niedziela, 11 czerwca 2017

Rozdział 89 - Deja vu

Kiedyś świat wydawał się być pięknym i nieskalanym. Oczami dziecka dostrzegałem tylko to co dobre, a gdy nawet widziałem coś złego podświadomie nie chciałem w to ingerować, dzięki temu bardzo szybko niechciane obrazy z pamięci leciały gdzieś na jej koniec. To był przejaw obojętności. Oczami dziecka... wszystko było wspaniałe. Słodkie kłamstewko dzieciństwa.

^Dziesięcioletni Michał siedzący z ojcem na górce przy rzece^
-... dlaczego świat jest niesprawiedliwy? - zapytał z głową częściowo schowaną w kolanach.
Silen zmierzył syna wzrokiem i po chwili skierował go ku oddali.
-Pewnego dnia wykreujesz sobie na ten temat własne zdanie, ale pamiętaj tylko od ciebie zależy czy staniesz się jego częścią, jeśli jesteś nim zdegustowany stwórz sobie w wyobraźni alternatywny świat na własnych zasadach, który powoli będziesz wdrążał w ten prawdziwy...
**

Michał zaczął budzić się ze snu. Powoli otwierał oczy, miał jeszcze rozmazany obraz. Zdziwił się, że żyje. Jego wzrok pokazywał mu rozmazany obraz, a pierwsze co dostrzegł to sufit jakiegoś pomieszczenia. Gdy widoczność się polepszyła, a on sam nieco oprzytomniał zaczął powoli wodzić wzrokiem we wszystkie strony. Zobaczył w drzwiach po jego lewej stronie kobietę w białym kitlu i czapce, prawdopodobnie pielęgniarkę, ale nie miał pewności. Rozmawiała z kimś, lecz dochodziły do niego tylko ciche, pojedyncze słowa, po chwili nawet przestał ich słuchać, skupił się na czymś innym. Dostrzegł, że jest przybity do łóżka szpitalnego obok którego znajduje się kroplówka, był do niej podłączony. Nie do końca czuł jeszcze swoje ciało, a umysł jakby dopiero wznawiał działanie.
*Gdzie jestem... i co tu robię?* - pomyślał.
Nagle zaczął powoli się podnosić ściągając z twarzy maskę tlenową. Następnie zaczął zrywać wszystko co było do niego przyczepione, narobił tym sporo hałasu zwracając uwagę kobiety.
-Obudził się... - powiedziała cicho do nieznanego rozmówcy patrząc na chłopaka. Po chwili gwałtownie wychyliła się na korytarz i zaczęła coś krzyczeć. - Panie doktorze obudził się!
Następstwem tego krzyku było podbiegnięcie do Michała by upomnieć go o zachowaniu należytej ostrożności w uwadze na jego stan i udzielenie pomocy w staniu z łóżka w czasie gdy lekarz wszedł do pomieszczenia. Przez wpół otwarte drzwi całą sytuację obserwował tajemniczy mężczyzna stojący w cieniu.
...

Michał siedział na stołku naprzeciw również siedzącego doktora i pielęgniarki. Mężczyzna mówił coś na ucho do asystentki, która tylko potakiwała od czasu do czasu wtrącając coś od siebie.
-Przepraszam...? - przypomniał o swojej obecności.
Oboje jednocześnie zawiesili na nim swój wzrok.
-Wytłumaczy mi ktoś jak się tu znalazłem, a najlepiej wszystko? - poprosił odczuwając wyraźne zmęczenie.
Mężczyzna pogładził swoje ulizane brązowe włosy i zabrał głos.
-Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas. Zacznijmy od tego, czy coś cię boli? - zapytał skupiając na nim całą swoją uwagę.
-Nie bardzo.
-Niebywałe... - wyszeptał zapisując coś na kartce.
-Jestem tylko trochę zmęczony - dodał po chwili.
-Twoje ciało było tak bardzo pokiereszowane i to nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Zwykły człowiek mógłby po czymś takim nie żyć... - wyznał zwracając uwagę w jak niebezpiecznym stanie był.
Michał spuścił głowę. Nie wiedział o czym mówił lekarz i jak mogło do tego dojść. Nie pamiętał tego. Na chwilę odpłynął gdzieś myślami w czasie gdy mężczyzna dalej prowadził dialog. Spojrzał w lewą stronę. Stał tam drewniany stolik na którym leżały wszystkie jego rzeczy, gdy dostrzegł sztylet wszystko do niego wróciło. Nagle zerwał się ze stołka i z przestraszoną miną zapytał.
-Gdzie oni są!?
-Uspokój się, wszystko jest...
-GDZIE DROY? GDZIE SANDSLASH I GLALIE? GDZIE SĄ WSZYSCY??!! - krzyknął do nieradzącej sobie z sytuacją dwójki.
Wtem mężczyzna stojący za drzwiami postanowił się ujawnić.
-Nie masz powodu do obaw! - oznajmił pewnym głosem.
Michał natychmiast przeniósł wzrok w stronę drzwi gdzie ujrzał kogoś kogo podświadomie wiedział, że ujrzy.
-Surge...? - powiedział o wiele spokojniejszym głosem.
-Wszyscy twoi przyjaciele są bezpieczni i mają się dobrze! - wyznał delikatnie się uśmiechając.
-... Całe szczęście... - odetchnął siadając z powrotem na stołek.
-Dobra robota doktorze, możecie już iść - oznajmił skinięciem głowy, a oni czym prędzej opuścili pomieszczenie.
Surge miał na sobie specjalny wojskowy uniform o kolorze zielonym z domieszką kilku innych kolorów. W okolicach lewego rękawu widniał czerwono-biały pokeball, a przez jego środek przechodziła błyskawica. Natomiast na prawej ręce nad bicepsem miał białą opaskę z czarnym napisem "generał".
-Surge gdzie my w ogóle jesteśmy? - zapytał nie orientując się w sytuacji.
Blondyn uśmiechnął się szeroko.
-Znajdujemy się w głównej siedzibie jednostki specjalnej! - oznajmił jakby samymi słowami podkreślając wyjątkowość tego miejsca.
Michał nie krył zdziwienia, nawet lekko otworzył usta.
-Ale jak...?
-Zaraz wszystkiego się dowiesz... - przerwał mu. - Jak tylko dołączysz do reszty - puścił oczko.
-Wiem, że się powtarzam, ale nic im nie jest prawda?
-Spokojnie... od jakichś paru dni wszyscy już są na nogach.
Chłopak zrobił zdziwioną minę.
-Od paru dni? To ile ja spałem?
-Okrągły tydzień - uśmiechnął się Surge.
Ta odpowiedź zdziwiła nie pierwszy już raz tego dnia Michała, lecz od razu przeszedł do kolejnego pytania.
-A Droy? Ten blondyn...
-Co do niego... - mężczyzna spoważniał. - Jeszcze się nie obudził. Otrzymał największe obrażenia z was wszystkich, jego stan był fatalny. Ty masz swoją niezwykłą regenerację, ale on to inna sprawa...
Michał spuścił wzrok i zacisnął pięści przypominając sobie przez co przechodził jego przyjaciel.
-Młody skąd ten grymas na twarzy? - położył mu dynamicznie dłoń na barku. - Wyjdzie z tego, mamy tu świetnych lekarzy, a do tego ten Droy to naprawdę twardy skurczybyk! - stwierdził cały czas się uśmiechając.
Po krótkiej analizie część optymizmu trzydziestodwulatka przeszła na Michała.
-Chodźmy zobaczyć się z resztą...
...

Kiedy wyszli z pomieszczenia oczom nastolatka ukazał się długi korytarz pokryty niemal w każdym miejscu metalem z ogromem pomieszczeń umieszczonych obok siebie. Obecnie znajdowali się w skrzydle medycznym. Przeszli przez krótką "aleję" mijając po drodze, patrząc na ubiór - prawdopodobnie lekarzy i zatrzymali się na rozgałęzieniu. Korytarz ciągnął się w prawo, w lewo oraz prosto - nie było widać końca, każdy kierunek wyglądał na bardzo długi. Surge ruszył przed siebie dając znak w którą stronę mają iść. Szerokość przejścia z każdą chwilą wydawała się Michałowi powiększać. Tutaj także mijali wiele osób, ubranych w wojskowe stroje czy też nieco inaczej. Niemal każdy witał się z Surgem w serdeczny sposób, a nastolatek był jakby niezauważany. Trochę go to dziwiło, a jednocześnie uspokajało. Nagle dotarli przed wielki hol wielkości co najmniej dwóch sal bankietowych. Na środku i w kilku miejscach po bokach umiejscowione były długie wygodne ławki. W dwóch kątach pomieszczenia widniały sklepiki z jedzeniem, piciem oraz wszelkiego rodzaju przydatnymi rzeczami np. akcesoria dla pokemonów. W pozostałych kątach znajdowało się specjalne stanowisko siostry Joy ubranej w wojskowy mundur oraz cały rząd wideofonów. Na środkowej ścianie pomiędzy tym wszystkim wisiał ogromny ekran. Zdecydowanie to miejsce było największym skupiskiem ludzi, wyglądało to tak jakby spędzali tu swój wolny czas.
-Co to za pomieszczenie? - zapytał Michał.
-To nasze specjalne miejsce...
Chwilę później z tłumu wyłoniła się Amelia i Dave w towarzystwie kogoś jeszcze. Michał odruchowo ruszył przed siebie z zatroskaną miną, a oni przyśpieszyli kroku.
-Michał!... - krzyknął Dave gryząc wargę by powstrzymać się od publicznego wybuchnięcia płaczem. - Ty...
Adresat delikatnie się uśmiechnął robiąc złośliwą minę.
-Dave nie mów, że będziesz płakał!
-... Wcale nie będę! - odparł zakłopotany i zaczął komicznie przecierać twarz. - Głupi jesteś!?
Michał uśmiechnął się szerzej gdy jego przyjaciel zaczął się gorączkować.
-Skoro tu jesteś to chyba dobrze się spisałeś - wyciągnął do niego rękę z zaciśniętą pięścią.
Dave lekko się zaczerwienił i przybił mu żółwika.
-Hahaha! - parsknął głośnym śmiechem Surge zwracając na siebie uwagę.
Amelia przypomniała o swojej obecności. Nastolatek od razu przeniósł na nią swój wzrok.
-Tak się cieszę... - zaczęła szeroko uśmiechnięta. - Nic ci nie jest... - przechyliła się lekko w bok zaciskając dłonie w okolicach ud.
Michał przez chwilę miał nieobecną twarz i lekko otwarte usta. Nie wiedział co jej odpowiedzieć. W końcu je zatkał, uśmiechnął się i przytaknął.
-Myślałam... - zacisnęła dłonie mocniej lekko się trzęsąc. -... że już się nie obudzisz... - wyznała płaczącym głosem, a z jej oczu zaczęły wypływać łzy wciąż z do granic możliwości uśmiechniętą miną.
-Nie zamierzam umierać - zrobił ten sam gest co do Dave'a. - Przepraszam, że was zmartwiłem... - zmierzył ich obojga wzrokiem.
Amelia przybijając żółwika drugą ręką próbowała pozbyć się napływających do jej oczu łez, ale było to dość monotonne zadanie. Wyglądała naprawdę uroczo.
Mimo licznych uśmiechów i optymistycznych kwestii ich prawdziwe uczucia były zgoła inne. W środku byli jeszcze przerażeni, załamani i sfrustrowani oraz niepewni co do przyszłości. W końcu ledwo uszli z życiem, nie potrafili pozbyć się tak łatwo strachu z tamtego dnia. Jeśli chodzi o Michała to sytuacja była nieco inna, doświadczenie, które zebrał wcześniej pozwalało lepiej mu to odbierać, przynajmniej w kwestii strachu.
Nagle Michał wyraźnie spochmurniał.
-Co do Droy'a...
-Ojojoj, ależ zrobiło się emocjonalnie... - powiedział nagle mężczyzna, który stał wcześniej z Amelią i Davem.
Miał bardzo spokojny i uspokajający głos.
-Przepraszam, a pan jest...?
-To Peter, najlepszy zwiadowca jednostki specjalnej - wyjaśnił Surge.
Peter był średniego wzrostu. Głowę miał ogoloną na łyso, a delikatnie uśmiechnięta twarz wyglądała na bardzo sympatyczną. Ubrany był w zielony wojskowy uniform, ale znacząco różnił się od tego, który nosił Surge, był bardziej przyciemniony co odróżniało go także od zwykłych uniformów, które nosiło większość żołnierzy w jednostce.
-Miło mi - kiwnął głową.
-Dzięki niemu żyjecie.
-Naprawdę? - zapytał Michał.
-Myślę, że teraz jest pora by wszystko wyjaśnić - stwierdził Surge.
-Jeśli to możliwe chciałbym najpierw zobaczyć się ze swoimi pokemonami...!
Blondyn uśmiechnął się.
-Oczywiście!
Chwilę po tym Michał, Amelia i Dave na osobności opowiedzieli sobie wszystko ze swojej perspektywy po rozdzieleniu.

Poinstruowani przez siostrę Joy i Surge'a ruszyli w stronę pomieszczenia do którego przenoszone były pokeballe wyleczonych pokemonów. Gdy już tam dotarli musieli przejść przez automatyczne drzwi do których generał wpisał kod dostępu. Wnętrze było duże, wypełnione mnóstwem półek na których stały pokeballe z tabliczką do kogo należą. Urzędowała tam brązowowłosa kobieta w młodym wieku, ubrana w niebieski mundur i niebieską spódniczkę.
-Dzień dobry panie generale, w czym mogę służyć?
-Chcielibyśmy odebrać pokemony Michała Zoldrey'a, Amelii Sparks i Dave'a Warda - wyjaśnił.
-Proszę za mną - skinęła głową w stronę wymienionej trójki.
-Cloyster i Dragonair też tu są - oznajmił Surge.
Ich pokeballe znajdowały się niedaleko siebie. Przez chwilę spoglądali na nie w ciszy. W końcu Dave jako pierwszy wypuścił z nich swoich podopiecznych. Fearow, Jigglypuff i Weepinbell wydali głośny pisk radości na widok swojego trenera. Po chwili wszyscy razem się do siebie przytulili.
-... Dobrze, że nic wam nie jest - powiedział uradowany.
Następna była Amelia. Powoli wypuściła wszystkie swoje stworki kucając. Dragonair miał jeszcze masę bandaży na ciele. Gdy ujrzał trenerkę przekręcił głowę w bok zastanawiając się dlaczego patrzy na niego takim smutnym wzrokiem. Po chwili zbliżył się do niej i zaczął ocierać się o jej twarz.
-Przepraszam... - powiedziała z zaszklonymi oczami głaszcząc go, a smok zapiszczał uspokajająco.
Po chwili Tentacool i Seadra wskoczyli na kolana dziewczyny.
-Cieszę się, że was widzę... - objęła ich drugą ręką.
Po krótkich czułościach oboje odesłali swoich podopiecznych z powrotem do pokeballi. Wzrok wszystkich przykuł widok Michała stojącego w bezruchu nad czerwono-białymi kulami. Surge delikatnie się uśmiechnął. Chłopak nagle wyciągnął rękę przed siebie skupiając swoją uwagę w jednym punkcie. Zawahał się, ale ostatecznie sięgnął po pierwszy pokeball. Trzymał go chwilę przed twarzą aż w końcu go użył. Z białego światła zmaterializował się Glalie, jego oczy momentalnie się powiększyły i natychmiast wleciał w uścisk swojego trenera lewitując na wysokości jego twarzy. Dla ich obu było to mocne uderzenie w serce powodujące skłonności do rozczulenia. Kucnęli, a następnie wypuścił Ivysaura, który także uradowany do niego doskoczył prosząc się o czułości. Kingler zrobił to samo wesoło machając szczypcami. Poliwrath uważnie zawiesił wzrok na Michale, jego prawa ręka była cała obandażowana. Chłopak pokazał mu kciuk w górę patrząc na niego z dumą. Pokemon się lekko zaczerwienił dotykając lewą ręką tyłu głowy, a po chwili dołączył do reszty. Metapod nie czekając ani chwili dopełzał się do nich nie odmawiając czułości. Gdy Michał zobaczył Cloyster z licznymi bandażami na ciele niemal się rozpłakał, nie chcąc widzieć smutnego trenera zaczęła tłumaczyć, że nic jej nie jest. Jako ostatni z pokeballa zmaterializował się Sandslash, który nieoczekiwanie spał. To pierwszy raz kiedy byli tego świadkami co tylko obrazowało ile zdrowia poświęcił w tamtej walce. Wyglądał tak bardzo spokojnie. Michał z troskliwym wyrazem twarzy przysunął go do reszty i mocno przytulił wszystkich.
-Dziękuję... że wszyscy żyjecie - wydukał przepełniony silnymi emocjami.
Dla obserwujących był to piękny widok przedstawiający więź trenera z jego pokemonami. Następnie odwołał wszystkich do pokeballi i przypiął je do paska od spodni, tam gdzie powinny być. Gdy już miał wychodzić kątem oka dostrzegł tabliczkę z napisem "Droy Hannys" i jeden pokeball stojący obok niej. Wtedy uderzyła w niego fala rozpaczy i łamiącym się głosem powiedział.
-Wezmę też tego, należy do mojego przyjaciela - oznajmił chowając w kieszeni pokeball Lickitunga.
Te słowa załamały także Amelię i Dave'a. Kobieta spojrzała w stronę Surge'a, który tylko przytaknął.
...

Wrócili z powrotem do holu.
-Myślę, że należą się wam wytłumaczenia - przerwał ciszę Surge.
Michał przytaknął.
-... A więc... wykrywając niepokojącą energię jaką emitował tamten Dusknoir szef wysłał Petera by obserwował cały konflikt od początku do końca i rozeznał się w sytuacji, a w iście tragicznej sytuacji żeby wkroczył i ruszył wam na pomoc. Kiedy walka się skończyła, a wy byliście o włos od pogrzebania Peter wkroczył i wraz ze swoimi pokemonami uratował was wszystkich uprzedzając pojawienie się na miejscu gapiów. Zabrał także Dragonaira i Cloyster z Centrum Pokemon. Gdy tylko oficer Jenny otrzymała należytą opiekę medyczną została odesłana do swojego miasta, bo jej zniknięcie wywołałoby więcej szumu niż zniknięcie kilku nastolatków.
-Nic jej nie jest prawda? - zapytała przejęta Amelia.
-Wszystko z nią ok, to twarda babka! - zaśmiał się blondyn. - Podziękujcie Peterowi myślę, że na to zasłużył - dodał po chwili wieszając się na szyi mężczyzny.
-Dlaczego... - wymamrotał ze schyloną głową Michał zwracając na siebie uwagę. - DLACZEGO ZNOWU TAK PÓŹNO!!?? - wrzasnął na cały głos, a wszyscy w pomieszczeniu przenieśli na niego swój wzrok.
Źrenice Surge'a gwałtownie się rozszerzyły, nie miał pojęcia co wywołało w nim taki szok. Zapanowała cisza, było słychać tylko dźwięki z ekranu, który emitował coś z telewizji.
*Deja vu... już kiedyś zapytał mnie o coś takiego...*. - Bardzo mi przykro, ale nic nie mogliśmy na to poradzić, byliśmy zajęci bardzo ważną sprawą, a poza tym... to nie mój głos ma tu najwyższy priorytet.
Chłopak zacisnął pięści podnosząc pełną smutku twarz w stronę swojego mistrza.
-... Gdyby ktoś nam pomógł... może Arcanine nie musiałby umierać...
Ten widok niemal dobił Surge'a. Narodziło się w nim poczucie winy i zabolało go serce. Poczuł nagle, że musi coś zrobić. Zaczął iść w jego stronę z lekko wystawioną do przodu ręką, ale zatrzymał się gdy usłyszał kolejne słowa.
-Co z jego ciałem?
Generał odwrócił się w stronę Petera, który pokręcił głową. Surge nie wiedział co powiedzieć. Wtem na ekranie pojawiły się wiadomości.
-Dzień dobry państwu z tej strony Sasha Break i nadaję dla państwa z Prizmanii w której niedawno doszło do wypadku... - rozbrzmiał głos blondwłosej prezenterki.
Wzrok wszystkich mimowolnie powędrował na ekran.
-... W okolicach miasta z niewyjaśnionych przyczyn powstał ogromny krater, podczas pierwszej styczności z tym miejscem nie znaleziono tam praktycznie nic prócz gruzu, lecz po dotarciu na miejsce policji sprawa się nieco zmieniła. Przekopano się przez część rumowiska gdzie znaleziono niemal w całości zakopane podziemne korytarze, a w nich policjanci odnaleźli martwe ciała pokemonów...
Michał zamarł, podobnie jak Amelia i Dave. Po chwili telefon w kieszeni Surge'a zaczął wibrować.
-Nie wiadomo kto jest sprawcą, jednak podejrzewamy...
Wyciągnął go natychmiast i odczytał nadaną do niego wiadomość po czym zwrócił się do nastolatków.
-Chodźcie szybko, Droy się obudził i jest z nim źle...!
Te słowa przywróciły umysł Michała do rzeczywistości. Poprowadzeni przez mężczyznę ruszyli natychmiast w stronę pomieszczenia w którym przebywał ich przyjaciel.
------------

W końcu wróciłem!
Przepraszam, że tyle to trwało, jednak nie był to czas bezowocny. Mam nadzieję, że sami wyrobicie sobie takie zdanie, teraz gdy wszystko ponownie ruszyło. Brakowało mi tego, gdy zasiadałem pierwszy raz do pisania po przerwie uderzyła we mnie taka nostalgia i bardzo się podekscytowałem. Pomyślałem sobie, że jest to miejsce którego prędko nie chce opuścić ;). Brakowało mi nie tylko pisania, ale i czytelników oraz innych blogerów, co do tych drugich to chciałbym coś wyznać. Za każdym razem gdy grono poke-blogerów z którymi miałem jakąś styczność się pomniejsza odczuwam pewnego rodzaju pustkę, która z każdym kolejnym razem się powiększa. Myślę, że może to być oznaka pewnego rodzaju więzi jaką razem tworzymy. Chciałbym się kiedyś z wami spotkać i poznać, mam nadzieję, że do tego dojdzie ;). Przechodząc dalej! Podstrona "Polecane blogi" uzyskała ponad 1000 wejść, a "Spis treści" ponad 1100. Rozdział 67 osiągnął 400 wejść wchodząc tym samym do "top 3" zaraz za rozdziałem 36 i 44. Blog ogólnie ma ponad 38 tysięcy wejść. Dziękuję! Jeszcze wspomnę, że prawie wszystko co zapowiedziałem w poprzednim poście zostało wprowadzone. W podstronie "Autor" podany jest do mnie kontakt jeśli ktoś by potrzebował. W kwestii nowego nagłówka jest zapowiedzią oraz odwołaniem do czegoś co podałem w pierwszym poście informacyjnym po 88 rozdziale. Mężczyzna po prawej ma przypominać Surge'a dlatego, że nie mogłem znaleźć odpowiedniego artu. Liczę na wasze komentarze, pozdrawiam i do następnego!

11 komentarzy:

  1. Nie mogę ręczyć za innych bloggerów, ale co do siebie, to nie opuszczę Poke-blogosfery tak szybko ;) Już mam w planach notkę specjalną po 50. rozdziale, a nawet nowe Poke-blogi :) Poza tym, muszę nadgonić z czytaniem rozdziałów na innych blogach, zwłaszcza Twoim. Zadeklarowałam się, a taki ze mnie leń, że nic nie robię ;-; Ale po sesji postaram się poprawić ^^ W kwestii spotkania w realu, cóż... Mnie przeważnie można by złapać na jakimś konwencie xD Najbliższe w Ostródzie i Malborku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, więcej arcydzieł :D. W kwestii twojego czytania u mnie to szczerze przestałem już tak bardzo na to liczyć, miałem poruszyć tą sprawę na priv (gg), ale chyba już tam nie wchodzisz. W każdym bądź razie napisze to tu - Taki geniusz jak ty nie musi czytać u innych, a przynajmniej u mnie, powinnaś skupić się na swoim opowiadaniu w pełni żeby było jeszcze lepsze ^_^

      Usuń
    2. Ależ to właśnie dzięki innym Poke-blogom stworzyłam swój, więc jak mogłabym odwracać się od nich? :P Do geniusza mi daleko, a żeby pisać lepiej, muszę więcej czytać ^^ A GG już nie mam, za to mogę podać adres e-mail, jakbyś chciał ;)

      Usuń
  2. Żeby nie było, jeszcze nie przeczytałam. Jestem mniej więcej w połowie wszystkich rozdziałów. Także treści nie tykam. UwU
    Aaaa, czyli teraz idziemy w takie total creepy, tak? *o nagłówku* Teoretycznie mogłabym zakwestionować tytuł "Evil vs Justice", biorąc pod uwagę takie aspekty jak indywidualne rozumienie poszczególnych wyrazów i personalny odbiór całości wyrażenia, ale odpuszczę to sobie tym razem. ;>
    Dobrze, że w końcu wróciłeś, bo ostatnimi czasy jakaś cisza na polskiej PokeScenie blogowej. Tak, tak, wiem, nie jestem wyjątkiem, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że pisałam dwa rozdziały przez wzgląd na ich półfillerowy charakter i postaram się dodać je w przeciągu kilku dni (pierwszy powinien być nawet dzisiaj!), bo muszą jeszcze zostać sprawdzone, ale to ostatnia szansa, by podciągnąć sobie oceny, więc mam do zrobienia dwie prezentacje (jeśli dobiję wszystkie górne granice, być może będę mieć 5.0, czyli stypendium, więc warto się jeszcze postarać), do tego jakaś 1/4 moich znajomych ma urodziny w czerwcu (srsly, guys? No, i ja też mam), więc gr8, więcej czasu na to idzie... I jak tu być prawilnym nołlajfem? D:
    Z tym kontaktem, who knows, może Cię kiedyś podręczę... :V
    Dobra, truję już i truję, więc pora zakończyć.
    Pozdrawiam.
    I niech wena będzie z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł "Evil vs Justice" odnosi się do tego co widać na pierwszy rzut oka, jak to najczęściej widzi zwykły człowiek. A jak jest naprawdę to już inna sprawa. Generalnie nie masz lekko, powodzenia ^_^. A i jeszcze jestem ciekaw na którym jesteś rozdziale u mnie? :P

      Usuń
  3. No i wreszcie, po tak długiej przerwie mamy kolejny rozdział. Muszę przyznać, że doznałem pewnego rodzaju ulgi, że Droy jednak wyjdzie z tego, tylko jednak znowu mam niepokój o jego los, bo przecież, jak wychodzi na jaw na końcu rozdziału, źle z nim. Biedny Michał, los go nie oszczędza. Ciekawi mnie, jak długo będzie musiał się jeszcze użerać z tymi swoimi wrogami. Jak widzę, to naprawdę twarde sztuki i wykończyć ich nie będzie łatwo. Oby tylko mu się to udało. Coś mi jednak mówi, że autor będzie jeszcze długo tę serię ciągnąć. Cóż... Byleby skupiała się na walce ze złem, a nie Odznaki, to będzie wszystko OK. No i żeby wszytko należycie zostało tu wyjaśnione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, postaram się wszystko wyjaśnić, bo niepozostawianie wątków samych sobie jest jednym z moich priorytetów ;)

      Usuń
  4. Wróciłem, nie czuj się pusty! XD
    Odłożyłem "House of cards"(tak książkę), odłożyłem pisanie u siebie i wracam, tak na zmianę czytam Ciebie i Nathaly, choć ją będzie łatwiej nadrobić ufffff...

    Dobra, bo Cie wena rozpiera i słusznie, bo pisanie idzie Ci coraz lepiej. Parę fragmentów spodobało mi się pod względem stylu, opisu i jakości. Gdzieś tam coś mi się pogubiło, ale się odnalazłem, jest fajnie. Na plus, to od dupy strony.

    Co do rozdziału, chyba to taki przerywnik, żeby odpocząć od rewelacji, pokemonów Zombie, bezokich pokemonów, martwych Arcanine'ow ( no pewnie, że pamiętam fabułę, ciężko zapomnieć). Ciężko mi się to wypowiedzieć.

    Początek mi się podobał, o tak to wspomnienie z ojcem przepełnione nostalgią.
    No i końcówka zatrważa, okej, jadę do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. A poza tym to imię Sasha, tyle skojarzeń ^_^

    OdpowiedzUsuń