wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 55 - (DARK LIGHTNING ARC) - Załamanie

Czarnowłosy mężczyzna zniknął tak szybko jak się pojawił. Mimo wszelkich starań Surge'a przejście nie otworzyło się ponownie. Spodziewał się, że zespół Xenon to kolejna organizacja pokroju zespołu R której działania dało się łatwo przewidzieć i zapobiec, przynajmniej większości.
*Mimo, że wiemy gdzie są nie możemy nic zrobić...* - irytował się w myślach blondyn. *W sumie można byłoby się podkopać* - wziął to pod uwagę, ale bardzo szybko zrezygnował stwierdzając, że jest to zbyt ryzykowne i skazane na niepowodzenie bez znajomości siły bojowej i ogólnej liczebności członków.
Lider sali w Oranii niejednokrotnie słyszał o śmiałych poczynaniach Xenon i ich niewielkich sukcesach, lecz nigdy nie brał tego zbyt poważnie przez doświadczenie z podobnymi organizacjami. Sytuacja była ciężka, dziwny mężczyzna sprawiający wrażenie świetnie wyszkolonego i zaprawionego w boju z dwoma silnymi pokemonami, który może mieć sobie podobnych. Oprócz tego nieodkryte terytorium wroga i brak potrzebnych urządzeń czy tez pokemonów do posiadania realnych szans na infiltrację bazy przeciwnika. Do tego ich było tylko dwóch, a z czego jeden ranny. Surge próbował wezwać wsparcie, lecz jego szef wyraźnie zaznaczył, że bez żadnych zdobytych informacji jest to niemożliwe. Żeby kogokolwiek wysłać musiałby mieć rozeznanie jak poważnej sprawy dotyczy przesiadywanie Xenon w ruinach, nie mają zbyt wielu ludzi, a ich bezsensowne tracenie nie jest im na rękę. Co do Surge'a to szef nie miał wątpliwości, że jakoś sobie poradzi.
-To mnie zaskoczyli... - wyznał blondyn zwracając się w stronę opartego o ścianę chłopca w towarzystwie jego Charizarda.
Michał został opatrzony przez Surge'a w miarę jego możliwości, a ból nie był aż tak bardzo drażliwy.
Chłopak myślał o człowieku, który go zaatakował *Całe szczęście, że odwołałem Snorunta do pokeballa...* - odetchnął z ulgą.
Nastolatka dręczyło to jak zdecydowany był napastnik by go zranić, a być może zabić. Obawiał się, że i on może się kiedyś taki stać. Choć przez krótką chwilę, dostrzegł w jego spojrzeniu brak wątpliwości i poczuł dziwnie znajome uczucie. Zdecydowanie... być może jest to rzecz dobra i wymagana dla profesjonalistów, lecz jeśli przez to czyjeś życie jest dla kogoś nic nie warte i mógłby je odebrać bez wahania to jest to w pewnym stopniu i okolicznościach przerażające.
*Wiedziałem, że jeśli będę wszędzie wtykał nos to prędzej czy później spotkam kogoś takiego... W każdej chwili mogę stracić życie, miałem szczęście, że nie straciłem go przed chwilą. Muszę się pilnować, bo naprawdę źle skończę, w Episu miałem wielkiego farta, a teraz może nie być tak wesoło. Jestem trenerem pokemonów, a nie kimś innym, to odpowiednia pora by się wycofać...* - stwierdził po długim namyśle.
-Pomyślmy co by tu zrobić... - mamrotał pod nosem Surge.
-Słuchaj to chyba dobry czas bym się wycofał - powiedział nagle Michał.
Mężczyzna odwrócił się w jego stronę ze zdziwioną miną - Co?
-Nie widzę tu nic co mógłbym zrobić w tej sprawie - oświadczył wstając z miejsca.
-Skąd te nagłe stwierdzenie? - dopytywał się czując, że po raz kolejny jest z nim coś nie tak.
-Po sytuacji w Episu sporo myślałem, a teraz doszedłem do wniosku, że jestem trenerem i nie powinienem bawić się w takie rzeczy, wcześniej miałem po prostu farta... - wyznał sięgając pamięcią wstecz.
Blondyn podszedł w jego stronę - W takim razie po co masz ten sztylet i po co chciałeś żebym nauczył Cię walczyć? - zapytał z uniesionymi brwiami.
-Cóż, będzie to przydatne kiedy będę musiał się bronić...
-A nie po to, że ciągnie Cię do walki i po prostu chciałeś być silniejszy!? - zwrócił uwagę podniesionym tonem.
Chłopakowi podniosło się ciśnienie - A co ja mogę zrobić!? Jeśli będę bardziej węszył to tamten mnie zabije! Już prawie to zrobił! W ogóle nie wiemy ilu takich typów jak on jeszcze mają i do tego ta cała sprawa, to ona najbardziej śmierdzi, od samego przybycia tutaj czuje te niepokojące uczucie... - wyznał niemalże krzycząc.
Blondyn jeszcze bardziej spoważniał słuchając tego co ma do powiedzenia osoba, którą szkolił.
-Wygląda na to, że brak Ci motywacji i wiary w swoje możliwości - wydał surowy osąd.
-Po prostu się boję, boje się, że umrę nie mogąc zrobić kompletnie nic w obliczu niebezpieczeństwa, jeszcze ten rąbany Viper rzucający we mnie włócznią, to jakaś przesada!! - krzyknął machając nerwowo rękami.
*Viper?* - powtórzył w myślach zastanawiając się o co może chłopakowi chodzić. *Wygląda na to, że się załamał...*
-Nie zrozumiem mnie źle, to chyba nie dla mnie... - wymamrotał spuszczając głowę.
-W takim razie czemu posiadasz tą dziwną moc umożliwiającą Ci walkę na zupełnie innym poziomie niż w normalnym stanie prezentujesz? Odpowiedz! - zaznaczył Surge.
-Myślisz, że chciałem coś takiego!? - zarzucił czując się coraz gorzej.
-Źle Ci z nią? Ciąży Ci jakoś? Bo mi się wydaję, że nie - stwierdził spoglądając na niego ze srogą miną.
-... Niby nie, dzięki niej kilka razy uszedłem z życiem, ale... zastanawiam się czy mogę być dalej zwykłym, normalnym człowiekiem - wyjawił swoje obawy będąc w coraz gorszym stanie psychicznym.
-Po co komu być normalnym!!!??? - Surge wrzasnął to niemal na cały głos.
-E? - nastolatek zdziwił się robiąc niewyraźną minę.
-Co jest fajnego w byciu takim samym jak wszyscy? - dodał po chwili pewny swoich słów mężczyzna.
*No tak... przecież zawsze chciałem być inny, dlaczego więc tak się zachowuje?* - zastanawiał się brunet.
-Nie chcesz dowiedzieć się czym może być twoja wyjątkowość? Jestem pewien, że ludzie tacy jak on mogą pomóc Ci znaleźć odpowiedź! - zapewnił Surge.
-Nie wiem... może i bym chciał, ale nie jestem pewien czy jest to możliwe... - wybełkotał Michał czując się zmieszanym.
-Zawsze warto spróbować! - zapewnił po raz kolejny blondyn.
-Ale!! - krzyknął pełen wątpliwości chłopak.
Mężczyzna zdecydował się potraktować go siarczystym policzkiem by ten skończył użalanie nad sobą.
-Spokojnie, każdy się czegoś boi, ale to nie znaczy, że nie warto ryzykować, jesteś silniejszy niż myślisz tylko uwierz w siebie - zmotywował go kładąc mu dłoń na ramieniu.
Michał po chwilowym zawieszeniu uwierzył w jego słowa i postanowił mu zaufać - Postaram się ogarnąć, dziękuję! - odparł pełen nowej energii.
-Nadal nie chcesz spróbować nieco ogarnąć tą sytuację? - zapytał zamieniając powagę na lekki uśmiech.
-Spróbujmy - powiedział pewnie.
-Jak przystało na mojego ucznia - uśmiechnął się szerzej blondyn.

TYMCZASEM POD ZIEMIĄ...

Czarnowłosy mężczyzna na grzbiecie jednego ze swoich Dragonite'ów zagłębiał się coraz niżej w ciemny, wąski tunel, który wydawał się nie mieć dna, a pokryty był z każdej strony twardym żelazem, a wyjście przy powierzchni kontrolowane było na odległość i tylko stamtąd mogło być otworzone. Gdy w końcu tunel się skończył i miał grunt pod nogami wylądował i odwołał swoje pokemony do pokeballi. Przebywał w tamtej chwili na dużej wolnej przestrzeni z wielkim megafonem na słupie, który służył do informowania wszystkich członków zespołu o rozkazach wydanych przez szefa. Stamtąd pomieszczenie rozchodziło się dalej na kilka innych przez dziury w ścianach przypominające korytarz, było ich tam kilka, a każdy prowadził w inne miejsce. Każde pomieszczenie miało określoną funkcję w której wybrani członkowie organizacji się czymś zajmowali. Mężczyzna wybrał korytarz oznaczony na górze gwiazdką w której przebywał osobiście sam szef co świadczyło o tym jak ważna jest dla nich ta akcja. Szedł tam by złożyć raport z powierzchni. Zapukał w drzwi, które znajdowały się na samym końcu korytarza.
-Wejść - powiedział bardzo niski i nieprzyjemny dla ucha głos.
Czarnowłosy natychmiast wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
-Przyszedłem zdać raport - powiedział od razu jaki jest cel jego wizyty.
W małym pomieszczeniu z zaledwie kilkoma szafkami zapełnionymi jakimiś przedmiotami niewiadomego pochodzenia i biurkiem w centrum, na którym leżały jakieś papiery i telefon, panował półmrok. Za biurkiem w fotelu siedział człowiek rządzący całą organizacją, niewielu go widziało, a tym bardziej jeszcze mniejsze grono osób może pochwalić się znajomością jego prawdziwej tożsamości, nawet większość ludzi dla niego pracujących nie wiedziała kim tak naprawdę jest. Człowiek ten lubuje się w ciemności i ciszy dlatego też prawie cały czas przebywa samotnie wydając rozkazy dotyczące coraz to nowszych planów. Jeśli chodzi o wygląd to usunął włosy na głowie, a zostawił jedynie pokaźną brodę i wąsy, ubrany w elegancki czarny garnitur i spodnie tego samego koloru do czego dochodziły czarne pantofle. Na czole posiadał bliznę, którą ciężko dostrzec w ciemnościach w jakich przebywa.
-Spodziewałem się Ciebie później Sai, ale skoro już jesteś to proszę mów - powiedział udzielając mu prawo głosu.
-Przejdę do rzeczy, sprawdziłem okolice i nie wykryłem żadnych podejrzanych działań u tych którzy mogliby przeszkodzić w realizacji planu - stwierdził wydając swój osąd.
-Rozumiem, zdziwiłbym się gdyby było inaczej, w końcu przypuszczam, że nikt nie wie o tych podziemiach, które przerobiliśmy do własnego użytku - odrzekł z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Jeszcze jedno - wtrącił bezemocyjnie Sai.
-O co chodzi?
-W pobliżu jednego z wyjść awaryjnych węszy ten sławny w wąskim gronie generał Surge w towarzystwie jakiegoś chłopaka, szukali zejścia pod ziemię
-Hmm... - mruknął bez zmiany mimiki twarzy. - Wygląda na to, że jednostka specjalna nie próżnuje, ale... sam nie powinien nam zagrozić - stwierdził. - A wiesz kim był ten chłopak?
-Mam małe przypuszczenia, że może to być zwierzyna Vipera, ale nie jestem tego zbytnio pewny...
-Słyszałem coś o tym, ale niewiele, jedno jest pewne, robi się ciekawie - powiedział wyjmując z szafki wino i wlewając je sobie do kieliszka. - Skusisz się?
-Nie dziękuję, będę już szedł - odparł zmierzając w stronę drzwi.
-Tylko nie zapomnij, że niedługo zaczynamy "ożywienie" - upomniał na koniec.
Mężczyzna na chwilę się zatrzymał, a po chwili wyszedł bez słowa. Na jego twarzy wciąż widniała ta mizerna mina, która nie opuszczała go już od jakiegoś czasu. Nie miał nic do roboty, więc postanowił zrobić krótki zwiad w całej tymczasowej bazie. Sai jest perfekcjonistą, wszystko w czym bierze udział musi być wykonane najsolidniej jak to tylko możliwe.

Najpierw odwiedził pomieszczenie w którym gromadzili wszystkie cenne rzeczy znalezione w ruinach i pod nimi, wszystko było w całkowitym porządku, niżsi stopniem dbali o to by wszystko było uporządkowane i gotowe do możliwych przenosin w inne miejsce. Kolejne z pokeballami do użytku również było w porządku, a miejsce przysiadywane przez ważniejszych członków było czyste tak jak i wszystkie wyjścia awaryjne. Pozostało tylko ostatnie, a zarazem najważniejsze pomieszczenie w którym miało odbyć się "ożywienie" wspomniane przez szefa. Szedł wgłąb korytarza, a gdy dotarł na miejsce gdzie dostęp do dalszej części pomieszczenia miała pilnować szóstka strażników, ujrzał trzy zakrwawione ciała martwych ludzi odpowiedzialnych za przepuszczanie dalej tylko uprawnionych osób. Druga trójka próbowała im jakoś pomóc lecz było za późno.
-Hej! Żyjesz? Powiedz coś - mamrotał jeden z nich do trzymanego przez niego martwego ciała.
-Co tu się stało? - zmarszczył lekko brwi czarnowłosy.
-Panie Sai ktoś przed chwilą się tu dostał gdy byliśmy we trójkę po jedzenie, napastnik zaatakował pozostałych i zabrał jeden z kamieni! - poinformował strażnik.
-Intruz? Niby którędy mógłby wejść - kwestionował jego słowa Sai.
-Musieliśmy mieć zdrajcę w szeregach kiedy tu przybyliśmy - stwierdził drugi ze strażników.
-Hmm... macie rację, sprawdzę to dokładniej - powiedział podchodząc do zamurowanego przejścia z elementami szkła robiących za szyby i szyfrem, który trzeba było wpisać by przejść dalej. - Szczury - burknął nagle chwytając za szablę i trzema dokładnymi cięciami pozbawiając życia zdezorientowanych strażników.
Pod mundurem jednego z nich znajdował się skradziony kamień, a Sai dostrzegł jeszcze na jednej z ofiar logo zespołu R. Po wpisaniu szyfru poszedł dalej i odłożył kamień na miejsce.

NA POWIERZCHNI...

Michał odwołał Charizarda i wraz z Surgem opuścili niebezpieczny teren i z bezpiecznej odległości obserwowali ruiny przy okazji obmyślając plan.
-Czy naprawdę możemy się tam dostać nie znając lokalizacji żadnych ukrytych czy tez nieukrytych przejść? - westchnął głęboko nastolatek.
-Jedynym wyjściem pozostaje podkop, ale to jest zbyt ryz... - nie skończył aby po chwili wypalić - A kij z tym wybierz Sandslasha i lecimy z podkopem!
Michał popatrzył na niego wątpliwym wzrokiem, jak zawsze gdy włączą mu się tryb lekkoducha - A jak podkopiemy się wprost na nich i zanim zdążymy cokolwiek zrobić załatwią nas? - pogardził jego pomysłem.
-To trudno, nic innego nie przychodzi mi do głowy, a siedzenie tu bezczynnie to tylko strata czasu - stwierdził Surge.
Chłopak bez słowa wziął pokeball do ręki i wypuścił z niego swojego lodowego stworka.
-Snorunt mroźny wiatr już - zalecił trener wskazując palcem na blondyna, a pokemon posłał wiązkę skondensowanego mrozu w zupełnie przeciwnym kierunku - Nie we mnie tylko w niego! - zarzucił chwytając się za twarz.
Snorunt machał przy nim nerwowo łapkami jakby miał jakieś pretensję.
-No dobra sory, że trzymałem Cię tyle w pokeballu, ale sytuacja tego wymagała! - bronił się brunet.
-Hahah! - parsknął śmiechem Surge, a po chwili jego twarz również poczuła na sobie ten lodowy atak.
-Teraz może wymyślisz coś innego - powiedział Michał nie kryjąc triumfalnego uśmiechu.
-To najlepsza opcja... - wymamrotał masując przymrożoną twarz.
-Nie sądzę... - wątpił nastolatek.
W tym czasie gdy obaj się kłócili Sandslash opuścił swój pokeball i zrobił mały rekonesans w terenie, a po chwili wrócił zwracając na siebie uwagę wszystkich.
-Co jest? - wymamrotał pytająco Michał spoglądając na pokemona.
-Slash... - machnął łapą pokazując by za nim poszli.
Przeszli przez kawałek lasu zastanawiając się co pokemon chce im pokazać. Gdy w końcu się zatrzymał pokazał im pod gęstymi krzakami dziurę, która wyglądała jak tunel i prowadziła w stronę ruin.
-Możliwe, że prowadzi do ich bazy, moglibyśmy ją wykorzystać... - stwierdził Surge.
Sandslash przytaknął.
-Nieźle - pochwalił go Michał.
-No to lecimy - powiedział blondyn i wskoczył tam odpalając latarkę by co nieco oświetlić drogę.
-Aby nic nas tam nie zaskoczyło... - wymamrotał brunet i wskoczył za nim wraz z Snoruntem, a za nimi zaraz Sandslash.
Tunel biegł cały czas w prostej linii i nie był zbyt głęboko, a poza ciemnością nic tam nie było.
-Zastanawiam się czy to na pewno prowadzi tam gdzie chcemy... - zastanawiał się lider.
-Skąd te wątpliwości? - zapytał trener.
-Wydawało mi się, że ich baza jest trochę niżej...
-Może i racja, ale nie zaszkodzi sprawdzić i tak nie mamy nic lepszego - stwierdził nastolatek.
-Ciężka sprawa... - westchnął Surge.
W głowie Sandslasha roiło się od wspomnień związanych z tym miejscem dlatego znał drogę i obawiał się co może być na jej końcu. Tunel ciągnął się spory kawałek, a przebywanie w tamtych ciemnościach nie było zbyt przyjemne. Ku zdziwieniu Michała i Surge'a końcem drogi okazał się ślepy zaułek i nic poza tym.
-No to ładnie... - złapał się za głowę Michał.
Surge dotknął ręką ściany z ziemi i stwierdził - Ktoś robił tunel i nie dokończył...
-Szukaj jakiegoś przełącznika czy czegoś - powiedział brunet obmacując ściany.
-Sandslash to na pewno tu chciałeś nas zaprowadzić? - podważył blondyn.
Pokemon podszedł do nich i spojrzał w dół po czym nagle uderzył mocno w podłogę, a jej kawałek spadł razem z nimi do jakiegoś pomieszczenia.
-Następnym razem uprzedzaj jak będziesz coś takiego robił... - wyszeptał masując się po obolałych miejscach trener.
-Wygląda na to, że jakoś nam się udało - stwierdził lider.
Znajdowali się w olbrzymim pomieszczeniu z wolną przestrzenią. Było ciemno, Surge włączył ponownie latarkę i wodził nią po całym obszarze.
-Zaświeć tu - wskazał ręką brunet.
Ich oczom ukazało się dziwne stanowisko do którego zostały włożone trzy kamienie pokaźnej wielkości - żółty, czarny i czerwony.
-Co my tu mamy... - zainteresował się Surge i obydwaj się do nich zbliżyli. - Jeśli się nie mylę to ten czerwony był trzymany w Safranii... - stwierdził.
-Ja chyba widziałem ten czarny w wieży duchów... - dodał nastolatek.
Mężczyzna zauważył kable biegnące od urządzenia do czegoś położonego nieco dalej, postanowili to sprawdzić. Gdy doszli do ich końca Surge przyświecił na olbrzymią kapsułę przepełnioną jakąś cieczą w której uśpiona była forma życia nieznajomego pochodzenia. Sandslash poczuł niepokój, który ogarnął całe jego ciało tak jak kiedyś będąc w pobliżu tego miejsca. Podobnie było z resztą, samo patrzenie powodowało obawy i inne niechciane uczucia.
-Co to jest?! - powiedział prawie krzycząc Michał.
-O cholera, to przypomina... - próbował wyjawić co ma na myśli gdy rozbrzmiał głośny alarm.
W pobliżu dało się usłyszeć - Intruzi! Ruszać się! - krzyczało tak kilka osób, a ślady kroków dało się usłyszeć nawet tam.
-Szybko musimy się schować! - zalecił Surge.
-Snorunt, Sandslash powrót - powiedział Michał odwołując podopiecznych do pokeballi.
Biegli za kapsułę, lecz pomieszczenie zostało nagle oświetlone, a z głównego wejścia wyłoniło się kilkunastu członków zespołu Xenon, a wraz z nimi Sai i tajemniczy szef.
-Witamy generale - powiedział łysy mężczyzna z szerokim uśmiechem na twarzy.
------------

Witam :)
Myślę, że zaczyna robić się ciekawie, próbuje pisać w miarę logicznie i sprawiać żeby wszystko się ze sobą łączyło. W następnym rozdziale postaram się walnąć więcej akcji, bo mam plan mniej więcej co i jak, także tego, dajcie znać co myślicie o tym poście i do zobaczenia za tydzień ;). Wyznam, że od powrotu piszę teraz mając dwa rozdziały do przodu, a właśnie kolejne dwa w mojej opinii będą bardzo porządne. Dlatego też czekajcie cierpliwie i cześć!

Następnym razem w Historii Michała: Rozdział 56 - Narodziny rozpaczy

4 komentarze:

  1. Hej!
    Więc co napisać... Czekałam na jakąś akcję i flaki latające na lewo i prawo, ale jak mówisz, że w następnym to będzie to spoko. Miałam chyba dość trafne przypuszczenia co mogą niby ożywić, ale teraz z tą nieznaną formą życia w słoiku, nie wiem co to ma być... Ogólnie rozdział jest dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry rozdział. Przyjemnie się go czytało. Jakoś polubiłam tego Saia. Błędów nie zauważyłam. Ciekawa jestem o co chodzi Sandslashowi. Od początku wiedziałam,że coś jest z nim nie tak. I zgaduje,ze w tej kapsule jest Mewtwo ale znając ciebie to nas zaskoczysz. Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrocznie. Ciekaw jestem jak z tego wymiga się Surge. Wreszcie ruszył się wątek Sandslasha, co bardzo cieszy. Mam nadzieje, że nie odwróci się nagle od swojego trenera i nie zada mu ostatecznego ciosu, albo załatwi Surga i Michał zostanie liderem sali hahah. To byłoby interesujące zakończenie opowiadania :P
    Czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny ciekawy rozdział, zmuszający do zadawania kolejnych pytań. Jestem bardzo ciekaw, kiedy dostaniemy na nie odpowiedzi. Zaintrygowała mnie szczególnie ta podziemna organizacja. Wyraźnie jest groźna, ale wciąż nie wiemy, co ona planuje i dlaczego. Liczę, że niedługo się tego dowiemy.

    OdpowiedzUsuń