sobota, 13 sierpnia 2016

Rozdział 70 - Rajska wyspa Cinnabar

Było zaledwie kilka minut po dwunastej, kiedy statek przycumował do brzegu wyspy Cinnabar robiąc przy tym krótką przerwę pasażerom płynącym dalej. Jednak zdecydowanie większa część ludzi spragnionych atrakcji wyspy, podobnie jak Michał postanowiła zostać na niej trochę dłużej.
-Glalie rozejrzyjmy się i poszukajmy Centrum Pokemon - zaproponował trener co zostało prędko zaakceptowane przez lodowego towarzysza.
Na wyspie było bardzo ciepło, głównie przez czynny wulkan znajdujący się na jej terenie. Według plotek właśnie tam znajdowała się sala pokemon omijana szerokim łukiem przez początkujących i strachliwych trenerów w której panował niegdyś Blaine. Wierząc kolejnym plotkom ów lider przeszedł na emeryturę i zastąpił go ktoś inny, jednak nie ma zbyt wielu informacji na ten temat. Jedyną opcją uzyskania wiarygodnych informacji jest przekonanie się o tym samemu na własnej skórze.
-Nawet tu ładnie co nie? - powiedział rozglądając się we wszystkie strony.
-Glalie... - westchnął narzekając na gorący klimat zaledwie po kilkuminutowym pobycie. Fakt, że nie było to najlepsze miejsce dla lodowych stworków.
Szli dróżką pełną straganów zarówno ze smakołykami jak i przeróżnymi gadżetami, wśród nich ciągnęły się również skromne domki w stylu japońskim. Wbrew pozorom ta średniej wielkości wyspa była bardzo zaludniona, a dzięki ciągłemu napływowi turystów czerpała ogromne zyski. Michał szukając Centrum Pokemon mijał masę ludzi, mężczyzn w różnym wieku, począwszy od starców po tych w średnim wieku i młodzików noszących kolorowe koszule i kolorowe spodenki w towarzystwie różnego rodzaju odmian klapek. Gdzie nie spojrzeć nie brakowało też kobiet i dziewczynek w krótkich sukienkach bądź kimonach i różnorakim obuwiem. Nastolatek czując, że zaraz się ugotuje ściągnął z siebie bluzę i zawiesił ją na ramieniu. Wypatrywał charakterystycznego budynku, gdzie mógłby się zameldować i jak najszybciej kupić odpowiednie ubranie by czuć się swobodnie i nie wyróżniać w tłumie. Na jego szczęście po chwili dostrzegł wielkie "P" niemal na końcu zabudowania, jednak owe Centrum wyglądało zupełnie inaczej niż reszta z którymi chłopak miał do czynienia. Niemalże w całości zostało wykonane z drewna i było wyjątkowo małe, wchodziło się do niego schodkami otoczonymi dobrze przymocowaną barierką, tuż przed wejściem widniała jeszcze balkono-podobna przestrzeń również otoczona wytrzymałą barierką, a po bokach stały dwa drewniane stoły z kilkoma krzesłami na których siedzieli rozmawiający ludzie delektując się owocowymi napojami ze słomką. Zanim Michał zrobił krok naprzód, razem z Glalie posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia i lekko speszeni ruszyli schodkami ku automatycznych drzwi. Gdy weszli do środka ich oczom ukazało się praktycznie całkowicie oszklone pomieszczenie ze znikomą powierzchnią ścian, wcześniej nie zwrócili na to uwagi, lecz wyglądało to wyjątkowo dobrze. Wszystko co znajdowało się w pomieszczeniu to kilka długich kanap i parę telefonów oraz lada zajmująca najwięcej miejsca za którą stała niecodziennie ubrana siostra Joy, wraz ze swoją Chansey. Kobieta ta miała rozpuszczone włosy i założoną na siebie przewiewną biało-niebieską sukienkę oraz różowe japonki, których nie było widać gdy stała na swoim stanowisku, a oprócz tego była bardzo mocno umalowana co jednak dodawało jej uroku. Podszedł do lady, lecz różowowłosa nie zwróciła na to uwagi, gdyż zajęta była konwersacją z niebieskowłosym mężczyzną.
-Przepraszam...? - powiedział w ich stronę, ale żadne z nich tego nie usłyszało. Gadali jak najęci zapominając o wszystkim wokół. - Przepraszam - powtórzył zbliżając się do nich tym razem stukając mężczyznę palcem w rękę. Oboje nagle przenieśli na niego swój zaskoczony wzrok. - Mógłbym na chwile zająć siostrę Joy? - zapytał z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Ależ tak, wybacz mi kolego, to nie było zbyt poprawne zachowanie z mojej strony - przeprosił z delikatnym ukłonem w jego stronę, kobieta zachichotała. Ubrany był w czarną hawajską koszulę i krótkie białe spodenki oraz w drewniane geta na nogach, oprócz tego miał starannie uczesane włosy z naciskiem na lewą stronę. - To ja już będę leciał na razie! - powiedział wychodząc z pomieszczenia.
-Cześć - odparła Joy i po chwili zwróciła się do Michała - W czym mogę pomóc?
-Chciałbym oddać pod pani opiekę piątkę moich pokemonów, proszę się nimi zająć - oznajmił kładąc pokeballe na ladę.
-Okej, coś jeszcze?
-Chciałbym także poprosić o pokój jeśli został jeszcze jakiś wolny.
-Niestety w tym Centrum nie mamy pokoi do wynajęcia - oznajmiła zabierając pokeballe i wręczając Chansey by przeniosła je w odpowiednie miejsce.
Michał wyglądał na zdziwionego - A wie pani gdzie mógłbym coś wynająć? - zapytał nieco zawiedziony.
-Spokojnie, w budynku obok jest multum pokoi do wynajęcia, więc nie masz się czym martwić - wyznała różowowłosa.
-Dziękuję - odparł wychodząc na zewnątrz.
Rzeczywiście obok Pokecentrum ciągnął się długi budynek z napisem "Pokoje do wynajęcia". Niezwłocznie się tam udał, nie było drzwi, po prostu odsuwało się zasłonę. Po wejściu dostrzegł siedzącego przy małym drewnianym biurku starego mężczyznę o siwych włosach palącego drewnianą fajkę.
-Słucham - zapytał dostrzegając młodzieńca i jego pokemona.
-Chciałbym wynająć pokój.
Mężczyzna zlustrował go wzrokiem i wstając kazał mu iść za nim.
-Przepraszam, a w jakiej cenie są te pokoje? - zapytał w obawie, że nie posiada wystarczająco dużo pieniędzy.
-Jesteś trenerem? - odparł pytaniem siwowłosy.
-Tak...
-Więc nie musisz się martwić o coś takiego jak pieniądze - oznajmił. - Co myślisz o tym pokoju? - wskazał po krótkim spacerze korytarzem przesuwając wybrane drzwi i ukazując mu jego wnętrze. W pokoju znajdowała się wyprana kołdra, drewniany stolik i mała łazienka.
-Jest dobry... dziękuję, ale czy mógłbym wiedzieć dlaczego jako trener nie muszę nic płacić? - zapytał zdziwiony jego słowami.
-Cóż powiem ci tak, odkąd mamy nowego lidera coraz mniej trenerów odwiedzą tą wyspę, a większość która decyduje się podjąć wyzwanie i tak wyjeżdża po zaledwie jednym dniu, dlatego staramy się jakoś to naprawić - wyjaśnił mężczyzna.
-A co z tym liderem nie tak?
-Hmm jak to ująć... - przerwał by się zaciągnąć, a po chwili wypuścić dym. - Jest nietypowy i wymagający, a do tego usytuowanie sali nie należy do najprzyjemniejszych co dodatkowo zniechęca wyzywających.
-No tak, mogłem się domyślić - przytaknął brunet.
-Ty zamierzasz z nim walczyć? - zapytał by się upewnić.
-Tak, po to tu jestem - uśmiechnął się Michał.
-W takim razie czuj się jak u siebie - powiedział na odchodne i wrócił do pracy.
Chłopak runął na część kołdry obok której kręcił się Glalie, znudzony na potęgę - Czyli nie będzie łatwo... - westchnął przekręcając się na bok. Nagle wstał i powiedział - Poczekaj tu chwilę, bo z tego gorąca zaraz zdechnę, kupie jakieś ubranie - oznajmił na co pokemon przytaknął.
...

Kilkanaście minut później wrócił z czerwono-białą koszulą, pomarańczowymi spodenkami i czarno-białymi klapkami.
-No teraz to można żyć - stwierdził przybierając się do zmiany ubioru. Glalie popatrzył się na niego dość srogim wzrokiem na co chłopak mimowolnie się uśmiechnął - Tobie też coś kupiłem - oznajmił wyciągając z torebki biały kapelusz, który od razu wylądował na głowie podopiecznego.
-Gla lie lie! - uśmiechnął się.
-No to przebieram się i idziemy trenować, trzeba przywrócić twoją szybkość! - wyznał słysząc wiwat pokemona.
Gdy już to zrobił wybrali się w niezabudowany teren w okolicach wulkanu, właśnie tam postanowił rozpocząć trening.
-Dobra Glalie na początek standardowo pobiegamy, no ty poskaczesz, ale wiesz o co chodzi, zaczynajmy! - wytłumaczył ku zgodzie podopiecznego. Ta rozgrzewka trwała dobre kilkanaście minut, Glalie bardzo się w to angażował i nie odpuszczał nawet na chwilę, pokonali jakieś dobre kilka kilometrów. - Teraz nazbieram kamieni i będę nimi w ciebie rzucał, a twoim zadaniem będzie uniknięcie jak najwięcej z nich, ok?
-Glalie!
Michał nazbierał dużą ilość kamyków i położył je obok siebie robiąc przy tym pokaźną górkę amunicji. - Gotowy? Nadciągam! - oznajmił posyłając pierwszy rzut, który Glalie zdołał uniknąć. Następnie posłał jeszcze kilka pojedynczych pocisków o różnej prędkości, które stworek zwinnie omijał. - O to chodzi, a teraz wchodzimy na wyższy poziom! - powiedział biorąc do ręki garść kamieni. Tutaj zaczęły się schody, nawet jeśli zdołał uniknąć kilku to reszta bez skrupułów w niego trafiła, nie był na tyle szybki by umknąć wszystkim, ale mimo to nie poddawał się i dalej próbował. Później Michał zaczął rzucać kilka po kolei w odstępie zaledwie 1-2 sekund z czym pokemon całkowicie sobie nie radził. Widząc to postanowił dać mu trochę odpoczynku i po chwili przejść do kolejnego etapu. - Dobra teraz będziesz musiał trafić lodowym promieniem kamienie, które będę podrzucał do góry na różną wysokość - uprzedził przystępując do działania. Z tym Glalie radził sobie dosyć dobrze. Na koniec przeszli do ćwiczenia, które polegało na tym, że Michał wyrzucał wysoko w górę kamień, a zanim on upadnie na ziemię Glalie musiał lewitując znaleźć się w tym miejscu przed kamieniem. To było dla niego trudne, ale pomimo zmęczenia starał się z całych pozostałych sił.
-No i tak będziemy robić codziennie... - wyznał zakładając mu kapelusz. - Twoje ciało jest twarde, ale mimo to dziwnie się czuje rzucając w ciebie kamieniami, chyba nie bolało co nie? - zapytał by się upewnić. Pokemon zaprzeczył, a po chwili wrócili do wynajętego pokoju. Michał odebrał podopiecznych od siostry Joy i postanowił odpocząć trochę w leżącej pozycji by "przygotować" się do walki z liderem.

Gdy zdecydował się wyjść ze swojej nory był już wieczór, a na niebie można było dostrzec piękny zachód słońca. O tej porze wyspa zaczynała dopiero tak naprawdę tętnić życiem, ludzie bawili się siedząc w barach czy też innych sklepach, puszczali fajerwerki i urządzali różnego rodzaju gry i zabawy angażując w to ludzi w każdym wieku. Michał jednak zamiast z tego korzystać postanowił wyzwać lidera na pojedynek zmierzając w stronę wulkanu. Glalie z kapeluszem na głowie dumnie przemieszczał się obok trenera.
-Czuje się dobrze, to dobry moment żeby zawalczyć o odznakę! - motywował się brunet. Zbliżali się już w okolice wulkanu, kiedy zatrzymał ich znajomy głos.
-Przepraszam! - zawołał męski głos zbliżając się do chłopaka. Gdy Michał się odwrócił zobaczył tego samego faceta o niebieskich włosach co w Centrum Pokemon. - O! To ty młody! - stwierdził z dość zdziwioną miną.
-Tak, o co chodzi? - zapytał czując się niezbyt komfortowo.
-Zmieniłeś ubranie na tutejsze i od razu cię nie poznałem, ale dobrze się składa, chodź wynagrodzę ci moje zachowanie z wcześniej - powiedział łapiąc go za rękę i prowadząc w stronę straganów. Glalie nie wiedział co ma o tym myśleć, śmiać się czy płakać.
-Przepraszam, ale miałem zamiar spróbować zawalczyć o odznakę... - tłumaczył próbując zatrzymać mężczyznę.
-Hmm? Słuchaj młody znam tutejszego lidera i dzisiaj jest niestety zajęty, więc nici z walki.
-Ahaa... - westchnął i o własnych siłach poszedł dalej z mężczyzną. - Ale przecież nie zrobiłeś nic takiego żeby mi to wynagradzać - stwierdził nastolatek.
-Oj przestań - zakończył temat.
Zaprowadził go do jakiegoś baru gdzie klienci siedzieli na poduszkach przy małych drewnianych stolikach popijając różnego rodzaju trunki. Niebieskowłosy usiadł przy wolnym stoliku i poprosił kelnerkę.
-Tak? - zapytała drobna brunetka pełniąca tą funkcję.
-Poproszę sake.
-Już się robi! - obwieściła energicznie kelnerka.
-Nie wiem czy powinienem... - zawahał się nastolatek.
-Siadaj, wyjdzie ci na zdrowie - uśmiechnął się szeroko.
*No w sumie czemu nie...* - stwierdził w myślach odsyłając zażenowanego Glalie do pokeballa i siadając naprzeciw nieznajomego.
-Nie próbuj mi wmówić, że blokujesz się przez swoją niepełnoletność, ja w twoim wieku leżałem już pod niejednym stołem - wyznał radośnie wspominając te chwile.
-Trochę w tym prawdy jest - odparł czarnowłosy.
-A kto tu cię złapie, oficer Jenny? Jestem pewny, że też właśnie teraz korzysta z uroków wyspy - stwierdził po czym chłopak się zaśmiał.
W tym czasie kelnerka przyniosła biało-niebieską butelkę z zamówionym trunkiem i dwoma specjalnymi kieliszkami o tym samym kolorze.
-Dziękujemy - powiedział do odchodzącej kelnerki. Natychmiast nalał zawartość butelki w kieliszki i chwytając za swój zapytał. - Właściwie to jak masz na imię?
-Michał Zoldrey - odparł również chwytając za kieliszek.
-Ja jestem Itori Haydo, a więc Michale czy nie żywisz do mnie urazy za sytuację w Centrum Pokemon? - zapytał podnosząc kieliszek na wysokość głowy.
-Nie strzelam fochów za nic, nie jestem kobietą - odparł robiąc to samo.
-No i dobrze, zdrówko! - stuknęli się kieliszkami i wleli do gardła zawartość.
-Całkiem dobra ta sake... - wymamrotał Michał lekko się krzywiąc.
-Co nie? A jak podoba ci się wyspa, bo to chyba twój pierwszy raz tutaj? - zapytał patrząc w powstałą szparę od niezasuniętego do końca wejścia, gdzie nawet ten mały kawałek pokazywał jak ludzie świetnie się bawią.
-Jak na razie nic nie mogę jej zarzucić, tak jest codziennie?
-Owszem, dzień w dzień ludzie praktycznie tylko się bawią - wyznał z uśmiechem na ustach.
-A właśnie mówiłeś, że znasz lidera, może powiesz jaki on jest? - próbował wypytywać, ale do baru weszła osoba na której mężczyzna całkowicie skupił swoją uwagę.
-No i oto nasza gwiazda - wskazał na różowowłosą kobietę w krótkiej białej koszuli rozpiętej do połowy i różowych szortach, ów osoba dosiadła się do stołu przy którym siedziało kilku facetów.
-Co tu robi siostra Joy, Centrum Pokemon nie jest całodobowe? - zapytał zdziwiony Michał.
-Jest, ale mamy tu dwie siostry Joy, które zmieniają się co dwanaście godzin i dlatego taka imprezowiczka jak ona może korzystać sobie z czasu wolnego - wyjaśnił Itori.
-Aaa...
Chwilę później mężczyzna po raz kolejny nalał do kieliszków sake - Pytałeś jaki jest nasz lider no nie? - wspomniał bawiąc się czarką.
-No.
-Cóż jest dziwny, jakby to powiedzieć... lubi mieć wszystko pod kontrolą i narzuca swoje zdanie innym, co więcej nie daje nawet najmniejszej taryfy ulgowej wyzywającym... - wyznał z rozmarzoną miną.
-Ciekawe... coś jeszcze? - dopytywał z zainteresowaniem brunet.
-Potrafi wmieszać się w każde otoczenie - powiedział obalając tym razem samotnie kielicha.
-Czyli pewnie będzie ciężko - stwierdził kończąc drugą kolejkę.
-Może czas przyśpieszyć, co sądzisz? - zaproponował organizator spotkania.
-Huk, dawaj - odparł zbliżając kieliszek do butelki.
-I o to chodzi! - uśmiechnął się nalewając już trzeci raz, a po chwili zrobił to już po raz czwarty. - Michał co uważasz, że w pojedynkach pokemon jest najważniejsze? - zapytał nagle Itori.
-W pojedynkach? Hmm... wydaje mi się, że determinacja i duch walki.
Mężczyzna nie spodziewał się takiej odpowiedzi. - Interesujące... - wymamrotał i zderzając się kieliszkami wypili po raz kolejny ich zawartość.
Michał zaczął powoli odczuwać alkohol krążący w jego żyłach. - A właśnie Itori, ty jesteś trenerem czy jak? - zapytał już bardziej śmielej.
-Ja? Dzisiejszej nocy jestem tylko imprezowiczem, skupmy się na sake, bo zostało już tylko na ostatnią kolejkę - powiedział machając butelką na boki.
-To polewaj już żeby mieć z głowy - zaproponował Michał.
-Dobry pomysł - odparł przystępując do działania. Po chwili ostatnia kolejka stała się już historią.
-Dziwnie się czuję myśląc, że zgodziłem się na picie z nieznajomym, naprawdę zaprosiłeś mnie tylko by wynagrodzić swoje zachowanie?
-Tak, nie masz się o co martwić, nie jestem pedofilem - skwitował śmiechem.
Tymczasem do ich stoliku przywędrowała niekoniecznie trzeźwa siostra Joy.
-Cześć Itori! - powiedziała na przywitanie siadając obok Michała.
-Witaj z powrotem -odparł niebieskowłosy.
-O! - odwróciła się nagle w stronę nastolatka. - To ty dziś zostawiałeś u mnie swoje pokemony, pewnie myślisz, że siostra Joy nie powinna przebywać w takich miejscach - powiedziała z niekoniecznie udanym grymasem na twarzy.
-Nazywa się Michał - wtrącił Itori.
-Jeśli masz czas wolny to czemu nie - stwierdził brunet ku uciesze kobiety.
-Dobrze myślisz! - pochwaliła go nagle podnosząc rękę. - Poproszę butelkę sake!! - krzyknęła. - Już się robi! - usłyszała w oddali.
-Co o tym myślisz, dasz radę dalej pić? - upewniał się Itori.
-Nie no dam, tylko trochę mnie już trzepnęło - przyznał drapiąc się za głową.
Po chwili kelnerka przyniosła zamówioną sake i poszło w ruch kolejne rozlanie, tym razem wykonane przez reprezentantkę opieki zdrowotnej pokemon. Standardowo stuknęli się kieliszkami i opróżnili zawartość.
-Pysznee!!! - oznajmiła nagle różowowłosa obejmując nastolatka. Chłopak przez chwilę miał widok na ogromny dekolt kobiety z najbliższej możliwej odległości, a następnie odpadła kładąc się na podłogę i zasypiając.
*O rąbana...* - pomyślał będąc pod wrażeniem wiadomo już czego.
-Hahahaha! Przez chwilę wyglądałeś jakbyś był w raju - zaśmiał się niebieskowłosy. - Czyli kręcą cię kobiece piersi - stwierdził z uśmiechem na twarzy.
*Cóż... ciężko zaprzeczyć* - przyznał w myślach. - Ja będę już leciał, jutro mam zamiar wyzwać lidera na pojedynek, więc nie chce mieć kaca - oznajmił nastolatek.
-Czyli kończymy imprezę na dziś... nie martw się odprowadzę tą panią do Centrum, nawet zaraz - zobowiązał się Itori. - A no i rachunkiem też się nie martw - dodał po chwili.
-Dziękuję i do zobaczenia - pożegnał się wychodząc z baru.
-Na razie - odmachnął mu ręką.
-Dooobranoc... - wybełkotała ledwo przytomna siostra Joy.
Michał wychodząc na zewnątrz kierował się w stronę miejsca w którym miał wynajęty pokój.
-Kurde, kręci mi się w głowie...

Na drugi dzień...

Michał obudził się w wyjątkowo dobrym nastroju, nic go nie bolało, ale poczuł silną potrzebę uzupełnienia płynów, zrobił to natychmiast wypijając półlitrową butelkę wody, którą akurat miał na stanie. Wykonał standardowe czynności w łazience i delikatnie przymulony wypuścił Glalie z pokeballa. Pokemon zmierzył go podejrzliwie wzrokiem oczekując wyjaśnień.
-Chodźmy trenować - obwieścił nastolatek z uśmiechem na twarzy.
-Glalie!
Co chwilę przed oczami Michała pojawiał się "bosko-przyjemny" obraz z kilku godzin wstecz i nie miał zamiaru znikać. *Ta Joy... teraz nie będę się mógł skupić przez cały dzień i będę myślał o jednym...* - stwierdził łapiąc się za głowę. Z ciekawości zajrzał do Centrum Pokemon, gdzie wczorajsza zgonowiczka wyglądała jak nowo narodzona, aż się zdziwił. Następnie poszli w te same miejsce co wcześniej i zaczęli trening. Po płynnie przeprowadzonej rozgrzewce przyszedł czas na unikanie kamieni do czego od razu przystąpili. Chłopak jeszcze nie wiedział, że z oddali obserwuje ich niebieskowłosy mężczyzna z wczorajszego dnia.
-Dobrze Glalie, o to chodzi! - chwalił podopiecznego gdy ten robił efektowne uniki. Wtem usłyszał znajomy głos.
-Witaj Michał.
-O Itori! Cześć - odparł energicznie.
-Co tu porabiasz? - zapytał z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Pracujemy z Glalie nad szybkością, którą utracił po ewolucji, chce żeby ją odzyskał - wyjaśnił Michał.
-Rozumiem, ale moim zdaniem te próby są bezsensowne - powiedział z powagą w głosie.
Glalie groźnie warknął w jego stronę.
-Ale czemu tak mówisz? Przecież wszystko jest możliwe - bronił swojego postępowania Michał.
-Skoro stracił ją po ewolucji to tak musiało być, już jej nie odzyska... - stwierdził chłodno niebieskowłosy.
Glalie gniewnie mówił coś w swoim języku w stronę mężczyzny jakby chciał udowodnić, że jego próby nie są bezsensowne.
-Czekaj...! - nastolatek próbował coś powiedzieć, ale Itori mu przerwał. - Przecież sam o tym wiesz, że to niemożliwe...
Michał spuścił głowę jakby w jednej chwili skończyły mu się wszystkie argumenty. Glalie widząc to, przez moment wyglądał na oszołomionego, a następnie pomknął gdzieś samotnie będąc złym na cały świat, że nawet własny trener nie wierzy w powodzenie jego planów.
-Glalie! - chłopak chciał już za nim biec, ale chwilowo zatrzymały go kolejne słowa Itoriego.
-Przyjdź później do sali, lider cię oczekuje - wyznał zmierzając w stronę wulkanu.
Nastolatek przypomniał sobie wczorajsze słowa.

"...narzuca swoje zdanie innym..."
"Potrafi wmieszać się w każde otoczenie..."

Kojarząc fakty pognał za swoim podopiecznym.

-Ta... czekaj na mnie!
...
------------

Witam ^^
Tym razem trochę dłużej zeszło mi pisanie no bo cały tydzień się owalałem i nic nie napisałem przez brak weny. Nawet zastanawiałem się nad przerwą, ale chyba jednak jeszcze trochę pociągnę :D. Następny postaram się napisać i opublikować w terminie, ale nic nie obiecuję, ta wena ostatnio raz jest raz jej nie ma, więc trochę lipa. Dajcie znać co sądzicie o rozdziale i wyrażajcie śmiało swoje opinię. Do następnego!

6 komentarzy:

  1. Hej :) doczekałam się tego upragnionego rozdziału.
    Widzę, że Michał bierze się porządnie za treningi swoich podopiecznych. Szykuję się ostra walka o szóstą odznakę. Michał lubi sobie wypić... i to jak. A nowy wizerunek siostry Joy zbił mnie z nóg. Pokazałeś mi nowe oblicze różowowłosej pielęgniarki :) czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hoho jeden z moich ulubionych rozdziałów do tej pory! Nie spodziewałam się że Michał ma taką twardą głowę, ale co tam, dobre sake nie jest złe :D
    Nie mogę doczekać się szóstej walki o odznakę, a także poznania lidera. Smutny Blaine, zawsze go lubiłam i szczerze liczyłam na walkę jego z Michałem XD
    Co do lidera to chyba już wiem kto nim jest, oby pełnił dobrze tą funkcję i nie zarywał nocek w barach z siostrą Joy :v
    Do następnego i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    ...Ale, żeby upijać nieletnich panie Itori o.O Już mój chory mózg wyobrażał sobie ciemne scenariusze typu budzenie się rano bez jednej nerki, lub jeszcze inne sytuacje, ale skończyło się bez szwanku dla ciebie. Niezła agentka z tej Joy... Musimy mieć lata praktyki, skoro po zgonie może się podnieść i obsługiwać gówniarzy w Pokecentrum. Mam nadzieję, że w końcu twojemu podopiecznemu uda się uzyskać sprawność taką samą jak za czasów, gdy był Snorant'em. Dla mnie jest to trochę dziwne, gdyż Glalie ze wszystkich statystyk ma największą prędkość, ale rozumiem, że Pokemon Pokemonowi nie równy. Niezły typek z tego lidera. Jestem ciekawa, czy on także jak jego poprzednik korzysta z typu ognistego, czy może jakiegoś innego. Mam nadzieję, że go pokonasz za pierwszym razem. Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mozemy sobie ulatwic tulaczke po swiecie Pokemon Go
    ✿ Link do strony: Kody do Pokemon GO

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć.
    Już przez chwilę myślałem, że Itori wykorzysta Michała, tak mu polewał. Dobrze, że do niczego nie doszło. Choć pewnie Michał chciałby pomóc siostrze Joy. Oj, ten Itori. Widać, że lubi bawić się ludźmi, czekam, aż Michał go przetrzepie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden z ciekawszych rozdziałów na tym blogu, a nawet dość zabawny. Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że Michał postąpił lekkomyślnie upijając się z człowiekiem, którego pierwszy raz widzi na oczy. To się mogło tragicznie skończyć. Też tak myślałem, że ten cały Itori to jest właśnie Lider miejscowej Sali.

    OdpowiedzUsuń