niedziela, 6 września 2015

Rozdział 33 - ,,Dzień w którym nauczyłam się latać"

Gniew czyli czarna owca wśród emocji, która powstaje zazwyczaj, gdy nasze oczekiwania nie spotykają się ze zrozumieniem, przez stracenie czegoś ważnego czy też w kontakcie z irytującym osobnikiem. By opanować to uczucie wystarczy najczęściej stłumić je w sobie czy po prostu wyrzucić z siebie całą swoją frustrację. Co w takim razie robić gdy żadna z tych opcji nie pomaga i powoli zanurzasz się w nieskończony amok i zaczynasz dostrzegać tylko złe strony w swoim otoczeniu? Co zrobić gdy nikt Cię nie rozumie i nie ma drugiego takiego jak ty?

Słońce wywiązywało się ze swoich obowiązków pozytywnie do czego zdążyło już przyzwyczaić w przeciągu ostatnich kilku dni. Na horyzoncie było już kolejne miasto - egzotyczna Parmania. Nie mogłam się doczekać w końcu to jest moja reakcja na każde kolejne miasto jakie odwiedzę mimo, że i tak są marne szanse to wierzę w zmiany w moim życiu których dalej potrzebuję. Może jakiś słynny projektant mody zauważy we mnie świetną osobę do zaprezentowania jego najnowszej kreacji, nie marzę o niemożliwym, Parmania to świetne miejsce zarówno dla turystów jak i innych ludzi z podkreśleniem na innych, heh. Tu jest tak gorąco, więc może jakieś kokosowe bikini czy coś... ahh! Albo wygram karaoke... No nie to jest nierealne - westchnęłam z pogardą dla samej siebie i kontynuowałam bujanie w obłokach. Uśmiechałam się od ucha do ucha nawet leciutko podskakując aż zostałam zawstydzający sposób przywrócona z krainy marzeń do rzeczywistości.
-Hej księżniczko gdzie zgubiłaś swojego misia? Pasowałby Ci - rzucił złośliwie w moją stronę doprowadzając mnie do gwałtownego wypuszczenia powietrza nosem niczym szarżujący Tauros.
-Przestań mi dokuczać - wymamrotałam, w końcu odrobina pieszczenia nie jest zła nawet u dorosłych. Ciekawe czy mają jakieś sklepy z butami? Tak, tak muszą mieć! - próbowałam znów odpłynąć, ale równie szybko zostałam sprowadzona na ziemię
-Za chwilę będziemy - udźwięcznił to jakby chciał zrobić mi na złość.
-Przecież wiem!! - uniosłam się dość groźnie, ale przecież należało mu się, gdy kobieta marzy nie należy jej przeszkadzać pod żadnym pozorem! Poliwhirl widząc skok ciśnienia złapał mnie za rękę i ze zrezygnowaniem pomachał przecząco głową, wiedział jak to się skończy. Wtedy Snorunt wskoczył na głowę Poliwhirla i natychmiast się od niej odbił by uniknąć szału. Oni to się lubią - pomyślałam z lekkim uśmiechem. Czemu te miasto jest tak daleko, chciałabym już tam być i trochę odpocząć, nie żebym się żaliła, ale przeszliśmy szmat drogi...

Gdy w końcu postawiłam pierwsze kroki na terenie miasta byłam wniebowzięta, wszędzie roiło się od półnagich mężczyzn. Patrząc na ich opalone ciała na chwilę zapomniałam, że mam tylko piętnaście lat, chciałam się trochę zabawić. Jednak w porę się opamiętałam, kto by chciał żeby jego ukryte pragnienia wyszły na jaw przy świadkach. Zagłębialiśmy się coraz bardziej w miasto mijając wielu turystów tak jak przewidywałam, a tak a propos od kiedy w Parmanii jest taka wysoka temperatura, zawsze wydawało mi się, że w tych rejonach jest dość umiarkowanie, jak widać niespodzianka - myśląc o tym ściągałam czapkę z głowy. Wszystko ładnie pięknie tylko nie wszyscy podzielali mój entuzjazm, ten głupek wlókł się za mną jakby był po niezłym melanżu, wyglądało to tak jakby słońce wypalało mu resztki szarych komórek, nawet mrożenie całej głowy przez Snorunta w niczym mu nie pomagało. Nieustannie słyszałam "Ile jeszcze?" "Już jesteśmy", te jego ciągłe narzekania ze względu na warunki atmosferyczne bardzo mnie irytowały. Tak w ogóle te palmy dają niezwykły klimat, szczęście sprawiło, że jest ich tu tak wiele! Dużo letnich domków do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić po drodze, jednak tu było ich znacznie więcej oprócz tego mnóstwo klubów jak i piękna plaża za Centrum Pokemon, a jeśli mowa o tym budynku to od razu do niego wkroczyliśmy.

Miałam przy sobie specjalny strój, który zabrałam na tego typu okazje, chciałam jak najszybciej się przebrać, strasznie się spociłam! Z nóg zwalił mnie wygląd siostry Joy gdy spojrzałam w stronę lady. Miała na sobie czerwone bikini, które ładnie komponowało się z jej białą czapką pielęgniarską, którą nosiła. Ten strój świetnie podkreślał jej kobiece kształty dzięki czemu kradła wzrok chmary mężczyzn przebywających w pomieszczeniu. Nawet Michał, który jeszcze przed chwilą ledwo doczłapał się do środka wystrzelił jak z armaty i znalazł się przed ladą by patrzeć na nią z bliska. Miałam ochotę mu przywalić, ale ten jeden raz po prostu sobie darowałam, po prostu ...agrrr!! Faceci... dobrze, że Snorunt i Poliwhirl tacy nie są... nie ważne, że są pokemonami. Ale... - spojrzałam jeszcze raz na jej biust i chwyciłam swoje piersi z odczuwalnym zażenowaniem.
*Giganty...* - pomyślałam wzdychając i obierając kierunek w stronę łazienki by w końcu się przebrać, widząc to Michał postanowił zrobić to samo, nie czuł się komfortowo nawet w pomieszczeniu. Gdy założyłam swoje wielokolorowe bikini Poliwhirl posłał w moją stronę zmartwione spojrzenie, bał się o mnie, że może uderzyć mi do głowy jakaś szajba, więc pogłaskałam go po główce by wiedział jaka jestem zdecydowana. Gdy machnął radośnie swoją rękawicą nie musiałam się już niczym martwić. Zostałam pochwalona przez marudę ubranego w same pomarańczowe spodenki, ale błyskawicznie odpowiedziałam - Wracaj do siostry Joy - chyba lubię być złośliwa...

Rozdzieliliśmy się, on poszedł na plażę, a ja w stronę jednego z klubów w którym zabawa trwała w najlepsze chociaż było jeszcze całkiem wcześnie. Przetańczyłam tam dobrych kilka godzin po czym wyszłam z zamiarem powrotu do Centrum. Natknęłam się na dosyć dużą halę przy wejściu na którym widniało ogłoszenie: "Konkurs koordynatorski dla amatorów, zapisy do szesnastej i jutrzejsza data". To jest właśnie to o czym mówiłam, tylko czekałam na coś takiego, juhu! - krzyknęłam jakbym tylko o tym myślała przez cały ten czas. W sumie jako mała dziewczynka byłam fanką koordynatorów, to wspomnienie chyba natchnęło mnie całkowicie do spróbowania się w tym. Szczęśliwa wróciłam do Centrum gdzie czekali na mnie Michał, Snorunt i Poliwhirl, przeczuwałam, że prędzej czy później zabawa na plaży im się znudzi.
-No ładnie - powiedział Michał uważnie mi się przyglądając coś jak rodzice po powrocie dziecka z jakiejś dyskoteki.
-Co? - mruknęłam zastanawiając się o co mu chodzi, a wtedy Poliwhirl złapał mnie za rękę z widocznym zacieszem na twarzy. Chociaż próbował to ukryć nie trudno było się domyślić, że świetnie się bawił z Michałem, cieszyło mnie to dlatego też zrezygnowałam z kłótni.
Michał zmierzył mnie wzrokiem i cwaniacko się uśmiechnął - Co czyżby zmęczona, mhm mhm?
-To nie to - mruknęłam śmiejąc się.
-To co? - zbliżył się jeszcze bardziej.
-Oj dobra chodź, mam Ci coś do powiedzenia - wepchnęłam go do środka podobnie jak Poliwhirl Snorunta i poszliśmy do naszego pokoju.

-Że co? - zapytał robiąc przy tym kamienną twarz.
-No naprawdę - odparłam uśmiechając się.
Michał odwrócił się wymownie w stronę Snorunta i Poliwhirla po czym wszyscy wybuchli głośnym śmiechem - Amelia się na coś zdecydowała? Haha!
-Nie kłamię! - uniosłam się. - Matko... normalnie jak z małymi dziećmi. Mimo wszystko czułam się szczęśliwa, chociaż mnie denerwowali to przyjemnie mijał mi z nimi czas. Po krótkiej rozmowie wszyscy położyliśmy się spać, w końcu nazajutrz miał być mój wielki dzień. Niestety mimo to obudziłam się po zaledwie około dwóch godzinach, byłam przestraszona. Czyżby strach przed jutrem aż tak dawał mi się we znaki? W każdym bądź razie potrzebowałam wyjścia na zewnątrz, zarzuciłam na siebie lekką bluzę. W nocy temperatura była niska, aż dziwne. Po całym mieście prowadziły drewniane chodniki. Nie dostrzegłam nikogo na zewnątrz oprócz mnie, pewnie odpoczywali po zabawie, dla mnie lepiej. Zatrzymałam się na małym molo przy plaży by trochę na spokojnie pomyśleć. Czy ja się do tego nadaje? Tyle czasu miałam problem z podjęciem decyzji i tak nagle pod wpływem impulsu ją podjęłam? Nierealne żeby to wypaliło, jestem podobna do tej wody przede mną, ciągle stoję w miejscu i czasem pod wpływem czynników niezależnych ode mnie poruszam się w niekontrolowanym kierunku. I jeszcze oczekuje czegoś od niego, a on nawet nie kiwnie palcem. Jestem beznadziejna! Po małej frustracji zupełnie przypadkowo odwróciłam głowę w lewo gdzie dostrzegłam sylwetkę człowieka siedzącego na samym skrawku plaży. Mimo, że było ciemno zdołałam stwierdzić kto to był - Co tu robi Michał? - zastanawiałam się patrząc na niego jak głupia, a on zdawał się być wpatrzony w morze przed sobą. Wtedy grupka Venomoth'ów używających błysku by oświetlić sobie drogę przeleciała nad nim oświetlając tym samym jego. Jako, że znajdował się dość blisko mnie, mimo jedynie krótkiej chwili zdołałam uchwycić jego martwy wzrok skierowany gdzieś daleko przed siebie, wyglądał jakby walczył z czymś głęboko w sobie i przegrywał. Nigdy nie mówi nikomu o swoich problemach, bo martwienie innych to nie to czego pragnie, jest taki dobry. Cierpi w samotności, bo nie potrafię mu pomóc, a co najważniejsze zrozumieć, czyżby to była kara za jego wielkie serce?
Upadłam na kolana i powiedziałam - A ja się dziwiłam, że nie domagał się walki z liderem, jestem taka bezsilna...

Obudziłam się o jakiejś siódmej, standardowo wykonałam ranne czynności i dopiero zauważyłam, że Michała jeszcze nie ma, a Snorunt śpi sobie w najlepsze czego nie można było powiedzieć o moim Poliwhirlu, który tylko czekał na szansę pomazania drzemającego pokemona markerem, który wyciągnął z mojej torby - Chodź musimy potrenować! - pociągnęłam go za dłoń i wyprowadziłam na zewnątrz. Zdziwiło mnie to, że napotkałam protest z jego strony - Jak to nie chcesz wziąć udziału!? - krzyknęłam bardzo zdenerwowanym głosem.
-Poli! whirl... Poli!! - widocznie protestował pokazując różne gesty, miał chyba na myśli, że nie jest jakąś modelką.
-Ale Poliwhirl przecież nie o to w tym chodzi! - próbowałam mu wytłumaczyć istotę pokazów, ale wciąż twardo stawał na swoim - Typowy mężczyzna! - rzuciłam poirytowana.
-Poliwhirl!! - zbulwersował się i strzelił mi strumieniem wody w twarz.
Odpuściłam sobie dalszą sprzeczkę, nie miałam na to ochoty. Wtedy na kłopoty zaradził błysk pochodzący z ultra balla z którego wyszedł Dragonair.
-Hmm? Chcesz wziąć udział w pokazach? - zapytałam optymistycznie.
-Nairrr - potwierdził skinieniem głowy.
-Chociaż jeden jest pomocny - posłałam w stronę Poliwhirla gardzące spojrzenie kiedy był odwrócony w drugą stronę.
-Whirl? - poczuł na sobie mój wzrok i oberwałam kolejną armatką wodną.
-Jak duży wpływ na niego ma Michał i Snorunt? - zadałam sobie pytanie na które znałam odpowiedź.
Wraz z Dragonairem rozpoczęliśmy przygotowania, ogólnie mieliśmy do tego dobry dzień od rana przelotami miała miejsce mżawka i temperatura nieco się ochłodziła. Ćwiczyliśmy wiele kombinacji, ale żadna z nich nie przypadła mi do gustu może dlatego, że jestem zbyt wybredna. Chciałam po prostu pokazać coś niezłego jak na swój pierwszy raz. Dragonair smoczy ogon i ochrona! - poleciłam, ale efekt wyszedł dość mizernie. Nie dobrze... muszę coś wymyślić, bo jeśli tak dalej pójdzie to niczego nie przygotuje. Wtedy zza pleców wystraszył mnie nieznany chłopak.
-Ooo twój Dragonair jest imponujący - powiedział z podziwem.
-Aahh! - odskoczyłam od niego i posłałam pytające spojrzenie. Był wysokim blondynem o siwych oczach, miał na sobie japonki, białe spodenki i pomarańczową koszulę w kratki rozpiętą by była widoczna jego klata. Jednym słowem przystojniak.
-Nie strasz mnie tak człowieku! - zarzuciłam zdenerwowana.
-Tak, tak... może zawalczymy? - zaproponował.
-Walka? Ale ja nie... - jąkałam się by tego uniknąć.
-Przeczuwam, że bierzesz udział w konkursie także nie zaszkodzi Ci to - wydedukował biorąc do ręki pokeball.
Poliwhirl zainteresowany całym zdarzeniem wybiegł przede mnie i kiwnął głową by zaczynać. Spojrzałam na niego i po prostu nie mogłam mu odmówić.
-Okej ja walczę Poliwhirlem, a ty? - zapytałam oczekując na przeciwnika.
-Heh, Lickitung pokaż się - przed nim pojawił się różowy pokemon z długim jęzorem czekający na pierwszą komendę. - Jesteś dziewczyną, nie omieszkam jak zaczniesz pierwsza - dodał po chwili z pewnym siebie uśmieszkiem. Denerwowało mnie to dlatego postanowiłam dać z siebie wszystko.
-Poliwhirl bąbelki! - nakazałam widząc zniecierpliwionego już Poliwhirla.
-Chyba nie myślisz, że - próbował powiedzieć coś jak typowy arogant, ale przerwałam mu kolejną komendą. - Zajdź go od tyłu, a potem podwójny klaps i przygniecenie! - powiedziałam błyskawicznie, a jego "owado-łapacz" nawet nie spostrzegł kiedy oberwał serią siarczystych policzków, a zwieńczeniem tego było efektowne przygwożdżenie do ziemi.
-Fiu fiu - gwizdnął by ukazać niewielki podziw.
Nie tylko on ciężko pracował, ja również trenowałam, ale muszę przyznać, że tego nauczyłam się właśnie od niego - Teraz armatka wodna na twarz! - rozkazałam podniecona będąc pewna wygranej.
-Ok Lickitung koniec zabawy mega pnącze. Lickitung zrzucił z siebie rywala i gdy jego język przybrał świecącą różową barwę uderzył nim w Poliwhirla, ledwo utrzymał się na nogach.
Szczerze mówiąc nie straciłam po tym swojego optymizmu i walczyłam dalej - Poliwhirl odzyskaj dominację armatką wodną! - nakazałam zdecydowana.
-Niemoc - rozkazał chichocząc pod nosem, doprawdy nie mogłam tego znieść.
Oczy Lickitunga zajaśniały na niebiesko dzięki czemu atak odbijał się od niego nie zadając żadnych obrażeń. Co to ma być!? - warknęłam robiąc minę, która najzwyczajniej w świecie bawiła blondyna.
-Lickitung liźnięcie - dopisywał mu dobry humor, nie wyglądał na takiego, który chciałby to zakończyć.
-Poliwhirl unik! - Z ledwością ominął zmierzający w jego stronę długi jęzor mający właściwości paraliżujące.
-Tego nie unikniesz, Lickitung mega cios! - Nie zdążyłam zareagować, a pięść jego pokemona zajaśniała na biało i powaliła mojego Polisia na ziemię.
-Poliwhirl! - krzyknęłam do zbierającego się po potężnym uderzeniu Polisia.
-No chyba na tym możemy zakończyć - skwitował odwołując swojego podopiecznego.
Co za dupek - pomyślałam, ale byłam zajęta martwieniem się o Poliwhirla.
-Hannys... Droy Hannys, zapamiętaj sobie te imię, mam nadzieję, że spotkamy się na pokazach - pożegnał się wyciągając jedną rękę w górę i odchodząc ode mnie. Co za gbur! No nic musiałam się podnieść i iść dalej. Niewzruszona porażką ćwiczyłam aż do szesnastej coś, wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, że zapisy skończyły się kilka minut temu. Wpadłam w rozpacz i już chciałam biec w stronę hali, ale ujrzałam znajomego bruneta i jego lodowego pokemona idących w moją stronę - Co ty tu robisz? - zapytałam nie kryjąc zdziwienia.
-Byłem w pokoju, ale zastałem tylko śpiącego Snorunta także poszedłem Cię szukać i już jakiś czas mi się schodzi - wyjawił.
-Ale co tam robiłeś? - posłałam kolejne pytanie w jego stronę.
-Pomyślałem, ze zapomnisz się zapisać także zrobiłem to za Ciebie, wszystko zaczyna się o siedemnastej trzydzieści.
Nie wiedziałam czy mam wybuchnąć ze szczęścia, bardzo mnie tym ucieszył wręcz uratował od głupiej sytuacji - Dziękuję! - powiedziałam szczęśliwa.

Resztę czasu spędziłam na przygotowaniach. Założyłam swoją czarną koszulkę, błękitne spodenki i różowe trampki, wszystko to co nosiłam wcześniej. Chciałam czuć się swobodnie, a nie skrepowana. Rozpuściłam całkowicie włosy i pomalowałam paznokcie u rąk na połyskująco ciemno-niebieski kolor. Po całkowitym ogarnięciu wyruszyliśmy w stronę hali gdzie musieliśmy się rozstać. Ja poszłam tylnymi drzwiami do szatni, a on głównymi na trybuny wraz z Snoruntem i Poliwhirlem. Pożegnał mnie miłymi słowami "Wierzę w Ciebie" które bardzo mi pomogły.

W szatni atmosfera była napięta praktycznie każdy siedział spokojnie w miejscu. Nigdy wcześniej się tak nie czułam, ta presja napływająca z sekundy na sekundę gdy uświadamiasz sobie, że już niedługo twoja kolej. Jako, że nie były to oficjalne pokazy prezenterką była czarnowłosa Angela, której nigdy nie widziałam na oczy w telewizji. Jurami byli też inni ludzie, pierwsza osoba z nich to znany krytyk Aman, drugi to łowca talentów Pinapi, a ostatnie miejsce zajęła tutejsza siostra Joy. Dziwne, że była w normalnym stroju, ale to pewnie przez pogodę...
Na ekranie z transmisji obejrzałam występy kilku uczestników, pokazali fajne kombinacje i otrzymali dość wysokie noty dlatego byłam zaniepokojona o siebie.
-A teraz czas na występ Amelii Sparks, zapraszamy! - nagle usłyszałam swoje imię co spowodowało szybsze bicie serca. Wstałam z miejsca i ruszyłam korytarzem by pójść tam gdzie mnie oczekiwano.
Gdy doszłam na miejsce coś jakby mnie sparaliżowało, nie spodziewałam się aż tylu ludzi na amatorskich pokazach. Do głowy napływało mi ogromna ilość myśli, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Mamo, tato mam nadzieję, że mnie teraz oglądacie, dzisiaj jest dzień, który zmieni całe moje życie - Dragonair pokaż się! - wyrzuciłam pokeball wysoko w górę, a oczom wszystkim ukazał się mój zadbany pokemon. - Użyj tornada na siebie, a następnie dołóż smoczy oddech!
Dragonaira pochłonęło wietrzne tornado o wielkości dwa razy większej od niego, a następnie pod wpływem smoczego oddechu zmieniło barwę na zielony i stało się bardziej gęstsze - A teraz ochrona! - dodałam błyskawicznie. Zielona kula ochronna zniwelowała smocze tornado, a po chwili z góry spadały migoczące małe gwiazdki niszczące się o zieloną ochronę Dragonaira.
Przez chwilę widząc milczenie widowni bałam się, że zostanę zbesztana, ale po krótkiej chwili otrzymałam głośny aplauz, który był dla mnie ogromnym zdziwieniem. Jako pierwszy z sędziów ocenił mnie Aman - Mimo, że był to krótki występ nie da się zaprzeczyć, że swoją prostotą był bardzo przyjemny dla oka. Drugi zabrał włos Pinapi - Bardzo dobrze pokazałaś dostojność swojego podopiecznego, znakomicie wybrane ruchy! A na koniec nasza ekstrawagancka siostra Joy - Zgodzę się ze wcześniejszą wypowiedzią, dobrze pasujące ruchy, które pokazały zarys smoczej natury twojego Dragonaira, a oprócz tego jest bardzo zadbany, gratuluję.

Po skończonym występie wróciłam z powrotem do szatni gdzie oglądałam resztę występów. W między czasie wystąpił również ten blondyn Hannys, otrzymał bardzo wysokie noty za swój pokaz z Lickitungiem.
Poziom był dla mnie bardzo wysoki, dlatego obawiałam się oczekując na ośmiu kandydatów przechodzących do następnej rundy, wszystko to miało być pokazane na wielkim ekranie nad boiskiem. Skupiłam się całkowicie na nim kiedy nagle pojawiła się pierwsza fotografia jakiejś blondynki, na drugim miejscu uplasował się Hannys i tak przeszło czterech kolejnych uczestników, byłam już prawie pewna co do swojej klęski, ale wciąż miałam cichą nadzieję, że jednak się uda. Wiara się opłaciła, siódma pozycja należała do mnie, odetchnęłam z ulga jednocześnie uśmiechając się do podłogi. Jednak to co stało się później nie napawało mnie optymizmem, tuż po przerwie miałam zmierzyć się z Hannys'em. Moja mina zrzedła, a ponownie zza pleców usłyszałam głos swojego przeciwnika - Masz pecha - powiedział wychodząc gdzieś z szatni. Nie odpowiedziałam nic gdyż zajęta byłam układaniem myśli. Chwilę później poczułam kogoś za plecami - Co jeszcze!? - warknęłam myśląc, że to Hannys.
-Hmmm, co? - zapytał zdziwiony Michał.
-Przepraszam myślałam, że to ktoś inny.
Jego widok poprawił mi samopoczucie.
-Byłaś świetna, a Poliwhirl chciał się z tobą zobaczyć - powiedział zadowolony.
-Dziękuję, o co chodzi Poliwhirl? - odparłam skupiając całą uwagę na nim.
-Poli... whirl! - chociaż go nie rozumiałam to wydawało mi się, że mówi coś w stylu "Dasz radę".
-Dziękuję - odpowiedziałam przytulając go.
-No to na nas już czas, daj z siebie wszystko i wygraj! - zmotywował kładąc mi dłoń na ramieniu.

Kiedy wrócili na trybuny ja oczekiwałam swojego pojedynku, ale przed tym rozpoczęła się pierwsza walka w której zdobywczyni pierwszego miejsca w rundzie pierwszej bez problemu wygrała z jakimś brązowowłosym chłopakiem w siwym swetrze. Nadszedł czas na drugi pojedynek w którym niestety brałam udział. Wzięłam głęboki wdech i ponownie ruszyłam korytarzem na boisku gdzie czekał już dumny Hannys.
-Czas na drugi pojedynek w którym zmierzą się Amelia Sparks i Droy Hannys, kto będzie górą? - nawoływała prezenterka.
Wybiła godzina kolejnej próby - Dragonair wybieram Cię! - krzyknęłam energicznie. Naprzeciw nas stał ten cały arogancki Hannys wraz ze swoim Lickitungiem.
-Mega cios! - krzyknął, a pięść jego pokemona zajaśniała białym światłem.
-Unik! - byłam pewna, że zdołamy tego uniknąć, ale stało się nieco inaczej, cios powalił Dragonaira na ziemię. Trybuny na chwilę ucichły by zaraz wybuchnąć ekscytacją. Byłam przerażona, myślałam, że to już koniec, ale Dragonair szybko się podniósł nieco poruszając głową. Mimo to na samym początku straciłam już punkty.
-Smoczy oddech! - chciałam trzymać go na dystans, ale ten bez problemu odskakiwał przed samym trafieniem.
-Teraz doskocz do niego i liźnięcie! - zalecił Hannys, a Lickitung z zaledwie pojedynczego wybicia znalazł się przy moim pokemonie.
-Złap go w tornado! - tuż przed samym kontaktem Dragonaira z długim jęzorem, Lickitung zniknął w powietrznym tornadzie. - Dodaj smoczy oddech! - zupełnie jak w pierwszej rundzie tornado przybrało zieloną barwę i stało się bardziej gęste. Po tym zagraniu Hannys stracił sporo punktów, jednak wciąż był spokojny.
-Lickitung niemoc - oczy pokemona zajaśniały na niebiesko i zniwelował całe tornado, które go otaczało - Mega cios! - świecąca pięść błyskawicznie zmierzała do celu.
-Smoczy ogon! - ogon Dragonaira zaświecił na zielono i zablokował ruch przeciwnika.
-Hej Lickitung, włącz szybszy bieg! - stworek przytaknął i rozpoczął okrążanie Dragonaira z druzgocącą szybkością. Nie wiedziałam co robić, więc wykorzystałam pierwszą lepszą myśl.
-Smoczy oddech! - jednak to okazało się dla mnie zgubą.
-Teraz skacz i liźnięcie! - Dragonair nie mógł zareagować, ponieważ podczas trwania jego ataku Lickitung błyskawicznie znalazł się nad nim. Polizał go co doprowadziło do niefortunnego paraliżu.
-Dragonair uciekaj! - krzyczałam zmieszana, ale on nie mógł się ruszyć.
-Dokończ dzieła mega ciosem!
Sparaliżowany Dragonair upadł na ziemię, a Hannys i Lickitung podnieśli wysoko ręce w geście triumfu, straciłam wtedy dużo punktów. W gorszej sytuacji jeszcze nie byłam, te oklaski dla Hannys'a tremowały mnie, po raz kolejny tego dnia nie wiedziałam co robić. Patrzyłam na ledwo drygającego Dragonaira jak głupia, nie mogłam nic zrobić, to było chyba ponad moje siły. Czy nie ma nikogo kto by we mnie wierzył? Wtedy z trybun usłyszałam głośny krzyk - Nie poddawaj się! - spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam kibicujących mi: Michała, Snorunta i Poliwhirla. No tak oni zawsze odkąd pamiętam byli ze mną, dlatego nie mogę się tak łatwo poddać, jeśli mam przegrać to po dobrej walce!
-Dragonair wstawaj i smoczy oddech! - pokemon wyczuwszy moją determinację wstał i zaatakował pełną mocą.
-Lickitung omiń to - powiedział pewny siebie Hannys, ale niespodziewanie atak dosięgnął cel.
-Co!?
Spojrzałam na zegar - Jeszcze piętnaście sekund - Dragonair smoczy ogon szybko!
-Złap go! - Lickitung złapał w dłonie niebezpieczny ogon i uśmiechnął się chytrze.
-Smoczy oddech, pełna moc! - dwukrotnie większy promień trafił w twarz Lickitunga, a ten poluźnił uścisk.
-Lickitung uważaj! - krzyknął przestraszony Hannys.
-Smoczy ogon!! - krzyknęłam z całych sił, Dragonair już brał zamach kiedy wybił dźwięk skończonego czasu.
-Koniec!! Cóż to był za pojedynek - krzyknęła prezenterka. - Spójrzmy na ekran, okazuje się, że z minimalną przewagą punktów wygrywa Hannys przez co przechodzi dalej!
Przez chwilę poczułam wielki smutek, ale za chwilę cieszyłam się z tego, że dałam z siebie wszystko, a nawet więcej!
-Ej to było dobre - powiedział Hannys po czym uśmiechnął się w moją stronę i gdzieś poszedł.
Publiczność pożegnała mnie oklaskami co też było bardzo miłym przeżyciem. Obejrzałam jeszcze resztę pojedynków, w finale Hannys pokonał tą wcześniejszą blondynkę po czym została mu wręczona pamiątkowa wstążka, nieco inna od tych oficjalnych. Później wróciliśmy do Centrum. Snorunt i Poliwhirl usnęli, a Michał gdzieś zniknął, postanowiłam więc zdecydować się na mały spacer.

Przeszłam całe miasto aż dotarłam na molo gdzie spotkałam Michała. Znowu patrzył w morze, a gdy skradałam się do niego po cichu od razu mnie wyczuł - Co ty robisz - powiedział odwracając się.
-A nic nic - odpowiedziałam zawstydzona.
-Jak tam się czujesz? - zapytał z troską.
-Po czym? - nie wiedziałam o co mu chodzi.
-No po pokazach - odparł.
-Mimo, że przegrałam czuje się dobrze - puściłam oczko uśmiechając się.
-Przepraszam, że nie byłem w stanie Ci pomóc... - spuścił wzrok w dół by nie patrzeć mi w oczy.
Wtedy moja mina spoważniała - Zamknij się! - warknęłam. - Tyle razy mi pomogłeś, nawet dziś i jeszcze masz czelność mnie przepraszać!? Ja jestem jedyną, która powinna przeprosić, że nie potrafię Ci pomóc! - rzuciłam się na niego, a on zastanawiał się co we mnie wstąpiło.
-Amelia co ty... - próbował powiedzieć, ale uciszyłam go pocałunkiem. Poczułam przyjemne ciepło, o tak już od dawna chciałam to zrobić!
-Nie jesteś sam, jestem z tobą - przytuliłam go mocno i zauważyłam spływające łzy po jego policzkach.
-Dziękuję...
------------
No cześć :P
Witam was po chyba ponad tygodniu, ostatnimi czasy mam trochę mało wolnego dlatego też dłużej się zeszło z pisaniem ;/ No wiecie szkoła się zaczęła, dla mnie jeszcze nowa, trzeba chodzić i zdychać. Nie dość, że się nie wysypiam, bo nie jestem przyzwyczajony o 6 wstawać (autobus) to jeszcze tak w tej szkole przynudzają Ci nauczyciele, że już kilka razy zbudziło mnie tylko szarpnięcie ławką ziomka przede mną. Jeszcze ja przygłup poszedłem do technikum chociaż ze mnie taki uczeń jak z koziej dupy trąba :D. Co chwilę tylko myślę kiedy wrócę do domu, ale dobra koniec o mnie. Rozdział jest znacznie inny, tym razem z perspektywy Amelii, Kyle nasunął mi ten pomysł by poświęcić jej trochę uwagi i jestem zadowolony. Standardowo możecie napisać czy się wam spodobał, czy co tam chcecie. Postaram się jak najszybciej dodać kolejny, ale w tygodniu jest taka lipa, no cóż może dam radę. Do następnego! :)

3 komentarze:

  1. Cześć.
    Ja tam lubię szkołę/ uczelnię.:D. Można spotkać się z ludźmi, a nawet trzeba. Wiadomo, można i po zajęciach, ale wiadomo najlepsze akcje są wtedy, kiedy nie powinno ich być.

    Co do rozdziału. Jest dobry. Przyznam, że podziwiam, że napisałeś w pierwszej osobie, jako dziewczyna. Ja zawsze gubię się w końcówkach, próbowałem napisać, taki rozdział z Caroline, ale cóż. Nie wyszło :P.

    Biedna Amelia przegrała, do tego nie umie pomóc przyjacielowi. Chociaż może się jej to udać - miłość leczy wszystkie rany. Przyznam, że podoba mi się, to że przegrała. W końcu jest początkująca. Też muszę przyznać, że dobrze to rozegrałeś. Amelia przegrała przez ograniczenie czasowe, a nie przez nokaut.

    Ciekaw jestem co dalej z Michałem, w końcu jego "demony" ostatnio stają się coraz bardziej aktywne.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest jeden z nielicznych plusów szkoły, wytrzymałbym te 2-3 godziny, ale nie 7-8 XD. Już od jakiegoś czasu był na niego pomysł, ale poczekałem :P. Dzięki ;)

      Usuń
  2. Kolejny beznadziejny rozdział. Jednego, czego nienawidzę jeszcze bardziej niż walk, to pokazy piękności Pokemonów. Przerzuciłem rozdział szybko oczami, bo jak widzę, nic się w nim nie dzieje. I nie rozumiem, czemu nagle zacząłeś pisać w pierwszej osobie? I Amelia ma u mnie minusa za szowinistyczne teksty wobec mężczyzn. Jednym słowem - gdyby nie obietnica, dałbym sobie z tymi bzdetami spokój. Mam nadzieję, że postarasz się w następnych.

    OdpowiedzUsuń