niedziela, 6 sierpnia 2017

Rozdział 97 - Urocza siostrzenica Rohana

Następnego dnia około godziny dziewiątej...

Michał i Droy grali w ping ponga na stole, który znajdował się w ich pokoju. Glalie i Lickitung siedzieli na łóżkach podążając wzrokiem za piłeczką odbijającą się od pola i rakietek.
-Pójdziesz? - zapytał Droy.
-Cóż... - westchnął Michał przypominając sobie czarnowłosą z poprzedniego dnia. - Można powiedzieć, że to jedna z ostatnich opcji jakie mi pozostały w kwestii przekonania Rohana. Jeśli nie ostatnia... - mówiąc to próbował przebić piłeczkę na stronę przyjaciela, ale trafił w siatkę.
-Może i tak, ale wiesz... wygląda na podejrzaną - stwierdził blondyn wznawiając grę serwisem.
-A kto teraz jest niepodejrzany? - odparł brunet.
-Ciężko się nie zgodzić...
-Jest trochę dziwna co pewnie ma po wujku, ale poza tym to myślę, że jest niegroźna - oznajmił Michał.
-Heh... a tak swoją drogą to ładna jest co nie? - zapytał Droy zmieniając nieco temat.
-No, a poza tym jej zachowanie jest pociągające jeśli mam być szczery - odparł Zoldrey.
-Ooo... tak uważasz? Ciekawe - powiedział Hannys z ledwością odbijając piłeczkę.
Chwilę później zakończyli grę gdy Michał zdobył punkt.
-I jak, zastanowiłeś się w sprawie Amelii? - zainteresował się siedemnastolatek.
-Jeśli o to chodzi to... - zamyślił się na chwilę. - Sprawa załatwiona - wyznał z lekkim uśmiechem czarnowłosy.
Droy wyglądał na zdziwionego, ale nie ciągnął dalej tego tematu.
-Kupiłeś broń do treningów? - zapytał nagle Michał.
-Ta... tym razem to najprawdziwszy drewniany miecz - oznajmił wyjmując przedmiot z drewnianej pochwy, a wcześniej z plecaka.
-Raczej dobrze się nada - ocenił piętnastolatek oglądając nowy nabytek przyjaciela. - Swoją drogą jestem zdziwiony, że je tu sprzedają...
-Wcale nie trudno było znaleźć...
-Dobra ja będę leciał, pójdę trochę wcześniej na wszelki wypadek - obwieścił Michał zakładając buty.
-Spoko, do później - pożegnał się Droy, w czasie gdy nastolatek wraz z Glalie opuszczali pomieszczenie.
Wychodząc z pokoju natknęli się na Amelię i Dave'a idących w ich stronę.
-Elo - rzucił od niechcenia blondyn w okularach.
-Siemka - powiedział w ramach odpowiedzi.
Gdy spojrzał na Amelię uśmiechnął się, a ona zrobiła to samo.
-Hej - przywitał się przybijając jej piątkę i idąc dalej.
-Hej - odparła z takim samym entuzjazmem.
Cała ta sytuacja wyjątkowo zdziwiła Dave'a, który dostrzegł w niej coś więcej, więc czym prędzej pognał do pokoju Michała, a dziewczynie kazał poczekać. Do pomieszczenia wpadł jak poparzony.
-Dave? Coś taki dzisiaj ruchliwy? - zdziwił się Droy leżąc w tamtej chwili na łóżku.
Ward zbliżył się do przyjaciela i zaczął mu pół-szeptem zdawać relację.
-Coś nietypowego dzieje się w relacji Michał-Amelia, mówię ci...! Jakieś dziwne uśmiechy na korytarzu i te sprawy, to zły znak!
-Mówisz? - odparł Droy.
-Poważnie! - oznajmił Dave.
-... I dlatego jak jakiś wariat wbiłeś do naszego pokoju?
-Cóż... tak.
...

Michał dotarł w wyznaczone miejsce jakieś piętnaście minut przed czasem. Razem z Glalie zaczął rozglądać się wokół. Nigdzie nie dostrzegł czarnowłosej, więc postanowił w spokoju poczekać.
*Przyjdzie? A może to był tylko jakiś żart...* - zastanawiał się w myślach.
Postanowił oprzeć się o ścianę jednego z budynków i spojrzał w niebo.
*Nie powiem... w głębi serca się ucieszyłem słysząc jej słowa. Mam nadzieję, że mówiła poważnie*
Glalie przyglądał się trenerowi, który jak to już miał w zwyczaju ponownie odpłynął ze swoimi myślami.
*Swoją drogą czuję jakby miała mi zaraz wyskoczyć zza pleców...* - stwierdził nastolatek czując lekki dreszcz na wspomnianej części ciała.
Wtem usłyszał cichy dźwięk i poczuł, że coś się do niego zbliża. Gwałtownie się odwrócił i wyciągnął ręce, tym co mu w nie wpadło okazała się właśnie ta czarnowłosa na którą czekał.
-Wiedziałem... - westchnął. - Co ty chciałaś zrobić?
-Nie sądziłam, że przyjdziesz tak wcześnie - uśmiechnęła się niewinnie ignorując pytanie.
Michał stwierdził, że było to tak samo urocze jak poprzedniego dnia na ognisku.
-No co? - zbliżyła się do niego gdy ten bacznie się jej przyglądał wciąż trzymając ją za oba ramiona.
Lekko się wzdrygnął.
-Nieważne... - powiedział puszczając ją i łapiąc się za tył głowy.
-Musi ci bardzo zależeć - stwierdziła.
-Bo tak jest, szczerze to bałem się, że nie przyjdziesz - wyznał z lekkim zakłopotaniem.
-Ale jestem! - oznajmiła wesoło dziobiąc go w policzek.
Tym razem miała na sobie niezapiętą białą bluzę pod którą założyła czarną bluzkę, czarne spodenki i czarne zakolanówki, natomiast na nogach widniały czerwone balerinki. Czerwone usta tak samo jak wtedy przyciągały uwagę.
-Hmm... lubisz się na mnie patrzeć co? - zapytała posyłając mu zalotne spojrzenie.
-Ciężko tego nie robić... - odparł czując pewnego rodzaju zawstydzenie gdy wypowiadał te słowa.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Skąd wiesz, że mam interes do Rohana? - zapytał zmieniając temat.
-Cóż... - wzruszyła ramionami. - Widziałam raz jak zmierzasz w jego stronę, a resztę wyciągnęłam od siostry Joy - wyjawiła puszczając oczko.
-Ahaa... - przeciągnął całkowicie nie spodziewając się takiej odpowiedzi.
-Choć nie wiem o co dokładnie chodzi...
-O odzyskanie szybkości straconej po ewolucji przez Glalie - wyjawił od razu po wypowiedzianej przez dziewczynę kwestii.
Czarnowłosa się lekko zdziwiła, bardziej jego reakcją niż podaną informacją.
-... A więc to o to chodzi - uśmiechnęła się delikatnie przymykając oczy. - Nie zazdroszczę ci - zwróciła się w stronę lodowego stworka, który tylko się przyglądał.
-Nie kłamałaś z tą siostrzenicą prawda!? - ożywił się nastolatek. - Pomożesz nam? - posłał w jej stronę spojrzenie pełne nadziei.
-Mówiłam prawdę mój drogi - mówiąc to przyłożyła mu dłoń do policzka. - Postaram się...
-Tylko zastanawiam się...
-Hmm?
-Dlaczego miałabyś to robić...
-Och, o to chodzi - powiedziała delikatnie cofając rękę. - Możesz mi nie wierzyć, ale chce poznać ciebie i twoje motywy, bardzo mnie to interesuje - wytłumaczyła tym razem z delikatnym uśmiechem na twarzy.
*Wygląda na przebiegłą, ale nie wydaje się żeby kłamała...* - stwierdził w myślach Michał.
-A poza tym mój wujek trochę przesadza - dodała po chwili.
-W porządku - powiedział w końcu Michał.
-Swoją drogą nie przedstawiłam się, jestem Angie - wyciągnęła w jego stronę prawą dłoń.
-Miło mi poznać, liczę na ciebie - odparł wymieniając z nią uścisk.

Ku zdziwieniu nastolatka dziewczyna poprosiła o spacer. Angie poruszała się zgrabnie łącząc dłonie za plecami i nucąc pod nosem.
-A więc jak go przekonasz? - przerwał ciszę Michał.
-Spokojnie niecierpliwcu ty - oznajmiła, a po chwili zrobiła obrót wokół siebie. - Najpierw muszę się trochę o tobie dowiedzieć.
-... Jesteś bardzo pocieszna - oznajmił z westchnięciem.
Czarnowłosa zachichotała.
-Co robisz w takim mieście jak to Michale? Nie chce mi się wierzyć, że przybyłeś tu tylko po to by spotkać się z moim wujkiem - zainteresowała się.
-Tylko po to.
-Oh... zaskoczyłeś mnie - wyznała Angie.
Po chwili uśmiechnęła się i zadała kolejne pytanie.
-Zabiłeś kogoś?
-N-Nie... - odpowiedział niepewnie.
Bardzo zdziwiło go to pytanie.
-Co cię łączy z Viperem?
-Nic...
Coraz to kolejne pytania zadawała z większym podekscytowaniem.
-Co planuje?
-Nie wiem.
-Jak naprawdę wygląda?
-Skąd mam wiedzieć...?
-Pracujesz dla niego?
-NIE! - krzyknął o wiele głośniej niż tego chciał.
-Ohhh... - udała przestraszoną przykładając dłoń do ust. - Wybacz cukiereczku - uśmiechnęła się uroczo.
Michał i Glalie spojrzeli po sobie i głośno westchnęli.
-Czemu cię takie rzeczy interesują?
-Kto wie? - wzruszyła ramionami.
-Ehh...
-No już dobrze no... - przeciągnęła nadymając się.
-Co dobrze?
-Opowiem ci co nieco o wujku Rohanie - oznajmiła.
-O... proszę - powiedział z zainteresowaniem.
-Zdarzyło ci się od kogoś słyszeć, że jest jakimś odludkiem i w ogóle, że jest dziwny i lepiej się od niego trzymać z daleka?
-Tak - odparł bez namysłu Michał.
-Cóż... z tym, że jest wybuchowy itp mogę się zgodzić, ale on naprawdę lubi ludzi i rozmawiać z nimi, ale nienawidzi jak ktoś jest namolny albo zbytnio irytujący. Przetrwałeś jego "próbę"?
-Tak.
-Czyli udało ci się z nim normalnie porozmawiać, pewnie się tłumaczył prawda?
-Tak - powiedział po raz trzeci z rzędu brunet.
-Zrobił to byś nie odebrał o nim złego wrażenia - wytłumaczyła Angie.
-Rozumiem - odparł Michał.
-Ale na koniec musiałeś go nieźle zdenerwować... - zaśmiała się.
-... No bo bardzo nam zależało na odzyskaniu tej szybkości, a on upierał się, że to niemożliwe... - bronił się.
-Wiesz... to trochę skomplikowane - powiedziała lekko poważniejąc.
-Hmm? Jak to? - zainteresował się.
-Bo widzisz on też kiedyś był w takiej samej sytuacji ze swoim Persianem...
-Co?
Chłopak bardzo się zdziwił, w ogóle się tego nie spodziewał.
-Przecież mówił, że odzyskanie szybkości jest niemożliwe, a ten Persian jest niebywale szybki... - wywnioskował. - Skoro mu się udało to zamiast kłamać powinien mi pomóc, przecież wie jak się czuję...! - zirytował się.
-Cóż... może jak do niego pójdziemy to wytłumaczy ci to, namówię go. W końcu jestem jego kochaną siostrzenicą! - oznajmiła entuzjastycznie Angie.
-Jesteś pewna? - zapytał Michał.
-Tak - pisnęła radośnie czując się potrzebna.
-W takim razie chodźmy! - oznajmił łapiąc ją za rękę.
-Czekaj! - powiedziała gdy zaczął ją ciągnąć.
-Co znowu?
-Jak mamy iść już teraz to musisz mnie wziąć na barana! - obwieściła z dumą.
Michał przez chwilę nie reagował aż w końcu po raz kolejny głośno westchnął.
-Dobra wskakuj... - powiedział nachylając się.
-Hihi... z przyjemnością - oznajmiła korzystając z pozwolenia.
Glalie uśmiechnął się widząc zażenowaną twarz swojego trenera. Po chwili ruszyli w stronę domu Rohana.
...

Po wyjątkowo męczącej dla Michała drodze w końcu dotarli na miejsce. Gdy podeszli pod dom mężczyzna właśnie wrócił z Persianem z lasu.
-ZNOWU TY!? - warknął w stronę nastolatka.
-Nie poddaje się tak łatwo - oznajmił Michał, a dziewczyna zeskoczyła z jego pleców.
-Angie? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony jej obecnością Rohan.
-Witaj wujku - uśmiechnęła się uroczo.
-Chyba nie... - gdy wymawiał te słowa dziewczyna poszerzyła uśmiech. - Też przyszłaś mnie namówić... - westchnął przykładając dłoń do czoła. - Niestety nie zmienię swojej decyzji!
-Dlaczego nie pomoże mi pan zrobić tego co pan sam zrobił?! Mam do tego prawo! - zarzucił mężczyźnie Michał.
Po tej kwestii czerwonowłosy przeniósł wzrok z nastolatka z powrotem na swoją siostrzenicę.
-Powiedziałaś mu... - stwierdził chłodnym głosem.
Angie zachichotała pod nosem, a Persian najeżył się warcząc w jego stronę.
-I ty też przeciwko mnie?
-Wujku tej dwójce bardzo zależy na odzyskaniu tego co stracili, mają prawo spróbować lub co najmniej poznać ryzyko - oznajmiła czarnowłosa.
-Ehh... jesteś niebywale uparty - powiedział w stronę Michała. - Przekabaciłeś na swoją stronę zarówno moją siostrzenicę jak i Persiana... ale powinieneś zrozumieć, że skoro przechodziłem przez to samo co ty to wiem co jest dla was najlepsze! - krzyknął z irytacją w głosie.
-Mamy prawo sami wybrać co będzie dla nas najlepsze! - odparł Zoldrey.
Rohan prychnął pod nosem.
-Naprawdę nie mam do tego nerwów...
*Jest spokojniejszy niż zwykle, wygląda na to, że obecność Angie to wielki plus...* - stwierdził w myślach Michał.
W tamtej chwili także coś wywnioskował.
-Chwila... pan żałuje swojej decyzji o umożliwieniu Persianowi odzyskania szybkości? - zapytał zastanawiając się nad odpowiedzią.
Mężczyzna nie odpowiedział, ukucnął przy podopiecznym i pogłaskał go po głowie.
-Dlaczego!? - krzyknął Michał.
-... Ponieważ zapłaciliśmy za to zbyt wielką cenę - wyznał mierząc go swoim pełnym powagi spojrzeniem.
Brunet i Glalie odwrócili się do siebie czując lekką obawę.
-Co się stało...? - zapytał Michał.
-Powiedz mu wujku - powiedziała Angie.
Mężczyzna wstał z ziemi i wymienił spojrzenia z Persianem. To wyglądało jakby prosił go o pozwolenie. Pokemon przytaknął, a Rohan zaczął mówić.
-... Gdy po ewolucji Persian stracił szybkość, widząc jak mu jej brakuje zacząłem szukać sposobu w jaki mógłby ją odzyskać. Po długim czasie gdy już powoli traciłem nadzieję okazało się, że istnieje szansa. Zmieszanie odpowiednich ziół rosnących w różnych miejscach na świecie i zrobienie z nich wywaru dawało możliwość odzyskania utraconej cechy fizycznej. Wystarczyło, że po spożyciu pokemon musiał poddać się ogromnemu wysiłkowi fizycznemu na czas bycia pod wpływem ziół by zmienić nieznacznie swoje ukształtowanie ciała. Gdy wszystko zebrałem przystąpiliśmy do działania według instrukcji. Po dwóch dniach bez snu i z ledwo kilkoma krótkimi przerwami wywar w końcu przestał działać. Byłem wykończony, ale to w jakim stanie był Persian zostawię bez komentarza. Mimo wszystko postanowiliśmy od razu sprawdzić czy się udało. Ku naszemu zdziwieniu Persian nie tylko odzyskał dawną szybkość, ale stał się jeszcze szybszy. Naszej radości nie było końca aż dowiedzieliśmy się o skutkach ubocznych... ceną, którą musieliśmy zapłacić okazało się czucie Persiana... - wyznał szokując zarówno Michała jak i Glalie.
Po chwilowym braku reakcji nastolatek w końcu się otrząsnął.
-... On już nic nie czuje...? - zapytał patrząc na jego podopiecznego.
Mężczyzna skinął głową.
-Stracił o wiele więcej niż zyskał, jest zbyt dumny by się do tego przyznać. Masz rację... macie prawo sami zdecydować, ale dobrze to przemyślcie, bo Glalie może stracić coś o wiele gorszego...
Michał spojrzał na swojego podopiecznego, który wyglądał na lekko oszołomionego.
*Czemu wszystko zawsze musi się tak komplikować...?* - zastanawiał się nie odrywając z niego wzroku. *A może po prostu to ja przyciągam nieszczęście?*
-Glalie! - powiedział pokemon zdecydowanym głosem.
Patrząc na jego zdeterminowane spojrzenie również podjął swoją decyzję.
*Racja... nie poddamy się gdy jesteśmy już przed samą metą*
Po chwili oboje sobie przytaknęli.
-Nie musicie teraz podejmować tej trudnej decyzji... - powiedział Rohan.
-Czas nie ma znaczenia i to co postanowiliśmy się nie zmieni, mimo wszystko chcemy spróbować, proszę nam pomóc! - oznajmił pochylając głowę.
-Glalie lie! - jego podopieczny zrobił to samo.
-Nie boisz się, że Glalie może stać się kaleką? - zapytał czerwonowłosy.
W odpowiedzi Michał położył rękę na głowie swojego lodowego stworka i powiedział.
-Ja... wierzę w niego całym swoim sercem i wiem, że nic mu się nie stanie! - oznajmił kończąc wypowiedź szerokim uśmiechem.
Źrenice Rohana się rozszerzyły. Był pod wrażeniem jak bardzo nastolatek wierzył w swojego pokemona. Angie miała podobną reakcję.
-... Przygotuję wywar, przyjdź jutro o szóstej i masz mi się nie spóźnić! - obwieścił wyjątkowo łagodnie mężczyzna.
-Dziękujemy! - odparł radośnie Michał.
Następnie razem z Glalie pobiegł w stronę miasta.
-Uwierzysz, że to właśnie on jest podejrzewany o służenie Viperowi? - zapytała czarnowłosa.
-Dlatego mediom się nie wierzy... - odparł z delikatnym uśmiechem na twarzy.
...

Gdy dziewczyna dogoniła Michała tuż przed miastem natychmiast rzuciła mu się na szyję.
-Nie uciekaj ode mnie! - pisnęła z naburmuszoną miną.
-Wybacz... - odparł śmiejąc się niezręcznie.
-Siostrzyczka jest z ciebie dumna! - oznajmiła entuzjastycznie Angie.
-Siostrzyczka? - powtórzył lekko zdziwiony.
-Udało ci się, brawo!
Chłopak na chwilę ucichł.
-... Dziękuję, gdyby nie ty...
Angie słuchając tego przerwała mu mocno go przytulając.
-Ahh! Nie musisz mi tak dziękować!
Po chwili nagle go puściła i oznajmiła, że musi iść.
-Przyjdę jutro zobaczyć jak sobie radzicie, pa! - pożegnała się biegnąc gdzieś w głąb miasta.
-Pa... - pomachał jej. - To co Glalie, wracamy? - zwrócił się do podopiecznego.
-Glalie!
Gdy byli już w pobliżu Centrum Pokemon dostrzegli w oddali Dave'a, od razu do niego dołączyli.
-Yo! - krzyknął blondyn.
-No elo - odparł w tym samym stylu brunet.
Zdążyli zaledwie się przywitać, a po chwili wpadła na nich jakaś dwójka szybko biegnących ludzi, która najwyraźniej nie patrzyła przed siebie. Wszyscy oprócz Glalie zaliczyli glebę.
-No nieźle... - wymamrotał ironicznie Michał próbując się pozbierać.
Dave natomiast kurczowo trzymał się za głowę w którą nieszczęśliwie oberwał.
-Co to miało być do cholery!!?? - wrzasnął w stronę również zbierającej się po upadku dwójki.
-Przepraszamy... - powiedzieli niemal jednocześnie.
Ową dwójką okazała się około dwudziestoletnia blondynka i szatyn w podobnym wieku. Dla Michała i Dave'a wyglądali, brzmieli znajomo. Po chwilowym namyśle Zoldrey jako pierwszy sobie przypomniał.
-Tim i Katharin!?
------------

Tym razem mogę zapewnić, że w następnym rozdziale będzie walka xD. Jeśli nie kojarzycie postaci z końca to warto odświeżyć sobie dziewiąty rozdział. Ja się żegnam i do następnego!

2 komentarze:

  1. To był zdecydowanie ciekawszy rozdział niż poprzedni. Bardzo ciekawie się rozwinęła w nim akcja, a prócz tego jeszcze wyjaśniło się to i owo na temat ewolucji Pokemonów. Rohan to naprawdę ciekawa postać, a jego siostrzenica jest moim zdaniem aż nazbyt milutka. Czemu tak bardzo interesuje ją to, czy Michał pracuje dla Vipera? Moim zdaniem nie jest tak naiwna, aby myśleć, że jeśli pracuje, to się przyzna jej tak po prostu do tego. Jak dla mnie, to ona coś kombinuje, bo jest zbyt milutka dla osoby, którą pierwszy raz w życiu widzi na oczy. Oczywiście mogę się mylić, a ona może być najuczciwszą osobą na świecie, ale ostrożność każe mi tak właśnie myśleć. Zobaczymy, czy miałem rację. Jeśli chodzi o Michała, zawiódł mnie. Idiota! Jak może tak ryzykować?! Zdrowie i życie Pokemona powinno być ważniejsze niż jego ambicja! Nawet jeśli jego Pok tego chce, on dla jego dobra nie powinien się na takie coś godzić! Ten człowiek stracił w moich oczach i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej 😊
    Bardzo ładnie napisany rozdział. Tak jak podejrzewałam, Michał i Amelia mają ku sobie. Bardzo mnie denerwuje Angie (tylko imię mi się u niej podoba). Wydaje się być taką irytującą, wścibską dziewuchą, która może sobie pozwalać na wszystko z powodu uroczego wyglądu. Tutaj jestem sceptycznie nastawiona do decyzji Michała. Jego Lodowy Pokemon może dużo stracić. Niech przemyśli sprawę, żeby jej później nie żałował.

    OdpowiedzUsuń