sobota, 14 maja 2016

Rozdział 59 - Wielka siła w zamian za szybkość. Michał vs Erika!

Po tym jak Michał zemdlał lodowy stworek nie miał czasu cieszyć się ze swojej ewolucji. Martwiąc się o życie swojego trenera postanowili razem z Sandslashem zabrać go z lodowej góry i poszukać pomocy. Gdy już z niej zeszli napotkali oficer Jenny i Erikę, które zaoferowały natychmiastową podwózkę do budynku ze stacjonującą tam różowowłosą pielęgniarką. Pokemony bruneta niestety musiały dotrzeć tam o własnych siłach ze względu na zamrożone pokeballe co zajęło Glalie dużo czasu w przeciwieństwie do Sandslasha, który dotarł na miejsce prawie w tym samym czasie co poruszające się na białym, policyjnym motocyklu kobiety. Siostry Joy w obecnych czasach specjalizowały się także w pomocy ludziom, jednak udzielanie takiej pomocy było dość rzadkie. Wszystko ze względu na położone w wielu miejscach szpitale dla ludzi, a wykorzystywanie pokemonowych pielęgniarek w takich sprawach było tylko w skrajnych przypadkach. Taki właśnie nastąpił z powodu braku funkcjonującego szpitala w Prizmanii. Joy ze względu na powagę sytuacji odsunęła wszelkie zaplanowane wcześniej rzeczy na bok zabierając się za pomoc przyniesionemu nagle pacjentowi. Okazało się, że jego życiu nie zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo, ale jego stan jest dość poważny i nie spowodowany jedynie obrażeniami fizycznymi, ale także psychicznymi. Potrzebował wypoczynku pod opieką różowowłosej kobiety i jej Chansey. Kiedy był w śpiączce około tygodnia Erika zajmowała się jego zmartwionymi pokemonami.
...

Powoli zacząłem otwierać oczy czując się wypoczęty jak nigdy dotąd. Pierwszym co zobaczyłem po przebudzeniu był sufit jakiegoś pomieszczenia, a po chwili zdałem sobie sprawę, że leżę na jakimś łóżku, jak to możliwe przecież jeszcze przed chwilą byłem na tej lodowej górze. No to ładnie, ciekawe ile musiałem spać... Ciało miałem trochę obolałe, ale oprócz tego czułem się naprawdę dobrze. Przekręciłem głowę w bok i dostrzegłem pokaźnej wielkości szybę za którą stała Erika i Glalie, rozmawiali ze sobą. Glalie? Zdziwiłem się widokiem nowego stworka. A no tak już pamiętam, Snorunt ewoluował, w końcu się doczekał. Uśmiechnąłem się rozglądając po pomieszczeniu, a po chwili byłem prawie pewien gdzie się znajduje. To prawdopodobnie te same miejsce w którym leżał kiedyś Poliwrath. Kto by pomyślał, że tam skończę. Byłem jakiś taki obojętny na wszystko i bez życia. Nie lubiłem się tak czuć, ale nie miałem wyboru musiałem to jakoś przeżyć. Ale przynajmniej miałem podstawy sądzić, że jest spokój. Chwilę później zerknąłem jeszcze raz na szybę i złapałem z nimi kontakt wzrokowy. Erika natychmiast odwróciła się w bok i wyglądała jakby coś do kogoś krzyczała, nie słyszałem nic, szyba była dźwiękoszczelna. Po chwili wiedziałem do kogo się zwracała, to siostra Joy, która wbiła do pomieszczenia w szybkim tempie sprawdzając mój stan i pytając jak się czuję.
-Hmm, dobrze? - zawahałem się.
Kobieta spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem - W końcu spałeś około tygodnia, więc powinieneś być zdrowy - wyjaśniła bardziej precyzując moje przypuszczenia odnośnie poświęconego czasu na sen.
-Było ze mną aż tak źle? - zapytałem zainteresowany.
-Nie przesadzajmy, a teraz czas na dobrą wiadomość, możesz wrócić do normalnego funkcjonowania w każdej chwili, tylko zbytnio się nie forsuj - powiedziała dając mi przykrycie na górną cześć ciała.
-Chętnie skorzystam - powiedziałem wychodząc stamtąd.
Gdy wkroczyłem powoli na korytarz ujrzałem lewitującą sylwetkę Glalie obok mojej głowy. Zdawałem sobie sprawę, że na pewno musi być zmartwiony, ale po jego groźnie wyglądającej twarzy ciężko było się tego domyślić. Miałem lekkie obawy, że zmienił się nie tylko jego wygląd, ale i osobowość w końcu to dość częste zjawisko.
-Cześć - powiedziałem niepewnie głaszcząc go po głowie.
-Glalie... - mruknął delikatnie się uśmiechając.
Odetchnąłem z ulgą.
-Nie podziękowałem Ci jeszcze, dziękuję za uratowanie mi życia - oznajmiłem z uśmiechem na twarzy.
-Ekhm... - kaszlnęła by przypomnieć o swojej obecności z tym swoim perfidnym uśmieszkiem.
-O Erika, witaj - palnąłem zakłopotany wiedząc, że zaraz może dojść do kłótni o coś co zdarzyło się tydzień temu, jak to z kobietami bywa.
Niespodziewanie nie podniosła nawet głosu i powiedziała dumnie - Zajmowałam się twoimi pokemonami przez cały ten czas jak sobie słodko kimałeś, nie dziękuj! - skwitowała teatralnie wystawiając prawą dłoń i odwracając głowę, przymykając przy tym oczy.
-W takim razie tobie również dziękuje - powiedziałem będąc naprawdę wdzięcznym. - A gdzie teraz są? - zapytałem niepozornie się rozglądając.
-Na zewnątrz, wszyscy odwiedzali Cię każdego dnia po kilka razy - wyznała potulnie się uśmiechając. - Naprawdę Cię kochają... - dodała w sposób jakby była pod wrażeniem tego co właśnie powiedziała.
Lubiłem ją od tej miłej i delikatnej strony, ale niestety jak większość kobiet posiadała także drugą, która bardzo mnie irytowała.
-Nie wiem czy na to zasłużyłem - wymamrotałem opuszczając głowę i lekko się uśmiechając. - Glalie powiedz reszcie, że mam się dobrze i za chwilę się zobaczymy, a teraz idę założyć coś na siebie - oznajmiłem ruszając do swojego pokoju.

Wchodząc do niego poczułem lekki ból pleców. Przypomniała mi się sytuacja z Froslass i masując się po nich stwierdziłem, że mam szczęście, mogło być o wiele gorzej. Muszę być czujny i zdecydowany, bo wszystko może się znów powtórzyć - wmawiałem sobie w myślach wzdychając nad tym jak bardzo życie stało się skomplikowane. Zastanawiałem się czy na tym świecie jest więcej zła niż dobra, bo ja właśnie najczęściej spotykam to pierwsze. Naszyjnik miałem cały czas na sobie, dopiero to zauważyłem, ciekawe czemu siostra go nie zdjęła? A może to zrobiła i później z powrotem założyła? Tego prawdopodobnie się nie dowiem. Założyłem swoje codziennie ciuchy i wyszedłem z pokoju zamykając go na klucz, po chwili powędrowałem do wyjścia by spotkać się z podopiecznymi. Gdy byłem już na zewnątrz otrzymałem dawkę pozytywnej energii widząc wszystkich swoich pokemonowych przyjaciół. Widząc mnie natychmiast podbiegli, a ja każdego z nich pogłaskałem.
-Dziękuję, że się o mnie martwiliście przyjaciele - powiedziałem na powitanie.
Wtem zauważyłem kątem oka fioletowo-czarną wiązkę energii zmierzającą wprost na mnie. Odskoczyłem, chyba zbyt intensywnie, bo poczułem ponownie ból w plecach, ale po chwili wiedziałem już kto mnie sprawdzał.
-Slash... - odwrócił głowę w drugą stronę rozłożony na jednej z gałęzi drzew na którym odpoczywał.
Po raz kolejny zebrało mi się na uśmiech, Sandslash naprawdę się zmienił. *Tak się cieszę* - powiedziałem w myślach.
-Snorunt... - machnąłem się z przyzwyczajenia, ale natychmiast poprawiłem swą wypowiedź. - To znaczy Glalie, zapomniałem pogratulować Ci ewolucji. Tak bardzo jej pragnąłeś... - powiedziałem głaszcząc go po głowie. - A wy chłopaki pogratulowaliście mu? - zapytałem dając sygnał tym którzy jeszcze tego nie zrobili, że jest na to czas najwyższy.
Poliwrath po moich słowach objął jedną ręką Glalie i machając drugą zaczął coś do niego mówić w swoim języku. Zastanawiałem się czy szybko przyzwyczai się do braku kończyn, generalnie w ogóle nie przypomina swojej poprzedniej formy. Jedno jest pewne, wygląda kozacko.
-A może opowiesz mi w jaki sposób ewoluował? - wtrąciła się do rozmowy Erika stojąc gdzieś z boku.
Uśmiechnąłem się ciepło w stronę Glalie - Uratował mnie walcząc z tamtą Froslass - wyznałem, a ona wyglądała na zaciekawioną.
-Domyślałam się, a w ogóle to co się z nią stało? - zapytała z nadzieją, że dowie się co ją ominęło.
-Prawdopodobnie wróciła do siebie... - powiedziałem spoglądając przez chwilę w niebo.
-Co? I tylko tyle? Opowiedz mi coś więcej, najlepiej wszystko! - napierała chętna na poznanie naszych losów.
-Za dużo gadania by było... - palnąłem chcąc się wykręcić ku jej niezadowoleniu.
-Słuchaj! - przestrzegła grożąc mi palcem. - Nie zapomniałam o tym jak zmusiłeś mnie do powrotu!! - przypomniała gniewnym tonem.
No i się zaczęło. Odezwała się jej typowo kobieca strona...
-Jak mnie pokonasz to wszystko Ci opowiem! - zaproponowałem chcąc uchronić się od niemiłej sytuacji.
Na jej twarzy namalowało się zdziwienie - Walce? Chyba nie jesteś jeszcze w pełni sił - stwierdziła przewracając oczami.
-Jest dobrze, dzisiaj wieczorem zdobędę twoją odznakę - zapewniłem arogancko.
-Jesteś pewny, że chcesz walczyć już dzisiaj? - mówiła jakby chciała mnie zniechęcić.
-Straciłem tydzień czasu, a poza tym czuje się dobrze, czekałem na ten pojedynek... - wyjaśniłem z poważną miną co prawdopodobnie ją przekonało.
Przymknęła nagle oczy i założyła ręce za głowę - Jak sobie chcesz, ale nie mów później, że pokonałam Cię jak byłeś nie w pełni sił... - powiedziała zmieniając teatralnie głos.
-Spoko - odparłem wiedząc, że zrozumiała.
-To do wieczora, nie wpakuj się w jakieś kłopoty! - pożegnała się podnosząc prawą dłoń.
Erika po chwili zniknęła za horyzontem, a ja postanowiłem porozmawiać jeszcze z pokemonami po czym przeszliśmy do treningu. Szło nam w miarę, wszyscy byli w dobrej formie, a ja miałem dylemat kogo wybrać, bo prawdopodobnie będzie to walka trzy na trzy. No cóż, na to miałem jeszcze trochę czasu. Zdziwiłem się kiedy trening przerwała nam zielonowłosa policjantka w niebieskim mundurze czyli oficer Jenny. Poprosiła mnie na rozmowę, którą można było nazwać przesłuchaniem. Nudziła mnie konwersacja z tym "stróżem prawa", ale naginając nieco rzeczywistość odpowiedziałem na standardowe policyjne pytania typu: "Co tam robiłeś?", "Co się tam stało?", "Widziałeś kogoś podejrzanego" itp. Kilka razy było blisko żebym zdradził coś czego nie powinienem, byłem trochę zestresowany. W końcu widząc, że niczego się już nie dowie, puściła mnie i wróciła do swoich obowiązków, a ja zająłem się przygotowaniami.

Zbliżał się wieczór i moja walka o odznakę, wciąż zastanawiałem się kogo użyć, bo w końcu wystawienie pokemonów z oczywista przewagą może odwrócić się przeciwko mnie choć niekoniecznie.
*Kurde kogo by tu wystawić żeby ją zaskoczyć, na pewno ma jakieś sposoby na typy ogniste czy też latające. A jeśli o tym mowa to tak się zastanawiam czemu nie złapałem żadnego typowo latającego pokemona, hmm... no tak wybrzydzałem* - myślałem leżąc na łóżku, natomiast Glalie kończył lekką przekąskę z poke-chrupek.
Zerknąłem też do gazety, którą wziąłem od siostry Joy by zabić trochę czasu, a koniec końców i tak postanowiłem ją przejrzeć dopiero przed samą walką. Przewracałem stronę za stroną, kiedy w końcu zainteresowała mnie jedna z nich. Widniało tam zdjęcie Amelii z pokemonami cieszącej się prawdopodobnie na konkursie. "Obiecująca koordynatorka wygrywa kolejny konkurs". *Wygląda na to, że sobie radzi, dobra czas na mnie* - powiedziałem wstając z łóżka i uświadamiając Glalie, że już czas.
Wybyliśmy z Centrum i kierowaliśmy się w stronę sali. Po krótkim spacerze dotarliśmy. Otworzyłem drzwi i znowu powitało nas pełne zieleni pole walki jak i sama Erika.
-Witam Cię pretendencie - powiedziała zachowując formalności. - Proszę zajmij miejsce - dodała chichocząc.
Nie odpowiedziałem nic i z uśmiechem stanąłem naprzeciw niej. Sędzia, który tym razem był obecny wygłosił standardową regułkę i udzielił mi pierwszeństwa w wyborze pokemona. Wtedy wiedziałem już kogo wybiorę.
-Glalie sprawdzimy czy nie wypadłeś z formy, ruszaj! - rozkazałem, a on posłusznie zajął miejsce na polu walki z miną godną rozwścieczonego Taurosa.
-Wiedziałam - oznajmiła Erika chwytając za pokeball. - Tangela pokaż się! - powiedziała wypuszczając z kuli pokemona, którego nigdy wcześniej nie widziałem.
Natychmiast użyłem na niej pokedexu.
Tangela to pokemon winorośl. Całe ciało tego pokemona jest owinięte szerokimi winoroślami, które są podobne do wodorostów, zawsze odrastają w wyniku uszkodzenia i może je zastąpić nowymi. Z natury jest to przyjazny gatunek.

Z jej miny emanowała wielka pewność siebie. *Czyżby Tangela była tak silna? Nieważne, czuję, że dziś jest mój dzień!* - motywowałem się przed rozpoczęciem.
-Pierwszy ruch należy do Ciebie, no już ruszaj się - pogoniła mnie Erika.
-Jak sobie życzysz, Glalie podwójny zespół! - krzyknąłem, a mój podopieczny podzielił się na kilka kopii i zamaskował między nimi. - Lodowy promień! - dodałem.
-Tangela skacz! - powiedziała z gracją liderka, a trawiasty stworek wykonał imponujący skok unikając tym samym lodowego promienia.
*A więc jego atutem są wysokie skoki, ciekawe!* - uśmiechnąłem się pod nosem i wyprowadziłem kolejną komendę. - Uderzenie głową!
Glalie nacierał na opadającą w pobliżu wysokiego drzewa Tangelę, która wyglądała na zadowoloną.
-Złap go dzikim pnączem! - rozkazała kiedy jej podopieczna wylądowała na gałęzi pokaźnej jabłonki.
-Unik! - wycofałem wcześniejszą komendę z uwagi na korzystniejszą sytuację przeciwnika, a Glalie z ledwością uniknął niebieskiego bicza, który otarł się o jego ciało. - Mało brakowało! Nie śpij! - zwróciłem uwagę z uśmiechem na twarzy.
-Chyba dobrze się bawisz, brakowało Ci tego prawda? - stwierdziła chichocząc.
-Bardzo! Glalie kieł lodu! - obwieściłem wydając kolejne polecenie.
-Unik i dzikie pnącze! - rozkazała zaraz po mnie.
Uzębienie Glalie pokryło się lodową energią po czym ruszył na przeciwnika. Tangela w ostatniej chwili umknęła zaciskowi lodowej szczęki i przy pomocy swojego niebieskiego bicza wyprowadziła pierwszy celny atak w tej potyczce.
-Kula energii! - rozkazała natychmiast Erika.
-Unik Glalie! - palnąłem co mi pierwsze do głowy przyszło nie mając czasu na wydanie lepszej komendy.
Kiedy wydawało mi się, że Glalie bez problemu uniknie kuli, ten oberwał w połowę swojego ciała i po okręceniu upadł na ziemię.
*Wydawało mi się?* - pomyślałem analizując postawę ruchu podopiecznego. - Żyjesz? - zapytałem gdy się podnosił, a on odparł pozytywnie
-Hyhy - zachichotała. - Zbliżmy się trochę, Tangela owinięcie! - powiedziała przechodząc do walki na bliski kontakt.
To była moja szansa by się odbić.
-Podwójny zespół i uderzenie głową! - rozkazałem jako kontrę.
-Unik - próbowała się jeszcze ratować, ale na nic jej się to zdało.
Glalie wytworzył kilka swoich kopii tuż przed kontaktem z Tangelą i natychmiast zaatakował potężnym uderzeniem głowa, którego nie zdołała uniknąć.
Erika syknęła pod nosem - Odwdzięcz się dzikim pnączem! - rozkazała.
-Nie daj się trafić! - przestrzegłem nie chcąc stracić przewagi.
Tangela leżąca na ziemi atakowała pnączami, a Glalie zdołał ominąć tylko jeden atak po czym następne trafiły prosto w cel.
*Zdecydowanie Glalie jest wolniejszy niż zwykle, może za dużo zjadł, albo to poważniejszy problem...* - zastanawiałem się patrząc na podopiecznego, który także wydawał się być zdziwiony.
-Teraz przyciągnij go za pomocą pnączy i kula energii z bliska! - wydała bardziej zaawansowane i zarazem niebezpieczne polecenie.
Lodowy pokemon związany niebieskim biczem zbliżał się coraz szybciej w stronę formowanej przez przeciwnika kuli energii szarpiąc się na wszystkie strony.
*Cholera!* - warknąłem. - Lodowy promień!! - krzyknąłem nagle z braku pomysłów.
Glalie posłusznie zebrał szybko energię i wystrzelił potężny lodowy promień, który przepchnął zarówno kulę energii jak i samą Tangelę na ścianę, która znajdowała się dobre kilka metrów od pola walki. Tangela została w nią wbita i przy okazji była niezdolna do walki. Sędzia obwieścił wygraną Glalie ku zarówno mojemu zdziwieniu jak i Eriki.
*Ale za to zwiększyła się jego siła* - dodałem do swoich wcześniejszych przemyśleń.
-No ładnie... ściana do naprawy - westchnęła masując się po głowie i odwołując podopieczną.
-Pięknie! - pochwaliłem go ku niepocieszeniu brunetki.
-Gla lie lie! - okazał swoje zadowolenie uśmiechniętą twarzą.
-Siła siłą panowie, ale patrzę, ze szybkość leży - pomachała palcem w naszą stronę. - Dlatego wybiorę kogoś wyjątkowo szybkiego! - przestrzegła chwytając za kolejny pokeball i wyrzucając go w powietrze.
Na placu boju pojawił się pokemon sadzonka, którego już wcześniej widziałem, ale mimo to nie omieszkałem użyć ponownie pokedexu.
Oddish to pokemon sadzonka. W ciągu dnia zakopuje się w ziemi do wchłaniania substancji odżywczych używając przy tym całego swojego ciała. Im bardziej urodzajne gleby tym jego liście stają się bardziej błyszczące.

Oddish energicznie skakał w miejscu i biegał wokół trenerki jakby chciał pochwalić się swoją szybkością.
-Zobaczymy jak sobie z nim poradzisz - powiedziała pewna siebie.
-No to lecimy - odparłem gotowy do walki.
-Tym razem ja zacznę, Oddish taniec płatków! - rozkazała zaczynając ofensywnie.
Różowe płatki wydobywające się ze środka głowy Oddisha tworząc spiralę zaczęły zbliżać się do Glalie.
-Unik! - krzyknąłem.
Glalie odskoczył, ale zdołał uniknąć tylko części ostrych płatków, druga połowa trafiła w cel bezlitośnie go raniąc.
-Cholera, lodowy promień pełna moc! - rozkazałem czując, że z tym małym rzeczywiście będą problemy.
-Unik - powiedziała pewnie Erika.
Olbrzymia wiązka lodowej energii przesuwała się po podłożu z zaskakującą szybkością zamrażając je za sobą. Oddish próbował zwinnym ruchem ominąć atak, ale był na tyle szybki i duży, że nie zdołał tego zrobić. Lodowy promień dosięgnął celu i pozostawił nieprzytomnego Oddisha w lodowej górce, którą wytworzył.
-Świetnie Glalie!! - powiedziałem z niemałym zaskoczeniem.
Erika rozdziawiła usta i zastanawiała się co się przed chwilą stało. Przecież zaplanowała całkiem inny scenariusz tej walki.
-Nie wierzę... - wymamrotała czując jak jej stanowisko lidera nic nie znaczy w tej bitwie.
Popatrzyłem się na nią zakłopotany, w końcu sam nigdy bym nie pomyślał, że stanie się coś takiego.
-Panienko Eriko proponuję wziąć się w garść i nie lekceważyć wyzywającego - powiedział z troską sędzia. - Może ucierpieć na tym pani reputacja - dodał szeptem.
-Wiem o tym!!! - warknęła machając rękami. - Cholerny farciarz... - powiedziała patrząc na mnie gniewnie aż ogarnęła mnie obawa, co może się stać gdy uda mi się wygrać całą bitwę.
Przy pomocy Glalie wydostała z lodu Oddisha i odwołała go do pokeballa.
-Koniec tego pajacowania, Gloom wybieram Cię! - krzyknęła posyłając na pole walki swojego ostatniego pokemona.
-Glalie dasz radę walczyć? - zapytałem z troską.
-Glalie! - pokiwał głową na tak.

Erika wyglądała jakby dopiero teraz zaczęła brać tą walkę na poważnie, sprawiała takie wrażenie przez bardziej zdecydowaną postawę, bo nie mogłem stwierdzić czy się wcześniej obijała czy nie. Oprócz tego Glalie miał walczyć przeciwko Gloomowi z którym walczył już wcześniej jeszcze jako Snorunt. Mogłem szybko zwyciężyć, ale wcale się na to nie zanosiło.
-Będziesz tak stał czy może w końcu zaczniesz? - zapytała ze zmienioną barwą głosu.
-Nie ma sprawy - powiedziałem bardziej się skupiając. - Glalie podwójny zespół - rozkazałem tak jak na samym początku.
Po raz kolejny na polu pojawiły się sobowtóry lodowego pokemona.
-Wyczekaj go Gloom - powiedziała spokojnie.
-I uderzenie głową! - dodałem, a wszystkie klony razem z oryginałem ruszyły prosto na oponenta.
-Atakuj kwasem - rozkazała błyskawicznie.
Jej podopieczny wystrzelił żrącą substancję, która zniszczyła wszystkie klony zostawiając prawdziwego jak i wypaliła część trawy na polu walki.
-Jeszcze raz kwas! - krzyknęła.
-Unik! - powiedziałem nierozważnie, ale jakoś udało mu się tego uniknąć. - Lodowy promień! - nakazałem błyskawicznie by skontrować.
-Ochrona! - powiedziała z uśmiechem.
Atak Glalie został zatrzymany przez zieloną barierę otaczająca Glooma.
*Wygląda na to, że już ma sposób na zatrzymanie lodowego promienia, a Glalie jest ranny i zaczyna robić się zmęczony... Cholera* - analizowałem przyglądając się bezczynnie Erice i jej pokemonowi.
-Z naszą ochroną się trochę pomęczysz - oznajmiła robiąc teatralne pozy.
Mimo niekorzystnego typu miała przewagę, którą wykorzystywała znakomicie, to musiałem jej przyznać.
-Po prostu ją przebijemy! Glalie uderzenie głową pełna moc! - rozkazałem chcąc rozwiązać to siłą, w końcu zawsze to było dla mnie najlepsze wyjście.
-Ochrona raz jeszcze! - powiedziała kręcąc się wkoło.
Gloom zrobił to samo co trenerka i po chwili wytworzył kolejną barierę, Glalie uderzył w nią z dużym impetem, ale nie zdołał się przebić i odrzuciło go do tyłu.
-Jeszcze raz uderzenie głową, tylko tym razem ją rozwal! - krzyknąłem.
Tym razem udało mu się dopiąć swego i bariera pękła.
-Uciekaj Gloom i użyj kwasu! - powiedziała niepewnie z powodu niespodziewanego przezwyciężenia bariery chroniącej jej podopiecznego.
-Goń dziada i uderzenie głową raz jeszcze!! - krzyknąłem po raz kolejny, a Glalie zdołał tym razem dosięgnąć przeciwnika powodując, że zrobił kilka fikołków i wylądował na brzuchu.
-Czy ty nazwałeś mojego pokemona dziadem!? - zapytała jakby żyłka miała jej pęknąć.
-To z emocji... - broniłem się chcąc uniknąć ponownego wybuchu "wulkanu".
-Gloom użyj syntezy! - nakazała w odwecie.
-O kurde, Glalie kieł lodu szybko! - pośpieszałem podopiecznego.
Glalie chciał ruszyć w stronę oponenta, ale nagle odczuł wcześniejsze obrażenia i krzywiąc się pozostał w miejscu ciężej oddychając, a w tym czasie Gloom całkowicie się wyleczył.
*No nie!* - zmartwiłem się obrotem sytuacji.
-Koniec zabawy, hyh - zachichotała mając w zanadrzu potężny atak. - Słoneczny promień! - rozkazała mając znakomitą sytuację na nokaut.
Gloom zbierał energię, kiedy Glalie próbował się pozbierać.
-Już lepiej? - zapytałem  nie chcąc działać pochopnie, podopieczny z przymrużonym okiem przytaknął. - W takim razie atakuj lodowym promieniem! - powiedziałem z nadzieją, że da radę bez problemu wykonać atak.
Nie myliłem się. Kiedy Gloom wystrzelił swój słoneczny promień został zablokowany przez skondensowaną wiązkę lodowej energii. Powstał wybuch i remis w tej wymianie.
*Wiem, że takie obrażenia to dla Ciebie nic* - stwierdziłem w myślach i zaplanowałem co zrobię dalej. - Uderzenie głową! - krzyknąłem.
Erika nie zdążyła zareagować tak jak jej podopieczny, który oberwał frontalnym atakiem od Glalie i padł na ziemię.
-Dzisiaj jest twój dzień, jeszcze raz uderzenie głową! - dodałem zaraz po tamtej komendzie z szerokim uśmiechem spowodowanym wielką nieustępliwością podopiecznego.
-Kwas i synteza! - odparła Erika chcąc przywrócić sytuację na swoją korzyść.
Fioletowa ciecz trafiła w pędzącego przeciwnika i zatrzymała dodając do poprzednich obrażeń kolejne. W tym czasie Gloom zajaśniał na biało i przywracał sobie zdrowie.
-Ten kwas to jest nic dla Ciebie, uderzenie głową jeszcze raz! - rozkazałem podjarany.
-Glalie!! - ryknął będąc w stanie podobnym do mojego i ruszył na przeciwnika trafiając go bezpośrednio ku zdziwieniu roślinnego pokemona.
Przez chwilę spojrzałem na Erikę, która wyglądała jakby zdała sobie z czegoś sprawę, być może wymyśliła jakiś plan. W tamtym momencie niespecjalnie mnie to obchodziło, czułem się świetnie i żyłem tą walką, naprawdę brakowało mi tego...
-Podwójny zespół!! - krzyknąłem niemal wskakując na pole. - Nie ujawniaj się dopóki Ci nie powiem! - dodałem po chwili.
-Phi! Załatw ich kwasem! - rozkazała będąc pewną wygranej.
Po ostrzale kwasem z grupy klonów pozostały tylko dwa, a po chwili jeden znikł i pozostał ostatni. Erika miała zwycięstwo w kieszeni, więc nie omieszkała zdobyć go w widowiskowy sposób.
-Słoneczny promień! - krzyknęła z zadowoloną miną pełną wyższości w stosunku do mnie.
Gloom zbierał energię, a ja nie wydawałem żadnej komendy zachowując powagę i spokój.
-Hmm? - zdziwiła się czarnowłosa. - Więc myślisz jak wygrać przy pomocy innych pokemonów... walka się jeszcze nie skończyła! - wrzasnęła irytując się na moje zachowanie.
Wtem Gloom wystrzelił potężny słoneczny promień, który zmiótł z powierzchni ziemi przeciwnika stojącego przed nim.
-Właśnie! Glalie teraz, lodowy kieł!! - potwierdziłem jej słowa wydając kolejną komendę.
Nie wiedziała do kogo mówię póki zza wcześniej wytworzonego lodu nie wyskoczył Glalie wbijając w zaskoczonego Glooma swoje zęby pokryte lodową energią i powodując, że częściowo zamarzł, po czym zemdlał.
-Gloom niezdolny do walki, wygrywa Glalie, a zwycięzcą całego meczu zostaje Michał Zoldrey! - obwieścił sędzia po szybkiej weryfikacji.
-Świetnie!! - krzyknąłem przytulając zmęczonego podopiecznego.
Mieliśmy wielkie powody do radości, Glalie naprawdę się spisał.
-Cholera... - powiedziała podchodząc do nas z niepocieszoną miną. - Dobry z Ciebie kombinator - oznajmiła delikatnie się uśmiechając.
-Dzięki, to była dobra walka! - powiedziałem odwzajemniając uśmiech.
Erika pogrzebała w swoim kimonie i wyciągnęła przedmiot o ośmiu kolorach czyli odznakę Prizmanii. - Udowodniłeś, że nie liczy się tylko siła, ale przemyślana strategia i dobrze podejmowane decyzje, więc należy Ci się to - wręczyła mi dowód wygranej w swojej sali.
Przyjrzałem się dokładnie odznace po czym włożyłem ją do kasetki w której zajmowała już szóste na osiem miejsc.
-Gratulację, widać, że się dobrze bawiłeś - skwitowała słodkim uśmiechem zapominając o walce.
-Nawet nie wiesz jak bardzo! - potwierdziłem jej słowa.
-Cieszę się - uśmiechnęła się szeroko.
-A tak z innej beczki wiesz, że podczas bitwy zmieniasz się nie do poznania? - powiedziałem zmieniając temat.
-Co ty gadasz? - zwątpiła w moje słowa.
-Serio serio - dodałem.
-Przewidziało Ci się - protestowała nie chcąc się przyznać.
-Nie - zaprzeczyłem specjalnie ją drażniąc.
I tak rozmowa o niczym szczególnym po wygranej walce trwała jeszcze przez dobre kilka minut. Potem przyszedł czas na świętowanie i odpoczynek. Mimo, że Glalie zdołał pokonać samotnie trójkę pokemonów Eriki wiedziałem, że musimy popracować nad szybkością, którą prawdopodobnie utracił. Ale sumując wszystko wykorzystałem swój szczęśliwy dzień!
------------

Witam :)
Tym razem walka o odznakę i popis Glalie oraz powrót do spokojnego klimatu. Pewnie niektórzy za tym tęsknili, no i słusznie w końcu to pokemony ;p. Dajcie znać co sądzicie o rozdziale i widzimy się prawdopodobnie za tydzień (Zawsze jest szansa, że wcześniej :P). Cześć!

Następnym razem w Historii Michała: Rozdział 60 - Żegnaj Prizmanio!

8 komentarzy:

  1. Hej!
    W końcu wyczekiwana walka o odznakę! I trzeba przyznać Glalie pokazał potencjał. Raczej się nie spodziewam powrotu lodowej wiedźmy przynajmniej to, że będzie nadal próbowała odebrać tobie ponownie startera. Walka pomysłowa i ciekawa. Jakoś nie idzie mi komentowanie rozdziałów o walkach w salach, więc wybacz :< Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Walka wyszła epicko, a Glalie radzi sobie świetnie (jak można pokonać trzy pokemony jednym XD) to tylko świadczy o tym że Twój Glalie jest cudowny i podziwiam Cię jeszcze mocniej ^v^
    Ps: mam teorię że w ciągu następnych rozdziałów zdobędziesz mega kamień dla Glalie xD, a poza tym, co sądzisz o starterach z Sun i Moon?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do starterów to spodziewałem się czegoś lepszego, ale na razie to tylko pierwsze formy, dlatego wstrzymam się z opinią do poznania tych wyższych ;)

      Usuń
  3. Ja jestem za ognistym kotkiem, dopóki nie popsują mu ewolucji :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Erika nie poru... pogada. A tak mi się wydaję, że miała chętkę podbić do Michała. A tu bum ograł ją w zawodowym stylu i sobie idzie dalej. Zostawiając ją ze swoimi roślinkami.

    Fajna akcja z tą szybkością, miło się czytało. Dobrze, ze Michał zorientował sie w odpowiednim momencie, że to nie chodzi o fakt, że Glalie coś zjadł. A po prostu jego masa się zmieniła. Choć zabrakło mi w całym meczu, jakiegoś większego wykorzystania jego masy i siły. Końcowa strategia z podwójnym zespołem miodzio i tu czuć Michała, takiego prawdziwego. Ciekawe, ciekawe, czytam dalej, bo zainteresował mnie tytuł 64 :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny rozdział i dużo akcji, czyli to co lubię c:
    Mówiąc szczerze, nie poznaję Eriki - zawsze kojarzyłam ją z typowym spokojem i cierpliwością ogrodnika, ale u Ciebie nabiera pazurów. I wydaje mi się, że przez te szponki ma spore problemy z wyrażeniem swoich uczuć. Nie, żebym była jakaś szalenie głodna romansu, ale to tutaj ewidentnie wyglądało na nieumiejętną próbę powiedzenia "Kocham Cię (rybo), pij ze mną kompot!" - mam nadzieję, że sobie zbyt dużo nie dopowiadam X"D
    Co do głównego wątku, czyli walki, emocjonująca i ciekawa. Odniosłam wrażenie, jakbym sama kierowała Glailem w Pokach na GBA, głównie przez to, że jednym Pokemonem Michał potrafił rozjechać Lidera Sali. Dociera wtedy do mnie, że tak, jak u mnie próbuję kreować ich na niepokonanych, tak okazuje się, ze są tylko ludźmi. Dobrze, ze chociaż potrafią przegrywać, jak Erika ;)
    Jako wisienka na torcie, pojawi się tutaj tekst, przez który siedziałam i cieszyłam się do monitora jak naćpany Gengar:
    "-Goń dziada i uderzenie głową raz jeszcze!!" Piękne w swojej prostocie, na myśl od razu przyniosło mi Michała wygrażającego Erice grabiami XDDD
    Liczę na wiecej takich rozdziałów w przyszłości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem pokazać Erikę z innej strony, miała być taką dobrą przyjaciółką i lekarstwem na wciąż pokiereszowane serce Michała. W sumie to miało chyba tak wyglądać jakby coś świrowała, co w jakimś stopniu podkreślałoby jej szalony charakter.

      Usuń
  6. "I znów bijatyka. I znów bijatyka. No i bijatyka cały dzień. I porąbany dzień i porąbany łeb. Razem, bracia, aż po zmierzch" - czyli przechodząc na "nasz" język, to ten rozdział wieje nudą. Tylko brutale i troglodyci mogą się nim zachwycać. Niestety, jak widzę, jest ich tu pełno.

    OdpowiedzUsuń