czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 62 - Rozterki czerwonowłosej koordynatorki

Miasto Okrotus jak zwykle tętniło życiem, a centra handlowe i inne tego typu ośrodki z popularną i modną odzieżą, znaną w całym regionie były oblegane przez potencjalnych kupców. Masa turystów z miesiąca na miesiąc przybywała do miasta w coraz większych ilościach zwiększając jego popularność i umacniając wysoką pozycję w rankingu najlepszych wyborów do spędzenia urlopu czy też wakacji. Właśnie przybyła kolejna fala żądnych zakupowego szału ludzi, a wraz z nimi będąca w świetnej formie koordynatorka Amelia Sparks. W powrocie do rodzinnego domu towarzyszył jej Droy - chłopak, a zarazem stały sparing-partner z którym trenowała do występów w pokazach. Po zdobyciu drugiej wstążki pod rząd postanowili odwiedzić ciocię dziewczyny i przy okazji przedstawić jej wybranka.
-Miło wrócić na swoje tereny...! - westchnęła leniwie się przeciągając.
-Dużo sklepów... - stwierdził rozglądając się po okolicy.
-To właśnie my kobiety nazywamy rajem! - wyznała posyłając mu zalotne spojrzenie.
W odpowiedzi na to objął ją w pasie i przyciągnął do siebie.
-Nie kuś - powiedział z uśmiechem.
-Spadaj - odgryzła się pokazując mu język.
Spacerowali chodnikiem wzdłuż głównej drogi zmierzając w stronę ulicy z domem ciotki.
*To się zdziwi, że wracam bez Michała... - pomyślała z zakłopotanym uśmiechem na twarzy wyobrażając sobie jej reakcję. *W końcu on walczył o moją podróż...* - spoważniała przypominając sobie o tej sytuacji.
...

Bella zamiatała właśnie przed domem, kiedy w jego progi zawitali nieoczekiwani goście.
-Amelia...? - przeciągnęła lustrując sylwetkę czerwonowłosej dziewczyny.
-Witaj ciociu! - przywitała się nagle z dozą obawy przed jej reakcją.
-Co ty tu robisz, nie powinnaś być w trakcie podróży? - zapytała podejrzliwie odstawiając miotłę.
-... Em... - zawahała się. - Wygrałam ostatnio dwa konkursy i w ramach przerwy pomyślałam, że wpadnę... - wytłumaczyła pod presją.
-A gdzie ten chłopak? - posłała kolejne pytanie w jej stronę dziwiąc się samej sobie z powodu napadu nagłego gadulstwa.
-Nie wiem... - spuściła głowę i z pomrukiem odpowiedziała.
Droy uważnie przyglądał się tej konwersacji ani myśląc o nagłym wtrąceniu się do niej.
-... Rozumiem, może wejdziecie do środka? - zaproponowała zachęcając najdelikatniejszym uśmiechem jaki była w stanie stworzyć.
Po tym co usłyszała, Amelia poczuła się pewniej i swobodniej. Skorzystali z oferty wchodząc do pomieszczenia.

Bella poprowadziła ich do kuchni, gdzie usiedli przy dobrze znanym Amelii stole. Wiedziała, że szykuje się co najmniej jeszcze kilka pytań.
-Herbaty czy może kawy? - zapytała nagle Bella przerywając niezręczną ciszę przy okazji grzebiąc gdzieś w szafkach.
-Poproszę herbaty - wybrała Amelia, a Droy powtórzył to samo.
*Rany, czuję jakby ona już wszystko wiedziała...* - westchnęła ciężko obserwując przyrządzająca herbatę ciotkę.
Chłopak zerknął na czerwonowłosą i jego pewność siebie jakby uleciała, chociaż wiedział o wizycie już od jakiegoś czasu.
-Proszę - powiedziała stawiając przy nich kubki z gorącym napojem, a sama obdarowała się kawą.
Kobieta nagle sztucznie kaszlnęła powodując wzdryg koordynatorki.
-Eee... ciociu to jest Droy - przedstawiła nerwowo blondyna.
Z powodu reakcji dziewczyny poczuł nagły mus odezwania się i wyszło to dość komicznie, kiedy niemal podskoczył mówiąc - ... Miło mi!
-Bella... - odparła delektując się sporawym łykiem rozpuszczalnego napoju bogów czyli kawy.
-Ciociu widzę, że już nie pijesz czarnej... - zauważyła chcąc uniknąć tematu Droy'a.
-Skończyła się - wyznała bezemocyjnie blondynka.
-Aaa... - przeciągnęła Amelia dobierając się łapczywie do swojej herbaty.
Kobieta uśmiechnęła się pod nosem co nie uszło uwadze czerwonowłosej.
-Widzę, że masz dobry humor - stwierdziła ostrożnie piętnastolatka.
-Cóż, chyba wstałam prawą nogą - oznajmiła wodząc wzrokiem po kuchni. - Wybaczcie, muszę wyjść zapalić - dodała po chwili wstając z miejsca i zmierzając w stronę drzwi.
Gdy usłyszeli lekki trzask odetchnęli z ulgą.
-To było straszne, wyglądała jak tykająca bomba... - uśmiechnął się sztucznie Droy.
-Mówiłam żebyś się na coś takiego przygotował - przypomniała kończąc swoją herbatę.
-Na coś takiego nie da się przygotować - zażartował blondyn.
-W sumie masz rację - przyznała.
-Ciężko pewnie było z nią mieszkać - insynuował Droy.
-Hej! - uniosła się by po chwili dać mu pstryczka w czoło. - Nie było tak źle... - uśmiechnęła się przypominając sobie kilka miłych chwil spędzonych z ciocią.
-Kapuję - odparł łapiąc ją za dłoń. - Zamierzasz jej powiedzieć o nas? - zapytał po chwili z dość poważną miną.
-Ona sprawia wrażenie jakby wszystko wiedziała i pewnie tak właśnie jest - zaśmiała się pod nosem.
Wtem do pomieszczenia wróciła Bella.
-Chciałam zrobić coś na obiad, ale nie robiłam zakupów, może poszedłbyś do sklepu i je kupił, tu masz listę składników i pieniądze - zwróciła się ni stąd ni zowąd do blondyna wręczając mu małą karteczkę i kasę.
-Em... - chciał się wywinąć, ale złowrogi wzrok kobiety nakazujący mu wykonanie prośby w trybie natychmiastowym wziął nad nim górę i nie próbował nawet odmówić. - Do-dobrze... - odpowiedział szybkim tempem wychodząc z domu.
-Ciociu...? - mruknęła niepewnie.
-Mamy okazję pogadać w cztery oczy, bo coś Cię trapi, prawda...? - powiedziała mierząc ją wzrokiem.
-... - nie odpowiedziała nic i spuściła wzrok.
...

Usiadły na schodach przed domem, a z każdą chwilą Amelii było coraz ciężej wykrztusić z siebie jakiekolwiek słowo.
-A więc... co się stało pomiędzy tobą, a Michałem? - ośmieliła ją kobieta zaczynając pierwsza nową konwersację.
-Nic takiego... dużo by gadać... - wymamrotała z częściowo schowaną głową w kolanach.
-Rozumiem - westchnęła Bella. - W takim razie komu to wszystko opowiesz jak nie swojej ciotce? - powiedziała zapalając kolejnego papierosa.
-Masz rację... - przyznała czerwonowłosa.
-No to opowiadaj, bo zaraz wróci ten blondyn - pośpieszyła ją ciocia.
Dziewczyna wzięła nagle głęboki wdech i prawie na jednym oddechu w szybkim tempie opowiedziała jej wszystko od początku ze zbędnymi szczegółami i całą frustracją jaką w sobie miała. Bella szybko pożałowała nakazania jej opowiedzenia całości.
-... No i z grubsza chodzi o to, że nie okazywał mi zbytnio swoich prawdziwych uczuć i nie poświęcał tyle uwagi ile trzeba! - wściekła się głęboko oddychając po wyczerpującej wypowiedzi.
-To wszystko? - zapytała biorąc kolejnego bucha.
Amelia miała jeszcze ochotę porzucać obraźliwymi epitetami pod adresem Michała, ale dała sobie spokój przypominając sobie coś istotnego.
-... Jest w nim coś dziwnego... - wyznała przypominając sobie niepokojące uczucie, które kilka razy doświadczyła przebywając z nastolatkiem.
-Hmm? - zainteresowała się kobieta.
-Czasem bywał straszny, zupełnie jakby nie był człowiekiem... - pociągnęła dalej nieprzyjemny wątek.
Bella puściła to co usłyszała mimo uszu, uznała, że dziewczyna za dużo wyolbrzymia.
-A co z Poliwagiem? - zmieniła temat.
-Yy...? - jakby wyrwała się z nagłego zamyślenia. - Cóż on ewoluował już do ostatniej formy... no i właśnie! Michał go przekabacił na swoją stronę! - oburzyła się przypominając sobie zachowanie swojego startera.
-I jest teraz jego pokemonem, tak? - zapytała domyślając się odpowiedzi.
-... Tak.
-Nie łam się czasem bywa i tak - powiedziała spokojnie blondynka.
-No i widzisz ciociu sumując to wszystko jestem mu wdzięczna, bo wiele dla mnie zrobił i może zachowałam się w stosunku do niego trochę nie fair i powinnam przeprosić, ale... nie mogę być z kimś dla kogo zawsze będę na drugim miejscu no i... w głębi serca obawiam się go. Nie jestem na tyle silna żeby z nim być, bo się po prostu boje, jestem tylko słabym człowiekiem... A najważniejsze jest to, że zakochałam się w kimś innym kto odwzajemnia w pełni i widocznie moje uczucia - wytłumaczyła nieskładnie wyrzucając z siebie resztki frustracji.
Bella postanowiła dać jej wolną rękę w swoich życiowych wyborach, dzięki czemu nauczy się więcej życia.
-Rozumiem... - mruknęła słuchaczka.
*Tylko tyle...?* - dziwiła się piętnastolatka.
-Nie jestem najlepszym doradcą ani znawczynią życia, ale mogę stwierdzić, że żałujesz tego jak to się potoczyło - powiedziała robiąc koła z wypuszczanego dymu.
*Rany ciociu... ty to umiesz zajrzeć komuś wgłąb duszy*
Dziewczyna uniosła głowę ku niebu - ... W końcu przeżyliśmy razem kilka miło spędzonych chwil - uśmiechnęła się pod nosem. - Ale! Jestem teraz szczęśliwa i dalej zamierzam być, dlatego muszę zapomnieć o przeszłości - oznajmiła pewniejszym tonem wstając z miejsca.
-Jeśli cokolwiek sprawi, że będziesz szczęśliwa to ja to zaakceptuje... - wyznała ciotka mając na myśli osobnika którego posłała po zakupy.
-Ciociu... - uśmiechnęła się szeroko spoglądając na nią.
-... Pokaż no te swoje wstążki - zmieniła po raz kolejny temat chcąc uniknąć zawstydzenia.
-Podziwiaj - wyciągnęła ze specjalnego pudełka dwa wielokolorowe skarby koordynatorskie.
-Oo są dość ładne - stwierdziła biorąc je do ręki.
W międzyczasie wrócił Droy niosąc dwie pełne torby zakupów, doczołgał się z nimi pod drzwi robiąc sobie przerwę.
-Kupiłeś wszystko? - upewniała się kobieta.
-Tak... - odparł znużony tą małą wycieczką.
-Kawę też...? - zmierzyła go wzrokiem.
-Też, też! - zapewnił spoglądając nerwowo na Amelię.
Dziewczyna głośno zachichotała.
-No to czas zrobić coś do jedzenia, pomożecie mi - obwieściła blondynka, a po chwili wrócili z powrotem do domu.
Spędzili miło czas najpierw na przyrządzaniu, a potem konsumowaniu powstałego przez ich starania posiłku. Amelia nie spodziewała się, że ponowne spotkanie z ciocią będzie takie pozytywne. Bella postanowiła być oparciem dla dziewczyny, nigdy więcej na odwrót.

Po obiedzie koordynatorka wyszła samotnie na zewnątrz by potrenować ze swoim Dragonairem zostawiając Droy'a samego z ciocią, która obrzuciła go prośbami dotyczącymi pomocy w domu. Nie wypadało odmówić, w sumie kobieta nie dała mu nawet szansy na to. Amelia przeszła się na najbliższy wolny teren zważywszy na niekorzyść ćwiczenia na ulicy. Był to zniszczony już park.
-Co powiesz na przećwiczenie nowej kombinacji? - zapytała swojego smoczego podopiecznego.
Dragonair pokiwał głową na tak.
-Dobrze, więc zacznijmy od tornada!
Smoczy wąż wytworzył wir powietrzny na sporą wysokość, który miał swój początek na końcu jego ogona.
-Dodaj smoczy oddech w sam środek!
Pośród ścian wiatru Dragonair posłał zielony promień, który zmieszał się z całym tornadem.
-I na koniec uderz w sam czubek smoczym ogonem! - zwieńczyła z uśmiechem triumfu na twarzy.
Ogon Dragonaira zajaśniał zieloną energią po czym uderzył nim zgodnie z poleceniem w czubek tornada przecinając je na pół. Przypominało to nieco ogon wieloryba, a w tle spadające zielonkawe gwiazdki. W samym centrum prezentował się dumnie Dragonair.
-Pięknie! - pochwaliła go czując już kolejną wstążkę w kieszeni. - Użyjemy tego na następnych pokazach! - obwieściła głaszcząc go po głowie.
Wtem pokemon poczuł czyjąś obecność w pobliskich krzakach. Dziewczyna spojrzała podejrzliwie w ich stronę i dała mu znać żeby to sprawdził. Dragonair ruszył natychmiast i wypłoszył z nich ukrytego obserwatora. Okazała się nim być niska różowowłosa dziewczyna z dwoma długimi kucykami, ubrana w czerwoną spódnicę i różową koszulkę z serduszkami oraz różowo-czarne buty. Miała około dwunastu lat.
-Aaa!! - krzyknęła nerwowo podskakując na widok smoczego węża.
-Spokojnie Dragonair, to tylko dziewczynka - odetchnęła z ulgą przywołując go z powrotem do siebie. - A więc dlaczego mnie obserwowałaś? - zapytała podchodząc bliżej delikwentki.
-No bo... - zająknęła się. - Ty jesteś Amelia Sparks, prawda!? - odpowiedziała pytaniem.
-Tak...? - wymamrotała Amelia dziwiąc się jej reakcją.
-Widziałam twoje występy w pokazach i jestem twoją fanką! Proszę naucz mnie jak być tak dobrym koordynatorem jak ty!! - powiedziała przekraczając granicę przestrzeni osobistej drugiej osoby.
Czerwonowłosa była zdziwiona tą sytuacją, ale w głębi czuła satysfakcję, zawsze chciała mieć fanów.
-Miło, ale ja jestem jeszcze początkująca... - tłumaczyła ukrywając zadowolenie.
-Twoje umiejętności koordynatorskie są wspaniałe, proszę podziel się nimi! - chwaliła ją dalej dziewczyna.
*Och nie schlebiaj mi tak...!!*. - No nie wiem... - udała teatralnie zamyślenie.
Dragonair czytał z trenerki jak z otwartej księgi, więc cała ta sytuacja wydawała się dla niego komiczna.
-Proszę mistrzyni!! - nalegała wciąż różowowłosa.
-Och no dobrze, powiedź jak masz na imię młoda damo! - palnęła nie mogąc dalej udawać.
-Zuria, Zuria Yoshimura proszę pani! - przedstawiła się radośnie dziewczyna.
-Zuria, Zurusiu kochana od czego chciałabyś zacząć? - objęła ją z wniebowziętą miną.
-Hmm... niech pomyślę... - zastanawiała się przykładając dłoń do buzi.
-Spokojnie! - przerwała jej namysły. - Wiem doskonale od czego zaczniemy! - obwieściła koordynatorka.
-Serio!? - zachwyciła się Zuria.
-Owszem...!
I w ten oto dziwny sposób Amelia poznała swoją pierwszą fankę...
------------

Witam ;)
Tym razem obdarowałem was rozdziałem całkowicie poświęconym czerwonowłosej koordynatorce, za długo już jej nie było i jakoś nie miałem wcześniej żadnych planów co do niej... Ale teraz może będzie pojawiać się częściej jeśli oczywiście bardzo za nią tęsknicie :P. Dajcie znać co sądzicie o rozdziale i do następnego! ;). A no i tak na koniec nie podaje tytułu następnego rozdziału, bo nie jest jeszcze do końca napisany, chyba koniec z pisaniem dwóch na zapas... ^^

5 komentarzy:

  1. Hej ;)
    Niesamowite, że piszę pierwsza komentarz pod tym wpisem ;)
    Wszystkie twoje rozdziały są fantastyczne, fabuła jest wciągająca, ciekawe watki, odjazdowe Pokemony oraz realistyczne postacie. Cuuuudo!
    Czekam na nexta.
    http://podrozpokemon.blogspot.com/
    Wpadnij do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo nie spodziewałam się że Amelia tak szybko zyska fanów, mam nadzieję że Dragonair na następnym pokazie przedstawi tą kombinacje z tornadem bo musiało to wyglądać cudownie. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, do następnego :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że taka odskocznia bardzo pozytywna :D. Tak wiem, miałem jutro sobie poczytać kolejny rozdział, ale nie mogłem się powstrzymać, a że zobaczyłem, że rozdział krótki to całkiem przyjemny.
    Kobiety są skomplikowane, za mało czasu, za mało uwagi i w ogóle faceci są dziwni. Ech, weź tu wytrzymaj z taką. Mogę sobie pisać takie komentarze, bo i tak pisze antykobiece opowiadania.
    Ciekaw jestem co jeszcze wymyślisz z Amelią :D
    P.S.
    "Nie fair" się piszę, a nie "nie fer" i "bez emocji", a nie "bez emocyjnie"
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No i mamy powrót kreatury. Wcale nie cieszę się na jej widok. Porzuciła Michała z powodu urażonej dumy i poszła w tango z pierwszym lepszym, który ją chciał i teraz jest nieszczęśliwa. Bardzo dobrze jej tak!

    OdpowiedzUsuń