piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 29 - Ewolucja i śmiercionośne cięcie

Las za miastem Okrotus zawsze był dziwnym miejscem. Ostatnimi czasy jednak co kilka dni niszczone było po kilka drzew. Regularne niszczenie tamtejszych wysokich dębów spowodowało zniszczenie krajobrazu, innymi słowy wszędzie leżą pozostałości po drzewach, jedyne co zachowało się w całości to pnie których jest tam pełno. W wyniku tych wydarzeń ludzie zaczęli omijać te miejsce chociaż to najbliższa droga do kolejnego miasta. No może nie wszyscy, Michał wraz z Amelią nie wiedząc o niczym postanowili zrobić tam mały postój. Dziewczyna mimo tego, że mieszkała bardzo blisko tego miejsca nigdy tam nie była.

-Sno....runt - ziewnął otwierając swoje jeszcze zaspane oczka. Spojrzał na pień o który był oparty i pomyślał *No nie nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem...* - Co to za odgłosy - dodał po chwili wstając z miejsca. Wsłuchał się dokładnie i doszedł do wniosku, że to gdzieś niedaleko.
-Chyba to sprawdzę chociaż domyślam się kto tam może być... - głęboko westchnął i ruszył w stronę słyszanego dźwięku. Przebiegł kilka krzaków i znalazł się na małej otwartej przestrzeni gdzie Michał z Amelią trenowali swoich wodnych podopiecznych walcząc między sobą - Tak jak myślałem - pobłażliwie się uśmiechnął i zajął miejsce obok reszty drużyny młodego bruneta.
-Saur saur - mruknął zauważając przyjaciela z Hoenn. - Jak zwykle spóźniony - pomachał pnączem na przywitanie.
-Char... meleon - uniósł się dumnie. - Witamy śpiącą królewnę - rzucił przymrużając oczy.
-Sorki, sorki - zrobił zawstydzoną minę i odwrócił wzrok w stronę potyczki. - Mały Krabby zgodził się na trening?
-Wstał dziś jakiś zdeterminowany - zauważył Ivysaur.
-Ale w czynach jakoś tego nie pokazuje - zarzucił Charmeleon opierając się ręką o brodę *Ja bym sobie powalczył* - pomyślał.
-Poliwag armatka wodna! - nakazała Amelia, a z pyszczka pokemona wyleciał dość silny strumień wody.
-Krabby przetnij to kleszczami! - powiedział Michał. Pokemon zamiast wykonać polecenie trenera niepewnie użył utwardzenia.
Atak delikatnie przesunął nieśmiałego kraba - Ajć Krabby myślałem, że kwestię strachu masz już za sobą... - poklepał się po głowie i myślał co dalej zrobić.
-Może zrobimy sobie jakąś przerwę, trenujemy już spory kawałek czasu... - narzekała Amelia.
-Spokojnie, przyda Ci się trening.
-Okeeej nie było pytania - przeciągnęła.
-Dobra Krabby teraz się postaraj kleszcze!
-Poliś podwójny klaps!
O dziwo bojący stworek powstrzymał wszelkie niepokoje i ruszył w stronę przeciwnika podobnie jak Poliwag. Oba ataki dosięgnęły celu powodując odrzucenie wodnych stworków.
-Świetnie, a teraz... huh? - zdziwił go widok podnoszącego się podopiecznego, który pokrył się białą powłoką światła.
-Poli poli! - podskoczył kilka razy nerwowo na swych nóżkach i także zaczął zmieniać formę.
-Ewoluują! - krzyknęli jednocześnie.
Na polu bitwy pojawiły się dwie nowe formy, Michał nie omieszkał od ich zeskanowania.
Kingler to wyższa forma Krabby'ego. Posiada ogromny ponadgabarytowy pazur dzięki któremu może komunikować się z innymi podnosząc go do góry. Jednak jest bardzo ciężki dlatego pokemon szybko się męczy.

Poliwhirl to wyższa forma Poliwaga. Powierzchnia korpusu tego pokemona jest zawsze mokra i śliska płynem slimy. Ze względu na tą śliską warstwę, można go łatwo wsunąć i wysunąć z sideł każdego wroga podczas walki.

-Wow Krabby teraz jesteś Kinglerem kto by się spodziewał, mam nadzieję, że już nie czujesz strachu no i nauczyłeś się bąbelkowego promienia!
-Kuki kuki! - machnął pewnie swoim wielkim szczypcem w stronę trenera.
-Poliś urosłeś trochę... - pieściła się spoglądając na wykonującego przygniecenie Poliwhrila. - I chyba nauczyłeś się nowego ataku - uśmiechnęła się szeroko.
-To co kończymy bitwę? - zasugerował podekscytowany.
-Dawaj! - krzyknęła.
-Kingler bąbelki!
-Poliś armatka wodna!
Z pyska Kinglera wydobyły się przezroczyste bąbelki, które przy zderzeniu z armatką wodną zostały odrzucone.
-Rozetnij to kleszczami!
Strumień wody został przecięty na pół i rozrzucony po bokach.
-A teraz jeszcze raz kleszcze na Poliwhrilla!
-E to... unik Poliś!
Zdawało się, że Poliwhril da radę zrobić unik, ale zasięg szczypiec Kinglera go zaskoczył.
-Aaaa! Nie mam pojęcia co teraz zrobić Poliś mhmm... przygniecenie!
-Kończmy to Kingler unik, bąbelkowy promień i kleszcze!
Przygniecenie zostało zgrabnie ominięte, a bąbelkowy promień chodź mało efektowny celnie trafiony, natomiast kleszcze były kończącym atakiem.
-Brawo Kingler! - uściskał go by pogratulować wygranej jak i wydoroślenia i nie chodziło tu wcale o ewolucję.
-Mimo, że przegraliśmy i tak było nieźle - pogłaskała po głowie leżącego pokemona.
-Tak jak mówiłem kiedyś staniesz się silny no i się stałeś - uśmiechnął się przybijając żółwika z wielkim krabem.
-Char meleon... - Ooo ciekawe idę mu się przyjrzeć z bliska - powiedział Charmeleon i ruszył w stronę towarzysza.
-Saur saur - Wygląda jakby dorósł psychicznie i fizycznie - a za Charmeleonem pobiegł Ivysaur.
Snorunt obserwował z daleka - Sno sno... - A więc kolejny ewoluował, nawet Krabby... Wszyscy zmienili swoje formy... oprócz mnie - opuścił wzrok ku ziemi. - A zresztą... - wrócił w miejsce obozu.
-Chodźmy na obiad - zasugerował Michał. - Snorunt pewnie jeszcze kima.

Podczas posiłku Michał prowadził pogawędkę z Amelią.
-Swoją drogą znasz to miejsce? Jest zdeczka inne od tych, które mijaliśmy wcześniej - zapytał spoglądając na same pnie drzew których było od groma.
-W sumie masz rację, ale czy właśnie ta inność nie czyni rzeczy bardziej wyjątkowymi? Patrz na te jedne drzewo koło nas, które się zachowało - posłała w jego stronę bardzo głęboką myśl.
-Co Cię tak nagle naszło na tego typu przemyślenia?
-Tak jakoś... kiedy patrze na te liście, które opadają na ziemie czuje się tak spokojnie.
-Gadasz od rzeczy, ale w sumie masz rację - również spojrzał w górę, a tam z wielkiego dęba spadające liście wiły się delikatnie w powietrzu. - Nie odpowiedziałaś na pytanie - dodał po chwili.
-A no tak, słyszałam coś o tym miejscu, ale nigdy nie miałam okazji tu być - wytłumaczyła.
-Czyli nigdy nie wychodziłaś poza miasto - stwierdził.
-To nie tak!! - burknęła. - Ciocia nie kazała mi chodzić w takie miejsca - wytłumaczyła ściszając głos.
-O czyli jednak jesteś posłuszną dziewczynką - powiedział to z oczami chętnymi do przekomarzań.
-Przestań już! - zaczerwieniła się i wstała z miejsca.
W tym czasie Snorunt skończył jeść i przymierzał się do samotnego spaceru, zatrzymał go Kingler, który podszedł do niego.
-Kuki kuki - Co jest, jesteś dzisiaj jakiś inny - zarzucił.
-Gadaj zdrów to ty się zmieniłeś... dobrze, że na lepsze - pokazał mu wymuszony uśmiech na znak, że wszystko gra.
-Słuchaj Snorunt chodzi o ewolucję?
-... Niedługo wrócę - pożegnał się i ruszył przed siebie.
Zatrzymał się gdzieś za przewalonymi drzewami, które jakby utworzyły drewniany mur.
-Huh? Gdzie jest Snorunt - brunet zauważył brak przyjaciela podczas odpoczynku.

-Ewolucja... ciekawe czy mi będzie dane ją przejść - rozmarzył się nie odrywając wzroku od nieba. - Ostatnio nie poszło mi zbyt dobrze, ciekawe czy z ewolucją dałbym radę... - Chyba naprawdę zostałem sam - zagłębiał się w coraz to bardziej skryte myśli, które ukrył gdzieś głęboko w sobie.
-Snorunt gdzie jesteś!? - krzyczał gdzieś w pobliżu kryjówki pokemona Michał. - Czekaj... - zauważył osiadywane przez lodowego stworka miejsce. - Już chyba wiem gdzie się schowałeś - stwierdził przechodząc naokoło danego obiektu.
Zauważył zamyślonego Snorunta i ruszył w jego stronę - Tu jesteś, więc jednak się nie myliłem - odetchnął z ulgą.
-Sno sno! - aż podskoczył słysząc znienacka głos.
-A więc o co chodzi? - zapytał wprost.
*No nie... mogłem się spodziewać, że tu dotrze* - pomyślał Snorunt niepokojąc się.
-Dawaj wyżal się, chociaż dziwnie to brzmi skoro i tak Cię nie zrozumiem... - pomasował się po głowie.
Pokemon tylko skinął głową, a chłopak zatroskanie się uśmiechnął - Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Byłeś wtedy niesamowity...
-O czym ty bredzisz przecież to ty zrobiłeś wtedy na mnie wrażenie... - podskoczył i machnął łapką.
-Zresztą nie tylko wtedy, np w walce z Erwinem, albo z Sabriną i ostatnio z Miką - chwalił podopiecznego siadając tuż obok niego.
-No o co Ci chodzi!? - patrzył się na niego pytająco.
-Heh... Próbuje Ci tylko powiedzieć, że jesteś bardzo silny i wyjątkowy, niewielu potrafi walczyć jak ty. Zawsze będziesz potrzebny i żaden z nas nigdy Cię nie zapomni, dlatego też nie potrzebna Ci żadna ewolucja, ważne abyś był w środku wyewoluowany, zmiana formy nie ma tu nic do rzeczy, a siła, którą pragniesz w końcu przyjdzie, będziemy pracować za dwóch by to osiągnąć. Więc przestań zamartwiać się takimi sprawami - pogłaskał go po główce mówiąc czułe słowa.
Stworek miał ochotę płakać, ale powstrzymał łzy i szeroko się uśmiechnął - Głupek, jak zawsze czyta ze wszystkich jak z otwartych ksiąg, to właśnie dla niego chce wygrywać wszystkie bitwy...
Podniósł go wysoko do góry - To co wracamy do wszystkich?
-Sno sno! - Pewnie!

-Gdzie się szwendałeś? - zarzuciła widząc przyjaciela omijającego wszelkie przeszkody pod jego nogami.
-Spacer, to wszystko - wytłumaczył tworząc minę nie skorą do męczących konwersacji.
-W porządku - uśmiechnęła się delikatnie gładząc Poliwhirla po główce. - Robi się już ciemno chyba czas przygotowywać się do snu...
-Ale przed tym - złapał ją za ramię. - Sprawdźmy co jest w twoim ultra ballu - zasugerował.
-No nie wiem... W końcu ma mnie chronić, więc to chyba zły pomysł wypuszczać go od tak...
-I co w związku z tym? Ma się tam kisić samotnie, nie chcesz się z nim zaprzyjaźnić?
-Chyba masz rację... - wzięła do ręki żółto-czarny ball z paska i odeszła kawałek od reszty.
-No wypuść go w końcu! - pośpieszał.
-Już, już - po wypowiedzeniu tych słów wyrzuciła ball w górę.
Z kuli wydostał się niebiesko-biały wąż z białymi w kształcie skrzydeł anielskich uszami oraz białym rogiem na czole, dodatkowo posiadał niebieską perłę pod gardłem jak i dwie kolejne przed zakończeniem ogona. Pokemon popatrzył w stronę dziewczyny, a później przeniósł wzrok na chłopaka.
Nikt nie spostrzegł kiedy ruszył szturmem na Michała wykorzystując smoczy ogon. Zareagował tylko Charmeleon, który dzięki instynktowi wyczuł bojowe zamiary nieznanego pokemona i zatrzymał pokryty zieloną energią ogon ognistą pięścią.
-Co jest!? - nie zdążył odetchnąć i nawet nie zdążył drgnąć kiedy oberwał smoczym ogonem, na szczęście po odrzuceniu Kingler złapał go w swoje szczypce.
Pokemon przybierał się do kolejnego ataku coś go zatrzymało - Przestań!! - krzyknęła czerwonowłosa.
Nowy "towarzysz" natychmiast przerwał szturm i delikatnie oplótł się wokół trenerki.
-Już, już spokojnie... - pogłaskała go po głowie.
Michał głęboko westchnął - Co to było!?
-Sno sno! - O co Ci chodzi!? - złościł się.
Pokemon nic nie odpowiedział.
-W każdym bądź razie wygląda na to, że Cię słucha, sprawdzę go w pokedexie - pozbierał się i ustał na nogi wyjmując czerwone urządzenie.
Dragonair to wyższa forma Dratiniego. Przechowuje ogromną ilość energii wewnątrz ciała. Mówi się, że zmiany warunków pogodowych w jego pobliżu pochodzą od rozładowań energii z kryształów na jego szyi i ogonie. Według legend pokemon ten potrafi wyczuć nawet wręcz niezauważalnie ukryte zło w istotach żywych, gdy uzna je za zagrożenie od razu atakuje.

-Ty... on jest bardzo interesujący, może też kiedyś jakiegoś złapie - zachwycał się.
-Hmm Dragonair... jakie znasz ruchy? - zapytała niepewnym głosem.
-Smoczy ogon, tornado, smoczy oddech i ochrona - poinformował brunet.
-Kiedy będę miała swój pokedex? To takie frustrujące!! - warknęła niepocieszona.
-Nic na to nie poradzę, ostatnio rozmawiałem o tym z profesorem Oakiem, ale wygląda na to, że musisz jeszcze trochę poczekać...
-Ehh nie wytrzymam już, chodźmy spać... Dragonair powrót - zrzędziła odwołując nowego przyjaciela.
-No dobrze... auć - złapał się za obolałe plecy.
-Sno sno! - ochłodził mu je przy pomocy mroźnego wiatru.
-Hehe powiedźmy, że dziękuję Snorunt - ruszył w stronę śpiworu i za chwilę zasnął podobnie jak i Amelia.
Po upewnieniu się, że oboje śpią podopieczni bruneta rozpoczęli nocną konwersację.
-Saur saur - To co się dziś wydarzyło było niebezpieczne...
-Char char - Coś takiego nie może mieć miejsca, gdy się powtórzy pokonam go...
-Kuki kuki - Musimy być jeszcze bardziej ostrożniejsi...
-Sno sno - Trzeba będzie mieć na niego oko...

Dziewczyna jednak mimo zmęczenia przespała tylko z jakieś dwie godziny, dręczyły ją pytania na które nie znała odpowiedzi. Jeśli legenda jest prawdziwa to dlaczego Dragonair zaatakował Michała? Co w nim jest? Czy to możliwe żeby ktoś taki jak on miał w sobie coś złego? - Cały czas nad tym rozmyślała.
Obudził ją dźwięk przecinanego drewna, próbowała obudzić resztę, ale przeszkodziło jej w tym sunące na ziemie drzewo, które wcześniej podziwiała, opadało prosto na nich - Dragonair pomóż mi! - krzyknęła wypuszczając pokemona. - Zniszcz te drzewo szybko!!
Pokemon natychmiast zniszczył doszczętnie przeszkodę wypuszczając zielony promień.
-Michał obudź się!! - potrząsała nim by ten się ocknął.
-Mm... co się... dzieje - mruknął po nagłym przebudzeniu.
-Nie mam pojęcia, ale coś tu szaleje!
-Chłopaki wstawać! - po komendzie każdy z nich wstał i będąc czujnym czekał na dalsze rozkazy.
Z oddali słychać było słychać odgłos cięcia i przewalania pozostałych drzew.
-Przygotujcie się, nadchodzi! - ostrzegł, a dźwięk był coraz głośniejszy.
Nagle usłyszeli i poczuli dokładnie obok nich jak przecinane było powietrze, grunt pod nogami był niszczony jak i wszystko wokół, jedyne co widzieli to poruszający się z ogromną prędkością obiekt, który skakał obok nich. W pewnym momencie wszystko się uspokoiło i po chwili czarno-fioletowe cięcie ostrza leciało w ich stronę.
-Charmeleon powstrzymaj to! - pokemon użył metalowych pazurów i próbował zniwelować atak, udało mu się, jednak odrzuciło go na dobre kilka metrów.
Kolejne cięcie przecinające powietrze było tak szybkie, że tylko refleks Kinglera przy użyciu utwardzenia ich uratował.
-Musimy uciekać szybko!! - krzyknął ciągnąc Amelię za rękę.
Wszyscy zaczęli poruszać się w stronę wyjścia z lasu. Niefortunnym trafem trafili na otwartą przestrzeń, nie minęła chwila i z czterech stron nacierały na nich cztery czarno-fioletowe cięcia. Gdy myśleli, że to już koniec Dragonair uratował wszystkich swoją ochroną tracąc bardzo dużo energii.
-Biegniemy szybko!!! - krzyknął w akcie desperacji.
Zdołali przebyć spory kawałek, ale wyglądało to tak jakby owy napastnik zbierał siłę na coś większego. Tak też się stało, zza ich pleców nadciągało ogromne cięcie, które niszczyło wszystko na swojej drodze, wszyscy rozpaczliwie biegli, ale wrogi atak niemiłosiernie ich doganiał.
-Wszyscy natychmiast, szybki zwrot w lewo!!
Niewiarygodnym fartem udało im się wyjść bez szwanku, kilka centymetrów dzieliło Kinglera od prawdopodobnie utraty części szczypiec.
Michał patrzył się na szczelinę zrobioną przez niszczycielską moc nieznanego oponenta.
-Co za siła, zdumiewające... Jeżeli jest taka możliwość, że to pokemon to może właśnie znalazłem coś co dałoby radę wygrać z Beedrillem...
-Michał co ty robisz!? Uciekamy! - ponagliła zamyślonego przyjaciela.
-Ok!! - ruszył w ich stronę i wszyscy opuścili bezpiecznie las.
Przeczekali do rana, ponieważ po tym co przeżyli sen nie wchodził w rachubę. Gdy było już jasno i słońce świeciło w najlepsze mimo oporów ze strony Amelii poszli sprawdzić miejsce wczorajszego ataku.
-Chyba tego czegoś już tu nie ma - stwierdziła rozglądając się na wszystkie strony.
-Hej jeśli tu jesteś pokaż się! - krzyknął pełen strachu i ekscytacji.
-Ciszej głupku, bo jeszcze tu wróci!! - skarciła.
-Chyba serio już tu nikogo nie ma... - stwierdził niepocieszony. - No nic ruszajmy dalej...
-Wreszcie jakiś dobry pomysł...
I tak ruszyli w dalszą drogę nie zdając sobie sprawy z tego, że ktoś ich obserwuje...
------------
Cześć wszystkim! Wróciłem z kolonii na których udało mi się odpocząć, tak jak planowałem. Wszystko ok, narodziły się nowe pomysły, a ten rozdział napisałem w niecałe trzy dni także jestem zadowolony. Patrzyłem wyniki z ankiet i skupie się teraz na tym czego chcecie. Co do rozdziału to uważam, że trzyma poziom - podwójna ewolucja, przemyślenia pokemonów i ciut tajemniczości pod koniec. Szczerze to mi się podoba, a przy pisaniu końcówki chociaż wiem, że to raczej straszne nie było takie ciary mnie przeszły, że bałem się do łazienki iść która jest naprzeciw mojego pokoju, dosłownie dwa kroki XD. Nie mam pojęcia czemu, może dlatego, że podświadomie kojarzy mi się z czymś innym, ok nie ważne... :D. Jak widzicie tytuł jest też po angielsku, bo stwierdziłem, że to elegancko wygląda, jeśli wolicie tytuł tylko w języku polskim, albo angielskim lub chcecie żeby zostało tak jak jest to piszcie :). Ostatnio, znaczy jakiś czas temu buszowałem trochę w ustawieniach i umożliwiłem wam komentowanie z anonima, po prostu wcześniej myślałem, że jest tak ustawione, a tu takie małe zdziwienie, dlatego też jeśli ktoś woli anonimowo to teraz może :P. Tylko sen dzieli mnie od rozpoczęcia pisania następnego rozdziału także spodziewajcie się dość prędko nowego postu. A i takie PS: W tym rozdziale zauważyłem, że natworzyłem kilka nowych słów, ale nie zamierzam ich raczej zmieniać, bo wydaje mi się, że pasują do danej sytuacji. Pozdrawiam i do następnego! :)

11 komentarzy:

  1. Faktycznie rozdział trzyma poziom.Podwójna ewolucja i dosyć dziwny Dragonair.Pewnie zaatakował Michała bo myślał,że może zagrozić Amelii.Mam nadzieje,że jeżeli to - coś to pokemon Michał to złapie.Co do tytułów rozdziałów dziwnie wygląda tytuł angielsko polski.Moim zdaniem najlepszy jest tytuł polski.A kiedy wejdziesz na mojego bloga bo rozdział czwarty jest już na blogu od paru dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuje dziś trochę poczytać, a co do tytułu to wydaje mi się, że angielski lepiej brzmi, a polski lepiej pasuje, więc nie wiem. Dzięki za opinię :)

      Usuń
  2. bardzo ciekawy rozdział.
    czekam niecierpliwie na kolejny rozdział mam przeczucie że ten tajemniczy pokemon jest typu mrok albo duch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę kolejny czytelnik ujawniony :)) Dzięki. Nie dawno zerkałem na twojego bloga, a teraz jak widać muszę go przeczytać i dodać do polecanych :).

      Usuń
  3. Dobra.Przypomniało mi się, że chciałam się spytać kiedy nowy rozdział. Ps.Mój kibel też jest naprzeciw mego pokoju.Również dosłownie dwa kroki.Pps.2Coś myślę,że ten tajemniczy pokemon jeżeli to jest pokemon to Scyter.W końcu nikt tak dobrze nie tnie swoimi ostrymi skrzydłami jak nasz dzielny pokemon robak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie nie wiem, ale dość szybko się ukaże. Ciekawe XD Wszystko się niedługo okaże :P.

      Usuń
  4. Cześć!!!
    Fajnie, że wróciłeś. Rozdział trzyma poziom to prawda. Szkoda, że Poliwag już ewoluował, jakoś bardziej Poliwag pasuję mi do Ameli, jest taki słodki, że mogłaby wystąpić w pokazach, a coś czuję, że niebawem tak skończy. Dragonair świetny traf, jak przewinąłem sobie rozdział i zobaczyłem go, to pomyślałem:"Pewnie Michał go złapie, albo coś się okaże. Fajnie jakby Amelia go złapała" i bum tak się stało! Co jest super.

    Czyżby morderca, który poluje na Michała powrócił. Jestem ciekaw cóż to za pokemon był i czemu ma ochotę zabić Michała. Bo raczej o to chyba chodziło. Przez chwilę myślałem, że zginie któryś z pokemonów.

    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :). Rzeczywiście było niebezpiecznie, ale jakoś się udało. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Muszę ci powiedzieć,że teraz gram w poki i w safari złapałam samiczkę Snorunta.I mam Charmandera.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie wynudził ten rozdział. Ewolucje i walki. Czy w tym świecie naprawdę nie ma już innych, ciekawszych tematów? Tak czy inaczej nic się tu nie dzieje i liczę, iż w następnych rozdziałach to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń