poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 25 - Ku drodze prowadzącej na szczyt

-Dziękuję wasz wysiłek nie pójdzie na marne - powiedział cicho do dziewczyn by ich nie obudzić, a sam opuścił Centrum Pokemon.
Tuż po wyjściu Michała, Amelia otworzyła oczy - Powodzenia - wymamrotała.
-Dobra jakoś ich nie zbudziliśmy... - powiedział zmierzając do sali.
-Sno sno - uśmiechnął się.
-Każdy dawał z siebie wszystko, więc chodźmy wszyscy razem! - oznajmił wypuszczając z pokeballi
wszystkich swoich podopiecznych.
-Char meleon! - Saur saur! - Kuki kuki... - wszyscy byli zdeterminowani.
-Chodźmy po naszą trzecią odznakę! - krzyknął by chociaż trochę rozładować swoje emocje.

Orania nocą wyglądała zjawiskowo, rozświetlone lampy w małych odstępach od siebie tworzyły fantastyczny klimat. Gdy dotarli wreszcie pod same wejście do sali Michał wziął głęboki wdech i otworzył szeroko drzwi, już po pierwszym kroku zapaliły się światła, a na przeciwko Michała obok swojego siedzenia stał Surge.
-Czekałem... wiedziałem, że przyjdziesz - powiedział przenosząc wzrok na chłopaka.
-Jestem gotowy! - powiadomił.
-Bardzo dobrze, załatwiłem nawet sędziego! - roześmiał się Surge.
-Jest dziś piękna noc, więc nie zamierzam jej marnować przebywając tu, chodźmy za salę to o wiele lepsze miejsce dla tego pojedynku - dodał prowadząc wyzywającego do miejsca bitwy.
Przestrzeń była nawet większa niż w sali, dwie lampy oświetlały cały teren, a w pobliżu żadnych widzów. Walczący oraz sędzia zajęli swoje miejsca.
-Jesteś pewny co do swojej gotowości? - zapytał rozradowany Surge.
-Jasne! - odparł czekając na rozpoczęcie bitwy.
Wtedy właśnie sędzia ubrany w pomarańczową koszulkę i czarne spodenki rozpoczął spotkanie.
-Pojedynek pomiędzy liderem sali Oranii Surge'm, a wyzywającym Michałem Zoldrey'em, walka dwa na dwa, tylko wyzywający może zmieniać pokemony w trakcie trwania bitwy, gotowi!?
-Tak! - krzyknęli głośno.
-Zaczynajcie! - obwieścił opuszczając chorągiewki w dół.
-Ivysaur wybieram Cię! - pokemon natychmiast zajął swoje miejsce.
-Pikachu pokaż się! - z pokeballa wydostała się słodka żółta mysz.
-A więc Pikachu... - powiedział sięgając po pokedex.
Pikachu pokemon elektryczna mysz. Ilekroć Pikachu napotyka coś nowego, to wysadza to wstrząsem energii elektrycznej. Jeśli natkniesz się na przyciemnione jagody, to dowód, że ten pokemon pomylił intensywność swojego ładunku.

-Świetnie, Ivysaur ostry liść!
-Omiń je i atakuj szybkim atakiem! - odparł Surge.
-Kontruj szarżą!
Trawiasty atak został uniknięty z gracją, a szybki atak został pomysłowo zatrzymany, Ivysaur wymusił zderzenie głowami.
-Odrzuć go stalowym ogonem!
Ivysaur oberwał i został odrzucony kilka metrów do tyłu.
-Kontynuuj natarcie elektrowstrząsem.
-Ivysaur unikaj i wyprowadzaj ostre liście!
Pokemony urzeczywistniły komendy swoich trenerów, Pikachu atakował wstrząsami, a Ivysaur co chwilę odskakiwał posyłając w jego stronę ostre liście, które nie mogły się przedostać do celu przez energię elektryczną wokół poke-myszy.
-Co on kombinuje, jest bardzo spokojny i pewny siebie... Pewnie stara się nas zmęczyć i wykonać jakiś słoneczny promień czy coś takiego, nie pozwolę na to, zakończę to szybko...!
-Pikachu zbliż się i zaatakuj rozdarciem!
-Ivysaur dzikie pnącze tak jak ćwiczyliśmy! / - Saur saur!
Na łapkach Pikachu zajaśniały białe pazury powiększając się do połowy jego całego rozmiaru, a Ivysaur wystrzelił dzikie pnącza, które minęły pokemona i otworzyły drogę do jego ciała. Atak trafił w głowę i nie obeszło się bez komentarza Surge'a - Co to było, musicie chyba popracować nad celnością - zaśmiał się blondyn.
-Hy... - Michał tylko się uśmiechnął. - Ivysaur teraz! - pokemon natychmiastowo otworzył oczy i przyciągnął wystrzelone pnącza, które trafiły plecy żółtego pokemona z siłą dwa razy większą niż normalny tego typu atak.
-Dodaj ostry liść!
Atak trafił bezpośrednio i powalił Pikachu na ziemię, a Surge nie dowierzał.
*Skubany specjalnie zaczął wolno i wykorzystał moją nieuwagę by trafić Pikachu w martwy punkt, on naprawdę nie jest byle kim* - stwierdzał fakty w swojej głowie Surge. - Nieźle... muszę Cię pochwalić, a teraz zacznie się prawdziwa walka - powiedział na głos Surge, a na twarzy Pikachu pojawił się szeroki uśmiech mimo, że był ranny to i bardzo podekscytowany, dawno nikt nie stawiał mu takiego oporu.
-Dawajcie - odparł skupiony, a zarazem szczęśliwy trener.
-Pikachu szybki atak, a potem elektrowstrząs!
-Ivysaur użyj pnączy do wybicia się i pokaż im ziarno pijawkę!
-Nie damy się na to nabrać, Pikachu zniszcz je rozdarciem!
Trawiasty pokemon znalazł się w powietrzu i posłał małe nasionko o wielkiej mocy w stronę przeciwnika, jednak ten przeciął je swoimi pazurami i leciał prosto na niego.
-Eh, złap dzikim pnączem lampy i rozkręć się by zaatakować go od tyłu szarżą!
Ivysaur chwycił za słup na czubku, którego świeciła lampa i zrobił jedno kółko wokół niej w powietrzu, a po chwili był tuż za spadającym Pikachu.
-Szarża pełna moc! - krzyknął z całych sił.
-Szybko obróć się i stalowy ogon! - krzyknął tak samo głośno jak i jego przeciwnik.
Zderzenie doprowadziło do wybuchu, a po chwili oba pokemony spadły na ziemię, Ivysaur przymrużył oko z bólu, ponieważ w tej wymianie to poke-mysz była górą.
-Trzymasz się tam Ivysaur!? - zmartwił się Michał. / - Sa... ur saur!
-Elektrowstrząs!
-Ostry liść!
Oba taki zniwelowały się nawzajem.
-Saur... saur... - głośno dyszał. / - Pika... pi... - drugi też nie był w najlepszej sytuacji.
-Chyba czas kończyć - spostrzegł Surge.
-Niestety - zgodził się Michał.
-Ivysaur biegnij i wykończ go dzikim pnączem!
-Pikachu ruszaj i stalowy ogon!
Oba pokemony bardzo szybko się do siebie zbliżały, ale to Ivysaur miał przewagę, którą stracił gdy się potknął, dało to szansę Pikachu by zaatakować jako pierwszy. Tak też się stało, podopieczny Michała został trafiony silnym stalowym ogonem, lecz ten zdołał jeszcze upadając zaatakować dzikim pnączem i trafić w policzek przeciwnika. Ivysaur runął na ziemię nieprzytomny jako pierwszy, a zaraz po nim Pikachu co zdziwiło obu trenerów.
Sędzia przyjrzał się dokładnie obu stworkom i ogłosił werdykt - Oba pokemony niezdolne do walki, oznacza to, że mamy remis!
-No nieźle teraz to naprawdę się napaliłem! - powiedział lider.
-Co ty nie powiesz - odparł równie podekscytowany trener.

Michał zaniósł Ivysaura do reszty podopiecznych, natomiast Surge położył swojego pokemona kawałek za sobą.
Odczekali chwilę i... - Charmeleon! / - Char... meleon!
-Raichu! / - Rai rai!
Pokemony zajęły swoje miejsca, a sędzia nie czekał ani dłużej i...
-Zaczynajcie!
Charmeleon od razu ruszył w stronę przeciwnika.
-Miotacz płomieni!
-Unik i stalowy ogon!
Raichu próbował tak jak w poprzednim pojedynku unikać z gracją, ale płomień niespodziewanie był celniejszy niż na to wyglądał. Atak co prawda nie trafił, ale przeleciał tak blisko, że poparzył policzek elektrycznego pokemona, który przez to zareagował o wiele wolniej.
-Charmeleon blokuj metalowym pazurem!
Zanim Raichu dobiegł do celu Surge wydał mu inne polecenie - Raichu zmiana planów, piorun!
-Żartujesz... - wyszeptał Michał.
Raichu błyskawicznie naładował energię i posłał ją w stronę przeciwnika trafiając przy tym prosto w cel.
-Meleon... - warczał poirytowany stworek. - Spokojnie Charmeleon - uspokajał Michał. *Nie spodziewałem się tego, czas reakcji Raichu był niesamowity...* - pomyślał brunet.
-Coś nie tak? - powiedział złośliwie Surge. / - Rai rai! - prowokował pokemon.
-Nie... już nic - uśmiechnął się ponownie. - Charmeleon zasłona dymna, a potem ognista pięść!
-Meh... - sapnął Surge. - Skup się i używając słuchu znajdź go i użyj stalowego ogona.
Pole walki zatonęło w dymie, w tej samej chwili Charmeleon ruszył by wykonać atak z zaskoczenia.
Raichu został w miejscu i nasłuchiwał przeciwnika, nagle usłyszał cichy dźwięk uderzenia ogonem o ziemię, natychmiast ruszył wyprowadzając w tamte miejsce stalowy ogon, ale jak się okazało niczego tam nie było i trafił w powietrze. Zdezorientowanie wykorzystał Charmeleon, który zakradł się od tyłu i wymierzył cios prosto w plecy ognistą pięścią powalając przeciwnika na ziemię. Jaszczur zbliżając się do celu umyślnie walnął ogonem o ziemię, a zaraz po tym zmienił pozycję myląc przy tym Raichu, później nie zostało nic innego jak zaatakować. Dym szybko zniknął z pola widzenia i można było dostrzec oba pokemony.
-Raichu wstawaj! - krzyknął zdziwiony Surge.
-Świetnie! - pochwalił Michał.
Raichu miał małe problemy z pozbieraniem się, ale wreszcie wstał po niespodziewanym ataku.
-Miotacz płomieni, dalej!
-Raichu skacz i pokaż mu swój najsilniejszy piorun!
Płomień nie trafił gdyż cel znajdował się już w powietrzu, wziął głęboki wdech i wystrzelił potężne błyskawice w ziemię, które niszczyły grunt i zmierzały w stronę Charmeleona.
-Charmeleon wybij się w górę uderzając miotaczem płomieni w ziemię! - krzyknął desperacko Michał.
Pokemon w ostatniej chwili znalazł się nad niszczycielską błyskawicą, jednak to nie był koniec.
-Raichu przewrót w przód i stalowy ogon!
-Co!? Charmeleon zatrzymaj go metalowym pazurem!
Pomarańczowa mysz wykonała dokładny przewrót w przód w powietrzu co dodało siły stalowemu ogonowi. Co prawda jaszczur zablokował to metalowym pazurem, ale obydwoje spadali na ziemię, a ten, który był na dole to właśnie Charmeleon. Pokemon odczuł upadek, ale starał się oprzeć destrukcyjnej sile przeciwnika.
-Hehe, Raichu cios gromu!
Łapka elektrycznego pokemona naelektryzowała się po czym uderzył nią w twarz unieruchomionego przeciwnika - Char char!! - krzyczał z bólu gdy elektryczność przechodziła przez jego ciało.
-Charmeleon!! - zmartwił się trener.
-Żebyś widział teraz swoją minę - zaznaczył Surge. - Byłeś w błędzie jeśli myślałeś, że ja przez ten czas tylko się obijałem, wręcz przeciwnie nauczyłem Raichu ciosu gromu specjalnie na tą walkę! - wytłumaczył. - To już chyba nie potrwa długo - dodał patrząc na cierpiącego jaszczura nie mogącego nic zrobić.
*Czy to tu właśnie mielibyśmy się zatrzymać? To nasz limit? Nie damy rady iść dalej?* - prowadził dyskusję sam ze sobą w myślach Michał. - ... *To nie prawda!!!* - wtedy właśnie zdał sobie sprawę z tego, że nie zamierza się poddać. - Nie Charmeleon nie przegramy tutaj! Ocknij się i miotacz płomieni! - pokemon słysząc słowa trenera otworzył oczy i wytworzył potężny płomień, który odrzucił Raichu aż przed samego Surge'a.
Elektryczny pokemon przyjął uderzenie na swój ogon w stalowej formie jednak odczuł jego siłę.
-Ooo więc jeszcze ma trochę siły, świetnie się składa, Raichu piorun!
-Miotacz płomieni pełna moc!
Zażarta walka wciąż trwała w najlepsze, ataki zderzyły się ze sobą i co chwilę szala zwycięstwa przychylała się z jednej strony na drugą, aż w końcu wszystko zwieńczyło się wybuchem.
-Mógłbym tak cały dzień! - wyznał Surge.
-Nie ty jeden! - odparł Michał.
Mimo obrażeń pokemony były równie uradowane jak ich trenerzy - Meleon! / - Chu... chu!
-Raichu szybki atak!
Uderzenie trafiło Charmeleona, ale dzięki swojej determinacji zdołał po odrzuceniu stać dalej na nogach o własnych siłach.
-Charmeleon ognista pięść! - pokemon wytworzył ogień wokół pięści, ale gdy chciał się ruszyć odczuł wszystkie otrzymane obrażenia i z bólu przykucnął na jedno kolano.
-To koniec - stwierdził Surge. - Raichu stalowy ogon!
Pewny siebie pokemon zaszarżował w stronę Charmeleona, jednak będąc blisko przeciwnika natychmiast odskoczył. Powodem tego było zwiększenie się mocy płomienia w pięści Charmeleona i pojawienie się kilka długich falujących pasów ognia podobnych do tych ze wstążek, które pochodziły również z pięści podopiecznego Michała.
-Przecież to... - próbował powiedzieć Surge.
-To pożar, wrodzona umiejętność Charmeleona zwiększająca siłę ognistych ataków gdy jest na skraju wyczerpania, którą obudził podczas ostatniego dnia treningu - wytłumaczył uśmiechnięty Michał.
-Nigdy bym się nie spodziewał... Interesujące! Przyjmujemy wasze wyzwanie, Raichu cios gromu!
-Ognista pięść dalej!
Pięści zderzyły się, ale przez wyrównane siły nie można było stwierdzić kto ma przewagę.
-Miotacz płomieni Charmeleon!
-Raichu musisz tego uniknąć! / - Rai rai! chu... - pokemon poczuł nagły ból i nie mógł się ruszyć. Atak trafił go, ale ten dalej dzielnie stał na nogach.
-Raichu piorun!
Błyskawica dotarła do celu, ale jaszczur nie miał zamiaru upaść.
-Charmeleon jeszcze raz miotacz płomieni!
Wzmocniony płomień ponownie trafił prosto w przeciwnika.
-Raichu piorun już!
Błyskawica także nie chybiła. Oba pokemony zbliżały się już do swoich limitów, właściwie to cud, że jeszcze były przytomne, trzeba było to zakończyć następnym atakiem.
-Dzielnie walczyliście, ale to koniec - oznajmił Surge.
-Nie przegramy! - odrzekł Michał.
-... Charmeleon ognista pięść!! / - Raichu cios gromu!! - krzyknęli jednocześnie.
Oba pokemony zebrały resztki swoich sił w prawej pięści po czym ruszyli na siebie.
-Char... meleon!! / - Raiii... chu!! - doszło do kolejnego zderzenia ataków co doprowadziło do wielkiego podmuchu wiatru, wybuchu i zniszczenia lamp wokół pola walki.

-Dzień dobry! - przywitała przyjaciółkę Seyla.
-Dzień dobry... - Amelia rozejrzała się po pokoju, a potem jej wzrok powędrował na rozciągającą się dziewczynę - Michał jeszcze nie wrócił?
-Nie... a właśnie on gdzieś wyszedł? - zapytała zdziwiona szatynka.
-W nocy wyszedł wziąć rewanż z Surgem.
-Aa teraz rozumiem, jestem na nogach od rana i to by wyjaśniało dlaczego wcale go nie widziałam.
-Okej, przebiorę się i pójdziemy sprawdzić czy nie ma go jeszcze w sali - zaproponowała czerwonowłosa.
-Ok! - odparła szatynka.

Gdy dotarły już do budynku Amelia szybko pociągnęła za drzwi i zakomunikowała:
-Michał wiem, że tam jesteś przestań się... co? Nie ma tu nikogo...? - stwierdziła rozglądając się po pomieszczeniu.
-Za budynkiem jest chyba jakaś przestrzeń, chodźmy sprawdzić - zaproponowała Seyla.
Po dotarciu na miejsce bardzo się zdziwiły.
-Co to ma być? - powiedziała jedna. / - Mnie nie pytaj - dodała druga.
Boisko w kawałkach, grunt zniszczony, lampy przewrócone, a wokół tego śpiący jeszcze: Michał, Surge i ich wszystkie pokemony, to właśnie to co zobaczyły.
-Nawet sędzia uciął sobie drzemkę popatrz! - zauważyła koordynatorka.
-Zastosuje najprostszy sposób żeby ich wszystkich obudzić, patrz i podziwiaj - zakomunikowała a może raczej ostrzegła Amelia.
-Wstawajcie przygłupki!! - wrzasnęła z całej siły doprowadzając do nagłego obudzenia wszystkich.
-Huh? Amelia? Przestań tak krzyczeć, to jest bardzo nie kobiece... - mamrotał jeszcze do końca nie przebudzony Michał.
-To dlatego, że nie wróciłeś do pokoju na czas - prychnęła odwracając się w drugą stronę.
-Nie wściekaj się na niego, jest właśnie po wspaniałej bitwie - próbował załagodzić sytuację sędzia.
Amelia zaciekawiona ponownie odwróciła się w jego stronę - Wspaniałej bitwie? Jak poszło?
-Przegrałem... - przyznał Surge drapiąc się po głowie i lekko uśmiechając.
-Po ostatnim zderzeniu ciosów tym, który stał jeszcze na nogach był Charmeleon - wyjaśnił sędzia.
-Także widzisz - wzruszył ramionami szczęśliwy brunet.
-Gratulację - powiedziała Seyla.
-Dobra robota - dodała Amelia.
Michał odpowiedział tylko uśmiechem.
-Właśnie młody zapomniałem, że mam coś dla Ciebie - przeszukał kieszeń w koszuli na piersi i wręczył Michałowi żółto-pomarańczową odznakę w kształcie słonecznika.
-Dzięki! To już trzecia... - odebrał i schował kolejną przepustkę do ligi w swojej kasetce.
-Wiesz już gdzie spróbujesz zdobyć następną? - zapytał blondyn.
-Hmm... nie mam pojęcia...
-Jak dla Ciebie to chyba teraz wypadałoby iść do Parmanii, lider jest silny - zasugerował Surge.
-Skoro tak to właśnie tam pójdziemy - natychmiast zadecydował.
-Niech będzie - przytaknęła Amelia.
-Czekajcie jeszcze chwilę - powiedział i pobiegł do budynku, a za chwilę wrócił z średniej grubości książką. - To przewodnik po Kanto, przyda wam się - zasugerował.
-Ja to wezmę - powiedziała śmiało chwytając za przedmiot Amelia.
-Dzisiaj o dwudziestej mamy ognisko zostańcie jeszcze do tego czasu w mieście, chłopaki chcieli Cię zobaczyć - dodał rozgadany blondyn.
-Nie ma sprawy, do zobaczenia - pożegnał się wychodząc z dziewczynami na miasto. - I co my będziemy robić - wymamrotał wyraźnie obawiając się nudy.
Seyla zatrzymała się - Michał może zawalczymy?
-Jesteś pewna? - zapytał nieco ożywiony brunet.
-Tak, ale chce walczyć z Krabby'im - wytłumaczyła puszczając oczko.
-Hmm? Czemu nie, walczmy - po krótkim namyśle zgodził się na propozycję nowej przyjaciółki.

Wrócili do Centrum Pokemon by skorzystać z tamtejszego boiska.
-Krabby do dzieła! - zmotywował go wypuszczając z czerwono-białej kuli.
-Totodile zabłyśnij! - krzyknęła wyrzucając pokeball w górę, a z niego wydobył się mały niebieski krokodylek i wylądował z gracją na jednej nóżce robiąc przy tym dwa obroty.
-Superowy! Co to za pokemon? - podziwiał domagając się informacji od pokedexa jednak usłyszał jedynie - Brak danych, Brak danych - Serio!? - warknął chowając z powrotem czerwone urządzenie.
-Peszek - skomentowała całą sytuację pokazując w stronę trenera język, co wyglądało dosyć słodko.
-Krabby zaczynamy, szczypce dalej!
Trening nie poszedł na marne, krab już nawet po poznaniu swojego przeciwnika nie uciekał, a nawet popędził w jego stronę z zamiarem wyprowadzenia ciosu. Seyla nie zareagowała, podobnie jak jej podopieczny co pozwoliło Krabby'iemu celnie trafić przeciwnika. Totodile po otrzymaniu obrażeń warknął groźnie, a zrażony Krabby natychmiast odskoczył. - Kuki kuki...? - przyglądał się będąc gotowym do natychmiastowego odwrotu.
-Tak myślałam, że jeszcze nie pozbył się tego lęku - powiedziała szatynka. - Totodile wodny ogon szybko!
-Krabby unik! - nie trzeba było mu tego dwa razy powtarzać, poke-krab natychmiast próbował się ratować gdzie tylko mógł, ale Totodile znalazł się przy nim błyskawicznie i powalił na ziemię.
-Rysa, a potem gryzienie nie zatrzymuj się!
-Nie możemy nic zrobić... Krabby utwardzenie!
Błyskawiczna rysa przeciągnęła pokemona po boisku, a gryzienie unieruchomiło i zadawało poważne obrażenia mimo defensywnego utwardzenia. Krabby tak bardzo się bał, że łzy napływały do jego białych oczu.
-Krabby! - krzyknął głośno Michał.
-Tak jak myślałam jesteś słaby, a słaby pokemon to słaby trener, zwyczajny tchórz! - powiedziała pewna siebie Seyla.
Michałowi nie spodobała się postawa dziewczyny jak i słowa które wypowiedziała jednak postanowił ją zignorować by dowiedzieć się jaki jest tego cel. Amelia o dziwo także spoglądając na przyjaciela zachowała spokój i nie pisnęła ani jednym słowem.
-Kuki kuki!! - Krabby próbował uciec, ale uścisk był tak silny, że ledwo drygał.
-Pozwolisz żebym dalej obrażała twojego trenera tchórzu? - zapytała złośliwie.
Widząc płaczącego i przerażonego pokemona wypadałoby powiedzieć coś w stylu: "Trzymaj się!",
"Dasz radę", "Nie poddawaj się" - właściwie to Michał chciał to wykrzyczeć, a nawet biec by ratować przyjaciela jednak opanował się i powiedział spokojnym głosem - Wierzę w Ciebie.
Słowa chłopaka dotarły do pokemona, zerknął tylko w jego stronę po czym postanowił dać z siebie wszystko, zamienił spojrzenie pełne łez na bardziej bojowe i używając szczypiec uwolnił się z uścisku Totodile'a.
-Bąbelki! - z pyszczka pokemona wyleciały bąbelki trafiając przy tym przeciwnika.
-Krabby szczypce pełna moc!
-No i o to chodzi Totodile wodny ogon!
Oba ataki dotarły do celu. Krabby używając ataku szczypcami znokautował Totodile'a i zaraz po nim również padł odczuwając cios wodnym ogonem.
Michał natychmiast pobiegł do pokemona, wziął go na ręce i pochwalił - Świetnie się spisałeś mały.
Seyla odwołała swojego towarzysza do pokeballa i ruszyła w stronę Michała - To była dobra walka - powiedziała. - Krabby nie gniewaj się na mnie to nie było specjalnie.
-Kuki kuki - pomachał jej przyjaźnie szczypcami.
-Dziękuje bardzo za pomoc! - powiedział brunet łapiąc szatynkę za rękę.
-Ym... to nic takiego - uśmiechnęła się, a po chwili na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Oj nie romansujcie tak - wtrąciła Amelia.
Po chwili wszyscy zaczęli się śmiać. Do wieczora zdecydowanie się nudzili. Michał odwiedził market i podarował Amelii pięć pokeballi.
-Proszę to dla Ciebie żebyś mogła złapać sobie jeszcze kogoś do drużyny - szepnął.
-To jest... - zarumieniła się. - Dziękuję! - rzuciła się na niego przytulając go.
Chłopak zadzwonił też do mamy...
-Ale chociaż dobrze się tam odżywiasz?! - dopytywała Courtney.
-Wszystko ok mamo - wymamrotał chcąc uniknąć dalszych pytań.
A także profesora Oaka...
-O widzę, że oboje się dobrze trzymacie - zauważył mężczyzna.
-Sno sno! - uśmiechnął się Snorunt używając mroźnego wiatru na głowie Michała.

Wybiła godzina 20, a wszyscy byli już przed salą.
-No i gdzie te ognisko? - zapytał złośliwie Michał.
-Chodźcie na łąkę przed lasem, tam już wszystko przygotowane - wyjaśnił Surge.
Drewniane ławki wokół miejsca rozpalenia oraz przygotowane do pieczenia kiełbaski, pełno drzewa do palenia, a nawet miska karmy dla każdego pokemona - zdecydowanie się postarali.
Wszyscy bawili się świetnie, rozmawiali, żartowali, tańczyli i wiele innych. To taki dzień odpoczynku po wyczerpujących treningach i walkach.
-Wiesz ile czasu Ci jeszcze zostało na uzyskanie ośmiu odznak? - zapytał Surge.
-Nie wiem, a nawet nie chcę wiedzieć. Dzięki temu nie muszę się śpieszyć i mogę wszystko przemyśleć na spokojnie - wytłumaczył brunet.
-Hmm? Rozumiem, więc nie będę Ci mówił, przypominasz mi siebie - zaśmiał się głośno.
-Tak myślisz? - odparł równie uśmiechnięty.
-Kiedy następnym razem nas odwiedzisz... - zaczął Mike. - To będziemy silniejsi i stoczymy ponownie bitwę - zakończył Roy.
-Nie zapomnij wpaść do mojej sali - dodał Surge.
-Jasne, nie zapomnę! - oznajmił uśmiechnięty.

Chwilę później opuścili Oranię i stanęli na rozdrożu, jedna droga prowadziła do Parmanii, druga do Prizmanii.
-Słuchajcie ja będę się już zbierać, mam pokazy w Prizmanii... odwiedźcie te miasto jako następne, posiedzę tam trochę dłużej, więc będę czekać na was - wyjaśniła Seyla.
-No pewnie - odparł brunet.
-Na razie - Amelia machnęła tylko ręką.
-Poczekaj! - podbiegła do Michała. - Z bliska jesteś naprawdę przystojny, pójdźmy kiedyś na jakąś randkę - pocałowała go namiętnie w policzek.
-Czemu nie... - odparł zakłopotany.
-Możesz już iść!? - wrzasnęła poirytowana Amelia.
-Haha, dobra na razie - zaśmiał się.
-Czeeeść - przeciągnęła szatynka.
-Idiota... - warknęła w jego stronę i naburmuszona przyśpieszyła krok.
-Poli poli? - dziwił się Poliwag.
-Sno sno! - a Snorunt nie mógł opanować śmiechu.
I tak właśnie Michał oraz Amelia rozpoczęli wędrówkę do Parmanii.
------------
Witam wszystkich! :D Jak podobał się rozdział? Byłem przekonany, że napiszę go i opublikuję jeszcze przedwczoraj, ale jakoś się chyba rozpisałem, bo nawet jest dłuższy XD. Dzisiaj wyszło tak typowo pojedynkowo, ale nie było dawno tak wyrównanej walki, bądźmy szczerzy jednostronna dominacja tak jak w starciu z Zeke'm lub chociażby w pierwszej walce z Surgem nie jest taka ciekawa jak to co wam przedstawiłem dziś. Mam wrażenie, że brak typu latającego u Ivysaura wcale nie przeszkadza mu u mnie "latać" XD. Co myślicie o takim latającym stylu mojego trawiasto-trującego Ivysaura? :D. Co tam jeszcze... hmm... wraz z następnym rozdziałem dodam bohaterów :P. Pozdrawiam i do następnego przyjaciele! :)

5 komentarzy:

  1. Cześć!
    Rozdział jest przyjemny ;). Podobał mi się styl walki Ivysaura z tymi lampami genialny pomysł. Jakoś ten styl mi się najbardziej rzucił w oczy, nie koniecznie te dzikie pnącza. Choć pomysł ze zmyłką całkiem ciekawy :D. Przyznam, że spodziewałem się Magnemite jako drugiego pokemona, albo Voltorba(tak chyba w grze jest), ale Pikachu jest najlepszy chyba i pasuje. Charmeleon pokazał klasę, ale walka była zażarta i fajnie to skończyłeś, że wyjaśnienie było dopiero po fakcie. Myślałem, że będzie remix i Surge zadecyduje co dalej. A jak dziewczyny spotkali ich zaspanych pomyślałem o Jigglypuffie :P. Krabby wreszcie się przezwyciężył i super. Ach te aktualizacje pokedexu. Michał musi sobie załatwić nową.

    A rozdarcie jak nazywa się po angielsku?
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! W grze ma trzy Voltorba, Pikachu no i wiadomo kogo :P. Rozdarcie według tłumaczenia którego używam to Slash, nie pamiętam jak to było w anime, w sumie dość niedawno Charizard używał tego ataku w Przygodach z Unovy, więc mogłem sprawdzić, zapomniałem, a rozdarcie też nie brzmi źle :P. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Pytam o rozdarcie, bo przyznam nie miałem pojęcia brzmi ok :). Widzę, że i u Ciebie wątek miłosny się pojawia, kojarzy mi się to z Kalos XD z tym, że Amelia jest bardziej jak Misty - to tak dopisuję, bo dzisiaj o tym zapomniałem

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, co was wszystkich fascynuje w mordobiciu. Czytając wasze komentarze odnoszę wrażenie, że tylko przemoc jest rozwiązaniem na wszystko, a rywalizacja i sława jedynym celem, dla którego warto żyć. Ja zdecydowanie nie będę podzielał waszego zdania - ten rozdział był do niczego, durne walki, zero sensu i przekazu... Może poza jednym: Michał znalazł wspólny język ze swoimi Pokemonami, bo uwierzył w siebie i swoje stworki. Chociaż tyle dobrego w tym rozdziale. Czekam na ciekawsze rozdziały.

    OdpowiedzUsuń