wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 22 - Sroga lekcja

-Co jak co, ale tego się nie spodziewałem... - dziwił się Michał przyglądając się znajomemu, który został związany liną i zakneblowany taśmą.
Zeke po spostrzeżeniu Michała natychmiast zaczął się wiercić i wierzgać by uzyskać pomoc.
-Dobra, dobra już cię uwalniam.
Snorunt zamroził linę, a Michał mocno w nią uderzył co spowodowało skruszenie się lodu. Chłopak po uwolnieniu natychmiast zerwał taśmę z ust - Gdzie oni są!? - krzyknął.
-Oni czyli kto? - zapytał Michał.
-No Ci w płaszczach...
-Uciekli przed chwilą...
-No nie Ci frajerzy najpierw wzięli mnie z zaskoczenia, kiedy tu dotarłem kilka godzin temu, uwięzili, a teraz uciekają... - złościł się Zeke.
-Spokojnie - uspokajał go Michał.
-Ano... - wtrąciła Amelia.
-Hmm? / - Hmm? - westchnęli jednocześnie.
-Kim on jest? - zapytała.
-No przecież... wy się jeszcze nie znacie, Amelia to jest Zeke, mój rywal.
-Miło mi.
-Zeke to jest Amelia, mój współtowarzysz.
-Mi również.
-Żeby uniknąć później tego pytania z Zeke'm znamy się już szmat czasu, właściwie to obydwoje mieszkamy w Alabastii - wytłumaczył Michał.
Zeke potwierdził to skinieniem głowy.
-Rozumiem - przytaknęła.
-A więc postanowiłeś z kimś podróżować, ja dalej preferuję samotną wędrówkę.
-Tak wyszło... - uśmiechnął się.
-W każdym bądź razie może lepiej stąd chodźmy, co? - zaproponowała Amelia.
-Nie możemy! - krzyknął nagle Zeke.
-Jak to? - zapytał zdziwiony Michał.
-Muszę znaleźć mojego Eeveego!
-Może lepiej wytłumacz o co chodzi - zaproponował Michał.
-Gdy zostałem schwytany i obezwładniony, Eevee wydostał się sam z pokeballa i rozpoczął szturm na tych gości...
-Sam? I co się dalej stało? - wtrąciła Amelia.
-... Jednak został bardzo szybko pokonany gdyż liczebność przeciwników teoretycznie nie dawała mu szans na wygraną. Z tego co widziałem wynieśli go gdzieś na wyższe piętra - wytłumaczył Zeke.
-Dobra to więcej informacji niż potrzebuję, w sumie pewnie już nic więcej nie wiesz, ruszamy go szukać - obwieścił Michał.
-Wiedziałam, że nie odmówisz - skomentowała wypowiedz Amelia.
-Chodźmy już, bo boję się o niego... - pośpieszał Zeke.
-Tak tak już idziemy...

Po przejściu kolejnych schodów znaleźli się przed drzwiami, które natychmiast otworzyli.
Nagrobki? Pudła? Nie, tego tam tym razem nie było.
-Co o tym myślisz? zapytał wprost Michał.
-Wygląda dobrze...
-Ja znowu mam złe przeczucie - ostrzegała Amelia.
-Dobra idziemy - oznajmił Zeke ignorując słowa dziewczyny.
Obydwaj ruszyli przodem, dotarli do schodów i triumfalnie odwrócili się w stronę Amelii.
Chwilę później przed nimi pojawił się Gastly wywalając swój długi jęzor.
-Aaaaaa!!! - krzyknęli głośno upadając na ziemię, a pokemon uśmiechnął się i znikł.
-Nigdy więcej nie wejdę do takich miejsc, zdecydowanie... - mruczał Michał, a wraz z nim Zeke - Już nigdy tu nie wrócę, najgłupszy pomysł na jaki wpadłem by tędy przechodzić...
-Narwańce... - powiedziała zażenowana Amelia, a Poliwag śmiał się ze Snorunta, który tak jak i pozostała dwójka nieźle się wystraszył.
Po dotarciu na następne piętro mieli dylemat, a mianowicie zamiast pomieszczenia typu wcześniejszych piętr zastali trzy oddzielone od siebie ciemne korytarze ciągnące się dość daleko.
-Co robimy?! - zapytała nerwowo Amelia.
-Jak to co? To proste każdy idzie jednym z tych korytarzy - palnął Zeke.
-Niektórzy boją się samotnie wchodzić w taką ciemnicę - przypomniała oburzona.
-Dobra spokojnie masz przecież Poliwaga, w ten sposób szybciej go znajdziemy, wątpię żeby coś dziwnego tu jeszcze było - uspokajał Michał.
-No dobra tym razem się zgodzę, generalnie to mam latarkę jakoś sobie poradzę...
-Ja też - powiedział Zeke.
-No i ja, więc ruszajmy - Sno sno! - ruszyli pierwsi, a chwilę później reszta zrobiła to samo.

MICHAŁ
-Ciekawe jak długie to jest...
Mimo, że świecił nisko przed siebie nie zauważył brakującej płytki w podłodze, zaczepił o wgniecenie co spowodowało sromotny upadek.
-Sno sno! - pokemon wyskoczył do niego z pretensjami, najprawdopodobniej chodziło to, że nieuważnie patrzy pod nogi.
-Zdarza się nie bądź zły... - skomentował.
Wstał i dostrzegł, że nie ma dalszej drogi.
-Przecież tu nic nie ma - machnął ręką.

ZEKE
-Serio nic tu nie ma? 
Wtem droga się skończyła.
-Ledwo co wszedłem i już koniec? - dziwił się dotykając ścianę jakby szukał tajnego przełącznika.

AMELIA
-Poli poli! - wtulał się w nią coraz bardziej.
-Spokojnie Poliwag - uspokajała go. - Ja też się boję, ale nie mogłam odmówić tym dwóm durniom. -Idziemy dość długo, a Eeveego ani śladu, ani niczego innego. - Oho - przyświeciła na schody, które prowadziły w górę w przeciwieństwie do innych korytarzy.
To co tam zobaczyła spowodowało głośny wrzask, który był słyszalny w sąsiednich korytarzach.

Michał i Zeke natychmiast pobiegli do miejsca, które poszła sprawdzić Amelia. Gdy dotarli zastali tam leżącą na ziemi towarzyszkę.
-Co się stało!? - zapytał Michał.
-Pa-pa... patrzcie tam! - wskazała by przyświecić swoimi latarkami na schody.
Ku ich zdziwieniu powodem krzyku był dziki Gengar rozweselający tęskniącego za trenerem Eeveego.
Zeke popatrzył na nią z niedowierzaniem - Naprawdę przestraszyłaś się wesołego Gengara?
-Przecież to duch! - oburzyła się. *A dopiero przestraszyli się małego Gastly'ego...*
Michał postanowił tego nie komentować i wyciągnął pokedex w celu uzyskania informacji o nowo spotkanym pokemonie.
Gengar pokemon cień. Czasami w ciemną noc twój cień rzucony przez latarnie nagle Cie zaskakująco wyprzedza. To właśnie Gengar porusza się obok ciebie udając twój cień.

-Zarąbisty! - podziwiał Michał.
-Od kiedy nie boisz się duchów!? - spojrzała ze zdziwieniem na trenera.
-Dopóki nie pojawiają się znienacka strasząc mnie - odparł pewnie.
Zeke wszedł na schody, a Eevee natychmiast wskoczył mu w ramiona.
-No chodź tu pieszczochu! - mówił tuląc go.
Wtem zwrócił się do Gengara.
-To ty opiekowałeś się moim Eeveem, dziękuję.
-Gengar gengar! - uśmiechnął się pokemon.
-Chciałbyś pójść ze mną?
-Gengar gengar - przytaknął.
Zeke dotknął pokeballem jego głowy, a czerwony błysk zabrał pokemona do kuli. Obyło się bez oczekiwania, pokeball od razu zastygł.
-Jakim cudem on tak łatwo zdobywa pokemony - mamrotał zażenowany własną osobą Michał.
-Dobra chodźmy już stąd dziwnie się czuję - zaproponował Zeke.
-Cała ta wieża jest dziwna, nie potrafię jej pojąć - stwierdził Michał.
-Dokładnie - przytaknęła Amelia.

Opuszczając cały budynek zauważyli, że pokonana wcześniej dwójka zniknęła. Opuścili miasto i stanęli na rozdrożu.
-Tu chyba się rozstajemy, gdzie teraz zmierzacie? - zapytał Zeke.
-Nasz cel to Orania, a twój? - odpowiedział Michał.
-Parmania, więc powodzenia, ale przed tym...
-Hmm? - dziwiła się Amelia.
-No tak nie stoczyliśmy bitwy - poklepał się po głowie. - Jestem gotowy możesz zaczynać.
-Beedrill wybieram Cię!
-Ooo czyżby to ten pokemon z lasu Viridian o którym mówiłeś?
-Nie inaczej - odparł dumnie.
Michał wyciągnął pokedex by sprawdzić dane.
Beedril to najwyższa forma ewolucyjna Weedla. Beedrill jest bardzo terytorialny. Nikt nie powinien zbliżać się do jego gniazda dla własnego bezpieczeństwa. Jeśli jeden z nich zostanie rozwścieczony atakuje cały rój.

-Krabby wiem, że się boisz, ale potrzebujesz doświadczenia w bitwach, idź! - powiedział wypuszczając poke-kraba.
-Beedrill szpilo pocisk!
Sytuacja z Krabbym się powtórzyła, pokemon próbował uciec, ale Michał postanowił zareagować.
-Słuchaj Krabby - zaczął rozmowę chowając jego pokeball. - Musisz się odważyć i walczyć! Chcesz stać się silny prawda?
-Ku... ku... - niepewnie przytaknął Krabby.
Pokemon wrócił na pole bitwy, ale gdy spojrzał w stronę Beedrilla sparaliżował go strach.
-Jeszcze raz szpilo pocisk!
Atak nawałnicą pocisków bezproblemowo trafił w przestraszonego stworka i spowodował jego niezdolność do kontynuowania pojedynku.
-Jeszcze długa droga przed nami... - powiedział zaniepokojony Michał.
-Jak zawsze masz jakieś problemy z pokemonami - palnął złośliwie Zeke.
-Zobaczysz jak silny się kiedyś stanie - odgryzł się.

-Charmeleon wybieram Cię! - I co łyso Ci teraz?
-Niezupełnie - odrzekł niewzruszony.
-Zacznijmy miotaczem płomieni!
-Heh unik Beedrill
-Atakuj dopóki go nie trafisz!
Atak nie mógł trafić w cel nie dlatego, że Charmeleon go niecelnie wykonywał, ale dlatego, że Beedrill bezproblemowo raz po raz unikał go perfekcyjnie w ostatniej chwili.
-Ale szybki... - wymamrotał Michał.
-Przyśpieszenie Beedrill.
Chwilę później ruchy poke-robaka stały się jeszcze szybsze.
-Charmeleon zasłona dymna i ognista pięść!
-Unik i krzyżocięcie!
Beedrill natychmiastowo opuścił strefę objętą przez dym i w mgnieniu oka wyprowadził potężny cios w brzuch Charmeleona, który spowodował duże obrażenia.
-Niemożliwe - dziwił się Michał.
-Dodaj ciosy furii!
-Blokuj metalowym pazurem!
Charmeleon nie był w stanie zablokować żadnego ciosu, były tak szybko wyprowadzane, że nie można było za nimi nadążyć.
-I krzyżocięcie do tego!
Kolejne uderzenie tym razem w twarz, które powaliło ognistego pokemona.
-Kończ szpilo pociskiem.
-Unik! Dasz radę!
Pokemon zdołał wstać i uniknąć wrogiego ataku, a zmęczenie dawało o sobie znać poprzez głośne dyszenie.
-Beedrill krzyżocięcie!
-Charmeleon miotacz płomieni pełna moc!
-Przeleć przez to!
-Jak to?!
Charmeleon wystrzelił miotacz płomieni z resztek pozostałej mocy w nacierającego przeciwnika. Beedrill wleciał w ogromny płomień po czym cały poparzony powalił przeciwnika krzyżocięciem. Charmeleon był niezdolny do walki.

-Jakim cudem ten Beedrill jest tak silny? - zapytał Michał odwołując podopiecznego.
-Co nie? Już gdy spotkałem go jako Weedla był bardzo silny, a co dopiero w fazie przejściowej jako Kakuna. Jest wyjątkowy. - chwalił się Zeke.
-Teraz nie będziesz miał tyle szczęścia, Ivysaur pokaż się! - krzyknął całkowicie ignorując przechwałki rywala.
-Beedrill krzyżocięcie!
Błyskawiczny atak odepchnął Ivysaura kawałek do tyłu.
-Złap go dzikim pnączem i rzuć o ziemię!
Poke-robak został złapany w mocny uścisk pnączy i rzucony o grunt. Tuż po uderzeniu Beedrill wzniósł się z powrotem w powietrze.
-Ostry liść!
-Szpilo pocisk!
Obydwa ataki zniwelowały się nawzajem.
-Beedrill przyśpieszenie!
Szybkość bardzo szybkiego już wcześniej poke-robaka ponownie się zwiększyła.
-Ciosy furii teraz!
-Ziarno pijawka Ivysaur!
Beedrill bez problemu przeciął tzw. trawiasty paralizator.
-Dzikie pnącze odrzuć go!
-Złap je i rzuć - oznajmił Zeke.
Pnącza zostały bez problemu przechwycone i rzucone wraz z Ivysaurem.
-Wstawaj i szarża!
-Krzyżocięcie!
Beedrill ominął szarżę Ivysaura i zaatakował go od tyłu trafiając krytycznie. Pokemon był niezdolny do walki.

-Ehh jest ciężko, ale wychodziliśmy z gorszych sytuacji, dzięki Ivysaur, Snorunt czas na Ciebie!
-Ohoho wreszcie on szkoda, że ktoś inny nie będzie miał okazji z nim powalczyć - powiedział Zeke.
-Nie martw się zaraz będziesz musiał go wybrać...
-Nie wydaje mi się, Beedrill przyśpieszenie! - Teraz krzyżocięcie! - dodał po chwili.
-Unik!
Snorunt był wtedy o mały włos od powalenia.
-Lodowy promień!
-Unik Beedrill!
Atak był minimalnie niecelny.
-Krzyżocięcie dajesz!
-Musisz uniknąć Snorunt!
Tym razem lodowy pokemon nie miał tyle szczęścia co poprzednio i runął na ziemię.
-Mroźny wiatr!
-Jeszcze raz krzyżocięcie!
Beedrill był już tak szybki, że trafił Snorunta zanim ten wyprowadził swój atak.
-I jeszcze raz krzyżocięcie!
-Podwójny zespół!
Dzięki podzieleniu na klony poke-robak trafił w kopie.
-Znajdź prawdziwego za pomocą szpilo pocisku.
Beedrill skrupulatnie niszczył klona za klonem, lecz wtedy Michał wydał komendę - Uderzenie głową pełna moc!
-Krzyżocięcie dalej!
Po raz kolejny Beedrill był szybszy i posłał lodowego pokemona na ziemię.
*Zdumiewające... nigdy nie widziałam tak dynamicznej walki* - mówiła w myślach Amelia.
-Lodowy promień!
-Unik!
-Cały czas lodowy promień, nie odpuszczaj!
Beedrill wciąż doskonale unikał i wysiłki Snorunta szły na marne.
-Cholera co zrobić żeby go trafić!? - denerwował się Michał.
-Szpilo pocisk i krzyżocięcie!
-Snorunt uciekaj stamtąd!
Szpilo pocisk trafił celnie i spowolnił Snorunta, a krzyżocięcie powaliło go na deski. Pokemon leżał wbity w ziemie.
-No... to już koniec - obwieścił Zeke.
-Nie... niemożliwe... - wymamrotał padając na kolana Michał.
-Dzielnie walczył... huh?
Snorunt podniósł się gibając na boki.
-Sno sno! - jakby domagał się wznowienia pojedynku.
-Snorunt... - Michał patrzył z niedowierzaniem.
-To na sto procent koniec - powiedział Zeke.
-Ale...
-On z ledwością utrzymuje przytomność! - przerwał mu szatyn. - Walka skończona...
W tamtej chwili patrząc na stan swojego podopiecznego nastolatek postanowił przyznać rację przeciwnikowi.

-Słuchaj Michał... pamiętasz jak wyobrażaliśmy sobie naszą podróż?
-Ta... - odparł cicho.
-Pewnie tak jak ja już się pewnie przekonałeś jak niebezpieczny i okrutny jest ten świat, chwila nieuwagi i możesz stracić życie - zaczynał się rozgadywać, a Michał tylko słuchał.
-W tym świecie potrzeba wielkiej wiary w to co robisz, a jej u Ciebie już nie widzę. W twoich oczach już nie widać tej odwagi, zdecydowania i przekonania co do siebie jak wcześniej. Przestałeś skupiać się nad swoim celem i marzeniem, bo miałeś co innego do roboty prawda?
Wtedy Michał poderwał głowę do góry i przypomniał sobie wydarzenia w lesie, jaskini i wieży.
-Ej przestań, przesadzasz! - wtrąciła Amelia.
-Nie... on ma rację - potwierdził słowa Zeke'a Michał.
-Tylko tyle jesteś wart jako trener? Nie poznaje Cię... Na razie - pożegnał się idąc jedną ze ścieżek.
Michał kilka minut klęczał bez ruchu. Snorunt resztkami sił doczołgał się do trenera.
-Eej... - próbowała się odezwać Amelia.
Chłopak wziął podopiecznego na ręce i powiedział ze sztucznym uśmiechem - Już wszystko gra, możemy iść dalej.
Amelia nie uwierzyła w to, ale nie wiedziała co powiedzieć, więc tylko przytaknęła i oboje ruszyli w różnych humorach w stronę Oranii.
------------
No wyrobiłem się w tygodniu, rozdział byłby wcześniej, ale próbowałem kogoś dodać do listy blogów, lecz oczywiście coś musiało się zwalić i nie mogłem tego zrobić aż do teraz, więc poświęciłem wczoraj dużo czasu temu zamiast kończyć rozdział... Znowu zapomniałem dodać tej końcówki xD. Dajcie znać co sądzicie o tym rozdziale , jak dla mnie trochę lepszy, ale mogę się mylić. Trzeba zacząć zmiany wizualne na blogu, niedługo się za to wezmę. Pozdrawiam i do następnego!

10 komentarzy:

  1. No na reszcie nowa notka.Jeju Beedril Zeke naprawdę bardzo silny.Szkoda mi Michała.Trochę kicha,że to nie Michał złapał Gengara.Zeke,Snorunt,Amelia i Michał przypominają mi Asha,Misty,Garrego i Pikachu.U mnie nowe notki.Pozdrawiam.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie jak tak pomyślałem to masz trochę racji z tym porównaniem do postaci z anime :P.

      Usuń
  2. A ja tam się z Zeke nie zgadzam. Znaczy, co do walki, bo że Michał ostatnimi czasy miał trochę problemów na głowie, to trudno się nie zgodzić. Ale walka była całkiem spoko. No i Beedrill faktycznie miażdży! A Krabby jest taki słodki :) Amelia ma z kolei rację co do Zekke: raz boi się małego Gastly'ego, a za chwilę rozpływa się z uciechy na widok wielkiego Gengara. Faceci...

    Znalazłam jedno małe powtórzenie. O tu: "Nagrobki? Pudła? - nie to nie to po prostu pusta przestrzeń."

    Pozdrawiam,
    Nath

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł z Beedrillem miałem już od pewnego czasu, jakoś zdobył moje uznanie i postanowiłem go wcielić w role "niszczyciela". Taki zimny prysznic to dobra rzecz jakby nie patrzeć :P. Taka już natura mężczyzn xD

      Usuń
  3. Cześć!
    Rozdział naprawdę dobry ;). Widać, że Zeke dużo ćwiczył i trening się opłacił. Beedril jest wyjątkowy. Podobało mi się wykorzystanie ataku przyspieszenia, ja ostatnio pracuję nad tym, żeby wykorzystywać ataki wpływające na statystykę, bo zawsze się je jakoś pomijało. Strach Michała i Zeke'a jest przekomiczny,aż dziwny, że Zeke przyjął pod swoje skrzydła Gengara. Przez chwilę miałem nadzieję, że dołączy do Ameli skoro jest taka odważna, to by była ciekawa kombinacja XD

    Krabby jest super, jakoś rzuciło się mi "ku ku", zawsze mi się podobał jego dźwięk, choć wydawało mi się, że mówi:"kuki, kuki". Kojarzy mi się to z ciasteczkami XD. Ciekaw jestem jak ciężko pracować będzie teraz Michał, żeby nadgonić straty. Choć zgodzę się z Nathaly, aż tak źle nie wypadł Michał.

    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie chodzi Ci przypadkiem o Kinglera, bo on wydaje dźwięk "Kugi Kugi" coś takiego :P Ciężko z tym odgłosem Krabbiego aż specjalnie sprawdzałem w anime :D.

      Usuń
    2. Ja tam słyszę kuki, kuki(cookie, cookie) ale pewnie jest ku, ku :P. Głodnemu chleb na myśli XD

      Usuń
    3. To ja chyba też głodna, bo też zawsze słyszałam wersję z ciasteczkami ;)

      Usuń
    4. Ja chybha też jestem głodna.Cały czas też słyszałam Kuki,Kuki :-)

      Usuń
  4. Zapowiadał się ciekawy rozdział, ale potem wyszło znowu tak, jak zwykle. Kolejne głupie i brutalne walki bez większego sensu. Naprawdę można by zacząć pisać w tej historii o czymś bardziej wartościowym niż o takim dnie. Tak czy siak brutalny i ponury rozdział. Ciekawe, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń