wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 12 - Szybkość i siła! Charmander vs Machoke

Kolejny dzień wędrówki do Michała do Adrondis w czasie, gdy jego rana niemalże całkowicie się zabliźniła. Nie mówi o bólu, ponieważ jest człowiekiem, który swoje problemy trzyma tylko dla siebie, nie wplątuje w to nikogo innego, a przynajmniej stara się tak robić.


"Od krzywdy wyrządzonej na nas samych, czy to fizycznej czy psychicznej gorsza jest tylko utrata kogoś bliskiego, którego już nigdy nie zobaczymy - zostają po nim tylko wspomnienia.
Niektóre wydarzenia odciskają się w nas tak głęboko, że stają się bardziej doniosłe dopiero długi czas później. Takie chwile jątrzą przeszłość, a przez to są zawsze obecne w naszych wciąż bijących sercach. Niektórych wydarzeń się nie wspomina, lecz przeżywa je od nowa."

Wspomnienia o tacie napływają do głowy Michała każdego dnia, nie pozwalają mu zapomnieć, albo po prostu on nie chce o tym zapomnieć.

Idąc drogą wzdłuż rzeki wraz ze Snoruntem docierają do Centrum Pokemon przy którym kończyła się rzeka. Wchodząc do środka można było zdziwić się wyglądem pomieszczenia, który był zdecydowanie inny niż w reszcie centrów, które odwiedził chłopak. Prawdziwe zdziwienie miało nastąpić dopiero później, gdy spojrzał na stanowisko siostry Joy ujrzał zielonowłosą kobietę z długimi rozpuszczonymi włosami, całkowicie nie podobną do reszty sióstr Joy, ubraną w niebieskiego koloru strój pielęgniarki. Gdy kobieta spojrzała w jego stronę Michał z wrażenia upadł na ziemię powodując napad śmiechu innych przebywających w tym samym pomieszczeniu. Dobrze wiedzieli z jakiego powodu chłopak wywinął orła, większość ludzi tu przychodzących za pierwszym razem przeżywa podobny szok, jednak nie był to tylko szok, ale i zauroczenie. Chłopak się lekko zdenerwował i zarumienił, więc Snorunt postanowił go ochłodzić mroźnym wiatrem. Po tym ciosie chłopakowi nie chciało już się podnosić, ale zrobił to natychmiast gdy zielonowłosa piękność podeszła do niego i próbowała podać mu rękę z zamiarem pomocy przy podnoszeniu. Jednak zrobił to sam uniemożliwiając pomoc bezpośrednią.
-Nic ci nie jest? - zapytała z radosnym uśmiechem na twarzy.
-Jest dobrze - odpowiedział twierdząco próbując nie patrzeć w jej piwne oczy.
-Tak właściwie to przybyłem tu żeby siostra Joy spojrzała na moje pokemony i przy okazji... odpocząć - wyjaśnił.
-Jak widzisz nie ma tu siostry Joy - powiedziała śmiejąc się.
-Jak to?
-Te centrum pokemon jest inne niż reszta - podkreśliła.
-Zdążyłem zauważyć...
-Nie chodzi tylko o wygląd czy zastępstwo siostry Joy przeze mnie, każde Centrum Pokemon jest wybudowane i nadzorowane przez Stowarzyszenie Pokemon i Ligę, a te zostało stworzone przez moją rodzinę i aktualnie to moja prywatna własność - wyjaśniła.
-I wszystko jasne - powiedział drapiąc się prawą ręką po tyle głowy.
-Nazywam się Aurelia i jestem do twoich usług - powiedziała przybliżając się do chłopca i mrugając przy tym zalotnie.
W głowię Michała w tamtej chwili pojawiły się różne myśli po których czuł się zakłopotany, a ostatecznie wydukał, że chciałby oddać swoje pokemony do wglądu. Kobieta wzięła od chłopaka podopiecznych, a sam trener postanowił chwilę odpocząć w wygodnym fotelu obok lady. Michał zerkał co chwilę na Aurelię, która badała jego pokemony, po krótkim czasie oczekiwania chłopak odebrał zdrowe stworki i był w kropce, nie wiedział co ma teraz zrobić. Kobieta patrząc na zamyślonego chłopaka poradziła mu by udał się w miejsce kamiennego totemu, który znajdował się kawałek od Centrum pod warunkiem, że lubi walki trenerskie. Michałowi takich rzeczy nie trzeba powtarzać dwa razy, chwilę później był już w drodze do owego miejsca, a Aurelia skomentowała to śmiechem.

Nie wiedział czego się spodziewać, ale to dodatkowo go nakręcało. Mijając spory kawałek drogi z daleka zauważył duża łąkę na której gdzieniegdzie rósł jakiś kwiatek, a resztę zajmowały ciemno-zielone trawy, po środku natomiast stał kamienny totem, a przed nim piaskowe pole walki. Na miejscu zdawało się nikogo nie być, a z bliska totem wyglądał nijako, niczego dokładnie nie przypominał. Michał położył się na środku pola i patrzył w niebo.
-Snorunt dlaczego tutaj nikogo nie ma? Tak właściwie to Aurelia nie powiedziała wprost, że ktoś tu będzie... - mruczał niepocieszony.
-Sno snorunt... - pokemon położył się przy nim i oboje głośno wzdychali po czym nieoczekiwanie zasnęli.
Obudził ich brązowowłosy chłopak ubrany w pomarańczowy podkoszulek i krótkie zielone spodenki.
-Hej przyszedłeś tu powalczyć prawda? Obudź się - mówił nad głową Michała, który natychmiast dosłownie odskoczył od chłopaka. Był lekko przerażony, a razem z nim Snorunt.
-Coś ty taki strachliwy? - zapytał dziwiąc się.
-Stałeś mi nad głową gdy spałem, to wystarczający powód - odparł.
-Dobra koniec tej paplaniny, chcesz walczyć racja? - powiedział wyjmując pokeball.
-Świetnie, a tak w ogóle to powinieneś się przedstawić zaczynając rozmowę - skarcił Michał.
-W sumie masz rację... jestem Ricardo, a ty?
-Michał miło mi.
-Wybierz pierwszy - zaproponował Ricardo.
-Dobra Charmander wybieram Cię! - na polu walki pojawił się pełen energii ognisty pokemon.
-Czuję łatwą wygraną, Machoke pokaż się! - naprzeciw Charmandera ukazał się niezwykle umięśniony pokemon.
Przed rozpoczęciem Michał jeszcze sprawdził opis w pokedexie.
Machoke wygląda jak większy Machop czyli jego poprzednia forma z widocznymi czerwonymi żyłami, które wyszły na wierzch w wyniku intensywnych treningów. Machoke ma na sobie ciasne bokserki dla lepszej swobody poruszania się oraz wielki, złoty pas z małą czerwoną literką "P" na klamrze, który pomaga mu w kontrolowaniu swojej siły. Ten silny pokemon często pomaga ludziom w uciążliwych pracach fizycznych. Spotykany jest więc w miastach i w górach gdzie ćwiczy podnosząc olbrzymie głazy.

-Robi wrażenie - skomentował Michał.
-Machoke skupienie energii!
-Charmander miotacz płomieni!
W czasie gdy muskularny pokemon skupiał swoją energię Charmander wystrzelił w jego stronę potężny miotacz płomieni.
-Machoke szybko omiń to i cios karate!
-Charmander unik!
Machoke zaskakująco szybko ominął ognisty atak i zaatakował ciosem karate, Charmander nie zdążył nawet odskoczyć.
-Spokojnie Charmander nic się nie stało - uspokajał Michał.
-No nie wiem, Machoke niskie kopnięcie!
-Zablokuj metalowym pazurem!
Machoke wziął potężny zamach z lewej nogi, ale Charmander z trudem to zablokował.
-Całkiem nieźle - pochwalił Ricardo.
-Łatwo się nie damy, Charmander rysa!
-Machoke zablokuj ciosem karate i atakuj niskim kopnięciem!
-Charmander unik!
Ognisty pokemon próbował ataku rysą, ale Machoke bez problemu zablokował to ciosem karate, po czym trafił z niskiego kopnięcia, którego Charmander nie zdołał już uniknąć.
-Co!? - dziwił się będąc pod wrażeniem szybkości swojego przeciwnika. - Charmander nie poddawaj się, miotacz płomieni pełna moc!
-Pobawmy się z nimi trochę, po prostu unikaj...
-Nie przestawaj atakować! - krzyczał Michał.
Charmander operował potężnym miotaczem płomieni, ale Machoke bez żadnych trudności go omijał, aż w końcu...
-Machoke zakończmy to, cios gromu!
Manewrując przy płomieniach Machoke zadał cios naelektryzowaną pięścią, która spowodowała zemdlenie przeciwnika.
-Charmander nic ci nie jest? - krzyczał Michał biegnąc do pokemona.
-Jesteś równie żałosny co twój pokemon - stwierdził Ricardo.
-Że co?!
-A właśnie to, że twój Charmander posiada wielką siłę, ale nie potrafi jej wykorzystać, w sumie urodzić się z taką celnością to wstyd, tak samo jak nieumiejętność poprawienia jej przez trenera, jednym słowem żałosne - mówił w sposób bardzo lekceważący.
-Co ty możesz wiedzieć?! - zarzucił wiedząc, że to nie prawda i ile czasu poświęcili na trening celności, ale nie potrafił powiedzieć niczego z sensem przez szargające nim emocje.
-Lepiej zamiast się wściekać zabierz swojego słabego pokemona do Centrum - mówił śmiejąc się mu prosto w oczy.
Michał chwilę popatrzył na Ricardo pełen złości, ale wiedział, że ma rację i musi szybko zabrać Charmandera do Centrum.
-Ehh... wrócę tutaj, nie masz prawa opuścić tego miejsca, rozumiesz!? - krzyczał w biegu.
-Spokojnie nigdzie się stąd nie ruszam - odparł pewny siebie Ricardo.

Michał biegł z całych sił pełen negatywnych emocji, to pierwszy raz jak doznał tak druzgocącej porażki, został kompletnie zniszczony. Był już późny wieczór zanim Michał znalazł się w Centrum Pokemon, nie zważając na nic pobiegł do lady i położył na niej Charmandera. Aurelia patrząc na Michała nie zadawała żadnych pytań, zabrała się za leczenie, a on oczekiwał na odebranie swojego podopiecznego siedząc na tym samym fotelu co wcześniej. Wydawał się nieobecny, nawet Snorunt nie potrafił pocieszyć trenera. Po zakończeniu leczenia, które trwało dość długo odwołał swojego pokemona i udał się do pokoju w którym miał zamiar przenocować. Za kilka godzin obudził się w środku nocy i nie budząc Snorunta wyszedł na taras przed budynkiem i usiadł na schodach.
Nadal czuł się okropnie, nie wiedział co ma począć.
*Tato a co ty byś zrobił? Gdybyś tu był na pewno wiedziałbyś co zrobić... Dlaczego?* - takie myśli powstawały w głowie chłopca.
Chwilę później stała się rzecz zupełnie nieoczekiwana, na taras po Michale wyszła równiez Aurelia, która objęła od tyłu delikatnymi ramionami jego głowę. Michał był tak zaskoczony, że nie wiedział co powiedzieć, a ponad 18-letnia kobieta wiedziała, że Michał jest w kropce.
-Nie zadręczaj się przeszłością, myśl o przyszłości, każdy przeżywa czasem wzloty i upadki, niejednokrotnie jeszcze będziesz upadał, ale liczy się to jak będziesz się podnosił - mówiła patrząc mu z góry w oczy, a jej zielone włosy opadały obok jego twarzy ocierając przy tym policzki.
Jeszcze chwilę patrzył w jej oczy i powiedział - Dziękuję - rumieniąc się i przy czym charakterystycznie się uśmiechając.
Dziewczyna również się uśmiechnęła. Rozmawiali ze sobą jeszcze trochę czasu, po czym poszli do swoich pokoi i wznowili sen. Następnego dnia o poranku Michał zabrał się za trening, a na jego poczynania zerkała co jakiś czas Aurelia nie ujawniając się przy tym.
-Charmander pokaż się - przed trenerem pokazał się ognisty pokemon, który ani trochę nie był poruszony wczorajszą porażką. - Charmander co powiesz na to żeby pokonać tamtego Machoke'a? - zapytał schylając się i głaszcząc pokemona.
-Char char! - pokemon tylko kiwnął głową.
-Potrenujesz ze Snoruntem, spróbuj go trafić miotaczem płomieni, a ty Snorunt tylko unikaj.
Trening trwał do około późnego popołudnia, Charmander przez następną godzinę odpoczywał, a Michał myślał nad strategią - co może zrobić by powstrzymać szybkość Machoke'a. Gdy nadszedł czas na rewanż chłopak miał już plan. Gdy dotarł przed totem chłopak już na niego czekał.

-Yo, zaczynamy?
-Ta - odparł skupiony nastolatek.
-Machoke pokaż się...
-Charmander wybieram cię!
Po pojawieniu się na polu obu pokemonów, Machoke patrzył dumnie na mniejszego od siebie stworka, który był bardzo nakręcony.
-Zacznij ciosem karate!
-Blokuj metalowym pazurem!
Pokemon siłacz wystartował w stronę Charmandera próbując uderzyć ciosem karate, ale został pomyślnie zablokowany przez metalowy pazur.
-Niskie kopnięcie Machoke!
-Odskocz w tył i miotacz płomieni, celuj w nogi!
Machoke zamachiwał się do niskiego kopnięcia, ale Charmander odskoczył w tył i trafił silnym miotaczem płomieni w umięśnione nogi oponenta.
-Hohoho twój Charmander wygląda na innego, czyżby nastąpiła jakaś zmiana? - chwalił na swój sposób Ricardo, dodatkowo pomyślał coś jeszcze, czego nie powiedział na głos *Nie tylko Charmander, ty też jesteś dzisiaj jakiś inny...*.
-Machoke skupienie energii!
-Metalowy pazur!
-Cios karate!
Po skupieniu energii przez podopiecznego Ricardo, oba ataki zderzyły się ze sobą, ale to Machoke był górą i odrzucił Charmandera na ziemię. Pokemon dał rade wstać.
-Machoke cios gromu!
-Charmander zasłona dymna!
Machoke zmierzał z naelektryzowaną pięścią w stronę przeciwnika, ale zatrzymał się w chmurze dymu.
-A teraz atakuj miotaczem płomieni całe pole!
-Co jest? - dziwił się Ricardo.
Machoke stał w dymie, a Charmander używał miotacza płomieni na całe pole walki. Gdy chmura dymu rozwiała się Ricardo wydał komendę - Machoke szybko cios karate!
Bardzo żałował tej decyzji, pole walki było tak nagrzane, że gdy Machoke ruszył się z miejsca krzywił się z bólu i nie mógł się dalej ruszyć.
-Charmander teraz miotacz płomieni!
Struga ognia trafiła bezpośrednio w bezbronnego Machoke'a.
-Dodaj do tego metalowy pazur!
Charmander, który nie miał problemu z poruszaniem się po gorącej powierzchni posłał metalowym pazurem przeciwnika na ziemię.
-Wykończ go miotaczem płomieni!
-Świetny plan... ale zapomnieliście, że my jeszcze się nie poddaliśmy, co nie Machoke?
Po usłyszeniu tych słów Machoke natychmiast się podniósł i pomimo obrażeń uniknął ataku.
-Teraz cios karate, naprzód!
-Zablokuj metalowym pazurem!
-Nie ma opcji, Machoke złap go i uderzaj ciosami karate!
Charmander próbował zablokować atak Machoke'a, ale umięśniony pokemon, złapał za jego łapę, którą wykonywał atak i rozpoczął nawałnicę ciosów karate. Pokemon coraz bardziej obrywał, a Michał nie wiedział co robić. Sytuacja obu pokemonów uległa diametralnej zmianie.
-Machoke resztkami sił wykończ go niskim kopnięciem!
Charmander oberwał piekielnie silnym ciosem, który powalił go na ziemię. Machoke głośno sapał ze zmęczenia, ale ciągle był w stanie stać na nogach. Natomiast Charmander leżał bez najmniejszego ruchu.
-Chyba jednak się pomyliłem - powiedział Ricardo chcąc upokorzyć Michała, ale w wypowiedzeniu kolejnych słów przeszkodziło mu zdziwienie, które pojawiło się po zobaczeniu Charmandera podnoszącego się z największym trudem.
-Charmander... - wymamrotał Michał.
Wtedy pokemon zaczął świecić białym blaskiem, po chwili ich oczom ukazał się już Charmeleon.
Pierwsze co zrobił Michał to sprawdził dane w pokedexie.
Charmeleon to wyższa forma Charmandera, pokemon ten jest niezwykle uparty i impulsywny. Jest on często nieposłuszny dla początkujących trenerów, ale jeśli darzy trenera olbrzymim zaufaniem potrafi być oddanym i w pełni wiernym pokemonem. Tak samo jak u Charmandera jego słabym punktem jest ogon na którym ogień nie może zostać zgaszony, ponieważ wtedy Charmeleon poniesie śmierć. Spotykany najczęściej w górach.

Charmeleon tylko odwrócił się w stronę trenera by ten wydał mu rozkaz.
-Rozumiem, Charmeleon miotacz płomieni z pełną mocą!
Charmeleon wystrzelił z paszczy piekielnie silny i szybki miotacz płomieni, którego Machoke nie był w stanie uniknąć, przeciwnik był ostatecznie niezdolny do dalszej walki. Pokemon rzucił się na Michała uradowany, tak samo jak i on, Snorunt również był zadowolony.
-Machoke świetna walka - powiedział odwołując swojego podopiecznego do pokeballa. - Ej to było świetne, jednak się co do was myliłem - wyznał po chwili Ricardo.
-Trochę mnie zdenerwowałeś, ale się nie gniewam - odpowiedział wesoły Michał.
Trenerzy uścisnęli swoją dłoń w podzięce za piękny pojedynek i chwilę jeszcze porozmawiali.
-A więc już wyruszasz?
-Tak tylko jeszcze wpadnę do Centrum Pokemon - tłumaczył Michał.
-Rozumiem, przyjdź tu jeszcze kiedyś, będę czekał na kolejny pojedynek.
-Wpadnę nie martw się, na razie! - pożegnał się nastolatek.
Gdy dotarł do wnętrza budynku nie widział nikogo oprócz zielonowłosej Aureli.
-Hej, dzięki za wszystko, ja już wyruszam w dalszą drogę - powiedział uśmiechnięty.
Kobieta tylko się uśmiechnęła i powiedziała - Jesteś bardzo interesujący, spotkajmy się jeszcze kiedyś, obiecaj mi to...
Michał odsunął na dalszy tor swoje zauroczenie do niej, ponieważ czuł jaka przepaść dzieli ich od siebie.
-Obiecuję - powiedział po raz kolejny uśmiechając się jak niewinne dziecko.
Wybiegł z Centrum Pokemon i ruszył wraz ze Snoruntem i resztą w dalszą drogę, a na twarzy Aureli pojawiły się rumieńce.

4 komentarze:

  1. Cześć,
    czuję wątek miłosny :D. Czyżby Michał i Aurelia mieli się jeszcze spotkać i to tak na dłużej? Bardzo ciekawa historia. Michał ostatnio dostał, wciąż ciągnie się za nim utrata przyjaciela, doszła sprawa z Corwinem i upokarzająca porażka z Ricardo. Na szczęście udało mu się odbić i zdobyć Charmeleona. Swoją drogą najlepsza ewolucja Charmandera. Jakoś za Charizardem już tak nie przepadam.
    Ciekaw jestem kolejnej walki o odznakę no i dlaszych przygód.
    Widzę zmiany w wyglądzie. Są ładnie, takie w stylu Snourunt :D(góry itd.). No i widzę coraz dłuższą notkę i fajnie ;)

    Pozdrawiam i czekam na dalsze wydarzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno słowo, jakie mi się nasuwa po tym rozdziale to: KAWAII! Michał, Ty słodziaku! Ciekawa reakcja na widok ładnej dziewczyny - jebs na glebę! xD Jakby dała mu buziaka, to pewnie dostałby zawału :P A przepaść, zapewne wiekową miałeś tu na mysli, zawsze można pokonać... hehehe...
    Znowu zarozumiały buc, ale przynajmniej Michał skopał mu zad, więc nie będzie się wiecej tak puszył. A Charmeleon jest najlepszy, moim zdaniem, spośród trzech "Char-jaszczurów", że tak powiem :D Dobrze, że już ewoluował :)
    Pamiętam, że opisie Aurelii napisałeś "zielono włosom" (podwójna zgroza!), a powinno być "zielonowłosą" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie doszedłem do poprawy tego rozdziału także błędy się tu bezkarnie panoszą, ale nie na długo! :P Dzięki ;)

      Usuń
  3. Ciekawy rozdział, choć znowu skupiłeś się na jakieś durnej walce zamiast na tym, co jest naprawdę ciekawe, czyli na rozwinięciu postaci Aurelii i jej relacji z Michałem. Mam nadzieję, że ona się jeszcze pojawi.

    OdpowiedzUsuń