wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 23 - Kryzys

Tuż przed Oranią na pobliskiej polanie...
-Wszyscy już skończyli jeść, możemy już iść! - krzyczała w stronę Michała siedzącego na jednej z pobliskich skał. -Michał! - chłopak nie reagował, patrzył się w przeciwną stronę wyraźnie zamyślony.
*Wiedziałam, że coś jest nie tak w końcu od tamtego momentu (przegrana z Zeke'm) przez całą drogę tutaj był jakiś nieswoi i wcale się nie odzywał* - myślała Amelia.
-No hej!
-Huh? Sorki zamyśliłem się, chodźmy - odparł.
Po dotarciu do miasta Amelia starała się prowadzić rozmowę.
-Te miasto nie jest tak duże jak Safrania, ale też jest ładne prawda?
-Ta - odparł.
Dziewczyna miała rację letnie domki przy których widniał ogródek dawały przyjemny klimat.
-Oho jest Centrum Pokemon - wskazał na budynek, który już doskonale znali.
Wchodząc do środka nie ominął ich widok trenerów oblegających właśnie ten budynek. Michał ustawił się w kolejce, a gdy nadeszła jego kolej poprosił siostrę Joy o przysługę.
-Siostro Joy zajmij się moimi pokemonami - powiedział wykładając trzy pokeballe i Snorunta na ladę - A ty? - zwrócił się do przyjaciółki.
-Ymm? co ja? - odparła zdziwiona.
-Myślę, że to dobry pomysł oddać Poliwaga pod opiekę specjalisty - zaproponował uśmiechnięty.
-Taak! - energicznie położyła podopiecznego na ladę, ponieważ bardzo się ucieszyła gdy ujrzała uśmiech Michała, którego już trochę czasu nie widziała.
Po niedługim oczekiwaniu pokemony były gotowe do odebrania.
-Proszę bardzo, nie mają żadnych problemów zdrowotnych innymi słowy wszystko ok.
-Dziękujemy - odparli razem.

Po wyjściu z centrum dialog rozpoczął się na nowo.
-Gdzie teraz idziemy? - zapytała Amelia.
-A chcesz gdzieś pójść? - odparł pytaniem.
-Hmm... chyba tak.
-W takim razie mów gdzie i chodźmy tam - uśmiechnął się.
Sposób w jaki zachowywał się dziś Michał był dla Amelii nieco pociągający, więc przystała na jego propozycję.
-Chodźmy! - pociągnęła go za rękę i zaczęła biec w stronę niezaludnionej części miasta.
-Jest tu coś ciekawego? - nie ukrywał zaskoczenia Michał.
-Coś w tym stylu - odrzekła.
Amelia zatrzymała się przy starym drewnianym domku, który wyraźnie chylił się ku upadkowi. Michał przyglądał się mieszkaniu, a Amelia przerwała chwilę ciszy.
-Ciocia mnie tu kiedyś przyprowadziła i powiedziała, że należał do moich rodziców.
-Rozumiem, przepraszam...
-Nie masz za co, wejdźmy do środka.
W środku podziurawiony dach tak jak i ściany, pokoje pozawalane deskami i schody na górę, które jako tako się jeszcze trzymały.
-Chodźmy - wskazała na schody.
Na górze również nie było nic, lecz wyjątkiem było drewniane biurko na którym stało zdjęcie przedstawiające dziewczynę wyglądającą niemalże identycznie jak Amelia i chłopaka o brązowych włosach, oboje byli uśmiechnięci.
-Całe szczęście, że jeszcze tu jest! - ucieszyła się na widok zdjęcia i pomknęła w jego stronę.
-Domyślam się, że to twoi rodzice - powiedział utrzymując powagę.
-Tak... - wpatrzyła się głęboko w obraz.
-Jesteś bardzo podobna do mamy - zauważył.
-Dzięki, nie zauważyłeś, że po tacie mam oczy? - zaśmiała się.
-Rzeczywiście - odparł z uśmiechem na twarzy.
-Weź je ze sobą - dodał.
-Taki miałam zamiar - powiedziała chowając je do plecaka. - Wracajmy.

Gdy wrócili do Centrum Pokemon Michał zaproponował by udać się w kolejne miejsce.
-Ruszajmy do sali w końcu po to tu jesteśmy.
-Masz rację, chodźmy - odrzekła.
-Sno sno! - ucieszył się Snorunt.
-Poli poli - Poliwag natomiast postanowił usnąć.
Nie mieli problemów ze znalezieniem sali, ponieważ była widoczna z daleka.
-No to wchodzimy - powiedział łapiąc za klamkę od drzwi.
Nagle rozległ się krzyk - Czekaj! Jeszcze nie możesz otworzyć tych drzwi!
-Ymm? - zdziwił się Michał, a z krzaków wybiegło dwóch chłopców wyraźnie młodszych od niego.
Jeden był blondynem o średnim wzroście ubranym w zielony podkoszulek i tego samego koloru spodenki, natomiast drugi nieco wyższy od blondyna o rudym kolorze włosów, posiadający piegi na twarzy ubrany w białą koszulkę w niebieskie paski i czarne spodenki. Oboje nosili japonki.
-Żeby móc tam wejść musisz mieć pozwolenie od naszej dwójki - palnął rudy.
-A otrzymasz je jeśli uda Ci się nas pokonać w bitwie pokemon! - dodał blondyn.
-Ehh... niby czemu mam was słuchać - wymamrotał niepocieszony.
-Dlatego, że tutejszy lider jest dla nas wzorem, więc nie pozwolimy by jakiś słabeusz marnował jego czas! - krzyknęli jednocześnie.
-Dobra idę - odrzekł Michał łapiąc ponownie za klamkę.
Wtem obaj chłopcy przykleili się do jego rąk powstrzymując go przed wejściem.
-Dobra proszę zawalcz z nami! - Na pewno Ci nie zaszkodzi! - prosili błagalnym tonem.
-No ok w sumie trening przed walką to dobry pomysł - odparł odchodząc od drzwi.
*Nie mogę uwierzyć, że się zgodził...* - pomyślała zażenowana Amelia.
-No dobra, który pierwszy? A ten tego... jak się nazywacie ja jestem Michał - podrapał się po głowie.
-Mike - powiedział blondyn / - Roy - krzyknął rudy.
-Może ty pierwszy Roy? - zaproponował Michał wskazując na rudego.
-Jasne! Butterfree pomóż mi! - natychmiast wyrzucił pokeball w górę z którego wyszedł zadbany motyl i zgrabnie wylądował na jego ramieniu.
-Fajny - pochwalił wyciągając standardowo pokedex.
Butterfree pokemon motyl, najwyższa forma ewolucyjna Caterpie. Butterfree posiada doskonałą zdolność do wyszukiwania pysznego miodu z kwiatów. Może nawet odszukać, wyodrębnić i przenosić owy miód z kwitnących kwiatów nawet ponad sześć mil od jego gniazda.

-Charmeleon wybieram Cię! - przed poke-motylem pojawił się czerwony jaszczur spragniony walki
-No to zaczynamy Butterfree ultradźwięki!
Początkowo Charmeleon wyglądał na ogłuszonego atakiem, ale po chwili wydobył głośny ryk i nikt nie miał wątpliwości, że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
-Miotacz płomieni!
-Unik!
Butterfree z ledwością ominął czerwoną strugę ognia.
-Wybij go z rytmu psychopromieniem!
-Unik i metalowy pazur!
Atak poke-motyla został bez problemu ominięty, a potężny metalowy pazur posłał go na deski.
-Wykończ go miotaczem płomieni!
-Butterfree uciekaj stamtąd!
Na nic zdały się błagania Roya, jego podopieczny oberwał i był niezdolny do walki.
-No trudno... Mike twoja kolej! - obwieścił Roy.
-Poli... poli? - przeciągał się Poliwag.
-Dobre wyczucie czasu Poliwag, Michał właśnie walczy - posadziła go na ramieniu Amelia.
-Ze mną nie pójdzie tak łatwo, Sandshrew chodź - przed Mike'm pojawiła się słodka piaskowa mysz.
-Ten też jest fajny! - podziwiał Michał i ponownie skorzystał z pokedexa.
Sandshrew pokemon mysz. Ciało Sandshrewa jest skonfigurowane do absorbowania wody bez odpadów, umożliwiające mu przetrwanie na jałowej pustyni. Ten pokemon zwija się w kulę aby chronić się przed wrogami.

 -Charmeleon dobra robota, powrót - Michał odwołał jaszczura do pokeballa.
-Nie będziesz walczył Charmeleonem? - zdziwił się Mike.
-Ktoś inny też nie może doczekać się bitwy, Snorunt naprzód!
-Sno sno! - krzyknął radośnie pokemon.
-Zaczynam! Snorunt podwójny zespół!
-Sandshrew zwinięcie!
-A teraz mroźny wiatr!
Sandshrew zwinął się w kłębek, a Snorunt po podziale rozpoczął nawałnicę mroźnego wiatru, która skrupulatnie rozbijała obronę przeciwnika.
-Unik i rysa!
-Uderzenie głową!
Sandshrew uwolnił się spod wrogiego ataku i ruszył na przeciwnika z zamiarem wykonania rysy, Snorunt nie uciekał, ale bezpośrednio zderzył się z nim wykonując uderzenie głową, które celnie trafiło w cel.
-Lodowy promień!
Mike nie zdążył wydać komendy, a jego pokemon był już nieprzytomny.
-Dobra robota mały - pochwalił Michał.
Chłopcy spojrzeli na siebie i razem stwierdzili - Jesteś silny masz nasze pozwolenie na walkę.
-Dzięki - odparł wesoło.
-Całe szczęście - odetchnęła z ulgą Amelia na widok wygranej Michała *Chyba nic mu nie jest*
-Dobra no to wchodzimy - powiedział Michał otwierając drzwi z namalowanym na nich piorunem.

Pomieszczenie było ciemne i bardzo obszerne.
Wtem rozległ się niski głos - Kto tam? - dochodził z końca budynku.
-Wyzywający - odrzekł pewnie Michał.
Światła na suficie zapaliły się i można było dostrzec naprzeciwko nich coś podobnego do tronu i mężczyznę na nim siedzącego oraz inną dwójkę ludzi, dziewczynę ubraną w czarną kurtkę i miniówkę oraz faceta również w czarnej kurtce i ciemno-niebieskich jeansach. Z fotela wstał dwu-metrowy blondyn ubrany w ciemno-zielone spodnie i ciemno-zieloną koszulę odsłaniającą część jego umięśnionego ciała.
-Jak się nazywasz? - zapytał zimnym głosem.
-Michał Zoldrey!
-Rozumiem - podszedł do niego powoli kładąc rękę na jego barku.
-To świetnie się składa, że przyszedłeś - nagle się uśmiechnął. - Dawno nikogo tu nie było.
-Jesteś gotowy na oddanie odznaki? - zapytał złośliwie Michał.
-Ale czy taki dzieciak jak ty zdoła wygrać? - odgryzł się blondyn.
-Spokojna głowa, a tak w ogóle nie przedstawiłeś się - wytknął Michał.
-To lider tej sali! - wtrącił Roy. - Nazywa się pan Surge! - dodał Mike.
-O! Czy to nie moi uczniowie? - zauważył Surge.
-Przyszliśmy obejrzeć mistrza walkę! - odrzekł Mike. - Jest silny! - dodał Roy.
-Ooh co to za ładna dziewczyna z tyłu? - zauważył Surge.
Amelia zmierzyła go wzrokiem i powiedziała bez emocyjnie - Jestem Amelia. - Ale dryblas - szepnęła do Michała.
-Dobra czas na bitwę, chodźmy! - poprowadził Surge.

Przeszli do pomieszczenia obok którego znajdowało się oficjalne pole walki. Z boku znajdowały się wygodne ławki na których usiedli Roy, Mike i Amelia. Natomiast Michał i Surge zajęli wyznaczone miejsca.
-Hmm pomyślmy moja ostatnia walka była jeden na jeden - rozmyślał na głos Surge. - Co myślisz o bitwie dwa na dwa? - zaproponował.
-Jak dla mnie pasuje, Snorunt ruszaj! - lodowy pokemon zeskoczył z ramienia trenera i błyskawicznie znalazł się na polu.
-Oo Snorunt... niespotykany w tym regionie. Bardzo dobrze, Raichu wybieram Cię! - naprzeciw podopiecznego Michała pojawiła się pomarańczowa mysz z dużym ogonem w kształcie pioruna. Michał wyciągnął pokedex w celu dowiedzenia się czegoś o elektrycznym przeciwniku.
Raichu to pokemon elektryczną mysz. Jeśli elektryczne woreczki na jego policzkach stają się nadmiernie naelektryzowane Raichu odprowadza wyładowania na roślinach. W pobliżu jego gniazda znajdą się wypalone łaty w ziemi.

-Do Ciebie należy pierwszy ruch - poinformował Surge.
-Snorunt lodowy promień!
-Zablokuj stalowym ogonem!
Widok Raichu z łatwością powstrzymującego lodowy promień Snorunta stalowym ogonem wprawił w osłupienie widzów jak i również Michała.
-Uderzenie głową!
-Odrzuć go szybkim atakiem Raichu.
Przeciwnik był szybszy i sprawił, że Snorunt stracił równowagę.
*Będzie ciężko, muszę coś wymyślić...* - zauważył Michał.
-Raichu nie czekaj na nich, atak ciałem!
-Snorunt uważaj!
Pokemon nie zdążył w porę zareagować i znalazł się tuż pod ciężarem ciała przeciwnika.
-Hej młody to jest prawdziwa bitwa, a nie gra planszowa - zaśmiał się Surge.
-Wiem to! Snorunt lodowy promień pod siebie!
-Czyżby to twój akt desperacji? - Surge z każdą chwilą był coraz bardziej rozbawiony.
Nieco się zdziwił gdy wystrzelony promień zamienił podłoże w lód dzięki czemu Snorunt wyślizgnął się spod ciała Raichu.
-Huh? To było dosyć ciekawe, ale zobaczymy jak sobie poradzisz z tym, Raichu piorun!
Policzki Raichu naelektryzowały się po czym pokemon wydobył ze swojego ciała potężny elektryczny ruch, który lecąc do celu niszczył pole walki. W mgnieniu oka zadał Snoruntowi poważne obrażenia.
*To było tak szybkie, że nie zdążyłem zareagować...* - mówił w myślach Michał. - Snorunt trzymasz się?
-Sno snorunt! - pokemon mimo otrzymanych obrażeń dalej twardo stał na nogach.
-Raichu stalowy ogon!
-Unik Snorunt i zajdź go od tyłu!
Pomyślnie ominięty atak i pojawienie się za plecami Raichu, Snorunt zrobił wszystko dobrze i czekał na następną komendę.
-Teraz zacznij go okrążać wykorzystując swoją szybkość!
Snorunt rzeczywiście umiał nieźle wykorzystać swój główny atut dzięki czemu stworzył wokół Raichu coś przypominającego wir.
-Dobry pomysł ale... - Raichu uśmiechnął się w stronę trenera - Atakuj stalowym ogonem!
Pokemon wyczuł gdzie dokładnie znajduje się jego przeciwnik i precyzyjnym uderzeniem posłał Snorunta na ścianę za Michałem.
-Snorunt! - krzyknął głośno Michał podbiegając do podopiecznego.
-Sno sno... - smucił się.
-Nic nie mów, dobrze się spisałeś, zasłużyłeś na odpoczynek - pocieszył Michał niosąc pokemona w stronę Amelii. - Możesz chwilę się nim zająć? - poprosił.
-No pewnie! - odparła biorąc pokemona na ręce.

Michał wrócił na miejsce i wypuścił już swojego ostatniego pokemona.
-Charmeleon potrzebuje Cię!
-Char char charmeleon! - ryknął głośno.
-Gotowy? - zapytał Surge.
-Dawaj! - pośpieszył Michał.
-Raichu piorun!
-Charmeleon miotacz płomieni pełna moc!
Ataki zderzyły się i doprowadził do wybuchu oraz jeszcze większych zniszczeń pomieszczenia.
-Stalowy ogon!
-Blokuj metalowym pazurem i kontruj ognistą pięścią!
Charmeleon z wielkim trudem powstrzymał stalowy ogon, a następnie wyprowadził celny cios ognistą pięścią.
-Nie odpuszczaj Raichu, piorun!
-Charmeleon miotacz płomieni!
Piorun był tak szybki, że przeciwnik nie zdążył wystarczająco szybko zareagować i atak posłał go na ziemię.
-Charmeleon wstawaj i ognista pięść!
-Blokuj stalowym ogonem, a później szybki atak!
Raichu bez problemu zatrzymał Charmeleona, a następnie powalił przy pomocy szybkiego ataku.
-Charrr...! - Charmeleon szybko się pozbierał i wpadł w szał atakując we wszystko na oślep miotaczem płomieni.
-Charmeleon uspokój się! - próbował opanować podopiecznego Michał.
-Ehh Raichu kończmy to stalowy ogon!
Szalejący pokemon posłał w stronę Raichu potężny strumień ognia, ale zarówno Surge jak i jego podopieczny byli niewzruszeni.
-Osłoń swoje ciało z przodu ogonem i przeleć przez ten płomień.
Tak tez zrobił Raichu, zaabsorbował moc uderzenia na swój ogon i z całej siły powalił Charmeleona.
-Przegrałeś - powiedział Surge.
-No nie... znowu to samo! Dlaczego znowu przegrałem!? - mamrotał pod nosem Michał.
Mike i Roy wstali z miejsc i podbiegli do Michała.
-Panie Surge czemu Michał przegrał? - zapytał Roy. - Przecież jest silny - dodał Mike.
-Słuchaj dzieciaku ktoś kto nie wierzy w siebie i boi się zaryzykować nie jest dla mnie wyzwaniem, nie wracaj tu dopóki tego nie zrozumiesz! - powiedział zimnym głosem Surge.
Wtedy przypomniały mu się słowa Zeke'a: "W tym świecie potrzeba wielkiej wiary w to co robisz, a jej u Ciebie już nie widzę. W twoich oczach nie widać już tej odwagi, zdecydowania i przekonania co do siebie"
-Ehh! Muszę biegnąć do Centrum Pokemon, Charmeleon powrót - Michał odwołał pokemona i pobiegł w stronę wspomnianego budynku.
-Zaczekaj! - krzyknęła Amelia ze Snoruntem i Poliwagiem biegnąc za nim.
Michał oddał Snorunta i Charmeleona siostrze Joy, po niedługim czasie otrzymał je z powrotem i wyszedł wraz z Amelią na świeże powietrze.
-Znowu to samo - użalał się Michał.
-Nie przejm... - próbowała powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk towarzyszący otwarcia pokeballa.
Z czerwono-białej kuli Michała wydostał się Charmeleon, który był bardzo wściekły.
-Charmeleon co jest...? - zapytał Michał.
-Char char! - warknął i strzelił miotaczem płomieni przed trenera, a chwilę później pobiegł w stronę pobliskiego lasu.
-Stój! Gdzie idziesz?! - rozpaczał Michał.
Widząc nie radzącego sobie przyjaciela Amelia również się zdenerwowała.
-Słuchaj nie mogę na to patrzeć! Będę trenować Krabbiego z Poliwagiem, a ty biegnij za nim!
-Ale... - próbował zaprotestować. - No dobra Krabby wybieram Cię, trenuj tu z Amelią! - ostatecznie zgodził się z dziewczyną i pobiegł za podopiecznym.
Amelia rozpoczęła trening z pokemonami, a Snorunt odsunął się na nieznaczną odległość i oglądał poczynania przyjaciół. Wtem niezauważalnie za Snoruntem pojawił się Surge, który delikatnie pogłaskał lodowego pokemona.
-Masz naprawdę miłego i dobrodusznego trenera. Martwi się o was, dlatego nie chce ryzykować żeby coś wam się stało, ale to jest właśnie jego błąd - wytłumaczył Surge.

Tak to czasem w życiu bywa, że trudno jest przygotować się do walki i ją wygrać, ale pozbieranie się po porażce to dopiero wyzwanie. Ważne żeby się podnieść...
------------
No wyrobiłem się w tygodniu, ale i tak jeszcze dziś kończyłem :P. Blog ma już trochę ponad 3 miesiące i ponad 2200 wyświetleń, dzięki temu widzę, że ktoś to czyta i po prostu mam dla kogo pisać, DZIĘKI! :). Osobiście uważam, że moje pisanie polepsza się z każdym rozdziałem, a wy co o tym sądzicie? Jak wam się podobał rozdział? Dajcie znać w komentarzach.
Ja już się zbieram, do następnego. Cześć! :)

5 komentarzy:

  1. Super rozdział. Myślę,że Charmeleon uciekł ponieważ stwierdził,że Michał nie jest godzien być jego trenerem.Surge jest bardzo silny.A czy ten Roy i ten blondas którego imienia zapomniałam mają jakieś elektryczne pokemony?No bo uczą się od lidera elektrycznej sali,a mają pokemony robacze i ziemne.Rozdział bardzo ciekawy i emocjonujący.Pozdrawiam i czekam na więcej!
    Ps.Na moim blogu nowe notki nie wiem czy czytałeś.Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam.
    Ps.2.Nareszcie wakacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Tam wiesz uczeń uczniem, ale wcale nie musi mieć pokemonów tego samego typu,
      może nie dawno nimi zostali, a te pokemony już mieli? - kto wie :P. Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Cześć!!!
    Tak twoje rozdziały zdecydowanie są lepsze, nie wiem czy to zasługa moich postów. Ja wychodzę z założenia, że to kwestia pisania, im więcej tworzysz tym lepiej piszesz. A twoje opowiadania, oprócz akcji (której nigdy nie brakowało) ma teraz bardziej rozbudowane opisy, dzięki czemu z łatwością można wyczuć emocje postaci i ogólnie aurę.

    Dobra koniec pitolenia o ogółach. Przejdźmy do szczegółu!
    Biedy Michał, ale szczerze mu się nie dziwię. Też bym stracił pewność siebie po tak sromotnej klęsce z Zeke'em, który użył Bedrilla, niezbyt wyszukanego, wyjątkowo silnego pokemona(przynajmniej statystycznie). Naprawdę mi go szkoda, ale na bank się odbije, ma w końcu Amelię, która jak widać wspiera go i dobrze.

    Charmeleon pewnie odszedł po potrzebuje silnego trenera, coś czuję, że Michał na nowo odnajdzie siłę, dzięki temu niesfornemu stworkowi.
    Wymiana zdań z Surgem kapitalna i tu się zdziwiłem. Biorąc pod uwagę tytuł rozdziału i dalsze losy. Michał bez problemu się odszczekiwał, a potem an polu walki był taki zmieszany. Z drugiej strony co wewnątrz, to nie zawsze na zewnątrz. Jemu by się przydał trening z Surgem, np. podszkoliłby Ivysaura w prędkości, albo Snorunta!!! I ciekaw jestem kiedy Michał złapie następnego pokemona, jak na razie ma 4, a tu już kolejna odznaka.

    Pozdrawiam i życzę weny, liczę żę rozdział będzie wcześniej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Z drugiej strony co wewnątrz, to nie zawsze na zewnątrz" - doskonale to ująłeś :). Generalnie Michał się "obija" w łapaniu pokemonów, ale może to lepiej, kto wie :P. Dzięki i również pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Kolejny głupi rozdział w tej historii. Początek miał naprawdę super, ale potem, bez urazy, wszystko spieprzyłeś. Rozdział byłby jeden z najlepszych, gdybyś rozwinął wątek rodziców Amelii i ich historię. Niestety, nie raczyłeś tego zrobić i wyszedł kolejny gniot, który mógłbym napisać każdy fan naparzenia się dwóch stworków. Spodziewam się po Tobie jednak znacznie więcej. Surge - kolejny stary znajomy, jednak szczerze mówiąc nie pasuje mi do niego ta otoczka mądrości. W anime był zarozumiałym dupkiem mającym się za pępek świata, bo był silny i miał silne Pokemony. Tutaj zdaje się być zbyt mądry, jak na tępego mięśniaka, którym jest.

    OdpowiedzUsuń