poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 24 - Obietnica

...

-Gdzie jesteś Charmeleon!? - krzyczał Michał biegając po lesie.
Chłopak w głębi duszy martwił się, że pokemon zamknie się w sobie i powtórzy się sytuacja z lasu Viridian. Nagle zaczął biec szybciej - Niech to!
Tymczasem Amelia zabierała się do treningu.
-No tak... - przykucnęła. - Powiedziałam mu, że zajmę się treningiem Krabbiego, ale... nie mam pojęcia jak to zrobić! - powiedziała zdołowana.
-Myśl trening, trening, trening... huh? Snorunt ktoś tu był? - zwróciła się do pokemona.
-Sno sno? - pokemon uśmiechnął się i potraktował ją mroźnym wiatrem.
-No tak... powiedziała lekko przymrożona. - Na czym skończyłam? Aaa... tak trening, trening...
-Ymmmm... nic mi nie przychodzi do głowy!! - krzyknęła wniebogłosy, a po chwili nagle ją olśniło - Mroźny wiatr?... dzięki Snorunt już wiem!
-Sno snorunt? - zdziwił się pokemon.
-Poliwag, Krabby pokażcie mi swoje ataki!

-Charmeleon! - krzyczał biegnąc dalej. *Gdzie on jest?*
Pokemon znajdował się tuż za lasem na łące tyle, że na podmokłym terenie. Wszędzie było błoto, woda i tym podobne. Usiadł na pniu, który był chyba jedyną wyróżniającą się rzeczą w tej okolicy i zaczął wspominać wspólne chwile spędzone z Michałem:
**
Pierwsze spotkanie w lesie Viridian.
Pierwsza wspólna bitwa przeciwko Eevee Zeke'a - Charmander świetna robota!
Ewolucję w Charmeleona - Charmander?
Pierwsze użycie ognistej pięści.
Pamiętne zwycięstwo z trzema pokemonami Jenny.
Były to chwile, które najbardziej cenił, ale po chwili w jego myślach pojawiły się inne wspomnienia:
Przegrana z Mr. Mime'em Sabriny.
Zdeklasowanie przez Beedrila.
Stracenie kontroli nad sobą i porażka z Raichu Surge'a.
**
Pokemon skrzywił minę i wydał z siebie głośny ryk - Char... meleon!!!
Michał usłyszał to dzięki czemu wiedział w którą stronę biec - Charmeleon... - wymamrotał pod nosem.

-Dobrze już wszystko wiem, ale... mogliście nie używać tych ataków na mnie - powiedziała obolała Amelia.
-Najlepszy trening to walka, więc zaczynajmy!
-Poliwag bąbelki! - Krabby hmmm... to chyba nazywa się kleszcze - wyszeptała.
Krabby kleszcze!
Poliwag posłał bąbelki w stronę Krabbiego, ale ten natychmiastowo zmył się z pola bitwy i schował za najbliższym drzewem.
-Czyli jednak musimy zacząć od czegoś innego - powiedziała opuszczając głowę i powoli zbliżając się do Krabbiego.
-Sno sno! - Snorunta wyraźnie bawiły starania Amelii.
-Krabby daj spokój... - mówiła błagalnie.
Obok nich akurat przechodziła brązowowłosa dziewczyna w czerwono-białej koszulce na ramiączka, krótkich czarnych spodenkach i czarnych zakolanówkach, chodziła w biało-niebieskich butach.
Dodatkowo nosiła niebiesko-czarną torebkę i czerwono-białą kapeluszo-czapkę z daszkiem wraz ze swoim pokemonem.
-Przepraszam czy to twój Krabby? - zapytała brązowowłosa.
-Nie, nie on należy do mojego przyjaciela - wytłumaczyła Amelia.
-Więc co z nim robisz? - zapytała po raz kolejny.
-Trenuję go... a raczej próbuję - odparła zakłopotana.
-Hmm... rozumiem, co powiesz na to abym Ci pomogła w treningu? - powiedziała zbliżając się do niej.
-W sumie to nie jest taki zły pomysł... - wypaliła widząc iskierkę nadziei.
-Kingler pokaż się! - powiedziała brązowowłosa wypuszczając z pokeballa wielkiego kraba.
-Co to za pokemon? - zadała pytanie Amelia przyglądając się podopiecznemu dziewczyny.
-To Kingler - pogłaskała go po głowie. - Wyższa forma Krabbiego - dokończyła.
-Mój King też był kiedyś Krabby'im, dlatego nie mogę przejść obojętnie obok innego Krabby'iego, który sobie nie radzi - dodała przyjmując dumną pozę, czuła się wtedy jak obrońca poke-krabów.
-Okej...? - przyciągnęła. - Jestem Amelia miło mi poznać - podała rękę dziewczynie.
-Mi również - uścisnęła rękę Amelii. - Nazywam się Seyla - powiedziała z uśmiechem przymykając oczy.
-Masz silny uścisk dłoni - zarzuciła Amelia.
-Zaczynajmy - powiedziała ignorując jej zarzuty. - Krabby boi się walczyć prawda?
-Tak...
-By wytrenować tego typu pokemony trzeba zaczynać wszystko małymi kroczkami, bo inaczej będzie tak jak wcześniej czyli ucieczka z pola walki i tyle - wytłumaczyła.
-A więc co mamy zrobić? - zapytała oczekując jasnej odpowiedzi z której cokolwiek zrozumie.
-Radzę zacząć od walki z nieruchomym celem typu drzewo czy coś takiego, problem w tym, że boi się otrzymywać ciosy, więc taka pseudo walka będzie go powoli przyzwyczajać i będzie można przejść do treningu z innym pokemonem - objaśniła cały plan.
-Nigdy bym na to nie wpadła... - wymamrotała Amelia.
-Nie wątpię - odrzekła Seyla.
-Hej jestem początkująca!! - zezłościła się.
-Właśnie widzę - kontynuowała dogryzanie.
-Hej!!! - krzyknęła.
-Po prostu wydaj mu polecenie by zaatakował tamte drzewo - wyjaśniła Seyla.
-... Krabby zaatakuj te drzewo bąbelkami!
-Kuki? - pokemon zdziwił się i delikatnie dotknął drzewa szczypcami i odskoczył po czym ponownie podszedł i powtórzył czynność tym razem nie odskakując i upewniając się, że przeciwnik mu nie odda.
-Kuki kuki - wystrzelił z pyszczka dosyć silne bąbelki po czym zaczął skakać z radości - bardzo mu się to podobało.
-A teraz kleszcze!
-Kuki kuki! - pokemon ponownie posłusznie wykonał polecenie.
Pokemon wykonał jeszcze kilka powtórzeń i utorował sobie drogę by wykonać kolejny krok.
-Nie jest z nim tak źle jak myślałam, więc możemy przejść od razu do następnego punktu - powiedziała Seyla.

Michał wreszcie znalazł Charmeleona, który natychmiast go wyczuł i podniósł się z pnia.
-Słuchaj ja... - próbował powiedzieć.
-Char! - wystrzelił silny płomień w kierunku trenera, który z ledwością zdołał go uniknąć.
-Co się stało!? - krzyczał doszukując się odpowiedzi.
Wszelkie słowa wypowiedziane przez Michała jeszcze bardziej denerwowały ognistego pokemona, który zaatakował metalowym pazurem i zranił go w rękę.
*Co mogę zrobić!?* - myślał Michał unikając strug ognia, które posyłał w jego stronę wściekły jaszczur.
*Dlaczego tak nagle? Wcześniej nigdy się to nie zdarzyło...* - w tej samej chwili gdy chłopak doszukiwał się przyczyny zachowania podopiecznego ten odepchnął go ognistą pięścią i spowodował upadek.
Pogoda od jakiegoś czasu nie zapowiadała się dobrze, a już w tamtej chwili rozpoczęła się mżawka. Chłopak wstał i właśnie wtedy zdał sobie sprawę z bardzo istotnej rzeczy.
-No tak Charmeleon nigdy nie lubił porażek... a ostatnio wiele ich doświadczył przez to, że ja nie byłem w stanie z nim wystarczająco współgrać... Charmeleon przepraszam ja...
Pokemon przerwał mu kolejną ognistą pięścią i rozpoczął serię ataków nie pozwalając mu upaść. Mżawka zamieniła się w intensywny opad.

-Biegnijmy do Centrum Pokemon! - krzyknęła Seyla.
-Racja... - odparła Amelia spoglądając w stronę w którą pobiegł Michał.
-Sno sno... - martwił się Snorunt.
-Snorunt chodź szybko! - Amelia zawróciła się i zabrała lodowego pokemona na ręce i dołączyła do biegnącej Seyli.

Mimo deszczu Charmeleon nie tracił zapału, a jego ataki wcale nie traciły na sile.
-Char meleon!! - wyprowadzał kolejne ciosy i brzmiał tak jakby nie chciał już nigdy więcej przegrać. Miał co chwilę w głowię obraz z przeszłości gdy jeszcze jako Charmander został pokonany i przepędzony przez przywódcę swojego byłego stada Charmeleona. Pokemon na chwilę przerwał nawałnicę ciosów by wyprowadzić kończący atak. Michał był poraniony prawie w każdym miejscu na swoim ciele, krwawił na twarzy i ramionach, nie wykluczając podrapanego brzucha w który otrzymał też bardzo dużo obrażeń, ale krwawienie nie było widoczne przez ubrania, które miał na sobie.
-Char meleon!!! - zamachnął się by wykonać ognistą pięść z całej siły.
Ledwo stojący trener zatrzymał atak swoją prawą ręką i chociaż czuł ogromny ból przez brutalny ogień, który parzył jego dłoń nie puszczał jej.
-Char... char... meleon - próbował się wyrwać z uścisku, ale ręka trenera ani drgnęła.
Michał przyciągnął pokemona do siebie i przytulił puszczając przy tym jego pięść.
-Przepraszam, że Cię zawiodłem, chyba naprawdę nie nadaje się na trenera... jeśli chcesz odejść to nie mogę Ci tego zabronić - mówił spokojnym głosem, a Charmeleon uważnie słuchał. - Nawet jeśli zostaniesz to nie mogę Ci obiecać, że zawsze będziesz wygrywał... ale obiecam Ci walkę do ostatniej kropli krwi bez żadnego zwątpienia, razem będziemy rosnąć w siłę, a pewnego dnia zostaniesz najsilniejszym Charizardem na świecie. Zawsze będziesz dla mnie ważnym przyjacielem którego nigdy nie opuszczę - po tych słowach Charmeleon przypomniał sobie pewnego Charmandera ze stada, który zawsze mu pomagał i był z nim, był dla niego kimś wyjątkowym, w tym przypadku nie było inaczej.
-Char... - próbował powstrzymać napływające łzy do jego oczu, ale było to bezskuteczne.
-Charmeleon! - wybuchł szczerym płaczem.
Chociaż Michał nie jest ideałem zawsze w takich sytuacjach wie co powiedzieć, na swój sposób jest wyjątkowy o czym wie każdy z jego pokemonów. W międzyczasie deszcz przestał padać, a na niebie pojawiła się przepiękna tęcza.
-Wracajmy - powiedział Michał. -Char char meleon! - odrzekł radośnie ocierając łzy.

Gdy dotarli na miejsce w którym się rozdzielili nikogo nie zastali.
-Hmm ciekawe gdzie są... - rozmyślał Michał.
Wtem zauważył biegnącą w jego stronę czerwonowłosą przyjaciółkę i dwójkę podopiecznych, razem z nimi była jeszcze dziewczyna której Michał nie miał okazji poznać.
Amelia gdy dostrzegła Michała zdeczka się zdenerwowała - No nie znowu jesteś ranny, co ty do diaska robiłeś?! - skarciła.
-Mieliśmy mały trening ognistej pięści... - zawiesił prawą rękę za głowę.
-Char meleon - uśmiechnął się ironicznie Charmeleon, który wiedział co się za chwile stanie.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech - Ty debilu!! - krzyknęła na obolałego przyjaciela.
Amelia zmieniła się nie do poznania. Ze złośliwej i wstydliwej dziewczyny stała się wesoła, otwarta na innych, troskliwa, śmiała no i złośliwa. Jednak pewne cechy nie zanikają...
-Nie mam na Ciebie słów, muszę się tylko ciągle martwić, ale dobra mniejsza o to - Michał słysząc to odetchnął z ulgą. - Tym razem mam czym Cię opatrzyć, nie ruszaj się...
Snorunt wraz z Krabbym natychmiast wskoczyli w objęcia trenera.
-Aż tak tęskniliście - uśmiechnął się Michał. - A jeśli o tym mówimy to ktoś trochę za długo siedział w pokeballu, Ivysaur chodź do nas! - zauważył wypuszczając trawiastego stworka, który dołączył się do uścisku. - Kolejny pieszczoch - zaśmiał się.
-Miałeś się nie ruszać - wrzasnęła Amelia, a pokemony natychmiast odsunęły się od trenera.
-Rany, rany jesteś straszna - powiedziała Seyla.
-Oo a ty to kto? - zapytał Michał.
-Nazywam się Seyla, a jak teraz o tym myślę to ja wiem kim jesteś, widziałam Cię na turnieju w Adrondis, odpadłeś przez walkower prawda? - powiedziała brązowowłosa.
Michał był lekko zażenowany - Szkoda, że kojarzysz mnie dzięki temu walkowerowi...
-Bywa, nie przejmuj się przecież nie przegrałeś - pocieszała Seyla.
-Nie ignorujcie mnie! - wtrąciła czerwonowłosa.
-Serio straszna... ale trening z Krabby'im poszedł dobrze, obserwowałam - pochwaliła Seyla.
-Naprawdę? - dopytywał się trener.
-Nic wielkiego nie zrobiłam... - powiedziała Amelia, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Dzięki - pochwalił Michał.
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć gdy ujrzała uśmiech bruneta.
-A tak w ogóle to jesteś trenerką? - nagle zwrócił się do drugiej z dziewczyn.
-Nie, jestem koordynatorką z Johto - odrzekła dumnie.
-Rozumiem, albo wróć... nie rozumiem, kto to koordynator? - wydukał zmieszany.
-Koordynator ignorancie to osoba, która uczestniczy w Pokazach Pokemon gdzie bardziej liczy się piękno i występ niż siła - wytłumaczyła Amelia.
-Dokładnie - potwierdziła zdziwiona brązowowłosa.
Michał nie miał ochoty wchodzić w potyczkę słowną z przyjaciółką, więc postanowił nie komentować.
-Dobra ja muszę się przejść i ochłonąć, mogę prawda? - zwrócił się w stronę przyjaciółki.
-Czemu nie... to my wracamy do treningu - zasugerowała Amelia.
-Ok poczekajcie tu wszyscy na mnie za chwilę wracam - pomachał im oddalając się.

Przespacerował gdzieś do drugiej części miasta i usiadł na najbliższej ławce.
-Mimo tego co powiedziałem dalej nie mam pojęcia w czym popełniam błąd tocząc bitwy... - rozmyślał obawiając się kolejnych porażek.
-Już zaczęli walczyć - Pośpieszmy się! - rozmawiało między sobą dwóch chłopców przebiegając obok bruneta.
*Walka?* - pomyślał. *Nie zaszkodzi mi też obejrzeć* - stwierdził idąc za nimi.
Gdy dotarł na miejsce ujrzał walczącego Wartortle'a z Pidgeotem.
Wartortle to wyższa forma Squirtla. Jego ogon jest duży i pokryty bogatym, gęstym futrem. Ten ogon staje się coraz gęstszy wraz z wiekiem pokemona. Rysy na jego muszli są dowodem jego wytrzymałości i waleczności.

Pidgeot ewoluuje z Pidgeotto, jest to najwyższa forma ewolucyjna Pidgeya. Ten pokemon ma olśniewające upierzenie. Wielu trenerów zachwyca się pięknem jego piór na głowie co skłania ich do wyboru Pidgeota jako swojego pokemona.

Takie informacje otrzymał Michał po wyciągnięciu pokedexa. Bitwa była już w końcowej fazie.
-Wartortle lodowy promień!
-Pidgeot manewruj wokół tego i kontruj powietrznym asem!
-Odepchnij go hydro pompą!
Pidgeot przeleciał obok ataku i próbował wykończyć rywala powietrznym asem, lecz napotkał opór ze strony hydro pompy Wartortle'a, żaden z nich nie miał zamiaru odpuścić.
-Dasz radę Wartortle jesteśmy jednością! / - Spokojnie Pidgeot zostań w skupieni, nikt nie wyprowadzi nas z równowagi! - motywowali swoje pokemony.
-Huh? - patrzył jak w obrazek Michał.
-Wyczekaj na odpowiedni moment i... ruszaj! - wykrzyczeli jednocześnie.
-Pidgeot stalowe skrzydło!
-Wartortle lodowa pięść!
Pokemony zderzyły się ze sobą i ani na chwilę nie odpuszczały, siły były wyrównane.
-Dajesz, porażka nie wchodzi w grę! - Nie damy się nikomu przestraszyć - krzyczeli do swoich pokemonów.
W wyniku wyrównanej siły powstał wybuch i odrzucił oba pokemony, które były niezdolne do walki.
-To było wspaniałe! - Niezła walka! - było słychać gdzieś w tle.
Wtedy za Michałem pojawił się Surge, którego chłopak nie zauważył gdyż był skupiony na pojedynku.
-I jak odkryłeś to co chciałeś - zapytał nagle lider.
-Hmm? - odwrócił się słysząc znajomy głos i... - Aaaa!! - krzyknął widząc twarz Surge'a tuż za nim. - Nie zakradaj się tak! - skarcił.
-O co Ci chodzi przecież byłem tu cały czas - wytłumaczył Surge.
-Ooo... chyba poznałem odpowiedź na nurtujące mnie pytanie, słuchaj Surge... - mamrotał dość nieskładnie.
-Wiem, wiem możesz przyjść o każdej porze, będę czekał - zaznaczył.
-To ja lecę, niedługo się zobaczymy! - pobiegł szczęśliwy, pełen entuzjazmu.

-Gdzie ty tak pędzisz? - zapytała Seyla widząc biegnącego trenera.
-Nie ma czasu zaczynam trening, powiedzcie mi wszystko o treningu Krabbiego! - doskoczył do dziewczyn w zastraszającym tempie.
-Huh? No dobra... - odparły zmieszane.
Przez następny tydzień Michał realizował trening. Codziennie biegał wraz ze swoimi podopiecznymi, trenował ataki i szybkość oraz starał się pomóc Krabby'iemu pokonać strach. Seyla była cały czas z nimi chociaż nie zdradziła powodu swojego pobytu w Oranii, świetnie bawiła się z tą energiczną dwójką i ich pokemonami, że straciła poczucie czasu. Ostatniego dnia chłopak dał odpocząć sobie i pokemonom, a w nocy postanowił wrócić do sali i zwyciężyć walkę o kolejną odznakę.
-Dziękuję... wasz wysiłek nie pójdzie na marne - powiedział cicho do dziewczyn by ich nie obudzić, a sam opuścił Centrum Pokemon.
------------
Wyrobiłem się w tygodniu, ale mało zabrakło żebym skończył jeszcze wczoraj, więc jest progres!
Generalnie uważam, że to jest obecnie najlepiej napisany rozdział przeze mnie, dobrze bawiłem się pisząc go, miałem dobrze ułożony pomysł w głowie i nie śpieszyłem się :). Planuje dodać podstronę bohaterów, ale... rzekomo znalazłem odpowiadające mi arty, ale bohater, który zarąbiście jak dla mnie pasuje, ma niebieskie włosy, a gdy próbowałem edytować je na czarne po prostu wyglądał słabo, nie wiem czy to wina moich super plejsów w Gimpie którego używałem pierwszy raz specjalnie na potrzebę tej podstrony czy po prostu nie pasuje mu czarny kolor XD, a wiecie było mówione, że Michał ma czarne włosy, więc przekręcać nie będę. Zasadniczo to jedyny problem, niby mam pomysł jak to wyprostować w opowiadaniu, ale wolałbym tego uniknąć gdyż może się to okazać trochę dziwne :P. A wy może nie zgadzacie się z moją opinią odnośnie tego rozdziału, który rozdział przypadł wam do gustu? - piszcie w komentarzach, bo jestem ciekawy. Do zobaczenia!

17 komentarzy:

  1. Supcio rozdział.U mnie nowy rozdział też się pisze.: - ).Super,że Charmeleon się już uspokoił.Charakterem przypomina Charizarda Asha.I już wiemy coś o jego dawnym życiu.Czy ten Pigdeot i ten Wartortle nie są przypadkiem wyewoluowanymi pokemonami Tima i Khatarin(nie wiem jak to się pisze)?Bo wiem,że oni mieli Squirtle i Pigdeotta.Ich pokemony mogły przecież ewoluować.Pozdrawiam i życzę weny i ciekawych pomysłów.Zuzanna D.: - )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra.Wyrobiłam się i już nowy rozdział gotowy.Pozdrawiam.

      Usuń
    2. To były losowe pokemony, akurat tak pokryło się z nimi (nie zauważyłem przy pisaniu) Dzięki :). Zaraz luknę na twój ;>

      Usuń
    3. Mam jeszcze pytanie.W tamtym rozdziale Surge mówił,że dawno nik nie zaglądał do jego sali i jego ostatnia walka była jeden na jeden.Czyżby walka z Ashem i Pikachu?

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Podobał mi się. Z resztą jak wszystkie :) Cieszę się, że tak często piszesz :D
    W sprawie grafiki wyślij link do niej tu albo na maila (jack.opowiadanie@gmail.com). Może coś poradzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ! :). Nie spodziewałem się, że ty czytasz moje opowiadanie, szczerze kiedyś przed rozpoczęciem mojej przygody z tym blogiem zerkałem na popularne blogi, a twój był tym którego odwiedziłem dużo razy :P. Zastanawia mnie czemu nie piszesz, ale mimo to przeczytam tyle twoich rozdziałów ile opublikowałeś :D. Grafikę za chwilę wyślę :)

      Usuń
    2. Czytam, czytam i mi się podoba :D
      Tamto opowiadanie porzuciłem. Po prostu wypaliłem się. Na grafikę czekam :D

      Usuń
    3. Już powinno dojść ;p

      Usuń
    4. To może zły email czy coś? Ten jest dobry:
      jack.opowiadanie@gmail.com

      Usuń
    5. Nie no na ten wysłałem. Ale skoro nic nie dochodzi to trzymaj linka: http://www.deviantart.com/art/Azria-Haynes-360950760

      Usuń
  3. Przepraszam Cię. Mój błąd. Pisałem z telefonu i pocztę sprawdzałem na telefonie, a jak na złość przeniosło twoją wiadomość do SPAMu. Jeszcze raz przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć!!!
    Rozdział bardzo mi się spodobał, uważam, że był świetny. W szczególności spodobało mi się to przeskakiwanie akcji. Raz Amelia, raz Michał. Jakoś dało to dynamizmu całości. Od początku wiedziałem, że Seyla jest koordynatorką, jakieś takie przeczucie, skojarzyła mi się trochę z Ann z opowiadań Nathaly XD. Spodziewałem się, że natchnie to Amelię to udziału w konkursach koordynatorskich, swoją drogą mogłaby sobie skołować pokedex, co by pokemony nie musiały jej pokazywać swojej ataków na niej :).

    Michał po prostu na chwilę zapomniał o co chodzi w walkach ale się pozbierał i to cieszy. Biedaczek co chwile pada. Choć tu się przyczepię. Brzuch może i mógł mieć zadrapany, ale po uderzeniu pięścią krwawił by wewnętrznie, czyli przez usta(pośrednie) - ale to taki szczegół, który nawet nie jest jakimś błędem czy czymkolwiek. Raczej to moje zboczenie zawodowe XD. Więc przepraszam, mam tydzień wakacji i już odbija.
    A i jakoś w głębi liczyłem, że Charmeleon stanie się Charizardem, bo Michał będzie w tak ciężki stanie, że będzie trzeba szybko działać. Ale nie powiem, końcówka którą wymyśliłeś, też jest epicka ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Takie przeskakiwanie buduje napięcie, a ja lubię tego typu sytuację. Z tym pokedexem to nie takie hop siup, ale może jakoś da radę :D. Teraz czekam na twój rozdział, Cześć! :)

      Usuń
  5. Rozdział nieco lepszy niż poprzedni, bo przynajmniej rozwijają się emocje bohaterów i ich przemyślenia na różne tematy. Przede wszystkim ładnie są pokazane relacje Michała i jego Charmeleona. Choć nie cierpię walk Pokemonów, to nie ukrywam, że naprawdę wiara w siebie to niezbędny czynnik każdego zwycięstwa. Wiara i determinacja. Jeśli Michał to zrozumie, może być niepokonany.

    OdpowiedzUsuń