Następnego dnia po emocjonującym pojedynku Zeke opuścił Pewter już z samego rana, umawiając się z Michałem na rewanż przy najbliższej okazji. Wspomniany Zoldrey natomiast wstąpił do tamtejszego Gym’u i uzgodnił datę walki z liderem Brock’iem, a resztę dnia spędził na samotnym treningu, czy też pojedynkowaniu się z Axel’em. Mankey zmierzył się kilka razy z Pidgeot’em, ale rezultat był bardzo podobny do ich pierwszego starcia, jednak dzięki zdobytemu doświadczeniu zdołał nauczyć się seismic toss za fury swipes.
Gdy nastał późny wieczór Michał i Axel wraz ze swoimi pokemonami odpoczywali na niewielkim pagórku nieopodal Pokemon Center.
- To miasto naprawdę ma swój klimat… - stwierdził czerwonowłosy, siedząc po turecku i rozglądając się po okolicy.
- Tak, tak… - wymamrotał zielonowłosy, leżąc na boku i przeglądając newsy z całego regionu na telefonie. – Ech… nie mogę uwierzyć, że dzień w dzień tak ostro zasuwasz i do tego z taką chęcią. Skąd bierzesz tę swoją ambicję? – zapytał, zmieniając temat.
- Dziadek mi kiedyś powiedział, że jeżeli nie będę ciężko pracował, to niczego wielkiego nie osiągnę, a ja odkąd pamiętam, chciałem być najlepszy, dlatego to robię – wytłumaczył, zderzając swoje pięści.
- Kumam – odparł, a następnie drugi raz błyskawicznie zmienił temat. – Swoją drogą słyszałeś o liderze Blaine’ie? Piszą, że ogłosił swoją emeryturę po tym sezonie, podobnie jak Agatha z elitarnej czwórki. Ciekawe kto ich zastąpi…
- Hmm? Kawał dobrego newsa – stwierdził Michał. – Masz coś jeszcze?
- Nic wartego uwagi, wymieniają tylko obiecujących trenerów, o których zapewne nikt nigdy nie słyszał… - rzucił od niechcenia Axel.
- Ok, szkoda – powiedział, wstając. – Dobra trzeba wracać, bo trochę zgłodniałem, a jutro rano walka…
- Masz gotową strategię?
- Ta.
Oxford także się podniósł.
- Myślisz, że pójdzie gładko? Wczoraj ledwo wygrałeś, więc może twoje szczęście się wyczerpało? – zasugerował.
- Teoretycznie nie powinno być problemu, gdyż moje pokemony są idealne do tego Gym’u, ale praktyka potrafi zaskoczyć, mimo to wierzę, że jestem gotowy na wszystko – odparł Zoldrey z pewnością w głosie.
- Spoko, tak czy siak liczę na jakieś fajne ujęcia, więc musisz się postarać.
- O to się nie musisz martwić.
Obydwoje odwołali swoje pokemony i wrócili do Pokemon Center, gdzie po kolacji niedługi czas później położyli się spać.
Następnego dnia Michał wstał bardzo wcześnie, o wiele wcześniej niż musiał i zaczął przygotowywać się mentalnie do pojedynku wraz ze swoimi podopiecznymi.
- Dzisiaj walczymy o drugą odznakę, więc pełne skupienie od początku do końca. Trenowaliśmy bardzo ciężko, cały czas tak trenujemy, ale teraz przyszedł czas na krótką przerwę i zabawę w Gym’ie. Po prostu lecimy na całego, rozumiecie? – oznajmił Zoldrey, na co jego pokemony tylko głośno przytaknęły. – Mankey wiem, że jesteś sfrustrowany porażkami z Pidgeot’em, dlatego od ciebie zaczniemy. Wykorzystaj to, by znowu doświadczyć wygranej i zdobyć większe doświadczenie, liczę na ciebie – dodał po chwili, a wspomniany stworek energicznie kiwnął głową.
Gdy zbliżała się umówiona godzina pojedynku, osiemnastolatek opuścił swój pokój, a przed wyjściem z Pokemon Center czekał już na niego Axel.
- Yo, gotowy?
- Ta.
Wspólnie skierowali się w stronę Pewter Gym i dotarli na miejsce kilka minut przed czasem. Budynek niemal w całości został wykonany z kamienia, co czyniło go bardzo nietypowym. W środku czekała na nich osoba odpowiedzialna za doprowadzenie do odpowiedniego pomieszczenia. Axel zajął miejsce na tym razem pustych trybunach, a Michał wkroczył na przepełnione głazami pole walki, gdzie czekał już na niego sędzia oraz lider Brock.
Człowiek, z którym miał walczyć, był młodym i wysokim mężczyzną o ciemnej karnacji, szpiczastych brązowych włosach oraz przymrużonych oczach. Ubrany był w jasnobrązową koszulkę, zieloną kamizelkę, ciemnobrązowe spodnie i granatowe buty. Specjalizował się w pokemonach typu kamiennego.
- W sam raz na czas pretendencie, dzień dobry – przywitał się lider, podając czerwonowłosemu rękę.
- Dzień dobry – odparł osiemnastolatek.
- Nazywam się Brock.
- Michał.
Mężczyzna kiwnął głową.
- A więc Michale ile masz odznak?
- Jedną.
- Rozumiem, w takim wypadku pojedynek dwa na dwa, zaczynamy? – zapytał Brock.
- Zaczynamy – potwierdził Zoldrey.
Sędzia, lider oraz pretendent zajęli wyznaczone miejsca, a po chwili starcie się rozpoczęło.
*
- Moim pierwszym wyborem będzie on, pokaż się Geodude!
- Mankey!
Na placu boju pojawiły się oba pokemony gotowe do walki. Mankey tryskał energią i był gotowy ruszyć w każdej chwili, a Michał przypomniał mu raz jeszcze, że ma być sto procent od samego początku, przybijając z nim na koniec żółwia.
- Pojedynek o Odznakę Głazu uznaję za oficjalnie rozpoczęty! – obwieścił sędzia, dając tym samym walczącym zielone światło na akcję.
- Low kick! – krzyknął Zoldrey.
- Tackle! – krzyknął w odpowiedzi Brock.
Mankey ruszył do przodu niczym odrzutowiec, biorąc potężny zamach lewą nogą i będąc co najmniej dwukrotnie szybszym od Geodude’a, który także pomknął w stronę przeciwnika, by staranować go całym ciałem. Podopieczny Michała trafił jako pierwszy, całkowicie czysto i sprawił, że jego oponent poleciał na sam koniec boiska, niszcząc jeden z głazów.
- Geodude niezdolny do walki, wygrywa Mankey! – obwieścił niespodziewanie sędzia, patrząc na nieprzytomnego pokemona.
- Idealnie!! – krzyknął osiemnastolatek, a przepełniony euforią Mankey zaczął energicznie skakać po boisku.
Brock był bardzo zdziwiony, wręcz przeżył spory szok.
- … Poważnie? – wymamrotał, odwołując Geodude’a do poke ball’a. – Widzę, że twój podopieczny jest dobrze wytrenowany, więc będę musiał się bardziej postarać! – dodał po chwili już o wiele głośniej.
- Proszę bardzo – odparł Michał.
*
- Pora na ciebie Onix!
- Lecimy dalej Mankey!
- Zaczynamy drugą rundę! – obwieścił sędzia.
- Focus Energy! – rozkazał Zoldrey.
- Bind! – rozkazał w odpowiedzi Brock.
W czasie gdy Mankey zwiększał swoją szansę na cios krytyczny, wielki kamienny wąż podjął próbę oplecenia się wokół jego ciała, jednak ofiara w ostatniej chwili odskoczyła bez polecenia trenera.
- Dobrze, a teraz low kick!
- Harden!
Onix pokrył się metalicznym połyskiem, który zwiększył jego obronę, ale potężne kopnięcie mimo to zadało mu bardzo duże obrażenia.
- Karate chop! – krzyknął czerwonowłosy.
- Rock throw! – odpowiedział natychmiast lider.
Jedna z łap Mankey’a pokryła się białą poświatą, gdy zaczął biec w stronę przeciwnika rozpoczynającego miotanie odłamkami skalnymi.
- Rozwal je!
Druga łapa podopiecznego Michała zajaśniała tak samo, jak pierwsza, a po chwili zgodnie z komendą zaczął niszczenie wrogich obiektów i udało mu się to, ale jeden z nich zdołał go drasnąć.
- Bind!
Kamienny wąż ponownie ruszył prosto na przeciwnika, by tym razem złapać go w swoje kleszcze.
- Low kick!
Nim Onix zdołał owinąć się wokół oponenta, otrzymał kopnięcie, które prawie powaliło go na ziemię.
- … Rock throw! – rozkazał niepewnie Brock, nie mając pomysłu na odwrócenie losów walki i dostrzegając, że jego pokemon ledwo się trzyma.
- Unik i low kick, a potem karate chop! – krzyknął błyskawicznie Michał.
Mankey bez problemu uskoczył przed lecącymi w jego stronę odłamkami skalnymi i zbliżył się do przeciwnika, a następnie wykonując kolejny skok, potężnie kopnął go w głowę. Onix ryknął z bólu, a drugi cios, który nadszedł, wykończył robotę.
- Onix niezdolny do walki, wygrywa Mankey! Zwycięzcą całego pojedynku zostaje Michał Zoldrey! – obwieścił sędzia.
- Świetnie się spisałeś! – powiedział szeroko uśmiechnięty osiemnastolatek do swojego podopiecznego, głaszcząc go. Stworek był z siebie bardzo zadowolony.
- Ech… zdarza się i tak – wymamrotał Brock lekko zawiedziony własnym występem. Odwołał Onix’a do poke ball’a i podszedł do czerwonowłosego. – Twój pokemon naprawdę potrafi kopnąć ha, ha! – pochwalił. – Wyglądałeś mi na początkującego, ale pomyliłem się w swojej ocenie i skończyło się tak, że nie byłem dla ciebie żadnym wyzwaniem. No cóż… moje gratulacje! – oznajmił z uśmiechem, podając mu rękę.
- Dziękuję – odparł Michał, ściskając dłoń lidera.
- Odznaka Głazu jest twoja – powiedział, wręczając mu dowód zwycięstwa.
Po odebraniu odznaki przez Michała on i Axel skierowali się w stronę Pokemon Center.
- Szybko poszło, za szybko… prawie nic nie zrobiłem – powiedział niepocieszony Oxford.
- Tak wyszło, wybacz – odparł Zoldrey.
- To gdzie teraz?
- Cerulean City, ale chciałbym jeszcze powalczyć z większą ilością tutejszych trenerów, więc nie ruszamy od razu.
- Spoko…