Tuż przed Oranią na pobliskiej polanie...
-Wszyscy już skończyli jeść, możemy już iść! - krzyczała w stronę Michała siedzącego na jednej z pobliskich skał. -Michał! - chłopak nie reagował, patrzył się w przeciwną stronę wyraźnie zamyślony.
*Wiedziałam, że coś jest nie tak w końcu od tamtego momentu (przegrana z Zeke'm) przez całą drogę tutaj był jakiś nieswoi i wcale się nie odzywał* - myślała Amelia.
-No hej!
-Huh? Sorki zamyśliłem się, chodźmy - odparł.
Po dotarciu do miasta Amelia starała się prowadzić rozmowę.
-Te miasto nie jest tak duże jak Safrania, ale też jest ładne prawda?
-Ta - odparł.
Dziewczyna miała rację letnie domki przy których widniał ogródek dawały przyjemny klimat.
-Oho jest Centrum Pokemon - wskazał na budynek, który już doskonale znali.
Wchodząc do środka nie ominął ich widok trenerów oblegających właśnie ten budynek. Michał ustawił się w kolejce, a gdy nadeszła jego kolej poprosił siostrę Joy o przysługę.
-Siostro Joy zajmij się moimi pokemonami - powiedział wykładając trzy pokeballe i Snorunta na ladę - A ty? - zwrócił się do przyjaciółki.
-Ymm? co ja? - odparła zdziwiona.
-Myślę, że to dobry pomysł oddać Poliwaga pod opiekę specjalisty - zaproponował uśmiechnięty.
-Taak! - energicznie położyła podopiecznego na ladę, ponieważ bardzo się ucieszyła gdy ujrzała uśmiech Michała, którego już trochę czasu nie widziała.
Po niedługim oczekiwaniu pokemony były gotowe do odebrania.
-Proszę bardzo, nie mają żadnych problemów zdrowotnych innymi słowy wszystko ok.
-Dziękujemy - odparli razem.
Po wyjściu z centrum dialog rozpoczął się na nowo.
-Gdzie teraz idziemy? - zapytała Amelia.
-A chcesz gdzieś pójść? - odparł pytaniem.
-Hmm... chyba tak.
-W takim razie mów gdzie i chodźmy tam - uśmiechnął się.
Sposób w jaki zachowywał się dziś Michał był dla Amelii nieco pociągający, więc przystała na jego propozycję.
-Chodźmy! - pociągnęła go za rękę i zaczęła biec w stronę niezaludnionej części miasta.
-Jest tu coś ciekawego? - nie ukrywał zaskoczenia Michał.
-Coś w tym stylu - odrzekła.
Amelia zatrzymała się przy starym drewnianym domku, który wyraźnie chylił się ku upadkowi. Michał przyglądał się mieszkaniu, a Amelia przerwała chwilę ciszy.
-Ciocia mnie tu kiedyś przyprowadziła i powiedziała, że należał do moich rodziców.
-Rozumiem, przepraszam...
-Nie masz za co, wejdźmy do środka.
W środku podziurawiony dach tak jak i ściany, pokoje pozawalane deskami i schody na górę, które jako tako się jeszcze trzymały.
-Chodźmy - wskazała na schody.
Na górze również nie było nic, lecz wyjątkiem było drewniane biurko na którym stało zdjęcie przedstawiające dziewczynę wyglądającą niemalże identycznie jak Amelia i chłopaka o brązowych włosach, oboje byli uśmiechnięci.
-Całe szczęście, że jeszcze tu jest! - ucieszyła się na widok zdjęcia i pomknęła w jego stronę.
-Domyślam się, że to twoi rodzice - powiedział utrzymując powagę.
-Tak... - wpatrzyła się głęboko w obraz.
-Jesteś bardzo podobna do mamy - zauważył.
-Dzięki, nie zauważyłeś, że po tacie mam oczy? - zaśmiała się.
-Rzeczywiście - odparł z uśmiechem na twarzy.
-Weź je ze sobą - dodał.
-Taki miałam zamiar - powiedziała chowając je do plecaka. - Wracajmy.
Gdy wrócili do Centrum Pokemon Michał zaproponował by udać się w kolejne miejsce.
-Ruszajmy do sali w końcu po to tu jesteśmy.
-Masz rację, chodźmy - odrzekła.
-Sno sno! - ucieszył się Snorunt.
-Poli poli - Poliwag natomiast postanowił usnąć.
Nie mieli problemów ze znalezieniem sali, ponieważ była widoczna z daleka.
-No to wchodzimy - powiedział łapiąc za klamkę od drzwi.
Nagle rozległ się krzyk - Czekaj! Jeszcze nie możesz otworzyć tych drzwi!
-Ymm? - zdziwił się Michał, a z krzaków wybiegło dwóch chłopców wyraźnie młodszych od niego.
Jeden był blondynem o średnim wzroście ubranym w zielony podkoszulek i tego samego koloru spodenki, natomiast drugi nieco wyższy od blondyna o rudym kolorze włosów, posiadający piegi na twarzy ubrany w białą koszulkę w niebieskie paski i czarne spodenki. Oboje nosili japonki.
-Żeby móc tam wejść musisz mieć pozwolenie od naszej dwójki - palnął rudy.
-A otrzymasz je jeśli uda Ci się nas pokonać w bitwie pokemon! - dodał blondyn.
-Ehh... niby czemu mam was słuchać - wymamrotał niepocieszony.
-Dlatego, że tutejszy lider jest dla nas wzorem, więc nie pozwolimy by jakiś słabeusz marnował jego czas! - krzyknęli jednocześnie.
-Dobra idę - odrzekł Michał łapiąc ponownie za klamkę.
Wtem obaj chłopcy przykleili się do jego rąk powstrzymując go przed wejściem.
-Dobra proszę zawalcz z nami! - Na pewno Ci nie zaszkodzi! - prosili błagalnym tonem.
-No ok w sumie trening przed walką to dobry pomysł - odparł odchodząc od drzwi.
*Nie mogę uwierzyć, że się zgodził...* - pomyślała zażenowana Amelia.
-No dobra, który pierwszy? A ten tego... jak się nazywacie ja jestem Michał - podrapał się po głowie.
-Mike - powiedział blondyn / - Roy - krzyknął rudy.
-Może ty pierwszy Roy? - zaproponował Michał wskazując na rudego.
-Jasne! Butterfree pomóż mi! - natychmiast wyrzucił pokeball w górę z którego wyszedł zadbany motyl i zgrabnie wylądował na jego ramieniu.
-Fajny - pochwalił wyciągając standardowo pokedex.
Butterfree pokemon motyl, najwyższa forma ewolucyjna Caterpie. Butterfree posiada doskonałą zdolność do wyszukiwania pysznego miodu z kwiatów. Może nawet odszukać, wyodrębnić i przenosić owy miód z kwitnących kwiatów nawet ponad sześć mil od jego gniazda.
-Charmeleon wybieram Cię! - przed poke-motylem pojawił się czerwony jaszczur spragniony walki
-No to zaczynamy Butterfree ultradźwięki!
Początkowo Charmeleon wyglądał na ogłuszonego atakiem, ale po chwili wydobył głośny ryk i nikt nie miał wątpliwości, że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
-Miotacz płomieni!
-Unik!
Butterfree z ledwością ominął czerwoną strugę ognia.
-Wybij go z rytmu psychopromieniem!
-Unik i metalowy pazur!
Atak poke-motyla został bez problemu ominięty, a potężny metalowy pazur posłał go na deski.
-Wykończ go miotaczem płomieni!
-Butterfree uciekaj stamtąd!
Na nic zdały się błagania Roya, jego podopieczny oberwał i był niezdolny do walki.
-No trudno... Mike twoja kolej! - obwieścił Roy.
-Poli... poli? - przeciągał się Poliwag.
-Dobre wyczucie czasu Poliwag, Michał właśnie walczy - posadziła go na ramieniu Amelia.
-Ze mną nie pójdzie tak łatwo, Sandshrew chodź - przed Mike'm pojawiła się słodka piaskowa mysz.
-Ten też jest fajny! - podziwiał Michał i ponownie skorzystał z pokedexa.
Sandshrew pokemon mysz. Ciało Sandshrewa jest skonfigurowane do absorbowania wody bez odpadów, umożliwiające mu przetrwanie na jałowej pustyni. Ten pokemon zwija się w kulę aby chronić się przed wrogami.
-Charmeleon dobra robota, powrót - Michał odwołał jaszczura do pokeballa.
-Nie będziesz walczył Charmeleonem? - zdziwił się Mike.
-Ktoś inny też nie może doczekać się bitwy, Snorunt naprzód!
-Sno sno! - krzyknął radośnie pokemon.
-Zaczynam! Snorunt podwójny zespół!
-Sandshrew zwinięcie!
-A teraz mroźny wiatr!
Sandshrew zwinął się w kłębek, a Snorunt po podziale rozpoczął nawałnicę mroźnego wiatru, która skrupulatnie rozbijała obronę przeciwnika.
-Unik i rysa!
-Uderzenie głową!
Sandshrew uwolnił się spod wrogiego ataku i ruszył na przeciwnika z zamiarem wykonania rysy, Snorunt nie uciekał, ale bezpośrednio zderzył się z nim wykonując uderzenie głową, które celnie trafiło w cel.
-Lodowy promień!
Mike nie zdążył wydać komendy, a jego pokemon był już nieprzytomny.
-Dobra robota mały - pochwalił Michał.
Chłopcy spojrzeli na siebie i razem stwierdzili - Jesteś silny masz nasze pozwolenie na walkę.
-Dzięki - odparł wesoło.
-Całe szczęście - odetchnęła z ulgą Amelia na widok wygranej Michała *Chyba nic mu nie jest*
-Dobra no to wchodzimy - powiedział Michał otwierając drzwi z namalowanym na nich piorunem.
Pomieszczenie było ciemne i bardzo obszerne.
Wtem rozległ się niski głos - Kto tam? - dochodził z końca budynku.
-Wyzywający - odrzekł pewnie Michał.
Światła na suficie zapaliły się i można było dostrzec naprzeciwko nich coś podobnego do tronu i mężczyznę na nim siedzącego oraz inną dwójkę ludzi, dziewczynę ubraną w czarną kurtkę i miniówkę oraz faceta również w czarnej kurtce i ciemno-niebieskich jeansach. Z fotela wstał dwu-metrowy blondyn ubrany w ciemno-zielone spodnie i ciemno-zieloną koszulę odsłaniającą część jego umięśnionego ciała.
-Jak się nazywasz? - zapytał zimnym głosem.
-Michał Zoldrey!
-Rozumiem - podszedł do niego powoli kładąc rękę na jego barku.
-To świetnie się składa, że przyszedłeś - nagle się uśmiechnął. - Dawno nikogo tu nie było.
-Jesteś gotowy na oddanie odznaki? - zapytał złośliwie Michał.
-Ale czy taki dzieciak jak ty zdoła wygrać? - odgryzł się blondyn.
-Spokojna głowa, a tak w ogóle nie przedstawiłeś się - wytknął Michał.
-To lider tej sali! - wtrącił Roy. - Nazywa się pan Surge! - dodał Mike.
-O! Czy to nie moi uczniowie? - zauważył Surge.
-Przyszliśmy obejrzeć mistrza walkę! - odrzekł Mike. - Jest silny! - dodał Roy.
-Ooh co to za ładna dziewczyna z tyłu? - zauważył Surge.
Amelia zmierzyła go wzrokiem i powiedziała bez emocyjnie - Jestem Amelia. - Ale dryblas - szepnęła do Michała.
-Dobra czas na bitwę, chodźmy! - poprowadził Surge.
Przeszli do pomieszczenia obok którego znajdowało się oficjalne pole walki. Z boku znajdowały się wygodne ławki na których usiedli Roy, Mike i Amelia. Natomiast Michał i Surge zajęli wyznaczone miejsca.
-Hmm pomyślmy moja ostatnia walka była jeden na jeden - rozmyślał na głos Surge. - Co myślisz o bitwie dwa na dwa? - zaproponował.
-Jak dla mnie pasuje, Snorunt ruszaj! - lodowy pokemon zeskoczył z ramienia trenera i błyskawicznie znalazł się na polu.
-Oo Snorunt... niespotykany w tym regionie. Bardzo dobrze, Raichu wybieram Cię! - naprzeciw podopiecznego Michała pojawiła się pomarańczowa mysz z dużym ogonem w kształcie pioruna. Michał wyciągnął pokedex w celu dowiedzenia się czegoś o elektrycznym przeciwniku.
Raichu to pokemon elektryczną mysz. Jeśli elektryczne woreczki na jego policzkach stają się nadmiernie naelektryzowane Raichu odprowadza wyładowania na roślinach. W pobliżu jego gniazda znajdą się wypalone łaty w ziemi.
-Do Ciebie należy pierwszy ruch - poinformował Surge.
-Snorunt lodowy promień!
-Zablokuj stalowym ogonem!
Widok Raichu z łatwością powstrzymującego lodowy promień Snorunta stalowym ogonem wprawił w osłupienie widzów jak i również Michała.
-Uderzenie głową!
-Odrzuć go szybkim atakiem Raichu.
Przeciwnik był szybszy i sprawił, że Snorunt stracił równowagę.
*Będzie ciężko, muszę coś wymyślić...* - zauważył Michał.
-Raichu nie czekaj na nich, atak ciałem!
-Snorunt uważaj!
Pokemon nie zdążył w porę zareagować i znalazł się tuż pod ciężarem ciała przeciwnika.
-Hej młody to jest prawdziwa bitwa, a nie gra planszowa - zaśmiał się Surge.
-Wiem to! Snorunt lodowy promień pod siebie!
-Czyżby to twój akt desperacji? - Surge z każdą chwilą był coraz bardziej rozbawiony.
Nieco się zdziwił gdy wystrzelony promień zamienił podłoże w lód dzięki czemu Snorunt wyślizgnął się spod ciała Raichu.
-Huh? To było dosyć ciekawe, ale zobaczymy jak sobie poradzisz z tym, Raichu piorun!
Policzki Raichu naelektryzowały się po czym pokemon wydobył ze swojego ciała potężny elektryczny ruch, który lecąc do celu niszczył pole walki. W mgnieniu oka zadał Snoruntowi poważne obrażenia.
*To było tak szybkie, że nie zdążyłem zareagować...* - mówił w myślach Michał. - Snorunt trzymasz się?
-Sno snorunt! - pokemon mimo otrzymanych obrażeń dalej twardo stał na nogach.
-Raichu stalowy ogon!
-Unik Snorunt i zajdź go od tyłu!
Pomyślnie ominięty atak i pojawienie się za plecami Raichu, Snorunt zrobił wszystko dobrze i czekał na następną komendę.
-Teraz zacznij go okrążać wykorzystując swoją szybkość!
Snorunt rzeczywiście umiał nieźle wykorzystać swój główny atut dzięki czemu stworzył wokół Raichu coś przypominającego wir.
-Dobry pomysł ale... - Raichu uśmiechnął się w stronę trenera - Atakuj stalowym ogonem!
Pokemon wyczuł gdzie dokładnie znajduje się jego przeciwnik i precyzyjnym uderzeniem posłał Snorunta na ścianę za Michałem.
-Snorunt! - krzyknął głośno Michał podbiegając do podopiecznego.
-Sno sno... - smucił się.
-Nic nie mów, dobrze się spisałeś, zasłużyłeś na odpoczynek - pocieszył Michał niosąc pokemona w stronę Amelii. - Możesz chwilę się nim zająć? - poprosił.
-No pewnie! - odparła biorąc pokemona na ręce.
Michał wrócił na miejsce i wypuścił już swojego ostatniego pokemona.
-Charmeleon potrzebuje Cię!
-Char char charmeleon! - ryknął głośno.
-Gotowy? - zapytał Surge.
-Dawaj! - pośpieszył Michał.
-Raichu piorun!
-Charmeleon miotacz płomieni pełna moc!
Ataki zderzyły się i doprowadził do wybuchu oraz jeszcze większych zniszczeń pomieszczenia.
-Stalowy ogon!
-Blokuj metalowym pazurem i kontruj ognistą pięścią!
Charmeleon z wielkim trudem powstrzymał stalowy ogon, a następnie wyprowadził celny cios ognistą pięścią.
-Nie odpuszczaj Raichu, piorun!
-Charmeleon miotacz płomieni!
Piorun był tak szybki, że przeciwnik nie zdążył wystarczająco szybko zareagować i atak posłał go na ziemię.
-Charmeleon wstawaj i ognista pięść!
-Blokuj stalowym ogonem, a później szybki atak!
Raichu bez problemu zatrzymał Charmeleona, a następnie powalił przy pomocy szybkiego ataku.
-Charrr...! - Charmeleon szybko się pozbierał i wpadł w szał atakując we wszystko na oślep miotaczem płomieni.
-Charmeleon uspokój się! - próbował opanować podopiecznego Michał.
-Ehh Raichu kończmy to stalowy ogon!
Szalejący pokemon posłał w stronę Raichu potężny strumień ognia, ale zarówno Surge jak i jego podopieczny byli niewzruszeni.
-Osłoń swoje ciało z przodu ogonem i przeleć przez ten płomień.
Tak tez zrobił Raichu, zaabsorbował moc uderzenia na swój ogon i z całej siły powalił Charmeleona.
-Przegrałeś - powiedział Surge.
-No nie... znowu to samo! Dlaczego znowu przegrałem!? - mamrotał pod nosem Michał.
Mike i Roy wstali z miejsc i podbiegli do Michała.
-Panie Surge czemu Michał przegrał? - zapytał Roy. - Przecież jest silny - dodał Mike.
-Słuchaj dzieciaku ktoś kto nie wierzy w siebie i boi się zaryzykować nie jest dla mnie wyzwaniem, nie wracaj tu dopóki tego nie zrozumiesz! - powiedział zimnym głosem Surge.
Wtedy przypomniały mu się słowa Zeke'a: "W tym świecie potrzeba wielkiej wiary w to co robisz, a jej u Ciebie już nie widzę. W twoich oczach nie widać już tej odwagi, zdecydowania i przekonania co do siebie"
-Ehh! Muszę biegnąć do Centrum Pokemon, Charmeleon powrót - Michał odwołał pokemona i pobiegł w stronę wspomnianego budynku.
-Zaczekaj! - krzyknęła Amelia ze Snoruntem i Poliwagiem biegnąc za nim.
Michał oddał Snorunta i Charmeleona siostrze Joy, po niedługim czasie otrzymał je z powrotem i wyszedł wraz z Amelią na świeże powietrze.
-Znowu to samo - użalał się Michał.
-Nie przejm... - próbowała powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk towarzyszący otwarcia pokeballa.
Z czerwono-białej kuli Michała wydostał się Charmeleon, który był bardzo wściekły.
-Charmeleon co jest...? - zapytał Michał.
-Char char! - warknął i strzelił miotaczem płomieni przed trenera, a chwilę później pobiegł w stronę pobliskiego lasu.
-Stój! Gdzie idziesz?! - rozpaczał Michał.
Widząc nie radzącego sobie przyjaciela Amelia również się zdenerwowała.
-Słuchaj nie mogę na to patrzeć! Będę trenować Krabbiego z Poliwagiem, a ty biegnij za nim!
-Ale... - próbował zaprotestować. - No dobra Krabby wybieram Cię, trenuj tu z Amelią! - ostatecznie zgodził się z dziewczyną i pobiegł za podopiecznym.
Amelia rozpoczęła trening z pokemonami, a Snorunt odsunął się na nieznaczną odległość i oglądał poczynania przyjaciół. Wtem niezauważalnie za Snoruntem pojawił się Surge, który delikatnie pogłaskał lodowego pokemona.
-Masz naprawdę miłego i dobrodusznego trenera. Martwi się o was, dlatego nie chce ryzykować żeby coś wam się stało, ale to jest właśnie jego błąd - wytłumaczył Surge.
Tak to czasem w życiu bywa, że trudno jest przygotować się do walki i ją wygrać, ale pozbieranie się po porażce to dopiero wyzwanie. Ważne żeby się podnieść...
------------
No wyrobiłem się w tygodniu, ale i tak jeszcze dziś kończyłem :P. Blog ma już trochę ponad 3 miesiące i ponad 2200 wyświetleń, dzięki temu widzę, że ktoś to czyta i po prostu mam dla kogo pisać, DZIĘKI! :). Osobiście uważam, że moje pisanie polepsza się z każdym rozdziałem, a wy co o tym sądzicie? Jak wam się podobał rozdział? Dajcie znać w komentarzach.
Ja już się zbieram, do następnego. Cześć! :)











