie zadowolonemu partnerowi.
-Golem trzymasz się? - zapytał szatyn.
Pokemon z lekkimi trudnościami pozbierał się ze ściany i wtoczył się na boisko.
-Toczenie!
Golem zamieniając się w żywy walec pomknął w stronę przeciwnika.
-Zatrzymaj go! - rozkazał Michał.
Poliwrath zaparł się nogami o podłoże i wystawiając obie ręce do przodu sprawił, że Golem nie mógł go przepchnąć nawet o milimetr.
-Co!? Jak silny on jest!? - krzyknął ze zdziwieniem Mak.
-Poliwrath po ewolucji otrzymał bardzo umięśnione ciało, ale mimo to w wolnym czasie cały czas trenuje, a oto efekty! - pochwalił się podekscytowany Zoldrey.
Lider zaśmiał się chociaż był w bardzo nieciekawej sytuacji.
-Odrzuć go!
Poliwrath napiął się jeszcze bardziej, a po chwili odepchnął Golema do tyłu.
-Hydro pompa! - dodał po chwili.
Podopieczny Michała nadął policzki i wystrzelił olbrzymi strumień wody.
-Unik i jeszcze raz toczenie, pełna moc! - rozkazał Mak nie rezygnując.
Golem jakimś cudem ominął kontakt z wodą i raz jeszcze pomknął w stronę oponenta, tym razem z o wiele większym impetem.
-Łamacz murów! - krzyknął Michał.
Prawa dłoń Poliwratha pokryła się białym światłem, a po chwili wyprostowując ją uderzył w Golema tak mocno, że wbity w ziemię wrócił do normalnej formy.
-Młotoramię!! - krzyknął błyskawicznie Mak, a jego pokemon od razu się pozbierał.
Jego prawa ręką również zajaśniała białym światłem, zacisnął pięść i wykonując ogromny zamach próbował uderzyć Poliwratha. Michał nie zdążył wydać komendy, ale jak się okazało nie było to potrzebne. Podopieczny nastolatka bez problemu zablokował cios lewą ręką.
-Ej, ej, ej! Co to za bestia? - ekscytował się Mak.
Michał zaśmiał się pod nosem.
-I z czego się cieszysz? Przegrywasz z kretesem - stwierdziła szatynka z politowaniem wymalowanym na twarzy.
-Po prostu świetnie się bawię, a ty Golem?
Jego pokemon był nieco innego zdania z zażenowaniem wzdychając.
-To niespodziewanie bardzo jednostronna walka - stwierdził Droy.
-Ten Poliwrath będzie za dużym problemem... wybacz Golem, EKSPLOZJA!!! - krzyknął na cały głos Mak.
Jego pokemon zaczął się nagle intensywnie świecić co z każdą chwilą raziło coraz bardziej w oczy.
-POLIWRATH UCIEKAJ!!! - wrzasnął w desperacji Michał.
Jednak nim jego podopieczny zdążył się oddalić doszło do potężnej eksplozji, która pochłonęła całe pomieszczenie.
...

1 komentarz:

  1. Chciałam ostatnio napisać, że teraz oficjalnie masz bloga na 102 ;) ale troszkę się z komentarzem nie wyrobiłam i zdążył się pojawić 103. rozdział, który też już przeczytałam. Bardzo fajny pojedynek Sandslasha z Mega Swampertem. Chociaż osobiście nie przepadam za mega ewolucjami, bo dla mnie są jakieś, no nie wiem, niepokemonowe. Zajeżdżają mi bardziej jakimiś Digimonami, albo Ben Tenem. No i Michał mógłby od czasu do czasu przegrać, naprawdę ;p Super też, że Glalie odzyskał prędkość. Fajny pomysł na nauczenie się niestandardowego dla danego gatunku ataku. Wiem, że zawsze trzeba trochę pokombinować, żeby coś takiego wprowadzić. Byłoby pewnie jeszcze ciekawiej, gdyby mikstura dała jednak jakiś skutek uboczny. Ja obstawiałam częściową utratę pamięci, ale cóż...
    A teraz sorki, ale muszę się zwrócić do jednego z czytelników. Drogi Hubercie Charubin, rozumiem i szanuję, że niektóre pomysły Michała mogą Ci się nie podobać. Masz prawo to wyrażać w komentarzach, to jasne. Każdy ma prawo do swojego zdania. Nie jestem też ślepo wpatrzona w to opowiadanie i nie zamierzam go bronić za wszelką cenę, bo widzę zarówno jego lepsze, jak i słabsze strony (a ma jedne i drugie, co jasne!). Jednak czy nie sądzisz, że teksty w stylu: "Gdyby nie łącząca mnie z autorem znajomość, przestałbym to czytać" wyrażają Twój brak szacunku dla siebie jako czytelnika? Jeśli mnie coś nie podoba się aż do tego stopnia, to odkładam to i daję sobie spokój, niezależnie kto jest autorem - prezydent, królowa brytyjska, czy papież.
    Pozdrawiam serdecznie,
    nie mająca najmniejszego zamiaru hejtowania kogokolwiek - Nathaly

    OdpowiedzUsuń