poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 50 - Złamane serce 2/2

"Jedyna miłość, która nas nigdy nie zdradzi, to miłość własna"
Na obrzeżach miasta znajdowało się małe oczko wodne, nikogo w pobliżu tylko ono i nadpobudliwy młodzieniec, który znalazł je szwendając się bez celu po zatłoczonych ulicach. Irytowało go, że wokół jest tylu ludzi, chciał być sam, czuł ogromną złość i smutek, który próbował zaleczyć narzekaniem na wszystko co go otaczało. Uderzał, kopał we wszystko co mu się napatoczyło i niemalże krzyczał rozmawiając z samym sobą na głos. Może to słaby sposób, ale tak próbował zapomnieć o tym co usłyszał, nie chciał dopuścić smutku do siebie więc zamieniał wszystko na gniew i rozładowywał go wokół. Już dawno nie czuł się tak sfrustrowany, nigdy nie lubił tego jak się zachowuje gdy coś bardzo ważnego mu nie wychodzi, myślał, że już nie będzie musiał tego robić, bo od ostatniego razu minęło sporo czasu. W końcu po zastopowaniu swojej furii poczuł nagłą bezsilność, która sprawiła, że nie miał do niczego siły, nawet nerwy ustały. Usiadł przed ogrodzonym oczkiem i stało się to czego tak się obawiał, zawładnęła nim rozpacz. Z tego wszystkiego mógłby zacząć płakać, ale nie chciał robić czegoś tak żałosnego, wmawiał sobie, że to nie jest warte ronienia łez.
*Chce się pozbierać i zostawić to za sobą, ale te głupie serce mi na to nie pozwala...* - stwierdził w myślach irytując się na to.
Zinterpretował to tak, że serce próbowało zrobić z niego słabeusza, który będzie wiecznie przeżywał i rozpaczał nad odrzuconą miłością, być może to była ta jedyna, ale pewnym było, że to jeszcze nie koniec. Z powrotem wstał i oparł się rękami o metalową obręcz i skrawkiem oka spoglądał na wodę, smutek wciąż dawał o sobie wyraźne znaki, ale poczuł też inne dziwne uczucie, tak jakby poczucie zbędności w świecie.
*Musiał się pojawić ten debilny Droy i jakim cudem się w nim zakochała skoro wcześniej było widać jak na tacy, że darzy mnie tym uczuciem, więc dlaczego!? Te idiotyczne dziewczyny...* - rozmyślał wiedząc, że to nic nie pomoże. W końcu zdał sobie sprawę z czegoś co mogło spowodować tą całą sytuację *No tak... w końcu tak jakby ją odrzucałem przez te swoje niezdecydowanie... i jeszcze to przed rozłączeniem, ja mogę obwiniać tylko siebie!* - stwierdził z goryczą.

Wtem w stronę jeziorka zaczęła zbliżać się pewna radosna dziewczyna wyglądająca bardzo dziecinnie głównie przez swoją młodą twarz. Brunetka o brązowych oczach, krótkie włosy na których miała czerwoną opaskę obejmującą jedynie grzywkę. Ubrana była w różowe kimono ozdobione gdzieniegdzie żółtymi kwiatkami i mimo, że było dość zimno czarne japonki. Niemalże biegnąc powoli zbliżała się w tamto miejsce aż zauważyła przebywającego tam chłopaka i przystanęła na chwilę *Oho, tego się nie spodziewałam* - pomyślała wznawiając beztroski półbieg.
Kroki było słychać bardzo wyraźnie, ale brunet jakby całkowicie się wyłączył. Doszła do obręczy i zlustrowała nieznajomą osobę - Więc ktoś oprócz mnie tu przychodzi? - zapytała z lekkim śmiechem na koniec swojej kwestii.
Chłopak nie odpowiedział, nawet nie drgnął, więc postanowiła zwrócić się do niego jeszcze raz - Przepraszam?
Michał ostatecznie odwrócił głowę w stronę dziewczyny - Przykro mi - powiedział z wymuszonym uśmiechem.
-Dlaczego przykro? - zdziwiła się odpowiedzią. - To miło, że ktoś oprócz mnie docenił spokój tego miejsca - stwierdziła po raz kolejny kończąc zdanie śmiechem.
Michał uśmiechnął się, bo na czas rozmowy z tą miłą osobą mógł zapomnieć o wcześniejszych wydarzeniach - Cóż nie do końca tak było, zatrzymałem się tu chodząc bez sensu po mieście, mam trochę zły dzień - zakomunikował rozprostowując ręce.
-Mogę jakoś pomóc? - zapytała z troską.
-Nie sądzę - odparł.
-Lepiej jest się wygadać nieznajomemu - stwierdziła zastanawiając się nad tym co może go trapić.
-Możliwe, ale jakoś nie za bardzo chcę o tym gadać, powiedziałbym, że to błaha sprawa - powiedział wprawiając dziewczynę w zadumę.
Brunetka zmarszczyła czoło i przymrużyła oczy - Jeżeli zdążyłeś powiedzieć już, że coś jest nie tak to dokończ, bo teraz gdy to wiem oszaleję jak nie dowiem się reszty! - skarciła doskakując do niego.
Michał poczuł się zakłopotany i stwierdził, że nie zaszkodzi powiedzieć co nieco - ... Dostałem kosza od dziewczyny - wyznał by zaspokoić ciekawość wścibskiej brunetki.
-Czyli to nie taka błaha sprawa jeżeli naprawdę ją kochałeś, a może chciałeś po prostu się zabawić?
Oparł się po raz kolejny o poręcz i pomyślał o obiekcie swoich dotychczasowych westchnień - Hmm... naprawdę ją pokochałem i myślę, że ona mnie też, ale przez to, że nie umiałem określić dokładnie tego co czuje rozgniewała się i poszukała miłości gdzie indziej... - powiedział jakby powoli godząc się z tym.
-W takim razie powinieneś walczyć o nią! - powiedziała wyraźnie głośniejszym tonem.
On tylko się uśmiechnął - W porządku, nie muszę mieć dziewczyny, jest dobrze.
-Ale...
-Nazywam się Michał - powiedział wyciągając do niej dłoń.
-Erika... - wybełkotała wyciągając swoją.
-Dzięki za miłą rozmowę, ale teraz wracam do Centrum, na razie - pożegnał się odchodząc od tego spokojnego miejsca.
-Cześć...? - wymamrotała czując, że nie pomogła zbyt wiele.

*Zostawić to tak jak jest czy może walczyć?* - myślał spacerując do budynku. *Przypomniało mi się, Droy to ten z którym walczyła wtedy Amelia na tym konkursie, w sumie wygląda na porządnego człowieka i skoro jest z nim szczęśliwa... to po co ja mam się wtrącać*
...

-Mogę już odebrać swoje pokemony? - zapytał podchodząc do lady.
-Tak, jak najbardziej - powiedziała przynosząc na tacy cztery pokeballe i Snorunta, który od razu wskoczył na ramię właściciela.
Chciał jeszcze o coś zapytać, ale ostatecznie zrezygnował.
-Jeśli chodzi o Poliwhirla to jeszcze się nie obudził - poinformowała siostra Joy.
-Dziękuję.
Resztę dnia spędził na rozmyślaniu i nie zajmował się niczym produktywnym, a gdy zastał go późny wieczór poszedł spać do wynajętego pokoju usypiając na jakieś trzy godziny.
...

-Nie mogę spać... - ocknął się około godziny drugiej nad ranem.
Myślał, że już pogodził się z tym wszystkim, ale to nie było takie łatwe jak myślał, smutek po raz kolejny wziął go w swoje objęcia.
-Hej Snorunt - mówił budząc śpiącego tuż obok niego stworka.
-Snoo? - przeciągnął otwierając zaspane oczy.
-Masz ochotę na jakąś walkę? - zapytał otrzymując pozytywną odpowiedz.
Wymknęli się po cichu z budynku przez okno nie chcąc nikogo obudzić. Było ciemno jak diabli, a wokół Centrum żadnej żywej duszy, chłopak zapamiętał położenie sali podczas wcześniejszego spaceru, więc pozostało mu już tylko tam dotrzeć. Po drodze spotkał kilku pojedynczych ludzi cieszących się z nocnych uroków miasta. Gdy w końcu dotarł ujrzał z bliska wielki, oświetlony budynek którego dach przypominał górną część ciała Glooma. Tylko tam miał szansę o tej porze mieć możliwość walki chociaż i tak szansa była bardzo nikła. Wszedł na schody i zaczął pukać mocno w drzwi, krzycząc co chwilę "Jest tam kto?". Powtarzał tą czynność już dobre dziesięć minut bez żadnego rezultatu, ale i tak nie rezygnował. Pech albo szczęście chciało, że liderka tej sali zasnęła w środku, blisko wejścia do niej, a nikt nie raczył jej stamtąd przenieść, po prostu spała tam sama w towarzystwie swoich pokemonów. W końcu hałas ją obudził, zaspana i zdziwiona tym kto może dobijać się do sali o takiej porze postanowiła dowiedzieć się o co chodzi.
-Aaaa... - ziewnęła przed rozpoczęciem dialogu. - Halo, kto tam i o co chodzi? - zapytała oczekując precyzyjnej odpowiedzi, w końcu nie podobało jej się, że ktoś budzi ją w środku nocy, nawet nie zwróciła uwagi gdzie spała.
-Jestem trenerem i jeśli jest taka możliwość chciałbym zawalczyć o odznakę! - powiedział pośpiesznym głosem.
-Haaa?! - prychnęła zirytowana. - Takie rzeczy to nie o takiej godzinie, niektórzy ludzie chcą spać, nawet lider sali! - zarzuciła gniewnie.
Chłopak zaprzestał pukania i na chwilę ucichł - Wiem o tym... przepraszam, ale mimo wszystko nalegam, zmierz się ze mną! - powiedział czując jak pulsują w nim emocje.
Dziewczyna pomyślała przez chwilę zmuszając swój "zaspany" mózg do chwili koncentracji - No dobra, niech no Cię zobaczę... - powiedziała otwierając nagle drzwi.
Jej oczom ukazała się znajoma twarz, działało to obustronnie, a ich twarze kiedy nawiązali kontakt wzrokowy wyglądały na bardzo zaskoczone, żadne z nich się tego nie spodziewało.
-Zaraz, zaraz... - powiedziała przecierając zaspane oczy. - Michał!!?? - wybełkotała głośniejszym tonem.
-Ee... Erika? - przeciągnął. - Co ty tu robisz?
-Domyśl się - rzuciła od niechcenia.
-Hmm jesteś jakąś sprzątaczką czy może pomocnicą lidera? - zapytał bez zastanowienia.
Dziewczyna wyglądała na jeszcze bardziej zszokowaną, ale chwilę później wybuchła śmiechem - Jestem liderem tej sali - oświadczyła śmiejąc się z osądu bruneta.
-Co? Poważnie? - zapytał zmieszany.
-Serio, serio - odparła beztrosko.
-Jak to, przecież ty chyba jesteś w moim wieku, albo i może nawet młodsza? - nasunął zastanawiając się nad tym.
-Znowu oceniasz powierzchownie głupku, jestem od Ciebie starsza! - naburmuszyła się zostawiając na swojej twarzy uśmiech.
-Nie spodziewałem się... w każdym bądź razie proszę walcz ze mną!
-Co tak nagle?
-Proszę! - powiedział gwałtownie przybliżając się do niej. - Tylko tak mogę pozbyć się tych niechcianych uczuć...
Erika dostrzegła w nim wielkie przygnębienie i smutek, było jeszcze gorzej niż podczas ich pierwszego spotkania, jej samej zrobiło się przykro.
-Dobrze... - powiedziała zamykając z powrotem wejście.
Pomieszczenie w środku imitowało bardzo wyraźnie środowisko w jakim żyją trawiaste pokemony, wiele drzew, roślin itp, a na środku wśród traw oznaczone było roślinne boisko przeznaczone do walk trenerskich. Tam właśnie zajęli miejsca po przeciwnej stronie, a z masy pokemonów trawiastych, które Erika miała do dyspozycji przywołała do siebie jednego, będącego symbolem sali.
-O tej porze nie ma co liczyć na sędziego, ale nie martw się i tak to oficjalna walka o odznakę - wyjawiła głaszcząc swojego podopiecznego.
-W porządku, mi pasuje - powiedział niecierpliwie czekając na rozpoczęcie.
Dziewczyna ziewnęła na cały opór, a chwilę później rozbudziła się dwoma siarczystymi policzkami - O tej porze proponuje jeden na jeden, zgadzasz się?
-Tak.
-I jeszcze jedno... naprawdę nie możemy najpierw pogadać? W takim stanie nie będziesz trzeźwo myślał - powiedziała z troską.
-Ze mną nic nie będzie, szykuj lepiej odznakę - odparł z lekkim uśmiechem.
-... Pogadamy po walce, Gloom naprzód - posłała przywołanego pokemona na pole bitwy odpuszczając ostatecznie chłopakowi.
-Snorunt, ruszaj - powiedział do niepewnego stworka.
Obydwaj byli pełni wątpliwości co nie pozwalało im dobrze się ze sobą zgrać.
-Lodowy promień! - zaczął Michał.
Lodowy atak zmierzał ku celu w bardzo szybkim tempie.
-Ochrona - rozkazała spokojnie Erika.
Wrogi atak został całkowicie rozbity przez zielona, przezroczystą ścianę energii, która powstała przed pokemonem Eriki.
-Uderzenie głową! - krzyknął nie zwracając uwagi, że zielona ściana dalej chroni Glooma.
Snorunt z olbrzymią prędkością uderzył w nią powodując jej zniszczenie, ale i zranienie samego siebie. Erika się tego nie spodziewała.
-Powtórz atak!
Przeszkoda znikła, a błyskawiczne polecenie trenera poskutkowało bezpośrednim trafieniem w Glooma i pozbawieniem go równowagi, ucierpiał również atakujący.
-Gloom potraktuj go kwasem! - powiedziała zniechęcona brunetka.
-Mroźny wiatr! - rozkazał w odpowiedzi.
Ataki zderzyły się ze sobą wzajemnie się neutralizując.
-Jeszcze raz kwas!
*Może niezbyt to pomaga, ale lepsze to niż te ciągłe rozmyślanie o nie wiadomo czym* - pomyślał co chwilę wyrzucając ze swoich myśli czerwonowłosą dziewczynę. - Snorunt uderzenie głową pełna moc! - rozkazał pewny siebie brunet.
To zdziwiło jeszcze bardziej Erikę.
-Nie musimy robić uników, jesteśmy silni i sami sobie poradzimy! - krzyknął na głos coś co odnosiło się do sytuacji z Amelią.
Te słowa sprawiły, że Erice zrobiło się jeszcze bardziej żal Michała. Wiedziała, że on wiedział, że walka to zły pomysł i wiedziała jak to się skończy. Snorunt przeleciał przez fioletowy kwas przymykając jedne oko z bólu i miał zamiar oddać przeciwnikowi, ale Gloom bez komendy trenerki odskoczył na bezpieczną odległość.
-Zakończmy to słonecznym promieniem... - rozkazała nie chcąc tego dalej ciągnąć.
Gloom zbierał energię, a Snorunt potrzebował chwili wytchnienia gdyż nie był w stanie wykonać żadnej komendy, gdy trawiasty stworek był już gotowy do wypuszczenia zebranej energii Michał rozkazał - Lodowy promień!! - krzyknął z całą zebraną w sobie frustracją.
Promienie zderzyły się ze sobą, przez chwilę nawet wzajemnie się przepychały, ale ostatecznie słoneczny promień zneutralizował ten lodowy i trafił w Snorunta nokautując go.
-Dzięki Gloom - powiedziała głaszcząc go.
Michał podszedł do nieprzytomnego stworka i wziął go w objęcia - Przepraszam, że przez mój stan przegraliśmy...
-Snorunt czuł się podobnie co ty, tylko tego nie okazywał, było to widoczne w bitwie - stwierdziła czarnowłosa podchodząc do nich.
-Nie zauważyłem tego... - zakomunikował spuszczając głowę.
-I jak, lepiej? - zapytała znając odpowiedz.
-Ani trochę - odparł szczerze.
-Co nie... słuchaj lubię pomagać ludziom w ich problemach, dlatego proszę opowiedz mi wszystko.
Z jego pustych oczu wypłynęła jedna łza na skutek wszystkich dotychczasowych wydarzeń, którą natychmiast wytarł.
-Dobrze - powiedział zmieniając pozycję na siedzącą podobnie jak Erika, która usiadła obok niego
Postanowił opowiedzieć jej o wszystkim dotyczącym relacji z Amelią. Dziewczyna wysłuchała go w całości i dzięki kilku miłym słowom jego nastrój się poprawił, chociaż ten stan nie był spowodowany jedynie czerwonowłosą. To była zaledwie jedna trzecia smutku chłopaka. W końcu cała trójka usnęła na polu walki odbierając zasłużony odpoczynek.
...

Erika obudziła się pierwsza przed południem i rozpoczęła bardzo ciężkie zadanie, a mianowicie budzenie chłopaka, który spał jak suseł.
-Ej wstawaj, wstawaj! - mówiła trzęsąc nim, ale bez skutku.
Dopiero kiedy Snorunt został obudzony przez dziewczynę udało się wyrwać bruneta z krainy snów.
-Dzień dobry - powiedział należycie wyspany.
-Jakim cudem zasnęliśmy jednocześnie? - dziwiła się.
-Nie wiem, ale w końcu się wyspałem co jest bardzo dobrą nowiną - stwierdził rozprostowując się. - To ja już będę leciał, na razie - powiedział podchodząc do drzwi.
-Cześć - odparła otwierając je.
-Dziękuję i bądź pewna, że jeszcze tu wrócę żeby stoczyć porządną walkę - uśmiechnął się i ruszył w stronę Centrum by dowiedzieć się co u Poliwhirla.
-Mam nadzieję - powiedziała wracając do środka.
...

Gdy wszedł do budynku siostra Joy od razu się do niego zwróciła - Słuchaj mamy mały problem... - powiedziała dziwiąc nastolatka.
-... Coś się stało z Poliwhirlem? - zapytał domyślając się o co może chodzić.
-Dziś rano się obudził i zdawał być już w dobrej formie, ale jakąś godzinę temu z jakiegoś powodu uciekł z pomieszczenia w którym wypoczywał jak i z całego Centrum i zabrał wodny kamień z torby jakiegoś trenera - wytłumaczyła nieco zdenerwowana.
-Wie pani gdzie mógł się udać?!
-Nie mam pojęcia, ale pytanie dlaczego on się tak zachowuje...
-Okej, dziękuję za to, że mi pani powiedziała - powiedział zmierzając ku wyjściu.
-Była tu też czerwonowłosa dziewczyna, jej też powiedziałam o tym - dodała zanim wyszedł.
-Ok! - powiedział zastanawiając się gdzie może go znaleźć.
-Sno sno!
-Znajdziemy go, na pewno! Ciekawe czy ona go już znalazła...
Sprawdził kilka miejsc w mieście, był również przed wejściem gdzie znalazł go za pierwszym razem, ale tym razem go tam nie było. Zamiast biegać bez sensu postanowił się chwilę zastanowić co może jeszcze sprawdzić. Po dłuższym namyśle ruszył by sprawdzić oczko wodne przy którym wcześniej spotkał się z Eriką, nie miał pewności, ale nigdy nie zaszkodzi sprawdzić.
*Ale co zrobię jak już go znajdę? Nawet nie wiem dlaczego się tak zachowuje...* - pomyślał.
Gdy dotarł na miejsce rozejrzał się wokół, ale niestety po raz kolejny nie było po nim śladu. Zrezygnowany odwrócił się by poszukać w nieco innym kierunku - Poliwhirl? - wymamrotał gdy niespodziewanie ujrzał szukanego stworka przed sobą.
-Sno sno! - krzyknął coś w swoim języku Snorunt, lecz nie uzyskał odpowiedzi.
Poliwhirl milczał i wyglądał na zdenerwowanego, a w łapce trzymał jakiś papierek.
*W tym pewnie owinięty jest kamień, tylko po co mu on, chce ewoluować?* - zastanawiał się jednocześnie obserwując zachowanie pokemona.
-Hej dlaczego się tak zachowujesz? - zapytał powoli się do niego zbliżając. - Powinieneś wrócić do Amelii, na pewno się martwi...
-Poli poli!! - oburzył się i odskoczył kawałek dalej.
-Co się stało?! - zapytał nie mogąc pojąć jego zachowania.
Pokemon zaczął nerwowo wymachiwać łapkami i cały czas coś krzyczeć w pokemonowym języku, jakby chciał mu coś powiedzieć.
*To na nic... nie potrafię go zrozumieć, właśnie w takich momentach chciałbym rozumieć ich mowę, co mogę dla niego zrobić?* - zastanawiał się pełen obaw o psychikę pokemona.
-Nie możesz się tak zachowywać Poliwhirl! - skarcił nie mając lepszego pomysłu.
Stworek przez chwilę patrzył się na niego bez ruchu, był zły, a zarazem smutny, że chłopak nie potrafi zrozumieć tego co chce mu przekazać. Rozwinął papierek w którym znajdował się wodny kamień i wyrzucając go wszedł w bezpośredni kontakt z kamieniem co spowodowało, że jego ciało pokryło się białym światłem i zaczęło zmieniać kształt.
-To się nazywa charakterek... - powiedział biorąc do ręki pokedex.
Michał nie mógł nic na to poradzić niezależnie czy tego chciał czy nie, po prostu wraz ze Snoruntem się temu przyglądali, a gdy ewolucja się skończyła od razu sprawdził go pokedexem.
Poliwrath to jedna z najwyższych form Poliwaga. Wysoko rozwinięte mięśnie tego pokemona prawie nigdy nie potrzebują odpoczynku nieważne co wymagającego siły fizycznej by robił. Jest tak niestrudzenie silny, że może pływać tam i z powrotem za ocean bez wysiłku.

Chłopak był pod wrażeniem, jego wygląd był równie imponujący co opis w pokedexie.
-Poli... wrath!! - wydał głośny dźwięk podnosząc ręce do góry.
*To nie czas na podziwy* - Naprawdę tego chciałeś, a może nie radziłeś sobie z tym wszystkim i postanowiłeś pójść na łatwiznę? - krzyknął przykuwając uwagę pokemona. - Droga na skróty nie jest dobrą drogą, coś o tym wiem...
-Poliwrath? - zastanawiał się nad jego słowami.
-O co Ci chodzi? Chodźmy do Amelii, twój trener martwi się o Ciebie! - nalegał chociaż tak naprawdę nie chciał jej widzieć.
Ewolucja sprawiła, że prawie zapomniał o gniewie, który czuł, ale teraz już jako Poliwrath czuł go jeszcze wyraźniej.
-Co ona Ci takiego zrobiła, że tak ją ranisz!? - wrzasnął zdenerwowany.
-Poliwrath wrath!! - ruszył na niego wściekle z pokrytą białym światłem dłonią.
-Snorunt nie wtrącaj się! - powiedział do gotowego na walkę podopiecznego.
Pokemon zaufał swojemu trenerowi i zeskoczył z ramienia na bezpieczną odległość. Michał przyjął cios na prawą dłoń co spowodowało u niego wielki ból.
-To dlatego, że nie przepada za walkami, dlatego!? - powiedział próbując zatrzymać stworka.
Poliwrath potraktował trzymającego się jego ręki bruneta hydro pompą powodując, że odrzuciła go na spory kawałek.
-A może dlatego, że nie traktowała Cię z szacunkiem i nie robiła tego co chcesz, hee!? - warknął prowokując zdenerwowanego już pokemona.
Doskoczył do niego i biorąc potężny zamach uderzył go łamaczem murów w brzuch. Michał mimowolnie wypluł trochę krwi.
-Sno sno!! - krzyknął biegnąc w ich stronę.
-Nie Snorunt! Dam radę... - powiedział zatrzymując podopiecznego. - Nie rozumiem Cię!
Poliwrath uderzył go jeszcze raz tym razem w twarz, a chłopak zauważył, że te uderzenia wyglądają jak ciosy rozpaczy co nasunęło mu wiele nowych myśli do rozpatrzenia.
-Poli!! wrath... - próbował zaatakować go jeszcze raz, ale jego ręka zatrzymała się tuż przy twarzy bruneta, zrozpaczony nie mógł go dalej ranić.
*No tak, przecież po spotkaniu z Amelią czułem, że coś jest nie tak...* - pomyślał uświadamiając sobie o co chodzi. - To dlatego, że się zmieniła prawda? - zapytał ze współczuciem.
Pokemon tylko przytaknął, a Michał go objął - Przepraszam, że Cię nie rozumiałem...
-Poliwrath... - uspokoił się odwzajemniając uścisk.
Nagle rozległ się znajomy głos - Kto się niby zmienił? - zapytała ironicznie Amelia dochodząc na miejsce z Droy'em.
-Poli... wrath... - odwrócił się w jej stronę z nieprzyjemną miną.
Dziewczyna poczuła jednocześnie złość i smutek dlatego, że to Michał znalazł go pierwszy - Przez Ciebie wychodzę z siebie, to wszystko twoja wina, przez te twoje debilne humorki!! - wrzasnęła zwracając się do podopiecznego.
-Przestań! - zwrócił na siebie uwagę przybyłej dwójki Michał. - Jak możesz tak mówić, co ty sobie myślisz traktując tak własnego pokemona, to przez Ciebie doszło do tej sytuacji! - oskarżył czując jeszcze gorycz o tamtego kosza.
-I kto to mówi!? To przez Ciebie się zmieniłam, z twojego powodu, ale na szczęście poznałam Droy'a i powoli wszystko wraca na dobre tory - wyjawiła.
-O czym ty gadasz!?
-Pomogłeś mi tylko dlatego żeby zabawić się moim kosztem, a teraz próbujesz odebrać mi mojego pokemona, czemu to robisz?! - zapytała krzycząc.
*Nie!! Przecież to nie tak... ona ma coś z psychiką i co tu zrobić, nic nie mogę na to poradzić...!* - ubolewał w myślach. - Porąbało Cię!? - krzyknął oburzony oskarżeniami.
Reagując na nadmiar negatywnych emocji trenerki Dragonair wydostał się ze swojego pokeballa i ruszył niespodziewanie na chłopaka z zamiarem zaatakowania smoczym ogonem. Zatrzymał go Poliwrath łapiąc za ogon i wyrzucając całe jego ciało w tył.
-Co to znowu miało być!?
-Niech będzie, zostań sobie z nim, po tej ewolucji już całkowicie do siebie nie pasujemy, łap jego pokeball - powiedziała rzucając czerwono-białą kulę do Michała.
-Tak po prostu go zostawisz!? - zirytował się ściskając złapany pokeball.
-Dokładnie przyjacielu...
-Amelia już wystarczy - powiedział nagle Droy.
-Dobra chodźmy stąd, bywaj Michał... - pożegnała się odwołując Dragonaira i rozpoczynając chód w stronę bardziej zaludnionej części miasta. *To takie trudne...*
-Hej Droy - zatrzymał blondyna Michał.
-No?
-Tylko dobrze się nią opiekuj - powiedział pogodzony z całą tą sytuacją, nawet się uśmiechnął.
-Nie musisz się o to martwić - odpowiedział z uśmiechem.
Chwilę później już ich nie było.
-I co my teraz zrobimy Snorunt? - westchnął brunet.
Poliwrath zaczął wymachiwać rękami jakby znał rozwiązanie tej sytuacji.
-Nie wiem czy to tak można, ale... Poliwrath chcesz być moim pokemonem? - zapytał ze szczerym uśmiechem.
Pokemon radośnie przytaknął.
-No dobra to wracajmy do Centrum Pokemon i oddajmy temu trenerowi kasę za kamień, który zabrałeś nicponiu.
We trójkę ruszyli radośnie w stronę budynku.
*Będę za tobą tęsknił Amelia... mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie nam dane się zrozumieć, żegnaj*
...

-Halo, halo Surge? 
-Cześć młody, co tam?
-Moje pokemony potrzebują treningu i ja też, mógłbyś nam pomóc?
-Jestem właśnie niedaleko Prizmanii, zajadę po Ciebie.
-Dziękuję.
Wrócę silniejszy!
"Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w piękno swoich marzeń"

4 komentarze:

  1. Hej!
    Ciekawy obrót spraw... Myślałam, że będzie happy end... Mam nadzieje, że Amelia zmądrzeje i będzie podróżować znów Michałem. Szkoda biednego Poliwratha...

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, faktycznie Amelia zmieniła się. Kobiety ich nikt nie zrozumie. Doświadczyłem tego na własnej skórze i nawet najnormalniejsza kobieta ma swój okres nienormalnej logiki. Kwestia przyzwyczajenia, cierpliwości, a tak serio odpowiedniej ilości alkoholu :D. Może Surge poda Michałowi odtrutkę XD. Kanto to i Poliwrath, aż Kyle chciałby się zmierzyć z Michałem, która ewolucja jest lepsza. Ta znam odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał z chęcią przyjąłby wyzwanie :P Nie ocenia się książki po okładce ^^

      Usuń
  3. Poziom rozdziałów w tym dziele znowu spadł na najniższy i przewidywalny poziom. Amelia stała się zimną i wyrachowaną suką, co poszła z pierwszym lepszym, który postanowił się z nią zabawić i zobaczyć w niej kobietę. A Michał nie widzi w tym swojej winy i nic się nie zmienił. Oboje są siebie warci. Mam nadzieję, że następne rozdziały pomogą mi poznać odpowiedzi na pytania naprawdę wielkiej wagi - czyli o prześladowcę Michała i jego motywy - bo szkoda by było, gdyby nie miało się to wyjaśnić.

    OdpowiedzUsuń