czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 2 - Decyzja

Michał opuszczając Alabastię obrał drogę do miasta Viridian. Obok niego stąpał szczęśliwy Snorunt. Otaczały go zielone pola pokryte jeszcze rosą, w oddali można było dostrzec jakiegoś chłopaka z Pidgey'em, który prawdopodobnie należał do niego. Nastolatek nie mógł przepuścić takiej okazji i pobiegł czym prędzej w jego stronę, a za nim Snorunt.
-Cześć nazywam się Michał, czy ten Pidgey jest twoim partnerem? - zapytał radośnie.
-Miło Cię poznać jestem Clark, tak dostałem go od rodziców - odparł równie wesoło.
-Więc, co powiesz na walkę? - zaproponował Michał zbliżając się do niego.
-Świetnie, zgadzam się, akurat myślałem o treningu! - odpowiedział podnosząc swojego pokemona.
Szybko zeszli z drogi wybierając sobie pole walki na polu. Michał właśnie tego się spodziewał, że znalezienie pierwszego przeciwnika będzie bardzo łatwe, w końcu rzadko kiedy ktoś odmawia czegoś tak prestiżowego w tym świecie jak walka pokemon. Chwilę później wszystko stało się faktem.
-Pidgey wybieram Cię! - krzyknął Clark.
-Snorunt jesteś gotowy?
-Sno sno snorunt! - oznajmił pokemon zamieniając uśmiech na powagę.
-A więc ruszaj! - powiedział wskazując ręką na pole bitwy.
-Skoro się tak guzdrzecie to my zaczniemy, Pidgey użyj szarży!
-Snorunt unik!
Pidgey natychmiast się rozpędził i próbował zaatakować swoim ciałem bezpośrednio, lecz dzięki zwinności jego przeciwnika nie dosięgnął celu. Po udanym uniku podopiecznego Michał postanowił wyprowadzić atak.
-Snorunt, a teraz mroźny wiatr!
-Kontruj atakiem piasku!
Ataki zderzyły się doprowadzając do kolizji, po czym Michał przystąpił do wypowiedzenia kolejnego polecenia.
-Atak głową z pełną mocą!
Snorunt błyskawicznie wyprowadził atak trafiając bezpośrednio.
-Michał to była świetna kombinacja, ale patrz na to - zwrócił jego uwagę Clark drapiąc się przy tym po nosie. -Pidgey podmuch!
Pokemon wytworzył małe wietrzne tornado, które trafiło w cel i uwięziło przeciwnika uniemożliwiając mu poruszanie.
-Snorunt, trzymaj się! - krzyknął zaskoczony Michał.
-A teraz szarża! - rozkazał Clark.
Pidgey zaatakował z impetem powalając Snorunta na ziemię.
-Snorunt nie poddawaj się i użyj mroźnego wiatru oraz uderzenia głową - wykrzyczał z całych sił nastolatek.
Pidgey był bezbronny gdy zimny oddech przeciwnika dosięgnął jego ciało spowalniając go przy tym, a cios z główki tylko dokończył dzieła sprawiając, że ów ptaszek zemdlał.
-Świetnie Snorunt - powiedział podnosząc i gratulując pokemonowi.
-Michał to była świetna walka, naprawdę mnie zaskoczyłeś trzeźwością umysłu i walecznością, podobnie jak twój pokemon. - pochwalił Clark wyciągając rękę do chłopca by pogratulować mu wygranej.
-Wielkie dzięki, to była moja pierwsza walka. - oznajmił.
-Pierwsza!? - powtórzył zdziwiony. - Michał czy ty masz zamiar walczyć o odznaki?
-Jaaa... jeszcze nie zdecydowałem... - odpowiedział patrząc w dół.
-Rozumiem... jeśli jednak się zdecydujesz to o pierwszą odznakę walcz w Marmorii, ponieważ w Wertanii stacjonuje bardzo wymagający lider, wróć tam po zdobyciu doświadczenia - ostrzegł Clark.
-Dzięki skorzystam z twojej rady, a teraz wyruszam dalej, trzymaj się! - pożegnał się Michał.
-Ty również, powodzenia - odparł na odchodne chłopak.

Po wyruszeniu z twarzy pokemona i jego trenera, nie pierwszy już raz dziś z ich twarzy nie znikały szczere uśmiechy. Głównym tego powodem było zwycięstwo w pierwszej walce co dodatkowo podbuduje ich na przyszłość. Wyglądali na takich, którzy rozumieją się bez słów. Idąc dalej napotykali po drodze wiele dzikich pokemonów takich jak stado Rattat, gromadka Spearow'ów czy pojedyncze pary Oddish'ów. Gdy zastał ich wieczór dalej nie przestawali iść, gdyż Wertania było już nieopodal.
-Popatrz Snorunt już widać miasto - powiedział nagle Michał.
-Snorunt snorunt! - odpowiedział pokemon powiewając trenera mroźnym wiatrem.
-Snorunt przestań, to nie jest śmieszne - mówiąc to parsknął głośnym śmiechem patrząc na zadowolonego z żartu pokemona.
Będąc już w mieście poszli najpierw do poke-marketu po karmę dla pokemonów. Podróżujący trenerzy nie muszą płacić za towar, dopóki ich potrzeby nie przekraczają standardów ustalonych przez Ligę. Następnie poszli do Centrum Pokemon.
-Dzień dobry młodzieńcze w czym mogę Ci pomóc? - powiedziała na przywitanie siostra Joy.
-Proszę obejrzeć mojego Snorunta, chciałbym też tutaj przenocować, czy nie będzie to problemem? - zapytał.
-Już się nim zajmuję, a co do nocowania to jak najbardziej nie będzie - odpowiedziała różowowłosa.
-Bardzo dziękuję - odpowiedział Michał.
Chłopak postanowił chwilę odpocząć na jednym z fotelów dla gości. Zdziwił się takim tłumem w pomieszczeniu, nic dziwnego skoro pierwszy raz w nim był. Chwilę później odebrał Snorunta z rąk siostry Joy. Po pracowitym dniu oboje szybko zasnęli. Jednak w środku nocy Michał się budzi, patrząc na swojego towarzysza postanawia go nie budzić i wychodzi samotnie na zewnątrz. Spoglądając w piękne rozgwieżdżone niebo rozmyślał nad różnymi sprawami.
*Dzisiejsza walka bardzo mnie uszczęśliwiła, ale czy naprawdę chcę walczyć o odznaki? Czy jestem na to gotowy? Tato szkoda, że Cię tu nie ma ty potrafiłbyś mi doradzić*. Chwilę później wrócił do środka i ponownie usnął.

Rankiem obudziły go dźwięki walki i poleceń trenerów. Postanowił obudzić Snorunta i razem z nim to sprawdzić. Walka toczyła się pomiędzy jakimś chłopakiem w wieku Michała i czarnowłosym umięśnionym mężczyzną. Pojedynkującymi się pokemonami były: Squritle chłopaka i Onix mężczyzny. Walkę oglądało kilku przechodniów do których dołączył Michał.
-Squirtle atakuj armatką wodną! - krzyknął chłopak.
-Onix utwardzenie - powiedział mężczyzna ze spokojną miną.
Kamienny wąż pokrył się metalicznym połyskiem utwardzając swoje i tak już twarde ciało, a armatka wodna nie zrobiła żadnego wrażenia na ogromnym pokemonie.
-Squirtle atakuj nadal armatką wodną! - powiedział zdesperowany chłopiec.
-Onix kontynuuj utwardzenie - rozkazał z lekkim uśmiechem.
Kolejne armatki wodne tak jak i pierwsza nie zadały żadnych obrażeń. Michał zainteresował się spokojnym mężczyzną.
-Przepraszam, wie pan może kim jest ten czarnowłosy mężczyzna - zapytał nieznajomego mężczyznę który także oglądał walkę.
-To Bruno, członek elitarnej czwórki, jest wspaniały prawda? - odpowiedział nieznajomy.
*A więc tak wygląda człowiek który zdobył 8 odznak i wygrał ligę, nawet z daleka czuć, że nie jest zwyczajny...* - stwierdził w myślach Michał i wpatrywał się w niego oczami pełnymi podziwu.
-Ehhh... Squirtle zaatakuj bąbelkami - rozkazał nerwowo chłopak.
-Onix unik, a później trzęsienie ziemi - powiedział spokojnie Bruno.
Onix wykonał unik z niezwykłą szybkością, a później sprawił, że ziemia nienaturalnie się zatrzęsła zadając tym samym ogromne obrażenia przeciwnikowi. Squritle z największym trudem zdołał się podnieść.
-Squirtle szybkie wirowanie! - wykrzyczał jakby to była jego ostatnia szansa na zmianę rezultatu.
-Heh, Onix użyj owinięcia, a później zaatakuj głową.
Podopieczny Bruna owinął się wokół małego ciała Squirtle'a, a następnie znokautował go uderzając bezpośrednio głową. Zwycięzcą został członek elitarnej czwórki. Bruno pocieszył trenera, a chwilę później przyjechała po niego limuzyna do której wsiadł i odjechał jak gdyby nigdy nic. Michał będąc pod wrażeniem mężczyzny, podniósł Snorunta na wysokość swojej głowy i powiedział - Snorunt znalazłem odpowiedź! Będę walczył o odznaki, pomożesz mi w tym przyjacielu? - zapytał natchniony.
-Snorunt snorunt!! - odpowiedział pokemon rzucając się na chłopca i przytulając go. Chwilę później wyruszyli w drogę do Marmorii gdzie staną do walki o pierwszą odznakę w regionie Kanto.

9 komentarzy:

  1. No i super, wreszcie Michał podjął jakąś decyzję. Widzę opowiadanie się rozwija. A Michał ma rękę do pokemonów i talent do walk. Ciekawi mnie jego pierwsza walka i jego pierwszy złapany pokemon. Snorunt to bardzo wesoły pokemon, świetny towarzysz, na pewno nie zabraknie im przygód ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, też bym chciała, żeby rano budziły mnie odgłosy walki Pokemon... a tu zawsze budzik albo pociąg za oknem :/ No nic, od czego jest wyobraźnia ;)
    Witamy, witamy nowego Poke-blogera! Zawsze jak to nasze skromne grono się powiększa, moje serducho skacze z radości. Tym bardziej, że zawsze pozostanę wierna Kanto i oryginalnej historii z czasów zanim jeszcze tworzenie Pokemonów przybrało charakter masowy. Tak jest, dla mnie świat Pokemon zamyka się na pierwszych czterech generacjach - reszta to już pomyłka ewolucji...
    Ale do rzeczy. Michał wreszcie się zdecydował. No i dobrze, nie ma to jak porządna walka na skupienie myśli. Tym bardziej, że można podziwiać członka Elitarnej Czwórki w akcji. Nie wiem, czy akurat osoba, która zdobyła osiem odznak i wygrała Ligę wygląda tak jak Bruno, ale w takim razie chyba cieszę się, że moja Nath skończyła Ligę tak jak skończyła. Bo w przeciwnym razie musiałaby zapuścić sterczące czarne włosy i wyrobić sobie bicepsy kulturysty... Nie, źle to widzę :D No, nieważne. Oczywiście będę tu zaglądać, śledzić rozwój historii i jeśli nie masz nic przeciwko, to chciałabym dodać Cię do linków przy najbliższej aktualizacji.
    Powodzenia z blogiem!

    Nathaly

    PS. A zagadka "bezkamieniowej" ewolucji Raichu budziła u mnie na blogu już całkiem sporo kontrowersji. Cała sprawa czekała ponad 110 rozdziałów na wyjaśnienie, ale obiecałam wyjaśnić jak to się stało, no i wyjaśniłam. Nie będę jednak psuć Ci zabawy i zdradzać jak to się stało, chociaż wątpię, że będzie Ci się chciało przebijać przez ponad setkę rozdziałów, żeby znaleźć odpowiedź jak to było z tą ewolucją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak dla mnie tylko 5 generacja jako anime "ssała" niemiłosiernie, reszta jest jak najbardziej dobra. Jeśli chodzi o to, że ktoś kto zdobył 8 odznak i wygrał ligę wygląda jak Bruno to nie chodziło mi o wygląd zewnętrzny :D. Bardzo uszczęśliwił by mnie fakt gdybyś zrobiła tak jak piszesz ;). Spokojnie jestem niemalże pewien, że przeczytam wszystkie rozdziały także się dowiem jak to było :D. Dzięki wielkie ;)

      Usuń
  3. I już przy drugim rozdziale! Rozbawiło mnie, jak po walce Bruno tak po prostu wsiadł do limuzyny i odjechał, jakby niewerbalnie komunikując trenerowi Squirtle'a: "Spadam stąd. Nara, leszczu" xD Na początku myslałam, że to Brock, to tu Onix i niedaleko do Pewter, więc tak mi się skojarzyło. A tu od razu wskoczył (i szybko wyskoczył) ktoś z Elity. Jednak co tam Bruno, bardziej mnie ciekawi, kogo zrobisz liderem sali w Viridian - może pojawi się Giovanni, w co jednak wątpię, czy też zgodnie z grami będzie to Blue (lub Gary, którego ośmielam się zwać Garosławem xD). No nic, będę musiała czytać dalej, by sie o tym przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej serio to pasuje do tego XD Zresztą Bruno jest znany ze swoich humorków nawet w grze jak zostanie pokonany w lidze odwraca się do zwycięzcy tyłem :P. Dzięki :)

      Usuń
  4. Nie chcę być wredny, ani nic z tych rzeczy, ale nie będę ukrywał, ten rozdział był nudny. Naprawdę nudny. Nic praktycznie ciekawego się w nim dzieje. Wiem, że dla wielu świat Pokemonów to tylko napieprzanie się dwóch stworków i trenowanie ich do tego, ale prawdę mówiąc mnie takie coś męczy. Michał zachował się jak kretyn wyzywając nieznanego sobie trenera do walki. Po co to zrobił? Dla sportu? To tak samo, jakby wyzwać kogoś na bokserski pojedynek i bić się z nim do utraty przytomności jednego z przeciwników. Równie to żałosne, co głupie. I czemu wszyscy bohaterowie tego świata chcą być Mistrzami w walkach? A nie można mieć mistrzostwa w innej dziedzinie? W sztuce albo czymś? Zdecydowanie tej historii przydałby się bohater nienawidzący walk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw konstruktywna krytyka to coś czego pragnę najbardziej ;). Na początku może być wiele takich rozdziałów, dlatego współczuje ci trochę.

      Prawdę mówiąc pisząc te opowiadanie spełniam swoje marzenie o podróży pokemon i stawaniu się w nim mistrzem - od małego zainspirowany Ashem zawsze tego pragnąłem, dlatego nie ważne czy cały pokemonowy świat przepełniony jest trenerami mającymi jedno i to samo marzenie. Po prostu na tym blogu sprawiam, że te może "monotonne" marzenie staje się moim własnym ;)

      No i w sumie powyższa kwestia jest też trochę odpowiedzią na kolejną sprawę, którą poruszyłeś. Inspirowałem się w dużej mierze obecnym anime jak i grami, a tam walki i walka z nieznajomymi ni stąd ni zowąd to normalka. Twoje porównanie ma sens, ale w świecie opisywanym przeze mnie walki trenerskie to pasja nawet jeśli takie pojedynki miałyby prowadzić do najgorszego ;) Może to trochę głupie... ;p

      Usuń
  5. Michał ty idioto?! Jak można nie wiedzieć że Bruno to Członek Elitarnej Czwórki?! Toż to gwiazda, celebryta i Pudzian w pokemonów UM świecie :p
    Hm... rozdział nadal chaotyczny i gorszy ale nadal przyjemny. Ten fragment gdzie Michał obudził się w nocy pozostanie moim ulubionym. Był taki magiczny. Znów przypomniałam się ją XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ^^ wróciłam do komentowania i początków historii Michała. Zrobiłeś duże postępy w pisaniu. To ci powiem. Fajnie jest przedstawiona więź pomiędzy Michałem a Snourantem. To taki uroczy Pokemon ^^. Walki też ładnie opisane.

    OdpowiedzUsuń