wtorek, 22 listopada 2016

Rozdział 78 - Cel: Kanto!

Około 400 lat temu pewnego dnia do dobrze rozwijającego się regionu Kanto zawitał pewien człowiek. Był to mężczyzna posiadający wielką moc z niewiadomego pochodzenia. Pojawiał się gdzie chciał i kiedy chciał obierając za cel miejsca pełne ludzi. Miał miły i przyjemny wyraz twarzy, który pomagał mu w zawieraniu przyjaźni. Kiedy ludzie na niego patrzyli widzieli wspaniałego człowieka beztrosko bawiącego się życiem, nie mogli nawet pomyśleć o nim nic złego. Jednak w rzeczywistości okazał się być wilkiem w owczej skórze. Mordował i torturował, jego celem byli wysoko postawieni ludzie. Robił tak aż dowiedział się niemalże wszystkiego o regionie i ostatecznie pojawił się na wielkim publicznym zgromadzeniu przyznając się do wszystkiego. Ogłosił także, że posiada armię zdolną zniszczyć cały region oraz oficjalnie wypowiedział wojnę. Ów mężczyzna został uznany za szaleńca i wystawiono za niego jedynie list gończy wraz z posłaniem zaledwie kilku zabójców. Decyzja podjęta przez władze regionu okazała się fatalna w skutkach, zaledwie kilka dni później mężczyzna pojawił się w stolicy z ogromną armią złożoną z pokemonów i niemalże w całości zniszczył cały region. Ostatecznie mężczyzna został pokonany przez ostatnią linię obrony Kanto, a cała historia została spisana by w przyszłości wszyscy mogli wyciągnąć wnioski z ich błędów.
...

Gabinet prezydenta...

*Nie popełnię tych samych błędów...* - powiedział w myślach prezydent czytając po raz kolejny tą samą opowieść.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale przygotowania trwają i niedługo wszystko będzie gotowe - powiadomił jeden z jego ludzi.
-Bardzo dobrze. *Nieważne jak będzie to trudne, ochronimy Kanto i jego mieszkańców, zwyciężymy!*

**

-Auu... moja głowa... - powiedział Michał budząc się na łóżku w jednym z pokoi Centrum Pokemon.
-Obudził się, pójdę zawiadomić szefową - oznajmił jeden z dwóch pilnujących chłopaka ludzi. Oboje mając niebieskie mundury i specjalną odznakę należeli do oddziałów policji.
Michał nie wiedział o co chodzi, ale gdy szybkim ruchem obmacał się po spodniach nie czując swoich pokeballi zaczął w małym stopniu panikować. Po zbadaniu całego pomieszczenia wzrokiem również nie mógł dostrzec swojej własności, więc zdenerwowany wstał i zapytał - O co tu chodzi i gdzie są moje pokemony!?
-Musisz pójść ze mną - odpowiedział chłodno drugi z mężczyzn.
Chłopak nie miał wyboru i się zgodził. Idąc wypytywał funkcjonariusza o wszelkie niewiadome, ale nie otrzymał nawet jednej odpowiedzi, zamiast tego został obdarowany ostrzeżeniem mówiącym o założeniu kajdanek, których wcześniej mu oszczędzono. Miejscem do którego zmierzali okazał się tymczasowy obóz policji. Mężczyzna zaprowadził go przed pewien namiot, tam spotkał Droy'a, który prawdopodobnie przed chwilą był przesłuchiwany. Zdołali jedynie wymienić ze sobą krótkie spojrzenia, ponieważ Michał został wepchnięty do środka. Tam czekała na niego oficer Jenny siedząca przy biurku z długopisem i kartką w ręce.
-Usiądź - wskazała na krzesło naprzeciwko niej.
Chłopak niechętnie usiadł, a mężczyzna został przy wyjściu z namiotu.
-Przepraszam o co tu chodzi? - zapytał.
-Zostaliśmy tutaj wezwani z powodu pojawienia się czegoś niepojącego na wyspie - wyznała zielonowłosa.
*Ale kto ich wezwał...* - No dobrze, ale co ja mam z tym wspólnego?
-Chyba nie rozumiesz swojej sytuacji... to jest przesłuchanie, a ty jesteś oskarżony między innymi o powiązanie z tymi dziwnymi istotami - wyjaśniła oficer Jenny.
-Co!? Przecież walczyliśmy z nimi i to w samoobronie...!!! - powiedział nerwowo podwyższając ton.
-... Nie utrudniaj i pozwól zadawać mi pytania - rzuciła oschło.
-Najpierw powiedz gdzie są moje pokemony! - krzyknął w trybie rozkazującym.
-Masz tupet - stwierdziła nerwowo uderzając długopisem o stół. - Żyją, lecz są obecnie pod ścisłą obserwacją.
-Macie jakieś dowody!? - warknął.
-Ej, zważaj na ton i słowa... gówniarzu - wtrącił eskortujący go funkcjonariusz.
-Nie będę na nic zważał gdy zostałem niesłusznie oskarżony! - odparł denerwując adresata tych słów.
-Spokojnie... wróćmy do przesłuchania - powiedziała spokojna do granic możliwości oficer Jenny.
-... - odwrócił się w jej stronę.
-Zostałeś oskarżony o powiązanie z tymi istotami nie tylko przez kontakt z nimi, ale i przez to, że twój Sandslash jest oskarżony o bycie jednym z nich, więc automatycznie ty także ze względu na bycie jego trenerem - wyjaśniła.
Michał w tamtej chwili wyglądał jakby zobaczył ducha. *Cholera w takiej chwili... gdy miałem się wszystkim zająć...!*.
-Oprócz tego jesteś oskarżony także o bycie dziwnym trafem w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i posiadanie broni, a Sandslash o przejaw nadmiernej brutalności w oficjalnych bitwach trenerskich co jest także swego rodzaju dowodem na potwierdzenie wcześniej wspomnianego oskarżenia o byciu jednym z nich...
*Czekaj...* - A kto zeznawał...?
Jenny wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z funkcjonariuszem i powiedziała - Lider sali wyspy Cinnabar Itori.
-Co...? - wymamrotał słysząc rzecz której chwilę temu się obawiał.
-W najlepszym wypadku grozi ci długi areszt, a Sandslashowi uśpienie - wyjawiła zielonowłosa.
-Słucham...? - zapytał niedowierzając.
-Dokładnie to co usłyszałeś - potwierdziła raz jeszcze Jenny.
*To niemożliwe, przecież on...* - Dlaczego robicie z tego tak poważną sytuację? - zadał kolejne pytanie z przestraszonym jak i zdenerwowanym wyrazem twarzy.
-To ty nie wiesz? - odparła ze zdziwieniem w głosie.
-Niby czego?
-Tajemniczy łowca Viper pojawił się niedawno publicznie w telewizji i ogłosił, że wywróci całe Kanto do góry nogami wraz ze swoimi "specjalnymi" sługami takimi jak te dwa stwory czy bodajże Sandslash...
Desperacja i szok, której doświadczył wtedy Michał sprawiła, że jego serce zaczęło szybciej bić.
*To jakiś obłęd...* - Nie oceniaj Sandslasha nie wiedząc o nim nic!!! - krzyknął podnosząc na nią pełen gniewu wzrok.
-Wszystko na to wskazuje... - westchnęła dalej trzymając emocje na wodzy. *Skąd zebrał się w nim aż tak wielki gniew?* - pomyślała utrzymując z nim kontakt wzrokowy. - Oprócz tego z ciebie też jest niezły delikwent - posądziła biorąc do ręki jego sztylet. - Biegasz z czymś takim nie mając pozwolenia na posiadanie broni, to jest w ogóle oddzielne oskarżenie...
-To jest bardzo ważna pamiątka od moich przyjaciół i służy do samoobrony... - powiedział powstrzymując nieco swoje emocje.
-Hmm...? Gdzie są ci przyjaciele, może będziemy musieli się tam przejechać, konfiskuje to - oznajmiła nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który w delikatnym stopniu zawędrował na jej twarz.
*TY...* - Pochodzą z jednego z tych miejsc na które ta wasza "sprawiedliwa policja" patrzy z klapkami na oczach...!! - pozwolił by emocje wzięły nad nim górę i powiedział to w tak lekceważący sposób, że spokojna przez niemalże całą konwersację oficer Jenny w końcu nie wytrzymała.
-Zakuj go, jeszcze daleko do wyroku, ale jesteś oficjalnie aresztowany! Nie ruszaj się, bo może ci się stać krzywda... - ostrzegła mierząc go swoim pełnym wrogości spojrzeniem.
Oczy Michała pokrył intensywny czerwony kolor, a on sam wstał i uważnie obserwował ruchy mężczyzny jak i zielonowłosej.
*Gówno mnie to wszystko obchodzi, znajdę resztę i ucieknę, a to wszystko przez ciebie... ITORI!!!*
-Tak, tak uspokójmy się wszyscy... - powiedział wesoło klaskając w dłonie znajomy Michałowi głos.
Chwilę później w namiocie pojawiła się sylwetka dowódcy jednostki specjalnej, a sytuacja całkowicie się odmieniła.

-Więc twierdzicie, że słusznie go oskarżacie? - zapytał przeglądając raport całego zdarzenia.
-Tak, mamy dowody i... - próbowała powiedzieć oficer Jenny.
-To nie są wystarczające dowody - przerwał jej rzucając raport na biurko. - Młody, nie zrobiłeś nic zasługującego na przechodzenie tego typu rzeczy prawda? - zwrócił się do Michała.
-Nie zrobiłem, to była samoobrona - odparł już z normalnie wyglądającymi oczami.
-Słyszeliście, oddajcie mu jego podopiecznych i sztylet, jak na razie jest niewinny... - po tych słowach policjantka była zaskoczona i zacisnęła mocno pieści.
Po tej wymianie słów wszyscy opuścili namiot.
-Znowu mi pomagasz Surge, dziękuję - oznajmił Michał z pogodnym wyrazem twarzy.
-Oj przestań, czego mistrz nie zrobi dla kochanego ucznia... - mówił komicznym tonem czochrając przy tym chłopca po głowie.
-Na pewno powinieneś się tak zachowywać w takiej sytuacji? - westchnął nastolatek śmiejąc się przy tym.
-A właśnie, co tam u...
-CHYBA SOBIE KPISZ!!
Nagły wrzask zielonowłosej kobiety przerwał ich rozmowę i zwrócił uwagę nie tylko Surge'a, ale i wszystkich wokół - Huh...?
-Generale niech pan nie przesadza, jak ktoś o takim stanowisku może w oparciu o relacje z daną osobą decydować czy jest winna czy nie!! - wtrącił zbulwersowany funkcjonariusz.
-Nie przesadzaj, krzywo na ciebie spojrzał, bo źle go traktowałeś i przez swoją "urażoną" dumę chcesz się teraz mścić - odparł blondyn z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Coo!?
-Nie myśl, że stoisz ponad prawem... Matthies! - warknęła posyłając mu wściekłe spojrzenie.
-Hoho, czyżby czyjeś poczucie sprawiedliwości zostało nadszarpnięte? Oficjalnie deklaruję, że zarówno Michał jak i Sandslash są niewinni, ponieważ nie ma na to wystarczających dowodów, masz z tym jakiś problem? - ogłosił nieco poważniejąc.
-Przez takie decyzje następnym razem może zginąć nie jedna, a o wiele więcej osób...!
*Co? Ktoś zginął?* - pomyślał Michał.
-Oddaj mu podopiecznych i sztylet... - oznajmił Surge.
-I to wszystko z twojej winy!! - krzyknęła rozdrażniając nieco adresata tych słów.
-Hej, nie słyszałaś? Oddaj mu podopiecznych i sztylet, natychmiast - rozkazał kierując na nią swój przeszywający wzrok.
Kobieta zaklęła pod nosem i żwawo razem z milczącym funkcjonariuszem ruszyła wykonać polecenie.
-Nie martw się, będzie pod ścisłą obserwacją jednostki specjalnej - dodał na odchodne.
*Ale się po nich przejechał...*
-Przepraszam, ale nie mogę przymknąć na to oka, musisz ogarnąć sprawę z Sandslashem zważywszy na to co się teraz dzieje w Kanto... - szepnął schylając się do ucha Michała.
Sandslash został wypuszczony z klatki do której dobrowolnie wszedł i wraz z resztą pokemonów wrócił do Michała podobnie jak sztylet. W następnej kolejności chłopak musiał zająć się teraz inną sprawą, a mianowicie wyjaśnić sobie wszystko z Droy'em i razem z nim przedstawić jakąś wersję wydarzeń Amelii i Dave'owi.

Nastolatek ustał z blondynem przed drzwiami Centrum Pokemon gdzie podobno przebywali już przebudzeni Amelia i Dave'a.
-Słuchaj Droy... - zaczął niedbale Michał.
-Wszystko rozumiem - przerwał mu.
Brunet bardzo się zdziwił co obrazowała wtedy jego twarz.
-Każdy ma swoje tajemnice, a ty mimo, że jest w tobie coś nieludzkiego uratowałeś wszystkich. Domyślam się jak trudne mogą być takie rzeczy dlatego nie będę teraz prosił o wyjaśnienia - wytłumaczył z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-... Dziękuję - odparł podając mu rękę, którą Droy uścisnął.
-A więc, masz może jakiś plan jak im to wszystko wytłumaczyć?
-Mniej więcej, po prostu mi potakuj...
Chwilę później poinstruowani przez siostrę Joy weszli do pokoju w którym siedziała przebudzona dwójka.
-Ile można czekać!? - krzyknęła Amelia rzucając się w objęcia swojego blondyna.
-Cześć Dave - powiedział Michał wzrokiem parodiując przytulanki obok.
Adresat wyszczerzył tylko zęby.
-No dobra wytłumaczcie nam co się stało jak spaliśmy i skąd te całe zamieszanie, kompletnie nic nie pamiętamy! - niemalże rozkazała Amelia.
-No cóż... porwały was dwa piekielnie silne pokemony, a dokładniej Ursaring i Gengar. Zostaliście uśpieni przez tego drugiego, walczyliśmy z nimi aż w końcu z trudem udało nam się ich przegnać... - opowiedział Michał.
-Hmm... - westchnęła Amelia przyglądając się dokładnie przybyłej dwójce. - To by tłumaczyło skąd macie tyle ran i opatrunków na ciele, chyba było bardzo ciężko... A skąd tu ta cała policja?
-Te pokemony podobno zabiły kogoś z wyspy...
-W takiej ilości? I do tego jeszcze jednostka specjalna? - podważyła.
-Są bardzo niebezpieczne i na pewno nie są zwykłymi pokemonami... - odpowiedział nieco skrępowany. - Byliśmy przesłuchiwani, prawda Droy? - dodał po chwili.
-T-tak...
-To chyba naprawdę poważne... - zmartwiła się, a Michał odetchnął.
-Tylko czemu nas porwały, czyżby uznali niepokonanego Dave'a za zagrożenie!? Tak, tak... to ma sens - przytakiwał sam sobie.
-Właśnie, to bardzo dziwne... - zastanawiała się Amelia.
*I co tu teraz odpowiedzieć...* - pomyślał Michał wymownie spoglądając w stronę Droy'a.
-To niepokojące... - powiedział perfekcyjnie udając zdziwionego i dedukującego blondyn.
*Świetnie* - brunet uśmiechnął się w jego stronę.
-Nic na to teraz nie poradzimy... to na pewno wszystko? - zapytała Amelia.
-Tak...
-No cóż, wierzymy wam, co nie Dave?
-Nie śmieliby mnie okłamać... - po tych słowach wszyscy zaśmieli się pod nosem.
Wtem do pokoju wszedł nieoczekiwanie Surge.
-Słyszałem gdzie zmierzacie, chodźcie podrzucimy was do Alabastii...
-Co on tu robi? - zapytała zmieszana Amelia.
-Cóż... to dowódca jednostki specjalnej - wyjaśnił Michał.
-... - przez chwilę analizowała to co usłyszała. - Co!!??
-Witajcie - uśmiechnął się szeroko.
...
Po otrzymaniu niespodziewanej możliwości transportu cała czwórka oczywiście się zgodziła i wyszła wraz z Surge'm na zewnątrz. Doprowadził ich przed oblicze wyjątkowo dużego zielonego helikoptera wojskowego, gdzie kilku mężczyzn w charakterystycznych mundurach jednostki specjalnej ładowało bagaż na pokład.
-No nie powiem... podoba mi się - wyznał Dave.
-Możecie już wchodzić, zaraz odlatujemy - poinformował Surge.
-Mogę zająć chwilę? - powiedział znajomy Michałowi głos.
Gdy go usłyszał natychmiast odwrócił się w jego stronę dostrzegając dobrze znaną mu sylwetkę niebieskowłosego lidera tej wyspy.
-Poczekajcie chwilę - oznajmił marszcząc brwi i odchodząc z Itorim kawałek dalej.

Na początku patrzyli sobie w oczy nie mówiąc nic aż chwila milczenia została przerwana.
-Ciesze się, że nic ci się nie stało - powiedział nagle Itori delikatnie się uśmiechając.
-DLACZEGO TO ZROBIŁEŚ...?
Mina lidera stała się kamienna - Ponieważ nie jest normalny. Jest niebezpieczny i to niemal pewne, że jest powiązany z tym całym łowcą i jego sługami.
-Zaufałem ci, a ty robisz coś takiego!!?? - krzyknął z pretensjami Michał.
-O boże... - wymamrotał łapiąc się rękami za głowę by po chwili zacząć nimi gestykulować. - To chyba oczywiste, że nie mogłem zapomnieć o tym co się stało, fakt walka była wspaniała, ale nie mogę zignorować tego, że mój podopieczny niemal zginął przez furię tego czegoś, normalny pokemon tak się nie zachowuje!!! - wrzasnął tłumacząc.
Na twarzy Michała nie była widoczna już złość tylko smutek.
-A więc to wszystko było kłamstwem? - zapytał z opuszczoną głową.
-... Musisz jak najszybciej się od niego odsunąć póki możesz, bo źle skończysz - zalecił Itori.
-Dzięki za radę, ale pilnuj swoich spraw, do widzenia - pożegnał się idąc w stronę helikoptera.
W taki sposób Michał opuścił wyspę Cinnabar, a następnie wrócił do domu w Alabastii. Spędzili tam kilka dni aż nagle Surge otrzymał natychmiastowe wezwanie do Safranii.

**

-Panie prezydencie wszystko gotowe, olbrzymia scena wystawiona w środku miasta, obywatele poinformowani, oddziały wojskowe i policja na miejscu, podobnie jak jednostka specjalna... - poinformował jeden z jego ludzi.
-Bardzo dobrze... - odparł przygotowując się do wyjścia.
Plan miał na celu zwabić Vipera wykorzystując fałszywe wystąpienie publiczne i za wszelką cenę go złapać bądź zabić. Cywile zostali o tym dyskretnie poinformowani, tylko nieznaczna część z nich postanowiła przyjść, lecz była to i tak większa ilość niż każdy się spodziewał. Snajperzy byli rozlokowani w wygodnych do oddania precyzyjnego strzału miejscach, żołnierze poukrywali się w całej pobliskiej okolicy trzymając ręce przy swojej broni i pokeballu, a na około całej sceny zakamuflowane zostały wyrzutnie sieci z bardzo mocnego materiału. Niemalże wszystkie pociski były z wybuchającego materiału, a kilku żołnierzy miało bazookę, oprócz tego każdy z nich był przygotowany na uśpienie Gengara. Choć to pierwszy raz gdy mierzyli się z czymś takim porażka nie wchodziła w grę, więc narażenie obywateli było ich zdaniem niezbędne, choć szansa na ich ucierpienie była niska gdyż otrzymali od psychicznych pokemonów ochronę w postaci bariery. Wszystko było pokazywane na żywo, kilku reporterów nie przestraszyło się realnego zagrożenia i pojawili się na wydarzeniu.
-Jakoś nie jestem przekonany co do tego pomysłu... - stwierdził Surge obserwując okolicę przez szybę jeepa w którym właśnie siedział.
-Co ma pan na myśli? - odpowiedział siedzący z nim żołnierz.
-Przecież to jasne jak słońce, że to pułapka... - westchnął.
Prezydent pojawił się na scenie w towarzystwie dwóch ochroniarzy.
-Możemy zaczynać... - wyszeptał jeden z nich.
-Dobrze - odparł prezydent podchodząc do mikrofonu. - Dzień do...

NAPRZÓD!!!!!!

Viper wyskoczył wraz z Gengarem i pokrytym czarnymi znakami Alakazamem ze sterowca i gdy osiągnęli odpowiednią odległość od lądu przy pomocy teleportacji przenieśli się na scenę tuż obok prezydenta.
-Cześć - powiedział ucieszony Gengar, a przestraszony prezydent czym prędzej opuścił scenę.
Wszyscy poczuli ogromne zdziwienie i strach, ale nie powstrzymało to żołnierzy i snajperów od wystrzelenia jednoczesnej salwy pocisków prosto na łowcę. Ostrzał trwał kilka sekund tworząc wokół sceny gęsty dym, po chwili wyrzutnie wypuściły sieci, które poleciały prosto w niewidoczne wtedy miejsce.
-Udało się...?
Oczekiwanie aż dym opadnie było dla wszystkich tam obecnych katorgą, każdy rozmyślał w sobie czy plan się powiódł bojąc się o konsekwencje jeśli jednak zawiódł. Po chwili wszystko było jasne, czarna bariera wyjątkowo dobitnie uderzyła w ich zmysł wzroku. Viper ze sługami wyszedł z tego bez szwanku. Gdy przyszła pora na drugi etap planu związanego z masowym atakiem pokemonów Gengar używając swojej mocy przyciągnął do siebie wszystkie pokeballe w zasięgu kilku kilometrów od sceny.
-Nie wierzę... jak my mamy go powstrzymać...? - wymamrotał prezydent łapiąc się za głowę.
W tamtej chwili desperacja i strach zawitała do umysłów niemalże każdego obecnego tam człowieka, co prawda było jeszcze kilka możliwych do rozegrania wariantów, ale nikt nie spodziewał się, że najefektywniejszy plan nie da zupełnie nic.
-Spokojnie, porozmawiajmy...
Zapadła cisza i tylko prezydent jako jedyny krzyknął by nie pozwolili mu mówić na głos, lecz gdy ktokolwiek próbował mu to uniemożliwić Gengar nokautował go. Nikt nie mógł przeszkodzić w wygłaszaniu mowy.
-Niedawno ogłosiłem, że wywrócę całe Kanto do góry nogami... ALE czy chodziło o jego zniszczenie?
Dając wszystkim chwilę na namysł zaczął mówić dalej.
-Przedstawię wam prawdę o władzach w regionie nie panujących nad sytuacją w nim, o tym jak zabrali zbyt wiele, a teraz zasłaniają się fałszywymi obietnicami - powiedział rozpalając ciekawość obywateli.
Między cywilami przeszedł cichy szmer, przestali nawet zwracać uwagę na okropny dla ucha głos, a w głowie prezydenta narodziła się wielka obawa *Chyba nie chodzi mu o...!!!*
-Zainteresowani? - zapytał przejeżdżając po nich wzrokiem. - A więc zaczynajmy show!
*Co on próbuje osiągnąć...?* - zastanawiał się Surge.
-Oto dokument o bezpodstawnym podniesieniu podatków - oznajmił pokazując na przedmiot, który Alakazam powiększył utrzymując w powietrzu na tyle żeby każdy tam obecny mógł bez problemu przeczytać. - Przez to zmniejszone zostały pensje, a co za tym idzie? Zaczęło brakować miejsc pracy, gdyż każdy pragnący godnego życia musiał rozpocząć pracę nie tylko w jednym miejscu, rozumiecie? Jesteście traktowani jak bydło, potwierdza to nawet fakt, że część z was została wplątana w tak niebezpieczną misję - wyznał szokując władze i podając obywatelom prawdę.
Sytuacja była bardzo zła, nie wiedząc w co wierzyć obywatele rzucili się w wir gwałtownych przemyśleń. Natomiast ci oczerniani mogli tylko słuchać.
-A co "najdziwniejsze" zmniejszająca się liczba trenerów wyruszających w swoje podróże z równie dziwnego powodu - przestali promować trenerstwo, ponieważ stało się to nieopłacalne.
Światopogląd nieświadomych niczego ludzi upadał zaledwie po kilku słowach, chociaż te przekręty były już podejrzewane, ale gdy pojawiły się dowody prawda bardzo dotkliwie rozbrzmiała w ich głowach.
-Może jest kilku co nie wierzy? Ludzie których zabiłem byli przestępcami, oto ich zatuszowane zbrodnie - wyznał wskazując na kolejne dokumenty, które Alakazam powiększył. - Zapytałem ich o prawdziwość tych informacji tuż przed śmiercią, posłuchajcie - dodał po chwili, a Alakazam puścił z dyktafonu słowa przyznających się i błagających o życie wcześniej wspomnianych ludzi.
Wszyscy byli bezsilni wobec działań Vipera, ale prawdę mówiąc żołnierze przestali mieć chęć i teoretycznie powód do walki.
-Zgodzę się, że jestem niebezpieczny i nieprzewidywalny, ale traktuję wszystkich równo, ze mną nie zaznacie takich nieszczęść, nie będzie kłamstw, a to miejsce stanie się sprawiedliwe, oprócz tego będziecie mogli samodzielnie podejmować decyzję. Co wy na to żebym przejął Kanto? - po wypowiedzeniu tych słów szeroko się uśmiechnął.
Prezydentowi niemal stanęło serce, a w głowach obywateli tam obecnych i zarówno tych przed telewizorami zaczęły rodzić się na pierwszy rzut oka niedopuszczalne rozmyślania. Zastanawiali się nad pozytywnym rozpatrzeniu pytania łowcy. Nagle niemalże wszyscy obywatele podnieśli wysoko ręce i głośno krzyknęli by po chwili bić prawo ogłaszając swoją odpowiedź. Viper szeroko się uśmiechnął i nie mógł powstrzymać się od śmiechu, wybuchnął nim, a mikrofon rozniósł demonicznie brzmiący dźwięk, który z siebie wydawał.
*Może czegoś się dowiem...* - pomyślał Surge i zaczął biec w stronę sceny przepychając się przez tłum ludzi.
Viper wraz z Gengarem i Alakazamem powoli zaczął znikać.
-Czekaj!!! - krzyknął będąc już blisko niego. - Dlaczego robisz to Michałowi!!?? - dodał po chwili, lecz łowca nawet nie zareagował i całkowicie rozpłynął się w powietrzu

LUDZIE SĄ GŁUPI... TACY GŁUPI...

Dla takich osób jak prezydent potęga słowa jaką wykorzystywał przeciw nim ich przeciwnik była przerażająca, zmanipulował ludzi w taki sposób, że robili co chciał i nawet nie musiał się zbytnio starać. Uzyskał ich poparcie zaledwie jedną krótką mową. Zamiast zaatakować na płaszczyźnie fizycznej tak jak się każdy spodziewał zaatakował na tej psychicznej. Ktoś kto się nad tym chwilę dłużej zastanowił wydedukował charakter żartu i obrazy skierowanej w stronę ludzi z całego regionu. Jednak ostatnie słowa wypowiedziane przez niego zniszczyły wszystkich, którzy zaczęli mu wierzyć.
------------

Cześć ;)
Tym razem znów trochę później, ale jest... powoli wracam na właściwe tory w aspekcie posiadania energii na cokolwiek, więc jest duża szansa, że systematyczność się poprawi (mam taką nadzieję). Dajcie znać co sądzicie o rozdziale. Wydaje mi się, że przesadziłem trochę z końcówką (takie odniosłem wrażenie), cóż starałem się by miało to jakiś sens. Przez te dwa ostatnie rozdziały próbowałem jak najlepiej przedstawić postać Vipera, a jest to dość trudny wątek. Jak waszym zdaniem została przedstawiona ta postać? Jestem bardzo ciekawy. Do następnego! ;)

6 komentarzy:

  1. Fajny blog :) Zapraszam do siebie na wattpadie:
    https://www.wattpad.com/344372552-pokemon-bo-moc-jest-w-tobie-prolog

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Kurcze ten Viper to niezły manipulator. W sumie ludzie jakby na to nie spojrzeć też nie sązbytnio błyskotliwi. Surge to jednak porządny gość. W dzieciństwie zawsze mnie przerażał. To przez ten surowy trening i postawę. To był też jeden z odcinków, gdy Zespół R okazał wsparcie dla Asha :D. Jestem ciekawa powiązania Michała z tym potworem :). Jak zawsze nie zawiodlam się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć,
    Co do Vipera, bo jakoś lubię zaczynać od końca - to całkiem wychodzi Ci jego postać. Całkiem, bo czegoś brakuje, jakiegoś flashbacku. Jest tajemniczy, jest lekko szalony, ale brakuje takiego kopnięcia w stylu planu, który realizował się od tak dawna, a on teraz spija tylko jego efekty. Liczę na to, że w następnych rozdziałach będzie tego więcej, powstania Gengara i Ursaringa oraz innych szczegółów. Choć muszę przyznać wątek genialny. Coś nowego, świeżego w świecie pokemon, to mi się podoba, bardzo :].

    Twoje pisanie idzie też w coraz lepszym kierunku. Bogate słownictwo, lepiej budowane zdania, dokładniejsze opisy i mniejszy chaos. Oby tak dalej :]

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do reszty no to całkiem ciekawie się rozkręca. Cieszę się, że Surge zaopiekował się Michałem, bo będzie miał teraz przerąbane

      Usuń
    2. Mogę cię teoretycznie w 99% zapewnić, że wszystko idzie i szło od dłuższego czasu w dobrym i "dokładnie" przemyślanym przeze mnie kierunku. Dziękuję i ciesze się, że ci się podoba ;)

      Usuń
  4. Widzę, że kochana policja to myśli tak, jak chciał tego Viper. No, normalnie pogratulować im inteligencji. Dobrze, że Surge się zjawił, bo mogło być kiepsko. Warto mieć przyjaciół na wysokich stanowiskach. Czy mówiłem, że Itari to dupek? Podtrzymuję to! Viper, jak widzę, rozkręca się na całego. Niezły z niego manipulator, a ten atak na płaszczyźnie psychologicznej był strzałem w dziesiątkę. Nastawił mieszkańców Kanto przeciwko prezydentowi i to w zaledwie kilka minut. Ma rację, ludzie naprawdę są głupi. Tylko, co w takiej sytuacji zrobi Michał?

    OdpowiedzUsuń