wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 57 - (DARK LIGHTNING ARC) - Kto tak naprawdę pociąga za sznurki?

Wściekły pokemon przywitał się złowieszczym rykiem wyrażającym pogardę. Ten dźwięk był bardzo nieprzyjemny dla ucha i brzmiał jak wypowiedzenie wojny. Wszystkich przeszedł zimny dreszcz, a niektórzy zamarli bez ruchu. Samo machanie skrzydłami wydawało się przerażające, a Zapdos wyglądał z oddali jak latająca śmierć.
-A więc w końcu nadeszła ta chwila...! - powiedział z uśmiechem Ricky.
Świeżo przebudzony stwór nie zamierzał na nic czekać i sprawił, że elektryczność w postaci czarnych błyskawic zaczęła się nadmiernie zbierać wokół jego ciała, by mógł wykonać niszczycielski atak.
-Stój!!! - krzyknął bezradnie Surge.
Ogromna czarna błyskawica była w połowie drogi do nich, kiedy Ricky wyciągnął z kieszeni czarną kostkę, rzucając ją wprost na wrogi atak. Kostka okazała się urządzeniem do neutralizowania elektryczności. W locie wydobyły się z niej długie pręty wchłaniając energię i oplotły się wokół czarnego Zapdosa obezwładniając go.
-Wszystko zgodnie z planem, nawet ten potwór nie da rady przezwyciężyć mocy kostki - uśmiechnął się chytrze Ricky. - Teraz w końcu będziemy mogli zniszczyć Kanto - zwieńczył spoglądając triumfalnie na skołowanego Surge'a.
-W końcu wydaliśmy na nią kupę kasy - wyznał Sai przyglądając się dziwnie spokojnemu pokemonowi.
Surge otrząsnął się i próbował zniszczyć krępujące go urządzenie. Gdy niemiłosiernie się wiercił otrzymał groźbę od podwładnych Ricky'iego w postaci strzelby wymierzonej z bliska w plecy - Spokojnie, albo cię zabijemy - zagroził jeden z nich.
*Gdybym tylko mógł sięgnąć po pokeball...* - pomyślał ze skwaszoną miną Michał.
Wtem Sai zaczął mieć małe wątpliwości spoglądając na uwięzionego ptaka.
-Szefie czy oby na pewno kostka wytrzyma? - zapytał wątpliwie.
-Sai? Czyżbyś nie wierzył? - odparł pytaniem Ricky.
-Popatrz - wskazał na ptaka. - Czy on nie wydaje Ci się dziwnie spokojny i posłuszny? - zastanawiał się czarnowłosy.
-Hmm?
Szef zerknął kątem oka na Zapdosa i prychnął - Słuszna uwaga, ale to dlatego, że nie może nic zrobić, nie ma powodu do obaw, a teraz do roboty. Bierzemy go i spadamy stąd! - powiadomił wszystkich podwładnych o swoich zamiarach, a oni nie mogli nic innego jak tylko się podporządkować.
Gdy Ricky szedł w stronę wyjścia, mimowolnie się zatrzymał. Po chwili poczuł jak ktoś wlepia w niego swój wzrok, a strach sparaliżował go na tyle, że nie mógł kiwnąć nawet palcem. Z resztą było tak samo, a Michał przez przypadek zawiesił swój wzrok na czarnym Zapdosie z którego wręcz wypływała złowroga energia. Ponownie rozbrzmiał głośny ryk, a stwór przy pomocy mocnego zamachu skrzydeł odrzucił krępujące go pręty. Powstała fala uderzeniowa, która odrzuciła wszystkich do tyłu przy okazji niszcząc urządzenia krępujące Michała i Surge'a.
-Cholera co to ma być? - wymamrotał Ricky próbując podnieść się z ziemi.
*A jednak...* - powiedział w myślach Sai wyciągając z ziemi szablę, którą wbił by przetrzymać falę uczepiając się jej.
Nagle z pokeballa ledwo przytomnego Michała wydostał się Sandslash. Wyglądał na lekko przestraszonego i niepewnego, ale natychmiast wytworzył w prawej łapie ogrom fioletowo-czarnej energii i posłał w czarnego Zapdosa obszarowe nocne cięcie. Atak wściekle pędził prosto w zaznaczony cel, by po chwili w niego uderzyć. Powstała eksplozja, a z niej wyłonił się niewzruszony atakiem stwór. Elektryczność po raz kolejny zaczęła się przy nim zbierać, a Sandslash wyczuł, że zamierza wykonać kolejny niszczycielski atak. Wziął Michała na ręce i próbował zabrać w bezpieczne miejsce. Surge schował się za dużą kupą gruzu, a reszta próbowała uciekać gdzie popadnie, wszyscy oprócz Sai'a, który wypuścił swoje dwa Dragonite'y. Zapdos wystrzelił w jednej chwili potężny piorun, który zniszczył całe pomieszczenie, Sandslash był zmuszony zasłonić trenera własnym ciałem. Sufit zaczął częściowo się walić, a z licznej grupy ludzi pozostało niewielu, reszta została unicestwiona przez niszczycielską błyskawicę i przysypana przez materiały z walącego się pomieszczenia.
-A jednak za słabo się postaraliśmy... cholera! - powiedział Ricky odczuwając powoli niebezpieczeństwo w którym się znalazł.
Sai jako jedyny wydawał się mało przejęty porażką planu całego Xenon, jednak postanowił, że będzie próbował odwrócić sytuację na ich korzyść stając naprzeciw czarnego Zapdosa wraz ze swoimi smoczymi podopiecznymi. Surge postanowił pozostać przez chwilę w ukryciu. Michała mimowolnie ogarnął strach, a ciało stało się obolałe, jednak był w stanie logicznie myśleć i wykonywać to co sam sobie ustalił.
-Jeszcze nie wszystko stracone... - mruknął Ricky przypominając sobie o zapasowej kostce której nie przewidywał użyć. - Sai przytrzymaj go tu, a ja zaraz wrócę z kostką! - rozkazał biegnąc w stronę prawie zawalonego wejścia.
-Zrozumiałem - odparł czarnowłosy gotowy położyć swoje życie na szali.
Surge dostrzegając biegnącego samotnie Ricky'iego postanowił ruszyć za nim i zakończyć to co powinno być już skończone.

Choć mina Zapdosa na to nie wskazywała, wyglądał na bawiącego się ofiarą. Przerażającym mógł okazać się fakt, że szkody jakie wyrządził zaledwie jednym atakiem nie był jego całą siłą. Na pewno był uosobieniem destrukcji, ale niedawne przebudzenie sprawiło, że nie był w formie. Niżsi stopniem członkowie Xenon którym udało się przeżyć byli zdruzgotani, część z nich nie mogła się swobodnie poruszać, a reszta zapominając o zespole w obawie o własne życie postanowiła wybrać ucieczkę. Choć Xenon całościowo jako organizacja sprawiała wrażenie rosnącej potęgi w przestępczym świecie, to jej krótkie istnienie powodowało brak wielu zaufanych zespołowi członków.
Michał był zdziwiony nietypowym zachowaniem Sandslasha, pierwszy raz widział go jako niepewnego swoich umiejętności pokemona, a to wszystko przez natłok siły oponenta.
-Sandslash nie wiem czy damy radę, ale chociaż spróbujmy go powstrzymać - powiedział nastolatek wstając z ziemi na równe nogi.
Pokemon przez chwilę wlepił niepewny wzrok w swojego trenera, lecz postanowił się zgodzić. W tym czasie nadeszła kolejna fala elektryczności, tym razem wymierzona w sufit, który od razu zaczął się w jeszcze większym stopniu walić. Wszelkie odłamki skalne, ziemia i wiele innych materiałów zaczęło gwałtownie opadać wprost do pomieszczenia, a sufit przestał istnieć i pojawiło się na jego miejsce wyjście na powierzchnie.
-Charizard, Sandslash, zniszczcie to co spada!! - krzyknął wypuszczając z pokeballa ognistego jaszczura.
Sai również rozkazał Dragonite'om likwidację niebezpiecznie spadającego "sufitu". Sandslash przy pomocy swoich pazurów zrobił porządek w powietrzu, a Charizard używając ognistej pięści. Pokemony smoki również wywiązały się ze swojej części. Zapdos jakby na chwilę przystopował, czuł się nieswojo i nie mógł wykrzesać z siebie tyle mocy ile próbował użyć. Stwór mimo, że kierował się gniewem i zemstą, był inteligentnym pokemonem, zastanawiał się co jest nie tak, co zmieniło się od ostatniego razu kiedy zapieczętował go tamten mężczyzna. Brak pomysłu irytował go jeszcze bardziej.
-Charizard przegrzanie, Sandslash nocne cięcie! - rozkazał swoim podopiecznym Michał.
Płomień połączył się z obszarowym nocnym cięciem i stworzył coś w rodzaju ognistego rekina pędzącego wprost na Zapdosa. Zlekceważył ich, a kombinacja poskutkowała.

Ricky biegł do swojego głównego pomieszczenia by spróbować jeszcze raz złapać czarnego Zapdosa w objęcia kostki. Po drodze zadzwonił do kryjówki obok ruin w sprawie udzielenia przez nich wsparcia, podwładni natychmiast ruszyli z pomocą. Mężczyzna dotarł na miejsce i zabrał z szuflady w biurku klucz, a następnie pobiegł w stronę magazynu. Przed nim pojawił się nagle Surge.
-Nigdzie nie pójdziesz! - powiedział robiąc zamach prawą ręką.
Ricky w ostatniej chwili zdołał się schylić i odepchnąć go kopnięciem. Surge jednak nie miał zamiaru dać za wygraną, rzucił się na mężczyznę powalając go na ziemię. Cała podziemna baza była w złym stanie, sufit ledwo wytrzymywał i z każdą minutą kruszył się coraz bardziej.
-Gadaj jak udało ci się przeżyć!? - pytał Surge próbując okładać go z góry pięściami.
-Poczucie winy aż tak cię dręczy? - prychnął Ricky nie dając się uderzyć.
-Jak szalonym można być chcąc okiełznać taką bestię? - powiedział ze zdziwieniem w głosie blondyn.
-Heheheh - wybuchł nienaturalnym śmiechem zrzucając z siebie napastnika.
Ricky pobiegł prosto do magazynu, a kiedy napastnik za nim ruszył, wyjął z kieszeni pistolet i strzelił, lecz nie zdołał trafić.
-Raichu szybki atak! - krzyknął Surge wypuszczając swojego pupila, który w mgnieniu oka znalazł się przed uciekinierem.
-Machamp cios karate! - odparł Ricky, a z jego pokeballa wyszedł czteroręki siłacz.
Raichu został odrzucony przed brutalną siłę przeciwnika co pozwoliło im wbiec do magazynu. Jednak zostali natychmiastowo dogonieni.
-Piorun! - nakazał blondyn, a jego podopieczny od razu wykonał polecenie.
-Hiper promień! - odrzekł poirytowany ciągłym pościgiem Ricky.
Oba ataki wzajemnie się zneutralizowały, lecz Raichu w jednej chwili znalazł się tuż przed nimi - Stalowy ogon! - nakazał Surge.
Cios utwardzonym ogonem zabolał Machampa i powalił go na ziemię.
-Dynamiczna pięść! - warknął Ricky i zmierzał na koniec pomieszczenia gdzie stała pewna skrzynia, prawdopodobnie do niej miał klucz.
-Blokuj ciosem gromu - powiedział nieco spokojniej strzelając w nogę Ricky'iego przy pomocy pistoletu, który ukrywał pod mundurem.
-Cholera, Machamp hiper promień!! - krzyknął desperacko postrzelony mężczyzna czołgając się w stronę skrzyni.
Surge i Raichu uskoczyli przed atakiem, a zmęczony pokemon przed nimi nie wydawał się być już zagrożeniem.
-Wykończ go ciosem gromu - dał do zrozumienia swojemu podopiecznemu zmierzając w stronę Ricky'iego.
-Nie zbliżaj się!!! - wrzasnął posyłając kilka kul wymierzonych w spokojnego już generała.
Surge schował się za pułkami z towarem, a gdy czołgający przestał strzelać z powodu braku kul, wyszedł powoli zmierzając w jego stronę. Dołączył do niego Raichu po wykonaniu wcześniejszego polecenia.
-Teraz już ci się nie uda wywinąć - zaznaczył będąc coraz bliżej.
Ricky próbował wyciągnąć kolejny, zapasowy pistolet, ale Raichu wybił mu go z ręki.
-Przez moją nieostrożność, twój plan ożywienia tego potwora się powiódł i teraz nie wiadomo co się stanie... poniesiesz karę - wyznał spoglądając na niego zimnym spojrzeniem.
Ricky zdał sobie sprawę ze swojej tragicznej sytuacji, nie bał się, miał szeroki uśmiech na twarzy.
-Ty jesteś naprawdę szalony, popatrz jak szybko upadła ta twoja organizacja, a plan schwytania czarnego Zapdosa spalił na panewce, kolejny marny zespół do kolekcji... - prawił kazanie Surge zirytowany postawą mężczyzny.
-Nie zaprzeczę, ale... nasz główny cel i tak zostanie zrealizowany prędzej czy później, heh - powiedział tajemniczo próbując wstać.
-Co? - zmarszczył brwi blondyn.
-Jeśli czarny Zapdos został już przebudzony to on albo ktoś inny w końcu zniszczy Kanto - wyznał stając ledwo na równe nogi.
-Czemu tak bardzo chcesz upadku Kanto? - zaintrygował się Surge.
-To... zabiorę ze sobą do grobu!! - krzyknął próbując rzucić się na niego.
Powstrzymał go Raichu uderzając stalowym ogonem w nogi i powodując jego ponowny upadek.
-Hehe doprawdy powinienem być już na tamtym świecie... na sam koniec zdradzę ci to czego byłeś tak bardzo ciekawy. *W końcu i tak nie uwierzysz* - dokończył w myślach bezwłosy.
-Mów - odparł Surge.
Ricky wziął głębszy oddech i zaczął opowiadać - Wtedy gdy spadałem z tamtego klifu myślałem, że już po mnie, uderzyłem w tą skałę o której mówiłeś i powoli traciłem przytomność opadając na dno, w końcu odpłynąłem...
-Wtedy powinieneś być już martwy - wtrącił gniewnie blondyn.
-Jednak... nagle się ocknąłem na jakiejś plaży, nikogo nie było wokół. Gdy spojrzałem w górę dostrzegłem dziwną czarną, niewyraźną i rozmazaną sylwetkę, która powiedziała ledwo słyszalnym głosem - "Idź niszcz" po czym zniknęła.
-Nie pierdol!! - uniósł się nagle Surge. - I ja mam w to uwierzyć!?
-Wiedziałem, że tak będzie - zaśmiał się Ricky. - Zabawne co? Ale to prawda, radziłbym ci uważać na... - nie dokończył gdyż strzała powstała z czarnego ognia przebiła jego serce na wylot, a skołowany Surge natychmiast się odwrócił...

Zapdos zaatakował po raz kolejny silnym, ale nie satysfakcjonującym dla niego piorunem. Atak został odparty przez hiper promień Dragonite'ów i miotacz płomieni Charizarda, natomiast Sandslash zadał kolejny celny cios przy pomocy zwykłego nocnego cięcia. Najbardziej tajemniczy pokemon Michała dziwił się, że czarny Zapdos potrafi wykrzesać tylko tyle siły.
*Czy my walczymy razem?* - zdziwił się nastolatek spoglądając na czarnowłosego.
*Dopóki działa na moją korzyść nie będę nic robił...* - stwierdził Sai.
Wtem do pomieszczenia wdarły się posiłki Xenonu powiadomione przez Ricky'iego.
-Meldujemy się panie Sai - powiedział jeden z nich salutując.
-Pomóżcie mi zabezpieczyć Zapdosa zanim szef przyniesie zapasową kostkę - powiedział wydając polecenie.
Wtem przez dziurę w suficie wskoczył Garchomp z zamaskowaną zielonowłosą kobietą na grzbiecie.
*Garchomp? Zbieg okoliczności...?* - zastanawiał się w myślach Sai.
Smok z Sinnoh obrał sobie na cel nowo przybyłe posiłki i przy pomocy smoczego cięcia powyrzynał ich w jednej chwili.
Sai zmarszczył brwi - Dragonite lodowy promień - rozkazał, a oba pokemony posłały w intruza wiązkę potężnej lodowej energii.
Garchomp zwinnie uskoczył, a kobieta go ujeżdżająca dobyła dwa miecze trzymane w pochwach na plecach i ruszyła w stronę analizującego sytuację Sai'a. Niewzruszony przyjął bitewną postawę i z lekkością odbijał jej wszelkie ataki. Ich partnerzy też nie owijali w bawełnę i rozpoczęli nierówny bój dwa na jeden. W tym samym czasie Michał przyglądający się im z daleka postanowił w pierwszej kolejności zająć się latającą przeszkodą. Zapdos latał wściekle po pomieszczeniu uderzając w ściany, szukając powodu ograniczenia jego mocy. Nagle wystrzelił czarne elektro działo prosto na nastolatka i jego podopiecznych.
-Charizard przegrzanie, Sandslash obszarowe nocne cięcie! No i lodowy promień! - wydał komendy wypuszczając z pokeballa Snorunta.
Atak został z ledwością powstrzymany przez kombinację podopiecznych Michała. Snorunt chciał wyrazić swoje niezadowolenie z długiego jak dla niego pobytu w pokeballu, ale po dostrzeżeniu czarnego Zapdosa zrozumiał dlaczego tak się stało.

Sai zamiast atakować skupił się na defensywie parując wszystkie pchnięcia kobiety, która zdawała się w ogóle nie męczyć ciągłą ofensywą.
-Kim jesteś? - zapytał przerywając milczenie i poprawiając lewą ręką okulary.
Zamaskowana w odpowiedzi posłała bardziej precyzyjne pchnięcie w jego stronę raniąc go nieznacznie w policzek.
*Dziwne... co ta kobieta tu robi, przecież nikt oprócz jednostki specjalnej nie powinien się dowiedzieć o naszym planie. W każdym bądź razie... jest przeszkodą* - doszedł do wniosku napierając na nią agresywniej.
Wybił jej z lewej ręki miecz i zranił w okolicach klatki piersiowej, ciął płytko.
-Przechwycę Zapdosa - powiedziała niespodziewanie pewnym głosem.
Wtem kobieta ruszyła nagle w stronę Michała, a Garchomp umknąwszy smoczej dwójce zaatakował Saia uniemożliwiając mu pościg za nią. Zamaskowana znalazła się za zdziwionym nastolatkiem i powaliła go na ziemię podcinając mu nogi przed reakcją jego podopiecznych. Próbowała wbić mu miecz w okolice brzucha, ale zablokował go Sandslash odrzucając ją za pomocą swoich ostrych pazurów. Chwilę później dała Garchompowi znak, a ten natychmiast do niej podbiegł, wsiadła mu na plecy, a on wykonał imponujący skok na wysokość czarnego Zapdosa.
-Co jest z nią? - warknął Michał stając na nogi.
Kobieta wyjęła nietypowy czarny pokeball i próbowała użyć go na Zapdosie. Sai wystrzelił jak z armaty na swoim Dragonite i gdy był już przy niej wykonał cięcie na jej ciele wzdłuż barku, po czym obydwa Dragonite'y zaatakowały hiper promieniem raniąc poważnie Garchompa. Do kolekcji otrzymali również miotacz płomieni Charizarda. Po otrzymaniu tych obrażeń smok z Sinnoh odskoczył na bezpieczną odległość, a kobieta zraniona dość poważnie z jakiegoś powodu zarządziła odwrót.
*Zmiana planów, zajmę się teraz tym chłopakiem, może sprawić problemy* - zdecydował w myślach Sai ruszając w stronę nastolatka i jego podopiecznych.
Niespodziewanie czarny Zapdos, który przez chwilę znajdował się na drugim planie wykonał piekielnie silny atak czarnym piorunem zaskakując tym samym wszystkich, a do tego niszcząc całe pomieszczenie. Sfrustrowany ograniczeniem mocy odleciał gdzieś z zawrotną prędkością. Po chwili z gruzu wygrzebali się Sai i Michał ze wszystkimi pokemonami.
-Co za chora akcja... - wymamrotał nastolatek otrzepując swoje obolałe ciało z gruzu.
-Szef się wkurzy... - stwierdził Sai. - No nic trzeba go gonić... - wymamrotał.
-Stój! - krzyknął nagle Surge, który pojawił się w pomieszczeniu. - Twój szef nie żyje, a organizacja upadła - wyznał blondyn.
Czarnowłosy zawiesił na nim wzrok i poprawił okulary - Rozumiem - odparł bez emocji.
-Ten potwór uciekł w mgnieniu oka, już nic z nim nie zrobimy... Co teraz zrobisz? - kontynuował dialog Surge.
-Wszystko mi jedno, możesz mnie nawet zamknąć generale - powiedział nie przejmując się w żadnym stopniu tym co może się z nim stać.
Surge nie ukrywał zdziwienia, które wymalowało mu się na twarzy - Ale najpierw odpowiedz na jego pytania - wskazał palcem na Michała.
-O co chcesz mnie zapytać? - mruknął siadając na jednym z kamieni.
*Wreszcie mam szansę z nim porozmawiać...* - powiedział w myślach i spuścił głowę. - Jeśli potrafię kogoś bez zawahania zranić i ciągnie mnie do zadawania bólu oraz walki to czy mogę jeszcze nazywać się człowiekiem? - zapytał z powagą w głosie.
Mężczyzna prychnął - Czemu mam rozmawiać z jakimś dzieciakiem... - powiedział nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
Dostrzegł jak bardzo zależy mu na odpowiedzi i strach przed negatywną odpowiedzią.
-Słuchaj... każdy ma jakieś dziwne zamiłowania, tobie trafiło się akurat takie... - odpowiedział bez większego namysłu.
-Ale mam jakąś dziwną moc w postaci gniewu oraz chęć mordu i dowiedziałem się, że jestem jakimś eksperymentem!! - krzyknął rozgoryczonym głosem.
-A więc naprawdę jesteś synem tego odkrywcy Silena, sądziłem, że coś wiesz... W końcu żyjemy w wieku eksperymentów na ludziach i pokemonach - wyznał szokując chłopaka.
-Jak to...? - wydukał.
-Większość z nich była przymusowa... - kontynuował Sai, a Surge spuścił wzrok.
-Dlaczego!? - zapytał podwyższonym tonem.
Czarnowłosy westchnął - Koniec rozmowy - oznajmił wstając.
-Proszę powiedz mi! - nalegał nastolatek.
-Daj mi spokój...
-Proszę... - błagał.
Mężczyzna nic nie odpowiedział i odwrócił się do niego tyłem.
-A czemu jesteś taki obojętny na wszystko!?
-... Jestem wrakiem człowieka od kiedy zamiast uratować swoich ludzi rzuciłem ich na pożarcie, zawsze byłem brutalny i okrutny, zdarzało mi się zabić, ale właśnie to wydarzenie wrzuciło mnie w dołek - wyznał odwołując podopiecznych do pokeballi. - A teraz skończ zadawać pytania... - dodał na koniec.
-Spróbuj odpokutować robiąc dobre rzeczy...! - krzyknął nagle Michał jakby współczując mężczyźnie.
Na twarzach zarówno Surge'a jak i Saia namalowało się zdziwienie, a czarnowłosy po chwili uśmiechnął się i powiedział - Nie potrafię...

W czasie gdy oni rozmawiali Sandslash po cichu ulotnił się i znalazł ukryte pomieszczenie. Zobaczył tam mnóstwo pokemonów uśpionych w kapsułach, dziwne urządzenia i składowisko zwłok martwych pokemonów w wielkim dole. Ten widok przypomniał mu o przeszłości. Zniszczył wszystkie kapsuły i wrócił do reszty.

W ukryciu pojawił się ktoś przedstawiający się jako strażnik czarnego kamienia destrukcji. Beznosa istota nieposiadająca oczu z sylwetką człowieka nagle się szeroko uśmiechnęła obserwując Michała i resztę. Po chwili emanowała z niej ciemna, złowroga energia i zaczęła zmieniać kształt...

**
Posiłki z jednostki specjalnej wezwane przez Surge'a zabrały do więzienia Sai'a, który oddał się w ich ręce z własnej woli. Zwłoki zabitych ludzi w tym incydencie zostały wyniesione i spalone, a cała podziemna baza została zniszczona i zasypana. Kamienie zostały skonfiskowane przez policję i powierzone Stowarzyszeniu Pokemon. Wszelkich drogocennych rzeczy skradzionych przez organizację nie odnaleziono. Nie udało się również ustalić tożsamości tajemniczej kobiety. A najgorsze, że miejsce położenia czarnego Zapdosa pozostało nieznane. Razem z Surgem wróciłem do jego drewnianego domku i dokończyliśmy trening. Koniec końców nie dowiedziałem się zbyt wiele i namnożyło się niewiadomych, ale postanowiłem przestać się tym tak bardzo przejmować i skupić na mojej karierze trenerskiej. Eriko szykuj odznakę!
------------

Cześć :)
To już stety albo niestety koniec zaległego Arcu i co za tym idzie, koniec przeszłości. Teraz wracamy z powrotem do bieżących wydarzeń. Postaram się wszystko rozplanować tak by niczego później nie wciskać, a pomysłów wcale nie zmalało, wręcz przeciwnie ;). Od teraz słowa niewypowiadane na głos przez bohaterów będę oznaczał gwiazdką (*). To by było na tyle z mojej strony. Dajcie znać co sądzicie o tym rozdziale jak i o całym wątku Xenon. Do zobaczenia za tydzień!

Następnym razem w Historii Michała: Rozdział 58 - Lodowy podmuch!! Nadciąga Froslass!

9 komentarzy:

  1. Hej!
    Sporo się działo w tym rozdziale, nie powiem, do tego wszystko nawet ładnie i składnie napisane. Widać potęgę Zapdosa; mimo jakiegoś nieznanego mu ograniczenia wciąż ciężko sparować jego błyskawice, a to cacko Xenonów - no całkowita porażka xD Jak każda organizacja przestępcza, są kompletnie nieprzygotowani i bezradni, gdy krok dzieli ich od zwycięstwa.
    Co do Saia, to cóż... Logiczne wyjaśnienie jego obojętności. Ciekawe, co się teraz z biedakiem stanie? Mam wrażenie, ze w tej swojej beznadziei wkrótce popełni Seppuku ;-;
    Kim jest ta szalona kobieta na Garchompie? Może członkini kolejnej złej organizacji? I ona odleciała w dal na tym Zapdosie, czy coś mi umknęło?
    Piękne zakończenie tego ARCu, emocjonujące, pełne odpowiedzi, ale też nowych pytań! Mam nadzieję, ze kolejny rozdział pojawi się szybko.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tej kobiety to ona wycofała się z Garchompem, a Zapdos odleciał gdzieś samotnie niedługi czas po jej odwrocie. Teraz jak na to spojrzałem to rzeczywiście można wywnioskować tak jak napisałaś ;p

      Usuń
  2. Hej!
    Widzę, że coraz więcej pytań i jeszcze mniej odpowiedzi. Bardzo intrygujący ARC, chociaż ja czuję się trochę niezaspokojona przez to, że jednak Ricky nie zginął z rąk Surge... Muszę przyznać, że spodziewałam się lepszego przygotowania od tych z Xenon. Naprawdę zamykać tak potrzebne urządzenie tak daleko od sali gdzie wskrzeszając to dziadostwo?! Brawo, brawo panie Ricky... Nawet święta trójka Rocket'ów nie zrobiłaby takiego błędu. Wydaje mi się jednak, że t nie koniec tej organizacji. Mam nadzieje, że Sai się pojawi jeszcze, bo to bardzo ciekawa postać :) Babka na Garchomp'ie trochę zwaliła sprawę, ale i tak jest ciekawa. To ona za pewnie przeszkodziła im w misji w elektrowni! Szacun! Ogólnie jeśli z zakończenia rozumiem to w końcu wyczekiwana walka z Ericą. I żeby Snorant nie okazał się babką...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle pytań, tak mało odpowiedzi :)
    Widzę, że akcja nieźle się rozkręciła, że zobaczyłam babkę jeżdżącą na Garchompie ;D. Rozdział jak zawsze świetny z idealną domieszką tajemniczości i grozy :) nie moge się doczekac kolejnych części :) dawaj nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No i nadrobiłem.
    Czy to oznacza, że ojciec Michała dobrowolnie zgodził się na eksperymenty nad własnym synem, albo co gorsza sam nimi zarządzał. A może Michał jest tylko embrionem z probówki? Ech, to się robi naprawdę skomplikowane, ale w dobry sposób. Widać, że adrenalina skoczył Ci pod koniec, bo skład w całym opowiadaniu był, a końcówka wydawała mi się taka na odchodne, choć też dobra.

    Wreszcie powracasz do podróży pokemon? Może Michał sobie ogarnie nowych towarzyszy, a nie liderów sali będzie ciągał po świecie, biorąc udział w takich mordach. Hehe.

    Nazwisko Rickiego skojarzyło mi się z Balboa. Inspiracja?

    Teraz to ja zaczynam nieskładnie, ale cóż, to tylko komentarz. Miałem o czymś jeszcze rozprawiać. A pisz "w każdym razie" - proszę, sam się nauczyłem, że tak powinno się mówić i pisać. Teraz jestem jakoś na to wyczulony, w szczególności, że moja przyjaciółka co sekundę to powtarza. I spoko robi się dużo różnych błędów, jak ja "po za" albo " spojrzał się".

    O, wiem o czym miałem tak rozprawiać :D. Wiesz, że akcja z Rickym trochę przypomina historię czarnego charakteru z książki Dana Browna "Zaginiony symbol". Gość też ledwo przeżył wpadając do lodowatej rzeki, postrzelony w klatkę piersiową. Po czym namalował sobie tatuaż feniksa, bo to miało związek z Mansonami. Tak mi się skojarzyło XD

    Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście na razie wszystko może wydawać się skomplikowane, ale jeszcze przyjdzie czas na wyjaśnienia. Staram się ogarnąć zaległe wątki tworząc przy okazji nowe, ale w taki sposób żeby później się nie pogubić ;p. Dobrze, że mam w głowie jako taki plan co i kiedy ^^

      Usuń
    2. Dobra, bardzo dobra rada. Nie cofaj się w atakach, nie staraj się wyjaśnić niejasnych spraw, czy naprawiać postaci. Co było, niech będzie, bo tylko można wszystko jeszcze bardziej skomplikować.
      Choć historię zmutowanego Michała kontynuuj, bo to jest ciekawe :D.

      Usuń
    3. zjadło mi "W"
      wątkach

      Usuń
  5. Kolejna porządna batalia sił dobra i zła, na całe szczęście zakończona zwycięstwem dobra, choć to jeszcze nie koniec. Bitwy nadszedł kres, ale wojna jeszcze potrwa i coś mi mówi, że raczej długo. Naprawdę irytujące jest to, że choć pewne pytania zyskały odpowiedzi, to jednak mamy nowe pytania. Nie za dużo tego naraz? xD Ale tak czy siak to ciekawy rozdział i walka o odznaki może się schować.

    OdpowiedzUsuń