poniedziałek, 10 lipca 2017

Rozdział 93 - Uwierz we mnie

Dwa dni później...

Michał leżał na łóżku opierając się o wyjątkowo wygodną poduszkę. Znajdował się w pokoju, który otrzymał na wyłączność. Studiował jakiś poradnik trenerski, pierwsza lepsza rzecz, którą chwycił gdy pokojówka przyniosła mu śniadanie i kilka rzeczy do poczytania. Miał już wychodzić, ale naprawdę się wciągnął, nigdy nawet nie pomyślał, że z jakiegoś tam czasopisma można dowiedzieć się takich interesujących rzeczy jak obrócenie przebiegu walki na swoją korzyść wykorzystując do tego tylko sztuczki związane z psychiką czy też jak odpowiednio zachęcić pokemona by ten walczył na sto procent. Miał wątpliwości czy to prawda, ale tekst wyglądał na pisany przez kogoś kto rzeczywiście wie o czym mówi.
*No cóż...* - pomyślał. - Czas iść - powiedział wstając i zakładając buty.
Glalie, który zasnął opierając się o łóżko nagle otworzył oczy posyłając trenerowi pytające spojrzenie.
-Przepraszam, ale muszę iść - oznajmił chwytając za pokeball. - I wybacz, że ostatnio masz mało swobody, niedługo wszystko wróci do normy.
Glalie przytaknął i po chwili został wchłonięty przez czerwone światło.
*No to hop*
Miał spotkać się z resztą i w końcu wszystko obgadać. Pokoje mieli w miarę blisko siebie, więc nie musieli się długo szukać. Pierwszą osobę, którą Michał spotkał wychodząc na korytarz był Dave.
-Dobry... - przywitał się blondyn głośno ziewając. Zachowując jakieś maniery zasłonił usta dłonią.
-Dobry, a ty co taki zaspany? - zapytał zdziwiony brunet.
-Niedawno wstałem...
-Jest już dawno po południu - zauważył. - Coś ty robił w nocy?
Dave uśmiechnął się pod nosem.
-Zgłębiałem tajniki trenerstwa w książce wydanej kiedyś przez profesora Oaka, to nie coś co taki amator jak ty może pojąć - tłumaczył nie przestając pleść zdań w których podkreślał swoją wyższość nad rozmówcą.
Michał westchnął z uśmiechem na twarzy.
*Czy po tym wszystkim powinienem mieć tak dobry humor?* - zastanawiał się.
Ignorując przyjaciela dostrzegł jak z naprzeciwka zbliża się do nich Amelia. Gdy odwrócił się do tyłu równocześnie z nią szedł także Droy. Niemal w identycznym tempie do nich dołączyli.
-Cześć.
-Cześć.
Po przywitaniu z Michałem i Davem nawiązali kontakt wzrokowy. Amelia prychnęła pod nosem odwracając się w drugą stronę, a Droy oplótł swoje ręce na tyle głowy.
*Czyli jeszcze się nie pogodzili... w sumie to nie takie dziwne* - stwierdził Michał czując się niezręcznie.
-Cześć, cześć... - odparł Dave ziewając jeszcze głośniej niż wcześniej.
Natomiast Zoldrey jakby na chwilę się zawiesił.
*Minęły ledwo dwa dni... nie mam pojęcia w jaki sposób powinniśmy rozmawiać*
-Coś się stało? - zapytał Droy klepiąc go w ramię.
Michał wzdrygnął się gdy został wyrwany z zamyślenia.
-Oh? Nie...
Blondyn uważnie go zlustrował z małym grymasem na twarzy.
-Nie mów, że będziesz się teraz ostrożnie zachowywał... Teraz jest czas gdy powinniśmy powrócić do normalności!
Michał podrapał się za głową.
-Skoro tak mówisz...
-Postanowiłem, że dla nich będę od teraz szedł przez życie z podniesioną głową...! - wyznał niespodziewanie Droy.
Zoldrey na chwilę zaniemówił.
-... Rozumiem! - oznajmił z radością.
Ten gest spotkał się ze wzajemnością.
-Czyżby nasz mały Droy stał się bardziej bezpośredni, hmm? - wtrącił nagle Dave z przedrzeźniającą miną.
Siedemnastolatek zmarszczył brwi czując się lekko zakłopotanym.
-Jaki mały? - powiedział pstrykając go w czoło co spotkało się z rozpoczęciem konfliktu.
Amelia spojrzała na nich kątem oka i delikatnie się uśmiechnęła.
-A więc... - powiedział Michał rozdzielając ich. - Powinniśmy obgadać co teraz zrobimy, ale najpierw chodźmy do holu.
-Znasz chociaż drogę? - rzuciła przez ramię czerwonowłosa.
-... Wow odezwała się... - wyszeptał Dave, a po chwili został przez nią zgromiony wzrokiem.
-Pamiętam.
...

Usiedli z dala od innych i przygotowywali się do rozpoczęcia konwersacji.
-Od czego by tu zacząć? - westchnął Michał dając każdemu kupiony chwilę wcześniej napój w puszce.
-Powinniśmy ustalić gdzie stąd ruszymy... - zaczął Dave.
Jego wypowiedz została przerwana przez Michała.
-Swoją drogą naprawdę ogromna jest ta kwatera główna... - stwierdził.
-I ci wszyscy żołnierze... robią wrażenie - dodała Amelia.
*Ja ci dam przerywać komuś w pół zdania...* - nadymał się Dave.
-Nie sądziłem, że to aż tak porządni ludzie, ale Dave ma rację powinniśmy najpierw ogarnąć sprawę dalszej drogi. Tylko problem w tym, że nie wiemy nawet w jakim miejscu na mapie teraz jesteśmy... - stwierdził Michał.
-Za chwilę nie będziecie mieć żadnego problemu - powiedział nagle Surge wtrącając się do rozmowy i "wyskakując" jakby znikąd.
Przywitali się i wznowili konwersację.
-Nasza kwatera główna to ogromna ukryta lokacja położona w górach w okolicach końca terytorium Kanto. Najbliższe miasto od niej to Fuszido - wyjaśnił generał.
-To właśnie nasz cel - oznajmił Michał kończąc swój napój podobnie jak reszta.
-W takim razie niedługo będziecie mogli ruszyć prosto do niego, a tymczasem mój mały uczniu chciałbym poprosić cię na rozmowę w cztery oczy - powiedział oznaczając go palcem wskazującym.
Chłopak zdziwił się, ale nie zadawał zbędnych pytań.
-Ok, poczekajcie tutaj - powiedział do przyjaciół idąc gdzieś z Surgem.

Spacerując w ciszy odeszli spory kawałek od holu, ale mężczyzna okiem Michała nie wyglądał na takiego, który prędko rozpocznie rozmowę. Chociaż sam ją zaproponował. Wyglądał także na zamyślonego.
-Więc...? - zaczął ostrożnie chłopak.
Surge podrapał się po policzku i nagle się zatrzymał wymuszając to samo na nim. Spojrzał na niego z powagą i powiedział.
-... Coś się zmieniło w kwestii ciebie i twojej mocy? Opowiedz jak to jest z twojego punktu widzenia.
-Huh? - zdziwił się nastolatek.
-Przepraszam, że tak nagle, ale to bardzo ważne - wytłumaczył Surge.
-W porządku... - odparł wyraźnie się skupiając. - Cóż... myślę, że ostatnio jakby lepiej mi szło kontrolowanie jej. Oprócz tego złość chyba narasta we mnie częściej... i ten cały stan... oraz moc, to wszystko jest jakby intensywniejsze... - tłumaczył z lekkimi trudnościami Michał.
Mężczyzna słuchał w skupieniu.
-Rozumiem... coś jeszcze?
Chłopak zamilkł na chwilę i próbował wytężyć umysł.
-Podczas walki z Windem zdarzyło się coś dziwnego... - powiedział w końcu.
-Co dokładnie? - zainteresował się generał.
-Właśnie w tym problem, że nie pamiętam... mam tylko takie przeczucie.
Michał starał się jak mógł by sobie przypomnieć to co mu umknęło, ale nie potrafił. Widział tylko małe przebłyski.
-Może byłeś w transie albo w czymś do tego podobnym? - nasunął blondyn.
-To ma sens - potwierdził łapiąc się za lekko bolącą już głowę. - W pewnym momencie czułem się jakbym spał jednocześnie nie śpiąc, ciężko to wytłumaczyć...
-Nie musisz się wysilać, tyle wystarczy.
Michał zrobił podejrzliwą minę.
-Wystarczy do czego?
-Do ułożenia planu by w razie czego gdyby coś się z tobą stało jakoś ci pomóc. Muszę wiedzieć jak najwięcej żeby w odpowiedni sposób zainterweniować, rozumiesz chyba no nie? - wyjaśnił Surge.
-... Oh, tak - przeciągnął nieco zdziwiony brunet.
-Co? - spojrzał mu w oczy. - Myślałeś, że chce komuś to wygadać? - zmierzył go podejrzliwym wzrokiem.
Nastolatek nie odpowiedział czując się trochę zakłopotanym.
-I to ma być ufność względem swojego mistrza? - oburzył się w połowie teatralnie i w połowie serio. - Okaż trochę szacunku głąbie! - podniósł głos uderzając go otwartą dłonią po głowie.
-Aa! To bolało!! - warknął zdenerwowany Michał. - Ale w sumie masz rację... - stwierdził masując się po bolącym miejscu.
-Jeśli już muszę komuś coś mówić w tej sprawie to podaje bardzo okrojoną wersję zdecydowanie na twoją korzyść. To dlatego, że uważam iż jako twój mistrz to właśnie ja powinienem się tobą zająć - wyznał Surge.
-... Rozumiem - uśmiechnął się lekko.
Michał bardzo lubił swojego mistrza od tej strony. Mimo, że chce sprawiać wrażenie poważnego i surowego to bardzo wyraźnie bije od niego troska o jego dobro. Gdyby to usłyszał prawdopodobnie nie przyznałby się do tego.
-A tak poza tym - powiedział wytrącając nagle chłopaka z zamyślenia. - Podczas walki z Droy'em w pewnym momencie powstrzymałeś się... jestem z ciebie dumny - pochwalił z uśmiechem kładąc mu dłoń na ramieniu.
Michał się lekko zarumienił.
-Dziękuję...
-Przechodząc dalej... co w sprawie Sandslasha? - generał pchnął temat o krok dalej.
Nastała chwilowa cisza.
-Jeśli o to chodzi to nie mam co do niego żadnych podejrzeń! Jest całkowicie posłuszny i podczas ostatniej walki ratował nas kilkukrotnie, nie zrobił nic złego! - wyrecytował niemal na jednym wdechu.
-Nie zachowywał się jakoś dziwnie? - zapytał Surge.
-Nie...
-Czy oby na pewno? Jesteś pewien? - kontynuował by wywrzeć na nim presję.
-... Jestem pewien - odpowiedział Michał, a po jego czole spłynęła kropelka potu.
Surge westchnął.
-Mimo wszystko najprawdopodobniej ma jakieś powiązanie z Viperem...
-... Tego nie mogę podważyć, ale jestem pewien, że jest po naszej stronie! - oznajmił z entuzjazmem piętnastolatek.
-Obyś miał rację...
Ponownie nastała cisza.
-Wiesz, nie mówiłem wam jeszcze, ale Wind działa razem z Viperem... - wyznał blondyn.
Michał ponownie zaniemówił. Wstrząsnęło to nim, ale nie tak bardzo, miał już co do tego podejrzenia.
-Tak myślałem... a do tego mamy kolejny dowód na to, że Sandslash jest z nami, walczył przeciw nim z taką zaciętością i zniszczył Dusknoira tego psychola! - wywnioskował z zapałem.
-Masz rację, ale to wciąż za mało by spuścić z niego oko. Trzeba go wciąż obserwować i uważać, bo później możemy żałować... myślę, że rozumiesz? - zwrócił uwagę generał.
Zoldrey przytaknął. Miał wątpliwości, ale chciał w stu procentach wierzyć w swojego towarzysza.
-Dobrze, a teraz muszę cie gdzieś zabrać - oznajmił nagle Surge.
-Jak to?
-Szef chce z tobą osobiście pomówić, wiec nie mamy wyboru.
-To chyba źle...
-Nie ma powodu do obaw, ale przemyśl dwa razy zanim coś powiesz - zaznaczył wyraźnie blondyn.
-D-dobra - przełknął nerwowo ślinę.

Amelia, Dave i Droy którzy zostali w holu po odejściu Michała siedzieli praktycznie cały czas w ciszy. To wyglądało tak jakby młody Zoldrey był wszystkim co ich ze sobą łączyło, ale przecież to dziwne, bo nazywali się przyjaciółmi. Po dłuższej chwili namysłu i przygotowania psychicznego Hannys postanowił wstać i podejść do byłej dziewczyny. Ustał tuż przed nią patrząc jej prosto w oczy.
-Co...? - burknęła ze złością.
-Musimy pogadać - oznajmił i nie czekając na odpowiedź pociągnął ją za rękę kawałek dalej.
Przez chwilę próbowała stawiać opór, ale stwierdziła, że na nic się to zda. Dave nawet nie zwrócił na nich uwagi.
-Mamy w ogóle o czym gadać? - zapytała zakładając rękę na rękę w okolicach klatki piersiowej i przymykając jedno oko.
-Chciałbym cię przeprosić.
Dziewczyna lekko się zdziwiła, ale po chwili wyraźnie się nadęła.
-Pff... w sumie spodziewałam się tego - fuknęła w nieco teatralny sposób.
On jakby nie przejmując się jej słowami mówił dalej.
-Dziękuję za wszystko, bardzo mi pomogłaś, a ja nie umiałem tego docenić... - kontynuował kładąc jej obie dłonie na barkach. - Przepraszam.
Czerwonowłosa wyraźnie złagodniała i zmieniła ton. Na chwilę się zawiesiła.
-... Każdemu zdarzają się gorsze dni! - odparła z uśmiechem.
-Ale! - chłopak nieco podwyższył ton. - Mimo wszystko nie mogę być z tobą, teraz nie jestem w stanie i nie chce ciągnąć czegoś na siłę, rozumiesz o co mi chodzi? - zapytał wyraźnie wkładając w to większą dawkę emocji.
Amelia zrobiła początkowo zdziwioną minę, ale nie trwało to długo. Lekko się odsunęła przechylając głowę w bok i z powagą powiedziała.
-Masz rację... po tym co się stało nie dziwie Ci się, a poza tym też o tym myślałam... bądźmy po prostu przyjaciółmi - uśmiechnęła się trochę sztucznie.
-Właśnie chciałem to zaproponować - wyznał drapiąc się po nosie.
-Może jeszcze kiedyś do siebie wrócimy - spekulowała dziwiąc się samej sobie, że tak dobrze to przyjęła.
-... Dziękuję - odparł Droy wyciągając do niej prawą pięść.
-Ja również - powiedziała przybijając mu żółwika.

Z każdym krokiem zapuszczali się coraz głębiej co tym samym zwiększało presję, którą odczuwał Michał. Korytarze którymi się teraz poruszali były o wiele mniej zaludnione, wyglądało to tak jakby nie każdy miał tu wstęp.
-Strasznie długo się tam idzie... - westchnął zrezygnowany nastolatek. - Już to mówiłem, ale ta kwatera jest naprawdę ogromna...
-No cóż to prawda, jest podzielona na cztery skrzydła, a przejść z jednego do drugiego naprawdę długo zajmuje - odparł masując się po karku.
-Ej... opowiedz mi coś o tym szefie - powiedział nagle Michał.
Surge chwilę się zastanowił.
-Zaraz się dowiesz! - oznajmił z uśmiechem uderzając go w plecy by dodać mu otuchy.
*Jak zwykle...* - zaklął pod nosem.
Wtem przemierzając cały korytarz dotarli przed czarne drzwi z wielkim białym napisem "SZEF".
*Skąd te napięcie?* - zastanawiał się Michał przełykając nerwowo ślinę.
-Wchodzimy - oznajmił Surge pukając i pociągając za klamkę.
Pomieszczenie nie wyglądało na duże, można powiedzieć, że nawet było stosunkowo małe. Po bokach półki ze stosem najprawdopodobniej jakichś dokumentów. Trochę dalej od nich dwie wygodne sofy położone naprzeciwko siebie. Na wprost od drzwi wielkie drewniano-metalowe biurko przy którym stało wygodne brązowo-czarne krzesło. Po lewej stronie od krzesła na ścianie wisiał sporej wielkości ekran. To tylko kilka rzeczy najbardziej rzucających się w oczy. Jednak pierwszym na co powędrował wzrok Michała był wysoki czarnowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna ubrany w czarny garnitur i czarne spodnie. Stał odwrócony do nich tyłem patrząc przez szklaną szybę pokrywającą całą tylną ścianę.
-Jesteśmy - poinformował generał.
Mężczyzna nie zareagował od razu. Dopiero po dłuższej chwili postanowił odwrócić się w ich stronę.
-Miło mi poznać Michale Zoldrey'u.
Chłopak słysząc bardzo niski głos ujrzał twarz mówcy. Wyjątkowo krótkie stojące włosy i kilkudniowy zarost. Ponury wyraz twarzy na której widniała blizna w postaci trzech grubych linii ciągnących się na skos znad lewego ucha aż do prawej strony szyi. Szczególnie jego nos i część ust wyglądała strasznie.
-Dzień dobry... - odparł po chwili namysłu.
-Przejdę od razu do rzeczy. Czy wiesz co się teraz dzieje w regionie Kanto?
Nastolatek w oczach mężczyzny dostrzegł złość, lecz nie sprawiał wrażenie zdenerwowanego.
-Po części... - powiedział nie chcąc skłamać.
-... Można to określić jako chaos, choć moim zdaniem najbardziej pasuje określenie "epidemia strachu" przez którą rzeczywiście może grozić nam zagłada - wyjaśnił. - Wiesz kto jest tego powodem?
-Viper...
-Zgadza się - potwierdził dowódca. - W takim razie co z tobą? - zadał kolejne pytanie wciąż nie spuszczając z niego wzroku.
Michał spuścił głowę jakby szukał odpowiedzi w podłodze by po chwili z powrotem ją podnieść.
-Ja... jestem podejrzanym - odpowiedział z niepewnością w głosie.
-Zdajesz się rozumieć, to dobrze. Nie wiem w jakim celu Viper ogłaszał publicznie, że dla niego pracujesz. Każdy kto choć trochę myśli jest niemal pewny, że nie zrobił tego by faktycznie cie wydać, tylko z powodu innych motywów. W związku z tym nie wydajesz się być po jego stronie, ale pewnym jest, że jesteś z nim jakoś powiązany... - wytłumaczył swój punkt widzenia.
Chłopak odetchnął lekko w duchu.
-Spotkałem go tylko raz... nie mam pojęcia o co mu chodzi - wyznał nastolatek.
-Ale za to miałeś zaskakująco wiele razy styczność z jego marionetkami, to nie może być przypadek...
Michał zaniemówił. Mężczyzna miał rację, nie miał jak temu zaprzeczyć, nawet on miał świadomość, że coś jest na rzeczy. Pomimo braku odpowiedzi dowódca kontynuował dalej.
-I jeden z największych argumentów... Sandslash, jak wiele wiesz o tym pokemonie? Zapewne niewiele. Jest bardzo podobny do tych "sług" naszego łowcy, jest duże prawdopodobieństwo, że jest jednym z nich. Może teraz jest po twojej stronie, ale jakby na to nie patrzeć zawsze jest szansa, że się od ciebie odwróci, w tym przypadku bardzo duża...
Michał słysząc to mimowolnie zareagował.
-Co do tego to...! WIERZĘ W NIEGO CAŁYM SWOIM SERCEM! - zadeklarował kładąc zaciśniętą prawą dłoń na piersi.
Mimika twarzy mężczyzny delikatnie drgnęła.
-Ooh...?
Surge uśmiechnął się szeroko.
*Wyraźnie widać, że się boi, ale nie przeszkadza mu to w mówieniu tego co myśli...* - stwierdził dowódca. - Dobrze, zaufanie jest bardzo ważne. Nie zrozum mnie źle, chciałbym żeby te spekulacje zostały tylko spekulacjami, ale zagrożenie jest realne dlatego trzeba być ostrożnym. Wygląda na to, że akurat ty jesteś czysty i mam nadzieję iż z Sandslashem okaże się podobnie. Dziękuj Surge'owi, bo gdyby nie on już dawno umieściłbym was dwóch w izolatce - wyznał wyjątkowo wiarygodnym głosem.
-Rozumiem... - powiedział z ulgą Michał. -... Mógłbym coś powiedzieć?
-Co takiego?
Nastolatek zacisnął pięści.
-... Jeśli jest coś co mogę zrobić... pomóc jakoś w złapaniu Vipera... cokolwiek... to z wielką chęcią się tego podejmę - oznajmił z pełnym gniewu spojrzeniem.
Mężczyzna niespodziewanie delikatnie się uśmiechnął co bardzo zaskoczyło Michała.
-Niech będzie Michale Zoldrey'u... postaram się ci zaufać. Dalej będziesz pod opieką Surge'a, a tymczasem to wszystko, możecie iść - oznajmił dowódca.
Chłopak aż otworzył nieznacznie usta ze zdziwienia.
-Dziękuję...! - powiedział z uśmiechem na twarzy i wyszedł na zewnątrz.
Surge został jeszcze na chwilę.
-Nie za łatwo dałeś się przekonać? - zapytał.
-To bardzo prostolinijny chłopak, ma szczerość wypisaną na twarzy i mam przeczucie, że się nie mylę, a mojemu przeczuciu jak już wiesz warto ufać. Ale mimo wszystko miejmy się na baczności...
...

-Brawo, wyszło lepiej niż myślałem - pochwalił Surge wracając z Michałem do holu.
-Chyba szczęście się do mnie uśmiechnęło... swoją drogą ten wasz szef wydaje się być naprawdę w porządku, może trochę zimny i tak dalej, ale moje pierwsze wrażenie okazało się mylne - wyznał nastolatek.
-Teraz już nic was tu nie trzyma - uśmiechnął się blondyn.
Lekko przyśpieszyli i w miarę szybko dotarli na miejsce. Nagle jedna z kobiet będąca żołnierzem zatrzymała Surge'a. Nie wyglądała na kogoś ważnego.
-Przepraszam generale mogę na słowo?
-Tak... zaraz do was dołączę - powiedział w stronę chłopaka.
Michał po zauważeniu na horyzoncie swoich przyjaciół zaczął zmierzać w ich stronę, ale nieoczekiwanie jego też ktoś zatrzymał.
-Przepraszam to ty jesteś Michał Zoldrey?
Pytającym był w miarę wysoki mężczyzna o ciemnofioletowych włosach. Uśmiechał się i wyglądał na zakłopotanego. Trener nie widział go wcześniej.
-Tak... o co chodzi? - odpowiedział dostrzegając kątem oka, że Amelia i reszta zdążyła go już zauważyć.
-Właściwie to nie mam pytań, ale nie potrafię dłużej czekać... - powiedział w sposób niezrozumiały dla nastolatka.
Jednak po chwili mimika twarzy mężczyzny momentalnie się zmieniła, Michał poczuł żądzę mordu i zauważył jak w błyskawicznym tempie zbliża się do jego gardła ostry jak brzytwa nóż. Zdążył ledwo drgnąć. W ostatniej chwili z pokeballa wydostał się Sandslash blokując prawą ręką cięcie i odrzucając napastnika kawałek do tyłu. Każdy wstał z miejsca i przeniósł na nich wzrok, atmosfera w holu zrobiła się niezwykle ciężka.
-Erick co to ma znaczyć!? - powiedział podwyższonym tonem Surge.
-Co znowu do cholery!? - warknął Droy.
-Michał!! - krzyknęła Amelia.
Ręka mężczyzny zaciśnięta na nożu wyraźnie drgnęła.
-... Jakim cudem dalej sobie tu chodzi jak gdyby nigdy nic? - syknął marszcząc brwi.
-Rozmawiał z szefem, jest wolny - poinformował generał.
-Dlaczego...!? Przecież to podejrzany numer jeden! - krzyknął wskazując na Michała nożem. - Mam stać bezczynnie gdy przed oczami biega mi jeden z oprawców mojej żony!!??
-USPOKÓJ SIĘ! - wrzasnął Surge. - Nie pozwalaj żeby złość wpływała na twój osąd!
-O czym on mówi!? - zapytał zdezorientowany Zoldrey.
Generał głośno westchnął łapiąc się za głowę, wyglądał na niezbyt zadowolonego.
-Słuchaj Michał, pora żebyś się o czymś dowiedział! - obwieścił zdecydowanym i poważnym głosem.
Nastolatek momentalnie zesztywniał i przeniósł całą swoją uwagę na mówce, podobnie jak cała reszta.
-Prawda jest taka, że Viper działał już wcześniej, ale wszystko było zatajane. Jednostka specjalna stoczyła z nim już wiele potyczek w skutek których wielu jej członków straciło bliskich, tak jak Erick...
Michał i jego przyjaciele zamarli, a ich źrenice gwałtownie się rozszerzyły.
-... Co...? - wyjąkał trener.
Miny wszystkich obecnych tam żołnierzy widocznie spochmurniały, a Erick prychnął pod nosem.
-Nie pomogliśmy wam w Prizmanii dlatego, że zmobilizowaliśmy wszystkie siły na bardzo prawdopodobny atak Vipera wymierzony w pewno miejsce, jednak to był fałszywy alarm. Niestety nie znamy jego tożsamości, miejsca pobytu czy też prawdziwego celu... - wyjawił Surge.
-Mnóstwo osób ucierpiało przez tego potwora, wielu tu obecnych czuje to samo co ja i rozumie moje zachowanie - tłumaczył Erick. - Dziwnym trafem zawsze jesteś w nieodpowiednich miejscach i spotykasz wielu jego ludzi... Wind, Sid, Fa i wielu innych!
*Wind?* - powtórzył w myślach Droy spuszczając wzrok.
-... Powinniśmy po prostu się tobą zająć, wtedy na pewno się czegoś dowiemy!
-Erick do cholery...! - krzyknął Surge, ale dalszą część zdania coś mu przerwało.
-JA TEŻ MAM DOŚĆ STAWIANIA MNIE W JEDNYM SZEREGU Z TYMI MORDERCAMI!!! - wrzasnął na cały głos Michał. - SKORO WASZ GENERAŁ I DOWÓDCA MI ZAUFALI TO TY TYM BARDZIEJ POWINIENEŚ!!! - dodał po chwili sapiąc ze złości.
Fioletowowłosy zaklął pod nosem i ruszył gdzieś korytarzem.
-Żebyście się później nie zdziwili...!!! - dodał na odchodne.
...

Michał i reszta zabrali wszystkie swoje rzeczy i zapasy na drogę, prowadzeni przez Surge'a za chwilę mieli opuścić kwaterę. Znajdowali się w wielkim pomieszczeniu z masą transportu takiego jak: odrzutowce, helikoptery, jeepy, motory itp. Mężczyzna widząc smętne spojrzenie swojego ucznia postanowił coś z tym zrobić.
-Michał spójrz na mnie - nakazał.
Chłopak niepewnie to zrobił.
-Wierzysz we mnie?
Trener w odpowiedz kiwnął głową.
-... Zawsze znajdzie się ktoś kto w ciebie zwątpi, na tym świecie to normalne, ważne żebyś ty w siebie wierzył. Niedługo może dojść do wojny między jednostką specjalną, a Viperem, ale jesteśmy na to od dawna przygotowani. Każdy z nas jest pełen motywacji i nie lęka się nikogo, zażegnaliśmy już gorsze problemy. Uwierz w tych żołnierzy którzy poświęcają całe swoje serce służbie dla regionu, UWIERZ WE MNIE! Wracaj do tego co kochasz, spełniaj marzenia, bo to one dają ci sens życia i pozwalają budzić się każdego dnia! Jednym z moich marzeń jest bronić Kanto przed każdym zagrożeniem. Obiecuję, że tego dokonam, dlatego ty obiecaj mi, że wystąpisz w lidze i ją wygrasz, rozumiemy się? - powiedział wyciągając do niego prawą rękę.
Michał po raz kolejny w tak krótkim czasie zaniemówił, nie mógł oderwać od niego wzroku. Mężczyzna był dla niego niczym największy bohater z dzieciństwa. Uśmiechnął się lekko.
*Surge jest wielki, nie znam nikogo takiego kto potrafi podnieść kogoś nawet z największego dołka... Właśnie, ten człowiek jest niesamowity i warto na niego postawić, dlatego mu zaufam. Tyle mu zawdzięczam, chyba nigdy nie spłacę tego długu...*. - Obiecuję! - zadeklarował ściskając jego dłoń z szerokim uśmiechem na twarzy.
Scenie przyglądała się pozostała trójka.
-Musi mu ufać bezgranicznie - stwierdziła Amelia.
-Surge to świetny gość - powiedział Dave.
-Bardzo się o niego troszczy... - dodał od siebie Droy. -... Zupełnie jak ojciec... - wymamrotał co pozostała dwójka już nie usłyszała.
Po chwili generał zaprosił ich do helikoptera i nie zauważyli nawet kiedy i jak wydostali się z kwatery. Niedługi czas później wylądowali przed samym miastem Fuszido. Przed odlotem Surge użył na nich jeszcze urządzenia przypominającego mały aparat. W ten sposób usunął z ich głowy informacje na temat miejsca położenia kwatery.
-Gdy będziecie potrzebowali pomocy śmiało dzwońcie... i zapomniałbym, proszę to list od tamtej Jenny... - pożegnał się wręczając im białą kopertę, a po chwili już go nie było.
Natychmiast ją otworzyli i zapoznali się z treścią.

"Powodzenia dzieciaki i dziękuję... jeszcze kiedyś się spotkamy!"

**

Po powrocie Surge'a do kwatery...

-Teraz już nic mi nie umknie... - powiedział blondyn trzymając w ręku mały ekran, który pokazywał mu aktualne położenie Michała dzięki niedostrzegalnemu dla ludzkiego oka nadajnikowi umieszczonemu na jego ciele. - A teraz... pora kończyć przygotowania...
------------

Tym razem o wiele dłuższy rozdział w którym pobyt Michała i reszty w głównej kwaterze jednostki specjalnej w końcu się zakończył - mówię w końcu, bo pierwotnie miały być tylko max. 3 rozdziały z tego, ale w sumie cieszę się, że tak wyszło. Dajcie znać co wy uważacie i widzimy się mam nadzieję za tydzień!
PS: Dzięki za 40 tysięcy wyświetleń mordki ^_^. Lecimy do 100!

3 komentarze:

  1. Bardzo dobry rozdział i naprawdę mi się spodobał. Dobrze ukazał relacje między postaciami i pogodzenie się przyjaciół, podobnie jak relacje między Michałem a Surgem. Choć nie lubię tej postaci w anime, ale tutaj dobrze ukazałaś go jako postać pozytywną. Podobała mi się też rozmowa z dowódcą jednostek specjalnych, który postanowił zaufać Michałowi. Również Erick i jego brak zaufania do Michała z powodu działalności Vipera, który celowo chce oczernić naszego bohatera jest dobrym pomysłem. Niestety, jedno mi się nie podoba - zakończenie. Szykuje się wojna z Viperem, a co radzi Michałowi Viper? Idź wygrywaj Ligę! Głupszej rzeczy dawno już nie słyszałem! Naprawdę nie rozumiem, jak można było zepsuć taki super rozdział takim głupim i irracjonalnym zakończeniem? Surge powinien szkolić Michała i jego przyjaciół do walki z Viperem, a potem powinni razem się szykować do walki z tym draniem, a tu co? Znowu się szykuję rozdziały pełne bijatyk... O co? O nic! O głupie odznaki! Do ciężkiej anielki! Ludzie giną, trzeba coś robić, trzeba się szykować do wojny, a bohater ma się bawić w sportowca?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ^^. Kolejny majstersztyk. Relacje pomiędzy bohaterami były przedstawione w przemyślany sposób. Trochę szkoda, że Droy i Amelia nie są razem, ale w sumie chłopak powinien przemyśleć pewne sprawy. Relacja Surge oraz Michała są przedstawiona jako szczera, prawdziwa i ojcowska. Polubiłam twoja wersję lidera elektrycznej sali. Jeden z najbardziej świetnych postaci w Twoim opowiadaniu. Nie zapominajmy o tym, że zbliża się nieunikniona zagłada w Kanto. Trzeba stawić czoło Viperowi I uratować region. Jednak nadal czekam na walkę o odznakę. Ostatnia odznakę :D i wielki finał. Mam pytanie: Zamierzasz zrobić dalszą część przygód Michała w innym regionie?

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Michał wróci wreszcie do bycia trenerem. A po Tobie widać, że pisanie idzie Ci coraz lepiej, choć muszę przyznać, że początki masz dobre, dbasz o szczegóły[pisownia], a potem gdzieś to trochę znika. Aczkolwiek dobrze. Michał niestety musi się przygotować na falę krytyki, zawsze będzie postrzegany, jak ten który konfabuluje z Viperem, ale oby udało mu się kiedyś oczyści z zarzutów

    OdpowiedzUsuń