piątek, 13 listopada 2015

Rozdział 39 – Ogień kontra Lód

Nieoczekiwanie pod wpływem ogromnych obrażeń zadanych przez agresywne stado starożytnych pokemonów samolot runął gwałtownie w dół...
-Charizard zabierz nas stąd szybko!! - krzyknęła Jenna wypuszczając jaszczura z pokeballa trzymając się siedzenia pilota.
Pokemon wyczuł emocje trenerki dzięki czemu wiedział, że musi się śpieszyć, chwycił całą trójkę i wybijając szybę wydostał się na zewnątrz. Przez kilka sekund czekali aż samolot spadnie i na to co się później stanie, ale nieoczekiwanie tuż przed rozbiciem obiekt zastygł w miejscu.
-Co się dzieje? - zapytał Michał zdziwiony tym co zobaczył.
-Charizard podleć bliżej – zaleciła Jenna.
Z bliska można było dostrzec pokrycie błękitną energią, która prawdopodobnie utrzymywała go w takim stanie.
-Tutaj, tutaj – powiedział nieznajomy głos.
Jakiś mężczyzna stał przed pobliskim lotniskiem wraz ze swoim pokemonem, który był najpewniej sprawcą zastygłego w ruchu samolotu, machał im, a Cleo od razu rozpoznała znajomą twarz. Uwolniła się z objęcia Charizarda i skoczyła dobre kilkanaście metrów w dół.
-Nie wierze! - krzyknął przestraszony Michał.
-Charizard złap tą szaloną babę! - rozkazała równie przestraszona.
Nim jednak zanim pokemon zdążył ruszyć – Spokojnie, Alakazam zmieszanie – rozkazał podopiecznemu mężczyzna, a energia, która pokryła samolot sprowadziła kobietę bezpiecznie na ziemię.
-Barry! - powiedziała entuzjastycznie Cleo rzucając się na szyję facetowi o takim samym kolorze włosów co ona.
-Dawno się nie widzieliśmy moja droga – powiedział odwzajemniając uścisk.
Tym czasem Charizard sprowadził pozostałą dwójkę na ziemię.
-Rany co za szalona baba – skomentował pamiętny skok kobiety Michał.
-Co to za facet? Pani znajomy? - zapytała podejrzliwym głosem.
-Tak, poznajcie Barry'ego, jednego z organizatorów tutejszego turnieju  - przedstawiła znajomego kobieta.
-Miło mi poznać – uśmiechnął się by zrobić dobre pierwsze wrażenie.
Michał zdziwił się wyglądem mężczyzny. Ubrany był w stylową czerwoną koszulę, czarne spodnie i pantofle o tym samym kolorze, oprócz tego nosił cienki bordowy szal owinięty wokół szyi, a blond grzywka zakrywała lewe oko. Chłopak nigdy nie widział kogoś o takim stylu na żywo.
-Witam – powiedział podnosząc prawą dłoń w geście przywitania.
-Mniejsza o to! Czemu sobie tak swobodnie gawędzimy w takiej sytuacji? Co to za pokemony i co tu robią!? - krzyknęła wymachując rękami Jenna.
-Nie ważne kim są ważne, że można je złapać, Jenna pożyczę twojego Charizarda na chwilę – powiedział Michał wsiadając na zdziwioną gadzinę. No dalej ruszaj – ponaglił zanim otrzymał pozwolenie.
-Ale...! - nie zdążyła powiedzieć, a jej podopieczna po mocnym klepnięciu w plecy wzbiła się w górę wprost na stado zdziczałych ptaków.
-Uhuhuhu dobrze, a teraz poszukajmy sobie zwierzyny – powiedział złowieszczo, a w jego oczach dosłownie zapalił się ogień.
-Co za idiota!! - wrzasnęła będąca w kłębku nerwów Jenna.
Aerodactylom nie podobało się to, że jakiś, albo jakaś przerośnięta jaszczurka lata sobie swobodnie obok nich, ale zaciekawienie pytało co knuje ten czarnowłosy wariat na grzbiecie.
-No dobra bierzemy tego największego, Snorunt lodowy promień, Pichu elektrowstrząs! Tylko z całej siły! - rozkazał, a te równie podekscytowane wykonały rozkaz natychmiastowo.
Plan się powiódł, zdezorientowany Aerodactyl padł runął na ziemię robiąc spore wgniecenie.
-Już, już, już szybko na dół! - ponaglił kolejnym klepnięciem, a Charizard zabrała go natychmiast na ziemię.
-I co myślisz? To jest właśnie ten chłopak o którym Ci mówiłam – wyszczerzyła zęby Cleo.
-Doprawdy zaskakujący – potwierdził wcześniej powiedziane słowa blondynki.
-Pokeball idź! - krzyknął i rzucił kulą w żyjącą skamielinę uradowany nowym łupem.
Nim czerwono-biała kula zdążyła zastygnąć z powrotem wypuściła tym razem już rozwścieczonego pokemona, który trzymał się całkiem dobrze.
-Oj – złapał się za głowę nie spodziewając się takiego obrotu spraw.
-Sno, sno! - pokazywał strachliwie w górę obawiając się co może zaraz się stać.
-Co jest Snorunt? - powiedział troskliwie, a gdy spojrzał w pokazywany przez stworka kierunek rozdziawił tylko usta.
Całe stado było wściekłe i przygotowywało się do ataku na bezmyślnego bruneta.
-Coś ty narobił!? - złapała się za głowę czarnowłosa.
-Aaa... hahaha jesteśmy w... dupie – palnęła udawanym śmiechem Cleo uciekając gdzie pieprz rośnie.
-No to nieźle, Charizard zabierz mnie stąd! - rozkazał chcąc uratować swe życie, jednak pokemon zrzucił go z siebie i pognał czym prędzej do trenerki zostawiając bruneta na pastwę losu.
-Cholera! - krzyknął biegnąc z całych sił przed siebie.
-Heh, no dobra czas odstawić pasażerów na lotnisku, liczę na Ciebie Alakazam. Widzimy się później! - machał do uciekających Barry. - Ooo... a skąd się tu wzięły te Aerodactyle? - chwycił się za brodę by przemyśleć to co przed chwilą zobaczył, bo wcześniej nawet nie zwrócił na nie uwagi.

Tymczasem Michał oddzielony od reszty uciekał przed rozwścieczonymi pokemonami, gdyby nie las do którego wbiegł zapewne od razu skończyłby w najlepszym wypadku jako pokarm, a w najgorszym nie wiadomo.
-Tak to jest z babami, zawsze Cię zostawią w najgorszym momencie! - żalił się szukając jakiejś kryjówki.
Na jego nieszczęście chwilę później złowieszcze stwory okrążyły go zamykając wszystkie możliwe drogi ucieczki.
-Cholera! - krzyknął w czasie gdy Aerodactyle zbierały się do ataku.
W tym samym czasie z pokeballi wydostali się Charmeleon i Sandslash, Charmeleon miotaczem płomieni stworzył ścianę ognia wokół siebie i reszty odgradzając Aerodactyle. Jeden z nich wydał głośny skrzek, który oznaczał gotowość do sforsowania ognia, lecz przytłaczająca aura, którą Sandslash wtedy uwolnił spowodowała wycofanie się wszystkich co do jednego z powrotem w przestworza.
-Nooo przyznam, że było blisko – powiedział wycierając pot z czoła. - Dobra robota chłopaki – pochwalił z szczerym uśmiechem.
Charmeleon przez chwilę pełen podziwu przyglądał się odlatującym Aerodactylom – Char char... meleon – Skrzydła... ciekawe jak to jest je mieć...
-Dobra my tu gadu gadu, a las zaraz spłonie! Kingler wybieram Cię! - powiedział wypuszczając ogromnego kraba. - Bąbelkowy promień! - rozkazał, a ogień po kontakcie z wodą przestał istnieć pozostawiając po sobie jedynie trochę spalonej trawy.
-Wielka szkoda, taki Aerodactyl przydałby się w naszej drużynie... - narzekał niepocieszony.
Po chwili jednak zdecydował się poszukać towarzyszek, więc odwołał podopiecznych do pokeballi, nie umknął mu widok bujającego w obłokach Charmeleona, który wydawał się być nie w sosie. Wraz ze Snoruntem i Pichu ruszyli na poszukiwania, nie musieli długo szukać, natychmiastowo go znalazły przy pomocy Charizarda Jenny.
-Rany nie mogę nawet odpocząć od was dłużej niż 15 minut – skomentował ich przybycie kolejnym narzekaniem.
-Ty!!... a zresztą znudziło mi się już darcie na Ciebie, przynajmniej dziś – powiedziała jeżdżąc dłonią po czole.
-I jak, zgubiłeś Aerodactyle? - zapytała zmieniając temat Cleo.
-Nie to, że zgubiłem, ale odstraszyłem, wróć jednak nie ja tylko moje pokemony, rozumiecie?  - tłumaczył gubiąc się w swojej własnej wypowiedzi.
-Nie mam pojęcia co ty tam bełkoczesz – stwierdziła bez najmniejszych skrupułów Jenna.
-A gdzie się podział Barry? - posłał pytanie w stronę blondynki.
-Nie ignoruj mnie! - warknęła czarnowłosa.
-Ojej ktoś tu chyba się zezłościł chociaż mówił, że na dziś koniec krzyków hehe – powiedział prowokującym głosem zasłaniając dłonią usta. - Co nie chłopaki?
-Sno sno – Snorunt zrobił podobną minę co trener.
-Chu chu – Pichu tylko się podśmiewał.
-... Mam dość – powiedziała wsiadając z powrotem na swoją podopieczną.
-Michał zastanawia mnie jedno – zaczęła Cleo.
-Tak?
-Dziwi mnie, że nie pytasz o pościg za tamtymi pokemonami, jest jakiś powód? - kontynuowała dialog kobieta, a Jenna niechętnie przyglądała się ich konwersacji.
-To panią interesuję?
-Tak, zaciekawiło mnie.
-W takim razie ujmę to tak, gdy byłem mniejszy oglądałem wiele bajek bądź filmów w których jeśli ktoś był świadkiem jakiegoś niecodziennego zdarzenia to próbował rozwikłać sprawę, jednak to jest rzeczywistość, dobrze wiem, że nie będę w stanie się wszystkiego dowiedzieć, dlatego nawet nie próbuję jeżeli nie muszę – wyjaśnił brunet. - To chyba tyle – dodał po chwili.
-Oooh... - przeciągnęła zdumiona odpowiedzią zaledwie piętnastolatka.
-No proszę, lećmy się zapisać, bo nie zdążymy – ponagliła Jenna.
-To lećmy...

Zatrzymali się przed budynkiem wyglądającym jak sala pokemon, przed wejściem do niej rozłożony był stół na którym siostra Joy i jakaś druga różowowłosa dziewczyna prowadziły zapisy do turnieju dwu-walk. Miały dużo roboty, bo chętnych nie brakowało.
-To jest sala? - zapytał ciekawy odpowiedzi.
-Tak, ale budynek jest dość spory, dlatego nie jest złym pomysłem rozegrać tu turniej – wytłumaczyła Cleo.
-Ciekawe czy lider jest zadowolony z udostępnienia sali na czas imprezy...
-Lider siedzi tam – wskazała na naburmuszoną kobietę obok siostry Joy.
-Że ona? - nie dowierzał.
-Dokładnie, no już idźcie się zapisać – popchnęła pozostałą dwójkę by ich ośmielić Cleo.
Gdy nadszedł ich czas liderka zmierzyła ich chłodnym wzrokiem – Więc? - powiedziała niechętnie.
-Słucham? - odparł chłopak.
-Chcecie się zapisać czy jak kretynie!? - warknęła wybuchając.
-Spokojnie Whitney – próbowała załagodzić sytuację siostra Joy.
-Nie szkodzi – powiedział brunet podśmiewając się.
Jennie zdecydowanie podobał się impuls liderki, już planowała w jaki sposób mogłaby to wykorzystać przeciwko Michałowi.
-No i z czego się cieszysz? - zapytała czując żenadę.
-Sam nie wiem, po prostu poczułem ochotę na śmiech to się śmieję – wyjaśnił na swój rozum chłopak.
-Matko... wasze imiona? - posłała kolejne pytanie w ich stronę nie mając siły dalej złościć się na dziwnego młodzieńca.
-Michał Zoldrey, Jenna Morisson, proszę pani.
-Podpiszcie tutaj – wskazała odpowiednie miejsce na kartce, którą im podsunęła.
-A co to jest?
-Przeczytaj, a się dowiesz – rzuciła chłodno Whitney.
-To regulamin, należy się z nim zapoznać przed podpisaniem... - wyjaśniła siostra Joy.
-Dobra koniec – obwieścił nawet nie czytając choćby jednego punktu prawdopodobnie wartościowego dokumentu.
-No widzisz skarbie, jak chcesz to potrafisz, a teraz wynocha stąd, no i ten... rozpoczęcie za jakieś dwie godzinki – powiedziała Whitney.
-Dziękuję psze pani – odparł prowokująco i odszedł, denerwowanie liderki sprawiało chłopakowi wiele radości, chociaż nie trawił tego typu osobowości zawsze go takie osoby rozbawiały swoim rzekomo normalnym zachowaniem.
-Moment Whitney czy ty nie powinnaś przypadkiem go zawrócić i zagonić do przeczytania regulaminu? - napomniała nie mająca sił na kobietę siostra Joy.
-Po co? Przecież to kretyn i tak nie będzie słuchał – zaśmiała się i po chwili runęła na stół znudzona jak nigdy dotąd.
-Rety czasem zastanawiam się czy ty naprawdę jesteś dorosła...
-Hej! Co to miało znaczyć? - uniosła się gwałtownie kobieta.
Jenna sama sobie się dziwiła, że przesłuchała całą konwersację bez dodania swoich racji, była wyjątkowo rozbawiona zarówno liderką jak i swoim towarzyszem.

-Proszę pani, a co z noclegiem? Chyba nie będziemy spać na dworze? - zapytał brunet.
-No pewnie, że nie, wy idziecie do Centrum Pokemon, a ja...
-A pani co? - wtrąciła podejrzliwie Jenna.
-Em... ja na czas turnieju zamieszkam  ze starymi znajomymi w hotelu... W końcu nie mogę przebywać z wami, musicie dać sobie rade sami – puściła oczko Cleo.
-Okej, okej może pani już iść – pośpieszał kobietę Michał.
Kobietę zamurowało słysząc szybką reakcję chłopaka – Nie macie żadnych pytań?
-Spokojna głowa, poradzimy sobie sami – zapewnił uśmiechem.
-Ma rację – potwierdziła czarnowłosa.
-No to do zobaczenia dzieciaki, nie spóźnijcie się na rozpoczęcie – powiedziała nieco zmieszana i obrała kierunek na hotel, a pozostała dwójka poszła do Centrum.
-Sno sno! - upomniał o swoim głodzie lodowy stworek.
-Tak, tak Snorunt, zaraz coś zjemy, ja też zaraz zdechnę z głodu...

Gdy oddali swoich podopiecznych do kontroli siostry Joy, która akurat wróciła z zapisów, zaraz po ich sprawdzeniu przyszedł czas na jedzenie. Pokemony zajadały się pysznymi poke-chrupkami w swoich miseczkach, a Charmeleon jakby nie miał apetytu błądził gdzieś myślami.
-Kuki kuki? - Co jest Charmeleon? - zapytał zmartwiony Kingler.
-Char char –... Nic takiego...
W pewnym momencie siostra Joy opuściła swoje stanowisko i podeszła do Michała.
-Przepraszam, jak dobrze pamiętam to jesteś Michał Zoldrey prawda? - zapytała różowowłosa.
-Tak to ja, mogę w czymś pomóc?
-Nie o to chodzi, jakiś czas temu był tu profesor Oak i zostawił dla Ciebie coś – powiedziała wręczając chłopcu niewielki zapakowany podarunek.
-Dla mnie od profesora Oaka? Dziwne, ciekawe skąd wiedział, że tu będę, a zresztą... - wymamrotał i wziął się za otwieranie.
Jenna w tym czasie rozkoszowała się malinową herbatką w towarzystwie swojego Gastly'ego.
W paczce znalazł krótki list i małą kartę.
„Ostatnio wspominałeś coś o pokedexie, to powinno załatwić problem, wystarczy, że włożysz kartę do widocznego otworu w twoim urządzeniu, a wszelkie problemy z brakiem informacji teoretycznie znikną”
-W końcu – natychmiast zaaplikował płytę w odpowiednie miejsce i nie omieszkał wypróbować nowych możliwości swojego czerwonego urządzenia na niektórych podopiecznych.
-Sno sno! - Nie kieruj na mnie tego dziadostwa!
Snorunt pokemon śnieżny kapelusz. Mieszka w regionach z dużymi opadami śniegu, w cieplejszych sezonach jak wiosna czy lato zmienia otoczenie i zamieszkuje wśród stalaktytów i stalagmitów głęboko w kawernach.

-Chu? - Co to jest?
Pichu pokemon mała mysz. Pobiera elektryczność z chmur burzowych, kiedy powietrze jest bardzo suche, co można zaobserwować słysząc trzaski statyczne w pobliżu tego pokemona.

-Trochę się naczekałem, ale w końcu powinno być dobrze – cieszył się brunet.
Snorunt zauważając beztroskę swojego trenera postanowił potraktować go mroźnym wiatrem.
Michał w ostatniej chwili przechylił głowę w bok jakby spodziewał się tej zagrywki ze strony podopiecznego – Słabo... - skomentował z uśmiechem.
Jenna nagle wstała z miejsca – Idziemy, bo się spóźnimy...
-Ok, chłopaki powrót – powiedział odwołując podopiecznych. Pichu na razie ty też, nie mogę pokazać przeciwnikom wszystkich moich pokemonów, rozumiesz...
-Pi... chu – kiwnął główką i znikł w czerwonym świetle pokeballa.

Spacerując po wielkim mieście Goldenrod Jenna zadała kolejne intrygujące ją pytanie.
-Mogę o coś zapytać?
-Pytaj – odparł obojętnie.
-Czemu starasz się być inny niż wszyscy?
-Co? - zdziwił się akurat tym pytaniem.
-No po prostu... wiem, że każdy jest praktycznie inny, ale większość ludzi zachowuje się podobnie, czasami to wygląda tak jakbyś robił to na siłę.
Chłopak wziął głęboki wdech i założył ręce na tył głowy – Czy to źle, że chce być unikatowy we wszystkim co robię? Nic mi z zachowywania się jak inni, w ten sposób dołączyłbym do grona zwykłych szarych ludzi którym wszystko jedno, nie chcę być kimś takim – wyjaśnił najprościej jak umiał.
-Jesteś dziwny – powiedziała spokojnym głosem.
-A co z tobą?
-Jak to ze mną? - odparła.
-Czemu jesteś taka smutna?
-Ja? Nie jestem smutna tylko zmęczona...
-Serio?
-Tak.
-O już sala, chodźmy szybciej – pośpieszył dziwnie spokojną dziewczynę.
Wchodząc do środka ujrzeli mocno oświetlone boisko przy zgaszonym świetle na którym mają się za niecały dzień zmierzyć, mnóstwo trenerów stało już w oświetlonym miejscu czekając na uroczyste rozpoczęcie. Na trybunach zaś usiedli zapaleni miłośnicy walk trenerskich, którzy nie potrafią ominąć choćby najmniejszej tego typu imprezy, wielu miłośników pokemonów jak i ludzi którzy nie mieli większego powodu żeby tam przyjść. W budynku został umiejscowiony specjalnie na ta okazję wielki ekran na potrzeby losowania czy tez innych tego typu rzeczy, dodatkowo jakieś dwa miesiące temu zostało wybudowane specjalne pomieszczenie dla komentatorów tuż nad trybunami połączone ze ścianą żeby nie przyciągało zbytniej uwagi. Przez kolejne dziesięć minut zebrali się wszyscy uczestnicy turnieju i można było wszystko rozpocząć o zaplanowanej wcześniej już godzinie.
-Wiiiiitam państwa bardzo gorąco!! - rozpoczął jeden z dwóch komentatorów.
-W końcu nadszedł ten dzień, turniej dwu-walk, nie wiem jak wy, ale ja z niecierpliwością czekałem na to wydarzenie – powiedział drugi.
Michałowi oba głosy zdawały się być znajome, ale nie był do końca pewien do kogo należą – Ej Jenna Ci komentatorzy nie wydają się być znajomi? - zapytał zaintrygowany.
-Tak, dobrze ich znam to Richard Blat i Stephan Herser, jeżdżą praktycznie na wszystkie turnieje i są bardzo popularni – wytłumaczyła czarnowłosa.
-Czekaj czy to nie oni komentowali w Adrondis?
-Tak to oni – przytaknęła.
Ci dwaj panowie są bardzo cenieni w kwestii komentatorstwa głównie dzięki bardzo dobremu ''czuciu'' każdej walki, kiedyś sami byli trenerami stąd u nich ta umiejętność oprócz tego są także przyjemni dla ucha.
-Koniec tych formalności przejdźmy do konkretów – zaczął Richard.
-Do turnieju zgłosiło się 64 trenerów co daje nam całkiem pokaźną liczbę – kontynuował Stephan.
-Jak już wiecie, albo nie wiecie turniej rozgrywany jest co dwa lata od ponad dziesięciu lat.
-W celu wyłonienia najbardziej zgranej ze sobą dwójki trenerów jak i pokemonów.
-Dwu-walki wymagają o wiele więcej niż zwykłe pojedynki jeden na jeden, strategia musi odpowiadać obydwu osobom jak i zgranie musi być wystarczające by coś z tego wychodziło, innymi słowy to nie dla kłócących się w kółko trenerów.
Michał zerknął na Jennę rozczarowanym wzrokiem tak jak ona na niego, oboje wtedy pomyśleli, że to zły pomysł i co sobie mogła myśleć ta zagadkowa blondynka proponując im to.
-W każdym bądź razie za chwilę na ekranie pojawią się rozlosowane pary na jutro, spójrzcie - powiedział Stephan.
Na czarnym ekranie nagle pojawiły się twarze uczestników, Michał i Jenna poznali swoich przeciwników, dwóch chłopaków bardzo podobnych do siebie, zupełnie jak młodszy i starszy brat, oboje mieli brązowe włosy postawione na jeża.
-Tożsamość nagrody pozostanie w tajemnicy aż do samego końca turnieju – zakomunikował Richard.
-No dobrze moi drodzy to już koniec na dziś, zapraszamy wszystkich jutro o 10:00 na pierwsze walki, do zobaczenia – pożegnał się Stephan.
Chwilę później wszyscy opuścili salę oczekując jutra.

Michał i Jenna wrócili do Centrum, gdzie w swoim pokoju przeleżeli w łóżkach do wieczora nie robiąc nic szczególnego.
W pewnym momencie Jenna zapytała – A więc jaka jest strategia?
-Hmm, a potrzebna nam jakaś? - odpowiedział pytaniem.
-Teoretycznie tak – westchnęła.
-Po prostu nie wchodźmy sobie w drogę i współpracujmy, tak powinno być dobrze – zaproponował przekręcając się na drugi bok.
-Brzmi nienagannie jak na takiego kretyna – wymamrotała.
Posiedzieli jeszcze chwilę i zasnęli w mgnieniu oka. W okolicach drugiej nad ranem Michał obudził się ze straszliwym bólem głowy - Cholera, znowu to samo... - warknął i wyszedł na zewnątrz. - Ostatnio było dobrze i znowu się zaczęło... nie wytrzymam! - krzyknął i uderzył w ścianę budynku raniąc sobie dłoń.
Wtedy zauważył samotnie siedzącego Charmeleona tuż przy Centrum, odruchowo sprawdził czy jego pokeball jest pusty by nie mieć wątpliwości czy to jego pokemon. Uspokoił się podchodząc do niego i siadając razem z nim – Co jest? - zapytał.
-Char – Przecież i tak nie wiesz co powiem...
-Od jakiegoś czasu wyglądasz na smutnego, nie wiem co się stało, ale jutro będzie twój wielki dzień, tak czuję, bo zamierzam Cię wybrać do walki – wyjawił.
Jaszczur nic nie odpowiedział.
-Pamiętasz walkę z Jenną? Popisałeś się wtedy, ale i tak przyznasz, że mieliśmy wtedy szczęście.
-Char – Trochę.
-Generalnie Jenna jest obecnie lepsza ode mnie, tak mi się wydaje, ale jutro będziemy walczyć razem, dlatego wszyscy musimy się postarać – powiedział wstając z miejsca i wyciągając dłoń do pokemona.
-Char char – Dobrze wiem – odparł Charmeleon łapiąc dłoń trenera i wstając z ziemi.
Chwilę później ból ponownie dokuczył brunetowi, ale postanowił mimo tego położyć się spać.

Gdy nastał ich dzień obydwoje jeszcze słodko drzemali, pobudka nastąpiła w okolicach dziewiątej. Po porannej toalecie jak i śniadaniu postanowili wyjść wcześniej by się nie zgubić.
-Brawo – powiedział brunet.
-O co Ci chodzi? - burknęła czarnowłosa.
-Wytrzymałaś ponad pół dnia bez krzyku, dla Ciebie to jest coś – stwierdził.
-Zamknij się! - krzyknęła złowieszczo.
-No i passa się skończyła...
Wychodząc z budynku chłopakowi obiło się o uszy coś niecodziennego, ale nie miał czasu się  nad tym zastanawiać.
-Ty, słyszałeś o tym zabójstwie? Podobno wczoraj w nocy ktoś przeciął dosłownie na pół ciała dziesięciu pracowników w biurze jakiś kilometr stąd – powiedział jeden z chłopców siedzących w Centrum do swojego znajomego.
Michał i Jenna spokojnie zdążyli na wyznaczoną godzinę, weszli do środka podekscytowani, atmosfera była naprawdę wspaniała. Na trybunach zauważyli Cleo i Barry'ego w towarzystwie innych ludzi, kobieta uśmiechała się tak jakby za chwilę miała mieć frajdę z nieradzących sobie nerwusów.
-Witam państwa ponownie, bez zbędnych ceregieli zaczynamy pierwszą rundę turnieju dwu-walk w Goldenrod! - obwieścił Richard.
-Przypominam, że uczestnicy walczą przy użyciu tylko jednego pokemona, jedziemy z pierwszą rundą! - dodał Stephan.
Walki były dość widowiskowe, wszystkie kończyły się w pięknym stylu.
-Nadszedł czas na ostatnią walkę dzisiejszego dnia – zaczął Stephan.
-Słynna Jenna Morisson i jej partner Michał Zoldrey kontra bracia Grey Winci i Bel Winci!! - dodał Richard.
-Idziemy? - zapytał będąc w korytarzu brunet.
-Nie, lecimy do domu – powiedziała robiąc pierwszy krok.

Gdy zajęli już swoje miejsca sędzia wyjaśnił zasady i nie pozostało nic innego jak... - Zaczynajcie! - krzyknął arbiter opuszczając chorągiewki w dół.
-Charmeleon, Nidoking wybieram Cię! - krzyknęli niemalże jednocześnie, a na placu boju pojawiły się zdeterminowane pokemony.
Natomiast po przeciwnej stronie Grey i Bel postanowili użyć Golducka i Jynx.
-Nie chcesz sprawdzić ich pokedexem? - zapytała Jenna.
-Jeśli teraz wyciągnąłbym to ustrojstwo całe moje skupienie trafił by szlak...
Winci'owie postanowili wykonać pierwszy ruch.
-Golduck hydro pompa – nakazał Bel, a z dzioba jego podopiecznego wystrzeliła niezbyt silna pompa wodna.
-Z grubej rury, co? Charmeleon odskocz!
-Żenada... Nidoking omiń ten śmieszny atak i cios gromu!
Charmeleon bez problemu uskoczył przed wodnym atakiem, natomiast jego partner głośno ryknął i zdecydowanym ruchem dosłownie przemknął obok strumienia, po czym wymierzył cios Golduckowi pięścią pokrytą elektryczną energią. Zdawało się, że kaczor leci do tyłu na plecy po soczystym uderzeniu, ale zdołał utrzymać równowagę na jednej nodze.
-”Uff” to teraz pewnie myśli sobie Bel, od nokautu dzieliło ich bardzo niewiele – skomentował Richard.
-To musiało boleć... - dodał Stephan.
Michał i Jenna wyczuli szanse widząc nie ruszającą się z miejsca Jynx.
-Skoro ten drugi nic nie robi wykończmy Golducka – zasugerował brunet.
-Ok, ja zacznę Nidok... - próbowała powiedzieć Jenna, ale niespodziewane wydarzenia przerwały jej wypowiedź.
Michał dostrzegł przemykające lodowe gwiazdeczki, a chwilę później Jynx, która wyrosła znikąd posłała fioletowego kolosa wprost na ścianę pod trybunami przy pomocy lodowej pięści. Za chwilę znalazła się przed Charmeleonem z zamiarem powtórzenia zaskakującego ataku, lecz jaszczur instynktownie zablokował cios ognistą pięścią padając jedynie na ziemię.
Na trybunach wybuchła wrzawa, a Stephan do końca nie rozumiejąc sytuacji krzyknął – Cóż za odpowiedź ze strony Jynx i Grey'a!
-Proszę państwa nie jestem w stanie opisać tego co się przed chwilą stało! - dodał Richard.
Michałowi ściekła kropelka potu po czole, a Jenna skrzyżowała ręce.
-Podnieś się i podtrzymuj ognistą pieść w razie kolejnego ataku!
-Char char! - sprawił, że jego dłoń zapłonęła i bacznie obserwował nie pozornie wyglądającego pokemona.
-Ognista pięść na Jynx! - rozkazał brunet, a pokemon pognał do bojowo nastawionej ''damy''.
-Blokuj lodową – powiedział w skrócie Grey.
Oba pokemony posyłały na siebie grad ciosów wzajemnie je blokując, a tymczasem Bel postanowił dobić wciąż leżącego w kłębach dymu po uderzeniu Nidokinga – Golduck puls wodny!
Pokemon wytworzył wodną kulę wielkości swojej głowy i posłał na nieruszającego się przeciwnika.
-Nidoking wiem, że nie padłeś po czymś takim, zniszcz ten marny pocisk świdrorogiem!
Wydawało się, że puls doleciał do celu, ale w oparach dymu został rozdzielony na pół i uderzył w ścianę. Dym zmieszany z kurzem opadł, a wszystkim ukazał się rozwścieczony Nidoking z przerażającą miną, która pożerała po zaledwie jednym spojrzeniu.
-Zaczyna się – stwierdziła Cleo z uśmiechem na twarzy.
-Hmmm? - przeciągnął Barry.
Jenna może jest ciut dziecinna, ale kiedy przychodzi czas na walkę zmienia się nie do poznania.
-Pokażemy wam nowy ruch, Nidoking brutalny szał!
Pokemon wciągnął powietrze głęboko do płuc i powoli je wypuścił po czym wystartował w stronę Jynx niszcząc wszystko na swej drodze włącznie z Charmeleonem, który odbił się od pędzącego brutala.
-Ej jesteśmy w jednej drużynie! - zarzucił zniesmaczony brunet.
-Nie przeszkadzaj – wtrąciła.
-Świetnie, Charmeleon miotacz płomieni na Golducka!
Nidoking obrzucał lodową panienkę gradem dzikich ciosów, które ta precyzyjnie unikała. Charmeleon zaatakował drugiego z przeciwników miotaczem płomieni i spowodował niemałe obrażenia.
-Jynx odbij się od niego i zaatakuj lodowym promieniem!
-Blokuj miotaczem płomieni!
Jynx akrobacyjnie przy pomocy dłoni wybiła się w górę od głowy zdziczałego stwora używając zdolnego zamrozić po zaledwie dotknięciu promienia, który został zblokowany wiązką ognia z paszczy Nidokinga.
-Golduck puls wodny!
-Odskocz Charmeleon!
Jaszczur zwinnie uskoczył przed kulą wodną lądując obok partnera.
-Tej... mnie też się to nie uśmiecha, ale połączmy siły by pokonać tą wkurzająca Jynx – zasugerował Michał.
-Tylko na chwilę... - mruknęła Jenna.
-...Miotacz płomieni!! - krzyknęli jednocześnie.
Płomienie wystrzelone przez ich podopiecznych połączyły się ze sobą zwiększając swoją siłę dwukrotnie, nieuchronnie połączony atak zmierzał ku lodowej Jynx, która nie miała szansy na ucieczkę.
-Golduck wodny puls pełna moc i ochrona! - rozkazał w ostatnim momencie Bel.
Ogromny puls wodny wytworzony na szybko osłabił nieco płomień dzięki czemu zdołał go zniwelować ochroną. Przypłacił tym mnóstwem sił.
-Czy państwo to widzą!? - krzyczał Stephan.
-Co tu się wyrabia, piękna walka! - dodał Richard.
Trybuny szalały dając o sobie znać głośnymi okrzykami na cześć ich ulubieńców, których wybrali podczas trwania pojedynku.
-Cholera myślałam, że tylko ta Jynx jest silna – burknęła czarnowłosa.
-Jynx szybko lodowa pięść! - nakazał nie chcąc czekać Grey, a jego pokemon błyskawicznie wymierzył celny cios w twarz fioletowego kolosa.
-Charmeleon ognista pięść pełna moc! - rozkazał brunet nie pozwalając Golduckowi wtrącić się do tamtej walki, cios powalił niebieskiego kaczora na ziemię.
-Niedoczekanie twoje, Nidoking zniszcz tą cholerną Jynx ciosem gromu już!
-Uniknij tego i lodowy promień z bliska!
Jynx uskoczyła nad potężnym ciosem Nidokinga i zaatakowała lodowym promieniem z odległości jakichś 20 centymetrów prosto w jego twarz.
-Golduck hydro pompa w Nidokinga! - rozkazał niespodziewanie Bel.
-Co!? - krzyknął Michał.
Precyzyjnie wystrzelony atak przez Golducka leżącego na ziemi zaskoczył wszystkich, także samego Nidokinga, który nie dał rady wytrzymać więcej tych super efektywnie działających na niego ataków.
-Nidoking niezdolny do walki – obwieścił sędzia widząc nieprzytomnie leżącego na ziemi pokemona.
(!!!) - głośny odgłos krzyczącego tłumu.
Dziewczyna odesłała swojego wojownika do pokeballa, bo każdy widząc to walkę by go tak nazwał – Dziękuję, spisałeś się – szepnęła i opuściła budynek dziwiąc wszystkich obecnych.
-Jenna... - chłopakowi było przykro z powodu przegranej partnerki, w końcu ona też nie lubi przegrywać. - To jeszcze nie koniec! - zadeklarował.
-Zamieć!! - krzyknęli jednocześnie, a z pysków Jynx i Golducka wydostała się niszczycielska śnieżyca, która zamroziła całe boisko i uniemożliwiła jakikolwiek ruch pozostałemu na placu boju Charmeleonowi.
-Uciekaj!!! - rzucił desperacką komendę brunet, nie wiedząc co może zrobić.
Jaszczur całkowicie zamarzł pod wpływem ogromnego zimna. Całe pole stało się lodowiskiem, a Charmeleon rzeźbą z lodu.
-Doskonale!! Perfekcyjna lodowa kombinacja, udało nam się braciszku! - krzyknął pełen radości Grey.
-Wygraliśmy! - dodał od siebie Bel wpadając w objęcia brata.
Golduck nie wytrzymał ani chwili dłużej i upadł na ziemię nieprzytomny. Ten wodny stworek i tak przekroczył swoje możliwości jakieś dwa ataki temu, to cud, że jeszcze tak długo stał o własnych siłach.
-Golduck niezdolny do walki – obwieścił sędzia wahając się z decyzją o zakończeniu walki, w końcu Charmeleon był zamrożony, ale teoretycznie nie był nieprzytomny.
-Charmeleon... - powiedział smutnym głosem Michał.
Zamrożony w połyskującym lodzie jaszczur tracił swoje ostatnie siły, nie mógł się ruszyć, nie mógł nic zrobić. Strategia Grey'a i Bela była perfekcyjna, kto by pomyślał, że to tylko amatorzy.
-Cholera, to ma się tak skończyć? - mówił sam do siebie powoli tracąc przytomność.

**

-Patrz jak wysoko się wzniósł! - powiedział Charmander do przyjaciela tego samego gatunku.
-Niesamowite! - dodał od siebie drugi z nich.
-Nasze wyższe formy to mają dobrze, mogą polecieć gdzie tylko chcą... - mruknął przekręcając się na plecy leżąc przy tym na ziemi.
-Też chciałbym takie mieć... - wyszeptał drugi Charmander.
-Co ty opowiadasz Charlie, już niedługo będziemy takie mieć! - burknął pierwszy.
-Hmm... chciałbym żeby tak było, ale niestety ewolucja nie jest mi dana.
-Co ty mówisz!? - uniósł się i ustał nad wciąż leżącym przyjacielem.
-Od urodzenia jestem słabszy niż inni, mój ogień na ogonie z dnia na dzień jest coraz mniejszy, w najlepszym przypadku zostało mi kilka dni... - zwierzał się drugi również wstając.
-Charlie...
-Dlatego obiecaj mi, że staniesz się silniejszy i kiedyś polecisz za nas dwóch...

**

*Charlie patrz na mnie, za chwilę spełni się nasze marzenie...*
-Ehh, dobra dostali nauczkę, może się w końcu czegoś nau... czą? – powiedziała Cleo nie spodziewając się tego co zobaczyła na boisku.
Z wnętrza grubego lodu wydostało się silne białe światło, które rozprzestrzeniło się na całe pomieszczenie.
-Proszę państwa nie mam pojęcia co tu się dzieje – wyjawił skołowany Richard.
-Czyżby to... - zastanawiał się Stephan.
Jasność niespodziewanie zniknęła, a za chwilę nastąpił wielki wybuch roztrzaskując cały lód na kawałki. Nagle coś wzbiło się prawie pod sam sufit – Gyaaaaaah!!! - ryknął z całej siły.
To Charmeleon ewoluował w Charizarda sprawiając wszystkich świadków w zachwyt.
-Co do... - dziwili się Grey i Bel, zresztą jak cała reszta.
Pokemon nagle wylądował na ziemi i nie wiadomo z jakimi zamiarami zaczął iść w stronę swojego trenera. Michał bez żadnego zastanowienia również ruszył w jego stronę ze Snoruntem na ramieniu. Powoli się do siebie zbliżali, kiedy nagle zatrzymali się przed sobą w miejscu, w całym budynku nastąpiła kilkusekundowa cisza.
-W końcu nastąpiła ta chwila... - powiedział brunet patrząc prosto w oczy podopiecznego.
-Ghyaaa! - przytaknął i oboje odwrócili się w stronę przeciwników.
-Zostało coś jeszcze do pozamiatania, co ty na to, aby sprezentować im ognistą pięść?
Charizard natychmiast ruszył w stronę Jynx wykonując błyskawiczny atak.
-Aaaa cholera! Jynx unik i śnieżyca! - rozkazał rozzłoszczony Grey, a jego podopieczna zrobiła niesamowicie szczęśliwy unik i zbierała się do ataku gdy...
Charizard pojawił się za przeciwniczką i wykorzystał nowo poznany ruch. Zaczął się intensywnie świecić nagrzewając jeszcze bardziej swoje ciało, na koniec wypuścił bardziej jaśniejszy i niszczycielski płomień, który od razu znokautował Jynx.
Sędzia nie miał wątpliwości – Jynx niezdolna do walki, a cały pojedynek wygrywają Michał Zoldrey i Jenna Morisson! - obwieścił sędzia.
Michał, Snorunt i Charizard rzucili się na siebie czując wielką radość, po chwili zaczęli płakać jak małe dzieci.

''Trzeba zawsze być wiernym swojej wyobraźni, tylko wtedy nasze marzenia będą szczere”


------------
Witam :))
Co tu dużo mówić, dla mnie ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich i wątpię, że prędko napisze coś równie dobrego, absolutna perełka u mnie na blogu. W końcu mogłem pisać i pisać, a nie zatrzymywać się co dwa zdania i myśleć nie wiadomo ile co dalej, wreszcie miałem wenę praktycznie przez cały rozdział. No co do treści to sami widzicie, wydaje mi się, że dużo akcji, a i najdłuższy raczej, bo aż 11 stron w Libru. Przedwczoraj była taka akcja, że zostawiłem rzekomą końcówkę by dokończ na następny dzień, a później dopisałem prawie drugie tyle także... XD. Fajnie było to pisać, miałem ubaw :). Gdy nadawałem imię temu drugiemu Charmanderowi inspirowałem się bodajże Olivierem z usuniętego już opowiadania, który nadał swojemu starterowi imię "Charlie" a mi tu pasowało także tego :p. A wy co myślicie o tym wszystkim? Dajcie znać w komentarzu, chętnie poczytam, do zobaczenia ;]

10 komentarzy:

  1. Hurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrra!Charmeleon wreszcie ewoluował!A muszę przyznać,że się bałam,że nie ewoluuje po przeczytaniu tego twojego komentarza do Kyle'a.Na początku byłam zawiedziona,że Michał nie złapał Aerodactyla ale wynagrodziłeś to tą ewolucją. :).Kurde Michał już podróżuje od jakiegoś czasu i nie jest już taki początkujący więc powinien wiedzieć,że Aerodactyla tak łatwo i przyjemnie się nie złapie.Bądź co bądź to nie jest Caterpie ani Pichu lub coś w tym stylu.Być może na tym turnieju Michał spotka Deiva lub Joshue albo jakiegoś innego znajomka.Jestem też ciekawa czy nasz bohater będzie mieć więcej niż sześć poków i czy sSnorunt ewoluuje.O Pichu nawet nie myślę bo raczej to taka maskotka no chyba,że nas zaskoczysz,a Ivysaura raczej darujesz(ja osobiście nie cierpię Wenusaurów.Ich nogi przypominają mi kiszone ogórki xD).Biedna Jenna.Ja też nie lubię jak mi się coś nie udaję.A kiedyś byłam w tym lepsza.Dwa lata temu inna dziewczyna zdobyła pierwsze miejsce w czytaniu przez rok,a ja byłam druga mimo iż wcześniej byłam pierwsza i co więc zrobiłam?Poryczałam się.Na dodatek wszyscy mi mówili,że byli w 100% procentach pewni,że to będę ja.Tia... nie ma to jak dolewanie oliwy do ognia.I teraz mi się znów przypomniał mój kolega z klasy który ma na imię Michał ale mówimy mu Minio bo ma hopla na punkcie Minionków.A!I jeszcze jedno!Widzę,że wena ci dopisuje i oby cię nie opuszczała jak najdłużej.W moim przypadku nie jest tak dobrze.Kiedy zaczynam brać się za pierwszy rozdział to po minucie się męczę.Brak pomysłu.Szkoła i sprawy prywatne mnie wykańczają.I chyba usunę dodatek.Dobra!Nie o mnie teraz!Kiedy nowa notka?Nie mogę się doczekać nowych bitew.Ciekawe czy Jenna złapie jakiegoś nowego poka albo pokaże jakiegoś fajnego i nowego.Widzę iż stosunki między Michałem i Jenną się polepszyły.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie teraz zauważyłam,że to mój najdłuższy kom w życiu.xD.

      Usuń
    2. Ja też tak właśnie patrzę, widzę, że nie próżnowałaś :D. Ciesze się, że rozdział wzbudził w tobie tyle emocji i miło, że się podobało. Jedni znoszą porażki lepiej inni gorzej, ale to tylko świadczy o tym jak komuś zależało na wygranej, dobra koniec o tym, ja też nie lubię jak mi coś nie wychodzi ;>. Z tymi kiszonymi ogórkami to mnie powaliłaś na glebę XD. A jeśli chodzi o Ciebie to może znajdź jakąś inspirację? Ja zawsze takowej szukam, bo nie zawsze pisanie idzie mi jak po maśle, może to coś da. Kiedy następny rozdział? Hmmm... nie mam pojęcia, szczerze nie chce mi się pisać kolejnego, wolałbym już przeskoczyć dalej, ale co zrobisz muszę lecieć po kolei, zobaczymy jak to będzie. Dzięki ;)

      Usuń
    3. Bardzo proszę.Owszem inspiracja tylko gdzie takowej szukać?W domu nudno w szkole klasa mnie przyprawia o ból głowy,na dworze zimno.No co?Nogi Wenusaura serio przypominają kiszone ogórki. xD.A on sam przypomina coś na styl palmy,brokuły czy kalafiora. xD

      Usuń
    4. Ja ją znajduje oglądając dobre anime, albo słuchając podobającej mi się muzyki z niezłym "kopem", dodatkowo zyskuje także motywację, a reszta to już działka wyobraźni. Może ta informacja Ci się na coś zda xd

      Usuń
    5. Owszem.Odzyskałam wenę i teraz piszę rozdział.Może za piętnaście minut już będzie gotowy bo piszę go już z półtorej tygodnia.

      Usuń
    6. Wyrobiłam się w końcu z rozdziałem. :)

      Usuń
  2. Żałosny i beznadziejny rozdział. Ludzie, jesteście troglodytami. Dwa napieprzające się stworki wam imponują i jest to dla was ciekawsze niż np. problemy emocjonalne Michała lub jego przeszłość? Zaczynam żałować danego autorowi tego bloga słowa o przeczytaniu do końca. Gdybym nie był honorowy...

    OdpowiedzUsuń