piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 20 - Wybuch gniewu

-Ivysaur chciałbyś tu zostać?
Pokemon spojrzał najpierw na niego, a potem odwrócił wzrok w stronę reszty Ivysaurów. Czuł, że nie może ich zostawić, ale również nie chciał rozstawać się z Michałem.
-Rozumiem - powiedział zimnym głosem. - Żegnaj, może się jeszcze kiedyś zobaczymy - dodał robiąc krok naprzód i chcąc jak najlepiej dla przyjaciela.
Gdy wyszli z sadu czekali na Amelię.
-Przepraszam, że musieliście czekać - mówiła dobiegając do towarzyszy. - Hee? coś się stało? - zapytała dostrzegając bez emocyjnego Michała.
Snorunt i Charmeleon próbowali jej coś przekazać gestami, ale nic z tego nie zrozumiała.
-Ruszajmy - powiedział zdecydowanie Michał.
-Ok, ale czekaj... nie brakuje kogoś? - zapytała rozglądając się wokół.
-Po prostu chodźmy - odparł odrobinę głośniej.
-Ale... - chciała coś jeszcze powiedzieć, lecz gdy ujrzała twarz Michała szybko zrezygnowała.
Patrząc na niego można było wyczuć chęć głośnego płaczu, ale jego poważna przygnębiona mina na to nie wskazywała.
-To takie trudne... - przerwał ciszę.
Gdy sad był już za nimi coś przerwało ich marsz.
-Saur saur! - całe stado trawiastych pokemonów ustawiło się w równym szeregu, a jeden z nich podbiegł do Michała.
-Co jest? ... Przyszedłeś się pożegnać? - zapytał kucając.
Pokemon pokiwał głową, że nie.
-Coś mi się wydaje, że on dalej chce z tobą podróżować - powiedziała Amelia chociaż nie znała dokładnie całej sytuacji.
-W takim razie co z nimi? - wskazał palcem na stado. - Poradzą sobie?
Pokemon odwrócił się w stronę stada, które tylko potakiwało, następnie odwrócił się z powrotem w stronę trenera i przytaknął z uśmiechem. Michał przez chwilę był zmieszany i nie wiedział co powiedzieć, ale po chwili lekko się uśmiechnął co nie obrazowało tego jaką radość czuł w środku.
-Ruszajmy - powiedział przytulając pokemona.
-Saur saur! - odparł szczęśliwy.
Wszyscy pożegnali się z Ivysaurami i kontynuowali marsz do miasta duchów.
...

Przez dłuższy czas krajobraz się nie zmieniał - taka rutyna do której przywykli, lecz po przebyciu znacznej odległości do celu dotarli na opustoszałą plażę przy której stały dwa dość duże budynki wędkarskie. Postanowili podejść do bliższego z nich. Z malutkiego okna ktoś wyglądał, po ujrzeniu Michała i Amelii natychmiast wyszedł na zewnątrz wynosząc stolik, a następnie dania z ryb sporządzone na różne sposoby.
-Kto zje najwięcej otrzymuje specjalną nagrodę! - krzyczał około 30-letni mężczyzna potężnej postury bez koszulki, ubrany w pomarańczowe spodenki z fioletowymi falbankami i białe japonki i nie można zapomnieć, że był blondynem.
Wyglądało to dość żałośnie oraz była to tania podróba ze sklepów żywnościowych w której miał brać udział jeden zawodnik?! - tak pomyślała Amelia.
Nim się spostrzegła Michał był już przy mężczyźnie pochłaniając wszystko co przyniósł.
-Doskonale młody! - chwalił mężczyzna.
-Nie wierzę w niego - powiedziała do siebie zażenowana przyjacielem.
-Zapraszam do środka po odbiór nagrody - powiedział otwierając drzwi na oścież
Michał szybko wbiegł do środka, Amelia postanowiła dotrzymać mu kroku co było nie lada wyzwaniem.
-Proszę o to twoja nagroda - wskazał na dwa małe pokemony.
-Ale, że obydwa od razu dostaje za nic? - dopytywał się Michał.
-Nie do końca, otrzymujesz obydwa pokemony na czas egzaminu po czym możesz wybrać sobie jednego by został twoim podopiecznym - wytłumaczył mężczyzna.
-Ja.... - próbowała powiedzieć.
-Czekaj! - przerwał jej Michał wyciągając pokedex.
Poliwag to pokemon kijanka. Posiada on bardzo cienką skórę. Pomimo małej grubości jego skóra jest bardzo elastyczna, nawet ostre kły mogą się odbić od niej.
Krabby pokemon krab żyje na plażach zakopując się w piasku. Te pokemony często kłócą się ze sobą o jedzenie i terytorium.

-Fajne... - podziwiał Michał.
-Proszę kontynuuować... Jakiego egzaminu? O co chodzi? wytłumaczy pan to! - domagała się wyjaśnień.
-Tak, tak... zrobię herbatę i wszystko wam opowiem - powiedział minimalnie poważniejąc. - Ale najpierw... - przeciągnął.
-Hmm? - Amelia wyglądała na zainteresowaną.
-Wniosę z powrotem stolik, wybaczcie na chwilkę - powiedział wychodząc na zewnątrz z zakłopotanym uśmiechem.
-Aa... co za człowiek - pokazywała oznaki zdenerwowania.
Snorunta śmieszyła cała ta sytuacja, a Michał przyglądał się pokemonom.

-Proszę - powiedział podając gościom gotową do wypicia herbatę dla obojga z nich.
-Dobra zaczynam, nazywam się Andrew - przedstawił się pochylając głowę w dół.
-Ja jestem Amelia, a to Michał - również się przedstawiła wyręczając przy tym Michała.
-Mieszkałem tu od urodzenia z Mamą, która już nie żyje, teraz mieszkam sam, kiedyś ta plaża była miejscem do którego ludzie bardzo często przyjeżdżali z każdych zakątków regionu, nawet z bardzo daleka... - opowiadał.
-Tylko, że chaty wędkarskie na plaży to trochę dziwne - wytknęła złośliwie Amelia.
-Mniejsza o to - próbował jak najszybciej przerwać jej Andrew. - Lecz ludzie nagle zaczęli rezygnować z zatrzymywania się tutaj skarżąc się na dziwne zdarzenia, a nawet śmiertelne wypadki, nie wiem o co dokładnie chodzi, jak to się stało i wszystko inne, wiem tylko, że coś takiego miało miejsce - kontynuował.
-Straszne - pisnęła Amelia dowiadując się, że znajduje się na "przeklętej ziemi".
-A o co chodzi z tym egzaminem? - zapytał Michał zachowując pełny spokój.
-Gość mieszkający kawałek dalej jest w podobnej sytuacji, również mieszka samotnie i nie zna całej historii, obydwoje łowimy tu wodne pokemony i rozdajemy każdemu przechodzącemu tędy trenerowi by wygrali nimi ligę i rozsławili miejsce w którym je otrzymali, ale ostatnio wpadliśmy na pomysł by przed oddaniem pokemonów poddać chętnych testem. Polega on na przetrwaniu w jaskini niedaleko stąd i odnalezieniu wodnego kamienia, który rzekomo znajduje się w tym miejscu tylko i wyłącznie z dwoma pokemonami od nas - wytłumaczył.
-Wszystko załapałem, gdzie jest ta jaskinia? - zapytał uśmiechając się.
-A więc chodźmy - powiedział Andrew prowadząc chłopca w miejsce egzaminu.
Amelia miała złe przeczucia.
-To tutaj - wskazał palcem na dziurę w ziemi w głębi której rozciągały się liczne korytarze.
Nie było jakiegoś normalnego wejścia, jedyny sposób to zeskoczenie tam.
-Tutaj na chwilę się rozstaniemy, zaopiekuj się Snoruntem i resztą moich pokemonów - poprosił Amelię dając jej Snorunta i dwa pokeballe na czas egzaminu.
-Ok... - odparła.
-Proszę weź to, jest tam dosyć ciemno - powiedział Andrew wręczając chłopcu latarkę.
-Dzięki, dobra Poliwag, Krabby idziemy - zwrócił się do pokemonów biorąc je na ręce i zeskakując do dziury, chwilę później ruszył już jednym z korytarzy długo się nie zastanawiając.
-Powodzenia! - krzyknął radośnie Andrew.
-To brzmi absurdalnie i czuję, że nie powiedziałeś nam wszystkiego - wyraziła swoją opinię Amelia będąc przy tym zmartwioną.
-Tak masz rację... to wszystko brzmi jak jeden wielki żart, prawda jest taka, że żaden z przechodzących trenerów nie wziął od nas ani jednego pokemona, prosiłem, błagałem, opowiedziałem im to samo co wam. Wyśmiewali mnie i mówili, ze powinienem się leczyć, ale w sumie im się nie dziwię kto by uwierzył w takie brednie, jeszcze teraz wymyśliliśmy sobie jakiś test, naprawdę mam nie równo pod sufitem... - Andrew postanowił wyjawić Amelii to czego nie powiedział Michałowi z przygnębionym uśmiechem.
Amelia opuściła głowę i słuchała blondyna.
-Ale ten chłopak nie znając całej prawdy potraktował mnie poważnie i podjął się niebezpiecznej próby. Kto by pomyślał, że spotkam kogoś takiego, może moje marzenie o postawieniu tej plaży na nogi się ziści, naprawdę wierzę w to... - powiedział jeszcze bardziej przygnębiająco niż wcześniej.
-Masz naprawdę wyjątkowego trenera - powiedział do Snorunta, którego delikatnie pogłaskał powodując jego uśmiech.
-Ma pan rację, jest wyjątkowy - powiedziała uśmiechając się inaczej niż zwykle delikatnie się przy tym czerwieniąc.

-Trzymajcie się blisko mnie - powiedział Michał świecąc latarką przed siebie.
Po przejściu koło 300m w dół Michał zauważył w oddali światło niepochodzące z jego latarki.
-Czyli ktoś tu był... - stwierdził patrząc na pochodnie zawieszone na ścianach w głąb drogi.
-Mamy teraz chwilę, podejdźcie tutaj - powiedział do pokemonów wyciągając ponownie pokedex.
Poliwag pewnie podbiegł do chłopaka był on tym bardziej śmiałym osobnikiem, natomiast Krabby bardzo bojaźliwie i nieśmiało podszedł do niego, był przeciwieństwem pokemonowej kijanki.
Poliwag: bąbelki, armatka wodna, podwójny klaps Krabby: bąbelki, utwardzenie, kleszcze.
-No nieźle - skomentował. - Chodźmy dalej.
Warunki były trudne: nierówne drogi, zapadnięta podłoga, sterty gruzu niemalże zagradzające przejście dalej. Poliwag umiejętnie oczyszczał drogę i niszczył spadające odłamki skalne z sufitu. Krabby szedł obok nich starając się nie wyróżniać. Będąc już coraz głębiej natknęli się na dwójkę wrogo nastawionych Geodudów, walka była jedynym rozwiązaniem konfliktu.
-Poliwag armatka wodna!
-Krabby bąbelki!
Poliwag pewnie przepędził napastnika, ale Krabby był sparaliżowany ze strachu i nie mógł nic zrobić jak tylko czekać na pokonanie.
-Trzymaj się! - krzyknął biorąc go na ręce i rzucając się na ziemię by uniknąć ataku toczenia.
-Poliwag podwójny klaps i armatka wodna!
Kombinacja się udała i pomyślnie spowodowała ucieczkę Geoduda.
-Nic się nie stało - uśmiechnął się w stronę Krabbiego, który był dalej przestraszony. - Spokojnie chodźmy dalej.
Kolejna dawka gruzu i dziur pod nogami, ale udało im się dotrzeć do bardziej rozległej i pustej przestrzeni, a na wprost drogi, którą już przebyli leżał gruz, który był wszechobecny w tym miejscu, a zaraz za nim dalsza droga, lecz to nie to zwróciło uwagę Michała, ale krzyk - Pomocy! Ratunku! - dochodził on z tego właśnie gruzu z którego też wystawała minimalnie ręka. Michał wraz z Poliwagiem i Krabbym odkopali wzywającego pomoc i ujrzeli czarnowłosego mężczyznę średniego wzrostu ubranego w czarny garnitur i garniturowe spodnie w pantoflach. Mina po wygrzebaniu była dziwna: sadystyczny uśmiech i szybkie oblizanie dolnej i górnej wargi pokrytej swoją własną krwią.
-Dzięki - powiedział uderzając Michała z taką siłą, że wylądował na ścianie, Poliwag również obił się o nią i zemdlał, w najlepszej sytuacji był Krabby, który przed kontaktem ze ścianą użył instynktownie utwardzenia.
-Ty! - Michał szybko się pozbierał i zaczął biec w stronę czarnowłosego, ale ten zniknął z pola widzenia i pojawił się przed nim po raz kolejny uderzeniem posyłając go na ścianę.
Tym razem osunął się po niej i mógł jedynie podnieść głowę i patrzeć na napastnika.
-Co jest? - zapytał zdziwiony.
-Witam Cię w mojej jaskini śmieciu, po co tu przyszedłeś? - odparł czarnowłosy. - A no tak pewnie przysłali cię tamte dwa bezmózgi - dodał ironicznie gestykulując dłońmi.
-Znasz Andrew'a? - zapytał niemrawo.
-Ta jeden z nich to biały łeb którego imienia nie znam, a drugi to Andrew ten, który przebija głupotą wszystkich których spotkałem - mówił mając wielką frajdę. - Jak tak na Ciebie spojrzeć to przypominasz go - w tej chwili unosił się w górze dokładnie jak pokemony duchy. - Te pełne nadziei oczy mimo niepowodzeń wkurzają mnie! - szydził podlatując do niego.
-Dziwne zdarzenia w tym terenie to twoja sprawka?
-Dokładnie młody! Nie lubię gdy w moim otoczeniu jest tylu ludzi, więc wypłoszyłem ich, ale tamten idiota tak bardzo się starał sprowadzić tu z powrotem innych - błagał, prosił i wszystko na nic, jego mina gdy przechodni uciekali po tym jak pojawiałem się za nim była taka smutna. Bo pęknę - wybuchł głośnym śmiechem. - Cóż, ale idąc dalej coś co mnie totalnie rozwaliło to jego matka, która była równie głupia co on, nie przestawała wierzyć, że ta plaża jeszcze ożyje, jeździła po różnych miastach namawiając ludzi, a teraz to do czego zmierzam - gdy zobaczyła rzucony przeze mnie nóż z daleka wycelowany w jej beznadziejnego syna wybiegła na tor jego lotu i ostrze przebiło jej głowę... a Andrew znalazł ją dopiero na drugi dzień jak rodem z jakiegoś taniego dramatu - zwijał się ze śmiechu.
Michał po usłyszeniu tego z ledwością ustał na nogach.
-Straszna z Ciebie papla, dowiedziałem się wszystkiego czego chciałem... A tak poza tym tylko śmieć śmieje się z matki chroniącej własne dziecko i mężczyzny starającego się z całych sił - powiedział gwałtownym głosem podnosząc pełen gniewu wzrok w jego stronę.
-No proszę... ale taki cienias jak ty nie ma prawa mnie obrażać! - wygrażał zamachując się by wykończyć Michała mocnym kopnięciem.
Michał nie był w stanie się ruszyć, atak w ostatniej chwili przyjął na siebie Krabby używając utwardzenia, lecz siła uderzenia była na tyle duża, że wgniotła go w ziemię.
Michał na chwilę zamarł, jego źrenice gwałtownie się rozszerzyły, a całe jego ciało opanował gniew. W obliczu furii chłopak pomimo ran ruszył z zawrotną prędkością w stronę czarnowłosego, który wylądował na ziemi. Michał atakował go potężnymi uderzeniami obu rąk na zmianę, ale były one blokowane, a następnie kontrowane precyzyjnymi ciosami po których go odrzucało. Jednak obrażenia które otrzymywał Michał ani trochę go nie spowalniały, natychmiastowo się zbierał po każdym kolejnym uderzeniu i szarżował dalej. Po długiej wymianie, czarnowłosy potknął się, Michał wyczuł szansę i z całej siły posłał w stronę jego twarzy prawy sierpowy. Uderzenie otarło mu policzek, ponieważ dzięki swojej lewitacji wzbił się w górę.
*Co jest? Te oczy, ten gniew, bez wątpienia to na niego poluje Viper - mówił w myślach czarnowłosy*. - Miałeś ciekawe dzieciństwo szczeniaku, opuszczam to miejsce do zobaczenia - powiedział jak gdyby nigdy nic znikając.
-Czekaj! - krzyknął głośno Michał.
Chwilę później natychmiast podbiegł do Poliwaga i Krabbiego.

Pokemony odzyskały przytomność, ale nie mogły się ruszać, więc poniósł je na rękach. Przechodząc przez gruz zauważył niebieski kamień w następnym pomieszczeniu położony na ogromnym głazie, włożył go do kieszeni i poszedł dalej. Zaczął odczuwać wielki ból, ale nie zatrzymywał się, znalazł wyjście i zaczerpnął świeżego powietrza. Znalezienie Amelii i Andrew'a nie było trudne, po prostu szedł prosto i natknął się na nich. Poliwag i Krabby mogły już samodzielnie chodzić, więc postawił je na ziemię.
-Co się stało?! - podbiegła gwałtownie do niego Amelia, a zaraz za nią Andrew.
-Co tam się stało!? - zapytał przestraszony.
-Spokojnie nic takiego, problem tej plaży został zażegnany już wszystko będzie dobrze - powiedział ledwo idąc.
-Ale... - próbował powiedzieć.
-Nie musi się pan mną przejmować to naprawdę nic takiego...
-Nie pleć bzdur! - wtrąciła Amelia. - Jesteś ranny prawie w każdym miejscu na ciele, nie wiem jakim cudem się jeszcze ruszasz!
-Proszę o to dowód zdania egzaminu - wręczył Andrew wodny kamień ignorując przy tym Amelię. - Wiem, że ten test był po to by miał pan pewność czy jestem coś wart jako trener - dodał.
-Amelia zabierz go do mojego domu na szafie leżą bandaże, opatrz go, a ja zaraz wracam! - mówił w biegu do drugiej chatki.
Gdy Amelia znalazła już to co potrzebowała do opatrzenia ran zaczęła się głośna rozmowa.
-Co Ci się stało! - krzyczała.
-Mówiłem przecież, że nic takiego, mogę mówić, chodzić i wszystko inne, więc o co ci chodzi!?
-Nigdy mi nic nie mówisz ośle!
-Jak to nic? skończ mnie denerwować babo!
-Mniejsza o to ważne, że żyjesz - powiedziała nagle milej niż się mógł spodziewać.
Michał odpowiedział na to zmieszanym uśmiechem.
-Sno snorunt - pokemon przyglądał się trenerowi po czym radośnie potraktował go mroźnym wiatrem
-Zaczyna się - odparł śmiejąc się.
Wtem do pomieszczenia wszedł Andrew i drugi mężczyzna wyglądający prawie tak samo, różnił go jedynie kolor włosów - biały.
-To ty skończyłeś nasz test? - zapytał na starcie.
-Tak jestem Michał miło pana poznać.
-Denis z tej strony.
-Teraz możesz wybrać jednego z nich, a więc, który to będzie? - zapytał Andrew.
Poliwag był pewny, że to on zostanie wybrany, ale rzeczywistość okazała się nieco inna.
-Krabby chcesz iść ze mną? - podszedł do poke-kraba.
Pokemon nie ukrywał swojego zdziwienia, ale po chwili radośnie przytaknął. Michał dotknął go pokeballem, a kula bardzo szybko zastygła.
-A więc Krabby, dobra ja muszę lecieć, powodzenia - pożegnał się Denis.
-Dzięki i na razie - odparł Michał.
-Czeka nas trochę treningu - mówił uśmiechnięty do pokeballa nowego podopiecznego.
Poliwag był załamany.
-No trudno takie życie Poliwag - próbował pocieszyć go Andrew.
Widząc to chłopiec wpadł na plan.
-Amelia chciałabyś mieć pokemona? - zapytał bezpośrednio.
-Ja? hmmm... no nie mam pojęcia - zakłopotała się.
-Spokojnie dasz radę - uświadomił dając jej czerwono-białą kulę.
-Nie masz nic przeciwko Andrew?
-Nic a nic!
Dziewczyna podeszła nieśmiałe do ubolewającego pokemona.
-Hej chciałbyś zostać moim przyjacielem?
Poliwag podniósł głowę do góry w geście zastanowienia i obił się głową o trzymaną przez Amelię kulę. Ona również nie musiała długo czekać by pokeball zastygł. Jej radość była nieopisana.
-Musimy się już zbierać - powiedział Michał wychodząc przed chatkę.
-Dziękujemy za wszystko, do zobaczenia! - pożegnała się biegnąc radośnie przed siebie.
-Słuchaj Michał ja...
-Nie przepraszaj, zrobiłem to z własnej woli. Obiecuję, że wygram ligę i sprowadzę tutaj tłumy ludzi.
Powaga zniknęła z twarzy blondyna, zastąpił ją uśmiech - Ta, liczę na Ciebie!
Michał odszedł kawałek i tyłem do niego powiedział coś jeszcze - Twoja mama była wspaniałą kobietą...
-Ruszaj się Michał! - popędzała Amelia.
-Już idę! - podbiegł do niej.
-Czek...! - Andrew poczuł potrzebę wypytania Michała o coś, ale zatrzymał się i ponownie uśmiechnął. - Dzięki za wszystko - powiedział pod nosem.
Gdy Michał i reszta stracili widok plaży za nimi, zaczął się rutynowy monotonny dialog.
-No i znowu nudna wędrówka - westchnął bez energii.
-Dziękuję - powiedziała niespodziewanie patrząc na piękny zachód słońca.
-Hmm? Za co? - zapytał nie wiedząc o co chodzi.
-Dzięki tobie spotyka mnie tyle dobrego - najpierw pokazała mu czarujący uśmiech, a potem pocałowała w policzek.
Chłopak dotknął ręką miejsce pocałunku i odparł uśmiechnięty - Nie ma za co... - Musze chwilę odpocząć - wymamrotał upadając na ziemię.
-Sno sno!
-Ej co się stało? słyszysz? Michał! - mówiła próbując go ocknąć.
------------

No ten rozdział trochę mi łatwiej było pisać. Od początku nie miałem zamiaru pisać tylko o pokemonach,  mam wizję w głowie jak to ma wyglądać, ale gorzej jest z tym jak to wam przekazać.
Do następnego! :)

7 komentarzy:

  1. Cześć!
    Uff na całe szczęście Ivysaur pozostał u Michała! Super cieszę się z tego powodu. No i Krabby, toż to cudowny pokemon ;). Gdyby Kyle' podróżował po Johto pewnie by takiego już sobie złapał. Uwielbiam go, szkoda że w grze zawsze brakuje mi miejsca na niego, bo tam się nie liczy czy lubisz jakiegoś pokemona tylko czy ma odpowiedni typ :D. No i Amelia ma wreszcie swojego pokemona Poliwaga, aż jestem ciekaw charakteru tego pokemona, czy będzie tak samo zadziorny jak ten z moich opowiadań :D.

    Coś czuję, że między Michałem a Amelią zaiskrzy i się skomplikuje, jak zresztą zawsze to bywa.

    Reszta jak zwykle tajemnicza i brutalna po części. Opis z nożem w głowie naprawdę mocny, heh aż mam ochotę sam coś stworzyć z morderstwem, ale w moim przypadku mógłby to być zbyt realistyczny opis, coś w stylu jelita na wierzchu :D.

    Miasto duchów chyba udzieli wiele odpowiedzi Michałowi, ten chłopak ma coś z nimi chyba na pieńku.

    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Myślę, że coś typu morderstwa jeszcze bardziej urozmaiciłoby twoje opowiadanie, ale może bez tych jelit xD. Byś dodał nowy rozdział, a nie :P. Co do wyboru pokemonów w grze to łapanie nawet kilku takich samych typów nie jest złe, ja jakoś zawsze łapię tylko te pokemony które lubię bardziej od reszty oczywiście z tych dostępnych do złapania :D. Również pozdrawiam! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... "Gdyby Kyle' podróżował po Johto pewnie by takiego już sobie złapał." - To Kyle nie podróżuje po Johto? Kurczę, nie ma cię miesiąc i już takie rewolucje :D
    Pozwolę sobie skomentować wszystkie ostatnie wydarzenia tutaj, co byś nie musiał szukać po całym blogu ;) No więc:
    A ja sama nie wiem, czy wolę Sabrinę w oryginalnej wersji - ze stałą depresją, czy w Twojej - ze stałym ADHD :D Fakt, numer z widelcem zamiast odznaki był nawet zabawny, ale na dłuższą metę... chyba nie zachowuje się jak dorosła (niby) kobieta. Chociaż ja w sumie też nie, więc nawet ją trochę rozumiem ;P Najbardziej szkoda mi Ivysaura, ale cóż... Cieszę się za to, że Charmeleon też ma okazję przegrać od czasu do czasu. To cenna lekcja dla każdego Pokemona.
    Wiesz dobrze, że nie darowałabym Ci, gdybyś odpuścił wątek Ivysaura? Rany, mój ulubieniec w drużynie Michała miałby zostać i pilnować trawiastego terrorysty? Boss, he he. Venusaur należący do ojca Nathaly mógłby się tak nazywać. Ma w końcu ogromniastą łatę na jednym oku :D
    A jeśli chodzi o flaki na wierzchu, to nie jest to najgorsza rzecz, jaka może się człowiekowi przeczytać ;p podobnie jak nóż w głowie i Hannibal Lecter w kupie gruzu. "Warunki były trudne: nierówne drogi, zapadnięta podłoga, sterty gruzu niemalże zagradzające przejście dalej."- Jesteś pewien, że Michał chodził po tajemniczej jaskini, a nie poznańskim rondzie Kaponiera? Od kiedy trwa tam remont Twój opis pasuje idealnie. Co do wyboru Michała, było to dla mnie najbardziej pozytywne zaskoczenie w całym opowiadaniu! Nie żebym nie lubiła Poliwagów, bo bardzo je lubię, ale byłam równie jak niebieski stworek przekonana, że to na niego padnie wybór. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczymy nowego podopiecznego naszego bohatera w bardziej "kinglerowej" postaci :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu ożyłaś, brakowało twoich komentarzy :D. Co jak co, ale spodziewałem się tej reakcji na sytuację z Ivysaurem. Chciałem pokazać Sabrinę w bardziej "normalnym" świetle, bo w anime po pożegnaniu z Ashem zostając z Haunterem była szczęśliwa, więc taka zmiana mogłaby być realna :D. Dokładnie miejmy nadzieję, że nabierze trochę odwagi i stanie się silniejszy :). Dzięki :P

      Usuń
  4. Dobrze,że Ivysaur zostaje z Michałem.A swoją drogą bardzo mi odpowiada nazwisko Michała.Michał Zoldray.Hmmm...ciekawe.A ja tam się nie dziwię,a wręcz cieszę się,że Michał wybrał krabbiego:
    Po pierwsze wolę Krabbiego od Poliwaga.
    Po drugie po prostu wiedziałam,że odważny stworek nie podbije serca Michała tylko ten mały nieśmiały Krabby.
    Mam nadzieję,że ewoluuje w Kinglera.A!I fajnie,że i Amelia ma swego przyjaciela.Naprawdę świetny rozdział i blog.Przeczytałam calutki blog i muszę przyznać,że jest bardzo ciekawy.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odejście Ivysaura poważnie osłabiłoby drużynę Michała zdecydowanie. No ja też powiedźmy tak bardziej niż minimalnie wolę Krabbiego zdobył moje uznanie w anime, a co dopiero Kingler :D. Dzięki bardzo mi miło, że Ci się podoba :). Również pozdrawiam! ;)

      Usuń
  5. Cieszę się, że Ivysaur pozostał z Michałem. Gdyby odszedł, zachowałby się tak jak te wszystkie niewdzięczne gnoje, które odeszły od Asha. Nie były warte jego miłości i przyjaźni, skoro pierwsze lepsze odciągnęło ich od niego. Naprawdę cieszę się, że Ivysaur został. I cieszę się, że między Michałem a Amelią zaczyna iskrzyć. Czekam na ich pierwszy raz i nie mówię tylko o pocałunkach :)No i nasi bohaterowie znowu zrobili coś pożytecznego - zadbali o to, aby tego zła mniej było na świecie :)

    OdpowiedzUsuń