sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 44 - (WINGS OF LIBERTY ARC) - Tchórz

W zapomnianym schronie wioski Episu dzień zapowiadał się nieźle, nie było jakiegoś większego powodu by tak twierdzić, po prostu atmosfera była pozytywna, a większość miała dobre humory.

Michał od jakiegoś czasu, pierwszy raz o dziwo dla niego mógł porządnie się wyspać, mimo tego co zaobserwował w nocy starał się o tym nie myśleć, wiedział, że jeśli wpadnie na jakiś pomysł to spróbuje go zrealizować, a mimo co nie warto pompować balonik.
*Obudź się... obudź się...* - niezbyt kusząca prośba, bądź rozkaz zabrzmiał w jego głowie, minimalnie się przebudził, ale mimo to nie zamierzał wstawać.
Tak cudowny sen w takich warunkach nie zdarza się często, więc dlaczego miałby wstawać? Obowiązki? Phi, nie pamiętał żeby jakieś miał, także kolejny powód by pozwolić sobie na nieco więcej drogocennego pobytu w krainie fizycznego i psychicznego odpoczynku.
-Obudzisz się albo... - zabrzmiał kolejny raz ten sam głos, który ani trochę nie zachęcał do przerwania jego obecnie wykonywanej czynności.
-Nie chce... - wymamrotał przez sen i przekręcając się na drugi bok.
Chwilę później jego beztroskie chwile zniknęły równie szybko co jego głowa z poduszki. Poczuł stopniowy brak powietrza, dusił się, a gdy otworzył oczy ujrzał zadowoloną twarz na pozór nieśmiałej blondynki, która oplotła swoje ręce wokół jego szyi - Dobra, wstaje, puść! - wymamrotał z ledwością, a ona poluźniła uścisk. - Diabeł wcielony... - dodał po chwili.
-Hyhy, a o czym tak śniłeś...? - zapytała zasłaniając dłonią usta i chichocząc.
-O tobie - odparł bez zastanowienia.
-Naprawdę? - odrzekła z zainteresowaniem w głosie.
Zbliżył się do niej po czym diabelsko się uśmiechnął - ŻARTOWAŁEM! - powiedział wybuchając głośnym śmiechem.
-Ty podły!... - warknęła po raz kolejny go dusząc.
Na twarzach wszystkich obecnych pojawił się uśmiech, od dłuższego czasu nie mieli powodów do śmiechu, także postanowili wykorzystać ten, który się szczęśliwie trafił.
-A wy już od rana hałasujecie... - powiedziała pobłażliwie Nina.
Snorunt zaczął wesoło skakać po łóżku i naśladować miny Michała co również wszystkich rozśmieszyło.
-Tego brakowało... - westchnął Hugo opierając się o krzesło.
Do pomieszczenia wparował śpiący Adin, który na samym początku powitał wszystkich głośnym ziewnięciem - Dzień dobry - powiedział po chwili, a gdy spojrzał na rozweselone twarze ludzi którymi przewodził, na jego twarzy namalowało się zaskoczenie.
-Nie wyraźnie wyglądasz - zwrócił uwagę Hugo.
-A co tu się stało? - zapytał rozglądając się wkoło.
-Nic takiego, mamy po prostu dwójkę komików - wtrąciła Nina wskazując na niemowę i śmieszka.
-No proszę...
Michał rozejrzał się po pomieszczeniu i zapytał - A gdzie Deryl?
-Nie ma go tu? - westchnął Adin.
-No od rana - poinformowała Nina.
-Pewnie siedzi tam gdzie zawsze, nic mu nie będzie - stwierdził starszy brunet.
-Pewnie...
Nagle drzwi od trzeciego pomieszczenia otworzyły się z wielkim hukiem, a w nich stała znajoma sylwetka mężczyzny.
-O wilku mowa - skomentował trzask Adin.
-Co jest Deryl? - zauważyła niecodzienne zachowanie z jego strony, zazwyczaj coś mówił, a nie stał bezczynnie się przyglądając nie wiadomo czemu.
Wzrok blondyna powędrował na Michała, zmarszczył brwi i niechętnie krzyknął - Jesteś spóźniony, trening dawno się zaczął!! - od razu po wygłoszeniu przemowy wrócił z powrotem do pomieszczenia w którym przebywał.
Nikt nie spodziewał się takiej akcji, to było zaskakujące.
-No, no, tego to bym w życiu nie przewidział... - stwierdził zaskoczony Adin.
-Nie wiem czy śmiać się z nieporadności Deryla jeśli chodzi o okazywanie emocji, czy z jego wielkich starań by się z nikim nie spoufalać, hyhy - parsknęła śmiechem Nina siadając na łóżko.
-...Powie mi ktoś jak powinienem to odebrać?  - westchnął przerażony tym co przygotował dla niego Deryl.
-Nie myśl o tym, powinieneś mimo wszystko tam teraz iść - uświadomił Adin zamroczony dziwnym początkiem dnia.
-Ale... no dobra huk idę - chciał już zacząć narzekać, ale sam się powstrzymał. - Snorunt możesz tu zostać jeśli chcesz - zaproponował przed wejściem, jednak spotkał się z wyraźnym sprzeciwem.

Gdy wszedł do środka ujrzał stojącego bez koszulki Deryla trzymającego dwa miecze, Snorunt zszedł z ramienia trenera i pobiegł gdzieś w kąt jakby na coś wpadł, a blondyn w między czasie rzucił chłopcu jego miecz - Łap - oznajmił.
Chłopak niepewnie go złapał, a po chwili dobył do prawej dłoni - Coś się stało? - zapytał widząc zmieszaną twarz.
-Przechodzimy na wyższy poziom, tym razem ja też będę napierał, przygotuj się!
Wziął głęboki wdech i przybrał bojową postawę - Postaram się!
-Naprzód! - krzyknął Deryl wybiegając nieco szybciej niż chłopak.
Blondyn zaatakował od góry, a brunetowi udało się zablokować atak trzymając miecz dwoma rękami nad swoją głową, przyjmując go na środek ostrza. Jednak następny cios z tępej strony miecza w nogi powalił chłopaka na ziemię.
-Jeszcze raz! - natychmiast zażądał wstając.
Tym razem on zaatakował pierwszy z soczystym zamachem z jego lewej co zostało łatwo zablokowane, chwilę później próbował go dźgnąć, ale zwinny mężczyzna ominął ostrze i przebiegając obok niego wybił mu miecz z dłoni. Ta scena potoczyła się podobnie jeszcze kilka razy, po czym Deryl nakazał - Walcz tak jak ostatnim razem, bo zginiesz...
Chłopak po raz kolejny podniósł się z podłogi i ruszył na przeciwnika, który okazał się szybszy, skrzyżowali ostrza i Michał dostał kolejną radę - Skoncentruj się, a wyprowadzając atak używaj całego ciała, a nie tylko rąk durniu!
Próbował go przepchnąć, ale dostając kopniaka w brzuch upadł po raz kolejny - Miecz to naprawdę nie moja bajka - stwierdził niepocieszony.
-Skończ chrzanić, z gołymi rękami nic nie zrobisz! - warknął i kazał mu wstać.
-Deryl ja...
-Co? - przerwał mu.
Przełknął ślinę i powiedział coś nieoczekiwanego - Przykro mi...
Deryl nie lubił jak ktoś się nad nim litował, zacisnął zęby i w wyniku przypływu niechcianych emocji zaszarżował na chłopaka, który ledwo zdołał wstać, zranił mu nieznacznie lewą dłoń gdyż zdążył się jeszcze nieco uchylić - Co?! Pewnie Ci powiedzieli... - burknął chcąc za wszelką cenę uniknąć rozmowy.
-Czemu mieliby nie mówić? - zapytał płochliwie trzymając miecz w prawej dłoni. - Słuchaj powinieneś się z tym pogodzić...
-Nie pieprz!! - krzyknął posyłając nastolatka z powrotem na glebę. - Co ty możesz wiedzieć!?
-Wiem wystarczająco!! - krzyknął nie zwracając uwagi na ból czy inne uczucia. - Nie jesteś jedynym, który w życiu ucierpiał!! - dodał wkurzony.
Deryl zdenerwował się jeszcze bardziej, ale Michał wstał i odkładając miecz ruszył w stronę drzwi - Przepraszam za swoje wcześniejsze zachowanie - powiedział wychodząc.
Za nim ruszył Snorunt, który wyskakując wesoło z miejsca w którym skupiony przebywał cały ten czas, w łapce miał miniaturową, lodową replikę miecza którego używał jego trener, dźgnął go nim w policzek na co chłopak zareagował śmiechem - To żeś wymyślił, heh...

Pierwsze co zrobił wchodząc do pomieszczenia w którym wszyscy zazwyczaj siedzieli to uwalił się na łóżku, w tle staruszkowie próbowali przeznaczyć swój wolny czas na rozmowę o starych dziejach, natomiast dzieci bawiły się gdzieś w kącie. Michał przez te parę dni zdążył wszystkich trochę poznać, nie czuł się nieswojo, bo Ci ludzie byli bardzo życzliwi i mili, nie miał się czego obawiać może z wyjątkiem humorków Deryla.
-Już po wszystkim? - zapytała Nina układając swoją i tak znikomą odzież.
-Taaa, ja nie mogę co za człowiek... - burknął głaszcząc zadowolonego stworka.
-Chyba nie było tak źle - stwierdziła puszczając oczko.
-Serio w to wierzysz? - odparł zdziwiony.
-Nooo... dobra nie wierzę, ale wiem na pewno, że go nieco polubiłeś.
-Nawet... - odrzekł przekręcając się na brzuch.
-Chyba lubisz z nim trenować, widziałam raz jak upadając uśmiechałeś się pod nosem, niecodzienny widok - uśmiechnęła się próbując zawstydzić bruneta.
-...
-Wiesz... - zaczęła.
-To pierwszy raz- powiedział przerywając jej.
-Co?
-Pierwszy raz ktoś nauczył mnie jak mogę się bronić, w końcu stałem się odrobinę silniejszy - wyznał z uśmiechniętą twarzą w poduszce.
*Jestem pewna, że Deryl o tym wiedział i dlatego niepozornie mu pomaga* - pomyślała optymistycznie.
Nagle na horyzoncie pojawiła się Tina, która tym razem zasłaniała usta pluszowym misiem, którego nie wiadomo skąd wytrzasnęła - Dureń, dureń, dureń - mamrotała pod nosem skradając się do chłopca.
Mózg nastolatka nie mógł pojąć zachowania dziewczyny, poczuł żenadę - Co ty robisz? - zapytał.
Tina wzdrygnęła się na wieść o tym, że chłopak cały czas obserwował jej poczynania.
-Czasami zastanawiam się jakim cudem jesteś ode mnie rzekomo starsza... - westchnął.
-Cicho... - wymamrotała zaczerwieniając się z zawstydzenia.
Wtem do pomieszczenia przywiało również Hugo, który przyszedł przekazać wieści - Słuchajcie, Adin kazał zapytać kto poszedłby wieczorem na zwiady i przy okazji uzupełnił nieco zapasy, to jest dość pilne, a potrzeba dwóch osób...
-Pójdę ja z Michałem, nauczę go co i jak - zaproponowała Nina.
-W porządku, Adin i tak przewidział, że tak się stanie, mogłem w ogóle nie pytać - prychnął śmiechem z wróżbiarskich zdolności ich lidera.
-Okej, nie mam nic przeciwko - powiedział zmotywowany brunet.
-Też chciałam iść... - warknęła gniewnie Tina.
-Ale nie pójdziesz - palnął prowokująco Michał denerwując dziewczynę.

Do wieczora nie działo się nic szczególnego. Michał przygotowując się do wyjścia na powierzchnię usłyszał szept jednej ze staruszek - No idźcie - ośmieliła poganiając dwójkę dzieciaków.
Dziewczynka i chłopiec którzy podeszli do niego przez chwilę nieśmiało się na niego patrzyli aż w końcu sam się odezwał widząc, że mają z tym trudności.
-Co jest? - powiedział przyjaźnie schylając się do nich.
-Braciszku... - powiedziała nieśmiało.
-Tak?
-Zostawiłbyś nam jednego z twoich pokemonów na czas twojego wyjścia?
Chłopak nieco się zdziwił, ale za chwilę uśmiech powędrował na jego twarz - Pewnie, też zawsze uwielbiałem bawić się z pokemonami, pokaż się - powiedział wypuszczając z pokeballa jednego ze swoich podopiecznych.
Jego stosownym wyborem był mały elektryczny stworek, który wręcz uwielbiał zabawy - Pichu słuchaj, zostań tu i pobaw się z nimi, ok? -  zwrócił się do stworka, który błyskawicznie pełen radości wskoczył w uścisk równie zadowolonej dwójki.
-Dziękujemy - powiedzieli wspólnie.
-Trzymajcie się - odparł wychodząc z pomieszczenia i zabierając ze sobą miecz.
-Aleś ty milutki - skomentowała gest Nina.
Przed wyjściem zatrzymał ich na chwilę Adin - Słuchajcie to tylko mały wypad, sprawdzacie jak tam ze strażą i bierzecie zapasy z tego samego miejsca co zawsze, żadnych głupich i nie potrzebnych akcji, zrozumiano?
-Tak! - krzyknęli jednocześnie.
-To nie jest jakieś super trudne zadanie, więc dasz radę Nina, nawet z amatorem - stwierdził rozładowując atmosferę. - No i możecie iść - dodał uśmiechając się.

Na powierzchnię prowadziła dość długa metalowa drabina po której trzeba było się wspinać, pierwsza poszła Nina, która była już obeznana w tego typu akcjach, a tuż za nią gość, który robił to pierwszy raz.
-A i jeszcze jedno, jeśli was zauważą to najpierw upewnijcie się, że ich zgubiliście zanim to wrócicie - wyjaśnił na koniec Adin.
-Miałam zamiar mu powiedzieć - wyznała blondynka.
Po zakończeniu wspinaczki Nina uniosła i odsunęła dosyć ciężką metalową płytę zasłaniającą wejście do schronu, które było usytuowane tuż przy pniu drzewa, a całość zasłaniały pokaźne krzaki. Blondynka rozejrzała się wokół i odetchnęła z ulgą nie widząc niczego co mogło im zagrozić - Wychodź, czysto - powiadomiła bruneta, który chwilę później również wyszedł na powierzchnię.
Michał nigdy by się nie spodziewał, że wejście może znajdować się w takim miejscu, było prawie nie zauważalne - Ten ktoś co zrobił ten schron wiedział co robi - stwierdził również się rozglądając.
W pewnym momencie zauważył w oddali mur, który uświadomił mu jedną rzecz - Czekaj czy mnie nie jesteśmy przypadkiem w lesie pełnym tych agresywnych pokemonów?
-Tak, a co? - odparła od niechcenia.
-Jak to "co" już jeden mnie zaatakował i nie mam o tym zbyt dobrych wspomnień... - wyznał nerwowo odwracając się za siebie.
-A widzisz tu jakiegoś?
-Zawsze może wyskoczyć z nie wiadomo skąd.
-Haha - parsknęła śmiechem. - Pośpieszmy się bo i tak już jest ciemno, a zaraz będzie jeszcze gorzej - stwierdziła ruszając naprzód.
W drodze do muru nie spotkali żadnego dzikiego pokemona, a widoczność była już nieco ograniczona.
-I co teraz zrobimy? - zapytał bezradnie przyglądając się ogrodzeniu.
-Patrz i się ucz - powiedziała wyciągając z kieszeni pokeball.
Z czerwono-białej kuli wydostała się blado niebieska podopieczna blondynki, Michał miał okazję w końcu ponownie użyć swojej "encyklopedii".
Nidorina to wyższa forma samiczki Nidorana, gdy jest z przyjaciółmi lub rodziną ostrożnie operuje ciałem by zapobiec ranienia innych swoimi kolcami. Wydaje się nerwowa kiedy oddziela się od innych.

-Nie spodziewałem się, że możecie mieć pokemony - wyznał szczerze młodzieniec.
-Bardzo śmieszne - odparła. - Cała nasza piątka ma pokemony, ja Nidorinę, Adin ma Marowaka, Hugo Weepinbella, Tina Rhyhorna, a Deryl Primeape'a, żebyś później nie pytał!
-Primeape pasuje do Deryla, a co ważniejsze, co robimy?
-Tylko patrz, Nidorina tunel.
Podopieczna Niny najciszej jak tylko mogła przekopała się delikatnie pod murem by mogli przedostać się na drugą stronę. Chwilę po tym odwołała Nidorinę z powrotem do pokeballa i niezwłocznie przeszli przez podkop. Nigdzie nie było śladu strażników co sprzyjało powodzeniu misji.
-I co zrobimy później z tą dziurą? Mogą ją zobaczyć - wytknął brunet.
-Jak będziemy wychodzić po prostu zakopiemy, proste... a teraz chodźmy - powiedziała ruszając przed siebie pod zasłoną nocy i poruszając się przy różnych obiektach by nie zostać zauważoną na wolnej przestrzeni.
Doszli do jednego z domków oddalonego nieco od reszty i po zerknięciu w okno przedstawiła plan - Poczekaj tu i patrz czy nie pojawili się gdzieś strażnicy, a ja odbiorę zapasy, za chwilę będę.
*A więc stąd czerpią zapasy* - pomyślał czując się trochę nieswojo. - Ok - odparł.

W pomieszczeniu...
Nina stojąc w sieni delikatnie zapukała w drzwi prowadzące do kuchni w której właściciel zawsze przesiadywał - Halo, jest tam pan? - zapytała szeptem.
Wtem drzwi się otworzyły i ujrzała zmęczoną twarz ponad czterdziestoletniego mężczyzny o krótkich czarnych włosach - Witam Nino - powiedział przecierając swoje zaspane oczy.
-Dobry wieczór, nie za dobrze pan wygląda - stwierdziła wpatrując się w niego.
-Jestem po prostu zmęczony, proszę wejdź - zasugerował wpuszczając ją do kuchni.
Ona spoczęła na krześle, a mężczyzna poszedł na chwilę do drugiego pokoju, wracając przyniósł koszyk pełen jedzenia - Proszę, paru mieszkańców się do tego dołączyło, nie jest tego wiele, ale to zawsze coś - powiedział wręczając jej podarunek.
-Nie, nie, nie to bardzo dużo, dziękujemy - odrzekła pakując zawartość koszyka do swojego plecaka.
Gdy ta wychodziła mężczyzna głośno ziewnął zatrzymując ją - Wiem, że czasy są ciężkie, ale trzymajcie się tam - powiedział na pożegnanie.
-Nie poddamy się - odparła z uśmiechem na twarzy.

Na zewnątrz Michał ze Snoruntem nudzili się niemiłosiernie siedząc na klatce schodowej.
-Zapasy mamy załatwione teraz możemy iść trochę powęszyć - powiadomiła bruneta, który natychmiast się ożywił na wieść o czymś bardziej interesującym.
Nagle zauważył dwójkę spacerujących w ich stronę uzbrojonych żołnierzy - Schowajmy się, idą tu! - ostrzegł zdziwioną kobietę. - Kurna, ale nie ma gdzie...!
Nina szybko się rozejrzała i zauważyła dużą stertę liści obok nich - Tutaj! - nakazała łapiąc chłopaka za rękę.
Położyli się i przeczekali aż sobie przejdą, na szczęście żaden ich nie zauważył i dalej kontynuowali swój obchód.
-Dobra zerknijmy z bliska na siedzibę sołtysa i wracajmy, mam złe przeczucia - powiedziała zmieszana Nina bojąc się o życie swojego towarzysza.
Przeszli niezauważenie przez spory kawałek, ale im bliżej posiadłości tym więcej żołnierzy się tam kręciło, musieli na chwilę się zatrzymać za jednym z budynków, usiedli opierając się o niego i czekając aż będą mogli podejść bliżej.
-Wiem, że jest Ci ciężko, ale musisz być silny, Adin w Ciebie wierzy, ja też - powiedziała by dodać otuchy trzęsącemu się chłopakowi.
-Wiem... ale mimo to boje się, nie wycofam się, ale nie wiem czy będę w stanie coś zrobić gdy będzie trzeba... - wyznał głaszcząc podopiecznego, który próbował go rozweselić.
Niespodziewanie Nina go przytuliła - To nic dziwnego, że się boisz, ale wiem, że dasz radę...
-Mogę o coś zapytać? - powiedział zastanawiając się nad ich relacją.
-O co chodzi?
-Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? Już od samego początku byłaś bardzo życzliwa...
-Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytała delikatnie go puszczając.
-Tak...
-Miałam braciszka w twoim wieku, przypominasz mi go - wyznała pokazując mu małe zdjęcie chłopaka bardzo do niego podobnego.
-Mogę wiedzieć co się z nim stało?
-Wykryto u niego raka mózgu, walczył z nim, jego stan stopniowo się poprawiał, przynajmniej tak mówili lekarze, ale mimo to parę dni później umarł, nie żyje od kilku lat... - była smutna, ale pogodziła się już z tym.
-Przykro mi...
-... Teraz mamy szansę, chodźmy! - powiedziała zauważając wolne przejście.
*Aby się udało...* - wmawiał sobie w myślach Michał.
Powoli się przemieszczając znaleźli się tuż przy budynku, jednak ze środka wyszło dwóch prawdopodobnie wyższych rangą żołnierzy, nie musieli patrolować miasta czy czegoś pilnować, po prostu mieli być zawsze w gotowości do nagłego wezwania. Michał i Nina schowali się za płotem, a oni stojąc w bramie popijali sobie sake, zachowywali się bardzo głośno, bo dwójka intruzów dobrze słyszała o czym rozmawiają. Nagle dołączył do nich trzeci osobnik, który wyjawił im najbliższe plany.
-Słyszeliście, te durnie z zespołu R kręcą się w okolicach ruin, jutro mamy to załatwić - wyjawił chwilę temu przybyły.
-Czyli ilu idzie? - zapytał od niechcenia drugi.
-Połowa armii...
-Na te łamagi? - wtrącił pierwszy.
-Też mi się to nie podoba, ale takie są rozkazy - burknął trzeci.
Nina i Michał wszystko usłyszeli, ten wypad był bardzo owocny, dowiedzieli się czegoś bardzo ważnego, może to będzie ta szansa której tak oczekiwali.
-Musimy niezwłocznie powiedzieć o tym Adinowi i reszcie, szybko to może być nasza szansa! - stwierdziła cieszącą się w środku Nina.
-Tak, chodźmy! - poparł jej pomysł.
Nina poszła przodem, a gdy Michał miał ruszać tuż za nią usłyszał coś co nie dawało mu spokoju, coś jakby skrzek czy ryk.
-Też to słyszysz Snorunt?
-Sno sno... - przytaknął.
Blondynka odwróciła się w ich stronę i nie wiedziała o co im chodzi - Co jest?! Ruszajcie się! - ponagliła jednoznacznie szeptem.
Chłopak jednak jej nie posłuchał i zbliżył się do wielkiego budynku przypominającego stodołę - Dochodzi stąd... - stwierdził coraz to bardziej się wsłuchując.
Kobieta wróciła z powrotem do niego i gniewnie skarciła - Co ty do diaska robisz!?
-Słyszę jakieś dziwne dźwięki dochodzące stąd - wyjaśnił wskazując na budynek.
-O czym ty mówisz!? - warknęła.
-Przyłóż głowę i się wsłuchaj... - zalecił.
Kobieta niechętnie zrobiła to o co prosił i po chwili przyznała mu rację.
-Nie ważne, musimy iść! - ponagliła.
-Nie możemy! Jestem pewny, że dowiemy się czegoś ważnego w środku, pomóż mi tam wejść! - wpierał brunet.
-Niech to... dobra tylko załatwmy to szybko, bo zaraz nas tu złapią.
Główne wejście było szczelnie zabezpieczone przez grube stalowe łańcuchy z kłódką do której niestety nie mieli klucza, wokół również nie było jak wejść bez robienia hałasu.
-Nie damy rady... chodźmy! - powiedziała czując się coraz bardziej zagrożona.
-Czekaj mam kogoś kto może przeciąć te łańcuchy, Sandslash wybieram Cię - wymamrotał wypuszczając podopiecznego z pokeballa. - Sandslash dasz radę przeciąć te łańcuchy bez robienia hałasu? Snorunt zamrozi je żebyś miał łatwiej.
Pokemon przytaknął, a Snorunt wziął się za zamrażanie, dźwięki z pomieszczenia się nasilały co jeszcze bardziej intrygowało chłopca. Gdy już się udało, Sandslash przy pomocy kruszącego pazura pozbył się łańcucha, a drzwi były gotowe do otworzenia.
-Gotowa?
-Szybko!
-No to otwieram... - powiedział ciągnąc za klamkę.
Nagle usłyszał głośny skrzek, który sprawił, że włosy zjeżyły mu się na głowie. W środku było pełno prehistorycznych Aerodactyli, były przywiązane, a gdy wyczuły świeże mięso zaczęły wariować robiąc przy tym wielki hałas. Obydwoje nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli, stwory patrzyły na nich pożądliwie co jeszcze bardziej ich przerażało.
-Co to jest!? - wzdrygnęła się Nina.
*Czy to nie te same Aerodactyle co wcześniej?! Co one tutaj robią, czyżby te ataki na samoloty, to była sprawka sołtysa!?* - łączył fakty w myślach.
Wtem kilku strażników zauważyło intruzów i rozpoczęli intensywny bieg w ich stronę.
-Musimy uciekać, szybko!
Łapiąc chłopca ponownie za rękę rozpoczęła ucieczkę w stronę wyjścia.
-Cholera! - krzyknął zdenerwowany odwołując Sandslasha do pokeballa.
Biegli z całych sił, a żołnierze powoli ich doganiali, znajdowali się w beznadziejnej sytuacji, jedyną szansą była tamta dziura.
-Snorunt lodowy promień! - rozkazał podopiecznemu, który spowolnił doganiającą ich trójkę.
Mieli szansę, jeszcze nie wszyscy dowiedzieli się o ich obecności, nie myśląc już o niczym po prostu biegli naprzód, Michał mógł użyć Charizarda do opuszczenia tego miejsca, ale był zbyt przestraszony by na to wpaść. Zaczęło im brakować tchu, ale dziura była dosłownie kilka kroków od nich, wydawało się, że uda im się uciec. Nieoczekiwanie grot strzały przebił się przez prawą nogę Niny, która mimowolnie upadła na ziemię, próbowała wstać, ale nie mogła, ponieważ upadając zraniła również i lewą. Michał zaniemówił, próbował jej pomóc, ale nie mógł nic zrobić, a ona nie widziała już dla siebie szansy, a wiedziała, że jemu może się jeszcze udać. Żołnierze się nieubłaganie zbliżali, sytuacja była coraz gorsza.
-To na nic, zostaw mnie, uciekaj! - rozkazała czując ogromny ból.
-Nie zostawię Cię!
-Musisz, szybko!
-Nie mogę!!! - krzyknął przerażony.
-Nie dam rady iść, nie mogę nawet wstać, rozumiesz co to oznacza prawda? - powiedziała spokojnym głosem by ten dokładnie zrozumiał.
-Nie...
-Musisz przekazać wszystko o czym się dowiedziałeś reszcie, bo inaczej wszystko pójdzie na marne!
-Nie!! - krzyknął ze łzami w oczach, nie chciał nikogo zostawić.
-Idź!!! - wrzasnęła z całej siły mając przed oczami twarz brata. - Błagam...
W chłopaku coś nagle pękło, widząc oczy kobiety pozbawionej jakiejkolwiek nadziei przerażony ruszył w stronę wyjścia, lecz tuż przed tunelem zatrzymał się. Dwójka żołnierzy była o kilka kroków od Niny, która wyciągnęła miecz by ich spowolnić, a on ponownie zdał sobie sprawę z czegoś bardzo ważnego, w takiej chwili o tym zapomniał co go bardzo sfrustrowało.
-Już nigdy więcej... nie będę patrzył jak bliskie mi osoby odchodzą!!! - krzyknął biorąc miecz do ręki i biegnąc w stronę dwójki uzbrojonych w samurajskie miecze żołnierzy. Snorunt zajmij się tym po prawej! - powiedział do podopiecznego, który natychmiast posłał przeciwnika na ziemię przy pomocy błyskawicznego uderzenia głową.
*Nie ucieknę, wygram!* - wmawiał samemu sobie.
Wziął wielki zamach i zaatakował żołnierza, który zablokował to swoim mieczem. Przy skrzyżowaniu ostrzy przeciwnik kopnął chłopaka powodując jego upadek.
-Uciekaj!! - krzyknęła bezradnie Nina.
Gdy żołnierz miał wyprowadzić kończący cios Michał leżąc na ziemi zranił ostrzem jego nogę powodując upadek. Oboje szybko wstali i przygotowywali się do kolejnego ataku.
-Nie przegram!! - krzyknął Michał i zdecydowanym ruchem wyprzedzając reakcję oponenta trzymając miecz oburącz na wysokości brzucha wykonał cięcie, które powaliło przeciwnika.
Snorunt również wygrał i zaatakował kolejnych zbliżających się żołnierzy lodowym promieniem, a Michał wziął pod ramię Ninę i oboje przedostali się wykopanym przez Nidorinę tunelem.
-Mówiłam żebyś uciekał... - wymamrotała kobieta.
-Charizard wybieram Cię!
Z pokeballa wyłonił się wielki jaszczur gotowy do wykonania poleceń trenera.
-Zabierz szybko Ninę do schronu, ona pokaże Ci gdzie to jest, proszę szybko! - rozkazał, a Charizard mimo protestów ze strony blondynki wziął ją na ręce i odleciał.
-Snorunt zamroź szybko te przejście lodowym promieniem!
Gdy stworek wykonał polecenie oboje musieli wejść pod górkę by wrócić z powrotem do schronu, mimo, że Michał był poobijany to i tak mu się udało, poruszał się wciąż naprzód. Znalazł się w bardzo wysokim punkcie na co wcześniej przechodząc tędy nie zwrócił uwagi, strach ponownie złapał go w swój uścisk, chciał jak najszybciej wrócić. Ani Snorunt ani Michał nie zauważyli Pinsira, który pojawił się znikąd i przy pomocy swojej pięści zepchnął ich ze stromej górki. Mimowolnie poturlali się na lewo od schronu do którego podążali...
------------

Witam, witam ;)
Teraz trochę luźniej po tej emocjonującej końcówce, nie powiem, zrobiło się poważniej, było dość dynamicznie. Ostatni rozdział chyba wam się spodobał o czym świadczy jego obecnie trzecie miejsce w najpopularniejszych, ciekawe czy ten przypadnie wam do gustu, nie zapomnijcie podzielić się ze mną swoją opinią w komentarzu i... Cześć ;)

2 komentarze:

  1. Cześć!
    Mój brak weny do komentowania jest okrutny. Ale postaram się coś sklecić. Ogólnie fajny rozdział i dobrze jest napisany. No cóż akcja w wiosce Episu stopniowo się zagęszcza. Czekam, aż dojdzie do starcia między Sołtysem, Zespołem R. a buntownikami. Przyznam, że czekam aż Michał kogoś zamorduje, bo coś czuję, że wszystko do tego zmierza.
    Biorę się za następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawiej. Pierwsze poważne treningi do walki z tyranem połączone ze wspólnym poznawaniem się nawzajem, a także również pierwsza poważna potyczka, która niestety nie skończyła się dla naszych biednych rebeliantów za dobrze. Mimo, iż Michał chwilami mnie irytuje, tym razem zachował się w porządku. Ja też bym nie umiał zostawić przyjaciółki samej w obliczu zagrożenia. Nawet, gdyby kazała mi uciekać. Przyjaciele tak nie postępują i Michał dobrze zrobił, że nie uciekł sam.

    OdpowiedzUsuń