wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 52 - Żegnaj przyjacielu

-Gdzie on jest? - westchnął siwowłosy chłopak z wyraźnym grymasem na twarzy podążając drogą nr. 9. - Że też zgubiłem ich ślad kilka dni temu...
...

Pogoda tego dnia nie zachęcała do przebywania na świeżym powietrzu. Irytujący wiatr, który z każdą chwilą zdawał się wiać coraz mocniej i do tego od samego rana zbierało się na deszcz, jednym słowem kicha.
-Chyba dzisiaj nici z treningu - stwierdził brunet siedząc razem z Snoruntem obok okna.
-Chciałbyś, zaraz wychodzimy bałwanie - wyznał karmiąc swojego Raichu i przy okazji dopijając kawę Surge.
-Można było się tego spodziewać...
-Sno sno... - spojrzeli na siebie pełni niechęci.
-Boisz się pogody? Co z Ciebie za facet? - zapytał lekceważącym tonem.
-No nie wiem... rozsądny? - odpowiedział po chwilowym namyśle.
-Z pewnością - podważył robiąc głupkowatą minę.
Chłopak zerknął jeszcze raz za okno wzdychając - Ciekawe czy pogoda może coś zwiastować...
-Czasem - stwierdził również spoglądając w stronę okna.
Poliwrath, który robił pompki w rogu pomieszczenia nagle wstał i by dodać pewności siebie swojemu trenerowi uderzył go mocno w plecy, a gdy ten krzyknął głośno z bólu jedynie się uśmiechnął.
-To bolało, kurna w dupę! - narzekał masując obolałe miejsce po uderzeniu.
-Chociaż on ma dobre nastawienie - zaśmiał się blondyn zakładając buty.
-Dobra chodźmy już - powiedział śpiesząc się na zewnątrz.
Wiatr wiał niemiłosiernie, ale nie było aż tak źle, przynajmniej nie padało, jeszcze...
-Jak zimno... - narzekał po raz kolejny wypuszczając z pokeballi Ivysaura, Kinglera, Charizarda i Sandslasha. - Powodzenia chłopaki, może was nie zwietrzy - powiedział z lekkim uśmiechem.
Wszyscy podopieczni oddalili się od trenera by kontynuować swój trening z pokemonami Surge'a, wszyscy oprócz jednego, Sandslash wskoczył na gałąź najbliższego drzewa i próbował się zrelaksować.
-A tobie co? - zwrócił uwagę Michał.
-Slash... - pomachał mu od niechcenia łapą jakby chciał powiedzieć, że dzisiaj sobie odpuści.
-W sumie tobie treningu aż tak zbytnio nie potrzeba... - stwierdził nie bardzo wiedząc co zrobić w takiej sytuacji.
Pokemon zamknął oczy i próbował odpoczywać.
*Muszę polepszyć nasz kontakt...* - pomyślał zabierając się za trening.
Potrenowali trochę walkę wręcz aż Surge nie wyskoczył z zaskakującym komunikatem.
-Dobra to teraz pobiegaj, a ja skoczę do miasta - obwieścił jak gdyby nigdy nic.
-Że co proszę? - zapytał zażenowany.
-Mam coś do załatwienia także rozumiesz - bełkotał denerwując chłopaka.
-Co niby!?
-Niedługo będę - powiedział odwołując podopiecznych do pokeballi. - Najlepiej niech twoje pokemony pobiegają razem z tobą, no to na razie - palnął wsiadając szybko do samochodu i odjeżdżając.
Michał uderzył się w czoło i próbował okiełznać nerwy.
-Sno sno... - westchnął w stronę Poliwratha, który robił rozgrzewkę przed bieganiem.
-Trzeba było z nim nigdzie nie jechać... - mówił do siebie brunet.
Charizard, Kingler i Ivysaur usiedli oparci o siebie i rozmawiali o czymś w pokemonowym języku, natomiast Sandslash przyglądał się spadającym liściom z drzewa na którym siedział.
-Ogólnie dzisiaj jakiś taki lipny dzień co nie? - zwrócił się w stronę Snorunta i Poliwratha stojących obok niego.
-Sno sno - wlepił wzrok w chmury.
-Poliwrath? - wzruszył ramionami.
-Dziwnie się dziś czuje... - stwierdził wodząc wzrokiem na odległe miejsca.

Tymczasem Surge beztrosko wjechał na drogę nr. 9 i kierował się w stronę Azurii mijając po drodze błądzącego chłopaka.
-To ten samochód! - zauważył siwowłosy i uśmiechnął się szeroko widząc jak widoczne ślady za sobą pozostawia.
Na jego ramieniu pojawił się nietypowy dla tego regionu pokemon, trener go pogłaskał, a ten nie stronił od pokazania uśmiechu.
-Lepiej się pośpieszmy...

Michał wraz ze swoimi pokemonami zamiast biegać odpoczywali siedząc razem na trawie, obok drzewa na którym wciąż przebywał Sandslash.
-Trochę się uspokoiło - zauważył wstając z miejsca.
Wpatrując się bezustannie w niebo zauważył nienaturalne błyśnięcie, jakby coś wpadło w pobliskie krzaki, postanowił to sprawdzić - Poczekajcie tu chwilę, Snorunt chodź! - powiedział biegnąc w owe miejsce.
Gdy tam dotarli sprawdzili dokładnie cały teren, ale nic nie znaleźli.
-Wydawało mi się? - westchnął rozglądając się wokół.
-Sno sno!! - krzyknął gwałtownie stworek nalegając by ten spojrzał nad siebie.

Snorunt zauważył jak coś z ogromną prędkością spada na nich z góry. Gdy był coraz bliżej wyglądał jak ptak ze skrzydłami pokrytymi białym światłem, zmierzał w stronę Michała. Chłopak instynktownie chwycił za sztylet i kiedy okazało się, że atak naprawdę jest kierowany w niego, zablokował go, lecz w efekcie został odrzucony na spory kawałek, uniknął większych obrażeń. Agresorem okazał się być jakiś Pidgeotto, Snorunt wystrzelił lodowy promień, który miał powalić oponenta, ale ponowne i szybkie wzbicie w powietrze pozwoliło mu całkowicie ominąć atak. Pidgeotto zrobił salto w powietrzu i usiadł na wyciągniętej ręce trenera, który zmierzał w ich stronę. Reszta podopiecznych Michała widząc zamieszanie natychmiast ruszyła w tamtą stronę, Sandslash obserwował z daleka.
-Dobra robota - pochwalił głaszcząc podopiecznego.
Chłopak z każdym krokiem zbliżał się w ich stronę, a jego wygląd wydawał się Snoruntowi dziwnie znajomy.
-Co to miało być!? - zirytował się Michał.
-Sprawdzałem Cię, nie sądziłem, że dasz radę się jakoś wybronić - wyjaśnił.
Gdy był dosłownie kilka kroków przed nimi lodowy stworek rozpoznał go i zaczął robić się niespokojny.
-Co jest? - zauważył zachowanie podopiecznego i próbował dowiedzieć się o co chodzi. - Kim jesteś? - zwrócił się w stronę chłopaka, który stanął naprzeciw niemu i reszty podopiecznych.
-Zane, były trener Snorunta, miło mi - obwieścił z lekkim uśmiechem na twarzy.
Brunet wyraźnie się zdziwił okazując to swoją mimiką - Oo... poważnie!? - zapytał zmieszany.
-Heh - uśmiechnął się nieco szerzej widząc niezapomnianą reakcję.
-Snorunt to prawda? - zwrócił się do podopiecznego, który jedynie przytaknął.
Chłopak, który okazał się być poprzednim trenerem Snorunta miał siwe włosy przysłaniające nieco lewe oko na których miał czarną czapkę z żółtymi symbolami. Po sznurku na szyi można było powiedzieć, że nosi jakiś naszyjnik. Na sobie miał grubą czarną bluzę chroniącą go przed zimnem, siwe materiałowe spodnie i czerwono-białe buty.
-Cześć mały - powiedział w stronę lodowego stworka.
-Sno - machnął mu od niechcenia łapką.
Na jego ramieniu ponownie pojawił się dziwny pokemon ze złotym uzębieniem zakończonym suwakiem. Przeleciał dystans między nimi i wyciągnął z uśmiechem łapkę w stronę Snorunta, który niechętnie ją uścisnął.
-Czuje się zakłopotany - stwierdził brunet.
-Nie wątpię - odparł siwowłosy.
-Nazywam się Michał jakby co... - wybełkotał, a tamten skinął głową.
Chłopak wyciągnął pokedex by dowiedzieć się czegoś o nieznajomym stworku rozmawiającym o czymś z Snoruntem.
Banette to wyższa forma Shuppeta. Ten pokemon generuje energię do nakładania silnych klątw przez trzymane szpilki do własnego ciała. Pierwotnie był pluszową lalką, która została wyrzucona. Pochodzi z Hoenn.

Banette nagle zmienił obiekt swojego zainteresowania i przyglądał się Michałowi lewitując obok jego twarzy przy czym jednocześnie powoli przemieszczał się w prawo i w lewo. Chłopak wodził za nim wzrokiem odczuwając niepokój.
*Coś jest nie tak z tym pokemonem...* - pomyślał, a kropla potu spłynęła po jego policzku.
Gdy poke-duch zatrzymał się w miejscu tuż przed twarzą bruneta, niespodziewanie szeroko się uśmiechnął, a po nastolatku przeleciał przeszywający dreszcz i cofnął się krok do tyłu.
-Co z nim jest? - zapytał z obawą.
Banette odwrócił się w stronę trenera i zadowolony pokiwał głową.
-Rozumiem - powiedział odczytując gest pokemona.
-O co chodzi?
-Banette się tobą zainteresował, co powiesz na wymianę, ten przed tobą za Snorunta, co ty na to? - zapytał powodując wyraźny protest ze strony lodowego stworka.
-Przecież go zostawiłeś, czemu teraz Ci się odmieniło? - zapytał próbując poznać motywy kierujące siwowłosym.
-No tak zostawiłem... żeby za pomocą siły smutku i samotności stał się mocniejszy i miałem wrócić, ale nic nie powiedziałem, to miała być taka niespodzianka - tłumaczył będąc coraz bardziej nieczytelnym.
*Oboje wyglądają na dziwnych, jeszcze on ujdzie, spodziewałem się gorszego człowieka jako byłego trenera Snorunta, nie jest wcale taki zły bądź co bądź, ale ten Banette...* - mówił w myślach Michał.
Pokemony bruneta stały za nim czekając w gotowości na komendę.
-Nie lepiej było okazać mu więcej miłości i czasu zamiast robić coś takiego? - podważył nieco podwyższonym tonem.
-Coś takiego nie zadziała, a skoro mowa o miłości patrz na Banette'a, naprawdę Cię polubił, a taki pokemon pasowałby do Ciebie o wiele lepiej, w końcu on gustuje w ludziach przepełnionych złem... - wybełkotał Zane, a Banette zrobił dziwnie sztuczną minę, jakby coś za chwile miało się stać.
Wtem niszczycielska wiązka czarno-fioletowej energii pomknęła niespodziewanie prosto na zdziwionego ducha. Z problemami udało mu się ją zneutralizować i powrócić na ramię trenera.
-Proszę, proszę, mamy tutaj zazdrośnika - stwierdził wskazując na leżącego jak gdyby nigdy nic Sandslasha.
-Poliwrath! - pokazał mu kciuk w górę.
-Na twoim miejscu uważałbym na niego - stwierdził Zane.
-Ja na twoim też - odparł z lekkim uśmiechem.
-Heh... w każdym bądź razie Snorunt możesz do mnie wrócić, źle Ci nie było sam przyznasz.
Lodowy stworek wyglądał na takiego, który podchodzi do całej tej sytuacji sceptycznie, a Michał bez zbędnych emocji wyczekiwał do czego to może zmierzać.
-Dużo wygraliśmy, ostatnim razem powiedziałbym, ze więcej niż obydwoje mogliśmy się spodziewać - mówił w taki sposób, że niewtajemniczony nie mógł się zbytnio połapać o co może chodzić.
-Sno sno! - pokazał na niego łapką okazując trochę złości.
-Ciężka ta rozmowa, że tak przerwę - wtrącił Michał. - Dobrze się z tobą rozmawia, a do tego nie wydajesz się taki zły, szkoda, że to właśnie ty jesteś byłym trenerem Snorunta.
-To dlatego, że jesteśmy do siebie podobni, nie jesteś jedynym, który odczuwa coś nienaturalnego w sobie - zaznaczył odwołując Pidgeotto do pokeballa.
-Skąd wiesz?
-Widać to w twoim spojrzeniu, a oprócz tego co nieco wyczuwam.
Ta rozmowa ciągnęła się bez końca, obydwaj byli do siebie zaskakująco podobni, Michał zastanawiał się czy to dobrze.
-Snorunt to jak? - namawiał.
-Sno! - pokręcił przecząco głową.
-Rozumiem, w takim razie... zawalczmy o niego w bitwie - powiedział drążąc wciąż ten sam temat.
Michał nie spodziewał się takiej propozycji, choć wyglądało to bardziej na nakaz.
-Dlaczego tak Ci na tym zależy? - zwrócił uwagę czując silne uczucie niechęci do straty przyjaciela.
-Stał się silniejszy, a przecież o to mi od początku chodziło, chociaż zaniedbałem inne aspekty naszej więzi to chcę chociaż mieć szansę na jego odzyskanie w uczciwej walce - wyjaśnił wciąż naciskając na bruneta.
-... - Michał zamilkł.
-Zgódź się - nalegał wciąż Zane.
-Sory, ale ja nie...
-Proszę - wymamrotał.
Michała coś złamało, nie chciał ryzykować utraty podopiecznego, który od początku podróży był z nim i go wspierał, ale widząc jak Zane się stara nie wiedział co zrobić. Należała mu się możliwość walki o byłego członka drużyny - stwierdził stawiając się na miejscu siwowłosego, w końcu gdyby jemu się coś takiego przydarzyło nalegałby o to samo.
-Snorunt... - powiedział spoglądając na niego. - Muszę to zrobić, ale wygram... obiecuję - obwieścił stworkowi.
-Snoo...! - przytaknął wierząc mu na słowo.
-Jako, że walczymy o Snorunta nie możesz go wybrać, masz jakieś ale? - powiedział Zane.
-Nie...
-Ja będę walczył Banettem, dam Ci chwilę do namysłu.
Michał pokiwał głową i odwrócił się w stronę swoich podopiecznych.
*Musze wybrać jak najrozsądniej, nie mogę przegrać... Myślę, że Charizard sobie poradzi* - stwierdził w myślach.
Gdy już miał ogłosić swój wybór na głos zauważył Poliwratha, który bardzo wyraźnie zgłaszał się na ochotnika energicznie machając rękami. Był bardzo zmotywowany, chciał za wszelką cenę pomóc w rozwiązaniu tej sytuacji na ich korzyść.
-Poliwrath dasz radę? - zapytał kucając przed nim.
-Poli! - przytaknął patrząc mu w oczy.
-Musimy być ostrożni, mam co do tego Banette'a złe przeczucia - szepnął do niego po cichu. - Dajmy z siebie wszystko!

Bez zbędnego przedłużania na miejsce bitwy wybrali sobie wolną przestrzeń, którą była zwyczajna łąka, stali naprzeciw siebie, a widzowie składający się z podopiecznych Michała obok.
-Zaczynajmy - wybełkotał brunet całkowicie skupiając się na przeciwniku.
-Banette skradanie - zalecił Zane.
-Poliwrath unik!
Michał nie znał tego ataku, więc zareagował instynktownie. Poliwrath odskoczył, a cień Banetta, który niepostrzeżenie przemknął przez ich pole widzenia znalazł się za zdziwionym przeciwnikiem atakując go w plecy.
-Poliwrath!? - zszokowany odwrócił się nerwowo za siebie szukając tego co spowodowało uderzenie.
Zane delikatnie się uśmiechnął natomiast Michał nerwowo zacisnął pięści.
-Armatka wodna!
Trener nie zareagował, a tajemniczy pokemon zwinnie przemknął obok strumienia wody i znalazł się tuż przed oponentem.
-Kula cienia! - rozkazał licząc na szybki nokaut.
Banette błyskawicznie wytworzył fioletowo-czarną kulę złowrogiej energii i posłał ją precyzyjnie do celu. Jednak Michał w porę zareagował.
-Zablokuj to łamaczem murów!
Poliwrath skrzyżował dłonie pokryte białym światłem i próbował oprzeć się kuli cienia, która stopniowo przesuwała go w tył.
-Jeszcze jedna! - rozkazał bezlitośnie Zane.
-Niedobrze, Poliwrath odbij tą pierwszą!
Pokemon spiął się i bez trudu odrzucił popychającą go w tył kulę powodując, że wpadła na tą drugą i wzajemnie się zneutralizowały tworząc mały wybuch.
-Czas na kontrę, łamacz murów! - krzyknął bez namysłu.
Poliwrath wziął wielki zamach, lecz jak się okazało jego dłoń przeniknęła przez ciało Banetta.
-Cholera! - warknął brunet zdając sobie sprawę z błędu jaki popełnił.
-Jak amatorsko - drwił siwowłosy. - Cienisty pazur Banette!
-Blokuj!
Prawa dłoń poke-ducha pokryła się fioletowo-czarną energią w kształcie pazura, która chwilę później posłała go na deski gdyż nie zdążył w porę się wybronić.
-Kula cienia! - rozkazał pewny zwycięstwa.
Atak uderzył prosto w leżącego oponenta powodując wybuch.
-Trzymaj się! - krzyknął pełen obaw Michał.
Snorunt zaczął coś gwałtownie wykrzykiwać w stronę kolegi z drużyny by zagrzać go do boju. Gdy dym opadł można było dostrzec Poliwratha klęczącego na jednym kolanie z przymkniętym okiem, pokazywał w stronę Snorunta kciuk w górę, a chwilę później stanął na równe nogi.
*Co jest z nimi, czemu są tacy silni? W takim tempie Snorunt nas opuści...* - mówił w myślach by chwilę później krzyknąć na głos - Armatka wodna!
-Banette zrób to samo co wcześniej - nakazał bez zbędnych emocji Zane.
Pokemon znów bez najmniejszego problemu minął atak i znalazł się przed przeciwnikiem.
*Ciągły strach przed porażką na nic mi się zda, uwierzę w Poliwratha całym sercem i wygramy!* - doszedł do wniosku po szybkiej dedukcji we własnej głowie.
Kiedy Banette zaczynał tworzyć kulę cienia nie spodziewał się żadnej reakcji ze strony przeciwników.
-Hydro pompa!! - krzyknął nagle.
Oba ataki zderzyły się ze sobą z bliskiej odległości i zraniły oba pokemony będące w ich polu rażenia.
-Poliwrath jeszcze raz!!
Silna hydro pompa trafiła w bezradnego Banetta posyłając go pierwszy raz na deski.
-No proszę - skomentował zdarzenie pod nosem Zane. - Wstawaj i jeszcze raz kula cienia!
-Unik i hydro pompa! - rozkazał czując się pewniej.
Poliwrath uskoczył nad wrogą kulą i zaatakował, tym razem o wiele mocniej, a Banette ponownie zaliczył glebę.
-To nasza szansa, jeszcze raz Hydro pompa! - stwierdził brunet zarządzając ostateczny atak.
-Banette promień pomieszania!
W chwili gdy podopieczny Michała wykonywał następną z kolei hydro pompę został trafiony żółtą, świecącą kulą dezorientacji. Stworek nie wykonał ataku, ponieważ został ogłupiony i pozbawiony poprawnego kontrolowania własnego ciała.
Zane musiał to wykorzystać - Banette kula cienia i cienisty pazur!
Wszystko poszło po jego myśli, a szeroki uśmiech pokemona po wykonaniu egzekucji na przeciwniku sprawił, że Michał zdał sobie sprawę z porażki której tak się obawiał.
-Niee... - powiedział to tak jakby jego świat stał na krawędzi zagłady.
Snorunt natychmiast wystartował w stronę nieprzytomnego Poliwratha i próbował sprawić żeby się podniósł lecz było już na to za późno.
-To już koniec... w nagrodę powiem Ci coś. Też pochodzę z Hoenn i jestem tamtejszym mistrzem ligi - wyznał wprawiając w jeszcze większe osłupienie załamanego trenera. - Ciesz się, że walczyłeś z mistrzem jak równy z równym, a teraz proszę o pokeball... - wyciągnął w jego stronę dłoń.
Michał spojrzał w stronę Snorunta, który przestraszony próbował protestować nieustannie coś krzycząc.
-Nie... - wymamrotał padając na kolana.
-Wygrałem go w uczciwej walce Michał, nie zachowuj się jak dziecko...
Chłopak przeżywał w swojej głowie prawdziwą burzę uczuć, jakby miał zaraz eksplodować *Nie chcę tego robić, nie mogę go tak oddać, co ja bez niego zrobię!? Nie wiem czy tak będzie lepiej, ale dałem mu słowo, kurwa!* - wrzasnął w myślach.
Z największym trudem wyjął pokeball lodowego stworka i spojrzał się jeszcze raz w jego stronę.
-Sno sno!! - krzyknął rozpaczliwie kręcąc głową by tego nie robił.
Do oczu Michała napłynęły łzy i spłynęły po policzkach - Przepraszam, że nie byłem w stanie dotrzymać obietnicy - wyszeptał wciskając przycisk na czerwono-białej kuli, a czerwony promień wciągnął zrozpaczonego pokemona do środka.
Zane wziął z jego ręki pokeball i razem z Banettem poszedł w stronę drogi bez słowa. Wspomnienia, wszystkie przeżyte chwile przemknęły przed oczami nastolatka niczym błyskawica, począwszy od pierwszego spotkania po wspólną wędrówkę aż do samego końca.
-Snorunt!!!
------------

Cześć ^^
Zapraszam do komentowania i tylko tyle mam do powiedzenia, bo skończyły mi się na razie tematy :D. Widzimy się za tydzień :)

Następnym razem w Historii Michała: Rozdział 53 - Nierealne pragnienia

5 komentarzy:

  1. Hej!
    A się porobiło... Tak zastanawiałam się dlaczego nie było mowy o Snorunt'cie, a tu taka sytuacja... Podejrzewałam, że ten Zane będzie trenerem Snorunt'a jak go zobaczyłam w szablonie, ale sytuacja naprawdę ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. No spojler sobie zrobiłam, ale wcale tego nie żałuję :D
    To co przeczytałam to wielkie WOW! Tyle się porobi, że nie mogę w to uwierzyć :D twoje opowiadanie jest genialne :) Szybko wszystko nadrobię i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć. No nie powiem zszokowałeś mnie tym rozdziałem, ale coś czuję, że Michał i tak odzyska Snorunta, w końcu to opowiadanie pokemon, nie? Coś musi być pozytywnego na tym świecie hehe. A tak serio, to jestem ciekaw co z tym zrobi dalej Michał, w szczególności, że kolejny rozdział brzmi bardzo ciekawie. I czemu wystawił niezaprawionego Poliwratha przeciwko duchowi. Ach, Michał, Michał, żeby tak ryzykować. Mam nadzieję, że coś wymyśli.
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabije...Po prostu zabije! Żeby tak bezczelnie pozbawić Michała pierwszego pokemona?!(nie to nie o Zane tylko o tobie xD) nie no żartuje ale smutno mi. Ale chyba go odzyska. W końcu starter musi być! Poza tym...w bohaterach Snorunt nadal jest w pokach Michała,a nie tych opuszczonych. No chyba,że zapomniałeś. Oryginalnie nie powiem. Poza tym uwielbiam Banetta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Michał zachował się jak ostatnia świnia. Jak on mógł walczyć o swojego Pokemona? To jest po prostu świństwo! Pokemony to nie rzeczy! Nie można się nimi wymieniać ani o nie walczyć czy się o nie zakładać. Michał ma u mnie wielkiego minusa.

    OdpowiedzUsuń