sobota, 7 maja 2016

Rozdział 58 - Lodowy podmuch!! Nadciąga Froslass!

Spory kawałek za miastem Snowpoint w regionie Sinnoh położone są lodowe góry. Ciężki klimat i ekstremalne warunki nie zachęcają do odwiedzania tego rejonu, decydują się na to tylko nieliczni śmiałkowie szukający wrażeń. Mówi się, że wystarczy spędzić tam kilka godzin i cała ochota do ponownych odwiedzin znika bezpowrotnie. Wszystko przez pasmo nieszczęśliwych wypadków i dziwnych zbiegów okoliczności nie mających swojego naukowego wyjaśnienia. Nie wiadomo co powoduje owe zdarzenia. Jednakże wierząc miejskim legendom z Snowpoint istnieje tam naturalnie zakamuflowana lodowa jaskinia w której ukryła się kobieta posiadająca ciało pokemona i duszę człowieka. Uważa się, że to ona odpowiedzialna jest za wszelkie wypadki i inne nienaturalne wydarzenia w okolicach gór, a ci którym udało się ją zobaczyć (jak twierdzą) nadali jej przydomek "Lodowa wiedźma".

W jaskini panowała cisza, jedyny dźwięk jaki powstawał pochodził od spadających z sufitu kropel, rozbijających się o twarde podłoże. W głębi znajdowało się pomieszczenie, które było centrum całej jaskini, właśnie tam na lodowym łożu odpoczywała sprawująca pieczę nad całą jaskinią pół-pokemon pół-kobieta. Nad nią wisiał lodowy żyrandol, a w całym pomieszczeniu pełno było różnych przedmiotów, które są obecne niemal w każdych ludzkich domach. Od stołów po kanapy i krzesła, nie zabrakło też łóżeczek dziecięcych i zabawek oraz zjeżdżalni. Jedyna różnica to wykonanie z lodu. Za oświetlenie robił ogrom pochodni rozmieszczonych blisko siebie by zachować bardzo dobrą widoczność.

Słysząc z każdą chwilą głośniejsze kroki postanowiła wstać kończąc odpoczynek.
-Już są? - powiedziała przecierając zaspane oczy.
Do pomieszczenia wparowała duża grupa pociesznych kwadratowych stworków, wbiegła gęsiego na lodową zjeżdżalnię i po zjeździe wpadły w jej objęcia. Pokemony pchały się do niej, lecz objęcie ich wszystkich sprawiało nie lada problem, mimo to podołała wyzwaniu i obdarzyła wszystkich czułym uściskiem.
-Witajcie moi mili - przywitała ich potulnym głosem. - Dziś czeka nas kolejny dzień pełen śmiechu i zabaw - dodała kręcąc się wkoło ku uciesze podekscytowanych pokemonów.
Stworki którymi się opiekowała to Snorunty pochodzące z regionu Hoenn. Czytała im w pokemonowym języku bajki i opowiadała historie, nie zabrakło też grupowych zabaw czy delikatnych treningowych walk. Snorunty żyjąc tam każdy dzień spędzały na zabawie czy też odpoczynku i leniuchowaniu, a ona wyglądała jak matka wychowująca swoje dzieci unikając kontaktu ze światem zewnętrznym. Ta ludzka kobieta pochodząca z małego miasteczka na obrzeżach Sinnoh w wyniku pewnych drastycznych okoliczności pozyskała ciało lodowego ducha Froslass czyli wyższej formy Snorunta. Potrafi wyczuć obecność i położenie oraz samopoczucie niższych form tego gatunku. Odnajduje ich i gromadzi w tej lodowej jaskini odstraszając wszelkich ludzi w pobliżu i ofiarując im bezpieczeństwo oraz matczyną opiekę. Kobieta jeszcze za czasów posiadania ludzkiego ciała nienawidziła ludzkiego gatunku, a po zostaniu "hybrydą" jej uraz tylko się pogłębił. Nie ufa nikomu prócz sobie, a kiedy coś postanowi jest konsekwentna. Posiada pragnienie jakim jest pozostać w ukryciu z lodowymi pokemonami, które tam zgromadziła na zawsze. Jej serce zamarzło wraz z ciałem, a jedyne co daje jej radość z takiego życia to chęć ochrony. Opanowała tajniki używania swojego pokemonowego ciała oraz kilka potężnych ataków przez co niestraszny jej praktycznie żaden przeciwnik. Dzięki temu przewodzi także wyższym formom ewolucyjnym Snorunta czyli innym Froslass oraz Glalie przebywającym na ogół w oddzielnym pomieszczeniu. Niczego im tam nie brakowało oprócz kontaktu z innymi gatunkami, uważali, że go nie potrzebują. Kobieta zakopała swoje wspomnienia głęboko w pamięci rozpoczynając nowe życie.
-Hmm? - zdziwiła się kiedy poczuła coś dziwnego
Postanowiła zostawić na chwilę wesołą gromadkę i wyjść na zewnątrz. Tam wyczuła obecność innego Snorunta w odległym od tamtego miejsca regionie, pokemon ten według jej umiejętności był nieszczęśliwy i przebywał w towarzystwie wyjątkowo okrutnego trenera.
*Tak daleko?* - zmartwiła się nieco z uwagi na małych podopiecznych. *Muszę niezwłocznie wyruszyć...* - stwierdziła wracając do jaskini.
Tam wyjaśniła maluchom i reszcie swoje zamiary i zabierając szary płaszcz wyruszyła w stronę miasta zostawiając wszystkich pod opieką najstarszych Froslass i Glalie. Obiecała jak najszybciej wrócić z nowym towarzyszem.
*Nie mogę zostawić nawet jednego. Wygląda na to, że po raz kolejny wrócę w środowisko ludzi...* - westchnęła z niechęcią.
Dotarła do Snowpoint skąd niepostrzeżenie używając ogólnodostępnego środku transportu co cechowało autobus znalazła się w innym mieście z lotniskiem. Udała się właśnie w te miejsce z możliwością odlotu i przyciągając wzrok innych podeszła do okienka gdzie młoda kobieta sprzedawała bilety.
-Poproszę bilet do Kanto...

...

Było koło godziny dziesiątej kiedy Michał wypoczęty przywitał nowy dzień. Pozwolił sobie na dłuższą drzemkę ze względu na wyczerpanie swoich pokemonów jak i jego samego. Znajdował się w jednym z pokoi Centrum Pokemon w którym ulokował się dzień wcześniej. Budząc Snorunta poszedł do łazienki z zamiarem umycia zębów i ogólnego ogarnięcia, po powrocie zamienił piżamę na swój standardowy ubiór. Wieczorem miał stoczyć pojedynek z Eriką o odznakę jej sali na co czekał z niecierpliwością.
-Może mała przebieżka? - zapytał spoglądając na przytakującego pokemona.
Oprócz wzmocnienia swojego ciała i nauki samoobrony chłopak zyskał o wiele więcej. Dołączył do niego Metapod, który był obecnie w podstawowej szóstce trenera za odesłanego do profesora Oaka Ivysaura. Kilku podopiecznym udało się opanować nowe ruchy. Snorunt nauczył się kła lodu, Kingler tunelu, a Poliwrath lodowej pięści. Najważniejszym osiągnięciem jest jednak zacieśnienie więzi przez całą drużynę. Michał zdołał poukładać sobie myśli, lecz nawet teraz były one chwiejne, nie dużo trzeba by znów zostały porozrzucane.
-Pobiegnijmy naokoło miasta - powiedział zaczynając wolny trucht.
Zapowiadało się na ładny dzień, brak deszczowych chmur czy też wzmożonego wiatru i słońce na niebie. Przemieszczali się bez słowa mijając pojedynczych przechodni, chłopak był myślami w sali, a Snorunt sprawiał wrażenie odmóżdżonego. Stworek nagle poczuł się dziwnie i zaprzestał biegu spoglądając w niebo. Michał spostrzegł, że podopieczny zatrzymał się bez słowa.
-Co jest Snorunt, nie biegniesz? - zapytał robiąc postój.
Pokemon jakby oprzytomniał i pokręcił główką doganiając z powrotem trenera. Po zakończeniu porannej rozgrzewki wrócili do Centrum gdzie osiedli na boisku treningowym. Mieli zamiar trochę potrenować.
-Metapod, Poliwrath wybieram was! - powiedział wypuszczając ich z pokeballi.
Poliwrath podniósł triumfalnie ręce w górę z głośnym okrzykiem jakby chciał obwieścić, że jest gotowy na wszystko, a Metapod czołgając się powoli w stronę trenera czekał na instrukcję.
-Rany Metapod znowu ta smętna mina, rozluźnij się - podkreślił z troską brunet, a Poliwrath klepnął go lekko w ciało. - Dobra powalczmy trochę - zalecił wskazując na pole, a obydwaj ustali naprzeciw siebie. - Poliwrath zaatakuj lekką armatką wodną, a ty Metapod stalowa obrona!
Ograniczony strumień wody trafił w cel, lecz pokryty stalową powłoką robak uchronił się przed jakimikolwiek obrażeniami.
-Dobrze, a teraz akcja, Poliwrath napnij tylko mięśnie! - rozkazał posyłając swojego nowego podopiecznego do ofensywy.
Metapod wyskoczył w górę atakując akcją, lecz odbił się od swojego sparing-partnera.
-Strzał nicią i przyciągnij się do niego z powrotem atakując ponownie akcją!
Nić trafiła w brzuch Poliwratha i pozwoliła na szybkie skrócenie dystansu między nimi, Metapod zaatakował akcją, a oponent zdołał zablokować to jedną ręką przesuwając się kilka centymetrów do tyłu, po chwili odrzucił Metapoda z powrotem na ziemię.
-Nie przejmuj się, dobrze było, poćwiczymy i wszystko się poprawi - zapewnił łapiąc się za tył głowy.

Snorunt siedział na ławce przyglądając się im. Z jakiegoś powodu był nieobecny myślami. Usłyszał kroki i delikatnie odchylił głowę w tył, dostrzegł znajomą brunetkę w różowym kimonie. Dziewczyna pomachała mu ręką, a on odmachał z lekkim uśmiechem. Michał skupił się tak na treningu, że nie zauważył zbliżającej się do niego kobiety, zbliżała się powoli, a gdy była tuż za nim krzyknęła na cały głos. Chłopak przestraszył się i również krzyknął gwałtownie się odwracając, natrafił na rozbawioną twarz Eriki.
-Co to było!? - zapytał z pretensjami.
-Przywitanie - odpowiedziała nie mogąc powstrzymać śmiechu.
-Że też Cię to bawi... - żachnął się, ale po chwili również zachichotał.
Snorunt podbiegł i wskoczył na ramię trenera by również się z niego pośmiać.
-Co tu robisz? - zapytał ciekawy odpowiedzi.
-Przyszłam zobaczyć co z tobą - uśmiechnęła się pociesznie.
-Naprawdę nie masz co robić - stwierdził drapiąc się po głowie.
-... Gotowy na walkę?
-Tak - pokiwał głową.
-W takim razie czekam na wieczór - oznajmiła. - A teraz muszę wracać - dodała po chwili.
Michał odesłał Metapoda i Poliwratha do pokeballi i zaoferował jej eskortę do sali.

Szli powolnym ruchem rozmawiając o różnych rzeczach, a obok nich dreptał Snorunt zastanawiając się co jest z nim nie tak.
-Co tam się działo w Prizmanii jak mnie nie było? - zapytał brunet nie mając lepszego tematu do rozmowy.
-Hmm wydaje mi się, że nic takiego, ale skąd ja mogę wiedzieć w końcu rzadko opuszczałam salę - wyznała przypominając sobie wszystkie te dni pełne pracy.
-No to lipa patrzę... - stwierdził.
Snorunt mimowolnie się zatrzymał, a oni pochłonięci rozmową nawet tego nie zauważyli. Nastolatek usłyszał nagle jak ktoś z dziecięcym głosem powiedział - "Michał..."
-Kto to!? - zdziwił się rozglądając we wszystkie strony.
-Co się stało? - zapytała Erika nie rozumiejąc sytuacji.
-Usłyszałem jak ktoś woła mnie po imieniu... - stwierdził nerwowo.
-Ale ja niczego nie słyszałam - wyznała ze zdziwioną miną.
Ujrzał tylko stojącego za nimi podopiecznego.
-Snorunt nie widziałeś tu kogoś? - zapytał z nadzieją, że może on coś wie.
Pokemon wrócił do normy i pokiwał przecząco głową.
-Co tak stoisz? Chodź - powiedział czekając na niego.
-Sno sno! - podbiegł natychmiast do nich.
*Przesłyszało mi się?* - zastanawiał się brunet.
-Czyżbyś oszalał? - zakpiła brunetka z lekceważącą miną.
-Może - odparł w jednej chwili.
-Wyczerpująca odpowiedź... - westchnęła przewracając oczami.
Wtem gdy mijali kolejną grupę ludzi, wzrok Michała przyciągnęła zakapturzona osoba, która jakby nie patrzeć się wyróżniała. Zawiesił na niej wzrok, lecz po chwili przeniósł go z powrotem przed siebie. Zdążyli przejść kilka kroków kiedy chłopak znów zauważył, że Snorunt ustał w miejscu.
-Co się stało? - zapytał z troską powoli zbliżając się do niego.
Oczy stworka zdawały się puste, nagle zaczął gdzieś szybko biec.
-Snorunt!! - powiedział z przejęciem i rozglądał się za podejrzaną zakapturzoną osobą, która mogła być za to odpowiedzialna.
Nigdzie jej nie było, pożegnał się z Eriką mówiąc, że musi już wracać. Natychmiast ruszył za podopiecznym, a dziewczyna mimo to dotrzymywała mu wciąż towarzystwa.
-Widzę, że masz jakiś problem trenerski, pomogę Ci - zadeklarowała.
-Nie miałaś przypadkiem czegoś do roboty? - wytknął.
-To będzie ciekawsze - powiedziała szarpiąc się ze swoją odzieżą. - Ciężko biega się w takim stroju! - zirytowała się rozdzierając nieco swoje kimono.
Gdy już go dogonili wyskoczył z objęć trenera, odbijając się od jego głowy pomknął jeszcze szybciej w nieznanym dla nich kierunku.
*Cholera co się z tobą dzieje Snorunt?* - zmartwił się niemalże tracąc pokemona na horyzoncie.

Wybyli aż za miasto, ciągły bieg ich męczył, lecz musieli jeszcze bardziej przyśpieszyć by nie stracić go z oczu. Oddalali się coraz bardziej, a gdy nie mogli już dalej biec zatrzymali się żeby odsapnąć i nawet nie zauważyli jak otoczenie wokół nich ogarnęła gęsta mgła. Mieli problemy z widocznością, a po Snoruncie nie było nawet śladu.
-Skąd się wzięła ta mgła? - zdziwił się głośno dysząc.
Erika rozejrzała się wokół nie rozpoznając w ogóle okolicy - Patrz coś tam jest! - wskazała kawałek dalej.
Natychmiast poszli to sprawdzić. Była to jakaś droga prowadząca w górę, Michał uniósł swój wzrok ku niebu i dostrzegł wielką lodową górę, to ją mieli przed sobą.
-Prawdopodobnie tam może być Snorunt... - powiedział sprawdzając śliskość drogi.
-Chodźmy sprawdzić - zaproponowała brunetka.
-Dobra - przytaknął.
...

Powoli i uważnie szli coraz wyżej. Jeden nierozważny ruch i mogliby wylądować z powrotem na samym dole. Mgła w tamtym miejscu była znacznie mniejsza, a widoczność przystępna. Oprócz tego było tam bardzo zimno i powiewał nieprzyjemny lodowaty wiatr.
-Zaraz zamarznę... - skarżyła się Erika.
Michał nie zwrócił na to uwagi i dostrzegł jakąś sylwetkę przed sobą - Patrz! Przyśpieszmy na chwilę - powiedział coraz bardziej martwiąc się o podopiecznego.
Gdy podeszli bliżej chłopak zobaczył Snorunta obok czegoś przypominającego pokemona, pewnym było to, że nigdy go wcześniej nie widział. Jego oczy świeciły dziwnym blaskiem i wszystko wskazywało na to, że zwabił tam Snorunta hipnotyzując go czy coś w tym stylu. Tak przynajmniej odebrał to nastolatek. Szybkim ruchem nakierował na niego pokedex by czegoś się dowiedzieć.
Froslass to jedna z dwóch wyższych form Snorunta. Zamraża wrogów lodowatym oddechem mającym prawie -60 stopni Celsjusza. To co wydaje się być jej ciałem jest właściwie puste.

-Co tu robi ten pokemon!? - dziwił się brunet.
-Och trener Snorunta? - powiedziała nagle Froslass ku zdziwieniu Michała i Eriki.
*Pokemon gada?* - zastanawiał się w myślach.
Snorunt nagle według instrukcji dziwnego pokemona wciąż otumaniony pobiegł dalej kierując się na szczyt.
-Gdzie biegniesz Snorunt!? - krzyknął gwałtownie się wyrywając.
Dłoń Froslass pokryła się jasno-niebieską energią i powiedziała - Tutaj kończy się twoja rola - oznajmiła posyłając w niego lodową pięść.
Chłopak zablokował to przy pomocy sztyletu.
-O co tu chodzi!? - domagał się wyjaśnień.
-Żegnaj - powiedziała odpychając go do tyłu.
-Michał!!! - krzyknęła Erika widząc jak spada.
*Nie ma bata!!!* - krzyknął wewnątrz siebie i wbił sztylet w podłoże ratując się od spadku.
Obok używającego ludzkiego głosu pokemona pojawiły się kolejne dwie Froslass.
-Wygląda na to, że trzeba użyć siły - stwierdziła brunetka sięgając po pokeballe. Po dotknięciu poczuła zimno, a chwilę później dostrzegła, że są zamrożone - Co to ma być, kiedy ona zamroziła moje pokeballe!? - zirytowała się Erika.
-Moje też! - dodał od siebie Michał.
Nowo przybyłe Froslass użyły lodowego promienia, który spowodował, że obydwoje zaczęli spadać, a lodowe pokemony po chwili również ruszyły na szczyt. Spadali w zastraszającym tempie, a przed niechybnym upadkiem uratował ich Sandslash, który obserwował całą sytuację w ukryciu opuszczając pokeball tuż przed kontaktem z mgłą.
-Dzięki Sandslash! - podziękował z olbrzymią ulgą.
-Ale co to do diaska było... - wymamrotała Erika.
-Powinnaś wracać do miasta, ja muszę tam wrócić... - powiedział z poddenerwowaną miną.
-Oszalałeś!? W takim momencie nie ma mowy, że sobie pójdę - oburzyła się będąc wyraźnie pewną swojej decyzji. - Proponuje najpierw roztopić nasze pokeballe - dodała po chwili.
-Nie ma na to czasu, bez pokemonów nie poradzisz sobie, więc zostań - powiedział przygotowując się do powrotu.
Erika wyglądała jakby żyłka miała jej za chwilę pęknąć - A co ty możesz zrobić sam!?  Moim obowiązkiem jako lidera sali jest pomagać trenerom! - upierała się przy swoim.
-Nie jestem sam, mam Sandslasha u boku i sztylet oraz wiedzę jak go używać, dlatego też sobie poradzę - wyjaśnił wchodząc raz jeszcze na lodowa drogę. - Nie martw się o mnie, a jak od tego poczujesz się lepiej to powiadom oficer Jenny czy kogoś innego - skwitował odwracając od niej wzrok.
Dziewczyna nadęła się niczym balon i chciała rzucić go jakimś kamieniem, lecz odpuściła i ostatecznie przystała na jego prośbę - Baran! - burknęła pod nosem.

Tymczasem Michał zdecydował się szybciej dotrzeć na szczyt wykorzystując transport na plecach Sandslasha, spodziewał się, że jego łuski będą twarde i niewygodne, wręcz przeciwnie były bardzo miękkie.
*Znowu coś stało się tak nagle... Nie rozumiem po co przybyła tu ta Froslass?* - narzekał w myślach. - Nikomu nie pozwolę odebrać sobie przyjaciela - wymamrotał pod nosem z dozą irytacji.
Poruszali się bardzo szybko, a z każdą chwilą stawało się coraz zimniej, ale jaki trener pokroju Michała porzuciłby w takim momencie swojego pokemona z powodu złych warunków atmosferycznych. To nie miało najmniejszego znaczenia. W końcu udało im się dostrzec koniec drogi. Gdy dotarli na szczyt na ich szczęście zastali tam Snorunta. Stworek dalej był otumaniony, został otoczony przez szóstkę Froslass włącznie z tą gadającą. Na jej twarzy pojawił się grymas.
-Po co wróciłeś? - zapytała obdarzając go zimniejszym niż otoczenie spojrzeniem.
-Po przyjaciela - odparł zaciskając dłoń na rączce sztyletu.
-I ja mam uwierzyć, że traktujesz go z należytym szacunkiem!? - podniosła głos, a jej spojrzenie uległo jeszcze większej zmianie.
-A dlaczego niby nie? - odparł bez namysłu.
-Czuć od Ciebie na kilometr grozą i jeszcze próbujesz kłamać... Dlatego nienawidzę tych podłych ludzi! - krzyknęła posyłając na nich piątkę Froslass.
*Znowu chodzi o tą moc, nie wierze...* - stwierdził z niechęcią.
Sandslash odepchnął całą piątkę przy pomocy obszarowego nocnego cięcia, a Michał próbował rozmawiać.
-Słuchaj!! To nie tak, nie rozumiesz! - tłumaczył się patrząc jak startuje nagle w jego stronę.
-Nigdy nie zaufam żadnemu człowiekowi!! - krzyknęła z zamiarem uderzenia lodową pięścią.
Atak Froslass został zablokowany tak samo jak kilka kolejnych machnięć nastolatka. W końcu go odepchnęła i próbowała zaatakować kulą cienia, lecz Sandslash pokrzyżował jej plany atakując niepostrzeżenie kruszącym pazurem. Z ledwością zdołała uniknąć obrażeń.
-Ten pokemon jest taką samą przeszkodą jak ty, nie dostaniecie Snorunta potwory! - zadeklarowała pewna siebie.
-I kto to mówi... - odgryzł się przybierając bardziej zdecydowany wyraz twarzy.
-Obrona Snoruntów to moja misja, nie zostawię nawet jednego!! - wściekła się tworząc olbrzymią kulę lodu i posyłając w ich stronę.
Ominęli ją z problemami, lecz chwilę później natrafili na wiązkę lodowych promieni pozostałej piątki. Sandslash był zmuszony wziąć Michała na ręce by w porę uchronić go przed wrogim atakiem.
-Snorunt słyszysz mnie!? Ocknij się!! - nawoływał podopiecznego, który stał nieruchomo w miejscu.
-Nie usłyszy cię, już dość się przez ciebie nacierpiał! - powiedziała posyłając w nich kulę cienia, którą ominęli tak jak zmasowany atak pozostałej piątki.
-Co ty wiesz o cierpieniu!? - palnął bez namysłu.
Froslass zatrzymała się bez ruchu i opuściła głowę. Wyglądało to tak jakby nieprzemyślane słowa Michała dobitnie odbiły się w jej głowie.
*Cholerny człowiek... Co on może wiedzieć? Akurat teraz musiało mi się to przypomnieć...* - warknęła w myślach.

**

Gdy miała jeszcze ludzkie ciało posiadała przyjaciół w postaci grupy młodych Snoruntów, tylko z nimi czuła się naprawdę dobrze. Nie były jej pokemonami, ale za to ich więź była silniejsza niż niejedna łącząca długoletnich przyjaciół. Stworki mieszkały w górach przy których żyła samotnie w drewnianej chatce, dlatego też znali się kawał czasu. Myślała, że nic ich nie rozłączy, aż nadszedł ten dzień... W okolice gór przybyła na wakacje liczna grupa ludzi, spokojna i z pozoru miła. Ciężko byłoby ich oskarżyć o cokolwiek ze względu na kulturę i dobre zachowanie. Kobieta po zapoznaniu z nimi przedstawiła ich swoim pokemonowym przyjaciołom. Wczasowicze byli zachwyceni pociesznymi stworkami, pokazała im również ich miejsce zamieszkania gdyż nie wierzyli, że pokemony takie jak te mogą żyć w nieco cieplejszych klimatach. Podzielali jej fascynację lodowymi stworkami, wszystko było dobrze, a przynajmniej tak się jej wydawało. Tego dnia czuła się chora, więc nie wychodziła z domu aż do wieczora, właśnie wtedy poczuła się lepiej i postanowiła spotkać przyjaciół, bo w końcu nie widzieli się cały dzień. Gdy tam dotarła zaniemówiła. Ludzie których uważała za miłych sąsiadów wykorzystali naiwność i prostoduszność lodowych stworków by skuć je łańcuchem i znęcać się nad nimi, tak po prostu, dla zabawy aż te nie skonają. Ich uśmieszki na twarzach wprawiły kobietę w stan nieokiełznanej złości. Wrzasnęła z całych sił, a drzemiące w niej moce pod wpływem silnych emocji obudziły się i pozwoliły przybrać postać pokemona którego od zawsze podziwiała. Zamroziła ich wszystkich po czym rozbiła gniewnie lód. Wtedy właśnie postanowiła, że będzie ochraniać każdego Snorunta któremu będzie groziło jakieś niebezpieczeństwo. Postanowiła poświęcić się całkowicie ochronie tych stworków i obiecała sobie, że nigdy nie zapomni nienawiści, którą wtedy czuła względem ludzi. Te dziwne wydarzenie, którego ona sama do końca nie rozumiała można określić "Narodzeniem lodowej wiedźmy".

**

-Unieszkodliwię was!! - krzyknęła nagle Froslass i wydobyła z siebie piekielnie szybki lodowy promień, który nieubłaganie zmierzał w stronę Michała.
W ostatniej chwili odepchnął go Sandslash przyjmując atak na siebie, oberwał w nogę, którą zamroziło i tym samym przygwoździło go do podłoża. Chwilę później gdy próbował się uwolnić dzieła dokończyły pozostałe Froslass zamrażając całe jego ciało aż po głowę.
-Sandslash!!! - wrzasnął nerwowo brunet próbując biec w jego stronę.
Jednak lodowa wiedźma nie pozwoliła mu na to, przygwoździła go do podłoża zamrażając jego ręce i nogi skondensowaną dawką lodowego promienia.
-To by było na tyle... - skwitowała otaczając z powrotem otumanionego Snorunta z resztą sobie podobnych.
Michał się szarpał, a w tym czasie jego podopieczny zaczął unosić się w powietrzu co było zasługą psychiki całej piątki.
-Co ty chcesz zrobić!? - warknął z niepokojem w głosie.
-Za chwilę sprawię, że Snorunt utraci swoje wspomnienia i zacznie żyć od nowa bez znajomości bólu i cierpienia tak jak reszta tych których uratowałam - wyznała bez najmniejszego zawahania w głosie.
-Przestań!! On jest moim najlepszym przyjacielem, pozwól nam żyć razem!! - krzyczał desperacko nastolatek.
-Nonsens... - odpowiedziała nie przejmując się staraniami trenera.
-Skończ to, przecież nawet nie pytałaś go o zdanie!!
-Pogódź się z rzeczywistością człowieku... - skwitowała, a jej oczy zaczęły ponownie świecić dziwnym światłem.
Sandslash dał się zaskoczyć i nie mógł teraz nawet kiwnąć palcem, a nastolatek uderzał głową o krępujący go lód nie mając innego pomysłu.
-Proszę... przestań!!! - wrzasnął raz jeszcze.
-Za chwilę zapomnisz o tych bolesnych wspomnieniach - powiedziała Froslass ignorując chłopaka.
Wszystko wydawało się być przesądzone aż niespodziewanie rozbrzmiał dziecięcy głos, pochodził od Snorunta - Proszę... nie chcę opuszczać Michała - oznajmił, a z jego oczu wypłynęły łzy.
W chłopaku jakby coś pękło - Snorunt... za chwilę Ci pomogę - powiedział szarpiąc się jeszcze bardziej. - Obiecuję, że zawsze będziemy razem!! - krzyknął z całych sił.
-Jak bardzo go omotałeś łotrze!? - irytowała się Froslass.
*Cholera nie mogę się wydostać... Dlaczego znowu ja? Znowu ktoś chce odebrać mi przyjaciela. Dlaczego to zawsze mi się przytrafia!? Czy nie mogę w spokoju wędrować bez takich sytuacji!? Cholera! Cholera!! CHOLERA!!!!!* - wrzasnął wewnątrz siebie, a jego oczy pokrył krwisty, intensywny czerwony kolor, który sprawiał wrażenie wylewającego się gniewu.
-Nie przeszkadzaj!! - wrzasnęła Froslass.
-ZOSTAW GO WIEDŹMO!!! - ryknął na cały głos posyłając jej złowrogie spojrzenie.
Poczuła jak złowroga energia wręcz emanuje od niego, a lód którym go skuła zaczyna pękać.
-Ty potworze! - krzyknęła tworząc kulę cienia i posyłając ją w plecy Michała.
-... Nie powstrzymasz mnie, za chwilę go uratuje!! - oznajmił ignorując ból spowodowany przez wrogi atak.
-Nie daruje ci!!! - wrzasnęła pełna gniewu Froslass tworząc odłamki i ciskając nimi raz po raz w Michała powodując, że zaczął wyć z bólu.
-Przestań... - prosił Snorunt próbując się otrząsnąć spod wpływu Froslass.
Lód na ciele Sandslasha zaczął powoli pękać, nie mógł znieść widoku jaki był zmuszony oglądać. Froslass bez litości uderzała coraz to większymi kawałkami lodu raniąc ciało nastolatka. Zatrzymał ją nagły blask, który emitował z ciała Snorunta. Pokryło go białe światło, a chwilę później zaczął zmieniać kształt - Tyyy!! - wrzasnął w stronę Froslass.
-Dlaczego...? - dziwiła się kobieta.
-Snorunt... - wyszeptał chłopak podnosząc na niego wzrok ledwo utrzymując świadomość.
Jego ciało się powiększyło i składało teraz z czarnej skały pokrytej lodem z kilkoma otworami, służące w największym stopniu jako miejsce na wielkie niebieskie oczy z czarnymi źrenicami i twarz z długimi zębami. Po bokach jego głowy uformowały się dwa wystające stożkowate rogi, a jego kończyny znikły.
-Glaaalieeee!!! - ryknął oswobadzając się z psychiki Froslass i posyłając w jej stronę potężny lodowy promień, który odepchnął ją na sporą odległość.
-Nie rozumiem... dlaczego to robisz? - zastanawiała się w nerwach.
W chwili jej nieuwagi Glalie zaatakował ją uderzeniem głową, lecz przeniknął przez jej ciało uderzając w podłoże.
*Cóż za zaciętość...* - powiedziała w myślach Froslass.
Przybierał się już do wykonania kła lodu, kiedy... - Zaczekaj! - zastopowała go kobieta.
-Glalie... - spoglądał na nią pełen złości.
*Ich więź jest chyba nierozerwalna, nie rozumiem... czyżbym się pomyliła?* - zastanawiała się patrząc na nich niepewnie. - Naprawdę go kochasz, co? - zapytała troskliwie.
Glalie przytaknął.
-W takim razie spraw by twój trener nigdy nie zbłądził, bo przez swoją moc jeszcze nie raz będzie cierpiał - skwitowała znikając wraz z resztą Froslass i słuch o nich zaginął.
Chwilę później lód na ciele Sandslasha całkowicie pękł, a następnie trener został przez nich oswobodzony. Ledwo utrzymywał świadomość, ale zdołał usiąść.
-Wygląda na to, że już koniec... Sandslash na Ciebie zawsze można liczyć - powiedział pełen dumy. - Snorunt ewoluowałeś, świetnie - pogłaskał go po głowie. - Cieszę się, że nic wam nie jest... - wymamrotał z uśmiechem na twarzy.
Ku ich zdziwieniu niepostrzeżenie zemdlał.
------------

Cześć :)
Jednak widzimy się wcześniej niż po tygodniu! Tak jakoś miałem wenę i skończyłem pisać 60 rozdział także macie 58 :D. Spodobał się wam? Mam nadzieję, że tak, bo tym razem pisałem dłużej niż zwykle. Ogólnie wyszedł strasznie długi, gdyż nie chciałem przedzielać go na pół. Niektórym powinno się spodobać :). Z góry naprawdę przepraszam za ten nadmierny pesymizm ostatnimi czasy i wręcz ciągłe pokazywanie tej gorszej strony świata w opowiadaniu no i częsty pojazd w stronę ludzi, sam stwierdzam, że nadmiernie to opisuje. Tak jakoś mnie do tego ciągnie i miałem już wcześniej zaplanowane te wątki, dlatego też jeśli komuś przeszkadzało musi mi wybaczyć. Teraz będzie trochę luźniej! Jak ja czekałem aż znajdzie się dobra sposobność by wyewoluować Snorunta, udało się i myślę, że w dobrym momencie. W końcu Glalie to jeden z moich ulubionych pokemonów ;]. No to ja się z wami żegnam i do następnego!

Następnym razem w Historii Michała: Rozdział 59 - Wielka siła w zamian za szybkość. Michał vs Erika!

9 komentarzy:

  1. Hej!
    Uffffff... Na szczęście Snorunt nie okazał się babką... Ta Froslass ma trochę spóźniony refleks, skoro po 58 rozdziałach się kapnęła, ale cóż zdarza się :P Jak zwykle Sandslash ratuje sytuację. Taki to prawdziwy skarb w drużynie. Pro po drużyny cieszę się, że to jednak Ivysaur został odstawiony. Jakoś jest na samym końcu listy moich ulubionych Pokemonów, nie wiem dlaczego. Gratulacje w ogóle, że twój starter ewoluował. Ja tu sobie gadu, gadu, a na moim blogu dalej brak posta... Idę pisać dalej do następnego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Froslass to nie jest tak, że ona od razu wyczuwa wszystko i jest jeszcze inna interpretacja tego, ale to pozostawię jako możliwość domysłu czytelnika ;)

      Usuń
  2. Kocham to opowiadanie! Pokemony to moja ulubiona seria gier, a Ty potrafisz naprawdę genialnie pisać :D. Czekam na kolejne rozdziały.
    PS: zawsze chciałam coś napisać ale wątpię żeby mi się udało utworzyć między trenerem i pokemonem taką więź jak Ty stworzyłeś że Snoruntem. Podziwiam Cię i właśnie zyskałeś kolejnego stałego czytelnika ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za ten komentarz, naprawdę przeczytać coś takiego od czytelnika... wspaniałe uczucie! ;). Jeżeli zawsze chciałaś to nie widzę problemu żeby zacząć. Jeśli włożysz w coś trochę serca to na pewno Ci się uda ;)

      Usuń
  3. Cześć.
    Postanowiłem powrócić, choć wciąż walczę z sesją.
    Wiesz, że nie wiedziałem, że Froslass jest starszą formą Snorunta? Wstyd, nie? JAk to u Ciebie przeczytałe, to od razu myk na serebii. Haha, no cóż, czegoś się nauczyłem.

    Akcja bardzo fajna i bądź, co bądź kontrowersyjna. Kobieta, która umiera z bólu zamienia się w pokemona[wiem, że nie tak to przedstawiłeś, ale postanowiłem sobie uprościć]. Ciężko będzie się mi przyzywczaić do Glailie. No, ale cóż, trzeba będzie. Nie wiem czemu, ale desine Snorunta jest miodzio, a Glailie tak średni. Jest fajny, ale czegoś brakuje, jest aż zbyt prosty, choć fajny. Przypomniało mi się, że pomimo mojego zachwytu nad tym pokemonem jeszcze nie miałem go w drużynie. Oj w wakację poekspię.

    Pozdrawiam i postaram się powoli nadrobić zaległości :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gruncie rzeczy całe opowiadanie jest jedną wielką kontrowersją także nie przeszkadza mi już tworzenie kolejnych :D. Wiadomo, że do Glalie będzie ciężko się przyzwyczaić, taka nagła zmiana i do tego jeszcze oba pokemony praktycznie w niczym siebie nie przypominają, ale tak miało być, już od dawna to planowałem no i bum! Stało się ;p.
      Dzięki za opinię i wracaj jak najszybciej ;)

      Usuń
  4. Hejo!
    W końcu udało mi się zebrać, żeby zakończyć czytanie tego rozdziału i zostawić komentarz ^0^
    Nie owijając w bawełnę przejdę do konkretów, przez swoją dłuższą nieobecność nabyłam trochę innego spojrzenia na całą sprawę.
    Ten rozdział był ciekawy, zwłaszcza przez obecność Lodowej Wiedźmy, choć muszę z przykrością stwierdzić, że jakoś... czuję niedosyt jej postacią. Tym co nią kierowało. Zostało to trochę zaniedbane, strasznie podobne do samego czarnego Zapdosa, czyli źli ludzie krzywdzą Pokemony, zabawię się w sprawiedliwą/ego i z nimi skończę. No i właśnie ta Wiedźma, będąca czymś na rodzaj matki Snoruntów, najpierw była zaparta nie wiadomo jak, żeby malucha od trenera oddzielić, w ogóle nie pytając go o zdanie, traktując jak nierozumny kamień, a potem nagle zmienia zdanie. Płytko.
    Tyle, jeśli chodzi o moje odczucia, co do fabuły.
    Nie jestem z tych, którzy bardzo czepiają się pisowni na innych blogach, choć sama wielokrotnie sprawdzam swoje prace, żeby nie wyskoczyły nagle jakieś magiczne kwiatki niepoprawnych zdań i kulejącej polszczyzny, ale tutaj zwróciłam uwagę na jedno zdanie, mianowicie przemawiającą rękę Froslass "Dłoń Froslass pokryła się jasno-niebieską energią i powiedziała - Tutaj kończy się twoja rola - oznajmiła posyłając w niego lodową pięść" o tutaj.
    No nic, pędzę do kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden z ładniejszych odcinków. Pewna pani Pokemon uważa Snorunty za niewolników ludzi i chce ich wyzwolić Pokemona Michała. Na całe szczęście zrozumiała swój błąd i zrezygnowała ze swoich zamiarów. Osobiście wątpię, żeby Michał zasłużył na takiego przyjaciela jak Snorunt, ale cóż...

    OdpowiedzUsuń