niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 16 - Smutek który zamienił się w szczęście. Szczere wyznanie Amelii!

Gdy nastał kolejny ranek Amelia leżała już dawno przebudzona w łóżku, a Michał właśnie się budził, tuż po przebudzeniu zdziwiła go jedna rzecz, a mianowicie Snorunt, który jest strasznym śpiochem był już na nogach. Dziwnym było też to, że biegał ciągle po pokoju boksując w powietrze. Michał nie wiedząc co powiedzieć spojrzał tylko na Amelię.
-Wariuje tak od dobrej godziny - powiedziała wzruszając ramionami.
-Ej Snorunt coś ty taki hmm... ruchliwy dzisiaj? - zapytał wstając z łóżka.
Twarz pokemona nie wyglądała na szczęśliwą była poważna, wręcz smutna.
-Sno sno snorunt - odparł podskakując w jednym miejscu.
-No nic trzeba się przebrać - powiedział niechętnie Michał.
-Ja to tam już dawno przebrana - powiedziała przekręcając się na drugi bok.
Michał przez chwilę był zdziwiony i chciał się zapytać jak do tego doszło, ale darował sobie. Po chwili był już gotowy.
-Już 9 hmm... chodźmy na zewnątrz - powiedział patrząc na zegarek.
-No dobra... - dziewczyna zeszła z łóżka i wspólnie opuścili pomieszczenie.
-Snorunt chodź idziemy - wołał podopiecznego.
Pokemon po chwili namysłu pobiegł do trenera i wskoczył mu na ramię. Schodząc po schodach Michał prawie nie wywinął orła, gdyż było tam świeżo pozmywane, na szczęście w ostatniej chwili złapał się barierki.
-Więcej się śpiesz! - skarciła go Amelia.
-Sorki - zaśmiał się.
Gdy byli już na świeżym powietrzu, wiatr delikatnie powiewał ich głowy co było przyjemnym uczuciem. Michał po chwilowym namyśle doszedł do wniosku, że czegoś zapomniał.
-Ej zapomniałem o naszyjniku z pokoju, zaraz wrócę, poczekaj tu ze Snoruntem - poprosił.
-Ok idź - odparła zdecydowanie.
Michał będąc już przy swoim pokoju napotkał Jennę opierającą się o drzwi.
-Yo - machnęła ręką w jego stronę.
-Siema - odpowiedział jej tym samym.
-Jednak nie jesteś taki słaby jak myślałam - pochwaliła lekko się uśmiechając.
-No widzisz - powiedział posyłając w jej stronę szczery uśmiech.
-Mam nadzieję, że wygrasz - powiedziała przechodząc obok niego. -A i jeszcze jedno, dzięki za to po pojedynku - szepnęła.
Dziewczyna zeszła schodami na dół, a Michał nie wiedział co powiedzieć.

W tym samym czasie Amelia, która została ze Snoruntem dostała od pęcherza jasne sygnały, że musi iść do toalety.
-Zaraz wracam, nigdzie się stąd nie ruszaj! - zwróciła się do pokemona biegnąc szybko do łazienki.
Snorunt został na chwilę sam, więc postanowił potrenować samodzielnie na otwartej przestrzeni. Uderzał z całej siły mroźnym wiatrem w powietrze. Chciał zapomnieć o tym jak został wczoraj pokonany.
-Snorunt snorunt! - krzyczał zdenerwowany i coraz silniejszym atakiem atakował powietrze.
Patrzył na to mężczyzna, który uśmiechał się mając na sobie blado-czerwony płaszcz z kapturem.

Michał po krótkim przeszukiwaniu pokoju odnalazł zgubę i założył ją na szyję.
*Można wracać* - pomyślał.
Gdy wyszedł na zewnątrz zdziwił go fakt, że po Amelii i Snoruncie nie było śladu. Chłopak rozglądał się nerwowo gdyż zaraz musiał iść na arenę. Chwilę później dołączyła do niego Amelia.
-Gdzie jest Snorunt? - zapytał zdezorientowany.
-Przepraszam zostawiłam go tu na chwilę gdy poszłam do łazienki - tłumaczyła się Amelia.
-Gdzie go wywiało? - mruknął. - Ja pójdę go poszukać na mieście, a ty zostań tu w razie gdyby wrócił, ok? - przedstawił plan nie mając czasu na wszczynanie kłótni.
-Rozumiem, powodzenia! - krzyknęła do biegnącego bruneta.
Michał obiegł całe miasto, Snorunta nigdzie nie było, a w dodatku nie było nikogo na zewnątrz. Gdy dotarł przed pamiętny lasek spotkał starszego mężczyznę.
-Przepraszam widział pan może jakiegoś pokemona w kształcie trójkąta poruszającego się w tym kierunku? - zapytał w ten sposób gdyż zdawał sobie sprawę, że mężczyzna może nie znać pokemona nie pochodzącego z tego regionu.
-Jakiś mężczyzna w płaszczu wbiegł z czymś podobnym do pana opisu prosto w ten lasek.
-Rozumiem, dziękuję! - *A więc znowu ten las...* - myślał zaniepokojony.
Nie czekając ani sekundy Michał również pobiegł w głąb lasu. Co chwilę do jego głowy napływały wspomnienia z tamtego dnia, lecz pomimo tego biegł dalej. Pokonał już spory kawałek gdy nagle jego oczom ukazała się jaskinia niemalże niewidoczna, gdyż wtapiała się idealnie w otoczenie. Z pokrytej mchem dziury wydobywały się jakieś odgłosy, był to jasny znak dla Michała żeby to sprawdzić.
-Charmeleon, Ivysaur chodźcie do mnie - powiedział cicho wypuszczając pokemony z pokeballi. - Charmeleon idź przodem i oświetlaj drogę swoim ogonem - powiedział niepewnie.
Ciemna jaskinia wydawała się być bez końca, ale przebywając każdy kolejny krok dalej dźwięki stawały się coraz bardziej zrozumiałe. Gdy Michał wraz z pokemonami był coraz głębiej można było zauważyć dosłownie światełko na końcu tunelu, gdy doszli do jego końca naprzeciw nich widniały drzwi jak do normalnego domu lub pokoju. Chłopak pełen obaw postanowił je otworzyć, ujrzał niewielki pokoik ze stołem na którym leżały różnorodne zeszyty i zgniecione kartki. Po kilku sekundach z prawej strony podszedł zakapturzony mężczyzna, wyglądał podobnie do opisu mężczyzny.
-Więc to ty jesteś tamtą zjawą!? Gdzie jest Snorunt! - krzyknął cały roztrzęsiony.
-Co ty gadasz? - zapytał zaskoczony mężczyzna.
-Charmeleon atakuj mio...
-Czekaj! - krzyknął ściągając kaptur.
Michał był pewny, że to tamta zjawa, ale gdy mężczyzna zdjął kaptur pokazał swoje czarne włosy i twarz pokrytą zmarszczkami oraz okularami na nosie. Michał tylko odetchnął z ulgą.
-Jest tu może Snorunt? - zapytał zakłopotany.
-Tak - pokazał w tamte miejsce z którego podszedł.
Snorunt stał na drugim stole przy linie, gdy ujrzał Michała natychmiast wskoczył mu w ramiona.
-Przepraszam, zauważyłem tego pokemona jak samotnie trenował na świeżym powietrzu, jest on bardzo rzadki w tym regionie, więc chciałem go naszkicować, nie wiedziałem, że ma trenera - tłumaczył pełen skruchy.
-Rozumiem, ale dlaczego nie próbowałeś go naszkicować tam gdzie był? A tak to dopuściłeś się porwania - zapytał ciekawy.
-Potrafię rysować tylko w tym miejscu, odkąd je odkryłem - powiedział zażenowany samym sobą.
Michał nie chciał się zagłębiać w dalszą historię mężczyzny, więc zapytał - A co z tą liną?
-Obawiałem się, że Snorunt nie zechce dobrowolnie ze mną pójść, więc sprytnie go podszedłem i związałem po czym przyniosłem tutaj, przepraszam! - tłumaczył dalej.
-Ehh trochę lipa, ale co się stało to się nie odstanie, w porządku odpuszczę tym razem, ale proszę tak więcej nie robić - powiedział ostrzegawczo.
-Proszę spójrz na szkic - powiedział zmieniając temat i pokazując chłopcu piękny obrazek przedstawiający jego pokemona.
-Ładny... - podziwiał - Masz talent do rysowania - pochwalił Michał.
-Dzięki - uśmiechnął się mężczyzna.
-Przepraszam, ale musimy spadać, czeka nas walka - mówił w pośpiechu.
-W porządku odprowadzę was - zaproponował.
-Ok to chodźmy - powiedział nie mając nic przeciwko.
Gdy byli już na powierzchni i mieli zamiar się pożegnać z głębi lasu wyłonił się żółtowłosy mężczyzna w koszulce na ramiączka i krótkich spodenkach z sandałami na nogach.
-Andy przyszedłem się z tobą policzyć - mówił skierowany do czarnowłosego okularnika.
-Karol daj spokój! - powiedział przestraszony.
-Nie ma mowy - powiedział blondyn rzucając w Andy'iego kamieniem.
Michałowi nie spodobała się postawa Karola i zablokował pocisk swoją ręką.
-A ty co? - zapytał poirytowany.
-Nie wiem o co biega, ale może zechcesz rozwiązać to bitwą pokemonów, ja przeciwko tobie - zaproponował stwierdzając, że jego walka w turnieju jest w tym momencie drugorzędna, gdyby teraz zostawił Andy'iego miałby wyrzuty sumienia.
-Po tym co zrobiłeś nie wypada odmówić - uśmiechnął się Karol. - Jeden na jeden - dodał.
-Ok.
-Nie przejmuj się mną, śpieszysz się przecież! - powiedział ciągle przestraszony Andy.
-Widzę, że potrzebujesz pomocy, więc nie mogę Cię zostawić - wytłumaczył dumnie.
Karol nic nie robił sobie z rozmowy przeprowadzanej bez jego udziału.
-Mankey skopmy im dupy! - parsknął śmiechem wypuszczając walczącego pokemona z pokeballa.
-Mankey, co? - wymamrotał wyciągając pokedex.
Mankey pokemon typu walczącego, gdy zaczyna potrząsać nosem i jego oddech staje się szybszy, to pewny znak, że jest zdenerwowany. Łatwo go rozwścieczyć, a ponieważ zapada w gniew bardzo szybko, niemożliwa jest ucieczka od niego.

-Snorunt wiem jak bardzo Ci zależy na staniu się silniejszym, dlatego walcz z Mankeyem!

Tymczasem na arenie...
*Dlaczego go nie ma!?* - myślał zdenerwowany Joshua.
-Czekamy już wystarczająco długo, co się z nim stało? - zamartwiał się Ricardo.
-Tak znakomicie sobie radził, muszę przyznać, że czekałem na jego walkę - skomentował Stephan.
-Michał Zoldrey jest oficjalnie zdyskwalifikowany, walkowerem wygrywa Joshua Agrandes.
-Musiał mieć jakieś powody, prawda proszę pani? - Jenna zwróciła się z pytaniem do Cleo gdy stały na trybunach.
-Kto wie - powiedziała tajemniczo i opuściła strefę kibica, a za nią ruszyła zmieszana Jenna.

Pole walki było zdecydowanie bardziej korzystne dla Mankeya gdyż było to jego naturalne środowisko.
-Snorunt mroźny wiatr!
-Unik i cios karate!
Snorunt wycelował lodowym atakiem, a jego przeciwnik używając do tego drzewa uniknął ataku po czym napierał z zamiarem zaatakowania ciosem karate.
-Podwójny zespół!
Snorunt podzielił się na grupkę klonów co spowodowało trafienie jednego z nich przez Mankeya i lekkie zakłopotanie.
-Skoro używasz takich tanich sztuczek to Mankey zniszcz ich wszystkich ciosami furii!
-Podkradnij się od tyłu i zaatakuj uderzeniem głową!
Mankey skrupulatnie zakańczał żywoty klonów przeciwnika w czasie gdy ich stwórca zaatakował go uderzeniem głową od tyłu posyłając na pień drzewa.
-Zakończ mroźnym wiatrem!
Kolejny atak trafił bezpośrednio.
-Czyżby koniec? - zawahał się Michał.
-Chyba śnisz, wkurzyliście Mankeya, już po was - zaśmiał się Karol, a jego pokemon natychmiast wstał.
Wyglądał na rozwścieczonego przez co jego szybkość i siła wzrosła diametralnie.
-Niskie kopnięcie teraz!
-Snorunt unik!
Wydawało się, że lodowy pokemon znajduje się w bezpiecznej odległości od przeciwnika, ale Mankey błyskawicznie pokonał ten dystans i zadał cios, którego Snorunt nie zdołał uniknąć.
-Mroźny wiatr jeszcze raz!
-Omiń ten marny atak i cios karate!
Snorunt leżąc na ziemi wyprowadził mroźny wiatr, który został bez problemu ominięty przez Mankeya uderzającego ciosem karate prosto w cel.
-Niskie kopnięcie dalej!
-Szybko Snorunt unik i schowaj się za drzewo!
-Nic wam to nie da, Mankey mega cios!
Snorunt z trudem przeturlał się od pola rażenia niskiego kopnięcia po czym schował się za najbliższe drzewo. Mankey nawet nie próbował go szukać zniszczył średniej wielkości sosnę mega ciosem po czym zadał kolejny cios niskim kopnięciem.
-Ciosy furii dopóki go nie powalisz!
-Unikaj, nie daj się trafić - rozkazał zdenerwowany Michał.
Snorunt, który z ledwością unikał coraz to mocniejszych ciosów po raz kolejny przypomniał sobie przegraną z Nidokingiem. Uświadomił sobie, że nie chce przegrać po raz kolejny, co dało mu mocnego "kopa".
-Sno sno! - uspokajał swojego trenera i dawał znak, że chce dalej atakować.
-Rozumiem, mroźny wiatr z pełną mocą, prosto w nogi!
Stopy Mankeya chwilowo zamarzły, co brunet postanowił wykorzystać.
-Uderzenie głową i mroźny wiatr dopóki nie padnie!
Walczący pokemon otrzymał obrażenia od ataku głową, a mroźny wiatr je dodatkowo powiększył.
-Nie przestawaj Snorunt!
-Mankey nie daj się tym frajerom, unik i cios karate!
-Kucnij i ponownie mroźny wiatr!
Mankey zdołał uniknąć lodowego ataku i wyprowadzić cios, ale zwinność Snorunta była górą, uniknął on tego ataku schylając się po czym trafił kolejnym mroźnym wiatrem. Tym razem Mankey już ledwo stał na nogach, Snorunt nie był w lepszej sytuacji, gdyż także był strasznie zmęczony.
-Mankey mega cios! - krzyknął Karol który stracił już zimną krew.
-Snorunt skacz i kończ uderzeniem głową!
Mankey nie trafił swoim najsilniejszym atakiem, a Snorunt, który podskoczył wysoko w górę zadał mu cios głową, który go znokautował.
-Brawo Snorunt! - gratulował podopiecznemu Michał.
-Aaaa! - wkurzał się Karol odwołując Mankeya. - Nie mam ochoty tu wracać, już mnie tu nie zobaczycie! - krzyczał biegnąc w stronę miasta.
-Haha - uśmiechał się Michał.
-Dobra Snorunt lecimy, Amelia pewnie się o nas martwi! - powiedział biegnąc z przyjacielem na rękach i odwołując resztę podopiecznych.
-Czekaj! - zawołał nieśmiało Andy. - Jak ci na imię?
-Nazywam się Michał! - odparł w biegu pokazując rękę znak pożegnania.
Andy tylko się uśmiechnął i wrócił do jaskini.
-Snorunt obawiam się, że to koniec naszych walk w tym turnieju - mówił przebiegając koło Centrum Pokemon.
-Sno snorunt - smucił się.
-Ale nie martw się za niedługo czeka nas walka o odznakę - uśmiechnął się szeroko powodując także uśmiech na twarzy przyjaciela.
Przed wejściem na arenę czekała na nich Amelia.
-Wszystko w porządku? - zapytała miło po czym dodała. - Co wy tam robiliście? - zadała kolejne pytanie patrząc prosto w twarz Michała.
-Odnalazłem Snorunta, spotkaliśmy jakiegoś dziwaka, walka i w sumie tyle - streścił delikatnie się uśmiechając. - Ale co ważniejsze! - palnął nie dając jej nic powiedzieć, pobiegł w stronę holu gdzie zastał Joshuę.
-Czyli naprawdę się spóźniłem? - powiedział zawiedziony.
-No niestety, już miałem się na Ciebie wydrzeć, ale widzę, że miałeś jakiś powód, nie ważne stoczymy pojedynek kiedy indziej - powiedział poważnie Joshua.
-Jasne - odparł uśmiechnięty brunet.

Chwilę później chłopcy się rozeszli, Michał postanowił zostać jeszcze na finał po czym zamierzał wyruszyć w dalszą drogę.
-A więc jutro wyruszasz? - zapytała cicho Amelia.
-Tak, nie mam tu już po co zostawać, muszę iść naprzód - wytłumaczył. - A ty? - zapytał bezpośrednio.
-Ja...? - zająkała się. - Jeszcze nie wiem - burknęła próbując wyjść z niekomfortowej sytuacji.
-A właśnie zapomniałem się zapytać, posiadasz jakiegoś pokemona?
-Nie - odparła machając rękami.
-Spoko - rzucił się na łóżko.
Następnego dnia na wielki finał niespodziewanie zaspali, mowa oczywiście o Michale i Amelii.
Zdołali zdążyć na ostateczny pojedynek Pinsira Joshuy i Rhydona jego przeciwnika. Pinsir zdeklasował rywala wygrywając dla trenera cały turniej. Joshua otrzymał pamiątkowy złoty puchar i owację na stojąco.
-I tym pięknym akcentem kończymy turniej w Adrondis! - obwieścił Ricardo.
-Do zobaczenia! - pożegnał się Stephan.
Godzinę później gdy wszyscy uczestnicy wymeldowali się z pokoi, przed areną Michał właśnie żegnał się z Joshuą.
-Trzymaj się i do następnego - mówił brunet wystawiając do niego rękę.
-Ty również i oczekuj naszego kolejnego spotkania - odparł ściskając ją.
Chłopaki się pożegnali, a chwilę później zza pleców Michała pojawiła się Jenna i Cleo.
-Na razie spóźnieńcu! - dogryzała nastolatka.
-Myślę, że spotkamy się niedługo - powiedziała Cleo kładąc rękę na ramieniu Michała.
-Możliwe - odparł.
Chwilę później one także opuściły to miejsce. Michał został sam z Amelią, która była tego dnia jakaś nieswoja.
-No to do zobaczenia Amelia - powiedział próbując się odwrócić.
-Zaczekaj! - powiedziała łapiąc go za rękę.
Michał spojrzał się prosto na nią, a ona go puściła.
-Chciałam Ci tylko podziękować za wspólnie spędzony czas, naprawdę nigdy się tak dobrze nie bawiłam - mówiła smutnym głosem podnosząc głowę, która przed chwilą była jeszcze opuszczona. - Podróżowałam wcześniej z pewnym chłopakiem, który opuścił mnie gdy powiedziałam mu to co chcę teraz powiedzieć tobie... - kontynuowała.
Michał tylko odwrócił się do niej tyłem i słuchał.
-Nie mam rodziców, opiekowała się mną ciocia, która kazała mi się wynosić, nie mam dokąd wrócić - wciąż mówiła mając łzy w oczach.
Michał nie odezwał się ani słowem.
-Gdy już myślałam, że znalazłam swoje miejsce, przyjaciel o którym przed chwilą mówiłam zabronił mi się do siebie zbliżać, ponieważ ZABIŁAM CZŁOWIEKA! - eksplodowała rozpaczą. - Tak właściwie to nigdy nie miałam przyjaciół, dzięki za wszystko, niech Ci się dobrze wiedzie - dokończyła padając na kolana.
-To wszystko? - powiedział niewzruszony Michał. - Naprawdę myślałaś, że postąpię jak tamten tchórz? Każdy ma coś na sumieniu, ktoś kto płacze gdy o tym mówi na pewno nie postąpiłby tak umyślnie - tłumaczył. Michał odwrócił się i powiedział szczerze uśmiechnięty - Chodź ze mną, pozwól mi zostać twoim pierwszym prawdziwym przyjacielem.
Amelia przez chwilę nie wiedziała jak ma zareagować.
-Naprawdę? - zapytała niedowierzając.
-Tak! - odparł wesoło.
Dziewczyna rzuciła się na niego płacząc ze szczęścia, Michał i Snorunt byli zadowoleni, że pozyskali nowego towarzysza w podróży. Po kilkominutowym uścisku ruszyli razem do Safranii.

Naiwność nastolatka znów dała o sobie znać, jego nowa przyjaciółka może nie być tym za kogo się podaje...

10 komentarzy:

  1. Cześć!
    Zacznę po kolei, bo oczywiście chcę dużo napisać ;).

    Przeraziłem się faktem, kiedy Snorunt zniknął i przez chwilę myślałem, że to ta zjawa. Chociaż z drugiej strony liczyłem, że wreszcie się dowiem kim lub czym była ta zjawa. Cała sytuacja z Karolem i Andym była nieco dziwna. Ale dla Michała to była okazja kolejnego pojedynku, który był naprawdę trudny. Po raz kolejny Michał udowodnił, że typ nie ma znaczenia.

    Ale muszę przyznać, że jesteś brutalem. Tak pozbawić mistrzostwa Michała przez dyskwalifikację. Przyznam, że zszokowało mnie to, aż opadła mi szczena, dosłownie :P. Szkoda mi Michała, pewnie by dokopał Joshule(czy jak to się tam odmienia). Podejrzewam, że się jeszcze odbiję.

    Plus tego rozdziału Michał ma z kim podróżować. Ale Amelia kogoś zabiła? Nie wiem co bardziej mnie zdziwiło jej wyznanie, czy sposób w jaki przyjął to Michał? Już nawet nie mówiąc, że to zaakceptował od tak. Chociaż nie wiadomo co i Michał ma na swoim sumieniu. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że się nie dopytywał w jakich okolicznościach się to wydarzyło.

    Od teraz Amelia wydaje mi się bardziej tajemnicza, nawet przez chwilę pomyślałem, że może należy do Team Rocket. No ale nie ma pokemona. Ciekawa postać. Czy to znaczy, że będzie bardziej mrocznie? Będzie krwawa jatka. Przyznam to może być ciekawe. W szczególności dla mnie, bo ja tylko chyba romanse umiem tworzyć:/

    Gratuluję 1000 wejść!
    Pozdrawiam i czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A no i zapomniałem się zapytać:
    To twój rysunek? Jak tak to zazdroszczę talentu, ja ani trochę rysować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to, że nie idzie mi rysowanie czy coś, ale po prostu wątpię żeby mi się chciało :D

      Usuń
  3. Nawet fajne, ale za dużo tego Hmmm :P Jak znajdę czas, to przeczytam całość ;)
    Shayna

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... trochę lipa z tym walkowerem, ale miałam nadzieję, że jednak Michał tak łatwo nie wygra. No bo wiesz, pierwszy turniej w życiu i już taki sukces. Ciekawi mnie tylko co to za narwany rysownik, który związuje Pokemony, żeby zrobić ich portret. Trochę dziwna strategia. Może Karolowi też jakiegoś podprowadził i o to się tak wkurzył?
    No i jest jeszcze Amelia. Co to było? Jakiś wypadek? Bo jakoś nie widzę jej w roli "dziewczynki z horrorów" z nożem w ręku i potarganymi włosami zasłaniającymi twarz. Mam nadzieję, że kiedyś to się wyjaśni.
    Pozdrawiam,
    Nath

    OdpowiedzUsuń
  5. Amelia: Zabiłam człowieka!
    (Ja: Ta, jasne, takie niewiniątko i popierdółka bez szerszych zainteresowań.)
    Michał: Kij z tym, nie jestem tchórzem, bądźmy przyjaciółmi.
    (Ja: ... C-co? Ale... Ech... A to z kobiecej logiki się śmieją...)
    Liczyłam na walkę Michała z Joshuą, a główny bohater traci czas na walkę z jakimś Karolem z lasu, no błagam... W ogóle ta walka wyglądała na taką wciśniętą na siłę, bo co to niby za rachunki chciał wyrównać Karol? I czy to ma jakieś znaczenie dla fabuły? To zapewne jakaś epizodyczna postać, a śmie mi kraść walki między WAŻNYMI bohaterami ;-;
    Ech, wybacz, jeśli może zabrzmiałam ciut niegrzecznie, no ale nie każdy rozdział będzie mi się podobał.
    A błędy w pisowni wyłap sobie sam ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha - tylko tak mogę skomentować ten komentarz, rozbawił mnie :>. A co do leśnej walki to nie oszukujmy się była wciśnięta XD. Chciałem napisać coś zaskakującego, no bo gdzie główny bohater przegrywa walkowerem? Ja się jeszcze nie spotkałem z czymś takim :D. Próbowałem pokazać też, że dla głównego bohatera ważniejsza jest pomoc innym niż walka w turnieju, że nie mógłby zostawić potrzebującego na pastwę losu, ale chyba wyszło troszkę inaczej :D

      Usuń
    2. Znam postać, która z chęcią przegrałaby walkowerem, byleby tylko się nie przemęczać ;)
      No tak, przeważnie główni bohaterowie są też miłosiernymi Samarytaninami, więc nie powinnam się czepiać Michała za to, co zrobił. O ile nie będzie tego robił przez cały czas :P

      Usuń
  6. Rozdział na początku zaczął się ciekawie, zwłaszcza porwanie Pokemona Michała było tutaj niezwykle ciekawe i intrygujące zarazem. Na całe szczęście to nie było nic groźnego, a jedynie pewien nawiedzony artysta, który bez wiedzy trenera postanowił naszkicować jego Pokemona. Naprawdę jednak potem się dzieło znowu zmieniło na badziewny szmelc - kolejne bezsensowne walki. I czy w tym świecie wszyscy wykorzystują Pokemony do rozstrzygnięcia sporów? Czy oni uważają, że to są maszyny? Będą się bić na zawołanie, bo trener tak każe? Żałosne. Nie podoba mi się to i już. No i jeszcze jedno... Dlaczego Michał tak lekko podszedł do tego, że Amelia kogoś zabiła? I czemu nie zażądał opowiedzenia całej historii? Czy on jest nienormalny?

    OdpowiedzUsuń