środa, 9 listopada 2016

Rozdział 77 - Nadciąga rewolucja!

Kilka dni temu...

-Dzień dobry państwu, nadajemy specjalnie dla Kanto News na żywo z Safranii. Ja jestem Christina Bork i będę dla was relacjonować to wielkie i nieoczekiwanie wydarzenie - oznajmiła blondwłosa reporterka przedzierając się przez tłumy ludzi zebranych na ulicy.
Cała ta sytuacja miała miejsce przez kontrowersyjne ogłoszenie prezydenta mówiące o publicznym wystąpieniu tuż przed swoją rezydencją, gdzie poruszy sprawę kryzysu, który nagle zawitał do całego regionu. Ogrom ludzi zebrał się zarówno na ulicy jak i w domach przed telewizorami, bo praktycznie każdy z nich pragnął usłyszeć nowe obietnice o zbliżającej się poprawie nie mającej pokrycia w rzeczywistości. To trochę dziwne i śmieszne zarazem, ale większość tego podświadomie chciała by później móc wierzyć bądź mieć co krytykować.
-Przepraszam, co pan myśli o całej tej sytuacji? - zwróciła się do przypadkowo wybranego mężczyzny.
-Cóż... nie wierzę w poprawę, ale jestem ciekawy co tutaj usłyszę - odpowiedział bez namysłu.
-Rozumiem... a co pani o tym myśli - zapytała kolejną osobę stojącą nieopodal niej.
-... Może warto wszystkiego wysłuchać i okazać trochę wiary dla naszych organów władzy - powiedziała niepewnie kobieta.
-Okej dziękuję, a co państwo na to? I pan, a może teraz pani się do tego odniesie...? - wypytywała wszystkich jak leci namolna reporterka.
-Proszę wszystkich o uwagę! - rozległ się donośny głos.
-O! Proszę państwa zaczyna się, wysłuchajmy co do powiedzenia ma prezydent!

Najwyżej postawiona osoba w regionie zajęła miejsce na specjalnym podwyższeniu zbliżając głowę i usta do mikrofonu. Tuż za nim i obok niego znajdowało się dość spore grono wysoko postawionych polityków i masa ubranych w czarne garnitury i okulary ochroniarzy czekających w gotowości na każdą możliwą ewentualność.
-Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych zarówno przed telewizorami jak i tych, którzy są tu na żywo razem ze mną gotowi wysłuchać tego co mam do powiedzenia. Dziękuję za przybycie, a przechodząc do rzeczy chciałbym powiedzieć kilka słów o nagłym kryzysie, który zawitał do naszego pięknego regionu. Wiem jak dziwnie dla was brzmią wiadomości typu: coraz mniej miejsc pracy, zaniżone pensje i zwiększona ilość godzin w etacie, a co najdziwniejsze zmniejszająca się liczba trenerów wyruszających w swoje podróże. Rozumiem, że jest to wielkie zaskoczenie gdyż w Kanto nigdy coś takiego nie miało miejsca, ale ja jestem zdania, że każdy region musi kiedyś przez to przejść, teraz przyszedł czas na nas. Nie lękajcie się! Te złe chwile bardzo szybko miną - mówił nieprzerwanie prezydent. Wszyscy byli tak wsłuchani w przemowę, że nie przerywali jej oklaskami czy też głośnymi gwizdami. Po krótkiej przerwie na wzięcie oddechu prezydent zaczął mówić dalej - Oficjalnie deklaruję dołożyć wszelkich starań do zażegnania kryzysu i obiecuję sprawić, że region Kanto stanie się lepszym miejscem zarówno dla obywateli jak i...

Dokończenie ostatniego zdania przerwał mu głośny huk gdy coś z ogromną prędkością spadło tuż za nim. Dym pokrył wszystko wokół stanowiska prezydenta pochłaniając osoby stojące za nim jak i część zaludnionej ulicy. Wybuchła nie mała panika, a stanu najważniejszych ludzi w regionie będących w centrum zdarzenia nie sposób było określić. Słychać było krzyki jak i przemieszczające się obiekty.
CO SIĘ DZIEJE!? CO TO MA ZNACZYĆ!? MUSIMY UCIEKAĆ!! NIE CHCE UMIERAĆ!! - mówili w myślach albo po prostu się wydzierali powtarzając tego typu kwestie - ludzie bezmyślnie uciekający w popłochu z kłębów dymu.
-Proszę państwa tu dalej Christina i nie przerażając się zaistniałej sytuacji wciąż dla was relacjonuję! - oznajmiła reporterka szukając dobrego miejsca by uniknąć rozdeptania przez część przestraszonych ludzi. - Czyżbyśmy byli świadkami zamachu na prezydenta!? Zaraz wszystko się okaże gdy dym w końcu opadnie, zostańcie z nami!
Po kilku minutach dym zaczął się rozrzedzać, a oczom wszystkich ukazał się około trzymetrowy stwór o ciemno-szarym ubarwieniu - Ursaring, trzymający swoje ostre pazury przy szyi zranionego w głowę prezydenta. Kawałek za nim stał uśmiechnięty Gengar, który uśpił wszystkich zdolnych do zaatakowania ich ludzi. Jednak uwagę wszystkich najbardziej zwróciła czarna niczym smoła energia w której po dokładniejszym przyjrzeniu można było dostrzec zalążek prawdopodobnie sylwetki człowieka lub coś co tylko ją przypominało. Najbardziej widoczne były mocno czerwone oczy obserwujące ludzi pozostałych na ulicy. Ów istota stała przy mikrofonie, a wszyscy obecni w pobliżu poczuli ogromny niepokój, który przytłaczał nawet ten emitowany przez Ursaringa pomimo wyraźnego ukrywania swojej prawdziwej natury. To tylko obrazowało z jak potężną osobą mają do czynienia.

KONIEC TYCH KŁAMSTW

Złowrogi i nienaturalny głos powstały jakby rodem z zabaw syntezatorem głosu wypowiedział krótkie zdanie, które uciszyło, przestraszyło jak i zdziwiło wszystkich słuchaczy.
-Kim jesteś i czego chcesz...!? - wykrzyczał przestraszony prezydent.
Adresat tych słów odwrócił się w jego stronę i lekko się zaśmiał po czym ponownie skierował swój wzrok na tłum sparaliżowanych ludzi i wykorzystując nagłośnienie z mikrofonu powiedział:
-Nazywam się Viper, jestem łowcą i wraz ze swoimi sługami wywrócę całe Kanto do góry nogami!
Chwilę później rozpłynął się w powietrzu pozostawiając po sobie jedynie czarną smugę. Gengar i Ursaring zniknęli w tym samym czasie, a uśpione osoby magicznie się przebudziły. Wszystko to zostało puszczone na żywo w telewizji. Sprawa zatrzęsła całym regionem, a kwestia wypowiedziana przez tajemniczą istotę trafiła na nagłówki wszystkich gazet.
**

Kilka dni później... (czas obecny)

Łowca stał się poszukiwany, a jego imię wciąż nie schodziło z ust mieszkańców oraz nadzwyczaj ostrożnych polityków. Agenci specjalni szukają jego tropu po całym regionie uwzględniając wszystkie możliwości, zapominając o jednej...

Ponad chmurami powolnym tempem przemieszczał się gigantyczny sterowiec z funkcją wtapiania się w otoczenie, dzięki czemu jest niedostrzegalny dla nikogo. Opancerzony w grube metalowe ściany i możliwość natychmiastowego przyśpieszenia poprzez odpalenie specjalnie do tego przeznaczonych dopalaczy, który wewnątrz wygląda niczym jakaś pokaźna rezydencja. W środku rozciągał się ogromny hol i masa pomieszczeń, a w całym sterowcu stacjonowała pokaźna liczba pokemonów różniących się od swojego normalnego gatunku zarówno fizycznie jak i psychicznie oraz ludzi. Zważywszy na swój ciężar sterowiec nie mógłby samodzielnie latać, więc podtrzymują go i pomagają przemieszczać pokemony o potężnej sile psychicznej takie jak Alakazam. Każdy ma tu wyznaczone obowiązki i jest w pełni zmotywowany by dokładnie wykonywać swoją pracę. Na środku, w samym centrum znajdują się schody, które nie prowadzą jakby się mogło zdawać do kabiny pilotów, a do jedynego pomieszczenia na górnym pokładzie. Niewielu ma tam wstęp, a jeszcze mniejsza część odwagę by tam wejść. Albowiem w środku pośród całkowitej ciemności przebywa osoba sprawująca władzę nad całym sterowcem - osoba, której prawdziwą postać widziała zaledwie garstka osób, ponieważ niemalże cały czas używa swojej duchowej formy.
-Wedle rozkazu wchodzę...! - oznajmił jeden z posiadaczy takowego przyzwolenia otwierając skrywające tajemnice drzwi. Gdy wszedł nie widział nic prócz świecących w ciemności czerwonych oczu krępujących go na tyle, że ciarki raz po raz przechodziły po jego ciele. Lecz był jedną z osób najczęściej odwiedzających ów pomieszczenie, więc zdążył się do tego przyzwyczaić i w jakimś stopniu przystosować. Gdy czas oczekiwania na odpowiedź był niebezpiecznie za długi sam zaczął mówić dalej - Cały region jest poruszony, trąbią o tym w mediach, a na nagłówkach wszystkich gazet cytują pańskie słowa. Wygląda na to, że się udało...
-Dobrze... - rozbrzmiał ciężki dla ucha głos.
-Mogę wiedzieć czemu to ma służyć?
-Pokażę wszystkim jak łatwo przejmuję całe Kanto, niech wiedzą, że balansują na krawędzi, a spokojny sen to nie jest coś na co mogą sobie pozwolić...
-... Rozumiem, a więc to by było na tyle... pozwoli pan, że wrócę do pracy - powiedział na odchodne i czym prędzej opuścił pomieszczenie.
Niedługo po tym rozpoczęli działania.

Tymczasem w gabinecie ministerstwa finansów...

Brązowowłosy mężczyzna ubrany w siwy garnitur, który nazywany był ministrem przesiadywał właśnie na swoim wygodnym fotelu próbując ignorować stos papierów przyniesiony przez jego sekretarkę.
-Panie ministrze! - zwróciła uwagę wytrącając go z zamyślenia.
-T-tak...?
-Proszę wziąć się do pracy, a ja w tym czasie zrobię panu kawę - zaoferowała rześkim krokiem opuszczając pomieszczenie.
-Rozumiem... - wyjąkał biorąc długopis w rękę.
Jednak bardzo szybko oderwał się od ledwie zaczętej czynności, gdy przed nim pojawił się ten o którym trąbią w całym regionie w towarzystwie dwóch sług.
-Dzień dobry ministrze - powiedział uśmiechnięty Gengar.
Mężczyznę wbiło całkowicie w fotel.
-Czego ode mnie chcecie!? - wykrzyczał w geście przerażenia chwytając za słuchawkę od telefonu.
-To nic osobistego...
...

-I jak panu idzie...? - powiedziała z uśmiechem wchodząc do gabinetu.
Jednak bardzo szybko jej mimika drastycznie się zmieniła, gdy ujrzała ciało ministra upuściła filiżankę i zaczęła krzyczeć. Natychmiast zawiadomiła policję, która w przeciągu kilku minut dotarła na miejsce. Zastali poharatane ciało i zapisaną krwią wiadomość na papierze, który trzymał o treści "VIPER". Wszystko to zostało natychmiast złożone w raporcie do prezydenta. On natomiast obdarował wysoko postawionych ludzi ochroną, gdyż istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że mogą stać się jego celami.

Na sterowcu...

-Proszę spojrzeć... - powiedział znów ten sam śmiałek zbliżając się na niebezpiecznie bliską odległość i wręczając panu pewną gazetę.
-Co to jest? - odparł biorąc przedmiot do ręki.
-Została niedawno wydana i myślę, że może pana zainteresować - stwierdził wskazując na nagłówek.
*INCYDENT NA CINNABAR*
*Czy młody trener Michał Zoldrey współpracuje z łowcą Viperem? Wiele na to wskazuje...* - gdy to czytał na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Dobra robota, możesz odejść - oznajmił ledwo powstrzymując śmiech.
-Zawsze do usług... - ukłonił się i wyszedł.

...

Ochrona wysłana przez prezydenta okazała się bezsilna. Viper zabił kolejne dwie osoby - premiera i młodego przedstawiciela ligi zostawiając tą samą wiadomość. Gdy tylko wieść o tym się rozeszła, pewna młoda reporterka nie zważając na zagrożenie zmierzała prosto do miejsca incydentu.
-Witajcie tu znowu Christina Bork i pędzę właśnie na miejsce zbrodni by dowiedzieć się czegoś więcej o zabójstwach których dopuścił się... - nie dokończyła gdyż widząc coś niepokojącego pobladła i upuściła mikrofon.
Pojawił się nagle na niebie i spadając wylądował tuż przed nią - olbrzymi ciemnoskóry Ursaring w towarzystwie czegoś o wiele bardziej przerażającego. Kobieta upadła na ziemię, była sparaliżowana, a kamerzysta zostawił ją na pastwę losu uciekając przed siebie. Niebędąca w stałej formie czarna energia na kształt dłoni podniosła mikrofon i zbliżyła się do kamery.

DZIEŃ DOBRY KANTO

To było na żywo, a ludzie będący przed telewizorami bardzo się zdziwili. Prezydent został o tym natychmiast poinformowany i włączył telewizor słuchając uważnie wraz z kilkoma innymi politykami.
-Chciałem tylko powiadomić, że wszystko idzie zgodnie z planem i nic mnie nie powstrzyma... A! I jeszcze jedno... Michał Zoldrey pracuje dla mnie i bardzo dobrze mu to wychodzi - wyjawił kończąc mowę uśmiechem, a po chwili zniknął.
Prezydent uderzył rękami o stół.
-Zwołaj nadzwyczajne zgromadzenie, masz godzinę! - krzyknęła zbulwersowana głowa regionu.
-T-tak...! - odparł jeden z jego ludzi i natychmiast przystąpił do realizacji polecenia.

Prawie wszyscy najważniejsi politycy i wysoko postawieni ludzie w regionie zebrali się w jednym miejscu i spotkanie na szczycie się rozpoczęło. Usiedli przy wielkim stole, a pozycję stojąca utrzymywał tylko najwyższy przedstawiciel władzy.
-Dziękuję za przybycie - powitał ich tymi słowami i usiadł.
-Przepraszam, ale chciałbym zapytać skąd decyzja o tym nagłym zgromadzeniu? - rozpoczął konwersację mężczyzna odpowiedzialny (niedosłownie) za szkolenie trenerskie w całym regionie.
-Nie czyta pan gazet? - odparł zdziwiony prezydent.
-Nie wydaje mi się, że świeża sprawa jakiegoś czubka-mordercy była odpowiednim pretekstem do zwoływania tego typu spotkań - oznajmił adresat tych słów.
-Chyba pan nie wie o czym mówi - wtrącił dyrektor generalny. - Ten "czubek-morderca" zabił bez problemu trójkę ważnych ludzi w tym dwóch ze specjalną ochroną, oprócz tego pojawia się gdzie chce i kiedy chce powodując stan niepokoju zarówno u obywateli jak i nas wszystkich samą swoją obecnością. Mam mówić dalej? - wyjaśnił z wyjątkowo poważną miną.
-Ale...!
Prezydent uderzył w stół - Wszyscy już po tym wyjaśnieniu powinni być świadomi zagrożenia, więc przejdźmy do rzeczy. Łowca uważa nas za głupców i pogrywa z nami, co proponujecie zrobić? Słucham waszych sugestii.
-Pojawił się znikąd i realnie zagroził całemu regionowi...
-Oprócz tego posiada dziwną moc i armię równie dziwnych sług bóg wie skąd...
-Powinniśmy znaleźć jego kryjówkę, ale nie ma żadnych tropów, jego motywy nie są zrozumiałe, nawet jego ofiary zostały wybrane losowo, ponieważ nic ich nie łączyło. Mamy jakby związane ręce, w końcu nawet agenci specjalni nic nie znaleźli... - stwierdził fakty dyrektor generalny.
Prezydent wstał i podszedł do okna - Otóż to... nie wiemy nic, a Viper z pewnością niebawem się pojawi. Obywatele są zaniepokojeni, a my nie możemy zagwarantować im bezpieczeństwa. Skąd się u diabła wzięło to coś? - powiedział zmartwiony.
-Do tego dochodzi jeszcze sprawa podejrzanego Michała Zoldrey'a, powinniśmy go aresztować i pozyskać informację.
-Właśnie! Może doprowadzi nas do samego Vipera!
-GŁUPCY!! - warknęła groźnie głowa regionu. - Myślicie i chcecie działać dokładnie tak jak on tego chce, po co miałby wydawać swojego towarzysza, to był umyślny zabieg. Zabraniam na tą chwilę wszelkich interwencji względem tego młodego chłopca. Chyba naprawdę ma nas za mało inteligentnych...
-... A więc kontynuując, powinniśmy dalej prowadzić poszukiwania, zatrudnić wszystkich detektywów i obdarzyć potencjalne cele jeszcze większą ochroną! - nasunął nowy przedstawiciel ligi.
-To swoją drogą, ale czas zmobilizować wojsko i jednostkę specjalną - oznajmił prezydent, a wszyscy aż wzdrygnęli od tego co usłyszeli.
-Wojsko!? Przecież to tylko jedna osoba, która może wcale nie mieć armii i tylko straszyć! - rozległ się wzburzony głos marszałka.
-Być może nie pamiętacie albo nie wiecie, ale była już kiedyś bardzo podobna sytuacja i cały region Kanto został niemalże doszczętnie zniszczony. Nie mam zamiaru narażać życia całego narodu i tego co nam i naszym przodkom udało się zbudować. Rozkazuję zmobilizować wojsko i jednostkę specjalną, natychmiast!!
Wszyscy zamilkli i tylko jeden z podwładnych prezydenta głośno przytaknął - T-tak!

Na sterowcu...

"Informator" ponownie zawitał na górny pokład by przekazać świeże informacje. Brązowowłosy chłopak z wiecznie ponurym wyrazem twarzy ubrany w czarny uniform przez swoją dokładność zyskał wiele w oczach szefa. Choć nie ma żadnych marzeń czy celu to fakt, że jego pan często na nim polega całkowicie go satysfakcjonuje. A zwie się Oskar Magnus.
-Wszystko poszło zgodnie z planem, w całym regionie panuje panika, a władze nie mogą nic zrobić. Oprócz tego z informacji podanych przez jednego z naszych szpiegów wynika, że prezydent zwołał nagłe spotkanie, niewykluczone, że rozpoczną działania w sprawie Michała Zoldrey'a by zdobyć informację o naszym miejscu pobytu - poinformował Oskar.
Adresat zaśmiał się pod nosem - Ludzie są naprawdę głupi... w obliczu strachu przestają logicznie myśleć i podejmują decyzję pod wpływem emocji. Wyraźnie z nich zakpiłem, a oni mimo to połknęli haczyk, nie zdziwię się jak zmobilizują wszystkie dostępne siły nie bacząc na to, że sami mogą doprowadzić do swojego upadku. Następne podejście będzie ostatnim, pokażę im jak nisko się znajdują... - oznajmił stanowczo Viper.
-Panie... - po pomieszczeniu nagle rozległ się kobiecy głos.
Ową kobietą była zielonowłosa zabójczyni trzymająca swoje włosy w koku pod białym kapturem. Na twarzy miała biało-czarną maskę nie obejmującą oczu ani czoła. Miała piwny kolor oczu, a ubrana była w biały uniform, na plecach natomiast miała przymocowane dwie pochwy gdzie trzymała miecze, jednak w całkowitej ciemności w jakiej się znajdowali to był jedynie nic nieznaczący szczegół.
-Znalazłam go - powiadomiła.
-Ale są rzeczy ważne i ważniejsze Oskarze, zajmij się wszystkim pod moją nieobecność.
-Oczywiście - przytaknął.
*73 i 300 do mnie*
W mgnieniu oka w pomieszczeniu pojawił się fioletowy duch i około trzymetrowy stwór.
-Fa, ruszamy - oznajmił wstając z miejsca.
-Tak panie...
...

W okolicach wieży duchów...

Viper wraz z dwoma sługami podążał powolnym tempem za zielonowłosą, która prowadziła ich pośród mgły. Widoczność była bardzo ograniczona, ale kobieta mimo to bezbłędnie poruszała się do wyznaczonego celu. Po kilku minutach znaleźli się przed jaskinią naturalnie zamaskowaną przez otoczenie.
-To tutaj - wyznała.
-Rozumiem, to do niego pasuje...
Weszli do środka i po przebyciu ciemnego kawałka drogi na ścianach świeciły się już pochodnie oświetlając dalszą trasę. Gdy dotarli na koniec jaskini ujrzeli czarnowłosego mężczyznę średniego wzrostu ubranego w czarny garnitur i czarne spodnie mającego na nogach pantofle, który siedział na drewnianym stołku.
-Twoja zdzira ma dobry węch... - powiedział odwracając się w ich stronę z sadystycznym uśmiechem na twarzy. - Śledzi mnie od dwóch tygodni - dodał po chwili.
-Witaj Sid - przywitał się Viper.
-Wielki łowca we własnej osobie... miło cię widzieć!!! - podniósł głos nagle wstając i wyciągając w zastraszającym tempie rękę w okolice gdzie pewnie Viper miałby gardło.
Jednak jego kończyna zatrzymała się tuż przed kontaktem, gdyż ostrze wyprowadzone przez zielonowłosą uniemożliwiło jej dalszy ruch.
-Może zamiast wyręczać się sługami sam stanąłbyś do walki - powiedział niewzruszony ostrzem siedzącym w jego ręce.
-Nie ma takiej potrzeby...
Czarnowłosy zmarszczył brwi - W takim razie zmuszę cię do tego - obwieścił posyłając w jego kierunku drugą rękę.
-Fa...
-Tak panie - powiedziała wyjmując drugi miecz z pochwy, który jednak został złapany w silny uścisk napastnika.
Zielonowłosa próbowała odrzucić go kopnięciem, ale chwilę przed tym odskoczył do tyłu. Kobieta nie zamierzała odpuścić i ruszyła naprzód obrzucając go nawałnicą dźgnięć, których jednak z łatwością unikał balansując ciałem.
-Dołącz do mnie - powiedział nagle Viper.
Czarnowłosy głośno się roześmiał - Nie dzięki - odparł stanowczo.
-Przecież to same korzyści, czemu się sprzeciwia? - zastanawiał się Gengar.
Fa zmieniła wzorzec ataków i używając dwóch mieczy na zmianę próbowała przy pomocy skośnych cięć zranić ciało przeciwnika. Sid natomiast z uśmiechem na twarzy neutralizował te ataki blokując je zewnętrzną stroną obu dłoni.
-Sam nie zrobisz nic, ale razem ze mną będziesz mógł bardzo dużo - stwierdził próbując go zachęcić w nieumyślnie lekceważący sposób.
Po usłyszeniu tych słów czarnowłosy syknął ze złości. Uniósł się w powietrzu i w jednej chwili znalazł się nad zielonowłosą, uderzył ją w głowę pozbawiając przytomności.
-Nienawidzę takich aroganckich dupków jak ty!! - warknął przez zęby pokazując na niego palcem.
-Jeśli jesteś skory do rozmowy to powiedź dlaczego przebywasz w takim miejscu i co takiego tutaj robisz...
-... Jasne czemu nie, może wtedy sobie odpuścisz - oznajmił wzruszając ramionami. - Przez większość czasu leżę na dupie nie robiąc nic, a czasami wyjdę sobie "pobawić się" z jakimś osobnikiem akurat przechodzącym przez te okolice. Cholernie interesujące co nie? A jestem tu ponieważ w mojej poprzedniej kryjówce po spotkaniu tego dziwnego dzieciaka miałem ochotę zabawić się z nim o wiele dłużej, ale gdy dostrzegłem, że ty położyłeś na nim swoje brudne łapy o wiele wcześniej, postanowiłem się wycofać - wyjawił z ledwo zauważalnymi wyrzutami w stronę rozmówcy.
-Rozumiem... więc to przez twoją dumę - stwierdził łowca.
-T-ty...!
Nim w złości czarnowłosy zdążył się na niego rzucić, powiedział - Ze mną będziesz mógł podbić i pogrążyć całe Kanto w chaosie, a w dalekosiężnych planach nawet resztę świata, co ty na to?
Sid nie ukrywał zdziwienia, które pojawiło się na jego twarzy. Nie spodziewał się tego, lecz ta wizja wyjątkowo trafiała w jego gusta.
-To w ogóle możliwe? - zapytał zmieniając jakby swoje nastawienie.
-Samym swoim pojawieniem się publicznie i zabiciem kilku ważnych osób sprawiłem, że całe Kanto nie wie co robić, czytaj wiadomości - wyznał zmieniając rytm rozmowy.
-No proszę... - odparł chichocząc.
-To chyba wystarczający dowód?
-Zachęciłeś mnie, ale nie mogę pracować z kimś nie znając jego twarzy - powiedział przedstawiając swój warunek.
-... W porządku.
Viper sprawił, że otaczająca go energia powoli zniknęła, a po chwili Sid mógł dostrzec prawdziwą postać łowcy, którą ukrywał niemalże przed wszystkimi.
-HAHAHAHA... tego się nie spodziewałem, niech ci będzie, zgadzam się na twoją propozycję!
------------

Dawno się nie widzieliśmy...
Przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale rozdział w końcu wjechał na salony. Na taki stan rzeczy miało wpływ kilka aspektów takich jak: zmęczenie, szkoła, momentami brak weny, lenistwo i świetny serial, który mnie wciągnął. Oprócz tego wątek zawarty w tym rozdziale, może i nie wygląda, ale był bardzo trudny do porządnego napisania. Nie chce się zbytnio usprawiedliwiać, ale było naprawdę ciężko zmienić tak nagle klimat. Na "odwal" już od dawna nie pisze, a ten rozdział ma duże znaczenie dla fabuły, dlatego... no wiecie, nie chciałem go zwalić. Postaram się teraz publikować regularnie, ale niczego nie obiecuje, bo często wychodzi różnie. Pozdrawiam i do następnego!
PS: Bardzo lubię czytać jak piszecie teorie odnośnie fabuły i dalszych wydarzeń waszym okiem, więc jeśli macie ochotę to nie krępujcie się :)

4 komentarze:

  1. Hej ;)
    Tymi opisami zabitego ministra zapewniłeś mi bezsenną noc. Ten rozdzial jest bardzo przemyślany i napisany z sercem (nadal pamiętam o Twojej radzie jak voś piszę ;)). Viper wywołał u mnie niezłe ciarki i strach. Nie chciałabym się z nim spotkać twarzą w twarz. Czy on nie jest czasem ojcem Michała?! Taka naszła mnie myśl. Ursaring... nie chciałabym spotkać misia w cztery oczy O.o. Rozdział bardzo mi się podoba, a Twoje opisy są na naprawdę wysokim poziomie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :)
    Rozdział oryginalny i wnosi coś nowego. Tego jeszcze raczej nie było na pokemonowych blogach. Osobiście? Podobało mi się, zatrząsłeś tą historią Kanto.
    Spodobała mi się postać Fa, nie wiem czemu, ale pomyślałem o "Kill Bill". Wprowadzenie takiego klimatu byłoby mega, ja często się czymś inspiruję, no ale nic, takie moje luźne skojarzenie.
    Ciekaw jestem co Michał z tym zrobi i czy przypadkiem nie oberwie za to. W końcu teraz będzie podejrzanym, czyżby ucieczka? A potem magiczne oczyszczenie? Oczywiście po tym jak dołoży Viperowi.

    No nic nadrabiam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wreszcie zaczyna się coś naprawdę ciekawego dziać. Viper to niezłe bydlę. Ciekawe, co on teraz kombinuje? Czego chce od Michała? Politycy oczywiście nie są w stanie temu zapobiec, ale w sumie czego się można było spodziewać? Że choć raz się na coś przydadzą? Tak czy siak to brzmi naprawdę ciekawie i koniecznie muszę się dowiedzieć, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń