niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 7 - Niezachwiana duma

Na drodze numer trzy trwał piękny słoneczny dzień, gdzie nie spojrzeć pięknie wyglądające łąki z różnorodnymi kwitnącymi kwiatami. Co chwilę powiewaŁ delikatny wietrzyk. Sumując wszystko idealna pogoda, idealna atmosfera. Większość ludzi cieszyłaby się podróżując przy takich warunkach atmosferycznych, ale znalazł się jeden człowiek któremu obojętna była pogoda. Mowa oczywiście o Michale, który jest całkowicie znudzony ciągłym chodem bez żadnych atrakcji. Chłopak podróżujący ze swoim wiernym Snoruntem u boku myśli jedynie o swojej następnej walce, nieszczęśliwy traf sprawił, że przez kilka dobrych kilometrów na drodze nie było żadnej żywej duszy.
-Jak to możliwe, że tu nikogo nie ma? - mówił sam do siebie idąc zgarbiony z przymrużonymi oczami Michał.
-Troszkę mi gorąco, Snorunt daj mi odczuć delikatny mroźny wiatr.
Snoruntowi nie było trzeba dwa razy powtarzać, nie minęła chwila i potraktował trenera mroźnym wiatrem, który okazał się nie być taki jakiego się spodziewał. A mianowicie chłopak pod wpływem zimna padł na ziemię.
-Rany prosiłem Cię żebyś zrobił to delikatnie, nie mam w tej chwili ochoty na żarty - stwierdził siadając po turecku.
Wtem spojrzał na wprost i ujrzał z daleka coś przypominającego sylwetkę człowieka. Chwilę później był już w trakcie ostrego sprintu do celu, nawet Snorunt nie mógł dogonić swojego trenera.
Będąc już blisko potwierdził się tylko fakt, że jest to człowiek w dodatku poruszał się w tym samym kierunku co Michał.
-Heeeej! - krzyczał zbliżając się do nieznajomego.
-Cześć...?
Był to blondyn zdecydowanie niższy od Michała noszący biało-czarne trampki, niebieskie jeansy, pomarańczową koszulkę i niewielkie okulary na nosie. Warto wspomnieć, że Michał jest brunetem.
-Yyy mogę Ci jakoś pomóc? - zapytał blondyn.
-Co powiesz na walkę pokemon? Jesteś trenerem prawda? Bo jeśli nie to chyba się załamię - wyznał zrozpaczony Michał.
-Masz szczęście, przez przyjaciół jestem nazywany "niepokonany" - chwalił się dotykając swoich okularów.
Nastolatek odetchnął z ulgą mając już pewność, że walka się odbędzie.
-W takim razie świetnie się składa, nazywam się Michał, zaczynajmy, Snorunt naprzód! - przedstawił się licząc na szybkie rozpoczęcie pojedynku.
-Ja nazywam się Dave, a właściwie to "niepokonany Dave" Spearow wybieram Cię!
Korzystając z chwili Michał wyciągnął z kieszeni swój pokedex w celu sprawdzenia danych po ówczesnym postanowieniu, że zacznie go w końcu używać.
Spearow to przeciwieństwo Pidgeya. Jest chaotyczny i nieposłuszny. Atakuje trenerów, najczęściej ze względu na zazdrość. Jego charakterystyczny atak to dziobanie. Ma brązową głowę i ogon. Czerwono-białe skrzydła, ostry dziób i czarny grzbiet. Pióra na jego głowie są potargane. Odżywia się robakami.

-Muszę Cię ostrzec, że mój Spearow ma na swoim koncie mnóstwo wygranych bitew, jeden nieostrożny ruch i...
-Snorunt mroźny wiatr! - przerwał mu bez skrupułów Michał.
Szybko mknący lodowaty wiatr trafił w oponenta zadając mu duże obrażenia.
-Czekaj jeszcze nie skończyłem! To nie fer! - żalił się bezradny chłopak.
-Snorunt wykonaj uderzenie głową!
-Spearow unik i ciosy furii!
-Podwójny zespół! - dodał po chwili Michał.
Po chybionym uderzeniem głową Snorunt podzielił się na grupę klonów by zniwelować ciosy furii.
-Teraz mam chwilę by dokończyć, a mianowicie jeden zły ruch i...
-Snorunt mroźny wiatr, a potem zakończ to uderzeniem głową! - ponownie mu przerwał.
-Nie wchodź mi w słowo! - rozkazał Dave - Spearow szybko unik!
Spearow próbował ominąć skierowane w niego ataki, ale ich szybkość mu na to nie pozwoliła. Najpierw spowolnił go mroźny wiatr, a potem dobiło uderzenie głową. Był niezdolny do walki.
-Spearow jak to się mogło stać? - mówił do nieprzytomnego pokemona Dave.
-Dzięki za walkę - wtrącił Michał. - A tak swoją drogą podczas bitwy więcej myśl, a mniej gadaj - poradził lekko się przy tym skrzywiając po czym ruszył w dalszą drogę.
-Ej ej ej zaczekaj - krzyczał Dave podbiegając do niego.
-Tak się składa, że ruszam w tym samym kierunku co ty, więc pozwolę Ci ze mną iść - palnął, po raz kolejny się wywyższając.
-Huh? - zdziwił się adresat tych słów - Niech będzie przyda mi się jakieś towarzystwo - oznajmił po chwili namysłu.

Szli nie wydając nawet najmniejszego pisku, gdy nagle dotarli do jakiegoś małego lasku, wtedy Dave przerwał chwilę ciszy - Tylko żeby Ci woda sodowa nie uderzyła do głowy, to była tylko jednorazowa wpadka - powiedział z głową dumnie skierowaną do góry.
-Ale, że o co Ci chodzi? - zapytał zdziwiony Michał.
-No o naszą walkę.
-Tak, tak - wzruszył tylko ramionami nie mając ochoty na dalszą konwersację.
Wtedy do akcji wszedł Snorunt atakując chłopców mroźnym wiatrem po czym oboje padli na ziemię.
-Co do...?
-Zaraz zamarznę - skarżył się Dave.
-Ehh Snorunt, świetne rozładowanie atmosfery - powiedział ironicznie się przy tym uśmiechając Michał.
Snorunt tylko się zaśmiał. Chwilę później postanowili wejść do lasu, ale nawet tam Dave próbował udowodnić swoją wyższość.
-Pójdę przodem i sprawdzę czy nic na nas nie czyha, nie chcemy przecież żebyś umarł tu ze strachu hehe.
-Dave mam do Ciebie prośbę z łaski swojej przestań mnie irytować - powiedział prosto z mostu Michał.
-Że niby ja Cię irytuję!? - prowokował krzycząc do ucha towarzyszowi.
Michał miał właśnie zacząć potyczkę słowną, ale powstrzymały go przed tym odgłosy walki.
Natychmiast udał się w ich kierunku, a za nim Snorunt i oczywiście Dave. Ich oczom ukazał się
Jigglypuff walczący z Ekansem, Sandshrew i Raticate'm. Różowy pokemon został znokautowany przez hiper kieł Raticate'a. Michał bez namysłu wbiegł pomiędzy walczących co spowodowało ucieczkę grupy, którą przewodził najwyraźniej właśnie Raticate. Za trenerem wyskoczył również Dave, który od razu sprawdził stan poszkodowanego. Okazało się, że Jigglypuff ma ranną rękę i jest wyczerpany. Dave wyjął ze swojego plecaka apteczkę po czym opatrzył rannego pokemona. Michał był pod wrażeniem dokładności z jaką robił to Dave. Nie spodziewał się, że taki chwalipięta potrafi coś zrobić oprócz gadania. Chłopcy postanowili się tu zatrzymać do czasu aż Jigglypuff poczuje się lepiej.
-Jak myślisz o co mogło chodzić - zapytał Michał.
Dave jakby spoważniał - Nie mam pojęcia, ale nie mogę tego tak zostawić - zaznaczył wyraźnie poruszony.
Michał wykorzystał chwilę by dowiedzieć się więcej o pokemonie, który dalej leżał nieprzytomny.


Jigglypuff jest słodki i miły, jednak jeśli się go zdenerwuje zaczyna śpiewać, a przed jego śpiewem nie ma ucieczki. Delikwenci zasypiają, a on się wtedy cieszy. Jigglypuff jest różowy, ma kocie uszy z czarnym środkiem, niebieskie oczy i loczek na głowie.

-Lepiej go nie denerwujmy - stwierdził Michał.
-Co racja to racja...
Po dłuższym czasie oczekiwania różowy pokemon w końcu się obudził i bez żadnego strachu wskoczył w ręce Dave'a co wywołało lekkie zdziwienie na twarzy chłopców.
-No i co my z nim zrobimy? - zapytał Michał. - Nie wygląda żeby jakoś strasznie bolała go ta ręka - dodał po chwili.
-Na pewno jest jeszcze trochę wyczerpany, więc proponuje zostać tu z nim na jakiś czas - odparł Dave.
-Właśnie na coś wpadłem...
-Eee? - jęknął blondyn.
-Jigglypuff chciałbyś odegrać się na tamtych pokemonach no nie? - zapytał zaciskając pięści.
Pokemon tylko kiwnął głową, że tak.
-A więc mój plan polega na tym żeby podszkolić trochę Jigglypuffa i pomóc mu w pokonaniu tamtej grupy. Byli mocni trzech na jednego, zobaczymy jak sobie teraz poradzą - zaproponował.
-W sumie nie jest to taki zły pomysł - stwierdził Dave.
-A i jeszcze jedno towarzyszu.
-Co tym razem? - zapytał zdziwiony chłopiec z różowym pokemonem na rękach.
-Pod wpływem sytuacji twój charakter szybko się zmienia - parsknął śmiechem.
-Co ty nie powiesz, zacznijmy już ten trening - odparł zakłopotany.

Na początek sprawdzili ataki, które zna Jigglypuff: hiper głos, śpiew i podwójny klaps. Każdy z nich dodał coś od siebie. Najpierw Jigglypuff ćwiczył szybkość pod nadzorem Michała, a potem siłę podwójnego klapsu na Spearowie Dave'a. Trening trwał do późna, gdy od dobrej godziny było już ciemno, chłopcy wraz ze swoimi pokemonami zjedli skromną kolację i poszli spać. Następnego dnia tuż po obudzeniu ruszyli szukać Raticate'a i reszty, a ich poszukiwania nie trwały długo, chwilę po penetracji lasu znaleźli ich gnębiących kolejnego pokemona jakim był biedny Oddish. Pewny siebie Jigglypuff wyszedł naprzeciw trzem tyranom, nieoczekiwanie Raticate kazał nie wtrącać się swoim kumplom, chciał załatwić to sam.
Pokemon jeszcze chwilę przed walką spojrzał w stronę Dave'a, a Michał skomentował to mówiąc - Dave myślę, że Jigglypuff chce żebyś pomógł mu wydając polecenia.
-Zrozumiałem Jigglypuff z chęcią Ci pomogę!
Raticate ruszył nagle z zamiarem uderzenia hiper kłem.
-Jigglypuff unik!
Różowy pokemon zwinnie ominął atak przeciwnika.
-Świetnie, a teraz hiper głos
Jigglypuff wydał z siebie głośny dźwięk, który spowodował obrażenia nie tylko u Raticate'a ale i wszystkich wokół. Raticate po chwili zaatakował szybkim atakiem i gryzieniem powalając pokemona na ziemię.
-Jigglypuff wstań, dasz radę - motywował Dave.
Po chwili pokemon z wielkim trudem wstał - Dobrze Jigglypuff, a teraz śpiew!
Raticate po chwilowym gibaniu zapadł w głęboki sen.
-Okładaj go podwójnym klapsem!
Jigglypuff atakował go tak długo, aż ten się obudził i oddalając się od rywala nakazał Ekansowi i Sandshrew to samo. Po chwili słuch o nich zaginął.
-Jigglypuff udało nam się, jest! - powiedział zadowolony Dave, a różowy pokemon wskoczył w jego objęcia wyrażając przy tym podobną radość.
-Hej całkiem nieźle Ci poszło - pochwalił go Michał uśmiechając się przy tym.
-No, a czego się spodziewałeś po "niepokonanym Dave'ie?
-Dobra "niepokonany", a co myślisz o tym żeby Jigglypuff stał się twoim pokemonem, maluch bardzo się do Ciebie przywiązał - nasunął brunet.
-No nie wiem ja jestem za, ale trzeba zapytać się o to Jigglypuffa - zaznaczył wyraźnie szanując zdanie pokemona. -Jigglypuff chcesz do mnie dołączyć?
Pokemon tylko skinął główką i jeszcze mocniej go przytulił co bardzo jasno obrazowało jego odpowiedź.
-No dobra czyli od teraz jesteśmy drużyną - powiedział dotykając go pokeballem.
Kula szybko zastygła, a Dave cieszył się nowym pokemonem. Chwilę później chłopcy ruszyli w dalszą drogę zostawiając za sobą las, który jeden z nich zapamięta na dłużej.

5 komentarzy:

  1. No i masz. Michał znalazł sobie nowego przyjaciela, który znalazł sobie nowego przyjaciela ;) Fajnie, fajnie. Dave kojarzy mi się z takimi dwoma dzieciakami z mojego opowiadania, ale nie będę Ci spamić. Poza tym hasło "Niepokonany Dave" powinieneś sprzedać do kampanii reklamowej mydła ;p
    Teraz już ruszą pełną gębą. W końcu we dwójkę zawsze raźniej się podróżuje! No i Jigglypuff. Mam szczególny sentyment do tego stworka. Nie, nie dlatego, że mały i różowy. Dlatego, że ma temperamencik.
    Pozdrawiam i czekam na dalsze przygody,
    Nath

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! :)
    Rozbawiła mnie postać Dave'a. Wydaje się być ciekawy z jednej strony pewny siebie arogant, ale w środku jest wrażliwy. Michał jak zwykle wykazuje się ogromem wiedzy, widać, że trenowanie pokemonów to jego naturalny talent.
    Szczerze Jigglypuff to niedoceniany pokemon. Naprawdę ma dobre ataki, wystarczy umieć je wykorzystać. Ale w anime i tak przedstawili go tylko jako pokemona śpiewaka, który ewentualnie używa podwójnych klapsów. Fajnie, że u Ciebie jest takim bojownikiem!

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To było niemal oczywiste, że Niepokonany Dave zostanie przez Michała prędko wprasowany w asfalt xD Na szczęście nie jest takim bucem 24 godziny na dobę, dzięki czemu zyskał świetnego różowego Pokemona. Kolejny Jigglypuff-koks w Poke-opowiadaniu - to mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nieco ciekawszy rozdział. Początkowo myślałem, że Dave będzie mnie tylko i wyłącznie irytował, ale okazało się, iż równy z niego gość. Owszem, jest mocny przede wszystkim w gębie, bo w walce to różnie bywa, ale ostatnią nogą też nie jest, a przede wszystkim zdobył się na coś, na co Michał się nie umiał jak dotąd zdobyć - zapytał Pokemona, czy chce do niego dołączyć. Nie staje z nim do walki, tylko po prostu go o to pyta i tyle. Taką metodę pochwalam. A przechwałki Dave'a chyba będą mnie bardziej bawić niż drażnić. Nie wiem czemu, ale poznanie się Michała i Dave'a przypomina mi poznanie się Robin Hooda i Małego Johna - też najpierw się bili i Mały John się przechwalał, a potem zostali obaj wiernymi przyjaciółmi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I kolejny rozdział za mną :) Dave - moja ulubiona postać . Kocham wkurzających idiotów sama taka po części jestem XD ( wkurzajca ale nie idiota ;))
    Rozdział dla mnie lekko chaotyczny ale podobał mi się.
    Naprawdę dobrze pisałeś jak na początki.

    OdpowiedzUsuń